czwartek, 5 czerwca 2014

Nogi wrosly mi w tylek...

Srode mialam wolna, a ze pogoda dopisywala, zaopatrzylam sie w dwie butelki, jedna dla mnie, druga dla Kiruni, aparat, pare drobiazgow i ruszylysmy w droge. Zeby Wam uzmyslowic, jaki kawal drogi zrobilysmy, zalaczam mapke:


O znaczeniu literek na niej bedzie pozniej.
Wedrowalysmy sobie obok torow kolejowych, mijajac po drodze piaskowe wyrobiska i pola pszeniczne.




Kiedy znalazlysmy sie w okolicach literki S, zauwazylam w oddaleniu jakies zwierze. Stalo nieruchomo, patrzac w moja strone. Pomyslalam sobie, ze to czyjas koza sie pasie, pozniej jednak dostrzeglam duze uszy. Zajac? Ale jakis taki wyrosniety. Nie wiedzac za dobrze, co tak naprawde fotografuje, robilam jedno zdjecie za drugim. Nawet teleobiektyw nie umozliwil mi zorientowania sie, co to bylo. Dopiero w domu, po skadrowaniu zdjecia...



W samym miescie cos takiego! Wierzyc mi sie nie chcialo, ze mialam szczescie widziec w granicach miasta sarne. Skad ona tam sie wziela? Stalysmy tak nieruchomo dluzsza chwile, wreszcie sarenka zdecydowala sie odejsc.


Dotarlysmy nad jeziorko. Kira nie mogla sie wprost doczekac, kiedy dojdziemy do miejsca, gdzie wolno jej wchodzic do wody.




Tam chwile postalam rozmawiajac z babka, ktora przyszla ze swoimi pupilami, o psach, a Kira ganiala sie z roznymi kumplami, tarzala po trawie, od czasu do czasu wlazac do wody dla ochlody.
Pozniej obeszlysmy Kiessee dokola, fotografujac rozne roznosci, w tym ptasie mamy z przychowkiem.



Powiekszcie sobie kolejne zdjecia, zeby nie przeoczyc malych perkozikow, raz za mama plynacych, a raz na mamie.




Widac wyraznie malenki lebek spomiedzy maminych skrzydel. Czy to nie cudne?
W miedzyczasie z przypadku napatoczyl sie golab i zapozowal, proszac, by go pokazac w Polsce, co niniejszym czynie. Udalo mi sie jeszcze sfotografowac piskleta lysek, tak bardzo rozniace sie od rodzicow. Dorosle ptaki maja czarne upierzenie i bialy berecik, a piskleta... zobaczcie sami.




Przypomnial mi sie stary zydowski dowcip: Zyd, dziad proszalny siedzi pod kosciolem, gdzie odbywa sie ceremonia chrztu dziecka milionera. Kiedy uczestnicy opuszczaja kosciol, Zyd gleboko i zalosnie westchnal:
- Taki maly, a juz Rockefeller.
Tak i ja pomyslalam sobie, przygladajac sie  tym uroczym ptasim dzieciom:
- Takie male, a juz tak swietnie plywaja!



Nie chcialam, slowo honoru, bo juz te kwiatki pewnie wszystkim bokiem wychodza. Ale bo to mozna nie chciec?
Pomaszerowalysmy dalej wzdluz Leine. Woda odzyskala swoj wlasciwy kolor, ale nie bardzo mozna bylo zejsc do brzegu, bo trawy tak wysokie urosly, ze bysmy sie nie przedarly.



Jestesmy w punkcie P na mapce. P jak pociag dla Liduszki. Znow stal na moscie i czekal na Godota albo nie wiem, na co. Przed mostem kolejowym jest miejsce, gdzie mozna w miare latwo dojsc do brzegu, wiec znow skorzystalysmy z okazji, zeby sie napic. Kira z rzeki, ja z butelki.



Kirunia jeszcze straszy ogolonym zadkiem, ale rana sie dobrze goi i czesc szwow ma juz zdjete.
Woda w Leine plynela leniwie, wprawiajac w ruch bujne wodorosty.


