środa, 27 sierpnia 2014

Jak Persefona...


Kto nie wie, male wyjasnienie. Persefona byla corka bogini plodow rolnych, Demeter i Zeusa. Wedlug mitologii wpadla w oko bogu podziemia, Hadesowi, ktory podstepem porwal ja do piekiel. Demeter, na znak zaloby po corce, ukryla sie i zaniechala opieki nad ludzmi, przez co w oczy zajrzala im kleska glodu, bowiem zasiewy sie pomarnowaly. Zatroskany Zeus wyslal Hermesa na poszukiwania bogini. Postawila ona jednak warunek, musi odzyskac corke. Nie bylo to jednak takie proste, jako ze Persefona nie mogla sie calkowicie uwolnic od malzenskich zobowiazan. Krakowskim targiem, stanelo na tym, ze przez trzy miesiace w roku bogini bedzie przebywac w podziemiach z malzonkiem, a przez pozostale dziewiec z matka na ziemi. Kiedy wiec nadchodzi pora rozstania z corka, Demeter na znak zaloby przestaje sie interesowac swoimi obowiazkami i cala ziemska wegetacja popada w zimowy marazm. Dopiero z wiosna dobra bogini podejmuje od nowa swoje obowiazki i swiat rozkwita ponownie.
Ja podobnie, juz czuje na karku oddech zniecierpliwionego Hadesa i choc jeszcze pozornie daleko do czasu, kiedy bede musiala zstapic do ciemnego podziemia, pelnego siarkowych wyziewow, strasznych cieni potepiencow i bez promyka nadziei, to juz mi zaczyna byc zle.
Leze w pozycji embrionalnej, zakryta pledem, obejmujac sie rekoma, jakby na swiecie nie bylo juz nikogo, kto by mnie przytulil... A moze wlasnie nie ma? Kazdy zajety wlasnymi sprawami, cos powie, poglaszcze w przelocie, jak kota, po glowie i pedzi dalej. Ktos rzuci cieple slowo, ale to nie wystarcza, zeby ogrzac wnetrze. Ktos w wirtualu pocieszy, bo wszyscy sie wzajemnie pocieszaja.
Coraz blizej operacji, powinnam sie cieszyc, ze skonczy sie moje przymusowe wiezienie.
A ja sie boje. Dadza mi przedtem cyrograf do podpisania, informujacy o wszelakich mozliwych komplikacjach i jesli cos sie wydarzy, nie bedzie winnych.
Najgorsze jest to, ze najprawdopodobniej w najblizszym czasie bede musiala poddac sie nastepnej operacji, o wiekszym zakresie od tej piatkowej i tej boje sie jeszcze bardziej.
Tak sobie leze i rozmyslam, ze na swiecie jest coraz gorzej. Jak nie wojny, to katastrofy, jak nie wymieranie pszczol, to znow coraz mniejszy szacunek wzgledem bliznich, choroby, o jakich wczesniej nikomu sie nie snilo. Selekcja naturalna? Panaceum na przeludnienie?
Leze i skacze w myslach z tematu na temat, a co jeden to bardziej dolujacy.
Jestem przemeczona, a na chocby najkrotszy urlop zadnych widokow.
Boje sie, ze kiedys tego nie wytrzymam i rozsypie sie na kawalki.
Mam poczucie, ze zawiodlam wszystkich, ze soba na czele.
Patrze przez okno na bialy malenki punkt na niebie, na powolutku przemieszczajacy sie, polyskujacy w sloncu samolot, taki daleki.  Chcialabym w nim siedziec, odlatywac stad jak najdalej, byle gdzie, byle nie bylo tam ludzi. Zostawic za soba to bezsensowne zycie, w ktorym nic juz nie osiagne. Moze tylko dojda nowe choroby i kolejne problemy.
Czuje, ze jestem nieudacznikiem, a ostatnio tez leniem. Nic mi sie nie chce, choc powinnam tyle zrobic. Rosnie kupa niezalatwionych spraw, bo albo wyjsc nie moge, albo nie mam ochoty na ich zrealizowanie. Tysiace drobiazgow nie chca sie udac, zasypuja mnie te niepowodzenia jak lawina. Zaczyna mi brakowac powietrza.
Wiec leze pod tym kocem.
Zebym jeszcze mogla odlaczyc myslenie, moze byloby mi lzej...

Znow zmienilam ustawienia komentowania, zeby wszystkim jednak umozliwic wyrazenie wlasnego zdania, nawet anonimom. Moje kochane Echo, gadulec jeden, nie mogla dotychczas u mnie w ogole pogadac. Zeby jednak nie wchodzil spam wysylany automatycznie, wlaczona jest weryfikacja obrazkowa. To znow dla innych niewielkie utrudnienie, ale nie mozna dogodzic wszystkim, bo profituja z tego wylacznie spamerzy.






