No niby jestem w domu i niby powinnam sie cieszyc, bo kamien zostal usuniety, ale...
Jakies kolejne gowno siedzi w nerce i czeka na swoj wielki dzien, kiedy to bedzie moglo zstapic do moczowodu i zatkac go tak skutecznie, zebym znow przypomniala sobie, po co mam nerki. A wiec czekaja mnie regularne wizyty u urologa, jesli wczesniej zlóg sam nie wyruszy w droge na swiat i nie spowoduje kolejnej kolki nerkowej. Juz sie boje!
Sama operacja niby przebiegla pomyslnie, ale przez trzy dni bylam przykuta do lozka, pelna szlauchow, rurek i cewnikow, worow, termoforow i innych kroplowek, z bolami, krwawiaca nerka i cala pesymistyczna, placzaca i w czarnej dziurze. Wyczynem bylo udac sie z calym tym ustrojstwem do lazienki, zeby choc troche sie przemyc. W dzien glownie spalam, za to w nocy nie moglam.
Jedyna korzysc z tych tortur to brak bolu przy oddawaniu moczu, za to czestotliwosc niewiele sie zmienila i zaworek jakby mniej odporny na tlumaczenia, ze jeszcze 5-10-20 metrow do klopa. Znow wiec musze miec kibel w polu widzenia. Niby lekarze mowia, ze to minie, bo wszystko jeszcze mocno rozkalibrowane po tej endoskopowej operacji, ale ja oczekiwalam natychmiastowej poprawy.
Wszystko jest niby... Nastroj tez.
Znow wiec skazana jestem na siedzenie w domu, ciekawe, jak dlugo.
Wcale mnie to nie nastraja ani troche bardziej optymistycznie...
Za slowa wsparcia serdecznie dziekuje.
Porobilam z nudow troche zdjec. Pokoj mialam tym razem ogromny, chyba najwiekszy na oddziale.
W okna zagladala jesien...
Jednak lokalizacja byla psu o kant zadka rozbic, ogromny parking, samochody jezdzace w te i nazad przez caly dzien, a tuz obok wylotowa i mocno zatloczona ulica i druga prowadzaca do duzej kliniki. Wycie karetek przez cala dobe oraz warkoty helikoptera, co jeszcze bardziej mnie dolowalo.
Ukoronowaniem byla starsza marudna wspolpacjentka. Naprawde mialam ochote umrzec.
Dzieci mnie nie zawiodly i jak zwykle obsypaly pieknymi kwiatami...
... ktore zostawilam marudnej babie, zeby sie cieszyla, bo jej nikt nie odwiedzal.
Tylko jednego dnia mielismy slonce, wiec je zlapalam, kiedy zachodzilo.
I ktoregos wieczoru probowalam zdjec nocnych, ale wyszly tak sobie.
No to mnie macie z powrotem, ale bez szczegolnej checi do czegokolwiek, w tym rowniez pisania. Moze pobyt w domu mnie zmieni, moze poprawi mi sie nastroj, a zaworek uszczelni.
A moze nie...
W kazdym razie witajcie.
witaj w domu, księżyc piękny nocy
OdpowiedzUsuńa nocnik mi się przypomniał, że móbyłby być rozwiązaniem - no żartuję, żartuję
Ksiezyc podwojny, bo przez szybe. Qrde, zamknieci bylismy jak w psychuszce, brakowalo tylko drzwi bez klamek.
UsuńKochana witaj trzymałam kciuki za Ciebie nawet opisałam w swoim blogu życzę oby nastrój był lepszy trzymam kciuki.Buziaki.
OdpowiedzUsuńDziekuje, Agatko.
UsuńWitaj w domu, w domu najlepiej! :)
OdpowiedzUsuńNajważniejsze, że wszystko się udało; poprawę odczujesz na pewno już niedługo.
Moc buziaków!
Jedno sie udalo, a nastepne czeka w kolejce...
UsuńWitaj z ... tarcza!
OdpowiedzUsuńC i e r p l i w o s c i :).
Tak bardzo na tarczy nie bylam dawno.
UsuńNo nareszcie - Witaj Aniu - ale mi Ciebie brakowało tu i na fejsie - nawet mi się wchodzić nie chciało - zresztą dostałam lenia i nic mi się nie chce. Będzie dobrze - trzymaj się :)
OdpowiedzUsuńJestem, ale czy to cos zmienia?