Po ponad dwoch godzinach wloczegi dotarlysmy do drogi (punkt D na mapie) miedzy cmentarzem (Stadtsfriedhof) a torami kolei ICE. To ta sama drozka, przy ktorej stoi omawiany w ktoryms z wczesniejszych postow, zabytkowy kakuar.



Obie z Kira bylysmy wykonczone dlugim marszem i nieco duszna pogoda, ktora w efekcie przerodzila sie w popoludniowa burze. Mialysmy wiec sporo szczescia z pogoda. Pilysmy jak smoki i dziekowalam swojej przezornosci, ze wzielam dla nas picie.
Kiedy noga za noga dotarlysmy w koncu do domu, naszym oczom ukazal sie taki oto widok:



Troche duzo tego wyszlo jak na jeden post, co?





60 komentarzy:

  1. No to ładny spacerek delikatnie rzecz ujmując. Bułka z siatką the best!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Juz mialam watpliwosci, czy siatka wytrzyma. Tak sie koteczka do mnie rwala. :))

      Usuń
    2. strach pomyśleć co by było bez niej...

      Usuń
    3. Krzywdy by sobie nie zrobila skaczac z balkonu, bo to parter, ale moglaby zginac.

      Usuń
  2. To nie pierwszy spacer opisywany przez Ciebie, ale jak zawsze ciekawie i pieknymi fotkami. Ja tez kcem na spacer, mamo ! Czy Bulczyk umie chodzic w kocich szelkach ? :))))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety nie, szelki jej strrrrrrrrrrasznie przeszkadzaja. Ale kto wie, moze powoli sie nauczymy...

      Usuń
  3. Piękny to był spacer. Ja za kilka godzin wsiadam do autobusu powrotnego - jestem w Zakopanem. Pospacerowałam po górach. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gdzie Cie tam zanioslo? Nie dosc, ze gory, to jeszcze takie halasliwe miejsce. :)))

      Usuń
  4. Ładny "spacerek" :-)

    Bułka widzę dalej próbuje swoich sił i tęskni za wolnością...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Normalnie juz tego nie robi, ale kiedy mnie zobaczyly, chciala koniecznie do mnie skoczyc.
      Wyglada jak baleron :)))

      Usuń
  5. Piękny spacer z pięknymi zdjęciami :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najgorsze, ze mi Kirunia znow zaczela utykac. Przesadzilam z tym dystansem. :((

      Usuń
  6. W uroczych okolicach mieszkasz Aniu! A ta sarenka jest to już clou wszystkiego! Nie musisz wyjezdzać na wieś by sie ponapawać pięknem przyrody, jej kolorami i dzikością. Mam nadzieje, że Kirunia będzie sie dobrze czuła ( a utykanie jest chwilowe) a Bułeczka w końcu nauczy sie chodzic na smyczy i kiedys będziem ogłą z Wami popędzic w te cudne manowce!
    Całusy serdecznie zasyłam!:-))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niechby sie Bulczyk tylko zdecydowal nosic szelki bez fochow, niechby zechciala wyjsc ze mna chocby przed dom tylko, a juz bylabym zadowolona. Gdzie mi ja szargac po bezdrozach, to nie na kocie lapki. Jak sie zreszta okazuje, na psie rowniez nie bardzo. Przesadzilam z dystansem wczoraj, zapomniawszy o niedawnym kustykaniu. :((
      Buzinki, Olenko :***

