niedziela, 22 kwietnia 2012

Kiessee i inne rzeczki.

Getynga to 100-tysieczne miasto w Dolnej Saksonii, lezace nad kilkoma rzeczkami, ale kazda z nich mozna latwo przeskoczyc, jako ze miasto lezy niedaleko ich zrodel i te cieki wodne nie zdazyly jeszcze rozwinac sie w pelnej krasie.
Nie ma sie jednak co cieszyc, bo i te male strumyki potrafia pokazac swoja sile. W latach 60-tych powodz z malej Leine zalala cale srodniescie. Ja sama przezylam w latach 90-tych powodz spowodowana przez te niewielka rzeczke, kiedy to okoliczne ulice znalazly sie pod woda. Tym razem jednak miasto zostalo oszczedzone, bo poglebiono rzeke, uregulowano koryto, wiedz powodz nie miala az takich rozmiarow, jak 30 lat wczesniej.

Zdjecia Leine z 2007, przy dosc wysokim poziomie wody, gdzie wlasciwe, waskie koryto zostalo calkiem zalane.
Niedlugo pozniej jeszcze wiekszy wylew pokryl woda cala powierzchnie lak nad rzeka.
                                                                               
Czlowiek czasem nie docenia zywiolu. Wydaje sie, ze skoro nad nim zapanowal, nic wielkiego nie moze sie wiecej wydarzyc.

Trzeba jednak zawsze zachowac pokore w stosunku do natury, ona, mimo prob ujarzmienia jej przez czlowieka, zawsze pozostanie silniejsza.






Nasza mala Grone, doplyw Leine (na dolnym zdjeciu widac je obie, kilka metrow dalej lacza sie) to czesciowo skanalizowany ciek, ciagnacy sie przez miasto, by w jego polnocnej czesci znalezc ujscie w Leine.

Rzeczulka jest tez uregulowana i na codzien wyglada calkiem niegroznie, woda jest w najglebszym miejscu po kolana. Jednak i ona potrafi pokazac swoja sile, gdy zabiera ze soba nadbrzezne zarosla i zwala drzewa.

 Niedawno, podczas wielkiego pozaru magazynow , do Grone przedostaly sie jakies chemikalia i zabarwily ja na intensywnie zielony kolor. Wszystkie sluzby ratownicze zostaly postawione w stan najwyzszego alarmu, bo nie wiadomo bylo, co to za substancje i czy nie groza skazeniem calego srodowiska.
Na szczescie wszystko okazalo sie niegrozne, choc bardzo malownicze.



Przez stare miasto ciagna sie kanaly.
Wyglada to bardzo malowniczo, w wielu miejscach urzadzono nad nimi knajpiane ogrodki. Latem bardzo milo siedzi sie nad chlodna woda, slucha jej szmeru, oglada kaczki, ktore masowo w niej plywaja, zakladaja gniazda i wychowuja mlode.




Rokrocznie organizowany jest splyw kapielowych kaczuszek kanalami miejskimi. Wyglada to bardzo zabawnie, kiedy powierzchnia wody prawie w calosci pokryta jest tymi zoltymi stworzonkami.










I wreszcie nasze jeziorko, Kiessee, niewielki zbiornik przeplywowy, teren spacerowy i wypoczynkowy dla mieszkancow Getyngi. Niestety, nie wolno sie w nim kapac, jedynie plywac lodkami, malymi zaglowkami i kajakami.






Pomimo, ze tak duzo wody w malej Getyndze, tak naprawde nie ma gdzie rozlozyc koca i poplywac sobie do woli.

Przez uregulowanie rzeki bronia dostepu do wody swoim stromym brzegiem, a w jeziorku mieszka wszelki drob: dzikie kaczki, gegawy, labedzie, lyski, czaple i inne takie, wiec nie wolno im przeszkadzac w wychowywaniu potomstwa. Zreszta paskudza do wody, wiec zadna przyjemnosc w czyms takim zazywac kapieli. Na szczescie mamy sporo plywalni, zamknietych i otwartych, wiec mozna plywac do woli.








Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Chcesz pogadac? Zamieniam sie w sluch.