czwartek, 13 września 2012

Die Schule.

Tytul nadalam mojemu wpisowi taki, bo chce napisac o systemie szkolnym w Niemczech. Trudno mi go porownywac z obecnym polskim, ktory znam wylacznie ze slyszenia.
Zaczyna sie od zerowki, do ktorej dziecko moze uczeszczac w przedszkolu lub od razu w szkole, program jest w obu przypadkach taki sam. Tyle, ze w przedszkolu opieka jest calodzienna, a w szkole przedpoludniowa.
Pozniej dziecko musi zostac poddane testom, czy jest gotowe do nauki w pierwszej klasie, czy tez musi poczekac rok.
Do szkoly ida dzieciaki nie rocznikami, jak w Polsce, tylko te urodzone w pierwszym polroczu moga zaczac nauke wczesniej, a te z drugiego polrocza pozniej.
Na przyklad moja najstarsza, urodzona we wrzesniu byla tylko o trzy klasy wyzej od sredniej, urodzonej cztery i pol roku  pozniej, ale w kwietniu. Jednak testy sa glownym kryterium przyjecia do szkoly.
Podstawowka trwa cztery lata i przez pierwsze dwa dzieci nie dostawaly ocen, tylko opinie na swiadectwach, rozdawanych po kazdym polroczu, czyli dwa w jednej klasie.
Po szkole podstawowej moje corki szly do dwuletniej szkoly orientacyjnej (Orientierungsstufe - dziwna nazwa, odpowiednik gimnazjum w Polsce), skad byly dalej kierowane na podstawie opinii nauczycieli. I tak:
- dzieci absolutnie mierne, ktore powtarzaly klase, czesto rok po roku, musialy kontynuowac nauke w szkole specjalnej (Sonderschule) o bardzo niskim poziomie nauczania, bez jezykow obcych. Glownie, zeby nie byly analfabetami, bo poziom tej szkoly byl zaden,
- do szkoly glownej (Hauptschule) kierowane byly dzieci odrobine madrzejsze, ale glownie takie, ktore pozniej ksztalcily sie na rzemieslnikow, ekspedientki, fryzjerki itp.
- szkola realna (Realschule) przyjmowala przyszlych urzednikow lub mlodziez chcaca ksztalcic sie dalej, bez wymaganej matury, ktora zapewnialy
- gimnazja (Gymnasium), odpowiedniki naszych liceow ogolnoksztalcacych, po zaliczeniu ktorych mozna studiowac takie kierunki jak prawo, czy medycyna.
Zaraz po tym, jak najmlodsza skonczyla szkole orientacyjna, zlikwidowano ten etap nauki i teraz dzieci po czterech latach szkoly podstawowej kierowane sa bezposrednio w piatej klasie do jednej z w/w szkol, w ktorych ucza sie dwa lata dluzej. Czyli w Niemczech piatoklasista moze juz uczyc sie w liceum ogolnoksztalcacym (Gymnasium), gdzie w XIII klasie zrobi mature.
Skierowanie do ktorejs ze szkol nie przesadza o tym, ze uczen musi tam zostac, droga w obie strony (wyzej lub w dol) stoi otworem i albo zmienia szkole po polroczu, albo po roku szkolnym, albo tez konczy ja i idzie do innej, gdzie otrzyma lepsze wyksztalcenie. Jesli wiec jest ochota na nauke, mozna bezposrednio lub droga okrezna zapracowac sobie na wyksztalcenie.
Jednak w Niemczech jest 7,5 miliona analfabetow, na 84 miliony obywateli, a wiec blisko 9%.
Nie mam pojecia, jak oni tego dokonali, ze nie umieja czytac i pisac, o rachunkach nie wspomne, bo szkol jest do wyboru, do koloru, dla kazdego wedlug potrzeb, zaslug i mozliwosci.
Nauczyciele do niedawna mieli status urzednika panstwowego (Beamte), z czym zwiazane sa pewne obowiazki i ograniczenia (np. zakaz strajkowania), ale wiecej jest przywilejow, np. nie placa skladek na bezrobocie, bo nie moga byc bezrobotnymi. Ich wynagrodzenie nalezy do dosc wysokich, a praca jest szanowana. Teraz nowi nauczyciele nie sa juz urzednikami panstwowymi, odebrano im i paru innym grupom zawodowym ten przywilej z powodow oszczednosciowych.
Ciekawostka w Niemczech sa tzw. Gesamtschulen, czyli szkoly zbiorcze, gdzie pod jednym dachem znajduja sie szkola podstawowa, glowna, realna i gimnazjum. Jedna z takich szkol w Getyndze zdobyla pierwsze miejsce w rankingu najlepszych szkol. Opieka w takiej szkole jest calodzienna, z wyzywieniem, odrabianiem lekcji i zajeciami pozalekcyjnymi. W tej wlasnie szkole wprowadzono eksperymentalnie "tykanie" nauczycieli przez uczniow i rodzicow. W innych placowkach rzecz nie do pomyslenia! Ale zdalo to egzamin i nie doprowadzilo do spoufalania sie dzieci z pedagogami, a wprost przeciwnie, zaciesnilo relacje i zlikwidowalo dystans, dzieci sa bardziej otwarte i nie wykorzystuja mowienia nauczycielom po imieniu.
Niedawno pisalam o przyjeciu Gucia w poczet pierwszoklasistow. W jego szkole sa trzy pierwsze klasy, dwie zwykle i jedna integracyjna, ktora opiekuja sie trzy wychowawczynie. Do tej klasy beda chodzic, oprocz dzieci zdrowych, takze niepelnosprawne. Zjawisko godne pochwaly i nasladowania! Te dzieci, juz jako dorosli, beda w koncu zyc miedzy innymi ludzmi, nie wolno z gory ich izolowac w szkolach specjalnych wsrod podobnych biedakow. Zdrowe dzieci natomiast ucza sie empatii, pomocy, tolerancji i traktowania niepelnosprawnosci jako czegos normalnego.
W szkolach panstwowych nie ma religii, chyba ze jest to szkola wyznaniowa. Za to kazda prowadzi zajecia z wychowania seksualnego, ktore zaczynaja sie juz w podstawowce, przekazywane odpowiednio do wieku malych dzieci, pozniej zagadnienie jest szerzej omawiane.
Wiadomo, ze mlodziez coraz wczesniej rozpoczyna zycie seksualne i zadne koscielne zakazy tego nie zmienia, lepiej wiec przygotowac ich na zagrozenia, poinformowac o chorobach przenoszonych droga plciowa i rzetelnie nauczyc antykoncepcji. Wszystko to jednak mijaloby sie z celem, gdyby srodki antykoncepcyjne nie byly ogolnodostepne. Do 18-go roku zycia tabletki sa ZA DARMO i nie jest potrzebna zgoda rodzicow, a wylacznie recepta od ginekologa. Nie ma wiec samowolnego uzywania bez badania lekarskiego. Ale i tu zdarzaja sie wpadki i niechciane ciaze. Nie jest latwo poddac sie aborcji, musi byc ona poprzedzona rozmowa z psychologiem-specjalista ze specjalnej organizacji Pro Familia. Dopiero wowczas mozna pojsc na zabieg, w godnych warunkach i na ubezpieczenie. Kto jednak zdecyduje sie urodzic, a nie chce dziecka zatrzymac, jest wiele mozliwosci oddania go do adopcji:
- podrzucenie do okna zycia,
- anonimowy porod w szpitalu, bez podawania wlasnych danych, i zostawienie dziecka pod fachowa opieka,
- oficjalne oddanie do osrodka adopcyjnego.
W kazdym przypadku matka ma szesc tygodni na zmiane decyzji i odebranie dziecka.
O tym wszystkim szkoly informuja, bo nie da sie uniknac wspolzycia, lepiej wiec zapobiegac ciazom, zabojstwom, czy innym sposobom pozbywania sie "klopotu".
Jesli chodzi o poziom nauczania, to pozostawia on do zyczenia. Wyksztalcenie, jakie ja odebralam w szkole, zreszta we wszystkich szkolach tamtejszego systemu w krajach demokracji ludowej, stalo na bardzo wysokim poziomie. Obecna tendencja to uczenie rzeczy praktycznych, z mniejszym naciskiem na szeroka wiedze ogolna, jak to mialo onegdaj miejsce u nas. Kladzie sie duzy nacisk na jak najmniej stresu w szkole i niespecjalne przemeczanie sie w domu. Uczniowie nie maja lektur obowiazkowych, choc zacheca sie ich do czytania. Tylko... kto dzisiaj czyta, w dobie wszechobecnej telewizji, komputerow, audiobook´ow, wyscigow szczurow i braku czasu?
Ogolnie system szkolny w Niemczech nie jest najgorszy, ale moim zdaniem mozna by kilka rzeczy w nim ulepszyc.
Niemiecke dzieci, jak wiekszosc z cywilizacji zachodniej, borykaja sie z nadwaga. Powinno sie polozyc wiekszy nacisk na zajecia sportowe i dietetyke. Ale ja nie jestem fachowcem, moze wymagam zbyt wiele.