      Usuń
  7. Pięknie.Mój park w pewnym punkcie przechodzi w las i też czasami trafi się w nim sarna a nawet dziki.
    Panterko,czy to nie za długi spacer jak na Kirę?Ja z Owczarką już nie chodzę na długie spacery,dochodzimy do Psiej Polany/przy Orłach-tu ostatnio spotkałam Damę:)/ona się kładzie na trawie i obserwuje biegające psy,które czasami i do niej podbiegają.Może tak leżeć i patrzeć w nieskończoność/Ja stoję przy niej jak kołek w płocie:)
    A przyzwyczajasz Bułeczkę codziennie do szelek?
    Serdeczności i miłego dnia:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety, teraz wiem, ze spacer byl stanowczo za dlugi, bo Kira od nowa kuleje. :((
      Trzeba sie pogodzic, ze sunia sie starzeje, ze jest po dwoch ciezkich operacjach i ma cos z lapka. Dystanse musza byc mniejsze!
      Co do sarny, to tam nie ma zadnego lasu, wiec teoretycznie nie powinno jej tam w ogole byc. To teren raczej wylacznie parkowy, przesiany zakladami przemyslowymi. Sarne spotkalam na terenie cegielni. Nigdy wczesniej sie to nie zdarzylo, zeby sarny lataly po miescie, stad moje zdumienie. :)))

      Usuń
  8. Wyobrażam sobie spacer z Bułką , Pewnie kalorii spaliłabyś co niemiara:))) Mam nadzieje , że Kira już nie utyka, dzis, ze jej przeszło, trochę się przeforsowała. Może taka wycieczka powinna mieć więcej dłuższych przerw. chociaż nie wiem czy Kira potrafi odpoczywać na łonie natury czy robi kilometry razy pięć. Piekne zdjęcia i z miła chęcią sobie pospacerowałam z Wami , żal tylko że kalorii nie spaliłam:)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kira nie z tych, co chca i lubia odpoczywac na lonie natury. Kiedy ja stoje/siedze, ona lata, czyli masz racje, wszystko razy piec. :)) Niestety dalej utyka, choc nie tak intensywnie jak wczoraj wieczorem. Moze jej przejdzie, mam nadzieje.

      Usuń
  9. Bułczyk też by poszła ... :)))) ależ to walcząca kotka ;))))
    a spacer super! okolice masz przepiękne :)
    Buziaki wysyłam wielkie :*****

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, pewnie chetnie by poszla, ale nie na smyczy. To uliczny kot, zyla wczesniej na wolnosci, wiec nielatwo jej sie przyzwyczaic do zamkniecia. Robimy jednak postepy.
      Buziaczki, Emko :***

      Usuń
  10. Mina Bułki mówi: dlaczego mnie nie zabrałyście?!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No bo pseciez maly kotecek ma takie lapecki delikatne... :)))

      Usuń
  11. ...a to mały tygrys też by sobie pohasał. Spacer długi i może w nogi wchodzi, ale za to w jakiej okolicy. Dziwi mnie, że nie masz strachu kiedy Kira pije wodę z rzeki - widać musi być czysta. Pozdrawiam...

    PS. ...u na s też w końcu ciepło i słonko od samego rana... :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Woda jest czysta i stale kontrolowana, bardzo restrykcyjnie zreszta, mozna wiec spokojnie pieska poic i pozwalac na kapiel. Tylko na Kiessee nie pozwalam, bo mimo, ze jeziorko jest teoretycznie przeplywowe, zanieczyszczaja je mieszkajace tam ptaki. Ale tuz obok jest rozlewisko malej rzeczki i tam Kira moze pic i brzechtac sie do woli (to te zdjecia na kamyczkach). :)))

      Usuń
    2. ...też tak myślałem, że woda jest jednak kontrolowana. Bardzo fajnie, szkoda, że u nas brakuje takiego porządku...

      Usuń
    3. W latach 70-tych Ren byl martwa rzeka. Do lat 90-tych ozyl na nowo i zycie w nim kwitnie, pelno wszelakich ryb, ptactwa, wodnych ssakow i roslinnosci. Ekologia jest w Niemczech priorytetowa, ale utrzymanie jej kosztuje straszne pieniadze.

