wtorek, 24 lipca 2018

Kawiarka.

Na pierwszym planie stara kawiarka, dalej nowa
Bedzie o tym, jak wieloletnie przyzwyczajenia o malo nie doprowadzily do nieszczescia.
Moi znajomi urzadzali swoja kuchnie bardzo dawno temu, ale juz wtedy wiedzieli, ze oplaca sie kupic dobry sprzet, bo posluzy przez lata. Wtedy zakupili wielka nowosc czyli plyte grzewcza z ceranu. Jeden z palnikow mial dwa kolka i mozna je bylo rozdzielnie wlaczac, na bardzo malenkie naczynia czy tez kawiarke, ktora bedzie odgrywac glowna role w tej historii. Dla niekumatych kawiarka to taki dzbanuszek, do ktorego laduje sie kawe i wode, szczelnie zamyka i podgrzewa, a w srodku pod cisnieniem odbywa sie parzenie kawy. Dla mnie to skomplikowany proces, nie umialabym w tym zaparzyc kawy, ale oni sie przyzwyczaili i nie chcieli zadnej innej zaparzarki. Nawiasem, pilam te ich kawe wielokrotnie, jest rzeczywiscie dobra.
Lata uplywaly i plyta grzewcza kuchenki zaczela szwankowac, piekarnik zreszta tez, wiec nadszedl moment ich wymiany na nowe, a wybor byl ograniczony wielkoscia dziury w blacie kuchennym. Bardzo wazna dla nich przy wyborze byla funkcja dwoch kolek, zeby nadal mogli parzyc sobie kawe w kawiarce. Tymczasem niestety zaprzestano produkowania takich plyt grzewczych, a firma, ktora wyprodukowala ich stara, juz nie istniala. No klopot. Kupili Miele, bo to najlepsza firma, choc bardzo droga, a kawiarke stawiali na rancie palnika, bo nawet najmniejszy byl dla niej za duzy. Wreszcie dosc mieli tych wygibasow z kawiarka i kupili nowa, elektryczna, ktora dziala podobnie jak czajnik elektryczny, ten dzbanuszek stawia sie na takim kolku, ktore jest podlaczone do pradu. Z poczatku byli dosc sceptycznie nastawieni, nie wierzyli, ze to elektryczne cacko bedzie parzylo tak dobra kawe jak ich stara kawiarka, ale milo sie rozczarowali, bo gadzecik sie sprawdzil.
Roznice w denkach
Znajomi mieszkaja w domu i latem zawsze jedza posilki na zewnatrz na tarasie. Ktoregos dnia w trakcie obiadu on powiedzial, ze wstawi kawe, to sobie po jedzeniu wypija. Poszedl do kuchni, wstawil te kawe i wrocil na taras dokonczyc obiad. Kawiarka ma to do siebie, ze nie trzeba jej pilnowac, nic niezwyklego nie moze sie przytrafic. Jedli wiec spokojnie dalej, kiedy nagle rozlegl sie dziwny dzwiek. Chwile potrwalo, zanim zorientowali sie, ze dobiega on z wnetrza domu. Kiedy weszli do srodka, dopiero poczuli dodatkowo straszliwy smrod palonego plastiku, na zewnatrz ten zapach byl niewyczuwalny. A wyl wnieboglosy czujnik dymu, ktory od jakiegos czasu jest obowiazkowy w kazdym pomieszczeniu mieszkalnym, zwlaszcza w kuchni.
Okazalo sie, ze chlop zaladowal kawe i wode do elektrycznej kawiarki, ktora ma plastikowe denko i postawil to wszystko na plycie grzewczej kuchenki. Denko kawiarki rozplynelo sie po nowym ceranie, nowa kawiarka do wyrzucenia i nie wiadomo, czy plyta grzewcza do odratowania.
Jakims cudem, po tygodniu spryskiwania jej srodkiem do czyszczenia piekarnikow i zmudnym skrobaniu, plyta wrocila do zycia. Jest co prawda nieco porysowana, ale poza tym w formie. Nowa elektryczna kawiarka zostala rowniez zakupiona.
Wszystko odbylo sie w piatek, 13-go i byl to dzien czujnika dymu, jak poinformowal kalendarz.





113 komentarzy:

  1. Taka jak opisujesz kwiarke tyle, ze elektryczna ma nasz Tatek. Kawiarka ma ponoc 70 lat i zanabyla ja dawno juz niezyjaca tesciowa. Tatek nie pije kawy, wiec z kawiarki korzystamy tylko my.
    Pamietam ja pojechalismy tam pierwszy raz i ja stwierdzilam, ze za cholere nie bede umiala tego cuda obsluzyc rano, a ja akurat wstawalam pierwsza i bez kawy nie ma zycia.
    Wspanialy nastawil wszystko jak trzeba i moim zadaniem mialo byc tylko wlaczenie kawiarki za pomoca przewodu do gniazdka. Ponoc mialam pozwolic kawiarce bulgotac a jak przestanie to wylaczyc i wtedy kawa jest gotowa.
    No ale mnie sie pomylilo i jak kawiarka zaczela bulgotac to ja ze strachu wylaczylam i dziwilam sie, ze to nie kawa tylko jakas ledwie zabarwiona lura.
    Do dzis sie ze mnie smieja:)))
    Teraz po tylu latach juz sie naumialam i kawiarka mi niestraszna:)))
    A kawa z tego faktycznie bardzo dobra. Po naszemu to sie nazywa percolator.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A u nas Espressokanne, ale po polsku nazywa sie najladniej, nie uwazasz? Ja to sie boje tego urzadzenia, bo stale mam wrazenie, ze cisnienie je rozsadzi. No i nie mam zaufania do urzadzen, ktorych nie trzeba pilnowac. :)))

      Usuń
    2. Kawiarka dla mnie brzmi jak kobieta, ktora robi kawe, wiec ten tego... nie bardzo mi sie podoba. Troche jakby czuje pokrewienstwo kawiarki z mleczna krowa:)))
      Dlatego wlasnie wylaczylam to piekielne ustrojstwo jak tylko zaczelo sie nieprzyzwoicie zachowywac. Teraz wiem, ze temu nic nie grozi i moze byc wlaczone caly bozy dzien.

