środa, 12 marca 2014

Misia - poczatki.

Przyblize Wam w kilku rozdzialach niezwykle barwna, choc nie do konca pozytywna postac osoby poznanej na emigracji, a nazwanej przeze mnie na potrzeby tych opowiadan, Misia. Jej pelne przygod, choc wcale niewesole zycie mogloby posluzyc za kanwe niejednego scenariusza filmowego.

Urodzila sie w jednym z polskich miast jako najstarsza z rodzenstwa i zarazem jako jedyne dziecko malzenskie tych samych rodzicow. Czasy byly takie, ze chcac miec dwa mieszkania, przeprowadzalo sie fikcyjne rozwody. Tak wlasnie zrobili jej rodzice. Kiedy miala siedem lat, rodzice wyjechali do USA, a ja zostawili pod opieka... nauczycielki. Mozna dyskutowac na temat odpowiedzialnosci rodzicielskiej, ale nie o tym jest ten post. Nie wiem dokladnie, jak dlugo byli na saksach. Kiedy jednak matka zaszla w ciaze, ktora okazala sie przebiegac nie tak, jak trzeba i wygladalo na to, ze porod odbedzie sie przez cesarke, szybko wrocili do Polski, zeby zaoszczedzic na szpitalnych kosztach w Ameryce. Urodzil sie brat, juz jako dziecko nieslubne, a niedlugo po nim jeszcze jedna siostra.
Misia, jako niezbyt lotna osobka, uczyla sie na fryzjerke w jakiejs zasadniczej szkole, ale kiedy osiagnela pelnoletnosc, zadecydowala, ze wyemigruje do Niemiec, zeby przecierac szlaki dla reszty rodziny. Byla to druga polowa lat 80-tych.
Osiadla w naszym pieknym miescie. W jej przypadku decyzja o emigracji okazala sie krokiem ratujacym jej zycie. Juz w Polsce chorowala na cos w rodzaju reumatyzmu, ale tam ta choroba nie zostala jednoznacznie zdiagnozowana. Ja sama nie potrafie jej dobrze nazwac, jest bardzo rzadka i nieleczona prowadzi do zwyrodnien, a czasem do smierci. Tutaj zaraz trafila do kliniki uniwersyteckiej i zaczela sie jazda. Dostawala bardzo drogie leki, troche na niej eksperymentowano, miala operacyjnie prostowane palce u rak, w kazdym razie chorobe jakos zatrzymano. W Polsce nie mialaby zadnych szans w tamtym czasie.
Misia nie byla osobka o szczegolnie rozwinietym poczuciu moralnosci, a moze tylko na slepo szukala milosci, w kazdym razie przechodzila z rak do rak i opinie miala nienajlepsza. Byla przystojna dziewczyna, wysoka i szczupla (z wyjatkiem okresow leczenia sterydami, kiedy to puchla), miala dlugie blond wlosy i mogla sie podobac, wiec miala tzw. wziecie.
Przy czym chyba z mlekiem matki wyssala sztuke kombinatorstwa, wiec jechala przez cale zycie po bandzie. Przyklad jeden z wielu to kupno w Polsce prawa jazdy na ciezarowki, bo w tym czasie akurat dyskutowane bylo zakladanie firmy razem z rodzicami, ale pomysl upadl i reszta rodziny w koncu rowniez wyladowala w Niemczech, ale gdzies na wsi w gorach Harzu.
Kiedy Misia mieszkala jeszcze w hotelu azylanckim, poznala chlopaka, z ktorym zaczeli byc razem, nazwijmy go Bolek. Znalezli sobie niewielkie i tanie mieszkanko i razem wyprowadzili sie z hotelu. Traf chcial, ze mieszkalysmy bardzo niedaleko siebie, wiec sila rzeczy czesto sie spotykalysmy.
Z czasem wziela pod opieke do siebie swojego mlodszego brata, zeby tutaj mogl chodzic do szkoly, bo tam na wsi byly jakies problemy.
My w miedzyczasie zmienilismy mieszkanie, wyprowadzilismy sie do innej dzielnicy, ale kontakty pozostaly. Z powodu jej ciezkiej choroby, pod znakiem zapytania pozostawalo, czy w ogole moze miec dzieci. Tym wieksza byla jej radosc, kiedy okazalo sie, ze jest w ciazy. Zaraz tez "zaklepala" mnie do towarzyszenia jej przy porodzie, bo Bolek ani myslal. Ktorejs nocy, kiedy juz spalam, obudzil mnie telefon, ze Misia rodzi. Zdazylam jeszcze do nich do domu, pozniej pojechalam za karetka do szpitala. Nad ranem wydala na swiat zdrowego chlopaka.