      Usuń
  12. Dziękuję za pociąg, Panterko :))) Widocznie musi tam sobie czasem postać i poczekać na wjazd.
    Piękny spacer, czasem człowiek natrafi na niespodziankę w postaci sarenki, skądś widocznie się przybłąkała, szukając może nowego terytorium.
    A Bułeczka biedna, za siatką, maleństwo takie ..... pobiegałaby sobie, a nie w zamknięciu ... a tu tyle nowych zapachów, terenów do łazęgowania.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czy wyobrazasz sobie stan jej stopek, takich miekkich i aksamitnie-delikatnych, po ponad trzygodzinnej wedrowce po wertepach? Musialabym chyba ja nosic :)))

      Usuń
    2. Trochę stwardniałyby ;)
      Elka swojego kocurka nosi w nosidełku, więc i Ty też możesz :))

      Usuń
    3. Zanim by stwardnialy, pewnie predzej by sie poranily. :(

      Usuń
  13. Piękny spacer! Mam w pobliżu (ok. 15 min. drogi) cmentarz, a zaraz za nim las. Ale ostatnio przestałam lubić tam chodzić. Trzeba iść daleko, żeby nie natknąć się na śmieci - gruz, jakieś resztki wieńców stare znicze (a przecież na cmentarzu są śmietniki) i zwykłe "domowe" śmieci, o butelkach po napojach wyskokowych i chłodzących nie wspominając. Po prostu horror! Ja tego nie mogę zrozumieć - jak w ogóle można wyrzucać śmieci do lasu?!
    Zdjęcia ze spaceru piękne; widziałam młode zboże, sarenka pewnie przyszła sobie podjeść :) A wczoraj, wyobraź sobie, zrobiłam zdjęcie takiego samego grzyba na drzewie! Co do kwiatów - nigdy nie wyjdą mi bokiem :))))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tam, gdzie spotkalam sarne, nie bylo zadnych pol, gdzie moglaby sobie podjadac. Stala na niewielkim ugorze-wysypisku na terenie cegielni. Zadnych lasow w poblizu, same ulice. Ona praktycznie nie miala prawa tam byc :)))
      Kiedys u nas w lasach i na polach bylo czysto, zadnych smieci. Od kiedy jednak Europa sie otworzyla, zaczely sie pojawiac. Wnioski same sie narzucaja. :(

      Usuń
  14. Piękny spacer i cudne zdjęcia.Bułeczka super.miłego dnia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Milego, Halinko! :)
      Ty mieszkasz w lesie, a ja-mieszczuch fotografuje sarny. Co za paradoks! :)))

      Usuń
  15. Ależ piękne zdjęcia! A mój aparat coś zaczyna szwankować.

    OdpowiedzUsuń
  16. Aniu jaki piękny wspaniały spacer ależ mi się zatęskniło, a mnie stopa bólem powaliła czerwona obrzmiała nie daje się ruszać a tu słońce się rozświetliło i poszłabym na działkę, buuuu
    Tak moje stawy reagują na płaczliwą pogodę.
    Ale sobie pooglądałam i oczy nacieszyłam i to je moje dziś. :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przeciez na dzialce mozesz sie polozyc, kopytko oprzec na podwyzszeniu i tak sobie odpoczywac na lonie przyrody. A polatac mozesz, kiedy kopytko sie zreperuje :)))

      Usuń
  17. Śliczny,cudowny spacer.super tak coś zwiedzić.

    ۞•°*”˜۞˜”*°•۞
    ۞۞ WITAM ۞۞
    ۞ SERDECZNIE ۞
    ۞•°*”˜۞˜”*°•۞

    Dzisiaj dla Ciebie piszę,
    pozdrowienia z nadzieją,
    że radość w sercu gościsz,
    a oczy już się śmieją.
    Co Ci podarować
    w tym dzisiejszym dniu?
    Wiem – dam swoje uśmiechy,
    jak bukiet fiołków
    albo nawet cudowny zapach róż.
    Niech Cię zapach otuli,
    rozjaśni Twoją twarz,
    cudowny zapach róży
    zaniesie radosny wiatr.
    Na skrzydłach moich myśli,
    z tą rosą, co wesoło lśni,
    uśmiechy najpiękniejsze,
    wysyłam Tobie dziś