      Usuń
    3. W dawnych czasach to byly takie kobiety do specjalnych kawowych poruczen, teraz kawiarka moze sie jedynie kojarzyc z przyrzadem do parzenia kawy. :)

      Usuń
  2. Oooo, kawiarka zdecydowanie ratuje zycie, zanim sie z domu wykaraskam :). I tylko taka najprostsza, na kuchenki gazowe, bo w grajdolku, przy za duzym obciazeniu, prad lubi zanikac - jeden z "uroków" zycia na zadupiu ;).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No tak, w Twoim przypadku taka kawiareczka to zbawienie. Pomyslalam sobie, ze jak u mnie kiedys prad wylacza, to ja zgine marnie, mam wszystko na elektryke.

      Usuń
  3. Moje dzieci mają kawiarki, takie stawiane na gazie, kawa z nich faktycznie dobra.
    Znam przypadek jak to czajnik elektryczny ktoś postawił na gazie.
    Najlepszą kawę piłam u Greków, gotowaną w takim specjalnym naczynku, z zachowaniem odpowiedniej kolejności wlewania wody, gotowania, słodzenia, była przepyszna.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. My najczesciej korzystamy z klasycznej Kaffeemaschine (nie wiem, jak to po polsku) na kilka filizanek. A kiedy chce mi sie wypic jedna kawe, uzywam Senseo na takie gotowe okragle dynksy, ktore wygladaja podobnie jak herbata w torebkach.

      Usuń
    2. Po polsku chyba się na to mówi przelewowy ekspres do kawy
      To senseo mi nie smakuje za bardzo
      Wolę to coś na kapsułki Tchibo

      Usuń
    3. No wlasnie ekspres! A w ekspresie kawe parzy sie pod cisnieniem.

      Usuń
  4. Ależ sie zaniedbałam w komentowaniu, upraszam o wybaczenie, bo siła wyższa:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A w ogóle to piję łyżkę Neski zalanej wodą i chyba litrem mleka:p Taką kawiarkę obsługiwała moja średnia córka, ale parzy teraz kawę na Wyspie, a nie dla mamusi.

      Usuń
    2. Obilo mi sie o uszy, ze duzo ostatnio podrozujesz. Masz wybaczone. ;)

      Usuń
  5. Te czujniki ratują ludziom życie.
    I sprzęt!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pod warunkiem, ze nie jestes poza domem na tarasie i od razu slyszysz to buczenie. :)))

      Usuń
    2. Ja mam podłączone do alarmu. Zaraz dzwonią jak się włączy
      Ileż razy już musiałam się przyznać że to tylko przypalony obiad😆

      Usuń
    3. Buhahaha! Nasze czujniki dymu piszcza sobie a muzom. Ale uslyszysz tylko, kiedy jestes w domu.

      Usuń
    4. U mnie słyszy całe osiedle😲

      Usuń
  6. My się na razie bronimy przed ekspresem do kawy, ale skoro on również "produkuje" cappuccino a poza tym wpierw mieli kawę to kto wie????
    Już się kilka razy zastanawiałam nad tym, że tu wszystko na prąd-kuchenka indukcyjna, ciepła woda w kranach. Brak prądu sparaliżowałby całe miasto, nawet kraj, bo ludzkość teraz jest uzależniona od prądu.
    A propos nowoczesności i pomyłek- moja koleżanka kupiła swojej mamie nowy elektryczny czajnik na wodę, a żeby zrobić starszej pani frajdę wzrokową, kupiła ten dzbanek w kształcie starego czajnika, z taka stylizowana rączka u góry i imitacją gwizdka..Kupiła, wręczyła, przeprowadziła szkolenie. I w kilka dni po otrzymaniu prezentu starsza pani postawiła ten nowy, bardzo drogi sprzęt (bo stylizowany na staroć) na gazie.
    Efekt wiadomy, a do tego powiększony o konieczność zakupu nowej kuchenki gazowej, bo zaropiałego plastikiem palnika nie dało się odzyskać. Poza tym smród utrzymywał się w domu dość długo.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czyli moi znajomi nie sa jakimis wyjatkami w stawianiu plastikow na kuchence. :)))
      Co robi z ludzmi wieloletnie przyzwyczajenie.

