Nawet zmiana zdjęć czarnego kota czy innej pantery w tytule bloga wiele o tym mówiły. Teraz czarny kot odchodzi od nas. Przed nim zakręt. A to, co jest za zakrętem albo zobaczysz tylko Ty, albo się z nami tym podzielisz, Przyszła pora na zmiany, na podjęcie jakiejś niełatwej decyzji.Tak jedna z blogerek skomentowala moj post Cos mi chodzi po glowie... Moze miala racje, ze zmiana zdjecia miala cos symbolizowac? Choc, kiedy wklejalam to tytulowe zdjecie, nie myslalam o nim w tych kategoriach, po prostu mi sie spodobalo. Czasem jednak zupelnie podswiadomie robimy rzeczy, ktore okreslaja nasze zycie, zupelnie nie zdajac sobie z tego sprawy.
A moze z tym zdjeciem bylo tak, jak z enigmatycznymi przepowiedniami Nostradamusa? One byly na tyle wieloznaczne, ze mozna je bylo przypasowac do wielu wydarzen z przyszlosci, a sam wieszcz zostal okrzykniety najwiekszym jasnowidzem wszechczasow.
Moze i w moim przypadku tak sie stalo? Przypadkowa fotografia, pozniej moj post o checi zmian, spostrzegawczosc osoby komentujacej, dodanie dwa do dwoch i gotowe! Jednak po dluzszym namysle, doszlam do wniosku, ze cos musialo byc na rzeczy.
Powiadaja, ze przyslowia sa madroscia narodow i gdyby sie do nich stosowac, zyloby sie lzej. No bo jesli sie slyszy, ze nie nalezy chwalic dnia przed zachodem slonca, to powinno sie z tym zaczekac az zapadnie noc, prawda? Ja tez powinnam zaczekac ze swoim postem do czasu, az sprawa sie ostatecznie wyklaruje. Nie napisalam tez za wiele, zeby nie zapeszyc. Tymczasem los uznal, ze i tego bylo za duzo. A mnie rozpierala taka radosc, tak bardzo chcialam sie nia podzielic, bez zdradzania szczegolow, ze musialam przelac ja, chocby w czesci, na bloga. Z ogromnym wzruszeniem czytalam Wasze komentarze, slowa wsparcia i doping, zeby wszystko ulozylo sie po mojej mysli. I jakas nutka zalu, ze nie bede sie mogla tak udzielac na blogowisku tak czesto, jak do tej pory.
Mnie rosly skrzydla i sama wpedzalam sie w euforyczny nastroj. Wszystko szlo jak po masle, juz bylam w ogrodku, juz witalam sie z gaska... Parlam do przodu jak buldozer.
Tymczasem za tym zakretem, zamiast eldorado, ukazalo sie wielkie nic. Juz wyjasniam.
Chcialam zmienic prace, ba, mialam ja przyrzeczona i pewna. Jednak widocznie ktos przemyslal sprawe i doszedl do wniosku, ze nie bedzie zatrudnial starej baby, ktorej do emerytury pozostalo kilka lat, a ktora w miedzyczasie moze zacznie chorowac.
Marzenia pekly jak banka mydlana, rozsypaly sie jak potluczony krysztal, w pyl i nie do sklejenia. Czuje sie troche jak dziecko, ktoremu pokazano cukierka przez szybe, a pozniej na jego oczach zjedzono. Bo nie zasluzylo sobie? Przeciez bylo grzeczne, a cukierek mial byc nagroda.
Najbardziej przykre jest jednak to, ze drugiej takiej szansy juz nie bedzie, trzeba myslec realistycznie. Sama sie dziwilam tej ofercie, zreszta po znajomosci, bo bez koneksji i u nas o dobra prace nielatwo. Nie chcialo mi sie wierzyc w nadmiar szczescia, ktore mnie spotkalo. I w tej niewierze powinnam pozostac, a nie snuc marzenia i plany na przyszlosc i jeszcze sie tym publicznie dzielic.
No coz, musze zadowolic sie moim wroblem w garsci, bo golab odlecial z dachu. Czy to jednak taki grzech, ze chcialam sobie poprawic byt?
Ale ja sie nie dam! Postanowilam widziec sprawe inaczej. Nie bede sie tylko zadowalac moim wroblem, bede wdzieczna, ze go mam. Bo inni nie maja nawet marnego wrobla, nie maja nic. A ja mam!
