Kirunia kuleje nam juz tak dlugo i pewnie, zeby nudno nie bylo, zmienila w miedzyczasie jedynie lapke, ktora trzyma w powietrzu.
Przy okazji okulenia na przednia lapke, rutynowo dostala zastrzyk przeciwzapalny i Metacam do brania w domu, srodek przeciwbolowo-przeciwzapalny. Jak pamietacie, niewiele to pomoglo. Wetka sugerowala fizykoterapie psia, ale nie bardzo moglismy sobie na nia finansowo pozwolic, wiec ogrzewalismy Kire poduszka elektryczna i sami masowalismy w domu. Niestety i to nie przynioslo spodziewanej poprawy. Przeswietlenie nie wykazalo zadnych zmian kostno-stawowych ani stanow zapalnych. Wetka zaczela sugerowac jako powod utykania blokade miesnia, ktora jakoby mozna usunac operacyjnie. Nie chcielismy jednak znow poddawac Kiry narkozie, a ze mielismy wrazenie braku bolu, zostawilismy proces zdrowienia samemu sobie. I to byla chyba dobra decyzja, bo po bardzo dlugim czasie samo przeszlo, a nam spadl kamien z serca.
Nie na dlugo, bo jak pamietacie krotko potem, jak grom z jasnego nieba przyszlo okulenie tylnej lapki. Kiedy pojechalismy do kliniki, naszej wetki nie bylo, a mlody rezydent zasugerowal tym razem naderwanie lub zwyrodnienie wiazadla krzyzowego w kolanie. Spowodowane jest ono, jak doczytalam sie po powrocie do domu, wiekiem, ale i nadwaga. I tu dochodzimy do sedna. Kira w ostatnim czasie mocno przytyla, ze swoich normalnych 18 kg doszla do 22. Winien wszystkiemu jest moj maz, ktoremu sie wydaje, ze celem w zyciu jest dokarmianie psa bez opamietania. Nie pomagaja prosby i grozby, wciaz jej cos daje, jak nie smakolyki, to ze stolu. Jeszcze w listopadzie, podczas szczepienia, Kira wazyla 19 kg, pozniej nastapily operacje, choroba przedniej lapki, a co za tym idzie, znaczne ograniczenie ruchu. A on ja nadal pasl i na efekty nie trzeba bylo dlugo czekac. Byl gluchy na wszelkie uwagi, a przyrost wagi byl tak widoczny, ze juz corki pytaly, co on z tym psem zrobil, bo Kira wyglada jak parówa na czterech chudych nogach. Nic do niego nie docieralo, zupelnie nic. Nawet argumenty, ze wczesniej to samo zrobil Fuslowi, co przy jego chorym kregoslupie, bylo dla psa zabojcze. Fusel przytyl z 10 na 12 kg, niby niewiele, ale to przeciez 20% przyrostu wagi!
Zrobilam wreszcie karczemna awanture i zakazalam kupowac puszki dla Kiry. Ma suche w misce i na razie od kilku dni w ogole przestala jesc, strajkuje i stroi fochy, ale ja akurat sie tym nie bardzo przejmuje. Ona prawie wcale sie nie rusza, wiec nic jej nie bedzie. Obawiam sie tylko, ze kiedy nie ma mnie w domu, maz i tak podrzuca jej cos ze stolu, bo mu zal glodujacego psa. Nie mam na niego sposobu! Niby nieglupi czlowiek, a w tej kwestii zachowuje sie jak idiota, zadne argumenty do niego nie przemawiaja. Pies jest glodny i on tylko to widzi, nie zdajac sobie chyba sprawy, jaka krzywde mu robi na dluzsza mete.