      Usuń
    2. Nigdy w zyciu nie zamieszkam w czyms gdzie dominuje elektryka nad gazem. Zadne plyty indukcyjne, zadne kuchenki elektryczne. Chocbym miala butle trzymac na terenie posesji to bede, ale kuchenka, woda i ogrzewanie musza byc na gaz.
      Moj tesc ma kuchenke elektryczna, jezdze tam i zawsze staram sie cos mu ugotowac to wole to robic w slow cooker byle tylko uniknac tej gazowej zarazy, a plyta indukcyjna to jeszcze gorsze moim zdaniem. Ja musze widziec jak reguluje temperature pod garnkiem.
      Nie wspomne juz o piekarniku, Tatek jeszcze w starym mieszkaniu gdzie wyszystko bylo na gaz piekl ciastka, teraz w tym nowym mieszka juz 10 lat i tylko dwa razy probowal upiec i na probie sie skonczylo, bo efekt wyladowal w koszu na smieci.
      Dla mnie tylko GAZ. Moge byc staroswiecka pod tym wzgledem, ale juz taka zostane. Nigdy w zyciu nie mialam kuchenki elektrycznej wiec nie rozumiem dlaczego mialabym sie katowac na stare lata:)))

      Usuń
    3. A mnie wychodza ciasta, ciastka, ciasteczka, zapiekanki, pieczenie miesne i wszystko, co sobie czlowiek zamarzy. Regulacja temperatury spelnia sie lepiej niz przy plomieniu gazowym, no i nie zgasnie w razie czego.

      Usuń
    4. Ale dlaczego plomien mialby zgasnac?
      Przeciez to raczej prad latwiej odlaczyc.
      Nie no regulacja piekarnika to owszem musi byc na temperature, ale i tak gazowy mi sie lepiej sprawdza.

      Usuń
    5. Palniki gazowe maja to do siebie, ze jak zbyt gwaltownie skrecisz, to czasem plomien gasnie, a potem moze pierdyknac. Ja mam w moim elektrycznym piekarniku osobna galke do regulacji temperatury, wiec spoko, nie ma pomylek.

      Usuń
    6. W ciągu jednej doby przestawiłam się na kuchenkę płytową, indukcyjną, ba nawet się w niej zakochałam. I tylko jeden raz zagapiłam się (bo latałam co chwilę do pokoju zerknąć w TV) i wykipiał mi makaron.Na indukcyjnej bardzo precyzyjnie można wyregulować temperaturę no i można ustawić też czas gotowania.Piekarnik elektryczny to miałam i w Warszawie, ale ten jest lepszy,ma nawet funkcję samooczyszczania i oczywiście bardzo precyzyjnie nastawianą temperaturę i czas pieczenia. Nawet lubię tu gotować i szalenie szybko mi to idzie.
      A propos czujniki - trzy razy musiał zięć nam wymieniać, bo były wadliwe.
      Wyły bez powodu. Dobrze, że zaraz po założeniu. Tu jest problem tego rodzaju, że sufit jest na wysokości 3,30m, więc żadne z nas na taką wysokość na drabinę nie wejdzie, zwłaszcza, że jej stopnie są bardzo wąziutkie.

      Usuń
    7. One tez popiskuja, kiedy sie w nich baterie wyczerpuja, nie wyja alarmowo, ale pipia. Ja mam porownanie gazu z elektrycznoscia i nigdy w zyciu nie wrocilabym do gazowych kuchenek. Nie da sie ich z taka precyzja nastawic.

      Usuń
    8. Przestawilyscie sie bo nie mialyscie wyboru. Ja mam wybor wiec nie musze sie przestawiac.

      Usuń
    9. Mieszkania z gazem tez tu sa, mialam wybor.

      Usuń
    10. Ja tam jestem fanatyczka indukcji - szybko sie gotuje, jak cos wyleje, to zdejmuje garnek i moge ten "palnik" mokra scierka od razu wytrzec.
      Wszystko mam na prad, oprocz ogrzewania - piec jest na olej.

      Usuń
    11. Ja tez, ale Star ma racje, jak bedzie awaria, to po nas, bo nawet wody na herbate nie zagotujesz.

      Usuń
  7. Faktycznie dziwny zbieg okoliczności z tym dniem i wydarzeniem u Twoich znajomych ....
    Mieli dużo szczęścia i teraz wiedzą, że czujnik dymu działa u nich :))
    Mam w domu taką kawiarkę i często z niej korzystam, stawiam ją na gazie. Z takimi rzeczami pod ciśnieniem miałam już do czynienia, bo u mnie w domu był szybkowar i był moment, że często się z niego korzystało. I jakoś nigdy nic się nie działo, trzeba po prostu pamiętać o zasadach korzystania.
    Ale ... rozumiem, że ktoś może nie mieć zaufania, tak samo jak niektórzy nigdy gazu u siebie w domu nie będą mieli, bo się boją.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W Polsce cale zycie spedzilam na gazie, a tu od razu musialam gotowac na elektrycznosci i z poczatku bardzo mi sie to nie podobalo, ale teraz przyzwyczailam sie i z kolei, kiedy jestem u mamy, jakos bojazliwie uzywam gazu, bo zaczelam sie go bac. :)))

      Usuń
    2. A ja cale zycie na gazie i wlasnie napisalam wyzej, ze absolutnie nie zamieszkam gdzies gdzie nie ma kuchenki gazowej:)) Tatek ma elektryczna, to sie do niczego nie nadaje. Ile razy probuje tam cos ugotowac to sie konczy spaleniem nie tylko potrawy ale garnka:))) i uzywam slow cooker, zreszta on tez woli gotowac w slow cooker niz na tej elektrycznej kuchence.

