niedziela, 8 grudnia 2013

Kiedy wieje...

O Ksawerym (Xaver) napisano juz chyba wszystko. Sa ofiary smiertelne, ranni, ogromne straty materialne. Europa dlugo bedzie podnosic sie z kolan i opatrywac swoje rany. Natura pokazala butnemu i aroganckiemu czlowiekowi, gdzie jego miejsce i ze nie ma z nia zartow. Zywiol jest straszny i w starciu z nim nie mamy najmniejszych szans. Odnosze wrazenie, ze natura dokonuje takich zniszczen w zemscie za gospodarke rabunkowa, a akty zemsty bywaja coraz czestsze.
Przesiaduje w mojej kuchni przy komputerze i dla odpoczynku oczu, od czasu do czasu spogladam za okno, gdzie brzoza zmaga sie z silnymi porywami wiatru. Obserwuje ptaki, ktore z nieslychanym wysilkiem usiluja przefrunac z miejsca na miejsce. Wicher porywa ich niewielkie cialka, spycha w tyl, miota nimi jak kulkami papieru. One jednak nie ustepuja w wysilkach, bija skrzydelkami ze zdwojona sila, by wreszcie zaczepic malenkimi lapkami o cienka galazke brzozy i choc chwile na niej odpoczac. Trzymaja sie galazki z calych sil i w rytm porywow wichury hustaja sie na niej w gore i w dol. Nie puszczaja jednak, by nie byc zmuszonym zmagac sie z zywiolem w locie. Co dziwne, nie korzystaja z grubszych i bardziej stabilnych galezi, okupuja sam czubek drzewa, jest ich sporo. Za daleko jednak, zebym mogla rozpoznac, co to za gatunek. Wygladaja mi na szpaki, sadzac po ich wielkosci. Goscinna brzoza sama walczy o przetrwanie, przygieta prawie do ziemi, wyprostowuje sie uparcie z gracja, wlasciwa tym smuklym i elastycznym drzewom.
Dodatkowo siecze mokry snieg, by za chwile ustac, ustepujac miejsca chwilowym przeblyskom slonca. Wicher nie ustaje, napedzajac kolejna porcje olowianych, sniegowych chmur. Instynkt jednak nie pozwala ptakom szukac bezpiecznego schronienia gdzies pod dachem, one musza miec mozliwosc obserwacji nieba, skad moze nadejsc niebezpieczenstwo. Tkwia wiec przemarzniete i przemoczone, jak przyspawane do galazek.
Nagle wzrok moj przykula jakas barwna plama. Nie wierzylam wlasnym oczom, nigdy wczesniej nie udalo mi sie widziec tego ptaka, choc wielokrotnie go slyszalam. To dzieciol duzy! Tym razem jednak usiadl na naszej brzozie nie w poszukiwaniu kornikow, a jak szpaki, chcac chwile odpoczac po meczacym locie. Zlapalam aparat i udalo mi sie zrobic kilka zdjec. Jakosc ich jest nienajlepsza, bo byl za daleko, ale i tak ciesze sie, ze moglam go uwiecznic, bo rzadki to widok w miescie.










Kiedy juz nabral sil, predko odlecial w bardziej dla niego przyjazne okolice.

32 komentarze:

  1. Natura tymi aktami zemsty sama siebie też kaleczy, w tej rozpaczy...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie zapominaj o jednym drobiazgu: natura nie z takich kataklizmow sie podnosila. Zawsze. A czlowiek moze nie przezyc, a on wlasnie jest sprawca zmian klimatycznych.

      Usuń
    2. To prawda natura odradza sie, podnosząc niczym fenix z popiołów. Nie to co człowiek

      Usuń
    3. Jesli czlowiek sie nie opamieta, moze byc za pozno. Chociaz moze juz jest...

      Usuń
  2. Przez Ksawerego od 2 dni boli mnie głowa - jestem wykończona. Dziś też się obudziłam z bólem głowy. Wzięłam prochy i czekam na efekty :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak gwaltowne skoki cisnienia sa dla meteopatow zabojcze. Bardzo Ci w spolczuje...

      Usuń
    2. Dziękuję - prochy zaczęły działać - już mi lepiej :)

      Usuń
    3. To nie prochow zasluga, to moja dobra energia :)))

      Usuń
  3. A u nas Ksawery co chwile odcinał prąd i internet. Ale prąd wazniejszy, bo od niego ciepło w domu zależy.
    Dzisiaj juz na szczęście wszystkie zywioły sie uspokoiły. Na dworze słonecznie, mroźno i bardzo, bardzo biało.
    Ja pokasłuję i posmarkuję - chyba mnie wizyta u lekarza nie minie.
    Ale póki co, ściskam kciuki za Ciebie Panterko, by tabletki przeciwbólowe cos Ci pomogły i bys mogłą cieszyc sie tą niedzielą!
    Ściskam mocno!:-))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Male sprostowanie: to Grazynke boli glowa, a nie mnie, bo mnie jakos ominely tym razem wplywy cisnieniowe. Zreszta tym razem bylo u nas relatywnie spokojnie, Xaver sie zlitowal i nie uderzyl w moje okolice, gdzie indziej bylo znacznie gorzej, a w Polsce to juz zupelnie zle.
      Dobrze, ze znow macie prad, bo byscie do cna zamarzli, a byloby naprawde szkoda :(
      Zdrowia zycze, Olenko, dbaj o siebie.

