sobota, 26 maja 2012

Braunlage - srebrne wesele.

Kiedy obchodzilismy nasza 25-ta rocznice slubu, nasze corki podarowaly nam  podroz na trzy dni do Braunlage. Byl to dla nich spory wydatek, bo jeszcze sie uczyly i po szkole tylko troche dorabialy. Tym bardziej docenilismy ich finansowy wysilek i bardzo cieszylismy sie na ten krotki wypad do Harzu.
Braunlage to niewielkie, ale urokliwe miasteczko, nastawione glownie na turystow.

Zima przynosi im najwieksze dochody z racji terenow narciarskich, wyciagow, organizowania kuligow itp. Przewaznie sniegu w tym rejonie jest dosyc, zima w radiu slyszy sie codziennie ostrzezenia dla kierowcow jadacych do lub przez gory Harzu, zeby je omijali, jesli nie maja lancuchow snieznych.

My natomiast wybralismy sie tam w czerwcu i, choc pierwszego dnia pogoda nam nie dopisala, bo caly czas siapil drobny deszcz, pobyt tam byl udany.
Latem stoja do wyboru szlaki spacerowe, kolejka na Wurmberg, szlaki rowerowe, zwiedzanie miasteczka, welness itp. Jako ze bylismy tam razem z Fuslem, odpadlo nam zwiedzanie muzeow i zabytkow, wiec tylko wloczylismy sie po okolicy, a ja skorzystalam w hotelu z sauny i basenu.
                                                                               Hotel, jak hotel. Najbardziej reprezentacyjny w wiosce, o banalnej nazwie Maritim, ale czysty i schludny, a co dla nas najwazniejsze, przyjazny dla czworonogow, za nocleg ktorych trzeba bylo zaplacic niezly haracz.  




Przed hotelem basen odkryty, w srodku kryta plywalnia z sauna i gabinetami welness, masaze i takie tam inne sluzace upiekszaniu i relaksowi.   





Hotel polozony jest na gorze, wiec z okien rozciagaja sie zapierajace dech w piersiach widoki na miasto lub okoliczne wzgorza i lasy...







... lub basen przed  budynkiem.                                          

Otoczenie hotelu tez bardzo zadbane, piekny staw, a z tylu korty tenisowe i strzelnica do cwiczen celnosci z luku.







Siedzac na  balkonie, mozna bylo podziwiac lezace w dole miasteczko, wdychac wspaniale swieze powietrze, za ktore trzeba bylo tez doplacic tzw. oplate klimatyczna.
Nic za darmo, nawet oddychanie.






Przewaga drzew iglastych sprawia, ze  pachnie zywica.  


A to widok z tylu hotelu na Wurmberg, dokad wybralismy sie kolejka.







Niestety, jak juz wspomnialam, pogoda splatala nam figla, bylo mgliscie i wilgotno.
Turystow tez niezbyt wielu, mielismy wiec caly wagonik do wlasnej dyspozycji.






Szkoda jednak, ze pogoda nie byla sprzyjajaca, bo widoki podczas podrozy w gore byly naprawde fajne. Kolejke zainstalowano w lesnej przecince, wokol lasy. Czasem, kiedy drzewa rzedly, widoczne byly miedzy nimi zabudowania.



Mijany wagonik, widziany przez zadeszczona szybe naszego.








Kiedy wreszcie dotarlismy na szczyt, powitala nas taka mgla, ze proby ogladania panoramy Harzu spelzly na niczym.
Wielka szkoda, bo podobno widoki sa niezapomniane.




Jako ze przestalo padac, postanowilismy zejsc z gory piechota. Tez ladny spacer wsrod lasu, droga w dol, wiec bez zadyszki.






Pozniej juz tylko spacerowalismy po okolicy, podziwiajac gorskie potoki i rzezby w pniakach, pozostalych po scietych drzewach. Bylo ich cale mnostwo.















Sprytny sposob na zagospodarowanie pniakow, cieszy oczy i pozwala zapomniec o scietych drzewach.

Po tak wielkiej dawce lazenia po gorkach i po upojeniu uzdrowiskowym powietrzem, wieczorami bylismy w stanie juz tylko walic sie do lozek i spac kamiennym snem.
Piesek tez padal na mordke, bo nie sypial w dzien, tak jak w domu. Nalatal sie, robiac co najmniej trzy razy taka trase, jak my. Nawachal sie ciekawych obcych zapachow, wiec tez wymeczony padal wieczorem na poslanie.

Dzieciaki nasze zrobily nam naprawde fajny prezent na rocznice slubu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Chcesz pogadac? Zamieniam sie w sluch.