Srode mialam wolna, a ze pogoda dopisywala, zaopatrzylam sie w dwie butelki, jedna dla mnie, druga dla Kiruni, aparat, pare drobiazgow i ruszylysmy w droge. Zeby Wam uzmyslowic, jaki kawal drogi zrobilysmy, zalaczam mapke:
O znaczeniu literek na niej bedzie pozniej.
Wedrowalysmy sobie obok torow kolejowych, mijajac po drodze piaskowe wyrobiska i pola pszeniczne.
Kiedy znalazlysmy sie w okolicach literki S, zauwazylam w oddaleniu jakies zwierze. Stalo nieruchomo, patrzac w moja strone. Pomyslalam sobie, ze to czyjas koza sie pasie, pozniej jednak dostrzeglam duze uszy. Zajac? Ale jakis taki wyrosniety. Nie wiedzac za dobrze, co tak naprawde fotografuje, robilam jedno zdjecie za drugim. Nawet teleobiektyw nie umozliwil mi zorientowania sie, co to bylo. Dopiero w domu, po skadrowaniu zdjecia...
W samym miescie cos takiego! Wierzyc mi sie nie chcialo, ze mialam szczescie widziec w granicach miasta sarne. Skad ona tam sie wziela? Stalysmy tak nieruchomo dluzsza chwile, wreszcie sarenka zdecydowala sie odejsc.
Dotarlysmy nad jeziorko. Kira nie mogla sie wprost doczekac, kiedy dojdziemy do miejsca, gdzie wolno jej wchodzic do wody.
Tam chwile postalam rozmawiajac z babka, ktora przyszla ze swoimi pupilami, o psach, a Kira ganiala sie z roznymi kumplami, tarzala po trawie, od czasu do czasu wlazac do wody dla ochlody.
Pozniej obeszlysmy Kiessee dokola, fotografujac rozne roznosci, w tym ptasie mamy z przychowkiem.
Powiekszcie sobie kolejne zdjecia, zeby nie przeoczyc malych perkozikow, raz za mama plynacych, a raz na mamie.
Widac wyraznie malenki lebek spomiedzy maminych skrzydel. Czy to nie cudne?
W miedzyczasie z przypadku napatoczyl sie golab i zapozowal, proszac, by go pokazac w Polsce, co niniejszym czynie. Udalo mi sie jeszcze sfotografowac piskleta lysek, tak bardzo rozniace sie od rodzicow. Dorosle ptaki maja czarne upierzenie i bialy berecik, a piskleta... zobaczcie sami.
Przypomnial mi sie stary zydowski dowcip: Zyd, dziad proszalny siedzi pod kosciolem, gdzie odbywa sie ceremonia chrztu dziecka milionera. Kiedy uczestnicy opuszczaja kosciol, Zyd gleboko i zalosnie westchnal:
- Taki maly, a juz Rockefeller.
Tak i ja pomyslalam sobie, przygladajac sie tym uroczym ptasim dzieciom:
- Takie male, a juz tak swietnie plywaja!
Nie chcialam, slowo honoru, bo juz te kwiatki pewnie wszystkim bokiem wychodza. Ale bo to mozna nie chciec?
Pomaszerowalysmy dalej wzdluz Leine. Woda odzyskala swoj wlasciwy kolor, ale nie bardzo mozna bylo zejsc do brzegu, bo trawy tak wysokie urosly, ze bysmy sie nie przedarly.
Jestesmy w punkcie P na mapce. P jak pociag dla Liduszki. Znow stal na moscie i czekal na Godota albo nie wiem, na co. Przed mostem kolejowym jest miejsce, gdzie mozna w miare latwo dojsc do brzegu, wiec znow skorzystalysmy z okazji, zeby sie napic. Kira z rzeki, ja z butelki.
Kirunia jeszcze straszy ogolonym zadkiem, ale rana sie dobrze goi i czesc szwow ma juz zdjete.
Woda w Leine plynela leniwie, wprawiajac w ruch bujne wodorosty.