98 komentarzy:

  1. mając na tapecie podobne perspektywy - doskonale wiem co czujesz... i mnie kroi się krojenie a wcześniej kłucie, dłubanie... niedobrze się robi na samą myśl o tym wszystkim... ale jeśli w perspektywie będzie znowu zdrowie - choćby na rok... to i tak warto...
    i tej wersji się trzymamy...
    i nie puszczamy....
    bośmy porządne ;)))
    TTTUUULLLLAAAAMMMMM :****

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trzymamy sie, a tymczasem dzisiaj Fidji, bo potem przez kilka dni mnie nie bedzie na wycieczkach. ;)
      No to sie potulamy... :***

      Usuń
    2. Fidji to bardzo dobry pomysł.... dogrzewamy się... ładujemy słońcem akumulatory.... i pijemy drinki z palemką ... ! żeby mieć siłę na te wszystkie "cudowności" :*********

      Usuń
    3. Wstawiam nery na slonce, podobno dobrze robi :)))

      Usuń
  2. Masz deprechę jak stąd do Getyngi. Pełnoobjawową. Malutki antydepresancik załatwi sprawę. Nie wzbraniaj się, to mniejsze zuo. Naprawdę. Wiem, co mówię. Deprecha czyni o wiele większe spustoszenia, niż antydpresancik, który jest coraz doskonalszy, nie ma skutków ubocznych i nie uzależnia. To nie prozac. Spróbuj, zawsze możesz odstawić. Prawie Ci gwarantuję, że będzie dobrze.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hanus, ja jego, tego malutkiego mam w torebce od kilkunastu lat, to moj staly towarzysz niedoli. Teraz moge jedynie dawki zwiekszac. ;)

      Usuń
    2. Może towarzysz niedoli nie jest zbyt dobrze dobrany?

      Usuń
    3. Najwyzej jego dawka. Wyprobowalam przez ten czas juz prawie wszystko, co farmaceuci proponuja i ten na razie najmniej mi dokucza z dzialaniami ubocznymi.

      Usuń
  3. Faktycznie dopadły Ciebie Aniu rozterki,nie dziwię się,wizja szpitala i wszelakich działań w nich i mnie przeraża.
    Jednak wiem że będzie dobrze i powróci Twoje pozytywne nastawienie do świata.
    Teraz zdrówka życzę i trzymam kciuki....buziak wielki :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gosiu, mam kryzysa jak stad na ksiezyc, nie da sie ukryc. Byle do piatku i niech sie dzieje co chce! :)))

      Usuń
  4. Przeżywasz kryzys. Wszyscy się pocieszają? Nic innego nie są w stanie zrobić.
    Czasem to wystarczy, a czasem nie. Może warto coś zmienić...
    Czyżbym również powinna włączyć taką weryfikację? Anonimowi do szału mnie doprowadzają. Jednocześnie jest ktoś, komu nie chcę dostępu zablokować.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wlacz, wiele osob tak zrobilo i jakos maja spokoj ze spamiarzami. Niewielkie to utrudnienie, a dziala cuda. Pewnie do czasu, az wymysla sposob na omijanie. Tymczasem dziala. ;)

      Usuń
  5. bo nie ma nic gorszego niż takie czekanie i myślenie. mnie złapali za pierwszym i drugim razem z zaskoczenia, myślenie włączyłam po. ale rozumiem cię, nawet nie wiesz jak bardzo. przytulić mogę?
    na cholerę ta weryfikacja? co wy macie z tymi komentarzami???

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ewa, musialam wlaczyc weryfikacje, bo nad zalewem spamu nie moglam zapanowac, dziennie kasowalam cos okolo setki. Nie mam na nich sily!
      Te piec tygodni czekania w zamknieciu dobilo mnie do reszty, bo pozwolilo za duzo myslec o tym, co mnie czeka. Cho, poprzytulamy sie! :)))

      Usuń
  6. Komentujac z komorki, bo glownie tak czytam wszystkie blogi, w pracy, weryfikacja obrazkowa doprowadza mnie do szalu ;)

    Co do melancholii, myslenia, chcenia i niechcenia to w glownej mierze wina nadchodzacej operacji, ale i tez pogody i pory roku jaka nadchodzi.
    Ja jakos po dluuugim czasie pogodzilam sie ze swoim losem i wybaczylam, choc czasem tez dopada mnie znowu czas kiedy mysle i rozdrapuje czemu ja, ale pewnie tak musialo byc, mimo iz to boli.

    Tak, wiec glowa do gory, bo u Ciebie nie jest jeszcze tak zle ;) zawsze moze byc gorzej ale oby nie.

    Sciskam mocno!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem, Syla, ze bywa gorzej i moze niepotrzebnie skupiam sie tak na sobie, ale jakos tak mnie dopadlo i trzyma.
      Wybacz te weryfikacje, ale codzienne kasowanie setki nachalnego spamu po angielsku, doprowadzalo mnie do jeszcze wiekszej rozpaczy. :)

      Usuń
  7. Pantero, chyba taki sezon nadchodzi. :(
    U mnie na dola najlepiej dziala aby wskoczyc na maszyne i wypocic z siebie siodme poty. Ale czasami tak ciezko jest sie zmobilizowac. :(
    :***

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lolus, JAK? Przeciez do maszyny dojsc musze, a i na niej pobyc, a latanie co kwadrans, zeby sikac w bolach, nie usmiecha mi sie. Tu lezy pies pogrzebany! :))

