Odeszlo jedno z naszych dzieci, naszej blogowej rodziny, kotka Kaprysi o niebanalnym imieniu Mrautak. Dopadla ja ciezka i nieuleczalna choroba, ktorej nie dala rady pokonac. Na walke z nia wykorzystala wszystkie dane jej kocie zycia. Ile ich miala? 7? 9? Zyla przeciez tak bardzo krotko, o wiele za krotko. Bo co to jest dwa lata dla kota? Miala tak niewiele czasu, zeby cala soba wyrazic ogrom milosci do Kaprysi i jej Bliskich. Ale jednak zdazyla, koty to potrafia!
Pozostawila puste mieszkanie...
Wislawa Szymborska pisala o kocie w pustym mieszkaniu, zapomniala napisac o czlowieku krazacym od pokoju do pokoju, gdzie kazdy mebel, zdjecia, kazde miejsce przypominaja o Przyjacielu, ktorego juz nie ma... Nie napisala o rozdartym sercu, o bolu i rozpaczy... Nie napisala i juz nie napisze.
Czlowiek w pustym mieszkaniu... Lzy... Tesknota... Wielka rozpacz... Ostatnie glaskanie... Samotnosc...
Moze, gdyby Mrautak umiala pisac, spisalaby testament. Moze brzmialby on tak:
Ludzie, nim odejda, zapisuja w testamencie swoj dom i wszystko, co maja tym, ktorzy pozostaja.
Gdybym mogla swoimi lapkami zrobic to samo, moja ostatnia wola wygladalaby tak:
- moj szczesliwy dom,
- moja miseczka i poslanie,
- kolana, na ktorych kladlam glowe,
- rece, ktore mnie glaskaly,
- glos, ktory mnie wolal,
- serce, ktore mnie tak kochalo
zapisuje w ostatniej woli glodnemu, chudemu, smutnemu i przerazonemu Kotu-w-potrzebie.
Kochany Czlowieku, Twoja milosc to wszystko, co mialam, wiec po moim odejsciu nie mow: "juz nigdy nie pokocham innego kota", lecz wypelnij moj testament i daj wszystko, co mialam komus, kto tego bardzo potrzebuje.
Twoja Kotka
Kaprysiu, chcialam wkleic tu zdjecie Mrautak, ale nie bede zaklocac Ci spokoju pytaniami o pozwolenie, moze kiedys...
Jestem calym sercem z Toba i Twoja Rodzina, rozumiem Wasz bol i rozpacz. Jednak teraz Mrautak biega zdrowa i wolna od bolu, po zielonej trawie za Teczowym Mostem, razem z innymi naszymi pupilami, ktore sie tam nia zaopiekuja, wskaza droge i nie pozwola, by czula sie tam samotna i zagubiona. Nie martw sie, ona jest pod dobra opieka.
Z wyrazami wspolczucia...
Podpisuję się i dołączam.
OdpowiedzUsuńRównież się dolączam :(((
OdpowiedzUsuńI ja też, strata najlepszego futrzanego przyjaciela musi być bardzo bolesna:(
OdpowiedzUsuńWzruszyłam się bardzo ...
OdpowiedzUsuńWolę póki co nie myśleć o tym, że moje zwierzaczki kiedyś będą musiały odejść...
Autorka nie życzy sobie komentarzy, więc uszanuję, ale współczuję bardzo.
OdpowiedzUsuńPrzepięknie napisałaś... Znowu płaczę...
OdpowiedzUsuń