No i czasu dla Was bede miala wiecej, czy to nie jest dobra wiadomosc? Bo we wszystkim, nawet w zdarzeniach na pozor niepomyslnych trzeba starac sie widziec same pozytywy.
Wiesz z wszystkiego można czytać dopatrywać się... już szablon bloga coś tam niby mówi o nas. Ja raz w tygodniu zmieniam design blogaska:)
OdpowiedzUsuńPanterko świat nie działa do końca tak: jeśli my jesteśmy ok to automatycznie sie to zwróci. Świat to dżungla niby jest jakiś porządek patrząc z góry ale my żyjący na ziemi czy go pojmiemy?!
Czasem czlowiek nie docenia tego, co juz ma, goni za iluzjami, a przeciez mogloby byc gorzej, czyz nie? A wyglad, nie tylko bloga, rowniez nas samych, mowi o nas naprawde duzo, chocbysmy nie wiem jak chcieli to przed swiatem ukryc...
UsuńMożna to rozpatrywać dwojako: siedzieć i myśleć mogło by być gorzej a ktoś inny zarzuci brak ambicji. Ja uważam, że ważne jest poczucie danej osoby że odnalazła swoje miejsce na świecie i jest szczęśliwa. Ja mam jakieś poczucie, że świat mnie nie chce, nie potrzebuje...
UsuńFilizanko, trzeba rowniez dawac, by moc oczekiwac. Potrzebowac, by byc potrzebnym. Wszystko dziala w dwie strony, a zycie polega na kompromisach, nic nie jest biale ani czarne.
UsuńTrawestujac slowa Kennedyego: nie czekaj, co swiat zrobi dla Ciebie, zadaj sobie pytanie, co Ty zrobilas dla swiata...
Rozumiem, bo mój hurra optymizm, kiedy się dzieje coś dobrego... i potem szybki spadek na poziom gruntu trwa od zawsze i chyba już tak zostanie. ;) A czy ten kot po prostu nie idzie na spacer?
OdpowiedzUsuńI tego sie trzymajmy! Idzie na spacer pstrykac zdjecia nowym aparatem. Moze i upadl, ale wyladowal na czterech lapkach, jak to kot... :)))
UsuńWierze, ze nie ma tego zlego co by na dobre nie wyszlo.
OdpowiedzUsuńMoze ten cukierek byl jak te czarne holenderskie mordoszczelki, co to ktos gdzies z zagranicy przywiozl, cieszylismy sie jak gooopki a zaraz potem tym plulismy. (jak gralismy w karty to przegrany musial zjesc jednego za kare. ;))
Moze wypuscilabys tego milego wrobelka, a ten golab byl wsciekly?
A wiesz, nie wpadlo mi to do glowy? Taaa, te cukierki byly czarne, zatykajace i z pieprzem. Czego tu zalowac? Golab byl nie tylko wsciekly, ale mial pchly i kleszcze, a dodatkowo roznosil ptasia grype. Nooo, z tego punktu widzenia nie moge narzekac. :)))
UsuńA w ogole to bardzo witam u mnie, sie Pani rozgosci :***
To byly salmiaki lub lakrycje. Jak jednak pluliscie to byly salmiaki. Pychotka, mniam. Nalezy tylko przywyknac do smaku :D a juz zacznie sie za nimi tesknic :DDDD.
UsuńLakrycje sa jeszcze do strawienia, a te salmiaki to wielkie fuj, bardzo tego nie lubie, bleee... ;)
UsuńCiekawe, czy to te małe anyżowe...
UsuńNie, to ze specjalnej rosliny, zwanej lukrecja:
Usuńhttp://pl.wikipedia.org/wiki/Lukrecja_g%C5%82adka
One musialy miec silne srodki uzalezniajace. Nic nie tlumaczy tego, ze ktos mogl je polubic. ;)
UsuńSie rozgaszczam. :)
Rzecz w kubkach smakowych. Niektorzy jadaja takie ohydztwa, ze od patrzenia glowa boli, a oni mlaskaja w ekstazie ;)
Usuńna moim starym blogu miałam drogę i zakręt. fotografia z lasku kabackiego. ja na tej drodze. i pytanie "co jest za zakrętem?" odpowiedź znalazłam po dwóch latach. taka, która mnie usatysfakcjonowała.
OdpowiedzUsuńale kiedy umieszczałam to zdjęcie wcale nie myslałam o zmianach. dobrze mi było...