      Usuń
  8. Boże, jak smutno... Ne mogę nawet jakoś rozsądnie Cię pocieszyć, bo jestem tu nowa i nie całkiem mam rozeznanie, co się dzieje.
    Przykro mi - i to szczerze.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dla jasnosci:
      http://swiattodzungla.blogspot.de/2014/07/pantera-niezdiagnozowana.html
      http://swiattodzungla.blogspot.de/2014/07/ktos-mnie-wzywal.html
      i od tego czasu siedze zamknieta w domu, sufit wali mi sie na glowe, a ja dostaje szajby, wiec i takie pesymistyczne przemyslenia laza mi po glowie... Pewnie mi kiedys przejdzie. Pojutrze mam termin operacji. :(

      Usuń
    2. Już rozumiem. Poniekąd odczuwam ulgę, że nie jest jakoś całkiem beznadziejnie (przyznasz, że może być gorzej!), ale też nie dziwie Ci się. Sama nie miałabym lepszego nastroju. Chociaż... no, nie wiem. Nigdy nie byłam w takiej sytuacji, ale tak czy owak, mam w zwyczaju być dobrej myśli. Hades może Cię co najwyżej cmoknąć w odwłok!

      Usuń
    3. Pewnie, ze bywaja straszniejsze chorobska i moj kamyczek to w sumie bagatelka, ale jakos nie zmniejsza to mojego strachu co do przebiegu i ewentualnych niechcianych nastepstw tej operacji.

      Usuń
  9. Aniu chyba na to wszystko to jeszcze ta nadchodząca jesień ma wpływ. Faktycznie upalne lato i.... zmiana....
    Ja staram się nie włazić w głębiny doła , odrzucam myśli, staram się myśleć o czymś milszym czyli pozytywniej (to koszmarnie trudne) , trochę to pomaga. Czasami myślę, ze najłatwiej by było zwariować..... Ale mi pomaga modlitwa do Bozi. I również tłumaczę sobie, ze przecież takie problemy jakie mam to nic w porównaniu z innymi... i tez muszą żyć , poradzić sobie.
    Ale tu nie o sobie miałam.
    Aniu będzie dobrze , nie myśl o najgorszym, pomyśl jak fajnie będzie jak już będzie po wszystkim. Wyjdziesz na świat porobisz piękne fotki , może babie lato będzie urocze:)
    I spójrz na swoje córeczki one też przeżywają jak widzą Twoją smutną minkę, nie wspomnę o Twoim mężu. Uśmiechnij się do nich, głowa do góry
    Buziaki i przytulam Cię mocno

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moj maz to sie w ogole nie przejmuje, a co najmniej nie daje po sobie poznac. Ja wiem, ze gegam ponad miare, ale wszystko zbieglo mi sie naraz i przez to czuje sie najnieszczesliwsza na swiecie, choc nie powinnam, bo rzeczywiscie bywa gorzej.
      Juz niedlugo powinnam byc wolna, ale zanim to nastapi, nerwy mnie zjedza. Za dwa dni odpoczniecie od mojego marudzenia, a pozniej wroce cala nowa (mam nadzieje).
      Buzinki :***

      Usuń
  10. Moja kochana Panterko,co ja Ci mogę napisać żeby Ci było lepiej, każde słowo wydaje się niewłaściwe i za mało znaczące. Żeby zawalczyć z tą cholerną deprechą kładę się do szpitala, będę o tobie myśleć i trzymać kciuki. Tulę mocno! Barbara Batkiewicz

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czyli bedziemy razem w szpitalach? Tyle, ze ja na pewno krocej. :(
      Basiu, trzymam kciuki za Ciebie, wiem dokladnie, co Ci dolega. Trzymaj sie, kochana! :***

      Usuń
  11. Chciałabym dodać Ci trochę optymizmu; pomyśl sobie, że każdy kolejny dzień to o jeden dzień mniej strachu, smutku i cierpienia. Jestem pewna, że już wkrótce będziemy tu mieć naszą Panterkę zdrową, aktywną i w dobrym humorze. I tego się trzymajmy. Wszak wszystko przemija - nawet najdłuższa żmija!
    Właśnie przeczytałam artykuł na temat pozytywnego myślenia; okazuje się, że to nie jest panaceum; ale w Twoim przypadku powinno dać dobry skutek. Wiara w powodzenie terapii sprawia, że ta terapia lepiej działa, zresztą na pewno sama to wiesz.
    Chciałabym cię przytulić realnie, ale mogę tylko wirtualnie, za to mocno i szczerze.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ninus, w przypadku mojej choroby nie ma pozytywnego myslenia. I nie mam tu na mysli kamieni nerkowych. To bardzo zlozone, jedno naklada sie na drugie i trzecim pogania. Na razie boje sie tej operacji i mam czarne wizje, z ktorych najlzejsza to mozliwosc pozniejszego nietrzymania moczu na przyklad. :(
      Odsciskuje mocno :***

      Usuń
  12. Aniu Droga rozumiem Cię bardzo dobrze bo mam tak od czasu mojego wypadku.Nie wiem jak mogę pomóc ale pomyśl sobie że jest tam ktoś w lesie i myśli kazdego dnia o Tobie bardzo ciepło.Trzymaj się i wszystkie złe myśli poślij do diabła.Jak masz ochotę to mogę zadzwonić jeśli masz stacjonarny.Napisz mail.Serdecznie ściskam i pogody ducha życzę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pamietam, Halszko, Ty tez bylas wiele tygodni przykuta do lozka, wiec bardzo dobrze mnie rozumiesz.
      Na stacjonarny to ja moge zadzwonic do Ciebie, bo mam Polske calkiem za darmo. Odlozmy to jednak na pozniej, bo teraz mam leb zawalony strachami i fobiami, wiec nie nadaje sie do rozmawiania. ;)
      Sciskam :***