UsuńDobrze że wszystko się udało, na zapas się nie martw, ważne że JESTEŚ :)
OdpowiedzUsuńJestem, a jakoby mnie nie bylo...
UsuńPanterko nie smutkuj,walcz, w koncu taka twoja natura. Przytulamy :* zdrowiej nam szybko!!
OdpowiedzUsuńZ czym ja mam walczyc? Z nowym kamieniem? To cos jak z wiatrakami, ten sam efekt.
UsuńWreszcie jesteś, nasza kochana Marudo! A marudź se do woli, skoro już musisz. Jak się wyżalisz, to do normy wrócisz. Nie masz pojęcia, jak tęskniliśmy tudzież z niepokoju drżeliśmy:)). Na razie dajemy Ci wolne, ale i tak długo bez nas nie wytrzymasz:)))***
OdpowiedzUsuńMoze wytrzymam, moze nie.
UsuńNa razie tylko ryczec mi sie chce.
Nie nadaję się do pocieszania, bo sama jestem w czarnej dupie. Oby nam się odwróciło!
OdpowiedzUsuńNie bylo mnie z Wami o 20.00.
UsuńWloczylam sie gdzies miedzy maligna a rowem marianskim.
A przeciez obiecywalam. Nawet to mi nie wyszlo...
Phi, my byliśmy z Tobą. ;) Gocha nas "zwołała".
UsuńCos takiego! Wlasnie odnalazlam.
UsuńNo to... "Rycz mała, rycz"...:)))*
UsuńNo, przynajmniej Ty mnie rozumiesz!
Usuńkochana jak się ciesze, że wróciłaś!!! Księżyc piękny!!!
OdpowiedzUsuńa teraz słuchaj jak się z Tobą "zempatyzowałam"
W poniedziałek 25 września dostałam czegoś i siusiu co 2 min, a w zasadzie przez pół szychty z kibelka nie wychodziłam... Byłam pewna, że to wina przeziębienia i że przeziębiłam pęcherz, bo w pracy też zimno i na następny dzień minie. Niestety nie mijało. We środę pielęgniarka z izby opatrunkowej na kopalni uświadomiła mnie, że to możne być kolka nerkowa. OK miewałam kolki ale miałam przy tym bóle nerek a tu nic mnie nie bolało tylko siku wciąż i wciąż... We czwartek zaczęły i nerki boleć... Stwierdziłam, że przejdzie i uparcie nie szłam do lekarza. W piątek w pracy na nocce myślałam o Tobie jak tam po operacji się czujesz i kiedy wracasz... No i o godz 3:30 w przebiegu do 4 siedząc na kibelku żegnałam się ze światem, bo takiego bólu, zawrotów głowy i zimnych potów nie miałam nigdy. i nagle, o koniec, ulga, żyję. Na papierze toaletowym znalazłam pięknego ciemnobrązowego, ostrego jak diabli kamyka... Ha!!! miesiąc wcześniej miałam badania moczu i nic nie wyszło, wsio w porządku, a tu takie coś. Po porodzie czuję się jak nowo narodzona i czuję, ze w sobotę to musiała być Twoja pomoc!!!
Tak, więc wiem że i tym razem dasz radę!! Staniesz na nogi i już niedługo będziesz nas raczyła fotkami z długich spacerów!!!!
Syla, Ty lec z tym kamykiem do urologa, trzeba nie tylko to badziewie zbadac, ale zrobic usg i moze brac jakies leki, chocby ziolowe.
UsuńJa rodzenie kamienia milej wspominam od tej operacji i 5 tygodni zycia z rurka w d***e.
pocieszyłaś mnie...
UsuńDziś idę do lekarza, w zasadzie to się powoli zbieram już...
Idz, nie ma co zwlekac, trzeba dbac o nery, bo dializy sa nieprzyjemne, a potem juz tylko przeszczep.
UsuńLekarz mnie pocieszyl... Z racji, ze kamyk jest tak diabelnie ostry, stwierdzil, ze to pewnie tylko odlamek... Przepisal mi antybiotyk, mase badan i usg...
UsuńOd siebie dodam: PIJ, PIJ, PIJ. Niech Ci uszami tryska, ale pij.
UsuńPewnie tez masz te kamienie szczawianowe, twarde i ostre, ktorych nie mozna rozbic ultradzwiekami.
