Bardzo dziwny zwyczaj, który nie należy do reguły w przypadku innych
narodów świata. Mianowicie, gdy samolot ląduje, Polacy z reguły
klaszczą. Tak naprawdę, nie wiadomo, czemu to robimy. Być może jest to
sposób na podziękowanie pilotowi za udany lot, za to, że wszyscy
dolecieli cali i zdrowi.
Oczywiście samo klaskanie po podróży samolotem nie jest rzeczą typową
dla Polaków. Na filmach można zauważyć, że gdy samolot ma duże
turbulencje i pasażerowie cudem unikają śmierci, w samolocie rozlegają
się brawa i owacje dla pilota. Polacy jednak klaszczą po każdej podróży
samolotem, bez względu na to, czy podczas lotu wystąpiły perturbacje czy
nie.
Jedna część Polaków stwierdzi, że zmuszają nas do tego warunki drogowe, a
druga, że jesteśmy narodem, który ciągle się spieszy. Jedno nie ulega
wątpliwości - jazda na trzeciego nie jest znanym na całym świecie
obyczajem. Na niektórych polskich drogach jest szczególnie popularna,
zwłaszcza, gdy obok są szerokie pobocza.
Być może jest to po prostu nowy sposób na szybsze podróżowanie.
Prawdopodobnie zmusza nas jednak do tego brak autostrad. Jedno jest
pewne, goście z zagranicy muszą się do tego przyzwyczaić i w odpowiednim
momencie zrobić miejsce samochodowi, który wyprzedza, mimo że z
przeciwnej strony nadjeżdża inny pojazd. Nieznajomość tego niepisanego
prawa może się skończyć tragicznie!
Oto kolejny przykład zwyczaju należącego do drogowej etykiety. Jeśli
wyjeżdżamy samochodem z drogi podporządkowanej i pragniemy dostać się na
główny trakt komunikacyjny, często musimy odstać kilka minut. Chyba że
nadarzy się dobra dusza, która wpuści nas przed siebie. Oczywiście w
takim przypadku nie wolno zapomnieć o podziękowaniu. W polskich realiach
jest to włączenie i wyłączenie świateł awaryjnych.
Ten bardzo sympatyczny zwyczaj nie istnieje jednak w innych krajach. W
Europie Zachodniej takiego sposobu sygnalizacji używa się raczej do
poinformowania, że trzeba zwolnić, bo na drodze znajduje się zagrożenie.
Bardzo często zamiast świateł awaryjnych używa się sekwencji
kierunkowskazów lewy-prawy. Wyjeżdżając za granicę, warto pamiętać, że
nie wszędzie obowiązują te same zwyczaje.
Ten dość kontrowersyjny zwyczaj traci obecnie swoich zwolenników. Według
znawców savoir vivre'u, bardzo nieelegancko jest oferować gościowi
kapcie lub sugerować mu, by zdjął buty. Nieprzygotowany gość może poczuć
się zażenowany widząc, że ma dziurę w skarpecie. Poza tym ludzie ubrani
w garnitury i kapcie wyglądają nieco komicznie.
Skąd wziął się ten zwyczaj, którego nie sposób znaleźć w innych krajach?
Najprawdopodobniej pochodzi jeszcze z czasów, gdy większość mieszkańców
Polski mieszkała na wsi. W wiejskiej chacie nie było podłogi wykonanej z
drewna, ale klepisko, czyli powierzchnia wykonana z gliny. Chłop po
przyjściu z pola był zmuszony zdjąć obuwie. W przeciwnym wypadku w
chałupie zrobiłoby się błoto.
Warto wspomnieć, że Polacy nie są osamotnieni w tym zwyczaju. Jeszcze
większą troskę o zdejmowanie obuwia przejawiają Japończycy, którzy
używają innych kapci do chodzenia po tarasie, a innych do wejścia do
toalety.