      Usuń
  13. Nie wiem co Ci powiedziec? Jestem w podobnym stanie, chociaz z zupelnie innych powodow. Od dwoch miesiecy szukamy, a wlasciwie ja szukam, kogos na pokoj i kicha, a czas nas goni, bo wspllokator juz sie wyprowadzil i koszty czesci jego czynszu spadna na nas. A do tego za pare dni zaczyna sie rok szkolny w ktory musze wejsc z calym balaganem ktory zostawila mi nauczycielka z ubieglego roku, ale o tym pisalam u siebie na blogu. I w sobote jade do Polski, odwiezc wnuczke, a te wyjazdy niezmiennie wywoluja u mnie ogromny stres. Tak, ze juz od kilku dni stany depresyjne sa mim wiernym towarzyszem i w brzuchu mam "cos" zwinetego w klebek co sie zaciska coraz mocniej, cholera, a do tego jeszcze meczy nas poroblem finansowy, przejsciowy co prawda, ale dokuczliwy swiadomoscia zycia na kredyt.W odniesienu do powyzszego, doprowadzenie do konca spraw z zalatwianiem aparatu sluchowego to juz male piwo. I pociecha taka, ze jak juz bede w Polsce to zobacze sie z corka i troche sie uspokoje, ale na jak dlugo mi tego spokoju starczy nie mam pojecia ... Moge tylko zaproponowac zalozenie klubu wzajemnej pomocy antykryzysowej! ;-) Na cale szczescie moje koty zdrowe sa jak na razie, ODPUKAC W NIEMALOWANE PUK PUK, no i nie mam takiego problemu jak Ty z Bulka TRZYMAM ZA CIEBIE KCIUKI!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No zebys Ty jeszcze w jakims ludzkim jezyku tego bloga prowadzila! Ale kto to zrozumie? ;)
      Koty w ostatnim czasie okladaja mnie swoimi cialkami na wyscigi, kiedy leze pod kocem. Pomaga! Jakby chcialy wyciagnac ze mnie te chorobe. Bulczyk nawet nie poszczywa, widac nie chce mi dodawac problemow. Jeszcze dwa dni i przestane Wam jojczyc, a potem wroce wyremontowana, cielesnie i mam nadzieje duchowo. :)))

      Usuń
    2. Alez ja prowadze bloga w normalnym jezyku < http://dinaikoty.blox.pl/html > Po Twoich dzialaniach antyspamowych musialam zaczac korzystac z konta google i dlatego teraz mozesz z mojego niku wejsc na ten angielski blog, na ktorym juz dawno nic nie pisalam.
      I tak trzymaj, tego powrotu w dobrej kondycji Ci zycze :-) Jak i tego zeby z sprawy Bulczykiem ukladaly sie jak najlepiej i zeby psica do zdrowia wrocila. No dobra dosc tego slodzenia, bo jeszcze sniadania nie jadlam i mnie zamuli ))))

      Usuń
    3. No tak, na ten blog nigdy bym nie trafila, juz go wkladam do czytelni. Dzieki :)))

      Usuń
    4. http://dinaikoty.blox.pl/2013/12/Cristina-to-porazka-do-kwadratu.html#ListaKomentarzy
      http://dinaikoty.blox.pl/2013/12/Cristina-ciag-dalszy.html
      http://dinaikoty.blox.pl/2014/03/A-w-srode-czyli-Cristina-ciag-dalszy.html
      http://dinaikoty.blox.pl/2014/03/Nie-doczekam-sie-duzej-szarej-koperty.html
      http://dinaikoty.blox.pl/2014/06/Jak-nie-urok-to.html
      http://dinaikoty.blox.pl/2014/06/Zla-passa-ciagnie-sie-jak-smrod-po-gaciach-i-oby.html
      http://dinaikoty.blox.pl/2014/06/To-jeszcze-nie-koniec-i-chyba-jeszcze-dlugo.html
      Wyszukalam wpisy o mojej "fantastycznej" nauczycielce, niestety to jeszcze nie koniec tej histori, bo bedzie jeszcze jeden post, o tym co zrobila w ubieglym tygodniu.

      Usuń
    5. Nooo, poczytalam sobie. To ci angielska Kryska dopiero!
      Ja calkiem sama uczylam sie niemieckiego tutaj, bo w Polsce tylko angielski i rosyjski. Jako taka znajomosc angielskiego bardzo mi na poczatku pomogla, jakos moglam sie porozumiewac, nawet w urzedach, bo Niemcy szczesliwym zbiegiem okolicznosci ucza sie tego jezyka w szkolach, wiec i mowili "po szkolnemu", jak ja i latwo bylo wszystko zrozumiec.
      Ale zalezalo mi, zeby poznac jezyk niemiecki, wiec oblozylam sie podrecznikami, gazetami, telewizja i sie uczylam az sie nauczylam. Na kursy nie moglam chodzic, bo dzieci byly male, przez co bylam zamknieta w domu.
      Mysle, ze za bardzo sie przejmujesz ta Kryska, olej ja i rob swoje. :)

