wtorek, 3 grudnia 2013

Odchodza w niepamiec 2.

Aparaty fotograficzne rowniez bardzo ewoluowaly. Moje pierwsze zdjecia wykonywane byly przy
pomocy starego analogowego aparatu z "harmonijka". Mial w wyposazeniu takie tekturowe kolko, ktorym obliczalo sie przyslone, migawke i inne wazne parametry, a film przekrecalo sie recznie. Pozniej oddawalo sie film do wywolania i czekalo z drzeniem, czy zdjecia wyszly. Nie pamietam marki tego aparatu, w kazdym razie podobny byl do tego na zdjeciu po prawej i uzywalam do niego kliszy 6x9. Pamieta ktos jeszcze?
Pozniej mialam taki polautomatyczny aparat, do ktorego wsadzalo sie cos w rodzaju kasety z filmem, wreszcie kupilam sobie bardzo porzadny i bardzo drogi Canon, ktorym sie zbyt dlugo nie cieszylam, bo nagle zapanowala moda na cyfrowki. Canon stal sie calkiem nieprzydatny, nawet sprzedac go nie moglam, bo nie bylo chetnych, a oddac za poldarmo bylo mi szkoda, za duzo za niego zaplacilam. Lezy wiec sobie jak niemy wyrzut sumienia, a ja bawie sie cyfrowkami. Na pewno jednak kiedys sobie kupie dobrego Canona cyfrowego lustrzanke.
Jakim wspanialym wynalazkiem bylo wideo! Kino w domu bez mala. A ile zabawy z nagrywaniem filmow, jak nie z telewizji, to przegrywaniem od kogos. Albo lecialo sie do wypozyczalni i ogladalo nowosci. Nagle jednak pojawily sie plyty DVD, lepsza jakosc i nie zajmowaly tyle miejsca. Jednak i one powoli odchodza do lamusa, a wypozyczalnie zamykaja sie jedna po drugiej. Skoro wszystko dostepne jest w komputerze, po co zagracac sobie mieszkanie. Nadal mam swoje wideo, bo gdzie moglabym ogladac wszystkie kasety, ktorych mam mnostwo? Zwlaszcza te, na ktorych nagrywalam filmy z dziecmi. Czesto, kiedy nas corki odwiedzaja, puszczamy filmy z ich dziecinstwa. Specjalnie po to kupilismy kamere wideo, ktora teraz lezy gdzies w piwnicy i rdzewieje. Odtwarzacz DVD tez pozostal, bo i plyt troche sie zebralo. Szkoda wyrzucic, bo czasem wracam do filmow.
Kiedys mialam calkiem zwykle radio w samochodzie, a i tak dumna bylam, ze je w ogole mam, pozniej kupilam takie z odtwarzaczem kasetowym i wnetrze pelne bylo walajacych sie wszedzie kaset magnetogonowych. Teraz mam radio z wtyczka USB, na ktorej mieszcze zawartosc wielu plyt CD. I koniec z balaganem w aucie!
Na siodme urodziny dostalam od rodzicow adapter Bambino. Ilez mialam z nim uciechy! Kupowali mi plyty analogowe, pocztowki dzwiekowe, nazbieralo sie tego sporo przez lata. Lezy to wszystko u rodzicow, bo oni sa z pokolenia, ktore niczego nie wyrzucalo.
W moich nastoletnich czasach nastaly magnetofony szpulowe, oczywiscie musialam miec, wiec Bambino utknal w szafie, a ja wyzywalam sie w nagrywaniu, przegrywaniu, kasowaniu, klejeniu zerwanych tasm, jak wszyscy wtedy.
A potem nagle wymyslono malenkie i poreczne magnetofony kasetowe, wciagajace czesto cieniutka tasme. Od czego jednak olowek?  Reperowalo sie wlasnym sumptem. W Niemczech kupilismy sobie tzw. wieze z dwoma wejsciami na kasety, mozna wiec bylo samemu przegrywac i nagrywac z radia.
Pozniej nastala moda na plyty CD, cyfrowa jakosc, niedrogie, wiec kupowalo sie bez umiaru. Mam tego od groma i ciut ciut, czasem slucham, ale juz nie tak czesto jak dawniej, skoro siedzac przy komputerze, moge sluchac, czego dusza zapragnie, bez latania w kolko, zeby zmienic plyte.
Wszystkie te dziwne urzadzenia ladowaly z czasem w smieciach, bo co rusz wymyslano nowe, lepsze, o znacznie doskonalszej jakosci odbioru. Wierzyc sie nie chce, ze te wszystkie zmiany dokonaly sie za mojego zycia, w relatywnie krotkim czasie.
Na koniec nasuwa mi sie jeszcze jeden wniosek, z roku na rok jakosc i trwalosc wszystkich tych urzadzen jest coraz gorsza, produkowane sa nie, jak wczesniej, na cale zycie, ale wlasnie na 3-5 lat. Reperowanie stalo sie zupelnie nieoplacalne, latwiej i taniej jest kupowac nowe.
I o to chodzi!