      Usuń
    3. Wszystko jest kwestia przyzwyczajenia. Odkad tu jestem, nie spalilam ani jednego garnka, w regulacji palnika doszlam do perfekcji. Moim zdaniem nie ma nic lepszego od pradu, no i nie wybuchnie, :)))

      Usuń
    4. Kazdy chwali to co ma:))) Ja moge miec jedno i drugie, bo tu kupa do mow na prad i na gaz, ale zawsze wybiore gaz. Jak 15+ lat temu byla wielka awaria elektrowni, ktora trwala 17 dni to nasi sasiedzi przychodzili sie do nas kapac nie mowiac o ugotowaniu czegokolwiek. Ja moglam nie miec telewizji i za swiatlo robila swieczka, ale za to moglam sie kapac w cieplej wodzie i gotowac.

      Usuń
    5. kupa domow - mialo byc;)

      Usuń
    6. No niby gaz jest pewniejszy od prundu, ale tez moze ulec awarii. :)))

      Usuń
    7. Jakos rzadko sie slyszy o awariach gazu. Co prawda taka ogromna awaria pradu trafila sie tu tylko raz przez te 30 lat mojego zycia w Ameryce nigdy poza tym przypadkiem nie doswiadczylam nawet minuty przerw w dostawie.
      Ale jednak wole miec pewnosc, ze nie jestem zalezna i w razie czego mam jakies mozliwosci egzystowania.

      Usuń
    8. Jak instalacja gazowa ulegnie awarii, to na ogol dom wylatuje w powietrze. :)))

      Usuń
    9. To sie naucze fruwac:)))

      Usuń
    10. Oj, chcialabym to zobaczyc!!! Jak latasz lotem koszacym nad Manhattanem :)))

      Usuń
  8. Oooooo! Tez posiadam taką kawiarkę, ale jak Leciwa do stawiania na gazie. Przywieziona przez ciotkę z Węgier gdzieś lata 50/60. Po takiej kawie mogę zejść, bo ja pijam herbatę, a z kaw Inkę, a jak potrzebuję kopa to łyżeczkę Jacobsa rozpuszczalnego rozcieńczonego mlekiem pół na pół. Ale lubię robić kawę w kawiarce bo ładnie pachnie i fajnie bulgocze ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A przyzwyczajenie drugą naturą jak mawiają. Znane są również przypadki stawiania czajników elektrycznych na gaz - czyli otwarty ogień. Ale wtedy otrzeźwienie przychodzi natentychmiast! ;D

      Usuń
    2. Przychodzi, ale pod warunkiem, ze jestes w poblizu, a nie na tarasie albo w drugim koncu domu. Wszystko ma swoje plusy i minusy, zady i walety. Jakos mnie nigdy taka kawiarka nie necila. Rodzicom kupilam Kaffeemaschine i filtry, bo nie umielismy pic kawy sypanej. A kiedys przeciez nie pilo sie inaczej.

      Usuń
    3. Jak postawisz plastikowy czajnik elektryczny na płomień kuchenki gazowej, to wierz mi, że nie zdążysz dojść do drzwi kuchni ;)

      Usuń
    4. No tyz prawda. Na ceranie trwa to troche dluzej. :)))

      Usuń
  9. Kawy nie pijam, nie nauczyłam się, po prostu mi nie smakuje, ale ze trzy w swoim sześćdziesięcioletnim życiu wypiłam ;)
    Jak coś się robi mechanicznie to tak właśnie bywa, dobrze, że tą kuchenną płytę dało się doczyścić.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No ale serce boli, ze taka nowka niesmigana juz tak bardzo jest porysowana. Ale lepsze to, niz kupowanie nowej.

      Usuń
  10. No, faktycznie, to dopiero zbieg okoliczności:D:D:D:D:D
    Ja w najczęściej pijam kawę rozpuszczalną (podobno najgorsze świństwo), ale bardzo lubię taką z ekspresu. A córka kupiła ustrojstwo, które nazywa się aeropress, całkowicie mechaniczne. Składa się z dwóch cylindrów, z których jeden ma gumową uszczelkę i służy jako tłok zwiększający ciśnienie. Wkłada się jeden w drugi, wsypuje kawę, wlewa odpowiednią ilość wody ostudzonej do 90 stopni, chwilę zaparza, potem miesza, zamyka sitkiem z filtrem i przekłada "do góry nogami" na kubek. Następnie naciska się tłok do momentu usłyszenia syku powietrza. Potem podnosi się urządzenie, uzupełnia kawę odpowiednią ilością przegotowanej wody (ja leję wrzątek, bo lubię gorącą), słodzi wg uznania i gotowe. Przygotowanie trwa krócej, niż napisania przeze mnie tego komentarza:D:D:D A kawa jest niezła - oczywiście sporo zależy od gatunku, ale ma ten gadżecik niewątpliwy plus - w żaden sposób na kuchence tego nie postawisz. Ani na gazowej, ani na elektrycznej :D:D:D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeszcze czegos podobnego nie widzialam, jak zyje. Az polecialam sobie do wujka gugla, zeby obejrzec ten proces na widele. I tez nie jestem bardziej madra. Bo na moja logike, to woda musi byc wrzaca, zeby kawa dobrze sie zaparzyla.
      Ja mam gdzies w piwnicy taki dzbanek, w ktorym mozna parzyc i kawe, i herbate. Ma taki tlok w srodku i sitko, za ktorym pozostaja fusy.
      https://www.schmunzelbiene.de/wp-content/uploads/2012/10/ikea-kaffeebereiter-560x513.jpg

      Usuń
    2. Pantero to co podalas link do zdjecia to po naszemu french press, pisalam wlasnie nizej, ze jak ktos nie ma ekspersu a nie lubi fusow to polecam. U nas sie idealnie sprawdzil wlasnie w czasie tej awarii pradu.