      Usuń
  14. ...Panterko to tym razem ja Zadam ci kooopa pozytywnej energii bo Pantery nie poznaję. Proszę mi tu nie tworzyć i nie wymyślać, bo wszystko będzie dobrze. Jeszcze razem się piwka, na rynku Getyndze, napijemy. Proszę mi się tu w garść wziąć, taka kolej rzeczy, że po lecie jest jesień i nic się nie zrobi. No kurcze blade, aparat wziąć i robali w trawie szukać. A na koniec śle uściski i buziaki :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moze Twoj kop pozwoli mojemu rozumowi wrocic na miejsce, bo na razie zastapily go emocje i strachy. :/
      Wiem, ze marudze, ale juz tak mam kazdej jesieni, a ta jest szczegolnie dla mnie wredna.
      Buziaczki :)

      Usuń
    2. ...oj tam, oj tam - ja to dopiero marudzę he he he. Czasami trzeba a teraz aparat i w trawę... :))

      Usuń
    3. Teraz? Bez aparatu i na kibel, inaczej sie nie da. Moze od poniedzialku...

      Usuń
    4. ...czymam za słuffko...

      Usuń
  15. Pantero, dziekuje.
    To ja sie pisze tez z Wami na to piwo (moje pierwsze w zyciu :) w Getyndze!
    Oby do piatku a potem to juz poleci. Bedzie dobrze. Prosze sobie to co godzine powtarzac!
    A Twoj sposob przygotowan (pod kocykiem w zwoju embrionalnym)? Kazdy ma swoj sposob podchodzenia do problemu. Ani lepszy to ani gorszy od innych :). Byle skutecznie przygotowywal...
    Pozdrowienia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A za co Ty dziekujesz? Przeciez to ja bez Ciebie tu zyc nie moglam. :)))
      Teraz bede sie depilowac i pindrzyc jak na pierwsza randke, bo przeciez obcy ludzie beda mnie we snie ogladac, a nie moge dopuscic, zeby wzieli mnie na jezory, co nie? :))) No!

      Usuń
    2. 'Nogi' se tylko sama nie amputuj sama w tym ferworze depilacji ... Oni Cie nie na jezory (beda mieli na twarzach maseczki) ale na stol ... i pod swiatelko (lampe wielka) i pod lupe. Dokladnie usuwaj co staje na drodze.

      To Ty jakis wyjatek. Inni nie moga ze mna zyc (tak mysle pod kolderka) a tu taka niespodzianka. Od Ciebie. :)

      Usuń
    3. No co? Nie mogie zyc i juz! A choremu sie nie odmawia. :)))
      Wlasnie, ta lampa! Trzeba bardzo dokladnie dzialac, bo wszystkie niedorobki zobacza i powiedza, ze Polki to jakies flejtuchy.
      Lece do fabryki! Do pozniej! :))

      Usuń
  16. Ale żeś nasmuciła kobieto !!! Koniec smutów - bierzemy tabletki - wyłączamy mózg - włączamy disko i tańczymy .Żebyś ty wiedziała co mnie wczoraj spotkało to byś padła trupem..... Poszłam Ja ci w sprawie pracy do pewnego Włocha. Przystojny jak cholera , ale do rzeczy. Przez 5 min powiedział co mam robić a póżniej zaproponował mi sex za pieniądze bo mówił że on taki biedny bo żona i dzieci we Włoszech a on tu sam i chce mu się sexu. Zamurowało mnie - zamiast pójść to mnie wmurowało i tylko powiedziałam że sex mnie nie interesuje. To on mówi że może mam koleżankę to on jej i mnie za narajenie jej by zapłacił. No to Ja wstałam i powiedziałam że kurwą nie jestem i burdel mamą też nie i wyszłam. Tak się zdenerwowałam że zamiast pojechać do Ząbek pojechałam do Rembertowa he he. Tak się przejełam że całą noc nie spałam. A moja siostra powiedziała że nie ma tego złego itd bo przynajmniej wiem że jestem nie zła laska he he ...... tia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No patrz, masz chociaz wziecie! A ja tylko u lekarzy i to nie jako obiekt seksualny :(((

      Usuń
    2. No - dziękuje za takie wzięcie :)

      Usuń
    3. Noszszsz... zawsze lepiej niz nic! :)))

      Usuń
  17. Czasami człowiek myśli ,że nic go już nie spotka w życiu dobrego,
    a tu niespodzianka...
    Tak mam od zeszłego roku,
    pod koniec stycznia pojawiła się niespodzianka od losu i wywróciła mi życia na maksa i to na plus.
    Życzę Ci by tak się stało, dużo dobrych niespodzianek....
    Załatw sprawy szpitalne a potem wszystko ma sie obrócić na dobre...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niespodzianka na A? Przeciez nie moge mojemu dac wymowienia. :(
      Ehhh, moze mi humor wroci po szpitalu...

