W niedziele moja najstarsza corka zabrala mnie do swojego fitnessklubu na yoge. Ona chodzi do innego niz ja z najmlodsza. Ten jej klub jest dla mnie za drogi, kosztuje 2,5 raza tyle, co moj, ale tez jest bardziej ekskluzywny i ma daleko wieksza oferte, nie tylko jesli chodzi o sprawy sportowe.
|
FitnessFirst w Getyndze (corki) - zrodlo |
Dla cwiczacych matek jest do dyspozycji opieka nad dziecmi w kaciku przedszkolnym, na miejscu jest sauna i solarium. I jeszcze jeden drobiazg, ktorego szczerze zazdroszcze: w sekcji biezni, rowerow i stepperow sa telewizory, kazdy z innym programem. Cwiczacy podlaczaja jedynie sluchawki i przelaczaja sie na program, ktory chca ogladac. Czas podczas treningu kondycyjnego biegnie znacznie szybciej i cwiczacy sie nie nudzi. Pal licho saune, nie musze miec, ale takie dodatkowe zajecie podczas monotonnych cwiczen bardzo by mi odpowiadalo. U nas tez sa wprawdzie telewizory, ale nadaja wewnetrzny program McFita i jest on nie tylko nudny jak flaki z olejem, ale tez cyklicznie sie powtarza. Znam go juz na pamiec.
|
McFit w Getyndze (moj) - zrodlo |
Ponadto u mojej corki sa wszelakiego rodzaju kursy, jak yoga, pilates, aerobik, zumba, brzuch-uda-pupa i wiele innych, a co za tym idzie, ilosc trenerow i prowadzacych te kursy musi byc znacznie wieksza, co tez pociaga za soba koszty.
Moj fitness ma jedna ogromna zalete, otwarty jest 24 godziny na dobe, mozna wiec dowolnie wybierac sobie czas cwiczen. To wielka zaleta, zwlaszcza dla pracujacych lub studentow.
No a przede wszystkim mam do niego z domu jakies 500 metrow.
W FitnessFirst czlonkowie moga w weekend przyprowadzac osobe towarzyszaca, calkiem gratis, wiec czasem korzystamy z ich goscinnosci, zeby wziac udzial w jakims kursie, ktorych u nas brak. Tak wiec, juz po raz ktorys wybralam sie z corka do jej klubu, ale po raz pierwszy na yoge.
Mialam z cwiczeniami niejakie trudnosci, wciaz musialam zerkac na trenerke, bo choc gadala przez mikrofon, nie bardzo wiedzialam, o czym mowi, ani co to jest
herabschauender Hund (patrzacy w dol pies). Nie nadazalam z oddychaniem, skoncentrowana na wykonywaniu cwiczen, a w yodze
|
Herabschauender Hund |
prawidlowe oddychanie pelni bardzo wazna role. No, w kazdym razie ten pierwszy raz nie popisalam sie za bardzo, niektorych cwiczen nie bylam w stanie w ogole wykonac, a kiedy tempo wzroslo, wszystko mi sie pomieszalo. Ze zgroza stwierdzilam, ze cwiczenia na balans sa dla mnie poza zasiegiem, nie mam w ogole zmyslu rownowagi, zeby stac na jednej nodze, a druga wywijac w powietrzu. Ale nie ma zadnego przymusu, robi sie to, co sie chce i umie, a na szczescie nie bylam jedyna, ktorej nie wychodzilo. Za to trenerka robila wszystko z taka lekkoscia, ze wyjsc z podziwu nie moglam. Stala na jednej nodze, jakby miala ja zabetonowana w podlodze, ani drgnela.
W kazdym razie chyba dobrze sie staralam, bo w poniedzialek wieczorem mialam juz bole zakwasowe miesni, a przeciez cwicze regularnie. Yoga sprawia wrazenie takiej leniwej gimnastyki, a jednak dziala widocznie na inne grupy miesni, niz te, ktore normalnie trenuje. Jestem szczerze zaskoczona jej skutkami. Chyba bede czesciej z niej korzystala.