      Usuń
  4. Masz naprawdę szczęście do dzięciołów :))
    Nie da się ukryć - natura jest silniejsza niż wszyscy ludzie razem wzięci.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przez cale zycie nie widzialam dzieciola na zywo, a w ostatnim czasie faktycznie, dwa sie trafily i to rozne. Bardzo mnie to cieszy. :)))

      Usuń
  5. Teraz u nas jest już spokojnie; lekki mróz, minus trzy stopnie (w nocy było -5, a zapowiadano -2, a na dzień +1), piękne słońce. Ale wczoraj i przedwczoraj była masakra! Dziki wicher, a wczoraj dodatkowo śnieżyca! Sypało calutki dzień i mamy chyba z pół metra śniegu!
    Fajnie, że udało Ci się zrobić zdjęcia dzięciołowi, choć biedakowi nie zazdroszczę, że wiatr go aż do miasta przywiał!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Do nas calkiem powrocila jesien, jest +6°, slonce czasem wyglada zza chmur, powietrze odpoczywa po huraganowych szalenstwach, a cieniutkie galazki brzozy trwaja w pelnym bezruchu. Jest zielono, bo trawa ma sie niezle. Naprawde piekny dzien.

      Usuń
    2. A mnie się nasuwa pytanie :). Czy człowiek to nie część natury? Ja się czuję częścią natury. Czy to jakiś 'syndrom'? Człowieczy?

      Usuń
    3. Czlowiek JEST czescia natury i jako taki, powinien sie dopasowac, a nie niszczyc i zabijac, bo w koncu obraca sie ona przeciwko niemu. Ludziom wydaje sie, ze stoja ponad wszystkimi gatunkami i wolno im wiecej niz innym. A to nie jest prawda, efekty takiej polityki sa az nadto widoczne.

      Usuń
    4. A do mnie docierają teorie, że zagładą naszej planety mogą być zmiany w funkcjonowaniu naszego słońca, które absolutnie od ludzi nie są zależne :/.

      Usuń
    5. Byc moze jest to jeden z czynnikow zmian klimatycznych, jednak czlowiek powoli zabija ziemie wlasna reka, produkujac smieci i spaliny, nie panujac nad energia atomowa, wycinajac bez opamietania lasy, wybijajac gatunki potrzebne do niezakloconego funkcjonowania natury. Czys sie opamietac.

      Usuń
  6. człowiek niszczy wszystko co na jego drodze. pan i władca całej kuli ziemskiej. ani sie obejrzymy jak nasz gatunek zniknie w powierzchni ziemi, ale przedtem wykończymy inne gatunki.
    u nas dziś słoneczko, ale skok cisnienie z wczoraj 968 dziś 1002.
    głowa mi pęka jak cholera, późno wstałam , na czczo nie mogłam wziąć nic przeciwbólowego.
    oj, dawno nie wstałam z bólem głowy!
    a ten dzięcioł jest piękny, ja takie cudne ptaki widuję tylko w lesie a i to wysoko.
    na twoim zdjęciu pada tak, jak na moim:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To gugle mi podarowaly ten padajacy sniezek, wiec se wkleilam, co bede zalowac! Ja jeszcze nie potrafie takich trikow robic, ale moze kiedys sie naucze :)))
      Mnie czasem zdarza sie weekendowy bol glowy, kiedy pospie za dlugo, podobno typowe. Natomiast Ksawery nie zrobil mi zadnej krzywdy, na szczescie.

      Usuń
  7. ja jestem za wolna, zanim dojdę coby fotę strzelić - cel mi nawiewa . Natura stojąca na stałe a i owszem , jednak jednostki ruchliwe są poza moim zasięgiem .
    donoszę że już się nie gniewam i macham ozięble panienka jego mać - Gryzmo

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie tez czesto "obiekty" uciekaja sprzed aparatu, ale raz na jakis czas mam troche szczescia. I choc zdjecia sa jakosci strasznej, i tak jestem z siebie dumna, ze mi sie udalo :)))

      Ja natomiast przesylam Ci cale swoje cieplo, bom goracokrwista ;)

      Usuń
    2. się przydało Twoje ciepło Mi . Polazłam z przyjaciółka na leśny spacer i zabłądziłyśmy .Tak , tak , tak , telefony przy dupie miałyśmy , ale zasięgu zabrakło

      Usuń
    3. Krew mi z paszczy leci, bo zdazylam ugryzc sie w jezor, zanim spontanicznie odpowiedzialam.
      Dobrze, ze sie znalazlyscie, bo co ja bym bez Ciebie poczela? ;)

      Usuń
    4. Aecheolodzy znaleźliby bryłę lodu z babą podpisaną GRYZMOLINDA i tylko nieliczni by wiedzieli że to ta sama co w gumowym czepku się urodziła i jak jej łeb urósł to czepek uciskał a co za tym idzie czasami wyłączał zdrowy rozsądek

      Usuń
    5. Znaczy, Hibernatus, a to z kolei znaczy, ze odtajali by Cie spokojnie, zebys mogla dalej bledy zyciowe popelniac, he he he!