      Usuń
    3. Mam takiefo frenczpresa w piwnicy. Ale w czasie awarii prundu nie zagotuje wody he he he. :)))

      Usuń
    4. Dlatego trzeba miec kuchenke na gaz:))) hehe

      Usuń
  11. O rany, przy takich podobnych dwóch gadżetach też bym się pewnie za którymś razem przy zmęczeniu mogła pomylić. Dobrze, że byli w domu i nic się nie popsuło!
    A ja piję ostatnio taką kawę też w kawiarce w Warszawie. Grzeję na najmniejszym palniku. Ale z czasem zamierzam kupić jednak ekspres, który mieli świeżo kawę. Mam nawet na to specjalne miejsce w kuchni w Warszawie. Może też wywiozę tam tutejszy ekspres, bo tu nie mam na niego kompletnie miejsca, kuchnia ma strasznie mało blatu i dwa gniazda elektryczne, po lewej stronie blatu jest tylko wyciągnięty spod spodu przedłużacz na 3 gniazda.
    A w Niemczech sobie będę dalej używać tej kawiarki. Chyba, że wymyślę dla niej inne miejsce, może w salonie, bo tam też stanie szafka z rzeczami do herbaty i kawy (tam się zmieści, a w kuchni nie). Szczerze mówiąc dopiero to wszystko mam w głowie i na papierze i ciągle jeszcze planuję. :)
    Nie wierzę w piątki trzynastego, takie rzeczy mogą się zdarzyć zawsze, choć to oczywiście brzmi bardziej dramatycznie! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prawda? I jeszcze ten dzien czujnikow dymu w kalendarzu na dokladke. Tez bym chciala miec taki automat, co to na swiezo mieli kawe i jeszcze mleko ubija na pianke, ale mam tylko Kaffeemaschine i Senseo na padsy kawowe. I wystarczy na moje potrzeby.

      Usuń
  12. Ale mam dobrze bedac niewybredna jesli chodzi o kawe !
    Wystarczylo mi znalezc gatunek ktory lubie a reszta jest bardzo prosta: moja instant Folgers zalewam wrzatkiem ugotowanym w malym rondelku, dodaje troszke cukru i gotowe. A przeciez moglabym bo roznych gadzetow to parzenia jest bez liku tylko po co? Zwlaszcza ze w domu jestem jedyna ktora ja pije wiec sie nie oplaca - oprocz kiedy mam gosci i wtedy ze spizarni wyciagam piekny, czerwony Keurig (to moj akcentowy kolor w kuchni i nie tylko). Po kazdym uzytku trzeba myc, a jeszcze dokladniej po wyjezdzie gosci - i zawsze wtedy coraz bardziej podoba mi sie moja kawa. Nie dla mnie mleczka lub smietanki czy inne dodatki - kawa to kawa i tyle.
    Czasem sie zastanawiam czy wlasciwie ludziom chodzi o kawe czy ceremonial czy kto ma bardziej imponujacy sprzet do parzenia.
    Mam nadzieje ze dostalas jakies wiadomosci od lekarki i ze sa dobre?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie no, jest wielka roznica w smaku kawy tzw. sypanej zalanej wrzatkiem, kawy instant, zaparzonej w maszynie czy ekspresie. Ja pije zawsze z mlekiem, nigdy z cukrem. Moze i sa tacy, ktorym bardziej chodzi o rytual i chwalenie sie gadzetami, ale mnie chodzi o smak.

      Usuń
    2. Bylam u neurologa, mam skierowanie na mrt i dostalam piguly, ktore maja zredukowac bol glowy. Diagnozy nadal brak, ale chociaz testy boreliozowe wyszly negatywnie.

      Usuń
    3. A skierowanie na kiedy?

      Usuń
  13. A ja myślałam, że kawiarka to jest taka facetka do parzenia kawy, jak w Soplicowie.
    "W Polszcze, w domu porządnym, z dawnego zwyczaju,
    Jest do robienia kawy osobna niewiasta,
    Nazywa się kawiarka; ta sprowadza z miasta,
    Lub z wicin bierze ziarna w najlepszym gatunku
    I zna tajne sposoby gotowania trunku,
    Który ma czarność węgla, przejrzystość bursztynu,
    Zapach moki i gęstość miodowego płynu.
    Wiadomo, czym dla kawy jest dobra śmietana;
    Na wsi nietrudno o nią: bo kawiarka z rana,
    Przystawiwszy imbryki, odwiedza mleczarnie
    I sama lekko świeży nabiału kwiat garnie
    Do każdej filiżanki w osobny garnuszek,
    Aby każdą z nich ubrać w osobny kożuszek."

    Ach, jakie to piękne!...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. tak wlasnie napisalam wyzej, ze to slowo kawiarka kojarzy mi sie z kobieta do parzenia kawy:)))

      Usuń
    2. Widocznie my jesteśmy stare, dobre, tradycyjne szlachcianki :)

      Usuń
    3. Znam oczywiscie te czesc Pana Tadeusza, ale ja, w przeciwienstwie do Was, nie mialam sluzby do parzenia kawy, zawsze sama to robilam. Zreszta nieraz podkreslalam swoja plebejskosc.