Być może nie zdajemy sobie z tego sprawy, ale sposobami witania Polaków
rządzą naprawdę dziwne zasady. Zwyczaj całowani kobiety w rękę przy
powitaniu jest jedną z nich. Praktycznie nikt w Europie już tego nie
stosuje. Najprawdopodobniej wiąże się to ze zmianą obyczajów oraz coraz
większym równouprawnieniem obu płci. Dla Chorwatów jest to rzecz tak
niewyobrażalnie obrzydliwa, że nie potrafią oni sobie wyobrazić, jak
mężczyzna może w taki sposób witać się z kobietą. Polscy mężczyźni od
zawsze słynęli z tego, że byli szarmanccy, więc prawdopodobnie zwyczaj
wciąż będzie w użyciu.
Z drugiej strony kobiety często pomijane są podczas spotkań między
znajomymi. Mężczyźni najczęściej wymieniają między sobą uścisk dłoni, a
do kobiet mówią tylko cześć.
Polacy mają w zwyczaju hucznie celebrować swoje święta. Do wyjątków nie
należy również wigilia bożonarodzeniowa, ulubiona uroczystość Polaków. W
niewielu krajach na świecie zasiada się wspólnie do kolacji i
pielęgnuje dawne tradycje. Rdzennie polskim zwyczajem jest jednak
jedynie dzielenie się opłatkiem wigilijnym.
Mimo że już w pierwszych wiekach chrześcijaństwa dzielono się chlebem,
zwyczaj ten nie przetrwał. W formie nieco zmienionej (chleb zastąpił
cienki opłatek z mąki i wody) obyczaj pojawił się w Polsce w XVIII wieku
i wciąż jest praktykowany.
Oprócz Polski opłatek praktykowany jest czasami na Litwie, Ukrainie oraz
Słowacji. Dla większości krajów pozostaje jednak naprawdę oryginalnym
zwyczajem.
Kolęda to absolutny ewenement na skalę europejską, a być może i
światową. Ten zwyczaj nie istnieje nigdzie indziej. Obcokrajowcy dziwią
się, gdy opowiadamy im, że w okolicy świąt Bożego Narodzenia każde
mieszkanie odwiedza ksiądz z parafii.
To nietypowe spotkanie składa się z krótkiej rozmowy z mieszkańcami, być
może jakiegoś datku na potrzeby Kościoła i najważniejszego -
błogosławieństwa dla całego domu. Dzieci pokazują zeszyty od religii i
dostają święte obrazki, a po kilku minutach jest już po kolędzie. Niby
nic, a jednak nigdzie więcej taki zwyczaj po prostu nie istnieje.
W nieco zmienionej formie z kolędą, czyli odwiedzinami księdza w domu
parafian, można się spotkać we Włoszech. Tam jednak ksiądz nie wchodzi
do mieszkania, ale w drzwiach błogosławi i wręcza święty obrazek. Takie
wydarzenie ma jednak miejsce raz na kilka lat, a nie jak w Polsce, co
roku.
Chyba każdy wyrobił już sobie własną opinię jak w Polsce funkcjonują
pociągi. Ale w tym przypadku nie będzie mowy o stanie kolei, ale o
zwyczajnym oznaczeniu peronów. Mało kto zdaje sobie sprawę, że
obcokrajowcy naprawdę mogą się zagubić na polskich dworcach.
Aby znaleźć miejsce, z którego odjeżdża pociąg musimy udać się na
odpowiedni peron. W zależności od miasta będzie ich więcej lub mniej. Do
oznaczenia peronów dochodzi jednak jeszcze numeracja torów. Co
najgorsze, naprawdę czasami trudno połapać się, z którego miejsca
odjedzie pociąg.
Dla turysty z zagranicy największym utrapieniem jest sam fakt, że słyszy
on dwie różne liczby, jedna to oznaczenie peronu, druga toru. W innych
krajach nie istnieje osobna numeracja peronów. Podaje się tylko numer
odpowiedniego toru. Jako ciekawostkę, można dodać, że dla przykładu w
Gdyni - jeden z torów peronu pierwszego ma numer 501.