***********************************************************************************

A teraz wielka moja prosba do wszystkich ZALOGOWANYCH. Zaczyna sie glosowanie na opowiadanie u Magdy.  W poprzedniej edycji nie wyjawilam, ktore opowiadanie jest moje, a mysle, ze nie wszyscy tak postapili. Tym razem prosze wiec wszystkich, ktorzy sa mi zyczliwi, zeby zaglosowali na moje opowiadanie zatytulowane "Dziewczynka z zapalkami?"

Czas na glosowanie do 8 grudnia, a wiec 6 dni. Szczegoly TUTAJ.
Kazdy ma do dyspozycji 10 punktow, ktore mozna dowolnie rozdzielic miedzy trzy opowiadania. Nie ma tym razem ankiety, punkty dajemy w komentarzach pod POSTEM
Anonimowi komentatorzy nie maja prawa glosu, wylacznie zalogowani.

Wszystkie nadeslane opowiadania do przeczytania TUTAJ.

Z gory dziekuje za przychylne mi glosy.  


Uwaga!!! Madzia dopisala:
  Jeszcze raz przypominam, że głosowanie polega na rozdzieleniu 10 punktów pomiędzy 3 opowiadania!!!! Głosy, które zostały oddane na jedno lub dwa nie będą się liczyć!!!!



Prosze w zwiazku z tym tych, ktorzy juz zaglosowali, dajac mi cale 10 punktow, o usuniecie swojego komentarza i zaglosowanie ponownie.

22 komentarze:

  1. to prawda zmieniły się czasy a wraz z nimi podejście ludzi do rzeczy materialnych ale i podejście do człowieka sie zmieniło:
    kolega w uk bywa że każdy dzień w innej firmie pracuje... no właśnie w PL mamy też śmieciówki dziś pracujesz jutro nie....
    Związki... to czego sie dowiedziałam o mojej rodzinie jakież to tabu wielkie było, co stało się, że członkowie rodziny oddalili sie od siebie? A no jednym z powodów był rozwód...podział został, ale stosunek do rozwodów sie zmienił....
    Zagłosowałam na Ciebie:)
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziekuje za glos.
      Nie tylko w Polsce sa smieciowki. U nas jest to bardziej zawoalowane i pracownik ma wiecej praw, ale istnieja agencje wynajmujace pracownikow na czas okreslony, np. na zastepstwo na 3 m-ce czy pol roku, a potem znow gdzies indziej. Wszystko zgodnie z prawem.

      Usuń
    2. u nas też są agencje. Praca też może trwać od kilku godzin...stała posadka to niezrealizowany sen wielu... osoba zatrudniona przez taką agencje ma tylko złotówki za daną godzinę nic więcej.