To Ty juz mialas bloga? Pacz, a ja nic nie wiem! :)))
UsuńEs gibt schlimmeres, jak mawiali starozytni Chinczycy, czyli bywa gorzej. Po pierwszym zalu, zupelnie przestalam sie przejmowac. Bo i czym? :)))
Często tak bywa , ale nic to - bądz ponad to - trzymaj się bo i tak też jest ok. :)
OdpowiedzUsuńMimo wszystko życie jest piękne :)
Czymam sie, a jak! Sciany. :)))
UsuńPrzeszlo mi rozzalenie na caly swiat, teraz juz tylko sie ciesze, bo moglo byc gorzej, prawda? ;)
Pewnie :) Nigdy nic nie wiadomo - raz na wozie raz pod wozem. :)
UsuńPostanowilam jednak w tym roku z wozu nie spadac :)))
UsuńPanterko:(....
OdpowiedzUsuńale jak mawiają starzy górale"życie to nie jebajka to je bitwa"a te lata za nami mówią,że taka jest prawda,grunt żebyśmy zdrowi byli:)))można się czymać pędzla jak drabina upadła:)
I tego sie czymajmy :))) Nie ma co drobiazgami sie przejmowac! Potyczke przegralam, ale moze sadzone mi jest wygrac wojne?
UsuńNo właśnie - może tak miało być -może czeka cię coś lepszego ? :)
UsuńKto wie... kto wie? Przyszlosc to biala ksiega...
UsuńAnusiu! Bardzo mądrze do całej sprawy podeszłaś. Dojrzale i filozoficznie. Mnie nie zawsze się coś takiego udaje...
OdpowiedzUsuńNajważniejszy jest spokój ducha. Umiejętnośc cieszenia się tym, co się ma.Niech marzenia będą nam radością a nie stresem. A nudna stabilizacja bezpieczeństwem i domem a nie powodem do narzekania.Take it easy...usmiech...i do przodu!
Jest i będzie dobrze!
Ściskam Cię serdecznie!:-)))
To jedno z moich noworocznych postanowien, myslec bardziej pozytywnie, niz w ubieglym roku, nie traktowac drobiazgow i malych potkniec jak armagiedonu. Szukac w kazdej sytuacji, chocby najgorszej, pozytywnych stron. Jak dotad udaje mi sie. I wiesz co, Olenko, lepiej mi sie z tym zyje. Zawsze przeciez moglo byc gorzej.
UsuńBuziaki wielkie :***
Panterko, robisz takie piękne zdjęcia, masz wrodzony talent cudownego przelewania myśli na papier... Co tam jakaś praca, może nie była taka piękna jak się wydawało i wniosłaby wiele stresów? Może los tak kieruje i czeka Cię coś niespodziewanie piękniejsze ? Ale to czas pokaże. Jesteś z nami i cieszymy się bardzo, czasami nie udaje mi się wpisać komentarza albo mi go zeżre i na drugi już czasu brak ale chętnie czytam, czasami wracam do już przeczytanych. Głowa do góry , pierś do przodu, doświadczenie, urodę i młodość masz ( ja też) i ładny uśmiech. pstryk. Widzisz jak pięknie i czego jeszcze chcieć a za zakrętem piękne widoki , zapierające dech w piersiach. Serdeczności ślę:)
OdpowiedzUsuńO to to! Piers do przodu, moze ktos medal przypnie? A moze nie ma tego zlego i bede miala wiecej czasu wlasnie na fotografowanie? Trzymam glowe do gory, nie zadzierajac nosa :)))
UsuńBuziaki
Aniu!
OdpowiedzUsuńNie wiem, czy moja wypowiedź będzie krzepiąca, ale postaram Ci się naświetlić własną filozofię życiową, która sprawdziła się w rzeczywistości i sprawdza nadal.
Od losu zwykle dostajemy to, co powinniśmy otrzymać i co zostało dla nas zaplanowane i jest najlepsze, chociaż nam się wydaje,że jest inaczej.
Czasami zdarzało się,że bardzo czegoś chciałam, nawet niezwykle się o to coś starałam - nie udało się. Najpierw był żal i rozczarowanie. Wkrótce jednak okazywało się,że stało się najlepiej, jak mogło się stać. Gdyby stało się wedle mojego życzenia, to dopiero miałabym zgrzytanie zębów, a za zgrzytaniem posypałoby się więcej elementów układanki mojego życia, a wraz z nimi ucierpiałaby moja rodzina itp... OT pewna decyzja dla mnie wówczas wymarzona zatoczyłaby potężne koło. Potem dziękowałam Bogu,że nie pozwolił mi wpakować się w owo wielkie G.