Nawet ludozerca zwrocil uwage, jak bardzo Kira przytyla w tak krotkim czasie, on wazy ja za kazdym razem, ma wszystko w aktach. Podczas wizyty opowiedzielismy mu cala historie z przednia lapka. Zbadal tylna i rowniez stwierdzil brak reakcji na bol w jakims konkretnym miejscu. On z kolei sugeruje, ze kulenie ma cos wspolnego z gojeniem sie blizny pooperacyjnej, ktora ja "ciagnie". Dlaczego jednak zaczela kulec dopiero po miesiacu od operacji? W kazdym razie dal jej rutynowy zastrzyk i antybiotyk do brania w domu. Bylismy u niego w czwartek, jest sobota, a utykanie nie ustalo. Wprawdzie nieco jakby sie zmniejszylo, co daje nadzieje na wyleczenie.
Teraz priorytetem jest odchudzenie psa, tylko nie wiem, czy maz wezmie to sobie na tyle do serca, zeby przestac ja dokarmiac, kiedy ja nie patrze.
Popatrz mój też pasie swojego ukochanego Hokusa, i też już niedawno wyglądał jak parówka. Dopiero Michał go ładnie odchudził.
OdpowiedzUsuńBiedna Kirunia. :(
Gosia, mnie juz slow brak. On jest gluchy na wszelkie argumenty, tlumaczy sie, oszukuje sam siebie i usiluje omamic nas, ze wszystko jest w porzadku. Teraz obiecal poprawe, ale mnie sie cos podejrzane wydaje, ze Kira od tygodnia prawie nic nie je, bo wciaz ta sama porcja suchego w misce, a ona zdaje sie zupelnie nie czuc glodu. Albo wiec tak protestuje, albo cos podzera (moze kotom?).
UsuńWspółczuję...Nie ma to jak osoba o odmiennej "fajnej racji"...
UsuńMoże i kotom podżera, rzeczywiście. Moja Ruda jest schroniskowa, z syndromem chińczyka (tzreba sie nażreć, bo a nóż znów fala głodu nastanie) i gdyby ją kto jeszcze dokarmiał smaczkami to by chyba padła. Z tym, że ona, mimo swej nadwagi ma sporo energii, po lesie lata jak goopia, skacze i nadziwić się nie można skąd w niej tyle sprawnosci.
Do tego taka przemiana materii... Jeść dostaje raz dziennie, nie za dużo, gotowane, a pufa zniej, że aż mi wstyd...Chudnie tylko w przypadku codziennych spacerów, a nie zawsze da się zabrać ją na spacer z Absorberami.
Co do męża...Qrde, a nie kuma, że przy problemach z chodzeniem, dodatkowe kilo to poważne utrudnienie...?
Cos powolutku zaczyna kumac i moze nawet podczas mojej w domu nieobecnosci nie bedzie robil piesi wbrew. Mam co najmniej taka nadzieje. :)
UsuńI pomyslalby kto, nawet psa trudno odchudzic.
OdpowiedzUsuńPowodzenia
Nie jest tak trudno, wystarczy zelazna konsekwencja, ale w tym musza uczestniczyc obie strony, a ja drugiej nie jestem pewna.
Usuńno właśnie jak to jest? Mąż wie , ze szkodzi otyłość i chyba rozumie , że trzeba Kirę odchudzić ale Kirunia spojrzy błagalnym wzrokiem i wiadomo ... moment i już dodatkowe jedzonko leci do brzuszka Kiry. Trzeba chyba Namalować kilka obrazków z kulejącą Kira i grubą jak parówka i podpisać Uwaga nie dokarmiać. Oczywiście porozwieszać plakaty.
OdpowiedzUsuńAniu wiem, że to nie żarty i trzeba ją odchudzić :) może mąż już zrozumiał , że to ważne. A Kirunia tez może wie o co chodzi i już sama ogranicza nawet suchą karmę?
Kira zawsze byla wybredna, juz moja corka to zauwazyla. Ale u niej nie bylo zebrania o jedzenie, nie zjadla, to chodzila glodna, az zglodniala na tyle, ze w koncu sama jadla.
UsuńU mnie jest inaczej, jednego nie ruszyla, dostawala nastepne i tak do skutku. W miedzyczasie tony smaczkow, wiec nic dziwnego, ze na skutki nie czekalismy dlugo.