Tradycja polskich śniadań to kolejny dziwny zwyczaj, z którego nie
zdajemy sobie sprawy. Polacy najczęściej zjadają dość obfite śniadanie,
zwykle kanapki z wędliną lub jajecznicę. Najdziwniejsze jest jednak to,
jak wygląda lunch, czyli drugie śniadanie. Nasze "kanapki" to typowo
polski zwyczaj. Oczywiście inne narody również jedzą chleb przekładany
wędliną czy serem, ale nigdy w ramach lunchu. Bardzo ciekawą formę
przyjmuje także obiad. Najczęściej Polacy zjadają go około 15-17, gdy
wrócą z pracy. Inne narody najczęściej jedzą około 12 drobny obiad, a
właściwy dopiero późnym wieczorem, około 17-19.
Kiedy Polacy odwiedzają restauracje w krajach śródziemnomorskich i chcą
zjeść obiad, najczęściej trafiają na godziny sjesty. Tam pora obiadowa
kończy się o 14.00.
Zastanówmy się, w czym najchętniej pijemy kawę? Czy raczej będzie to
małe espresso serwowane w eleganckiej miniaturowej filiżance czy duża
porcja kawy podana w szklance albo kubku? W większości Polacy wybierają
raczej to drugie. Można zastanawiać się, skąd wziął się ten dość
niewytłumaczalny dla innych obcokrajowców zwyczaj. Być może kierują nami
względy praktyczne. Szklanki są dużo tańsze, zajmują mniej miejsca w
szafce, a także pozwalają ocenić jak mocna jest kawa.
Teraz ten obyczaj coraz bardziej wychodzi z użycia. Szklane szklanki
wypierane są przez coraz popularniejsze filiżanki. Być może porcelanowe
naczynia są dużo bardziej eleganckie, ale czy picie kawy w szklankach
nie ma swojego uroku?
Znalezione na Demotywatorach.
A gdzie obrazki?
OdpowiedzUsuńLubie te Twoje posty z ciekawostkami
No przecie lobrazek sie znajduje :)))
UsuńCo kraj to obyczaj,
OdpowiedzUsuńA czemu martyna nadal nie śpi
Bo właśnie zdała z wyróżnieniem do następnej klasy
Marti, wielkie gratulacje!!!! ♥♥♥
UsuńFajny post! W zdejmowaniu butów tak się Polacy wyszkolili, że nawet, kiedy np moim gościom mówiłam, że nie trzeba, i tak zdejmowali. Więc przestałam mówić. A co do pomijania kobiet przy podawaniu ręki - wydaje mi się , że to skutek nieco przestarzałej już zasady, że pierwsza podaje rękę osoba starsza, wyższa w hierarchii lub kobieta właśnie. Ja nie z każdym mam się ochotę w ten sposób przywitać, tym bardziej, że często ryzykuję obśliniony pocałunek, jako że nie każdy pan umie ładnie ucałować dłoń. Toteż taka sytuacja mi odpowiada, a gdy mam ochotę, sama podaję rękę.
OdpowiedzUsuńKto dzisiaj zna kruczki i arkana savoir vivre´u? Malo takich. Faceci leca do kobiety z wyciagnieta reka, nie czekajac, az ona wystapi z tym pierwsza. Kto wie, kogo komu przedstawic jako pierwszego, jesli jestesmy w towarzystwie wlasnej matki i szefa? Maniery zanikaja... :))
UsuńWygląda mi na to,że najpierw muszę się zalogować a później pisać a nie tak jak do tej pory:pisałam i logowałam się.Cyrk już u GosiAnki mi wychodził.
UsuńPrzedstawiam mamie szefa:)
Pod warunkiem, ze szef jest albo mlodszy, albo mezczyzna. Bo jesli szefem jest starsza od matki kobieta, to na odwrot :)))
Usuń...u mnie również nie ma zwyczaju ściągania obuwia, nawet nalegam aby tego nie robić. Jeśli chodzi o całowanie w rękę to zarezerwowane jest to tylko do matki, cioć, babć. Picia w szklankach nigdy nie lubiłem, bardziej odpowiadają mi kubki. Wyprzedzanie na trzeciego to głupota i tak sobie myślę, że nie ma się co chwalić tylko zwalczać...
OdpowiedzUsuńZapomnieli chyba napisac o najwyzszym na swiecie odsetku pijanych kierowcow i najbardziej absurdalnych karach za byle wykroczenie drogowe.