Dlatego nie rozpatruj owej sytuacja jako klęski, gdyż nie wiesz, co przyniesie Ci los i przed czym Cię uchronił. Nic w naszym życiu nie dzieje się przypadkiem. Nawet to, że odnalazłyśmy się w wirtualnej przestrzeni i to,że teraz piszę właśnie te słowa.
Teraz odniosę się do zdjęcia, drogi i czarnego kota. Przepiękna, wymowna fotografia. Podświadomie wybieramy fotografie na bloga, kolorystykę , układ itp.... Nie jest to tak zupełnie przypadkowe dla kogoś,dla kogo blog jest czymś niezwykle ważnym i osobistym, dla kogoś bardzo rozwiniętego uczuciowo i emocjonalnie, dla kogoś wrażliwego. Ty - kot, który chadza własnymi ścieżkami, właśnie w samotności zbliżasz się do zakrętu, za którym ..... będzie to, co ma być: dalsze torowisko, łąki, może jakieś zabudowania, może las, może rzeka.... A cokolwiek zobaczysz, nawet,jak się na chwile zatrzymasz, potem i tak pójdziesz dalej do kolejnego zakrętu. Dlatego otwórz się na nowe i nie myśl o starym - już nie warto!
Całuski!
Nie ogladam sie za siebie, tak postanowilam, postwiwszy gruba kreche pod koniec roku. Przyszlo nowe wraz z nowym rokiem, a jedynym moim postanowieniem jest brac wszystko takim, jakie jest i w kazdej sytuacji widziec pozytywy. Bo coz mi przyjdzie z zamartwiania sie? Jest jak jest, glowa muru nie przebije.
UsuńPieknie ujelas w slowa cala moja sytuacje, ja jestem podobnego zdania. Na razie udaje mi sie nie wpadac w czarne dziury, nie zamartwiac sie na zapas. Kirunia wyzdrowiala i trzeba tylko miec nadzieje, ze sie nie powtorzy, cieszyc sie jej zdrowiem i doskonalym humorem.
Dziekuje, Dorotko. Buziaki :***
Pamiętaj tylko ,że nic nie dzieje się bez przyczyny...
OdpowiedzUsuńZmiany przyjdą , bo je chcesz, ale je zaplanuj,
bo jest takie powiedzenie,
że albo Ty planujesz swoje życie albo inni robią to za Ciebie ;-)
Widac tak mialo byc. Zal mi juz minal i z wiekszym optymizmem spogladam w przyszlosc. Na razie nic nie planuje, co bedzie, to bedzie, a nie jest najgorzej. :)))
UsuńAno szkoda, ale może się później okazać, że dobrze się stało.
OdpowiedzUsuńA gołębie, nie dość, że mają pchły i kleszcze, to potężnie sr..a ....j.......ą, gdzie popadnie ;) wróbelki niby też, ale bardziej subtelnie ;)
A w ogole, jakie to szczescie, ze krowy nie lataja :)))
UsuńNo i co tu napisać?
OdpowiedzUsuńJest mi smutno, że nie udało Ci się zrealizować pomysłu.
Cieszę się, że nadal będziesz częstym gościem w blogowym świecie.
Smutno a jednocześnie, radośnie....
Aniu, nie udało się teraz...uda się następnym razem :) Podobno nic nie dzieje się bez powodu. Widać los ma inne plany dla Ciebie, a że szykuje coś pięknego i ważnego, zrobił miejsce na ich realizację :)
Ściskam Cię mocno :)
W tej chwili juz tylko sie ciesze, uwierz mi. Bolesnie mnie zaklulo, kiedy dowiedzialam sie, ze nic z tego, ale postanowilam nie dac sie chandrze, stad optymistyczne zakonczenie postu. Humor mi dopisuje, ide do przodu za nastepny zakret. Ciekawe, co sie zza niego wyloni...
UsuńBuzinki :***
Zakrety sa niebezpieczne, nigdy nie wiadomo co tam wyjedzie/wyleci ale podwyzszaja wystarczajaca andrenaline w organizmie. Ja sie dziwie, jak ludzie sie ciesza: juz, juz widac swiatlo w tunelu i leca do niego jak mucha... do miodu a tam pociag z pedem nas rozjezdza na mase ... i tylko muchy sie z tego ciesza.
