Bylo ich czterech: Robin, Barry, Maurice i Andy. Ten ostatni wybral kariere solowa, podczas gdy trzech spiewalo razem w zespole BeeGees.
Apogeum ich popularnosci przypadlo na druga polowe lat 70-tych, a stworzenie i wykonanie muzyki do filmu "Goraczka sobotniej nocy" wywindowalo ich na szczyty. Sprzedali ponad 220 milionow plyt, lokujac sie w jednym szeregu z Beatlesami, Presleyem i Jacksonem.
Andy, najmlodszy z nich, zmarl jako pierwszy w roku 1988 na serce, w wieku 30 lat.
Maurice, blizniaczy brat Robina, zmarl w roku 2003, w wieku 54 lat. Przyczyna byly niedomagania jelitowe.
Wczoraj odszedl Robin, od dluzszego czasu zmagajacy sie z nowotworem trzustki. Mial 62 lata.
Jakies okrutne fatum zawislo nad ta utalentowana rodzina, trzech braci zmarlo przedwczesnie na nieuleczalne choroby.
Samotnie pozostal, uznany za najprzystojniejszego, Barry.
Ich tworczosc byla kontrowersyjna, wysmiewano ich spiewanie falsetem, kierowanie sie w strone mniej wymagajacych odbiorcow.
Mnie jednak podobaly sie ich utwory i ten szczegolny sposob spiewu. Byli jedyni w swoim rodzaju, niepowtarzalni. A ja bylam taka mloda i zachwycona Travolta z Goraczki. Wraz z nimi odeszla czastka mojej mlodosci.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Chcesz pogadac? Zamieniam sie w sluch.