    ۞•°*”˜۞˜”*°•۞
    ۞MIŁEGO DNIA۞
    ۞ POZDRAWIAM ۞
    ۞۞ BUZKA ۞۞
    ۞•°*”˜۞˜”*°•۞

    OdpowiedzUsuń
  18. W pierwszej chwili zaniepokoiłam się, czy Kirunia z tą raną jest w wodzie bezpieczna.
    Ale skoro to czysta rzeka, pozostaje cieszyć się, że tyle radochy ma z pluskania:-)).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To juz wlasciwie nie jest rana, tylko strupek. A do wody wchodzila tylko tak, jak widac, czyli po kolanka i dupki nie moczyla. Na glebsza wchodzi jedynie wtedy, kiedy rzuca sie jej patyk, zeby go aportowac. Moge wiec jako tako sterowac zakresem moczenia cialka. :)))

      Usuń
  19. Te małe łyski mają truskawki zamiast głów ;)
    Ale dla mnie wszystkie stworzonka są śliczne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Az trudno uwierzyc, ze te truskawki przeksztalca sie w biale bereciki ;)

      Usuń
  20. Śliczności na zdjęciach. Włącznie z pomarańczowym jastrzębcem. :)

    OdpowiedzUsuń
  21. Piękny spacer, spoko, ostatnie foto mnie rozbroiło...

    OdpowiedzUsuń
  22. Bardzo malownicze okolice i tyle się dzieje - jak w lesie ;))
    Kciuki za Kirunię !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda, mieszkam w pieknej okolicy. Z jednej strony na samym skraju miasta, ale do srodmiescia mam trzy minuty dojazdu dzieki zielonej fali. Praktyczne, nie? :)))

      Usuń
  23. Dużo niedużo wpadłamw podziw ...
    Na piechotę ??
    Dobrze zrozumiałam ?
    Ja nie dałabym rady :-)))

    I co jej w tej siatce się nie podoba??
    Kolor ? :-)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie, ze na piechote, bardzo lubie wedrowac. Kirunia w zasadzie tez, gdyby nie ta chora lapecka, ktora jej sie przeze mnie odnowila :(
      A Bulczykowi w siatce nie podoba sie to, ze JEST. Bo gdyby jej nie bylo, swiat bylby jej :)))

      Usuń
  24. same cudowności! I Kirunia z ta swoją kochaną mordeczką, i Bułeczka przecudna i kwitnąca, i ptactwo pływające, i latające, i sarenka! Stęskniłam się za takimi widokami, a uczucie, że nogi wchodzą w d.. znam, bo tak było przez ostatni miesiąc codziennie. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Teraz zapewne jestes mocno wytrenowana i taki odcinek, ktory pokonalysmy z Kira wczoraj, to dla Ciebie male miki po miesiacu intensywnych wedrowek. :)))

      Usuń
  25. No , niezła trasa. Kira świetnie się prezentuje. Nawet wygolony zadeczek nie psuje jej urody:)Niesamowicie bujna jest wokół was przyroda. Ta sarna, perkozy, bogata roślinność. Nie dziwię się, ze lubisz spacerować z aparatem. Właśnie kwiaty dzisiaj wymiatają. Co za kolory:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kazdy spacer przynosi nowe niespodzianki, calkiem swieze piskleta, nowo wyrosle kwiatki, czy raz na cwiercwiecze jakas zablakana sarenka. Niby wciaz te same trasy, a za kazdym razem cos nowego :)))

      Usuń
  26. Panterko, jestem pod wrazeniem toz to nie spacer a maraton zafundowalas sobie i Kiruni. Zdjecia rewelacyjne a ptaszeta z czerwonymi dziubkami cudne.
    Widze, ze Kiciunia koniecznie chce zwiedzic okolice w ktorych mieszka :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kirunia zna juz kazdy listek i kazda trawke w okolicy, nie tylko ze mna bowiem spaceruje, moj maz tez jest nielichym piechurem. Kirus zna juz wszystkie sciezki i zakamarki, teraz ona nas prowadzi tam, gdzie sama ma ochote pojsc. :)

      Usuń

Chcesz pogadac? Zamieniam sie w sluch.