Ta odpowiedz byla dla Graszki. Emko, czasem nizszy wzrost jest lepszy. Ilu fajnych starajacych sie musialam odeslac z kwitkiem, bo byli nizsi ode mnie :(
Czyżbyś była w jakims ogrodzie rózanym? Ja byłam w zyciu kilka razy w takich czarownych miejscach i nawąchać się do syta nie mogłam, napatrzeć na to piękno. W moim ogródku slicznie kwitną teraz łubiny. Bardzo dorodne (te które ocalały przez szczękami Kurdybanka!) Serdecznosci zasyłam o chłodnym poranku!:-))***
Bylam na spacerze po okolicznych ogrodkach i zza plota sie czailam. A na zdjeciach sa tez piwonie, mak i cos tam, nie tylko rozyczki. Buzinki, Olenko :***
Pantero, ponoć pracują nad kodowaniem zapachów: dostaniesz numer pod różą (i kolcem) wraz z piękną nazwą i coś te numery odczyta i 'westchnie' (bo nie co innego) coś w załączniku chemicznym do przeglądarki i nos poczuje. Nie wyobrażam sobie opcji oddziaływania liczb na nasz mózg :)))
Nie uwierze, poki nie powacham takiego zalacznika chemicznego przegladarki. Zreszta, jak taki zalacznik moze pachniec? SYNTETYCZNIE, nic wiecej. Zapachu kwiatow w deszczu nic nie jest w stanie odtworzyc, powstana jakies erzace, a nie zapach. Ehhh...
Sądzę, że wszystko to będzie jednak zależało od własnego nosa :))). Masz nosa to resztę sobie dośpiewasz (znaczy się dowąchasz). Ja tam sobie wmawiam pewne zapachy jako wyuczone - papryka mi śmierdzi, benzyna pachnie, coś pachnie nowością (abstrakcja) lub starociem ... wszystko to takie 'syn-te-ty(cz)ż-ne' :D, każdemu inaczej pachnie lub śmierdzi :).
:/ pod Monte Casino podobno czuło się długo zapach walki a tam było dużo maków; w zbożach pewnie przybierają zapach żyta; na łące zapach polny; w pamięci zapach dzieciństwa; na obrusie zapach grzybowej zupy i buraczków itd :))). Wszystko ma zapach własny lub mu nadany. Tak jak wszelkie swędy i zadymy. Na pustyni zapach przybiera postać oazy spokoju lub fatamorgany :) i się trzęsie :))))
:D Prędzej bym to Monte Cassino, maki i zapach skojarzyła z szynelami, szynszylami a nie ... :D z klasykiem Chanel nr 5. :))) choć na perfumerii się niby nie znam.
Pięknie wyglądają kwiaty w kroplach deszczu!!!
OdpowiedzUsuńOj zazdroszczę Ci ja tego widoku :(
Zeby taki widok dostac w obiektyw, musialam przejsc sie po okolicznych ogrodkach, dlatego wlasnie pisze o poswieceniu i zmoknieciu :)))
UsuńRobisz piękne zdjęcia Panterko, piękne :))))
OdpowiedzUsuńDziekuje, Ewcia :)))
UsuńOoooaaaa! Kolczaste płaczą czy się pocą? A może w kąpieli?
OdpowiedzUsuńW kapieli deszczowej razem ze mna ;)
UsuńŚwieże:) rześkie...:)
OdpowiedzUsuńOne tak, a ja jak zmokla kurka :))
Usuńno to zapewne urośniesz ;) tak działają przecież wiosenne deszczyki ;)))
OdpowiedzUsuńpiękne kwiaty!
:******
Duza juz jestem (172), po co mi to? :)))
Usuń:***
ja to jestem duza - 184. W szkole to był mój największy kompleks. Teraz już nie. Jak widać i z kompleksów można wyrosnąć :-)
Usuńzawsze myślałam że też jestem duża... ale moje 163 cm plasują mnie zawsze niżej niż innych ;))))
UsuńLomatko! A na zdjeciu wygladalas tak filigranowo, ze bylabym przysiegla, ze jestes ode mnie nizsza :)))
UsuńTa odpowiedz byla dla Graszki.
UsuńEmko, czasem nizszy wzrost jest lepszy. Ilu fajnych starajacych sie musialam odeslac z kwitkiem, bo byli nizsi ode mnie :(
filigranowa to ja nigdy nie byłam. Teraz nie tylko wysoka ale także gruba
UsuńNo nie wiem, na zdjeciu w ogole nie widac. :))
UsuńCzyżbyś była w jakims ogrodzie rózanym? Ja byłam w zyciu kilka razy w takich czarownych miejscach i nawąchać się do syta nie mogłam, napatrzeć na to piękno.