Nie powiedzial mi jak on sie nazywa, ale z tego jak wyglada to z koloru wychodzi wlasnie ze to ten szczawianowy... Chyba za duzo szpinaku wcinam ;(
UsuńPopatrz u gugla, czego powinnas unikac w diecie.
UsuńPanterko, niech te dolegliwosci, niedyspozycje pooperacyjne wynosza sie i trzymaja sie od Ciebie z daleka.
OdpowiedzUsuńDobrze, ze jestes juz w domu.
Dobrze, ze z nami Jestes.
Buziak ***
Zaraz ide sie polozyc, bom slaba nad wyraz. Ten szpital wyciagnal ze mnie wszystkie sily.
UsuńCieszę się ,że jesteś , myślami byłam przy Tobie...
OdpowiedzUsuńNastrój się zmieni...
Przytulam , głaszczę jak dużego kota ...
No przecież Pantery takie są :-)
Wiem, Krysiu, czulam Wasza obecnosc.
UsuńPrzede wszystkim, życzę aby zdrowie i samopoczucie się poprawiło. Ja wiem, że łatwo się mówi ale masz dwa wyjścia - walczyć i nie poddawać się albo oddać broń i zaszyć się gdzieś w ciemnym zakamarku swojej duszy bez okna na świat. Zbyt wielu ludzi o tobie myśli byś mogła się poddać. Ale nic na siłę, powoli, małymi kroczkami. A uda się - zobaczysz.
OdpowiedzUsuńPewnie tak, ale na razie nie ma mi sie na zycie.
UsuńFajnie, że w końcu jesteś z nami. Za chwilę będzie dobrze i będziesz się uśmiechać. Te straszne chwile gdy trwają są trudne do przeżycia ale jak miną szybko o nich zapominamy. Życzę Ci z całego serducha zdrówka zdrówka i zdrówka:)
OdpowiedzUsuńCzlowiek sie nastawil, ze zaraz po operacji bedzie smigal po polach jak nowka, a tu takie rozczarowanie...
UsuńWitaj Panterko z powrotem :***
OdpowiedzUsuńPomarudź, popłacz sobie, w końcu trudno wymagać od Ciebie, żebyś po pobycie w szpitalu tryskała radością i optymizmem. Mam nadzieję, że niedługo te nastroje miną, bóle miną, a kolejny kamlotek zechce sam i bezboleśnie opuścić Twoją nerkę, czy gdzie on tam jest.
Przytulam Cię wirtualnie, owiń się kotami i odpoczywaj :********
Bole to w zasadzie juz minely, chociaz tyle. Bede sie zachlewac woda i probowac to badziewie splukac do kanalizacji.
UsuńO właśnie, zachlać zarazę, niech płynie, gdzie jej miejsce. W razie co, daj znać, to pomożemy Ci w wizualizacji :)
UsuńJakos dam rade...
UsuńBędzie dobrze, na pewno, cierpliwości Pantero, odpoczywaj.
OdpowiedzUsuńNo, odpoczywam, bom wiotka i slaba. Wolalabym jednak moc wychodzic.
UsuńNo to teraz siedzimy sobie razem na takiej samej bombie :-) Moj jest na lewej nereczce, hehe. Wez pomyslmy faktycznie jak to dziadostwo odkleic zanim duze narosnie, na razie to staram sie pic jak najwiecej, ale mierzi mnie juz to ta woda, a sokiem zurawinowym rzygam na odleglosc. A Tobie to dopiero wspolczuje, ja nie wiem jak bym wytrzymala, ja nie z tych co pic lubieja...
OdpowiedzUsuńW Polsce to byla woda Jana na takie okolicznosci, pilam ja hektolitrami.
UsuńTutaj chleje zwykla wode i tez plucze. Jak trza, to trzeba!
♥♥♥
OdpowiedzUsuń♥
UsuńWitaj :)
OdpowiedzUsuńZnam te bóle, bo mam obciążenie w w postaci wytrącania się złogów w nerkach i średnio raz na 2-3 ms mam rolling stones z nerek :) Raczej piasku, ale ból tylko nieco mniejszy.
Dlatego piwo jedno codziennie to raczej wskazanie od nefrologa.... I bieganie po schodach podczas kolki....
Trzymam kciuku za Ciebie!
P.S.
Ja mam ostatnio takie z lekka denne podejscie do życia stąd mnie mało...Czytam, ale nie zawsze mam czas i wenę by komentować....
