czwartek, 5 czerwca 2014

Drapiezna Bula.

Bulka bardzo szybko oswoila sie z Kira, a pozniej z Placzkiem, kiedy nas odwiedzal. Zupelnie sie go nie bala, podchodzila blisko, choc tylko od zadniej strony, zeby go obwachac. Placzek tez specjalnie nie czul przed nia strachu, ich relacje polegaly glownie na zrecznym omijaniu sie w mieszkaniu.





Az do tamtego pamietnego dnia, kiedy corka odwiedzila nas ze swoim pupilem. Bulka lezala sobie spokojnie na krzeselku, a ja bawilam sie na podlodze z Placzkiem. Bylo to tego dnia, kiedy Kira przebywala jeszcze po operacji w klinice. Bawilismy sie w jego ulubiona zabawe, czyli "zlego psa". Ja go ciagalam za uszy albo fafle, a on, warczac strrrasznie groznie, udawal, ze chce odgryzc mi reke.
W pewnej chwili podbiegl do corki, a ta powiedziala cos w stylu:
- Bierz mame, nie mnie.
Placzek odskoczyl od niej i w ferworze zabawy skierowal sie w strone krzesla, warczac groznie, ale nadal zabawowo. Trwalo ulamek sekundy i gotowa bylabym przysiac, ze nawet sie do tego krzesla nie zblizyl. Bulka poderwala sie, syknela, machnela lapka przestraszona i potem spokojnie polozyla sie ponownie. Pies nawet nie pisnal, wiec uznalysmy, ze nic sie nie stalo. Kiedy jednak pozniej wyszlysmy na balkon, corka zauwazyla, ze Placzek ma krwistoczerwone bialko w oku. Uspokoilam ja, ze moze przy jakims wysilku peklo mu naczynko i ze takie rzeczy sie zdarzaja i nie sa grozne. Jednak po jakims czasie zauwazylysmy, ze z oka plyna mu krwawe lzy. Wynika wiec, ze Bulka musiala go zawadzic pazurem w oko. Przyjrzalam mu sie uwazniej, ale nie zauwazylam na rogowce zadnych skaleczen. Zalecilam wiec przemywanie rumiankiem i obserwacje.
Coz, taki urok kota, ze u wiekszego napastnika atakuje glownie oczy, bo tylko w ten sposob ma szanse na obrone. Przykry zbieg okolicznosci i nauczka dla nas na przyszlosc, zeby bardziej na zwierzaki uwazac.
Swoja droga, Placzek nie wyciagnal zadnej nauczki z wczesniejszego wsadzania nosa do sypialni, kiedy to Miecka machala mu lapka przed nosem, wcale nie na powitanie.





36 komentarzy:

  1. No niestety trzeba uważać na zwierzaki.... JA na Rodo zawsze uważam jak z kotami ma do czynienia. On tam raczej ostrożny, ale na zimne dmucham. Kiedyś szłam z pewną amstaffką i zagrodził nam drogę kot nastroszył się i ani myślał ustąpić. Dobry patent znałam z forum przyjaciół amstaffów jak zwykłam nazywać to miejsce w sieci. Otóż metoda tej pani polegała na rzuceniu starej kolczatki, czy też innej dźwiękowej rzeczy, dla odstraszenia napastnika. Ja kolczatki nie miałam ale saszetkę z gorącą czekoladą która to pozwoliła szybko pozbyć się z drogi kota

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Normalnie to one sie nawet lubia, a tym razem spiaca Bulka tak sie przestraszyla, ze zareagowala w tym momencie intuicyjnie. Kira jest powolniejsza w kontaktach z kotami i na ogol ustepuje, ale umie tez pogonic, kiedy jej zagladaja do miski :)
      Ale trzeba uwazac, bo kot jest od psa znacznie szybszy i ma smiercionosna dla oczu bron.