Biedna Kira :( macie problem. U mnie 3 koty jedzą tyle ile potrzebują choć cały dzień stoi miska z suchym jako dodatek . Trzymają linię. Tylko Rudzik dostał wielkiego tyłka. Myślę że dlatego że wzięłam go z ulicy i zakodował sobie że ma jeść na zaś - chyba będę musiała chować to suche :)
OdpowiedzUsuńU mnie kocie tez stoi i dziewczyny sie same obsluguja. Teraz pewnie bedzie stalo na noc na stole, zeby Kira nie miala pokusy. :)
UsuńProces gojenia trwa ok 6 tygodni, blizna się uformowała i faktycznie ciągnie może.....ludożerca dobrze kombinuje. A faceci ciężko sobie radzą z emocjami, twój mąż może to wszystko bardzo przeżywa....tak myślę ja....
OdpowiedzUsuńJak tak przezywa, to niech sam sie karmi, a psa zostawi mi w spokoju! :)))
UsuńMnie intuicja podpowieda, ze to jednak to wiazadlo krzyzowe i ze po zrzuceniu wagi Kirunia przestanie utykac. A moze i w tym czasie rowniez blizna przestanie ciagnac. Mam przynajmniej taka nadzieje. :)
Coś jest z tymi facetami. Mąż mojej koleżanki tak upasł ich suczkę, że nie była to już parówa, ale serdel albo wręcz salceson, a sunia - tak żarłoczna, że żarła wszystko, nawet cebulę, surową(!) i np. obierki od ogórków - patrzyła takim wzrokiem, jakby nie jadała od tygodniami; na dodatek biegała jak słoń, a idąc, kołysała się z boku na bok jak kaczka. Kiedy jedliśmy coś u koleżanki, to już rutynowo napominała: "Tylko jej nic nie dawajcie!" Mąż, niestety, był niereformowalny.
OdpowiedzUsuńMoj MUSI sie zreformowac, bo inaczej konsekwencje beda krwawe! :)))
Usuńnie wiem co na niego zadziała... poinformuj o tym że ludzkie jedzenie jest złe dla psa (niszczy żołądek...) pewien wet ma dobrą metodę przekonywania ludzi w takich sytuacjach. Mówi bardzo spokojnie: "dawaj mu, dawaj - my też musimy z czegoś żyć." mnie to wystarczyło! Ba! zapamiętałam bardzo dobrze! Jak na Twojego ślubnego nie zadziała to już nie wiem...
OdpowiedzUsuńJak nie zadziala, wyprowadze sie od niego, zabiore Kire, a jemu zostawie koty, ich nie bedzie rozpuszczal, he he he!
Usuńzważywszy że za kotami nie przepada to kara będzie sroga;)
UsuńO to chodzi! I nie bedzie ich dokarmial, zeby nie zrobic im z przypadku dobrze. :)
UsuńTrzeba wyrzucić z domu wszelkie smaczki... Żeby mąż nie miał czym dokarmiać...
OdpowiedzUsuńDziwna sprawa z tymi łapkami, a nie są to bóle reumatyczne? Nie nasilają się przy jakiś konkretnych warunkach meteorologicznych?
Raczej nie, spadly sobie jak grom z jasnego nieba i sa.
UsuńA jak jedne smaczki wyrzuce, to kupi nastepne. Chyba mu zabiore karte do banku. :)))
A teraz rozumiem...
OdpowiedzUsuńJeżlei przytyła to powoduje obciążenie kręgosłupa i ucisk,
który powoduje ,że Kira kuleje na łapkę.
Tak jak u ludzi, bóle stawów i biodra to najczęście związane z nadwagą i wiekiem.
A te dwa elementy występują u Kiry niestety...
Oj tylko odchudzić, ale co zrobić z mężem to nie wiem ??!
Wsadzic w kaftan bezpieczenstwa? Zamordowac i truchlo zakopac? Wyrzucic na ulice?
UsuńKto ma lepszy pomysl? :)))
no ja nie wiem. mój brat i bratowa, niby ludzie rozumni a psa upaśli jak nie wiem co. nawet jak jest na diecie, to zawsze pod stołem cos dostaje. i nic do nich nie przemawia. podejrzewam, że twój mąż ma tak zakodowane:" biedny piesek, głodny piesek"....on jest po prostu niereformowalny....