Ciag dalszy nastapi...




20 komentarzy:

  1. Czekam z niecierpliwością:-).

    OdpowiedzUsuń
  2. Czekam niecierpliwie na dalszy ciag :) nie mniej juz jedno jest dobre - nie ma rzeczy niemozliwych - ciaza i zdrowe dziecko wbrew chorobie!

    OdpowiedzUsuń
  3. Czy ja wiem ,że takie niewesołe.
    Chyba jednak miała dużo szczęścia w życiu...

    OdpowiedzUsuń
  4. Dzień dobry Aniu!:-)
    Ciekawie zaczyna sie Twoja opowieśc o Misi. Przypuszczam, że jej losy będą bardzo skomplikowane i zaskakujace, tak samo jak poplatane było dzieciństwo i młodosc. Na razie ta osoba budzi moją sympatie, choc dałaś znać paroma słowami, ze miałą tendencje do kombinowania. Niektórzy potrafią kombinować pozytywnie i nie robic tym nikomu krzywdy. Ciekawam, czy ona do takich własnie nalezy...
    U mnie słonko świeci od rana i zapowiada tym samym kolejny pracowity dzień. Mięsnie bolą po dwóch dniach harówki, ale póki ciepło (a od soboty ma znowu wrócić zimnica) trzeba tyrać bo roboty a roboty!Buźka mi sie juz wczoraj troche opaliła! Słonko szaleje! I kurcze - kleszcze sie juz pojawiły!
    Anusiu! Dobrego dzionka Ci zycze i przede wszystkim sukcesów w relacjach Miećkowo - Bułeczkowych! A dalsze części Twej opowieści o Misi postaram sie sledzic na bieżąco, jak dam radę, rzcz jasna i nie padnę!
    Całusy!:-))***

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kleszcze? Oj, trzeba bedzie Kire wysmarowac!
      Misia nie jest do konca postacia negatywna, ja ja nawet lubilam swego czasu, czego dowodem moje akuszerstwo i dosc bliskie kontakty. Ta znajomosc jednak nie mogla przetrwac proby czasu, dzielil nas swiatopoglad i spojrzenie na pewne aspekty zycia. Niektorych jej zachowan nie tolerowalam, ale o tym w nastepnych postach.
      Z mglistej Getyngi buziaczki sle :***

      Usuń
  5. Zapraszam Ciebie na blog ....ANGIELSKI na SKRÓTY ...
    Nowy , o angielskim...
    Chociaż znasz inny obcy język, to myślę, że w każdym języku podobnie się uczymy...
    Fajnie będzie jak rzucisz jakąś dobrą radę w tym zakresie
    i będziesz zaglądać :-)
    Dziękuję z góry ! :-)))

    OdpowiedzUsuń
  6. Zaczyna się intrygująco :)

    OdpowiedzUsuń
  7. lubię Twoje opowieści... z niecierpliwością czekam na dalszy ciąg :)
    :*****

    OdpowiedzUsuń
  8. ...zaciekawiłaś mnie,a i jak to kiedyś mówili niezwycięzony jest polski turysta (emigrant) i Plac Czerwony, he he he

    OdpowiedzUsuń
  9. ciekawam dalszej części historii.

    OdpowiedzUsuń
  10. Kolejna "wyczesana" historia u Ciebie :)) ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Prawie kryminał,czekam z niecierpliwością:) i ściskam cieplutko :)

    OdpowiedzUsuń
  12. No to czekam na dalszy ciąg :)

    OdpowiedzUsuń
  13. I co? I co? I co? I co dalej?
    Misię kombinatorstwa nauczyło życie.

    OdpowiedzUsuń
  14. Czekam z zainteresowaniem wielkim. :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Bardzo ciekawie sie zaczyna i ja czekam co dalej z Misia:)

    OdpowiedzUsuń

Chcesz pogadac? Zamieniam sie w sluch.