Po ponad dwoch godzinach wloczegi dotarlysmy do drogi (punkt D na mapie) miedzy cmentarzem (Stadtsfriedhof) a torami kolei ICE. To ta sama drozka, przy ktorej stoi omawiany w ktoryms z wczesniejszych postow, zabytkowy kakuar.
Obie z Kira bylysmy wykonczone dlugim marszem i nieco duszna pogoda, ktora w efekcie przerodzila sie w popoludniowa burze. Mialysmy wiec sporo szczescia z pogoda. Pilysmy jak smoki i dziekowalam swojej przezornosci, ze wzielam dla nas picie.
Kiedy noga za noga dotarlysmy w koncu do domu, naszym oczom ukazal sie taki oto widok:
Troche duzo tego wyszlo jak na jeden post, co?
No to ładny spacerek delikatnie rzecz ujmując. Bułka z siatką the best!
OdpowiedzUsuńJuz mialam watpliwosci, czy siatka wytrzyma. Tak sie koteczka do mnie rwala. :))
Usuństrach pomyśleć co by było bez niej...
UsuńKrzywdy by sobie nie zrobila skaczac z balkonu, bo to parter, ale moglaby zginac.
UsuńTo nie pierwszy spacer opisywany przez Ciebie, ale jak zawsze ciekawie i pieknymi fotkami. Ja tez kcem na spacer, mamo ! Czy Bulczyk umie chodzic w kocich szelkach ? :))))
OdpowiedzUsuńNiestety nie, szelki jej strrrrrrrrrrasznie przeszkadzaja. Ale kto wie, moze powoli sie nauczymy...
UsuńPiękny to był spacer. Ja za kilka godzin wsiadam do autobusu powrotnego - jestem w Zakopanem. Pospacerowałam po górach. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńGdzie Cie tam zanioslo? Nie dosc, ze gory, to jeszcze takie halasliwe miejsce. :)))
UsuńŁadny "spacerek" :-)
OdpowiedzUsuńBułka widzę dalej próbuje swoich sił i tęskni za wolnością...
Normalnie juz tego nie robi, ale kiedy mnie zobaczyly, chciala koniecznie do mnie skoczyc.
UsuńWyglada jak baleron :)))
Piękny spacer z pięknymi zdjęciami :)
OdpowiedzUsuńNajgorsze, ze mi Kirunia znow zaczela utykac. Przesadzilam z tym dystansem. :((
UsuńW uroczych okolicach mieszkasz Aniu! A ta sarenka jest to już clou wszystkiego! Nie musisz wyjezdzać na wieś by sie ponapawać pięknem przyrody, jej kolorami i dzikością. Mam nadzieje, że Kirunia będzie sie dobrze czuła ( a utykanie jest chwilowe) a Bułeczka w końcu nauczy sie chodzic na smyczy i kiedys będziem ogłą z Wami popędzic w te cudne manowce!
OdpowiedzUsuńCałusy serdecznie zasyłam!:-))
Niechby sie Bulczyk tylko zdecydowal nosic szelki bez fochow, niechby zechciala wyjsc ze mna chocby przed dom tylko, a juz bylabym zadowolona. Gdzie mi ja szargac po bezdrozach, to nie na kocie lapki. Jak sie zreszta okazuje, na psie rowniez nie bardzo. Przesadzilam z dystansem wczoraj, zapomniawszy o niedawnym kustykaniu. :((
UsuńBuzinki, Olenko :***
Pięknie.Mój park w pewnym punkcie przechodzi w las i też czasami trafi się w nim sarna a nawet dziki.
OdpowiedzUsuńPanterko,czy to nie za długi spacer jak na Kirę?Ja z Owczarką już nie chodzę na długie spacery,dochodzimy do Psiej Polany/przy Orłach-tu ostatnio spotkałam Damę:)/ona się kładzie na trawie i obserwuje biegające psy,które czasami i do niej podbiegają.Może tak leżeć i patrzeć w nieskończoność/Ja stoję przy niej jak kołek w płocie:)
A przyzwyczajasz Bułeczkę codziennie do szelek?