6 komentarzy:

  1. Znam ten system, bo mam rodzinę w Niemczech. Mi się on podoba. Popieram również twoje spostrzeżenia. W Polsce jednak by się nie przyjął. Powód jest jeden "łapówki". Nie chce mi się wierzyć, że rodzice nie posmarowaliby gdzie trzeba żeby tylko popchnąć dziecko dalej. :)) Ale to są tylko moje spostrzeżenia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I tu sie mylisz. Niemieccy rodzice tez miewaja wygorowane ambicje, w zaden sposob nie przystajace do mozliwosci dziecka. Chca, by filius koniecznie uczyl sie w gimnazjum, gdy szkola kieruje go do realnej. Dziecko idzie wiec do gimnazjum i od poczatku juz odstaje od reszty, az w koncu przenosi sie z powrotem do realnej. Bardzo niekorzystnie wplywa na jego psychike taka degradacja.
      O lapowkach nie ma tu mowy, bo dobrze oplacani nauczyciele nie zaryzykowaliby utraty pracy braniem.

      Usuń
  2. Dla mnie post bombowy, bo sama jestem pedagogiem i kręcą mnie takie tematy, dzięki Panterko za ten post, poczułam się jakby był specjalnie dla mnie:) hihih

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz pytania, chetnie odpowiem. A obserwacji zdazylam narobic co niemiara z trojka dzieci w kilku roznych szkolach.

      Usuń
  3. Na razie wszystko co mnie ciekawiło wyczytałam w Twoim poście, ale z chęcią będę czekała na więcej, może o służbie zdrowia? Jak będziesz miała ochotę?:)

    OdpowiedzUsuń

Chcesz pogadac? Zamieniam sie w sluch.