W poprzedniej relacji o wypadkach i podejrzeniu, ze stalam sie celem dla wariatow za kierownica, obiecalam, ze opisze wypadek, gdzie mi tak latwo nie poszlo. Kilka miesiecy trwalo, zanim w koncu dostalam swoje odszkodowanie.
Bylo to... oj, dawno juz temu. Sierpien, mzawka, piatek. Wracalysmy z kolezanka (ta, ktora teraz mieszka nad Morzem Polnocnym) z zakupow. Glowna ulica dojezdzamy do naszej, w ktora musimy skresic w prawo. Z naprzeciwka jedzie Jetta z zamiarem skretu w lewo w te sama ulice. Czyli pierwszenstwo mam ja (rys. z adn. 1). Tymczasem Jetta przyspiesza, skreca mi prawie przed nosem, nie wyrabia zakretu i przednimi kolami wjezdza na pas trawy. Tak zostaje. Ja po hamulcach, a samochod toczy sie dalej, ABSy tluka i wreszcie huk. Wjechalam gosciowi w prawy tylny blotnik (rys. z adn. 2).
Posluze sie rysunkiem, bo nasze polozenie bedzie mialo znaczenie w dalszej czesci.
Ela zaraz zapytala, kto wienien, a ja, wiedzac, ze wina zawsze lezy po stronie najezdzajacego z tylu, odparlam, ze ja. Wszystko trwalo ulamki sekund, wiec jeszcze nie bardzo w ogole dotarlo do mnie, co sie wydarzylo i moja odpowiedz byla troche poza swiadomoscia.
Z Jetty wylazi Arab z usmiechem od ucha do ucha, zadowolony pewnie, ze zarobi latwe pieniadze. Stan samochodow po stluczce: on niewielkie wgniecenie i stluczone lampki, u mnie dziura na pol maski i auto do kasacji, bo koszty reperacji bylyby wieksze od wartosci samochodu.
Jako ze stalismy na zakrecie i wszystkie auta musialy wjezdzac i wyjezdzac po drugiej stronie wysepki, zaproponowal, zebysmy podjechali dalej i nie blokowali ruchu. Nie wozilam jeszcze wtedy aparatu ze soba, wiec jak ta ges pojechalam kawalek dalej, nie sfotografowawszy miejsca zda(e)rzenia. Potem wezwalismy policje.
Chyba tylko cudem jakims odjechalismy obydwoje na tyle daleko od miejsca wypadku, ze bylo ono widoczne. Gdybym tak autem je zastawila, nie zauwazylabym sladow jego opon na trawniku. Te slady byly kluczowe i swiadczyly o jego nadmiernej predkosci, w celu wymuszenia pierwszenstwa i o tym, ze wypadl z jezdni, zawisajac na krawezniku.
Wprawdzie moja predkosc byla przed skretem zredukowana, ale mokra jezdnia spowodowala, ze droga hamowania sie wydluzyla i uderzylam w stojaca przeszkode. Kiedy tak na spokojnie wszystko sobie obejrzalam, doszlam do wniosku, ze wina lezy jednak po jego stronie: wymuszenie pierwszenstwa, wypadniecie z drogi, zatarasowanie jezdni, spowodowanie zagrozenia w ruchu i samego wypadku. Policja potwierdzila moje przypuszczenia.
Wymyslilam sobie, ze moge dodatkowo na tym zdarzeniu zarobic i w sobote rano podreptalam do szpitala udawac, ze mnie szyja boli. Przeswietlono mnie i mlody doktor, z powazna mina zaczal mi pokazywac widoczny (chyba dla niego!) na rtg uraz kregoslupa szyjnego. Zaopatrzona w gustowny kolnierzyk stabilizujacy, udalam sie do domu, zlorzeczac w duchu na niedouczonych medykow. Tymczasem w niedziele obudzilam sie z takim bolem w karku, ze szybko sie z kolnierzykiem przeprosilam. Zaraz tez i doktorka w myslach przeprosilam.