Serdeczności i miłego dnia:)
Niestety, teraz wiem, ze spacer byl stanowczo za dlugi, bo Kira od nowa kuleje. :((
UsuńTrzeba sie pogodzic, ze sunia sie starzeje, ze jest po dwoch ciezkich operacjach i ma cos z lapka. Dystanse musza byc mniejsze!
Co do sarny, to tam nie ma zadnego lasu, wiec teoretycznie nie powinno jej tam w ogole byc. To teren raczej wylacznie parkowy, przesiany zakladami przemyslowymi. Sarne spotkalam na terenie cegielni. Nigdy wczesniej sie to nie zdarzylo, zeby sarny lataly po miescie, stad moje zdumienie. :)))
Wyobrażam sobie spacer z Bułką , Pewnie kalorii spaliłabyś co niemiara:))) Mam nadzieje , że Kira już nie utyka, dzis, ze jej przeszło, trochę się przeforsowała. Może taka wycieczka powinna mieć więcej dłuższych przerw. chociaż nie wiem czy Kira potrafi odpoczywać na łonie natury czy robi kilometry razy pięć. Piekne zdjęcia i z miła chęcią sobie pospacerowałam z Wami , żal tylko że kalorii nie spaliłam:)))
OdpowiedzUsuńKira nie z tych, co chca i lubia odpoczywac na lonie natury. Kiedy ja stoje/siedze, ona lata, czyli masz racje, wszystko razy piec. :)) Niestety dalej utyka, choc nie tak intensywnie jak wczoraj wieczorem. Moze jej przejdzie, mam nadzieje.
UsuńBułczyk też by poszła ... :)))) ależ to walcząca kotka ;))))
OdpowiedzUsuńa spacer super! okolice masz przepiękne :)
Buziaki wysyłam wielkie :*****
Oj, pewnie chetnie by poszla, ale nie na smyczy. To uliczny kot, zyla wczesniej na wolnosci, wiec nielatwo jej sie przyzwyczaic do zamkniecia. Robimy jednak postepy.
UsuńBuziaczki, Emko :***
Mina Bułki mówi: dlaczego mnie nie zabrałyście?!
OdpowiedzUsuńNo bo pseciez maly kotecek ma takie lapecki delikatne... :)))
Usuń...a to mały tygrys też by sobie pohasał. Spacer długi i może w nogi wchodzi, ale za to w jakiej okolicy. Dziwi mnie, że nie masz strachu kiedy Kira pije wodę z rzeki - widać musi być czysta. Pozdrawiam...
OdpowiedzUsuńPS. ...u na s też w końcu ciepło i słonko od samego rana... :))
Woda jest czysta i stale kontrolowana, bardzo restrykcyjnie zreszta, mozna wiec spokojnie pieska poic i pozwalac na kapiel. Tylko na Kiessee nie pozwalam, bo mimo, ze jeziorko jest teoretycznie przeplywowe, zanieczyszczaja je mieszkajace tam ptaki. Ale tuz obok jest rozlewisko malej rzeczki i tam Kira moze pic i brzechtac sie do woli (to te zdjecia na kamyczkach). :)))
Usuń...też tak myślałem, że woda jest jednak kontrolowana. Bardzo fajnie, szkoda, że u nas brakuje takiego porządku...
UsuńW latach 70-tych Ren byl martwa rzeka. Do lat 90-tych ozyl na nowo i zycie w nim kwitnie, pelno wszelakich ryb, ptactwa, wodnych ssakow i roslinnosci. Ekologia jest w Niemczech priorytetowa, ale utrzymanie jej kosztuje straszne pieniadze.
UsuńDziękuję za pociąg, Panterko :))) Widocznie musi tam sobie czasem postać i poczekać na wjazd.
OdpowiedzUsuńPiękny spacer, czasem człowiek natrafi na niespodziankę w postaci sarenki, skądś widocznie się przybłąkała, szukając może nowego terytorium.
A Bułeczka biedna, za siatką, maleństwo takie ..... pobiegałaby sobie, a nie w zamknięciu ... a tu tyle nowych zapachów, terenów do łazęgowania.