      Usuń
  2. Zdarza się. U mnie machanie łapami jest na porządku dziennym , ale na szczęście Maciek jeszcze nie ucierpiał :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moje tez machaja niegroznie, ale w tym przypadku Bula zostala obudzona w sposob gwaltowny, wiec instynktownie sie bronila. :))

      Usuń
  3. biedny psiak! zwierzęta mają swoje instynkty i zachowania, które są dla nich odruchowe... my mając tylko jedną Psicę również boleśnie się o tym przekonujemy ... :)
    dobrego piątku Aniu ... a po nim pięknego całego weekendu :) :****

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I tak szczescie w nieszczesciu, ze nie zakonczylo sie utrata oka u Placzka.
      Wam rowniez przyjemnego i zdrowego weekendu, Emus :***

      Usuń
  4. Ach, to strasznie niebezpieczne dla Płaczkowego oka! Oby tylko nie było dalszych konsekwencji. A to Bułeczka drapieżna! Niestety, albo stety ona taka jest: odważna i nie da sobie w kaszę dmuchać.
    Pozdrowienia :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z okiem na szczescie wszystko w porzadku, a Bulczyk w gruncie rzeczy nie jest agresywna ani nie boi sie psow. To tylko nagle wyrwanie ze snu ja tak przestraszylo, ze zareagowala instynktownie. Predzej machnela lapecka niz pomyslala. Massimo ma pecha do moich kotow, juz drugi raz po pysku dostal :)))

      Usuń
    2. No ja przecież wiem, że ona nie jest agresywna! Jest asertywna, a to wielka różnica :) Kochana kocineczka. :))
      Widzę, że figurkę trzyma, niechuda, niegruba, a w sam raz. :) Żarłoczna, czy opanowana?

      Usuń
    3. Bardzo zarloczna! I bardzo zaborcza przy jedzeniu.
      Ale trawienie ma wzorcowe, wali kupy, ktorych by sie Kira nie powstydzila. I bardzi duzo sie rusza, biega i skacze. Zdazylas juz przeczytac?
      http://swiattodzungla.blogspot.de/2014/05/dawno-nie-bylo-o-bulczyku.html

      Usuń
  5. Dobrze , że nic poważnego się nie stało a pewnie następne zabawy będą bardziej ostrożne. I nie ma w tym żadnej winy Bułki:) Instynkt obronny w tym spryt z prędkością światła:) Miłego weekendu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jesli mowa o winie, to mozemy ja przypisac wylacznie sobie, ze bardziej nie uwazalysmy. Reszta to nieszczesliwy zbieg okolicznosci. Zadne ze zwierzat nie bylo agresywne w stosunku do drugiego. Ot, pech, nic wiecej. Podobnie, jak opisywana przeze mnie utrata oka Pchelki na psim zebie.
      :)))

      Usuń
    2. Też zabawę sobie wymyśliłyście: "Bierz mamę...". Pewnie intonacja głosu (i to jeszcze po... niemiecku? po polsku?) zbudziła 'drapieżnicę', intonacja, którą może znała z poprzedniego życia i ... reakcja gotowa.
      Zmieńcie zabawę na "dobrego psa" i wtedy komenda będzie: Broń mamę!
      Miłego oczekiwania na poniedziałek :> (to ">" to długi jęzor, może trochę za ostry ale innego nie znajduję ... w znakach).

      ps. Kocina pewnie zna Trylogię :) 'jak cię się nie będą bali to się będą ...' :)

      Usuń
    3. Moja corka rozmawia z psem wylacznie po niemiecku i obawiam sie, ze Bulczyk jeszcze nie posiadl znajomosci jezyka na tyle, by zrozumiec. :)))
      A masz! :>>>>>>>>>>>>

      Usuń
    4. Koty nie rozumieją chyba słów ale właśnie intonację głosu choć może i ... znają języki, mają przecież siedem żyć ... :)
      No, no mam :))) Danke.