      Usuń
    4. Hi, hi, ze to sie nazywa kawiarka dowiedzialam sie jakies trzy dni temu. Tez mi sie to zaraz skojarzylo z babka do parzenia kawy. U tubylców latwiej dostac expresso, niz bulki kupic, a dobrych gatunków skolko ugodno. Natomiast amator herbaty cierpi katusze :(.

      Usuń
    5. Niestety, mnie już nie stać na żadną służbę, kucharkę ani choćby gosposię. Wszystkie kobiety w mojej rodzinie miały to zapewnione, więc czuję się pokrzywdzona.

      Usuń
    6. Leciwo, to u Was nie pije sie herbaty? Nie ma w sprzedazy? Nie umialabym zyc bez herbaty, bez kawy zreszta tez, ale mam obie do wyboru, do koloru.

      Frau Be, moja rodzina i ja swietnie radzimy sobie bez sluzby. :)))

      Usuń
  14. Takie ustrojstwo ma moja mama, specjalnie dla mnie, bo oni tam w Pl ciagle taka plujke zalewajke pija, a ja sie takiej nie napije. Wiec jak tam jestem to parze sobie kawe w takim czyms, wychodzi tak z pol kubka, potem dolewam cieplego mleka do pelna rozbeltanego widelcem i juz mam swoje latte :-)
    Kiedys jak w TV leciala Rodzina Osbornow to byla taka sytuacja, ze wbiega Ozzie do kuchni bo cos smierdzi, a tam jego corka polozyla na plycie elektrycznej czajnik. Elektryczny! Ale fakami rzucal, ze kuchnia za milion dolarow, a ta nie umie herbaty ugotowac, po cholere to komu :-)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wyzej pisalam, ze Tatek ma takie ustrojstwo tylko elektryczne i parzy 10 kubkow kawy.

      Usuń
    2. Ja juz dawno zanabylam rodzicom kaffeemaschine, ktora zreszta jest uzywana wylacznie, kiedy my tam jestesmy, a tak stoi sobie schowana. Ojciec jakos tam robil kawe po swojemu, ale ja wciaz czulam te teposc na jezyku, choc fusow w niej nie bylo. Wole filtrowana, a w najwiekszej ostatecznosci instant. Plujki nie wezme do geby.

      Usuń
    3. Ale kto mowi o plujce??? To Tatkowe ustrojstwo nie robi plujki tylko kawe filtrowana. Owszem kupilam mu maly ekspres do kawy i wlasnie miesiac temu pokazywal, ze stoi jak stal od 15 lat nie ruszony w kartonie:)) Bo my tez wolimy ustrojstwo, ktore nam zrobi za jednym zamachem 10 kubkow kawy niz ekspres na 6 kubkow, my pijemy duzo kawy oboje.

      Usuń
    4. Ja tylko tak o tej plujce, nie w zwiazku z Tatkiem. Nasi rodzice maja cos wspolnego z nieuzywaniem zakupionych przez nas gadzecikow. :)))

      Usuń
    5. Tatek w ogole nie pije kawy wiec nie ma potrzeby uzywania. A gosci tez nie przyjmuje i tak to jest.

      Usuń
    6. Teraz mama tez ma rzadziej gosci, ale kiedys bywali u rodzicow czesto, ale tato byl uparty, robil kawe po swojemu, a maszyna stala nieuzywana.

      Usuń
  15. Old habits die hard! Nie moge otworzyc tych zdjec, wiec nie do konca jestem pewna, jaki to kawowy gadzet nazywany jest kawiarka :) U nas jest machina do kawy, do ktorej juz trzeci rok nie umiem sie przekonac. Moj kupil ekspres cisnieniowy , ktory wlasciwie robi wszystko sam, a na koniec sam sie myje! Trzeba tylko naciskac guziki ktore pokazuje, zeby nacisnac. Moj go kupil chyba z lenistwa, bo najgorsza rzecza po uzyciu kazdego ekspresu bylo zawsze mycie.
    Mi tam kawa z tego nie smakuje za grosz, po pierwsze nie pachnie jak sie parzy, a po drugie jest dla mnie za slaba - no nie ma smaku! Tzn. ma smak lury - dla mnie robi sie podwojne mocne espresso - i to podane jako zwykla kawa smakuje ...jak rozwodniona kawa.
    Do dzis nic nie przebilo mojej ukochanej fusiary - kopiasta lyzka zaparzona wrzatkiem w szklance , nie mieszana ! ale odstana , z pianka , z dodatkiem tlustego mleczka albo kapki cukru - smak niepowtarzalny...
    Znajomi mieli szczescie !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kawy z fusami nie wezme do geby. Od ponad 30 lat pije filtrowana i tamta mi nie smakuje. Zawsze mam problem w Polsce, gdzie jeszcze w wielu domach parzy sie fusiasta kawe, zawsze wtedy prosze o herbate, bo ja trudniej spieprzyc, a fusy herbaciane mniej mnie denerwuja.