Czy wyobrazasz sobie stan jej stopek, takich miekkich i aksamitnie-delikatnych, po ponad trzygodzinnej wedrowce po wertepach? Musialabym chyba ja nosic :)))
UsuńTrochę stwardniałyby ;)
UsuńElka swojego kocurka nosi w nosidełku, więc i Ty też możesz :))
Zanim by stwardnialy, pewnie predzej by sie poranily. :(
UsuńPiękny spacer! Mam w pobliżu (ok. 15 min. drogi) cmentarz, a zaraz za nim las. Ale ostatnio przestałam lubić tam chodzić. Trzeba iść daleko, żeby nie natknąć się na śmieci - gruz, jakieś resztki wieńców stare znicze (a przecież na cmentarzu są śmietniki) i zwykłe "domowe" śmieci, o butelkach po napojach wyskokowych i chłodzących nie wspominając. Po prostu horror! Ja tego nie mogę zrozumieć - jak w ogóle można wyrzucać śmieci do lasu?!
OdpowiedzUsuńZdjęcia ze spaceru piękne; widziałam młode zboże, sarenka pewnie przyszła sobie podjeść :) A wczoraj, wyobraź sobie, zrobiłam zdjęcie takiego samego grzyba na drzewie! Co do kwiatów - nigdy nie wyjdą mi bokiem :))))
Tam, gdzie spotkalam sarne, nie bylo zadnych pol, gdzie moglaby sobie podjadac. Stala na niewielkim ugorze-wysypisku na terenie cegielni. Zadnych lasow w poblizu, same ulice. Ona praktycznie nie miala prawa tam byc :)))
UsuńKiedys u nas w lasach i na polach bylo czysto, zadnych smieci. Od kiedy jednak Europa sie otworzyla, zaczely sie pojawiac. Wnioski same sie narzucaja. :(
Piękny spacer i cudne zdjęcia.Bułeczka super.miłego dnia.
OdpowiedzUsuńMilego, Halinko! :)
UsuńTy mieszkasz w lesie, a ja-mieszczuch fotografuje sarny. Co za paradoks! :)))
Ależ piękne zdjęcia! A mój aparat coś zaczyna szwankować.
OdpowiedzUsuńPewnie gwarancja mu sie skonczyla? ;)
UsuńAniu jaki piękny wspaniały spacer ależ mi się zatęskniło, a mnie stopa bólem powaliła czerwona obrzmiała nie daje się ruszać a tu słońce się rozświetliło i poszłabym na działkę, buuuu
OdpowiedzUsuńTak moje stawy reagują na płaczliwą pogodę.
Ale sobie pooglądałam i oczy nacieszyłam i to je moje dziś. :))
Przeciez na dzialce mozesz sie polozyc, kopytko oprzec na podwyzszeniu i tak sobie odpoczywac na lonie przyrody. A polatac mozesz, kiedy kopytko sie zreperuje :)))
UsuńŚliczny,cudowny spacer.super tak coś zwiedzić.
OdpowiedzUsuń۞•°*”˜۞˜”*°•۞
۞۞ WITAM ۞۞
۞ SERDECZNIE ۞
۞•°*”˜۞˜”*°•۞
Dzisiaj dla Ciebie piszę,
pozdrowienia z nadzieją,
że radość w sercu gościsz,
a oczy już się śmieją.
Co Ci podarować
w tym dzisiejszym dniu?
Wiem – dam swoje uśmiechy,
jak bukiet fiołków
albo nawet cudowny zapach róż.
Niech Cię zapach otuli,
rozjaśni Twoją twarz,
cudowny zapach róży
zaniesie radosny wiatr.
Na skrzydłach moich myśli,
z tą rosą, co wesoło lśni,
uśmiechy najpiękniejsze,
wysyłam Tobie dziś
۞•°*”˜۞˜”*°•۞
۞MIŁEGO DNIA۞
۞ POZDRAWIAM ۞
۞۞ BUZKA ۞۞
۞•°*”˜۞˜”*°•۞
Dziekuje, Agatko, za uroczy wierszyk.