Wiem, ze tez masz dola i nie dziwota, ze go masz, jednak przed Toba jeszcze cale zycie, a u mnie juz schylek. Ehhh, do d***y to wszystko...
UsuńNo żeż jak Cię zaraz schylę, Anka, to Ty popamiętasz!
UsuńAle i tak buziaki. :)
W dupsko to Ty możesz kopa co najwyżej dostać :P
UsuńTez Was kocham.
UsuńJa spóźniona, ale też bym Cię kopnęła za te goopoty co piszesz ;)
UsuńCiebie oczywiscie tez oczien ajlawju. :)
Usuńkochana... że tez maruda Ci się trafiła! to pech prawdziwy...
OdpowiedzUsuńale najważniejsze że już jesteś i teraz już z każdym dniem będzie lepiej!
Tulę i ściskam serdecznie... wirtualnie mogę... krzywdy nie zrobię :) :*******
A moze ona nawet nie marudzila, tylko ja to tak odbieralam? Jak wszystko zreszta, na NIE.
Usuńogromnie sie ciszę, że już jesteś w domu. Siły i chęci wrócą, jestem tego pewna.
OdpowiedzUsuńWróco albo i nie wróco...
Usuń...nie wiem co napisać a też i nie chcę coby się na mnie posypały"gromy i pierony"...
OdpowiedzUsuńZdrowiej:)
Eee, w tym stanie nawet pieronow z siebie nie wykrzesam...
UsuńTo Cię jednak plasnę odonem w łeb,coby Ci się kręgosłup wyprostował:)
UsuńDobra, dobij mnie, bo sie mecze na tym swiecie.
UsuńChciałabyś mieć lekko,łatwo i przyjemnie.Nie ma to tamto.Chcesz Bułę/tyle zachodu włożyli wszyscy w jej zdobycie/Miećkę i Kirę osierocić?Będą się biedne Zwierzaczki tułać po złych ludziach albo zostaną bezdomne i będą szukały kęsa na przeżycie bo ich Pańcia w dół wlazła i nie chce z niego wyleźć.Dawaj do góry!Kayrona trza pchać do domu a ty w czarnej rozpaczy!Bo Ci skórę przefarbuję!
UsuńTy nie ty:)
UsuńMaja jeszcze ojca, nie beda bezdomne. Dobrze sie nimi zajmowal, kiedy mnie nie bylo.
UsuńOjciec się opiekował bo musiał coby matka po powrocie po uszach nie dała.Wyłaź z tego doła!
UsuńNie wyjde!
UsuńWyłaź!!!Siedzisz mi na nosie i mnie jeszcze głębiej wpychasz.Wyłaźźźź,bo jak Cię dziabnę w zadek to nie tylko wyleziesz ale wylecisz!
UsuńDzisiaj nie wyleze, moze jutro...
UsuńMoże strzymam do jutra.
UsuńMoże weź się za...systematyczne picie piwa,tak szklaneczkę dziennie a może Ci podesłać tej wody Jana?
Mam sfojo wode, a za piwem nie przepadam.
UsuńCieszę się że wróciłaś i przesyłam ci dobrą energię
OdpowiedzUsuńJa tez sie ciesze, bo w szpitalu bylo nie do wytrzymania.
UsuńDzień dobry Panterko,
OdpowiedzUsuńi niech on będzie dobry chociaż niby zwyczajny,z malutkimi kroczkami,malutkimi radościami i przyjemnościami.Ot choćby takimi futrzastymi,które nie mogły się na Ciebie doczekać i pewnie grzeją dupki teraz z Tobą! itp,itd...
Ano grzeja doopki na moich nerkach, jak zwykle zreszta.
UsuńMoje male dochtórki...
Nie dołuj Pantero, nie dołuj. Trudno o euforię w tym momencie, ale za to możesz czytać do woli, filmy oglądać, czy co tam lubisz. Pół szklanki pełnej!
OdpowiedzUsuńA dzie tam! Pól pustej.
UsuńNo masz. PEŁNA jest!
UsuńMoja? NIEEE...
UsuńPanterko, dobrze, ze juz jestes!
OdpowiedzUsuńBedzie dobrze. Musi.
:****
Wiesz jak jest, MUSI sie podatki placic i umrzec.
Usuńale sie za bardzo nie spiesz! ;)
UsuńZ podatkami? ;)
Usuń;)))
Usuńprzytul koty do siebie i daj sobie troche czasu. :***
Nie odstepuja mnie na krok.