      Usuń
    2. Ha ha , a ja mimo tylu lat na Zachodzie i probowania kawy pod kazda mozliwa postacia, zawsze wracam do mojej fusiary.
      Tajemnica lezy w tym, ze na ogole jest zle przyrzadzana – wiekszosc zalewa wrzatkiem i natychmiast miesza, i to kladzie cala kawe. Fusy zawsze beda plywac po wierzchu. I mieszaja od dolu z dna… Cale clue w tym, zeby nie mieszac przez 3-4 minuty i dac sie jej zaparzyc, a potem tylko leciutko po wierzchu. Cale fusy opadaja na dol i na dole tworzy sie osad. A smak zostaje. Jak ja zaparzam tu w biurze, to od razu kilka osob sie ozywia, co tu tak pieknie pachnie ? Oni pija glownie rozpuszczalna bezzapachowa neske.
      Lubie tez bardzo kawe z dobrych ekspresow cisnienowych, ale takie maja tylko w dobrych kawiarniach – tam tak, bardzo chetnie – kawa jest mocna i aromatyczna. No niestety w biurze nie podaja :) Udalo mi sie zobaczyc te kawiarke na telefonie – sliczny gadzecik, nabralam mocnej ochoty sprobowac to kupic !

      Usuń
    3. Jaka bedziesz kupowac? Zwykla czy elektryczna? :)
      Najlepsza kawa w Lodzi, skad pochodze, byla z ekspresu kawiarni w Grand Hotelu, nigdy potem nie pilam tak dobrej ekspresowo-cisnieniowej kawy.
      A w kawie parzonej bezposrednio w kubku czy szklance zawsze zostaje ten tepy posmak fusow.

      Usuń
    4. Hi hi moze i zostaje, ale ja go widocznie musze lubic. Uzywam tylko dwoch rodzajow kawy : polskiej czerwonej MK Café albo zielonego Jacobsa Kroenung . Inne mi nie smakuja, a parzone jako fusiary to rzeczywiscie gebe wykrecaja. Te dwie sa do tego stworzone. Kawa musi smakowac inaczej nie wypije –tak jak i Ty wybiore herbate.
      Przygladnelam sie na szybko co tu maja w ofercie i mysle, ze elektryczna kawiarka to jest to! Nastawilabym sobie toto rano,z ey pyrkalo i nie musialabym stac przy tym palniku z gazem i pilnowac, nie ma takiej opcji ( mamy palniki na gaz ).
      Tyle tylko, ze te z Twojego zdjecia obie sa sliczne, a tu jakis kiepski design widze w amazonie, nie umywa sie.
      Jakiej firmy jest ta elektryczna na zdjeciu?

      Usuń
    5. Doczytalam, ze Rommelsbacher, ale ta nazwa zupelnie nic mi nie mowi. Ale firma taka jest: https://www.rommelsbacher.de/
      A tu masz ten Kaffeekocher na Amazonie: https://www.amazon.de/EKO-366-Edelstahl-Filtereins%C3%A4tze-Abschaltautomatik-Sicherheitsventil/dp/B0007XHGAC

      Usuń
    6. This seller does not deliver to the UK - Mainland.
      Wpisalam i taki napis mi sie wyswietlil! Czyli nie dostarczaja do Wielkiej Brytanii...No i juz se kupilam:)
      Ale poszukam insze - cos sie pewnie znajdzie - towaru tu jest na mase wszelkiego rodzaju - dziekuje za porade! :)

      Usuń
    7. No ale ja Ci kawiarke podeslalam, a nie selera. :))))) Szkoda. Nawet ja nie moge Ci zamowic i wyslac, bo wtyczki macie inne.

      Usuń
    8. A wtyczka to nie problem, moj przerabia na tutejsze bez problemu - ale lepiej miec oryginalna z gwarancja:) Nic to, cos znajde na pewno, tu mi tez Eulampia narobila smaku, i Ty tez i czuje przez gacie , ze to jest moj typ kawy - mocny i aromatyczny. A pilas kiedys oryginalna robiona po turecku, ale przez prawdziwych Turkow ( nie po naszemu)? Jest doskonala. Rownie dobra kawe pilam na poludniu Francji - podawana w malutkich filizankach, ale nie bylo to espresso , choc byl to szatan - przepyszna!

      Usuń
    9. Nie, nie pilam prawdziwej tureckiej, ale slyszalam, ze smakuje wybornie. Pilam za to ich herbate, slodka strasznie, a ja normalnie pije bez cukru, ale jakos mi nie przeszkadzalo.

      Usuń
    10. Ja kupilam adaptery do wtyczek, bo jak czlowiek jedzie do Europy czy np. Wspanialy do Indii to do naszych amerykanskich sprzetow mamy adapter ktory przystosowuje do kazdego mozliwego rodzaju wtyczek.
      A jak ktos nie lubi plujki, a nie ma ekspresu to mozna uzyc tzw. french press ja uzywalam wlasnie w czasie awarii pradu bo nie moglam korzystac z ekspresu. Wtedy french press jest idealny, a teraz uzywam do herbaty luzem. tu podaje link

      https://www.amazon.com/Bodum-Chambord-French-Standard-Packaging/dp/B005ADS5TU/ref=asc_df_B005ADS5TU/?tag=hyprod-20&linkCode=df0&hvadid=167136162413&hvpos=1o3&hvnetw=g&hvrand=16818144074568752613&hvpone=&hvptwo=&hvqmt=&hvdev=c&hvdvcmdl=&hvlocint=&hvlocphy=9004395&hvtargid=pla-497804881632&psc=1

      Usuń
    11. Ja tez mam caly komplet adapterow, ale w niektorych panstwach jest napiecie 130V, wiec i adapter nie pomoze,bo sprzety mam na 220V.

      Usuń
    12. Wlasnie adapter jest po to zeby ten sprzet dzialal bezpiecznie u nas sprzety sa na 110V a w Polsce na 220V i zawsze jezdzilam z wlasna suszarka i lokowka oraz adapterem. Goscie z Polski jak przyjezdzaja to tez korzystaja z tych adapterow zeby podlaczyc swoje oprzyrzadowanie np. szczoteczke do zebow.