      Usuń
  18. W piątek nie będzie się działo co, będzie operacja, a po niej będzie dobrze. Miej pozytywne myśli. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja? Pozytywne mysli??? Teraz??????
      Gigus, nie da sie! Moze w przyszlym tygodniu.
      A moze wcale... :(

      Usuń
  19. Znam ja ten stan, te odczucia i kompletny brak mocy, załamka totalna i porażka na całej linii. Nie będę pisać pocieszających słów bo każdy jest inny i nikt oprócz Ciebie nie wie jak na prawdę się czujesz i jaką masz moc by sobie pomóc. Mi pomogli ludzie z zewnątrz, oraz przyznam pewnie niezbyt silne środki farmakologiczne. Teraz kiedy po ponad dwóch latach wspominam tamten czas, długi z różnym natężeniem przysłowiowego doła. bo nikt nie chce nazwać rzeczy po imieniu - stanem depresyjnym - to mnie ciarki przechodzą i lęk, żeby nie daj boże nie wróciło. Nie znamy się i pewnie masz bliskich od tego by pogadać, ale jeśli byś chciała wypisać się komuś kto wie mniej więcej co to za stan i BARDZO ten stan "docenia" i nie lekceważy na zasadzie "a jesienne przesilenie" to jestem gotowa do wysłuchania i pomocy. Nie wyobrażam sobie że zostałam z tym sama, nie dałabym rady a nie była to kliniczna depresja tylko właśnie taki "dół" co to każdy niby kiedyś ma. Ale mino, iż nie uniemożliwia to funkcjonowania to bardzo utrudnia i nie wolno tego lekceważyć, szkoda życia i czasu. Ja mam czas i na prawdę chętnie pomogę, jeśli tylko zajdzie taka potrzeba. Tak na wszelki wypadek - maria.kotlarz@gmail.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzieki, Luno, juz mam Twoj adres mailowy w kapowniku.
      U mnie ciagnie sie to g***o juz kilkanascie lat i miewam doly od czasu do czasu, mimo leku, ktory regularnie biore. Teraz mam zly okres w zyciu, ze wszystko widze na czarno. Kiedys przejdzie i znow bede udawala, ze zyje normalnie, bo na pelne wyleczenie raczej brak perspektyw. :(

      Usuń
  20. Bo trudne jest udawać, że nie ma tej choroby. Depresja jest "wredna" i lubi powracać w słabszych momentach życia. I bez "pigułek" trudno ją przegonić...

    Trzymam kciuki za operację i za Twój szybki powrót na jasną stronę życia!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przymusowe zamkniecie, nadchodzaca jesien, strach przed operacja, mimo ze to teoretycznie niewielki zabieg - wszystko sie nawarstwilo i mam efekt gotowy.
      Jesli przetrwam dwa nadchodzace dni, to juz chyba przetrwam wszystko...

      Usuń
  21. Panterko,to ja Ci tylko napisze,ze rozumiem i przytulam.

    Najgorsze chyba są wieczory i noce,które jeszcze bardziej produkują cieżkie myśli.

    Kody nie zawsze się da odczytać,mimo,ze mam okulary:) Może ten w końcu da radę:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jesli nie mozesz odczytac kodu, wcisnij taka zakrecona strzalke, a pokaze sie nowy kod. Mozesz powtarzac wciskanie, az ukaze sie kod czytelny.
      Mam szczescie, bo chociaz spie nienajgorzej, wyjawszy bezdechy. Moze kiedys uda mi sie odejsc we snie bezbolesnie. :)

      Usuń
  22. Dopadła Cię depresyjka a miewa różne powody i nasilenia. Przez chwilę można poddać się lękowi i pożałować siebie ale później należy z tym stanem zawalczyć. Masz dla kogo się starać,zwierzaki na Ciebie liczą a to już bardzo mobilizujący cel. Lekkie wspomaganie proszkami anty dep. zwłaszcza przed operacją wskazane. Nie myśl absolutnie o koszmarach ogólnoświatowych bo to rzeczywiście może dobić a ulepszanie go najlepiej zacząć od siebie.Zabieg na pewno się uda i będzie lepiej postaraj sie w to uwierzyć i zrealizować ;)pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miriam, ja juz od kilkunastu lat zre antydepresanty zamiast sniadania. Moge pisac doktoraty o tej chorobie. Czasem, przy splocie niesprzyjajacych okolicznosci, miewam wieksze doly, jak teraz. Kiedys to minie, mam nadzieje.

      Usuń
  23. Nie wiem co mogę mądrego napisać.
    Ale mocno przytulam.
    Pamiętaj że wszystkie Anki to fajne chłopaki.Sama mi to kiedyś napisałaś :)
    A ja dodam od siebie-dzielne,

    OdpowiedzUsuń
  24. Pantera sie boi ? A przecież strach ma wielkie oczy, a sam jest malutki wiec byle do piątku. Potem juz tylko z górki, usmiech na twarzy, rece na klawiaturze, a na szyi aparat i do dziela. :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oesu, wiesz przeciez, Ewa, ze mozna sie z narkozy nie obudzic? Tera to i ja mam slepia jak stare piec zlotych z rybakiem. Ze strachu. :)))

      Usuń
    2. no nie! jak ja cie dorwę, to nie powiem co ci z czego powyrywam! jak ja się obudziłam w sytuacji,kiedy nie miałam prawa, to ty oczka otworzysz i zapytasz : już? tak szybko?oesssu!