OdpowiedzUsuńTy mnie, Ewka, nie strasz! Na glowie stane, a dziada zreformuje! :)))
UsuńNo i mój list do Pana Męża Twego poszedł w niebyt,no to jeszcze raz.Se spisałam na kartce.Wrrrrr
OdpowiedzUsuńRatunkuuu, ten bloger znow swiruje. Ja juz sie tak wycwanilam, ze po napisaniu komentarza natychmiast go kopiuje i dopiero wciskam "opublikuj". W razie czego mam gotowca, jesli musze wyslac ponownie :)
UsuńJa robię tak samo , chyba że się zapomnę ;))
UsuńOstatnio weszlo mi juz w krew, bo z tym blogerem same problemy.
UsuńNo tak , czasem te najprostsze rozwiązania są najlepsze. Tylko jak wprowadzić je w czyn jak rodzina sabotuje wysiłki ? ;)
OdpowiedzUsuńPowodzenia w odchudzaniu i kciuki za zdrówko !
Jaka tam rodzina, to tylko maz :))) Rodzina to corki, rodzice i rodzenstwo, ktorego ja akurat nie mam. No i piesa z kotami. A maz to tylko wzeniony do rodziny :)))
UsuńBuziaki :***
Też prawda ;)))
UsuńBuziaki :-)
;)
UsuńPanie Mężu mojej koleżanki Pantery.Baaardzo grzecznie i uprzejmie prosimy-ja i moja Owczarka-żeby Pan nie dokarmiał Kiry!!!Proszę pomyśleć jak by się Pan czuł gdyby to Pan był takim obiektem do tuczenia i nie mógł by się Pan sprawnie poruszać,że przez swoją wrodzoną delikatność a Pana domyślność nie wspomnę o innych przyjemnościach:))).
OdpowiedzUsuńPies tak samo jak człowiek nie może być tęgi bo to wpływa na jego zdrowie-kręgosłup,stawy.Jeżeli nie może się Pan pozbyć odruchu dokarmiania to proponuję spacerek i dokarmianie kaczuszek lub innych ptaszorów,mogą to też być ewentualnie okoliczne koty.
Proszę również pomyśleć o zbędnych kosztach takiego dokarmiania czyli nadmierna ilość wizyt z Kirą u Ludożercy czy innego weta,że nie wspomnę o kosztach psychicznych-nie potrzebne zmartwienia związane z niedomaganiem Kiry przekarmionej przez nieodpowiedzialnego Pana Męża mojej koleżanki Pantery.Baaardzo prosimy pozytywnie rozpatrzeć naszą prośbę.
Z poważaniem dwa drapieżniki:Orka i Owczarka:))))))))))))))))))))))))))
Najpierw ja obumarlam czytajac Twoj komentarz, pozniej zawolalam winowajce i przeczytalam na glos, plujac przy okazji na ekran ze smiechu. Powiedzialam, od kogo to przeslanie i ze jesli sie nie dostosuje, to go znielubisz. Obiecal, ze sie poprawi.
UsuńOrka, Ty jestes jakas cudotfurca i masz na mojego zbawienny wplyw i umiejetnosc zdalnego sterowania jego mozgiem. Zobaczymy, czy to nie puste obiecanki z jego strony :)))
A tak na poważniej to nie wyobrażam sobie aby ktokolwiek nie dostosował się do reguł karmienia członka rodziny jakim jest pies i nie ma zmiłuj się.Gości też obowiązują takie zasady.Owczarka w takich sytuacjach leży sobie w oddaleniu od stołu i...uskutecznia rozmowy z sobą,śpiewa:)
OdpowiedzUsuńTak na powaznie, to on sam wreszcie zauwazyl, do czego doprowadzil jego glupi upor. Mam nadzieje, ze nie ulegnie blagalnym spojrzeniom glodzonego psa :)))
UsuńAle tam Aniu, są ludzie co dzieci dokarmiają słodyczami i tuczą jak tuczniki. I to niegłupi ludzie. Mimo próśb że wnusia nie może czekolady bo ... teść za każdym razem przywoził czekoladę i pilnował by przy nim zjadła. Rezultaty ja zbierałam on zadowolony jechał do domu. I to naprawdę niegłupi człowiek. Rozumiem Twoje wkurzenie ale znam Cię, wywalczysz warcząc i skacząc do gardła jak prawdziwa pantera.:) Lepiej nie zadzierać z Panterką. :))
OdpowiedzUsuńZamorduje na smierc! Niech no tylko zobacze, ze waga Kiry nie spada. :)))
UsuńBo oni tak naprawde to bardzo kochaja swoje psy, te chlopy...