Nie bede sie zaglebiala w szczegoly, w kazdym razie facet nie uznal swojej winy i sprawa trafila przed oblicze sadu. Cale szczescie, ze mialam ze soba swiadka, bo w przeciwnym razie mogloby byc roznie. Proces wygralismy, ale moja radosc byla przedwczesna, bo Arab apelowal. Tak apelowal, ze na jego szkicu, ktory przedstawil w sadzie, jego auto stalo nie na luku jezdni, ale prawie przy przystanku autobusowym, w odleglosci ca 100m od skrzyzowania. Chcial koniecznie udowodnic, ze wjechalam z tylu w jego stojace spokojnie auto, a to by juz zmienialo klasyfikacje czynu. Mial pecha, bo slady opon jego Jetty nadal byly widoczne na trawie. Sfotografowalam je same i ich lokalizacje i to wystarczylo.
Nie tylko ostatecznie wygralam proces, ale nawet na tym wypadku zarobilam.
Moglam sie tak procesowac do us... smierci, nie ponoszac zadnych kosztow, a to z racji posiadanego ubezpieczenia na ochrone prawna i koszty adwokackie. I tak, po wygranym przeze mnie procesie, koszta mojego prawnika ponosila ubezpieczalnia samochodowa Araba. Gdybym jednak przegrala, tez nie musialabym adwokatowi placic, bo uczynilaby to moja prawna ubezpieczalnia. Bardzo praktyczne to ubezpieczenie, musze przyznac. Korzystalam z niego wielokrotnie, miedzy innymi w sporze z wynajemca mieszkania.
Cześć Panterko widzę zmiany w Panterowym wizerunku :)
OdpowiedzUsuńWłaśnie z obawy przed kraksami mało sama prowadzę samochód , szczególnie po mieście .
Muszę Ci powiedzieć że nawet kołnierz ortopedyczny podkreśla Twoją urodę :)
Miłego dnia kochana Panterko :)
Postanowilam tez cos zmienic na blogu. U Ciebie zmiany, wszedzie zmiany, tylko u mnie wciaz to samo. Pora byla cos z tym zrobic.
UsuńJa niestety musze jezdzic, choc bardzo nie lubie, wole byc wozona.
Milego, Ilonus.
No i licznik wiosenny zamontowałaś , to byle do wiosny :)
UsuńA nawet schowalam sobie swoja czytelnie, zauwazylas? Mialam wczoraj sporo z tym roboty, bo najpierw schowalam ja w zakladce, ale nie chciala sie tam aktualizowac, wiec musialam pozmieniac i stworzyc czytelniczy osobny blog.
UsuńWidzę zmiany , właśnie wczoraj czytałam , co tam u Ciebie się kryje pod tytułem PANTERA CZYTA CHOĆ NIE UMIE :)
UsuńMi Kinga strony przerabia nawet globus mi skasowała i mam nowy , przewodnik mi wywaliła , wczoraj mi go koślawo zamontowała , a Ty wszystko sama podziwiam , wyróżnienia też schowałaś i tak przejrzyściej , ja te Twoje sobie na pasek przywrócę ale inne będą na końcu , i myślę że już się nie będę bawiła w te wyróżnienia , mam 3 libstery czy jak im tam :) do odebrania plus odpowiedz na pytania, jedno jeszcze inne wyróżnienie , to tak działa na zasadzie podaj dalej.
Widzisz, Ilonus, gdybym ja miala corke pod reka, pewnie tez korzystalabym z jej wiedzy komputerowej. Dzisiaj przedszkolaki wiecej wiedza od nas. Ja musialam dochodzic do wszystkiego sama, pytalam madrych ludzi i jakos szlo. Potrzeba jest matka wynalazkow.
UsuńZa tą wiedzę córcia słono sobie liczy nieraz.....:))
UsuńCoz, nadszedl czas sie usamodzielnic, Ilonus. Mloda nie bedzie miala okazji sobie liczyc. Jak cos, to Ci pomoge, calkiem gratis.