      Usuń
    5. Ja mysle, ze koty rozumieja znaczenie niektorych slow. Sprobuj przy Miecce powiedziec: chcesz cukiereczka?, a juz leci w strone tej wlasnie szafki, gdzie powyzsze znajduja schronienie :)))
      Olkaa hyvä. ;)

      Usuń
    6. Zachowaj intonację, postaraj się o tę samą długość zdania (sylab), zachowaj mimikę i miejsce sytuacji, zmień znaczenie - też poleci.
      Niemniej jednak, koty znają swoje imię: mam sąsiada, kota o imieniu Winku i czasem się z nim droczę pytając, kto tu przyszedł? i wymieniam różne imiona, na które on reaguje machnięciem ogona o podłogę, bo się na niej rozwala jak u siebie. Dopiero po nazwaniu go po właściwym imieniu, leniwie wstaje i ociera się o nogę, drapie (małpa) wersalkę, przegryzie włóczkę od robótki, pozwoli się pomiziać za uchem... Jak nie nazwę go po imieniu to sie podnosi i wychodzi, po angielsku :).

      Usuń
    7. A to maly cwaniak! Sama widzisz, ze koty rozumieja nie gorzej od psow. Czasem tylko specjalnie udaja, ze nie slysza. :)))

      Usuń
    8. Bo to jest mądrość kocia :). Nie szczeka, cichutko miauknie, łapą machnie tak szybko, że oko nie uchwyci, ogon postawi ale nie macha na zawołanie. A wg mnie koty dzielą się na rozmowne i bardziej rozmowne i na głuche choć doskonale słyszą ... no i na te rozdarte jak głodne :).

      Usuń
    9. Bulka jest rozmowna, a Miecka to milczek, chyba ze... wola mnie do lozka spac. :))

      Usuń
    10. Ja trafiam na rozmowne i słuchająco-rozumiejące :), to chyba kwestia umiejętności rozmowy jak między ludźmi.

      Usuń
    11. Zawsze mowilam, ze trzeba uczyc sie jezykow obcych.
      Kociego tez :)))

      Usuń
  6. Bułeczka pewnie się przestraszyła i stąd jej reakcja.Dużo pieszczot dla warczących i drapiących.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Musiala sie wystraszyc, tak gwatlownie wyrwana ze snu. Nie bylo w tym agresji, tylko instynktowna podswiadoma obrona. Ale juz miedzy nimi powrocila stara komitywa. :)))

      Usuń
    2. jeśli komitywa dalej trwa to nie ma co sobie głowy tym zaprzątać, tylko pozostaje uważniej zwracać uwagę na ich zabawy...

      Usuń
    3. Pewnie to zranione oko gorzej wygladalo dla nas, niz bylo w rzeczywistosci, bo Placzek nawet nie piuknal. :)

      Usuń
    4. ...no widzisz, będzie dobrze...

      Usuń

  7. Trzeba opatentować psie okularki :)
    A na kocie szyjki ochronne kołnierze.
    U mnie sytuacja odwrotna.Pies niechcący nadepnął śpiącemu kotu na szyję. Wyglądało to bardzo groźnie.
    Na szczęście nic się nie stało a już miałam wizje złamanego karku.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oesu! Tez bym sie wystrachala na Twoim miejscu.
      A psie okularki to calkiem fajny pomysl :)))

      Usuń
  8. U Bulczyka zadziałał instynkt, jak straszą to trzeba się bronic, w końcu byla ulicznym kotem i to jej pewnie zostanie na zaś. To piękna, mądra kotka i przy Twojej pomocy opanujecie emocje i strachy . Zmieniając temat, dziękuję, przesyłka dotarła cała i zdrowa. :)))))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciesze sie bardzo, ze dotarla, zawsze to niepewne w 100%, choc dotychczas mialam szczescie, ze wszystkie przesylki docieraly. :)))

      Usuń
  9. Dobrze, że nic poważnego się nie stało... :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Placzka chyba nawet niespecjalnie bolalo, bo nie pisnal, kiedy to sie stalo.

      Usuń
  10. Nasza kicia pewnie zareagowałaby podobnie. Mam nadzieję, że oczko się zagoi i wszystko będzie dobrze.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kazda kicia reaguje podobnie w obliczu zagrozenia, zwlaszcza wyrwana ze snu.
      Oczko juz jest jak nowe, na szczescie nic mu sie nie stalo. Drapniecie musialo byc bardzo powierzchowne i chyba nawet nie w galke oczna, ale gdzies w okolicy.

      Usuń

Chcesz pogadac? Zamieniam sie w sluch.