Usuń...z tymi mandatami to nie chodzi żeby nauczyć tylko żeby robić kasę...
UsuńWlasnie! :)
UsuńU mnie ściąganie butów=brudne skarpetki/pończoszki/nóżki.
OdpowiedzUsuńJa prosilam o sciaganie butow jedynie wowczas, kiedy wypralam dywan, bo dzieci zaczynaly raczkowac. Pozniej juz nie stosowalam. :)
UsuńPrzy pierwszych opisanych przez Ciebie zwyczajach myślałam, że czytam jednak o moich tubylcach. Też klaszczą po wylądowaniu samolotu, uwielbiają jazdę na trzeciego, nie respektują ciągłej i ograniczeń prędkości..Jednak dziękują już w inny sposób.Tak samo zresztą przepraszają czyli pokazują otwartą dłoń.
OdpowiedzUsuńRównież huczne celebrowanie świąt byłoby podobne gdyby nie jeden szczegół, którym się różni .
Zaczęło mi się rozjeżdżać przy całowaniu w rękę. Tutaj widziałam tylko jednego człowieka, który całuje w rękę kobiety. Carlo Conti stosuje ten zwyczaj i przyznam, że czyni to zgodnie z wymogami, po mistrzowsku i wygląda to naprawdę uroczo.
Później rozjechało mi się już całkowicie.Ale to dobrze chyba, bo każda nacja powinna się różnić od innych, Chociażby zwyczajami. Więc może następny post będzie o niemieckich zwyczajach, chętnie bym przeczytała.
Aaaaaaa i dodam, bo zapomniałam, że obrazka nie ma ;-(
UsuńAlbowiem poniewaz nazwisko Carlo Conti zupelnie nic mi nie mowilo, udalam sie po porade do ciotki Wiki i otoz znalazlam dwoch, polityka i prezentera telewizyjnego. O ktorym mowa?
UsuńPomysle, co by tu o moich nowych krajanach wymoscic. :)))
Jakiego obrazka? Zdjecia, ktore wkleilam na poczatku posta? U mnie jest. :(
UsuńChodzi o prezentera telewizyjnego;-)
UsuńOraz odpaliłam przeglądarkę powtórnie i zdjęcie jest, więc to był jakiś błąd Safari zapewne.
Acha :)))
UsuńCo kraj, to obyczaj :) Skandynawowie też buty ściągają, przynajmniej tak czytałam w szwedzkich kryminałach ;) Policjanci to robili, wchodząc do czyjegoś domu na przesłuchanie np.
OdpowiedzUsuńJa nie każę ściągać butów gościom, kto chce to to robi. Kawy w szklance nie piję, bo nie lubię szklanek. Kilka razy pękła mi przy myciu i teraz się ich boję wręcz. Nawet blizna została mi po takiej akcji :(
Co do jazdy samochodem - niestety, jest źle. Aczkolwiek moje miasto jest chyba jakimś ewenementem w oczach przyjeżdżających, bo nie mamy problemu z przepuszczaniem pieszych na przejściach i w centrum jeździmy "na zakładkę" - to jest opinia wielu przyjezdnych, nie moja. Sama nie znoszę poruszać się po mieście samochodem, czynię to w ostateczności.
Najbardziej owielbiam, kiedy mnie ktos zaprasza na jakas uroczystosc, ja w szpileczkach i na elegancko, a gospodyni daje mi jakies znoszone i kto wie, czy nie zagrzybiale kapcie. Noszszsz... :)
UsuńFuj, fuj :(
UsuńNa sama mysl mnie stopy swedza. :p
UsuńW krajach arabskich też się ściąga buty i nakłada kapciuchy po wejściu do domu. Koniecznie.
OdpowiedzUsuńW Niemczech rozpoznasz, gdzie mieszka jakis Turek czy Arab, bo na klatce schodowej stoja buty, pierdylion przed kazdymi drzwiami. :)))
UsuńPodobają mi się niektóre nasze zwyczaje . Butów u mnie się nie zdejmuje wiosną i latem ale zimą i jesienią raczej tak . A kawę od zawsze piję w kubku bo piję dużo kawy. Herbatę też w kubku . Kiedyś piłam w szklance
OdpowiedzUsuńKazdy kiedys pil w szklance, w dodatku parzona "po turecku", co bylo akurat tylko z nazwy. I sie zylo, a nawet bylo zabawnie :))) Teraz nie mam nawet szklanek, tylko takie do drinkow.