      Usuń
    3. Ja miałam operacje z blokadą wiec bez narkozy tylko z oglupiaczem. przez cały zabieg usypiacz ze mną gadal. co ja mu mowiłam ? nie wiem. Glupio sie czulam gdy po paru dniach słyszałam komentarze usypiaczy o tym co pacjenci wygadują. Nie wiem co lepsze. Nastepnym razem miałam prawidłową narkoze, smacznie spalam to i później streu nie było.:)))

      Usuń
    4. No widzisz? Ty sie obudzilas nie w pore, a ja moge sie nie obudzic nigdy.
      Albo potem moczu nie trzymac...
      Wszystko sie moze zdarzyc, co nie?

      Usuń
    5. To powyzsze bylo do Mazurskiej Ewy.
      Ewo K. ja tam wole smacznie spac, przynajmniej nie wiem, co ze mna wyprawiaja i to mi pasuje. A gadac bede w razie czego po polsku, nikt n ic nie zrozumie. :)

      Usuń
    6. Panterko, ja za pierwszym razem nie spalam, bylam przytomna i dlatego ze mną gadali cobym nie usnęla. Ty zas po narkozie obudzisz sie, musisz sie obudzic, nie ma innej możliwości. Wierze w Ciebie :)))

      Usuń
    7. Postaram sie, ale nigdy wczesniej nie bylam tak pesymistycznie nastawiona do operacji, nigdy tak sie nie balam i nie denerwowalam...

      Usuń
    8. jak nie w porę? może to tak wyszło, ale ja się ledwo wybudziłam. ledwo, to znaczy, że na tęczowym moście stałąm i ledwo mnie z niego ściągnęli. mnie się nie chciało wracać.

      Usuń
    9. Ale ja glupia! Zrozumialam, ze sie za wczesnie wybudzilas, znaczy podczas operacji, dlatego napisalam nie w pore. Zakrecona jestem bardziej niz myslalam.
      Pora dac sie zoperowac, bo czlowiek juz wariacji dostaje.

      Usuń
  25. Bo jak Cię plasnem odonem w ten czarny łeb to od razu Ci się w nim rozjaśni albo podskoczysz taaaak wysooooko,że może naszą Futrzastą Zgubę zobaczysz i bendzie z tego plaśnięcia podwójna korzyść:)
    Pantero,wszystko przemija i Twoje czarnowidztwo też minie ino jeszcze trza trochę cierpliwości.Tymczasem...do serca przytul psa,weź na kolana kota...albo obydwa koty:)
    Byle do piątku a dalej to już będzie ino lepiej.
    Do zobaczyska o 20, na ogólno blogowym czarowaniu Kayrona,żeby on tak po powrocie mógł opowiedzieć gdzie go diabły nosiły....Dobrych myśli:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kayrona wezmiem na tortury, dotad bedzie gilgany, az zezna gdzie sie podziewal.

      A Ty niedobra! Chorego? Slabego? W leb? MILICJAAAA !!!
      :***

      Usuń
    2. oreczko! bardzo ładnie i mądrze powiedziane:)))

      Usuń
    3. Nie podlizuj sie Oreczce!
      To jakis spisek! :(

      Usuń
  26. Oj Orka z Tobą w większej komitywie ja tylko piskać cichutko mogę. Więc piskam: kobito czemu dajesz energię to masz. Włącz światło albo palec w gniazdko wsadź poczujesz ze prąd jest a prąd to energia i Twoje myśli to energia.
    Gdybyś płaciła jak płacisz zresztą zdrowiem konkretnie, za ten prąd pięniądzami, to byś starała się ograniczyć ten pobór zbędny energii, na zbędne niepotrzebne myślowe zbytki. Ale myślisz że nie płacisz, bo pieniędzy nie tracisz na to, ale TYLKO zdrowie tracisz. Nerki to smutek, łzy, stres to takie łatwe i wygodne tłumaczenie, nie ja wymyśliłam szum w uszach - słuch to chore nerki. Weź się za nie. Są zioła są terapie trochę inne niż antybiotyki i jest inny sposób myślenia inne jedzenie do którego przywykłaś. O, tak O! :)
    Tako rzeczę ja, co ma prawą nerkę od 50 lat chorą, ale nie jest gorzej i trzymam się mocno, bo jak tylko w płaczliwy nastrój wpadam, to zaraz nerka boli. :)
    Więc staram się nie wpadać, choć łatwo nie jest, to dajmy radę ja i moje nerki plus słuch. :)) Do góry nos dumnie podnieś i powiedz sobie: dam radę właśnie na przekór dam radę.Choć poprawy od razu nie będzie widać jednak będzie postępować niezauważalnie ale stale aż przywykniesz do dobrego stanu zdrowia to co się psuło przez lata nie naprawi się w jednej chwili choć podobno możliwe to jest.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie normalnie malo co boli, ale kiedy juz zaboli, to na dobre.
      Mysle, ze odzywiam sie nienajgorzej, ale z tym pozytywnym mysleniem jest troche gorzej. Jakos nie moge sie zmusic i zmobilizowac. Jestem w takim dolku, ze nawet mi sie nie chce postarac.

      Usuń
  27. Ej, Smutalcu, nie smuć się... Siedzenie bezczynne w domu (choćby się i nawet jakieś czynności znalazły), to dołujące bezzajęcie... Ale operacji się nie bój. Wyobraź sobie, jak się będziesz, po, gdy wszystko się zagoi :)!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak się będziesz czuła po :)...

      Usuń
    2. Az sie boje miec nadzieje, ze bede czula sie lepiej niz przez ostatnie 5 tygodni...
      Im blizej, tym gorzej, tym strach wiekszy.