OdpowiedzUsuń... brzydkie mam skojarzenie rozewiczowskie: stare baby wysiaduja...powinno byc wysiadaja przy mlodszej konkurencji. Coz, i tak bywa lepiej znajomy nieprzyjaciel niz nieznajomy ewentualny ... (nie)przyjaciel :). Dasz sobie rade bez dodatkowych stresow nowej pracy... Pozdrowienia salmiakowe :) - masz wiec znow czas na bloga!
Tylko nie salmiakowe! Lukrecjowe moga byc :)))
UsuńMasz racje, co ja bede na starosc poduczac sie nowej roboty, niech sie mlodzi mecza, a mnie zostawia w spokoju, zebym mogla sobie blogowac bez stresu. Tyle fajnych blogow poznikalo, kiedy autorki poszly do pracy, na nic juz im nie wystarczalo czasu.
Buziole :***
A wiesz, że lakritsi/lukrecja choć słodka to powoduje rewolucję żołądkową? Mam ci tego życzyć zamiast uroku?
UsuńŻyczę chętniej salmiakowego, bezstresowego blogowania. A wiesz, że salmiak pasuje do Twojego blogu? Nie tylko kolorem :D. Jadłaś kiedyś salmiaki? Ja lubię bardzo.
No jadlam, jadlam, stad znam roznice miedzy nim a lukrecja. A i jej nie mozna zjesc duzo naraz, wiec nie mam obaw o zoladek :)))
UsuńDawniej amoniakiem (do powąchania) cudzono z omdlenia... toć salmiak przywołuje do świadomości... A te lukrecje to słodkie do obrzydzenia, nawet jak cukru za dużo to niezdrowo (co za dużo to niezdrowo :)))).
UsuńSłone salmiakowe :) pozdr.
Bleee... Pfuj!
UsuńTo, że będziesz miała dla nas czas, jest wielce nam miłe:-)). Lecz jakoś nie wierzę w tę "ostatniość" życiowej szansy. Osoba Twojego pokroju musi być doceniona. Jeśli oni zrezygnowali, ich strata, nadarzy się lepsza okazja. Jakoś czuję pismo nosem, że to nie koniec. Rób swoje, nie zaniedbując starań o coś jeszcze bardziej odpowiedniego:-).
OdpowiedzUsuńSzczerze powiedziawszy, ja sie o te prace nie staralam, sama mnie znalazla. A tak mi tu dobrze z Wami, ze nie bede latala za nastepna. :)))
Usuń...Panterko cieszyłbym się twoim szczęściem, jednak jak piszesz nie dane Ci było. I tu muszę być samolubem, bo bardzo mnie cieszy, że jednak będziesz miała czas dla nas, dla mnie, że nie znikniesz. Twoje wpisy u mnie to zawsze strzał w dziesiątkę, umiesz wyciągnąć wnioski kiedy pisze ogólnikowo. Twoje teksty, to teksty, które też miałem chęć napisać, ale u Ciebie wyszły lepiej. A...i fajnie, że jesteś.
OdpowiedzUsuńJa tez sie w sumie ciesze, ze nie wyszlo. Co ja bym bez Was robila? Zeszlabym z tej tesknoty chyba... ;)))
UsuńZa zakrętem jest zawsze coś, jeśli nie to czego się spodziewasz to coś innego, może lepszego, a może nie. Najważniejsze, że jest tam i nic tego nie zmieni. Może byś chciała, aby tam było coś znanego, zaplanowanego, a tu kicha! Ja myślę, że przed Tobą, taką zdolną osobą jest wiele możliwości. Sięgaj po nie!
OdpowiedzUsuńPracy szkoda, bo to pewnie większa kasa, ale mniej byś mogła poświęcać się swojej pasji blogowania, więc wyszło może nawet i an lepsze. :)
No bylaby lepsza kasa i kilka dodatkowych profitow, troche szkoda. Nie mam jednak zamiaru rozdzierac szat, chyba ze za ten striptiz ktos mi dobrze zaplaci :)))
UsuńWiesz, a ja sobie myślę, że nadzieja i próbowanie to dobra droga.
OdpowiedzUsuńTrzeba chcieć coś zmienić, żeby zacząć działać i trzeba coś zrobić, żeby to jednak stało się realne.