      Usuń
  8. Ja miałam ogromną ochotę na bardziej profesjonalne zdjecia... OGROMNĄ... i dostałam lepszejsze ustrojstwo na 30te urodziny.. Zachwyt, robienie zdjęć wszystkiemu co się rusza i temu co się nie rusza :)
    Z czasem zapał ostygł... i aparat wydaje mi się zbyt... cięzki...
    Dlatego podziwiam pasję fotograficzną i zazdroszczę ciekawych "łupów".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja mam taka goowniana kamerke kompaktowa, dlatego zdjecia dalekich obiektow nie sa zbyt ostre, za to aparacik maly i lekki, zawsze mam go ze soba. No a przede wszystkim dzieciolek przylecial mi pod okno, moglam go fotografowac bez wychodzenia z domu w te wichure :)))

      Usuń
  9. ...jak dobrze pamiętam, to już kolejny dzięcioł jakiego udało Ci się wypatrzeć. Szczęściara. :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Poprzedni byl zielony, a ten to wielki. Fakt, mialam duzo szczescia, bo to plochliwe ptaki.

      Usuń
  10. To ja dopiszę kilka wrażeń ze spotkania Xawerego w Piekle.

    1. Ano wiało. Jak nie raz na Helu. Solidne fale rozbijały się o mola w porcie i o brzegi. Ale widziałem już gorsze sztormy. Endemiczna sosna Helska, wzmagana wiatrami rok rok przez wiele dni dala sobie świetnie radę. Nie legła pokotem jak jej siostry w Dźwirzynie...
    2. Ludzie jak te sosny. Czym starsi tym wytrzymalsi. W piątek do laboratorium szpitalnego przyszła na badania 88 letnia kobieta. Chodząca i na co dzień o lasce i powoli. stała pacjentka. Żona pyta: "I pani w taką wichurę przyszła?!". "W jaką wichurę? Wieje sobie mocno ino..." Odpowiedziała.
    3. Strat praktycznie nie było. To tak ku pokrzepieniu, że i z takimi wiatrami da się żyć. Tu od wieków ludzie z takimi żyją. Nauczyli się. Inaczej też chyba budują, dachy szczególnie.

    Wiem, że w Niemczech było gorzej. U nas w Polsce Ksawery znacznie osłabł.

    Nie do końca mogę się zgodzić z tym co napisałaś Panterko o zemście natury. Takie zdarzenia jak Ksawery to nic szczególnego. Były lata kiedy było znacznie gorzej. Największy w latach powojennych sztorm chyba w latach 50. u nas był. Potem nieźle dawało na przełomie 70/80. Nawet w miarę spokojnej Gdyni statki pozrywało. W Helu przestawił bloki falochronu. Ten znany z zatonięcia Heweliusza też był potężniejszy.
    W sumie liczona od ponad wieku (jak tylko prowadzi się poważne badania i statystyki) średnia mówi o 89 tego rodzaju zdarzeniach na świecie na świecie. I nie zmienia się od ponad 100 lat.

    Tylko kiedyś, kiedy nie było TV, internetu. zwykli ludzie nie zdawali sobie sprawy co się dzieje czasami niedaleko od nich o krańcach świata nie mówiąc. Nie potrafili też ogarnąć ogromu zjawiska. które ich dotknęło.
    Opisanie powyżej reakcje Helan. Ot wiatr jak wiatr. Silny. I nawet jak by komuś okno wyrwało albo dach podniszczyło i sąsiad nogę złamał to by to tylko zadumę lekką nad losem ludziom wywołało a nie nad klimatem czy końcem świata. od wieków sztormy strzechy zrywały, drzewa powalały i rybaków na morzu topiły. Normalne.
    Ale jak się już się obejrzy TV i przeczyta doniesienia to nagle czlowiek staje przed ogromem przytłaczającego nieszczęścia. Dziesiątki zabitych, setki rannych, miliardowe straty...
    Nigdy czegoś takiego nie było! Chce się krzyczeć.

    A zaledwie kilkadziesiąt lat temu podobny orkan zebrał w samej Belgii kilka tysięcy śmiertelnych ofiar...
    Ale kto pamięta, kto wie, TV nie było a wzmianka w gazecie nie wryła się pamięć.

    A wszystko to napisałem po to, aby wlać w Was trochę optymizmu, ta kometa co ma machnąć ogonem jest jeszcze daleko od nas,



    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba bym zwiariowala, gdybym musiala mieszkac w tej strefie wiatrow. Albo musialabym sie przyzwyczaic...

      Usuń

Chcesz pogadac? Zamieniam sie w sluch.