      Usuń
    13. A to te adaptery tez napiecie zmieniaja? Nie wiedzialam. Myslalam, ze tylko dziurki wtykowe.

      Usuń
  16. Przejezyczylam sie : nie do szklanki tylko do ulubionego kubeczka:)

    OdpowiedzUsuń
  17. Bialetti moka, nazywa się ta kawiarka, od nazwiska włoskiego wynalazcy. Jest pyszna, tylko trzeba się nauczyć wlasciwie ją parzyc. Teraz mam ekspres Jura, bardzo dobry, świetnie spienia mleko, ale bialetti mam ze 3, rozne rozmiary i chyba nic nie przebije smaku kawy, intensywności i mocy z tego urzadzenia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja tam nie umiem sie tym poslugiwac, ale u kogos chetnie pije kawe z kawiarki, bo mi smakuje. :)

      Usuń
    2. Jak sie ubije piankę mleczna spieniaczem takim ręcznym i wleje ostroznie kawe z tej kawiarki, to powstaja cudne warstwy, nauczylam sie z you tube:)

      Usuń
    3. Mam nawet taki dynks do ubijania pianki mlecznej i jak mi sie chce, to sobie ubijam, ale najczesciej mi sie nie chce. :)))

      Usuń
  18. to tak jak z jazdą "na pamięć", nawyki mogą nieszczęście spowodować :( dobrze, że tylko tak się skończyło!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jazde na pamiec tez zaliczylam i wjechalam pod prad w jednokierunkowa, bo jeszcze dzien wczesniej byla dwukierunkowa. :)))

      Usuń
  19. Lubie te kawiarke, gdy sama pije kawe, bo na wiecej ludzi to ona nieco mala. A tak duzej, zeby na wszystkich starczylo, w konkretnej ilosci tej kawy, to takich rozmiarów kawiarek nie ma.
    Dlatego preferuje tez maszynke do kawy, bo tak po prostu przetlumaczam Kaffemaschine ;)
    A co do tych aluminiowych kawiarek, jest to towar dosyc czesty i czasami za drobne pieniadze.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale ja do nich nie mam jakos zaufania, a poza tym maja brzydki dizajn.

      Usuń
    2. Są takie z ładnym dizajnem, naprawdę, stalowe, albo stalowo-kolorowe. Acha, ja nam na 1 filiżankę, na 4 i na 8, można dostać rozne rozmiary. Ale w Niemczech rzeczywiście widzialam tylko nieladne, aluminiowe. Może online są.

      Usuń
    3. Nie no, sa tez fajne miedziane, te elektryczne, jak na zdjeciu, tez niebrzydkie. Sa w sklepach, bo ci moi znajomi kupili je w Karstadt.

      Usuń
    4. Ten paskudny dizajn to jest właśnie TO 😏 podobnie jak stół nerka czy prillowy kwiatek 😆

      Usuń
    5. A wez, Lucy! Nie cierpialam stolikow nerek, kwiatkow Prilla i aluminiowych kawiarek. Moj entuzjazm do staroci tkwi niezmiennie w art deco, zwanym tutaj Jugendstil. Moga byc tez meble gdanskie, moga byc z przelomu poprzedniego wieku, ale nigdy lata 60-te i 70-te - zo byla ohyda!

      Usuń
  20. A to historia:) Kawy z kawiarki nie piłam jeszcze, ale kuszą mnie te ustrojstwa w sklepie. Skoro kawa taka dobra... Ja piję zwykłą, bagienną, czyli naturalną, zalewaną wrzątkiem. A właściwie od kilku dni nie piję wcale, bo chcę zrobić sobie detoks. Ostatnio kawa mną rządziła. Pięć filiżanek albo i więcej w ciągu dnia to jednak za dużo. Za jakiś czas wrócę do porannej małej czarnej:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kazda przesada jest niezdrowa, ja poprzestaje na trzech dziennie i wiecej moj organizm sie nie domaga.
      Kup koniecznie i zrecenzuj na blogu ;)

      Usuń
  21. A ja pije tylko kawe "sypana" ("z blotkiem", "z fusami"), kilka razy dziennie, z plaskiej lyzeczki na kubek :)
    Fusy musze wylewac "na ogrodek", bo mi zatykaja zlew!!! Chyba musze sie oduczyc…. ;(


    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fusy jako nawoz sa swietne i cos tam podobno nawet odstraszaja. Ja czesto uzywam fusow z foltra do moich doniczek. O, skorupki od jajek tez sa dobram nawozem, zbieraj. :)

      Usuń
  22. Ja stawiam czajnik na gaz, i jak piszczy to zalewam lyzke kawy i cukru w kubku do polowy i dolewam mleka i tyle. Żadne tam cuda mnie nie namowia na jakies kawiarki albo czajniki elektryczne, bo za duzo z tym pstrykania.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Odkad zaczelam uzywac filtrow do kawy, nie wypije juz sypanej, przestala mi zupelnie smakowac.

      Usuń
    2. Ja rozpuszczalna pije :) biedronkowe gold :P

      Usuń
    3. Ja rozpuszczalna wypije tylko wtedy, kiedy mam wybor miedzy nia a sypana.

      Usuń

Chcesz pogadac? Zamieniam sie w sluch.