      Usuń
  28. aby do piątku, strach ma zawsze wielkie oczy! będzie dobrze, no bo jak ma niby być?? a co z Kirą, na czym stanęło?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zrobimy dla niej termin, kiedy ja juz bede na chodzie. Kuleje nieprzerwanie i widac, ze ja boli.
      Tato ma tez przyjechac we wrzesniu.

      Usuń
  29. Przeczytałam Twoja skargę, pobyłam z Toba intensywnie choć niewidzialnie i będę tak samo w piątek. Aniu! Wierze, ze będzie wszystko dobrze!***

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja tez wierze, inaczej nie zglosilabym sie do szpitala w ogole.
      Ale bac sie nie przestaje.... Jakos mi tak niemrawo...

      Usuń
  30. Pantera, przecież chyba każdy boi się operacji, no nie ma mocnych!!! Też się bałam:))) Okropnie. A przed operacją poszłam na konsultację, a tam kurna z 10 osób studenci, lekarze. Ja w przkusej koszulinie, z psitą na wierzchu. Oglądali mnie jak kunia na targu i deliberowali o moim przypadku. Normalnie niby zabieg miał trawć 20 minut u mnie chyba z półtorej godziny, ale spałam, jak aniołek i tak smiesznie było po głupim jasiu. Nie mogłam założyć skarpet na nogi, no trafić nie mogłam za nic. Będzie dobrze, zobaczysz. Ja mam też doła, przez hutę........ Dziś zległam po powrocie pod kołdrą, miałam marzenie zjeść coś bardzo słodkiego. Mąż poszedł do sklepu, kupił obrzydliwie słodkie ciasto, które pożarłam na leżąco z zamkniętymi oczami. Dopiero, co wygrzebałam się z piernatów. A jutro znowu mus iść raniutko.......

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja tez niestety bede musiala wystawiac na widok publiczny swoje intymne miejsca :( i pewnie jeszcze po operacji zainstaluja mi cewnik :(((
      Jutro bede miala sprawy organizacyjne w szpitalu, pobieranie krwi, rozmowe z chirurgiem i anestezjologiem, podpisywanie cyrografow i takie tam. Pozniej wroce do domu, a w piatek juz bezposrednio na operacje.

      Usuń
  31. No to chyba już dostaniesz zwolnienie lekarskie, na czas rekonwalescencji?? U nas byś i teraz była na zwolnieniu, nie chodziłabyś z rurką do roboty!!!
    Trzymaj się, będzie dobrze:)))
    Te rozmowy, cyrografy, wszędzie tak samo, też podpisywałam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie chce zadnych zwolnien, chce wreszcie zaczac normalnie funkcjonowac!!!

      Usuń
  32. Aniu, dałam ci trzy rady, ale z żadnej nie skorzystasz, więc powiem tylko, że mi przykro i że jestem z Tobą, będę mocno ci kibicować w powrocie do zdrowia, no i wiem, że się podniesiesz, bo silna z ciebie kobieta!
    Z całą sympatią, Gosia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie bede mogla zameldowac sie na Twoim blogu o 20.00, ale telefon mi zadzwoni, wiec bede pilnie czarowala. Musisz o tym wiedziec. Musze wyzdrowiec, bo kto bedzie zwolywal zbiorki?
      Trzymaj sie, Gosiu.

      Usuń
  33. Operacja wprawdzie mnie nie czeka, ale też mnie przygniotła ilość spraw i problemów i nie mogę ruszyć z miejsca. Jakoś w miarę ogarniam pracę, ale niektóre sprawy już natychmiast powinnam załatwić, a ja nie umiem, nie mogę się zebrać itp.
    Wiem, że to mało pocieszające, ale może zamiast ponurych myśli posłuchaj muzyki, którą lubisz, doceń coś, czego do tej pory nie doceniałaś itp.
    Przytulam chociaż tak wirtualnie.
    iw

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kiedy tylko bede mogla sie ruszyc z domu, zaczne doceniac, bo na razie jakos mi nie po drodze.
      Jeszcze tylko dwa dni... Oesu, jak ja sie boje...
      Tulam sie do Ciebie.

      Usuń
  34. Przeczytałam wczoraj, posiedziałam koło Ciebie, ale nic nie gadałam, to pewnie nie zauważyłaś :)).
    Mam nadzieję, że już jest lepiej, ale na wszelki wypadek posiedzę także w piątek.
    Buziaki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Joasiu, jest gorzej niz przypuszczalam, ale nie chce mi sie o tym pisac.

      Usuń
  35. Droga Pantero, jestem u Ciebie gościem od niedawna i nie wszystko wiem. Informacja o Twojej chorobie i operacji dopiero teraz do mnie dotarła i wstyd mi, że być może byłam nieuważna czytając poprzednie posty. Tak czy inaczej mocno Cie przytulam i życzę więcej wiary w sens istnienia, choć wiem, że życzenia to niewiele. Też mam problemy ze zdrowiem i niewesołe przemyślenia na temat przemijającego życia, więc może mi do Twoich czarnych myśli nie tak daleko. Myślę o Tobie z troską i wiarą że wszystko będzie dobrze.

    OdpowiedzUsuń

Chcesz pogadac? Zamieniam sie w sluch.