UsuńSerdecznosci :)))
W pierwszej chwili zaniepokoiłam się, czy Kirunia z tą raną jest w wodzie bezpieczna.
OdpowiedzUsuńAle skoro to czysta rzeka, pozostaje cieszyć się, że tyle radochy ma z pluskania:-)).
To juz wlasciwie nie jest rana, tylko strupek. A do wody wchodzila tylko tak, jak widac, czyli po kolanka i dupki nie moczyla. Na glebsza wchodzi jedynie wtedy, kiedy rzuca sie jej patyk, zeby go aportowac. Moge wiec jako tako sterowac zakresem moczenia cialka. :)))
UsuńTe małe łyski mają truskawki zamiast głów ;)
OdpowiedzUsuńAle dla mnie wszystkie stworzonka są śliczne.
Az trudno uwierzyc, ze te truskawki przeksztalca sie w biale bereciki ;)
UsuńŚliczności na zdjęciach. Włącznie z pomarańczowym jastrzębcem. :)
OdpowiedzUsuńAle z sarenki jestem najbardziej dumna! :)))
UsuńPiękny spacer, spoko, ostatnie foto mnie rozbroiło...
OdpowiedzUsuńBaleron na balkonie? Zaiste, rozbrajajace! :)))
UsuńBardzo malownicze okolice i tyle się dzieje - jak w lesie ;))
OdpowiedzUsuńKciuki za Kirunię !
To prawda, mieszkam w pieknej okolicy. Z jednej strony na samym skraju miasta, ale do srodmiescia mam trzy minuty dojazdu dzieki zielonej fali. Praktyczne, nie? :)))
UsuńBardzo ! :-))
Usuń;)
UsuńDużo niedużo wpadłamw podziw ...
OdpowiedzUsuńNa piechotę ??
Dobrze zrozumiałam ?
Ja nie dałabym rady :-)))
I co jej w tej siatce się nie podoba??
Kolor ? :-)))
Pewnie, ze na piechote, bardzo lubie wedrowac. Kirunia w zasadzie tez, gdyby nie ta chora lapecka, ktora jej sie przeze mnie odnowila :(
UsuńA Bulczykowi w siatce nie podoba sie to, ze JEST. Bo gdyby jej nie bylo, swiat bylby jej :)))
same cudowności! I Kirunia z ta swoją kochaną mordeczką, i Bułeczka przecudna i kwitnąca, i ptactwo pływające, i latające, i sarenka! Stęskniłam się za takimi widokami, a uczucie, że nogi wchodzą w d.. znam, bo tak było przez ostatni miesiąc codziennie. :)
OdpowiedzUsuńTeraz zapewne jestes mocno wytrenowana i taki odcinek, ktory pokonalysmy z Kira wczoraj, to dla Ciebie male miki po miesiacu intensywnych wedrowek. :)))
UsuńNo , niezła trasa. Kira świetnie się prezentuje. Nawet wygolony zadeczek nie psuje jej urody:)Niesamowicie bujna jest wokół was przyroda. Ta sarna, perkozy, bogata roślinność. Nie dziwię się, ze lubisz spacerować z aparatem. Właśnie kwiaty dzisiaj wymiatają. Co za kolory:)
OdpowiedzUsuńKazdy spacer przynosi nowe niespodzianki, calkiem swieze piskleta, nowo wyrosle kwiatki, czy raz na cwiercwiecze jakas zablakana sarenka. Niby wciaz te same trasy, a za kazdym razem cos nowego :)))
UsuńPanterko, jestem pod wrazeniem toz to nie spacer a maraton zafundowalas sobie i Kiruni. Zdjecia rewelacyjne a ptaszeta z czerwonymi dziubkami cudne.
OdpowiedzUsuńWidze, ze Kiciunia koniecznie chce zwiedzic okolice w ktorych mieszka :)
Kirunia zna juz kazdy listek i kazda trawke w okolicy, nie tylko ze mna bowiem spaceruje, moj maz tez jest nielichym piechurem. Kirus zna juz wszystkie sciezki i zakamarki, teraz ona nas prowadzi tam, gdzie sama ma ochote pojsc. :)
Usuń