Usuńmoje loty nie są oklaskiwane... może leciałam ze złymi ludźmi
OdpowiedzUsuńbuu
Latasz? :))) Znaczy pilotujesz? :)))
UsuńJa bym Cie oklaskiwala, a co!
nie nie, jestem pasażerką, oblatywaczką :P
Usuńkiss
No nie, ja klaskalabym tylko, gdybys pilotowala. :)))
UsuńJa też oklasków nie słyszałam w samolocie choć język polski owszem. Samej też mi nie przyszło do głowy klaskanie :). Wynarodowiłam się czy co? Po polsku mówią cudzoziemcy?
UsuńNie, to Polacy sie cywilizuja :)))
Usuńnigdy nie proszę gości o zdejmowanie butów... wręcz, kiedy widzę iż patrzy na mnie gość i zaczyna w przedpokoju się kręcić i rozwiązywać buty proszę aby tego nie robił.
OdpowiedzUsuńI nie lubię całowania po rękach..... zdecydowanie wolę krótki, męski uścisk dłoni :)
fajnie zebrane informacje :)
Buziaki :***
Ja juz tak bardzo odzwyczailam sie od calowania w reke, ze kiedy jestem w Polsce, jakos mi dziwnie. Ale dla mnie to fajny zwyczaj, lubilam go, pod warunkiem, ze mnie nie obsliniano :)))
Usuń:***
Jeśli chodzi o jazdę samochodem to zauważyłam, że Niemcy jeżdżą powoli, nigdzie się nie spieszą, ale przede wszystkim nie szarżują na drogach. Mieszkam w Szczecinie więc codziennie widuję dość sporo niemieckich samochodów.
OdpowiedzUsuńPolacy mają w zwyczaju chwalenie się byle czym, byle być lepszym. Przysłowie "zesraj się a pokaż się" bardzo dobrze pasuje do niektórych osób :) Oczywiście nie do wszystkich.
Nie lubię natomiast zakładać u kogoś kapci. Wolę już chodzić na boso choćby po zimnej podłodze. Dla mnie to trochę niehigieniczne, bo tak na prawdę nie wiem kto te kapcie miał przede mną a jednak stopy to stopy :)
Niektóre Polskie zwyczaje są na prawdę fajne. Bardzo lubię wigilie, ale nie ze względu na religijną stronę (od tego uciekam), ale ze względu na atmosferę, kolację, choinkę itp.
Na polskich peronach sama często nie mogę się odnaleźć, ale na szczęście już od dawna nie jeżdżę pociągami :)
Ależ się rozpisałam :)
Ja takze nie znosze goscinnych kapci, po prostu sie brzydze nosic buty po kims. Podobnie nie usiade na cudzym sedesie. :)))
UsuńCo kraj to i inne obyczaje...
OdpowiedzUsuńCiekawie czytałoby się o obyczajach niemieckich...
Masz coś pod ręką ? :-)))
Nadal zjada mi komentarze, wczoraj też zjadało ech....
U mnie bloger sie uspokoil, przestal mulic, strony otwieraja sie szybciej i nie zzera mi komentarza oraz errory sie pochowaly.
UsuńCos pomysle o niemieckich obyczajach. :)))
W Japonii za to po mieszkaniu chodzi się w skarpetkach, lub w specjalnych kapciach. Kto to widział butami brudzić swoje lub czyjeś mieszkanie!
OdpowiedzUsuńCo kraj to obyczaj, choć tych komunikacyjnych kulturalnych zachowań to powinniśmy się uczyć od lepszych.