OdpowiedzUsuńMoj tata na przyklad, jak im ukochana psina juz calkowicie zaniemogla i niestety, trzeba bylo uspic, juz wszystko bylo przygotowane u weta, to zamiast do kliniki zawiozl ja na dzialke i tam "kurowal" bo przeciez weci sie nie znaja. Coz, pies przetrwal jeszcze tylko dwa dni. Ale tata robil to w dobrej wierze, swoim nieodgadnionym umyslem kierowany..
A z ta nadwaga i siadaniem stawow to ja juz cos o tym wiem. Wystarczy ze mi 2 kilo przybedzie i juz mnie kolana bola. Trza sie pilnowac i juz. Mam nadzieje ze Twoj sie rzeczywiscie opamieta...
Kochaja, kochaja, ale wiesz przeciez, ze z tej milosci mozna zaglaskac kota... eee... to jest psa na smierc. :)))
UsuńA ja musze sobie ten tekst wziaść dokładnie "do siebie", bo sama niby na diecie jestem a podsuwam sobie smakołyki itp. Koty też odchudzam jak Twój maż .....
OdpowiedzUsuńCholercia .... od jutra zmiana taktyki ..... !!!!
A Kirunia niech się trzyma dziewczyna. Zrowia duuuużo psinie życzę ....
Pozdrówka...
Czy tez patrzysz sobie w oczy wzrokiem osiolka ze Shreka? Ktoz by sie oparl takiemu spojrzeniu? :)))
UsuńBuziaki :**
A może ilekroć Twój mąż da coś do zjedzenia Kiruni, sam niech wtedy obiadu nie dostanie?
OdpowiedzUsuńKiruni życzę, by się łapki jak najszybciej wyleczyły :)
Damo, nie zapominaj, ze mnie czesto w domu nie ma, a co on bedzie wyczynial podczas mojej nieobecnosci, nie jestem w stanie skontrolowac. Musze zaczac liczyc na jego rozsadek. :)))
UsuńA kto chodzi z Kirą do weta??? Bo ja bym powiedziała, że, jak nie przestanie to sam będzie do weta z nią chodził. Mój, nawet jak idzie z mna za boga nie uczestniczy "oprawianiu" psa. Ja trzymam do zastrzyku, ja trzymam, jak mu dupkę czyści i robi inne "krzywdy", chłop jest za miętki.....
OdpowiedzUsuńNa szczęście Mop to delikatesik, nie jest żarłoczny, owszem przy grilu żebrze, ale kiedyś tego nie robił. Ze stołu zje bób, kalafior, fasokę. Nie tylka żadnych słodyczy, paluszków z obrzydzeniem się cofa.....
Szkoda Kiruni, ale odchudzić ją mus, jak tka utyta.
I tu Cie zaskocze, bo to on glownie jezdzi z Kira do weta, ja towarzysze rzadziej ze wzgledu na prace. W mojej gestii pozostaja koty, bo on sie do nich nie dotyka :)))
UsuńOdchudzamy! :))
...a moze wziąć go do wetki, żeby ona oświeciła...
OdpowiedzUsuńU ludozercy bylismy razem, on zwrocil mu uwage na przytycie Kiry. Od tego dnia mniej gardluje, ze pies jest glodzony. Ma zakaz kupowania jakichkolwiek smakolykow i chyba powoli godzi sie ze smutna prawda.
Usuń