OdpowiedzUsuńW moim ogródku slicznie kwitną teraz łubiny. Bardzo dorodne (te które ocalały przez szczękami Kurdybanka!)
Serdecznosci zasyłam o chłodnym poranku!:-))***
Bylam na spacerze po okolicznych ogrodkach i zza plota sie czailam. A na zdjeciach sa tez piwonie, mak i cos tam, nie tylko rozyczki.
UsuńBuzinki, Olenko :***
Nawet kwiaty w Niemczech takie same jak w Polsce :-)
OdpowiedzUsuńBardzo lubię piwonie...
Teraz chyba ich czas kwitnienia.
Wszystko praktycznie takie same, tak samo piekne i swojskie. :)))
UsuńU nas juz praktycznie po piwoniach.
Warto było się poświęcic bo kwiaty w deszczu cudne.Słoneczka życzę
OdpowiedzUsuńTwoje zyczenie sie spelnia, Halinko, mamy od rana piekne slonce.
UsuńTobie rowniez zycze slonecznego dnia :***
Pięknie wyglądają :)
OdpowiedzUsuńDlatego wlasnie poszlam sie poswiecac :)))
Usuńślicznie wyglądają.Buziaki i pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńA jak do tego pachna! Ze tez jeszcze nie wymyslili przekaznikow zapachow.
UsuńPantero, ponoć pracują nad kodowaniem zapachów: dostaniesz numer pod różą (i kolcem) wraz z piękną nazwą i coś te numery odczyta i 'westchnie' (bo nie co innego) coś w załączniku chemicznym do przeglądarki i nos poczuje. Nie wyobrażam sobie opcji oddziaływania liczb na nasz mózg :)))
UsuńNie uwierze, poki nie powacham takiego zalacznika chemicznego przegladarki. Zreszta, jak taki zalacznik moze pachniec? SYNTETYCZNIE, nic wiecej. Zapachu kwiatow w deszczu nic nie jest w stanie odtworzyc, powstana jakies erzace, a nie zapach. Ehhh...
UsuńSądzę, że wszystko to będzie jednak zależało od własnego nosa :))). Masz nosa to resztę sobie dośpiewasz (znaczy się dowąchasz). Ja tam sobie wmawiam pewne zapachy jako wyuczone - papryka mi śmierdzi, benzyna pachnie, coś pachnie nowością (abstrakcja) lub starociem ... wszystko to takie 'syn-te-ty(cz)ż-ne' :D, każdemu inaczej pachnie lub śmierdzi :).
UsuńWszystko jest relatywne, to racja.
UsuńMnie tam benzyna smierdzi :(
A mnie maki i inna palona trawa :))). Smierdzi znaczy sie.
UsuńA maki w ogole wydzielaja zapach? :)
Usuń:/ pod Monte Casino podobno czuło się długo zapach walki a tam było dużo maków; w zbożach pewnie przybierają zapach żyta; na łące zapach polny; w pamięci zapach dzieciństwa; na obrusie zapach grzybowej zupy i buraczków itd :))). Wszystko ma zapach własny lub mu nadany. Tak jak wszelkie swędy i zadymy. Na pustyni zapach przybiera postać oazy spokoju lub fatamorgany :) i się trzęsie :))))
UsuńPod Monte Cassino maki mialy zapach krwi i padliny, prochu i zniszczenia. :((
UsuńNumer zapachu maków: 11 – 18 IX 1944 :(((
UsuńJak piaty szanel.
UsuńPiąty szanel? Piąty kanał? Nie łapię :(.
UsuńChanel nr 5. :)))
Usuń:D Prędzej bym to Monte Cassino, maki i zapach skojarzyła z szynelami, szynszylami a nie ... :D z klasykiem Chanel nr 5. :))) choć na perfumerii się niby nie znam.
UsuńA widzisz! Dalas sie zaskoczyc i wziac podstepem :)))
UsuńAno, udało Ci się :)! Klasyką po łapach dostało mi się ;)!
Usuń:D :D :D
UsuńUwielbiam maki więc cieszę się, że wśród bogactwa innych, może bardziej okazałych znalazłaś miejsce dla niego również.
OdpowiedzUsuńMaki sie dopiero zaczynaja, bede polowala na nie :)))
UsuńPiwonie są cudne. Super zdjęcia - kropelki deszczu pieknie wyglądają na kwiatach :)
OdpowiedzUsuńJuz po piwoniach, niestety. Ja tez je uwielbiam, nawet bardziej niz roze.
UsuńPiękne. :)
OdpowiedzUsuńDziekuje :))
UsuńPiękne!! Kocham piwonie, a ten zapach............
OdpowiedzUsuńNooo, nawet roze nie moga sie rownac :)))
Usuń