UsuńMoze sie uda.
Dobrze,że już w domu, to nastrój się wkrótce poprawi. Zdjęcia cudne! dziewczyno, TY MASZ TALENT!
OdpowiedzUsuńPoprawi albo i nie, wszystko zalezy od zachowan mojego pecherza.
UsuńBedziesz zyć Panterko !!!!!
OdpowiedzUsuńLekarze sie sprawili na medal ....
Teraz może być tylko lepiej :-)
Duuuuużo zdrówka zycze :-)
Zyc to moze bede, ale co to za zycie...
UsuńPanterko, fajnie, że już wyszłaś ze szpitala i możesz dochodzić do siebie w domu. Atmosfera szpitalna straszliwie dołuje, w domu zawsze szybciej się wraca do zdrowia. Postaraj się nie umartwiać się na zapas i plany ustalaj na jeden dzień:) Głowa do góry, dużo zdrowia życzę i bardzo ciepło pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńJa tam sie, Mikus, nie umartwiam, tylko poprawy nie widze. Stad zwisly nastroj.
UsuńDobrze, że wróciłaś :)!
OdpowiedzUsuńJa wiem, czy dobrze?
UsuńWszystko mi w poprzek.
Zaworek się naprawi...nie od razu Kraków zbudowano. Daj się rurce zagoić:))
OdpowiedzUsuńPokój szpitalny...ale macie metraże....moja teściowa w czwartek czekała 5 godzin na krześle na przyjęcie do szpitala....do pokoju, ale inna pani miała mniej szczęścia dostała pokój na korytarzu.
Nastrój też mam podły jeśli Cię to pocieszy.
Pewnie w Polsce bylby moj pokoj co najmniej 7-osobowy, miejsca wystarczyloby spokojnie.
UsuńZupelnie nie pociesza mnie Twoj podly nastroj, wprost naprzeciwko.
W kupie raźniej przecież:))) A to i do pokoju i nastroju pasuje:)))
UsuńNo to cho do tej czarnej doopy! W kupie rzeczywiscie razniej,
UsuńNo to se tak posiedzimy zdalnie. Dam znać, jak mi przejdzie:))
UsuńBieremy Wroclawiankie ze sobom? Pasuje do profilu.
UsuńJasne, we dwie za bardzo się zmęczymy od biadolenia, we trzy, cztery będzie czas na oddech.....
UsuńJak sie zakopiemy, to nikt nas nie znajdzie w tym rowie. O!
UsuńWypad z rowu,zajęty!Ja tu jestem największejsza...
UsuńWykopiemy se swoj wlasny, co nie Mnemo?
UsuńJuż widzę panterę jak kopie rów:trzyma dwoma łapami łopatę a tu jeszcze trza sobie trzecią łapą wcisnąć łopatę w ziemię i jak tu siem utrzymać na jednej łapie mając trzy zajęte?
UsuńIdę spać-łeb mnie boli.Dobrej nocki.
Ogunem sie podeprze! I se tego rowa i tak wydlubie.
UsuńTo ic spac.
iii, raptem 3 dni od operacji minęły to jak masz się czuć lepiej?? wrócimy do tematu za 2 tygodnie, pewnie będziesz już brykać po łąkach z aparatem :)
OdpowiedzUsuńTylko jak ja przetrwam te dwa tygodnie?
UsuńTak, zeby nie zwariowac, he?
zacznij książkę pisać :) albo wróć wreszcie do malowania! coś musisz wymyślić i się zmobilizować do realizacji, pomarudzić to można ze 3 dni, później sama się tym zmęczysz!
UsuńJeszcze mi sie nie znudzilo i nic mi sie nie chce!
UsuńOj Anus, Anus! Masz prawo do takich odczuc, wiec Ci wybaczam, ale z wpisem w poprzednim poscie, o tym aby sie nie wybudzic po operacji, to lekko przesadzilas, klapsy Ci sie naleza.
OdpowiedzUsuńNajwazniejsze, ze jestes! Buziaki.
Ehhh, latwiej by bylo...
Usuńjak długo planujesz marudzić? 3 dni najdłużej. boli, wiadomo, nic nie poradzisz. tobie ból przejdzie za kilka dni, mnie przeszedł po 4 miesiącach. od tego czasu nie umiem pocieszać, ale zdrówka jak najwięcej życzę. i poprawy humoru.