***********************************************************************************
Chcialabym wszystkich zachecic do glosowania na wprawke Finka z kominka. Sonda znajduje sie na pasku bocznym, a wszystkie nadeslane prace sa do przeczytania TUTAJ.
Aniu podziwiam Twoją determinację ,chociaż joga jest sposobem nie tylko na poprawę gibkości ciała ale i umysłu.
OdpowiedzUsuńPewnie po kolejnych kursach dojdziesz do takiej wprawy,że żadna pozycja nie będzie dla Ciebie przeszkodą.
Pomyśl tylko ile możesz przez to zyskać :)))
Chyba jestem zbyt rozleniwiona by nawet pomyśleć o jodze,a co dopiero próbować,szacun wielki za odwagę.
Podobno na nauke, nawet yogi, nigdy nie jest za pozno, choc w tym przypadku trudno bedzie o regularnosc cwiczen. Oprocz mnie, chetne sa obie pozostale corki na bycie gosciem najstarszej, a zabrac mozna tylko jedna osobe. Nie szkodzi jednak, dobre i to. :))
Usuńzawsze byłam słaba fizycznie i nigdy niczego nie uprawiałam :) teraz postanowiłam się nauczyć pływać.. może i na siłownie przyjdzie czas :) Podziwiam determinację! :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie :****
Zauwaz, Emko, jak czujesz sie po swojej lekcji plywania. Na pewno inaczej, znacznie lepiej. Sport jest bowiem lekiem na stres, organizm wydziela endorfiny, tzw. hormony szczescia, ktore dzialaja jak antydepresant. Fizycznie czlowiek jest sponiewierany, ale psychicznie moglby gory przenosic.
UsuńPolecam ruch! Buziaki :***
Ja przez jakiś czas ćwiczyłam sobie jogę w domu i powiem Ci, że to nie jest kwestia zmysłu równowagi (z którym u mnie też kiepsko;)) tylko odpowiednio pracujących i spietych mięśni. Im dalej w las z ćwiczeniami tym łatwiej utrzymać równowagę. Bo na początki, przy ćwiczeniach na jednej nodze chwiałam się jak bym była ostro na bani ;)) A po systematycznych ćwiczeniach nie miałam już z tym problemu.
OdpowiedzUsuńStanac to ja jeszcze stane, ze stopa drugiej nogi na udzie, ale ruszyc tej nogi juz nie moge, bo sie gibam we wszystkie strony. Mam nadzieje, ze kiedys to opanuje, moze potrenuje w domu, zeby sie tak nie kompromitowac. :)))
UsuńPo regularnych ćwiczeniach jogi czułam się świetnie, choć nigdy w tym ne zasmakowałam tak do końca. Teraz ze względu na kolano ta forma ruchu u mnie odpada.
OdpowiedzUsuńNiestety nie jestem zbyt "sportowa", a siłowni wraz z tymi telewizorami i chora muzyką nie trawię. Wolę spacery z kijkami nad Odrą.
Niemniej Ciebie podziwiam!
O, to, to, kijki :))))
UsuńNooo, pięknie :)) Chodziłam kiedyś na jogę. Nasza trenerka podawała nie tylko nazwy asan ( ta z Twojego obrazka określana była jako" Pies z głową w dole:)) , ale też sposób ich robienia. To było bardzo dobre dla osób kompletnie początkujących. Jak masz problem z równowagą, to postaraj się przy tego typu ćwiczeniach patrzeć w jeden punkt np. na podłodze i powinno być lepiej :)
OdpowiedzUsuńPowodzenia, Panterko :))
Wow , sama bym poćwiczyła yogę,gdybym miała gdzie.
OdpowiedzUsuńZawsze mnie to interesowało.
Miałaś zakwasy?
Oj chyba ja też bym miała,
no niby mi się wydaje,że taka ostatnia nie jestem,
ale chyba miałabym te same problemy co Ty :-)))
podziwiam.