Ja akurat nie jestem zwolenniczka przebierania gosci w kapcie, ale wielu rzeczy moglabym sie od Japonczykow nauczyc i przejac ich zwyczaje, bo niektore bardzo mi odpowiadaja. :)))
UsuńU mnie też gość bez słowa zdejmuje buty. Fachowiec od licznika i innych filtrów też zdejmuje grzecznie. Domownicy nie używają nawet kapci, chodzą na bosaka albo w skarpetkach. W większości domów jest ogrzewanie podłogowe lub dywany :). Tu w szpilkach nikt prawie nie chodzi, do teatru też przynosi sobie w siatce (specjalnym woreczku) jak i na inne imprezy w miejscach publicznych. W gościach ma się czuć jak u siebie w domu, czyli bez butów :)).
UsuńCo za barbarzynski kraj! Buhahaha! :))))))))))
UsuńBarbarzyński to dziury w parkiecie/laminacie. Guma do żucia odklejona z ulicy, przyklejona na podeszwie, odklejona- przyklejona do dywanu. Pies/kot po powrocie do domu wyliże łapy a człowiek w buciorach wejdzie w gości. A szpilki? Barbarzyństwem jest w nich prowadzić samochód. Barbarzyństwo dla ruchu drogowego. Barbarzyństwo dla własnego kręgosłupa, nóg...przy pokonywaniu na pieszo (w tych szpilkach) po bruku, po schodach dystansu maratonowego ... choć to tylko sto metrów ...
UsuńBo szpilki to trza umiec nosic ;)
UsuńW siatce, pudełku ... pod pachą :).
UsuńNa stopkach, na stopkach!
UsuńTak, bezwzględnie STOPki dla szpilek, tych do kapelusza też ;)))))))).
UsuńJak nic, zanika elegancja w narodzie... :(
UsuńEleganckim można być na bosaka albo w gumowcach. Pojęcia elegancji ulega modyfikacjom ... i modom :).
UsuńA wcale ze nie! :)
UsuńA wcale tak :)))
UsuńJakie ma znaczenie, w jakim eleganckim obuwiu jest się obecnym w wirtualu? A sportowy styl życia trochę też się oddala od szpilkowej elegancji. A nadwagi kobiet i szpilki? A wzrost i szpilki nr 46 jako rozmiar? :DDDD
Czy mada na koturny to dalej elegancja szpilek w grubszym wydaniu?
Ja tam mam stopke 38, co jak na moj wzrost jest rozmiarem Kopciuszka. Moje corki maja kopyta chyba po ojcu, choc on jak na mezczyzne tez nie ma za duzych. :)
UsuńNa codzien chodze tylko w sportowych butach, zawsze na plaskim, nie te czasy, kiedy caly dzien wytrzymywalam w 15-centymetrowych szpilach. Teraz nawet 5-cm bylyby za wysokie. :)))
No widzisz? A upierasz się przy tych szpilkach... że hej! To co z tą 'elegancją' teraz?
UsuńA bo na wizyty jednak sie poswiecam.
UsuńCzasem.
I dlatego nie bede wkladac kapci!!!
A u mnie sie miga swiatlami awaryjnymi jak ktos kogos przepusci. Moze sie nauczyli od Polakow? :-))
OdpowiedzUsuńA na lunch jada sie rozne rzeczy, w tym rowniez kanapki, bo dlaczego nie jak ktos ma ochote? Buty sciagalam tylko raz w odwiedzinach, kiedy male dzieci raczkowaly po dywanie i to byl raczej gest dobrej woli gosci niz prosba gospodarza. Tylko ze u nas buty ma sie (w miare) czyste bo chodniki sa czyste i raczej szansy nie ma zeby wniesc bloto do domu, chyba ze lazi sie po lesie czy gorskiech szlakach, ale wtedy te buty sie zmienia po skonczeniu spaceru na te normalne.
U mnie stalo sie odruchem miganie, kiedy dojezdzam do skrzyzowania i zapala mi sie zolte, a naprzeciwko auta czekaja na lewoskret. To dla nich wielkie ulatwienie. W innych przypadkach tez mrugam i przepuszczam.