OdpowiedzUsuńOoo, kochana, jak sie nakrece, to mogie tak do konca zycia marudzic.
UsuńOjczymatka i trójka M&M&M'sów przesyła pozytywne myśli i dobre wibracje! Warunki chyba w tym szpitalu całkiem niezłe? U nas w szpitalach na salach wszyscy wyglądają jak skazańcy na pryczach.
OdpowiedzUsuńTu to jak w hotelu, trzesa sie nad czlowiekiem, o wszystko pytaja, a lekarza od pielegniarki ani pielegniarza od dochtórki nie odroznisz. Kilka dan obiadowych do wyboru, jak w restauracji. Na zyczenie telefon, tv i radio na miejscu kazdy ma dla siebie, dostep do sieci. Napoje jakie chcesz w kazdych ilosciach. Odwiedziny przez caly dzien i kapci nie trzeba zakladac.
UsuńNa operacje wioza razem z lozkiem.
Zeby nie choroba, to moglabym tam zamieszkac, ful wypas. ;)
Ech, a u nas jak dochtór lub pielęgniarka wpadnie do sali z obwieszczeniem "zapraszam Pana/Panią na badania" to brzmi jakby "zapraszam Państwa do gazu". Chodzą jak święte krowy, niczego się nie dowiesz o stanie zdrowia, opryskliwe to wszystko jakby sam pobyt w szpitalu był za mało nieprzyjemny. Raz obok mego łóżka przywieźli mocno pobitego żula i tak leżał trzy dni i śmierdział, oszczany i osrany a ja rzygałem jak kot z tego smrodu.
UsuńTu jest przynajmniej czysto, a personel jest naprawde mily i uprzejmy. Pytac mozna zawsze i o wszystko, pacjentowi poswieca sie duzo czasu.
UsuńPewnie, ze sa i tacy, ktorzy marudza, ale ja nie mam szpitalowi nic do zarzucenia. Za kazdym razem pieknie dziekowalam za opieke i widzialam, ze robilo im to przyjemnosc. Nigdy tez nie naduzywam obslugi, kiedy jestem "chodzaca", sama pomagam, bo widze, ze maja urwanie d***y z robota.
W takich okolicznoscach choroba jest na pewno mniej uciazliwa.
Dobry wieczór Aniu! Wiem, że dla Ciebie nie najlepszy on, przeczytałam wszystkie powyższe komentarze wraz z odpowiedziami i mam pustke w głowie, co Ci napisać, byś nie skwitowała tego jakimś pesymistycznym odezwaniem.
OdpowiedzUsuńMoze pomilcze tu tylko, głową pokiwam, pogłaskam Cie po loczkach i buziaka dam a potem wycofam sie na paluszkach, zeby nie draznić kocicy...?Kocica musi chyba w samotnosci rany swe wylizac, wyspać sie i sił nabrać. A potem nam wszystkim nie raz pokaże na co ją stać!:-))
Całuję Cie serdecznie Aniu z mojego zakątka na koncu świata, będąc obolałą po bardzo pracowitym dniu!***
O to to! Dzisiaj jestem calkiem nie w sosie i za nic nie dam sie pocieszyc ani przekonac, ze to nie koniec swiata. Moze jutro mi przejdzie, a moze nie...
UsuńNo, w tej Twojej sali to można było tańczyć mazura w cztery pary! A przynajmniej karo mazurowe!
OdpowiedzUsuńNie lubię takiej dużej przestrzeni, szczególnie w obcym miejscu. Bardzo się cieszę, ze już jesteś, cieszę się nawet, że marudzisz, bo to znaczy, że jednak trochę odżyłaś; będzie dobrze! ******************
Chyba Ty jedna cieszysz sie z mojego gderania. I dobrze, bo wiekszosc mnie laje, a ja jestem biedna :(
UsuńWitaj Panterko kochana! Tak się cieszę, że znowu jesteś, połatana, zezłoszczona na ten cały swój stan, i niezbyt zadowolona, że jeszcze nie dokońca Cię nareperowali, co rozumiem. Ale dostrzegasz już pozytywy: piękne kwiaty od dzieci, wyjście do domu i nadzieję na poprawę.
OdpowiedzUsuńObyś znalazła w sobie siły na coraz większy optymizm. A jak musisz jeszcze trochę ponarzekać, to śmiało. Aż przejdzie :)
Uściski serdeczne!!!!