Może jak się troszkę pozbierasz i otrzepiesz przyjdzie inna, jeszcze lepsza propozycja? :)
Nie poddawaj się, staro to się czują ci, co nie mają żadnego napędu, a ty masz go za kilkoro!
Alez ja sie w ogole staro nie czuje, wprost naprzeciwko! Tak sie nie czuje, ze po sposobie pisania na blogu, dawano mi trzydziestke najwyzej ;) Coz z tego, jak za falszowanie metryk i ausweisow grozi paka? He he he!
UsuńAniu jak to się mówi nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło i niech tak zostanie.
OdpowiedzUsuńKażdy zakręt się kiedyś kończy,a potem prościutko do celu i tak trzymaj.
Nie wiadomo co przyniesie nam los,a póki co to nadal nie będę nadążała za Twoimi postami i czytała je z opóźnieniem,ale co mi tam :)))
Buziaki Aniu
Jedni jeczeli, ze nie bedzie postow codziennie do sniadania, a kiedy juz sprawa sie wyjasnila, inni (Ty) marudza, ze nie nadazaja. :))) Jak Wam wszystkim dogodzic? :)))
UsuńBuziolki :***
Dokładnie tak. Może ten gołąb więcej strat by narobił niż zysku. My już się wyprowadzaliśmy daleko na południe Polski, mieliśmy już spotkanie u prawnika na podpisanie umowy, mąż kupił duży wojskowy namiot dla chętnych przy pomocy w remoncie chaty (a byli tacy kilku fajnych chłopa) ), kartkę wywiesiłam że dziś sklep nieczynny i telefon - właściciel się rozmyślił. A po kilku miesiącach ulga ogromna - to chyba wtedy wielki mądry Anioł nad nami czuwał. Oj, oj byłoby źle.Tak że nie wiadomo nie ma tego co by na dobre. :)
OdpowiedzUsuńA to juz gdzies blizej Lodzi nie bylo chaty do sprzedania? Tak daleko ryzykowaliscie?
UsuńNie ma tego zlego, opatrznosc czuwa czasem nad nami, choc ne zdajemy sobie z tego sprawy. Dobrze jest, jak jest, jestem z losem pogodzona :)))
Widocznie to nie byla praca dla ciebie - to cie pocieszylam, co?! Wiesz, co jest wazne, wazne jest to, ze nie rwiesz wlosow z glowy i sie nie zamartwiasz.
OdpowiedzUsuńZycie pisze rozne scenariusze i widocznie to nie byla bajka dla ciebie. Z wiekiem nie wyskakuj chyba, ze startowalas na modelke, no to co innego:))
A tak w ogole, to wszystkiego naj z okazji cwiercwiecza - badz tam szczesliwa nastepne 100 lat !
Buziakow sto:))
Teraz na topie sa modelki 80-letnie, wiec mam jeszcze troche czasu na startowanie ;) A praca nie byla dla mnie, teraz jestem tego coraz bardziej pewna. I nadal dobrze mi z tym :)))
UsuńOraz bede zyla nastepnych 100 lat, wszystkim na przekor :)))
Caluski, Renatko. :***
Jeszcze pare lat i tez bedziemy mialy szanse:)))) na ten top model w wieku 80-tki:)))
UsuńPisalam kiedys o srebrnowlosej modelce Carmen Dell´Orefice, rocznik 1931. Nasz czas jeszcze nie nadszedl :)))
UsuńZe same pozytywy widziec trzeba to sie nie zgodze. Negatywy tez sa wazne, to z nich plynie lekcja... a ty masz tu sporo informacji. Np a). ze bardzo pragniesz zmiany, b) ze jestes na nia gotowa mimo ewentualnych poswiecen, c ) ze latwo rezygnujesz??? ... :)... nie poddawaj sie Panterko. Ta praca może i jest fajna, ale skoro chcesz wiecej to sprobuj inaczej, gdzie indziej? ...
OdpowiedzUsuńJa nie widze samych pozytywow, ale staram sie nie zalamywac niepowodzeniami i dostrzegac rowniez dobre strony calej tej sytuacji. Teraz juz nawet nie jestem pewna, czy rzeczywiscie jestem na te zmiany gotowa, wiele czynnikow temu przeczy. Potrzebuje spokoju, a nie nowych wyzwan, zreszta w moim wieku szanse sa tak znikome, ze nie ma sie co stresowac poszukiwaniami z gory skazanymi na fiasko.
Usuń