      Usuń
    3. no chyba że czasem sie zdarzy np umowa o pracę, ale to rzadkość.

      Usuń
    4. dobra zagłosowanie, mam nadzieje,że wszystko będzie ok.

      Usuń
    5. Dziekuje i jeszcze raz przepraszam, bo sama myslalam, ze mozna dac 10 jednemu.

      Usuń
  2. I trochę mi żal.... szczególnie tego mojego pierwszego ukochanego aparatu "Smiena"

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten moj stary tez robil bardzo dobre zdjecia, choc tylko czarno-biale i mimo skomplikowanej obslugi.

      Usuń
  3. Ja swoje pierwsze zdjęcja robiłłam aparatem Exa ;) A swoim wypasionym Canonem EOS5, na który ciułałam po szkole fotograficznej też się nie nacieszyłam zbyt długo... Teraz jest tylko pamiątką.
    A z sentymentalnych rzeczy, z którymi nie jestem w stanie się rozstać, jest właśnie adapter Bambino i kolekcja bajek z dzieciństwa, z moją ukochaną Alicją w krainie czarów na czele!:)))
    Bardzo dobrze, że tym razem mówisz o głosowaniu na opowiadanie :)) A powiedz mi czy ja muszę oddać głosy na 3 opowiadania czy mogę tylko na Twoje? Na razie co do treści się nie wypowiem, bo przeczytam jak będę miała dłuższą chwilę :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To tez mialas EOSa?
      W sprawie glosowania dopisalam uwage na koncu posta. Te 10 punktow MUSI byc rozdzielone na trzy opowiadania.

      Usuń
  4. Takiego aparatu nie pamiętam, u mnie w domu był radziecki - nazwy nie pamiętam, ale mamy dzięki temu mnóstwo zdjęć z dzieciństwa :)
    Adapter był, pocztówki też, magnetofon szpulowy i nagrywanie listy przebojów ... kiedy to przeleciało ....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moi rodzice odkupili ten z harmonijka od kogos, juz uzywany, ale mimo to dobry na tamte czasy, robil naprawde nienajgorsze zdjecia.
      To wszystko wydaje sie jakby wczoraj, a z drugiej strony tak dawno, w innym zyciu.

      Usuń
  5. "Bambino" też miałam :).....magnetofon szpulowy takoż...ale kasetowego nie doprosiłam się ;) Radio w samochodzie, to był luksusu !....W maluchu rodziców, przez długie lata nie było radia, więc w podróży się śpiewało ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pamietam te czasy, tez spiewalismy w samochodzie, wiecej rozmawialismy, zamiast sluchac radia. Teraz nie wyobrazam sobie jazdy bez muzyki i komunikatow drogowych.

      Usuń
  6. Pewnie że oddam na Twoje opowiadanie głos :)
    Cmok :)

    OdpowiedzUsuń
  7. pierwszy aparat, to była taty lustrzanka. robił nam zdjęcia od urodzenia. pewnie jeszcze leży gdzieś u brata.
    a ja zawsze miałam canony. najpierw na klisze, potem "dla małpy" potem cyfrówki..
    ostatni to olympus, też cyfrówka, ale mnie sie marzy prawdziwy aparat. canon lustrzanka, jak tobie.
    idę poczytać i być może głosować.
    ale dlaczego nie można na jedno?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ty sie mnie nie pytaj, organizatorka tak zadecydowala.
      Ale dziekuje za glos.

      Usuń
  8. Ciekawie wróciłaś do przeszłości. ja najwspanialej wspominam adapter, płyty analogowe, bajki na nich... Wciąż je mam.
    Idę czytać Twoje opowiadanie.
    Buźka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja na Bambino sluchalam plyt muzycznych (Rinn i Czyzewski, Filipinki i takie tam smiesznostki), a bajki sama sobie czytalam.

      Usuń

Chcesz pogadac? Zamieniam sie w sluch.