Przejdzie! Dzisiaj mam dzien gderliwy, ale w koncu jak dlugo mozna ciagnac?
UsuńSytuacja beznadziejna ale niestety się poprawi niebawem ;))
OdpowiedzUsuńWszystko beznadziejne!
UsuńA czy sie poprawi? Kto to wie?
Witaj ponownie! Wiem co to ból w nerkach, ciężko cokolwiek powiedzieć.... oby nie wróciło!
OdpowiedzUsuńNie wiem, co gorsze, czy bol nerek trwajacy dzien lub dwa, czy pieciotygodniowy bol pecherza.
UsuńWroci, o to jestem spokojna, bo nowy kamyk sie buduje...
A dzie jest, qrna, nowy wpis??? Do roboty!
OdpowiedzUsuńCzasu nie mialam, zarobiona jestem zamartwianiem sie, qurna!
UsuńDobra, dobra, zepne sie. Bedzie jutro.
No! Qrna!
UsuńTajes!
Usuń...witaj Panterko, jak dobrze, że już jesteś bo łysieć zaczynałem a nie chce Gosiance konkurencji robić bo przecież zwierzaki na nia Łysa wołają, he he he. Teraz czekam na kolejny wpis i sie qurna nie zamartwiaj bo bydzie dobrze...
OdpowiedzUsuńA nawet juz jest nieco lepiej niz wczoraj. Potrzebowalam swojego czasu na pomarudzenie i wylanie na Was swoich szpitalno-zdrowotnych frustracji.
UsuńA mówiłam, że marudzenie jest w porzo :))))))
UsuńMowilas! Madra z Ciebie kobieta. :)
UsuńNajlepsza wiadomość to taka,że premier Tusk został przewodniczącym Rady Europy! Na pewno ci to poprawiło humor!:))
OdpowiedzUsuńzdrówka życzę
UT
Wiem, ogladalam te radosna wiadomosc w szpitalu, bo nawet niemiecka telewizornia o tym mowila.
UsuńCieszę się Aniu że Jesteś. :) Taka sama a jednak inna. :). i czy wiesz już co jeść by nie robiły się te kamienie nie dawać im tego co lubią by się znów nie tworzyły. Jakieś tam zioła są które rozpuszczają również szczawiany. Ale trzeba je pić. Ty masz swój problem a ja swój stopa znów napuchnięta i stąpać się nie dało. Zastarzały reumatyzm co jakiś czas wywala atakiem na stawy stopy, bolący napuchnięty staw, uniemożliwiający chodzenie, też potrafi nieźle dokuczyć.
OdpowiedzUsuńJak zwykle pofolgowałam swojemu łakomstwu, za dużo kwasu, zakwaszony organizm zareagował tak jak zareagował. Znów uważam, znów odkwaszam i powoli zaczynam chodzić.
Serdecznie pozdrawiam ciepło mimo smutków wszelakich.
Ach, Ela, zyc trzeba, a nie wszystkiego sobie odmawiac. Jakies diety, ograniczenia to nie dla mnie. Dosc mam innych zmartwien. Zeby zachowac zdrowie, musialabym zyc samymi ziolami, a mnie wystarczy jedno, tyton sie nazywa. ;)
UsuńNo i super, że jesteś. Marudna, bo marudna, ale już z nami:)Nic Ci nie będę radziła, bo już Osoby nade mną to zrobiły. Zresztą nie bardzo znam się na chorobach i leczeniu nerek. Czytaj pozytywne blogi, rób wpisy a czas ci szybciej upłynie. I humor wróci:)
OdpowiedzUsuńSpoko, Jaskolko, juz mi przechodzi. A nerom postawie ultimatum, jak cos, to wyrzuce za drzwi. :)
Usuńcześć, Panterko! :)
OdpowiedzUsuńnie powiem, zaimponowałaś mi tą ilością marudzenia powyżej :))
ja bym nie miała tyle siły :P
fajny kolaż zrobiłaś z tych nocnych zdjęć. wygląda bajkowo :)
Wiedzialam! Nikt mnie nie pokona w maratonie gderania, jojczenia i marudzenia.
UsuńTen typ tak ma i juz! ;)
A sily? Jak sie zaczne nakrecac, to jestem swoistym perpetuum mobile. :))
no i tego Ci zazdroszczę :)))
UsuńTaka konstrukcja ;)
Usuń