UsuńNikt nie mowi o sytuacjach z raczkujacymi dziecmi czy blocie na dworze, bo to zrozumiale samo przez sie, sam gosc powinien sie poczuwac do zmiany obuwia. :)))
Jeżeli gość życzy sobie kapcie-bolą go nogi -to dostaje.Na bosaka nie pozwalam bo Owczarki łap nie wycieram po powrocie z mokrego spaceru.
OdpowiedzUsuńKultura wielu z naszych"rodaków"często kończy się na...znajomości ortografii a ja mam braki właśnie w ortografii-taki mój feler:)))
Jakos nie zauwazylam, zeby ortografia byla Twoja pieta achillesowa, a jestem na to bardzo wyczulona. Nie opowiadaj bajek, Oreczko :)))
UsuńPodawanie ręki.
OdpowiedzUsuńU mnie, idziesz na mszę do kościoła to pastor stoi w drzwiach i każdemu na powitanie podaje łapę, przedstawia się, prosi do środka i życzy znalezienia spokoju itp.
Idziesz do lekarza, w drzwiach podaje ci łapę. Już na wstępie zaopatrzasz się we wszystkiego rodzaju bakterie i zostawiasz dla następnych swoje do kolekcji :).
Idziesz na rozmowę kwalifikacyjną, wyciągają do ciebie łapę, potem zwykle samemu całuje się klamki u drzwi :))).
Bez podania łapy nigdzie nie wejdziesz: łapa w łapę idzie w parze.
No to lapka, Lapko! :)))
UsuńPantero, my to faktycznie możemy lapek w lapek :DDDD tak wirtualnie.
UsuńA bo mi kreseczkie w literce Ł ukradli! No!
UsuńNo to, to wiem. Ja mam na myśli lapek jako skrót od laptopa :).
UsuńTo pasuje do wirtualu bardziej niż 'łapówka' czy 'lapsus'. Wiem, ja mam dziwne skojarzenia słowne ... :)
Alez ja zrozumialam. Lapek w lapek, chick to chick, face to face. :)))
UsuńNo,no. Oko w oko. Lampa nos, lampa nos, nos nos. :))))
UsuńMiłej niedzieli i pogłaski dla Kiry.
:).
Dziekujemy i wzajemnosci przesylamy wraz z buziaczkami :***
UsuńBardzo od szklanek się odzwyczaiłam, mam ładne porcelanowe kubki, ale gdy żyła teściowa dla niej zawsze była szklanka. Lubię ładne kubeczki i mam ich kolekcję. :) A pantofle zabieramy ze sobą gdy idziemy w gości, Lubię mieć założone swoje papucie na stópki. :) A obyczaje są różne na świecie całym, u nas w mieście dużo ludzi już księdza nie przyjmuje, kiedyś w każdym mieszkaniu musiał być, wszystko się zmienia ale powoli to idzie. :) Nie lubię klaskania w samolocie po wylądowaniu, ale wiem że nie tylko Polacy klaszczą gdy pilot delikatnie posadzi samolot na ziemi brawa się mu należą, następnym razem się będzie starał. :))
OdpowiedzUsuńJa nawet w Polsce nie lubilam pic w szklankach, ale czasem nie bylo wyjscia.
UsuńA ksiedza w zyciu po koledzie nie przyjelam! :)))
Najbardziej lubię nasze dworce :)
OdpowiedzUsuńNiektore sa fajne. Albo byly, jak nasza Lodz-Fabryczna :(
UsuńNie jestem pewna, czy to w tym podręczniku savoir vivre - "ABC dobrego wychowania" Ireny Gumowskiej (nie mam pod ręką, żeby sprawdzić) bicie brawa po wylądowaniu samolotu było podawane jako zachowanie w dobrym tonie. Na pewno o tym czytałam jako dziecko. Może stąd się to wzięło?
OdpowiedzUsuńPojecia nie mam, ale klaszcza tylko Polacy. :)))
UsuńI chyba raczej nie nalezy to do dobrego tonu, bo pilot w kokpicie i tak nie slyszy. ;)
Oklaski, brawa, aplodi, aplauz i jak tam to jeszcze nazwać wyrażają pozytywne emocje :))). Po bezruchu (również w teatrze/operze/sali koncertowej/na spotkaniach z ... wielkimi klaskanie pobudza krążenie krwi :). Jak coś jest nudne to człek się kręci i nie musi wyklaskiwać ale gdy coś jest fascynującym to się prawie odbiera to na bezdechu. Dla wielu latanie jest przeżyciem równym spektaklowi teatralnemu i wielkim świętem :). Niektórym pewno fotele lotnicze kojarzą się z rzędami takowych w teatrze :) czyli okazują znajomość kultury przez duże K doświadczonej w okresie edukacji szkolnej (choć raz w życiu).