OdpowiedzUsuńMiałam ci ja w domostwie jedynie rower stacjonarny któren mi odpowiadał , ale , ale pierworodny przytargał caluchny sprzęt ,,siłowni" i mam przyjemność rozrabiać do woli . Na stwierdzenie : ale bez instruktora" - ano kilka lat moich treningów wyczynowych zostawiło ślad co z czym i dlaczego , tak więc bez obaw trenuję
OdpowiedzUsuńGryzmo do Panterowskiej
Zawsze preferowałam bardziej dynamiczne formy ruchu, jak bieganie np. Gram też w badmintona regularnie. Jestem aktywną kobietą. Może czasami nawet nadaktywną. Ostatnio kolega zaprosił mnie do swojej klasy na jogę. Byłam już dwa razy, dzisiaj idę trzeci raz. Ten wasz "hund" to u nas jest "Downward Dog" :-)
OdpowiedzUsuńU mnie stanie na jednej nodze też szwankuje, ale powoli, powoli, dam radę.
I zmieniłaś wystrój bloga...
OdpowiedzUsuńZ jogą się przyjaźnię od wielu, wielu lat z przerwami ;D... :)...
a ja taka mało ruchliwa jestem i byłam, choć na siłownię biegałam.. chodziłam też do salonu odnowy biologicznej, gdzie były rowerki i takie tam. również sauna.
OdpowiedzUsuńteraz jestem tak uziemiona, ze rowerek stacjonarny to dla mnie wyczyn.
joga nigdy mnie nie pociągała. nie mam do niej zaufania i już!
Joga oddechowa tak, sporo ćwiczę codziennie a nawet w nocy, choć wtedy to podobno często bezdech się mi włącza. :):)) A poważnie na jednej nodze stoję spokojnie siadam do medytacji "po turecku" spokojnie. I kiedyś bardzo dużo chodziłam nawet biegałam trochę po osiedlu. Dziś mnie u siebie niepokoi taka niechęć do chodzenia. Ale tam, chodziłam ... leciałam przed się. :)) Byłam kiedyś z siostrzenicą i córką mą w filharmonii i wracałyśmy, gdzieś w połowie drogi trochę zasapana pytam dziewczęta: - czego tak lecicie? a tu chórek poboczny: "to nie my, to mama/ciocia tak gna." :)) A myślę po cichu że może to dobrze spowolnić, lepiej niż choroba zmusiłaby mnie do tego, toteż teraz idę energicznie gdy potrzebuję i dobrze się czuję a pomedytuję :) gdy zaś mniej fajnie się czuję i dobrze jest jak jest. :)
OdpowiedzUsuńJa jogę ćwiczyłam, jak byłam w ciąży z moim drugim dzieckiem, rezultaty świetne tak do 7 miesiąca. Teraz mam zamiar zacząć, ale ciągle coś nie wychodzi:) Ale również uważam, że jest dobra:)
OdpowiedzUsuńBardzo ćiebie podziwiam - Ja tylko spaceruję z psem :)
OdpowiedzUsuńI znowu zaskoczyłaś! Ależ w Tobie energii dziewczyno! Trzymaj tak! Trzymaj! Jestem z Ciebie dumna!
OdpowiedzUsuńJogę trochę sama ćwiczyłam , wedle książki ale jakoś mnie nie wciągnęła. Inaczej jest w zorganizowanej grupie. Ale gimnastykuję się, jeżeli nie w jakiejś grupie to w domu przy płycie do tego basen, rower i kijki. A kijki najlepiej nad Odrą , na wałach:) Buziaki
OdpowiedzUsuńZazdraszczam. Ja za cholerę nie mogę się zmobilizować właśnie dlatego głównie, że mnie to potwornie nudzi! I odkładam do jutra.
OdpowiedzUsuń...yoga yogą, ale mnie bardziej rozbawił tekst ...dla cwiczacych matek jest do dyspozycji opieka nad dziecmi w kaciku. Ni za chorobę nie mogłem załapać o jakiego kacika (od kata) chodzi, dopiero kiedy skumałem brak ogonków wszystko się wyjaśniło. :))
OdpowiedzUsuń