UsuńDzięki :)
UsuńAlez nie ma za co. Ja tez bez udzialu dobrych ludzi guzik bym umiala.
UsuńZ nowym rokiem noooooowe zmiany! Ładnie!
OdpowiedzUsuńA co? Wszyscy moga, to ja tez!
UsuńJaka ładna kicia nas wita. Bardzo ci zazdroszczę tych wszystkich ubezpieczeń i możliwości korzystania z nich. U nas, to i ubezpieczenia są ale jaki bur*del w korzystaniu z nich...
OdpowiedzUsuńWiem, sama kiedys korzystalam. Teraz sie podobno jeszcze pogorszylo, od kiedy monopol PZU zostal zlamany.
UsuńZmiany, zmiany, świetne te Twoje pantery, bardzo je lubię.
OdpowiedzUsuńNo zobacz jaki uparty facet, dobrze ,że wygrałaś ten proces.
Bardzo gustownie wyglądasz w kołnierzyku :-)
Fajne macie te ubezpieczalnie, wygodnie dla klienta.
Czasem trzeba sie sadzic z sama ubezpieczalnia, bo nie chce wyplacic odszkodowania, roznie bywa i nie zawsze rozowo. Jednak organizacja i dobra obsluga klienta jest priorytetem, ulatwienia na kazdym kroku, prawie wszystko mozna zalatwic telefonicznie lub mailowo, bez ruszania sie z domu. Jest z czego brac przyklad.
UsuńGratuluję wygranej,niektórzy to mają tupet,wierzyć się nie chce.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że ze zdrowiem wszystko w porządku.Mimo, że kołnierzyk pięknie leży,to możliwość kręcenia głową na zdrowej szyi jest bezcenna.
Wszystkiego dobrego w Nowym Roku.
Wiesz, AGRI, kazdy orze jak moze, zeby zarobic na maslo do chleba, a nie stracic procentow w ubezpieczalni.
UsuńKolnierzyk w rzeczy samej nie nalezal do najwygodniejszych, ale na szczescie musialam go nosic dosc krotko.
Tobie rowniez zycze tego, czego Ty bys sobie najbardziej zyczyla.
Tamta pantera w zielonych paprociach była groźniejsza! :))))
OdpowiedzUsuńNie zazdroszczę doświadczeń motoryzacyjnych tego typu. Raz uczestniczyłam w niezawinionej lekkiej stłuczce i potem długo miałam opory w czasie jazdy, a byłam tylko pasażerką.
Ja nie mam wyjscia, musze jezdzic i nie moge sobie na urazy psychiczne pozwolic. Aleluja i do przodu, show must go on! (ale ze mnie poliglotka!).
UsuńJa jestem niegrozna, wiec i moje logo panterowe zlagodnialo z czasem ;)
fajne to ubezpieczenie faktycznie - strzeżonego Pan Bóg strzeże....
OdpowiedzUsuńZeby nie bylo niedomowien, ubezpieczenie nie placi za adwokata w przypadku spraw karnych, rozwodow i kilku jeszcze drobiazgow. Glownie chodzi o auto, wynajemce i pracodawce.
OdpowiedzUsuńrozumiem a jak to sie nazywa? Tylko w niemczech jest czy w Holandii też? Drogie to? Pozdrawiam i zapraszam
Usuńhttp://czerwonafilizanka.blogspot.com/
Nazywa sie Rechtschutzversicherung i nie jest to najtansze ubezpieczenie. Mozna z niego przez cale zycie nie skorzystac, ale jesli zachodzi potrzeba, jest nieocenione, bo koszty adwokackie sa straszne i wiele osob rezygnuje z roszczen wlasnie z tego powodu.
UsuńAcha, koszty sadowe w razie przegranej sprawy to ubezpieczenie tez pokrywa.
Nie jestem w stanie odpowiedziec Ci, czy w Holandii tez to funkcjonuje, musialabys popytac
Dobry wieczór, Panterko! Jak się dzisiaj czujesz? Co z wczorajszymi zalążkami przeziębienia? Czyżby potworzyca pokonana w try miga?!
OdpowiedzUsuńCzytam o tej Twojej kraksie sprzed lat i jestem pełna podziwu, że sobie tak ze wszystkim dałaś radę sama i ostatecznie pokonałaś upartego Araba! Polki górą!:-)
I podobasz mi się Panterko na tym zdjęciu z usztywnioną szyjką...Cóz za szlachetne, pełne wyrazu i mocy spojrzenie rannej łabędzicy! Cóż za klasyczne, antyczne wręcz rysy twarzy! Fiu, fiu!
I zmiany na Twoim blogu też są korzystne. Wszystko, moim zdaniem, wygląda przejrzyściej.A i Tobie pewnie łatwiej w tak przemeblowanej przestrzeni.
Zdrowia Ci zyczę i dobrej pogody żebyś sie nie musiała znowu ze skrobaniem szyb użerać oraz z niezawinionymi stłuczkami też! (u nas śnieg właśnie zaczął padać!)
Olenko, po wczorajszej serii kichania i lekkiej trzesawki oraz dwoch aspirynach na deser, dzisiaj jestem jak nowa.
UsuńAraba pomogl mi pokonac wymiar sprawiedliwosci, sama nie dalabym rady. Skoro moja niewatpliwa labedzio-antyczna uroda nie powalila go na miejscu, musialam zdac sie na obca interwencje :)))
Skrobanie szyb jest wprawdzie meczace, ale przynajmniej mroz wybija bakterie i wirusy. Nie wiem, co gorsze.
Buziaczki
A Tyś dzielnie sama wybiła swoje bakterie - bez mrozu nawet. Czyli najwazniejsze, to zdusić gadzinę w samym zarodku!
UsuńJa dla odmiany nie czuję sie dzisiaj najlepiej...Jakaś taka bez energii i ikry. A na dodatek brzuch boli, jakbym piętnaście lat miała a dzieści parę!To sobie dzisiaj co chwilę poleguję i przeciwbólowe tabletki łykam.
Ech, ciężkie jest życie łabędzic co miesiąc...
A teraz to juz nie wiem, z kim rozmawiam. Stoi jak byk: Cezary i tenze Cezary pisze, ze meczy go comiesieczna kobieca przypadlosc.
UsuńRatunkuuuuuuu!!!
Upss!Sorry! Pisałam z komputera Cezarego! Widzisz? I już mi lepiej, bo się uśmiałam jak nie wiem!:-))
UsuńJa zdazylam obsmiac sie przy czytaniu.
UsuńPanterko, a tych zmian to nie było już wczoraj? :)
OdpowiedzUsuńTe Twoje kraksy są niepokojące. Czy przypadkiem te cholerne mohery nie mają z tym coś wspólnego? ;)
:***
Na cale szczescie, nie wystepuje u nas zjawisko moherstwa ;)
UsuńOt, przypadek. Kazdemu moze sie zdarzyc.
Dzisiaj nastapily nowe zmiany, pochowalam w zakladkach wszystko, co mozliwe, zeby bylo przejrzysciej, troche pozmienialam kolory literek, takie tam drobiazgi. Niby ulepszylam, tak mi sie wydaje.
o nowy panter na banerku, jaki czarny :)
OdpowiedzUsuńTo ubezpiecznie to DAS? czy jakies inne lokalne?
Ja mam to w Deurag, ale praktycznie kazda ubezpieczalnia ma te opcje ochrony prawnej. U Was tez to dziala?
UsuńJakaś Ty piękna bestyjka w tym kołnierzu :)
OdpowiedzUsuńNie do smiechu mi bylo wtedy. :)))
UsuńNawet nie przyszło mi to do głowy, że mogłoby być inaczej :P
UsuńNo wiem przeciez. :))
Usuń