UsuńKlaszczą przy lądowaniu również inni narodkowie i co mnie 'zasmuciło' to wiadomość, że oklaski słychać tylko w tanich przewozach/przelatach i klaskają 'malućcy' a biznesmeny to już nie. To klaskanie nie jest chyba przeznaczone dla pilotów i innych personelu ale dla siebie samego: jestem bohaterem bo wyleciałem, leciałem, wylądowałem i zacznę nowe życie. Lepsze! Brawo, bravissimo :)))).
Powinni tez klaskac w pociagu, bo przeciez dowiozl na stacje docelowa, a nie musial. A miejski autobus? Tez dowiozl na przystanek. A po przybiciu kajakiem do brzegu?
UsuńDlaczego wiec nie klaszcza?
Z samolotu jak wiadomo trudno jest wyskoczyć w trakcie trwania lotu tak jak z pociągu na stacjach, autobusu na przystankach i tak dalej. Samolot i lot odbywają się w tym samym gronie i dolatuje bez mniejszych ... 'przysiadów' :).
UsuńO, a ja jak przybijam do brzegu na kajaku to klaskanie byłoby straaaaasznie bolesne, ręce i tak już bolą od wiosłowania od ramienia po bąble na palcach. Kajakowsy po dobiciu do brzegu podskakują prostując poskładane w kajaku nogi. To co w samolocie też powinni skakać przez analogię?
A co to klaskanie w samolocie przeszkadza? Komu?
Mi. Ale ja rzadko latam, wiec niech sobie klaszcza. :)
UsuńKlaszczą/klaskali na ... forum Polacy. Doczytałam, że Ukraińcy klaskają częściej, pewnie to ich jedyne chwile radości. Skandynawcy latający na Majorkę itp miejsca też klaskają! 'Cytałam' na .... :) forum :) ale z 2006. Sama nie doświadczyłam :(.
UsuńA widzisz! Skandynawia sie zdazyla od 2006 roku ucywilizowac :)))
UsuńNie, przestano pisać bo to bzdury!
UsuńWg mnie chodziło o ośmieszenie pewnych grup, które wcześniej spędzały czas balując na statkach. Dodatkowo wykorzystywały to linie lotnicze (te tanie przede wszystkim) jako bezpłatną reklamę.
Takie zachowania może są jednostkowymi ale ktoś przyuważył, opisał i poszło w eter medialny :))), a powielają takie opinie ci, którzy ... no, właśnie, nie latają dużo :D ino słyszeli :D.
Oj tam, oj tam. Widzieli tez, nie tylko znaja ze slyszenia. :)
UsuńChyba własne oklaski. Wybacz skojarzenie. Od następnego lotu w poniedziałek zaczynam akcję klaskania :)))) w samolocie. Zabiorę też na wszelki wypadek spadochron :).
UsuńOraz wez kamere i sfilmuj. Chetnie obejrze. :)
UsuńJak mi te rączki będą krępować? To uwieczniliby chętnie współpasażerzy, poczekaj może ktoś opublikuje gdzieś. No i lepiej czuć się nieskrępowanym. Myślę też o innych, którzy w ciasnocie mogliby wejść mi w kadr. :))
UsuńTrzymaj wlaczona kamere w zebach i tak klaszcz nieskrepowanie :)))
UsuńDobra, podeślę ci film o moich migdałach, niebieskich :))))
UsuńZezarlo mi komentarz? Pisalam, zebys wziela kamere w zeby i juz mozesz klaskac do wypeku. :))
UsuńCiekawe te ciekawostki :)...
OdpowiedzUsuń:)))
UsuńNaprawdę świetnie napisane. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń