Jak postanowilismy, tak zrobilismy i w niedziele po sniadaniu ruszylismy do Kassel. To miasto w Hesji, oddalone od Getyngi o ok. 50 km, liczace prawie 200 tys. mieszkancow, a wiec blisko dwa razy wiekszy od mojego. Pogoda od rana byla wystrzalowa, przyobleklam wiec bluzke z krotkim rekawkiem i cieniutka kurteczke, zeby za duzo nie miec do zdejmowania, bo przeciez na pewno bedzie juz tylko cieplej. Dokladnie jak wczoraj.
A przeciez mama mawiala: lepiej nosic, niz sie prosic. Jechalismy autem, moglam nadmiar odziezy w nim zostawic, ale ja jestem madrzejsza niz ustawa przewiduje i swoje wiem.
|
Przepieknej urody jesienne krajobrazy |
|
Droga niespecjalnie zatloczona |
|
Malownicze zamglenia w dolinach |
|
Slonce dodaje optymizmu |
|
Oj, mijane pagorki dosc mocno zakryte gesta mgla |
|
Wcale nam sie to nie podobalo |
|
Na szczescie mgly sie rozwialy, choc malutki tuman byl jeszcze widoczny |
|
Mijalismy urocze jesienne krajobrazy... |
|
... ktore nagle zszarzaly i rozmyly sie |
|
Mgla znow snula sie nad polami |
|
I rozwiewala sie miejscami |
|
Werratal to dolina rzeki Werry. My jedziemy jednym wiaduktem, obok wiadukt kolejowy ICE |
|
Kira zachwycona i niecierpliwa |
|
A potem bylo juz tylko gorzej |
|
Juz jestesmy na miejscu i prawie nie widzimy budynku 50 metrow od nas |
|
Mgla pokryla swiat na gesto |
Zero slonca, za to wicher taki, ze od razu przewialo mnie do szpiku kosci. Zaczelam sie trzasc i kombinowac odwrot do cieplego samochodu. Jakos nie mialam ochoty na zapalenie pluc. Maz ofiarnie podzielil sie ze mna ubraniem. Mial na sobie koszule z dlugim rekawem, na to sweter i kurtke. Zzul wiec ow sweter i ja, po jego wlozeniu, moglam tym sposobem kontynuowac wycieczke. Marzlismy solidarnie oboje, ale juz nie tak bardzo jak ja na poczatku.
Bo to jesień jest kochana. Czyli lepiej nosic niz się prosić:)) A najlepiej na cebulkę:))
OdpowiedzUsuńTeraz to ja wiem... Dobrze, ze chociaz mam cebulkowego meza-dzentelmena. :)))
UsuńJakie zachwycona Kirunia ma piękne duże oczyska!
OdpowiedzUsuńZabcia miala wczoraj raj na ziemi, wyganiala sie za wszystkie czasy przymusowego siedzenia w domu. :))
Usuńmamy na ogół maja rację. ja wożę ze sobą nawet buty, jakby co....
OdpowiedzUsuńCiiii,,, Ja swoim corkom tez do glow wbijam, a sama... Ehhh... :)))
UsuńMgła!
OdpowiedzUsuńKocham!!!
Piąte zdjęcie od góry bije wszelkie rekordy piękności!!!!!!!!!!
Tez kocham, ale niekoniecznie, kiedy jade zwiedzac. No! :)))))))))
UsuńGenau.
UsuńZnam , to znam - Ja każdemu każę się ubierać czapki zakładać a sama nic z tych rzeczy :)
OdpowiedzUsuńNo to piateczka! Nie jestem samotna w goopocie. :/
UsuńMgły malownicze są i fotogeniczne, ale dośc niemiłe dosc w obcowaniu bezpośrednim. Zwłąszcza gdy towarzyszą im silne powiewy zimnego wiatru. Obys sie Aniu nie przeziebiła po tej wyprawie!
OdpowiedzUsuńZdrowia zycze i słońca!:-))***
Tak mnie juz troche w gardle drapie, nakupowalam sobie i bede popijac miod z cytryna. Mam nadzieje, ze nic sie z tego nie rozwinie.
UsuńBuziaczki :***
Ty nawet jak piszesz podpisy pod zdjęciami to potrafisz trzymać człowieka w napięciu ;))))
OdpowiedzUsuńpowiedzenie mamusi bardzo mądre... ale ja z kolei mam problem w drugą stronę...
kiedy wyjeżdżam gdziekolwiek np. na wakacje to połowę rzeczy zawsze przywożę nietknięte... a samochód tak obładowany, że potrzebne rzeczy zostają w domu :))))
Zdrówka i sił na cały długi tydzień ;) :*****
a czemu numer 1? to będzie seria zatytułowana "w drogę"?
Usuńjesli to goopie pytanie to wybacz ... ja tam specjalnie mądra nie jestem ;)))
Emko!!! A kopa w doope chciała? Za to ostatnie stwierdzenie? Hę?
Usuńe tam e tam...:) nie wiem czemu nikt mi nie wierzy... ;)))
UsuńEmko, na jeden post jest stanowczo za duzo, wiec ponumeruje nastepne, a nawet chyba tytul troche zmienie, zeby bylo wiadomo, ze wszystko dotyczy jednego wyjazdu. Mnie dac aparat w lape, a malpie brzytwe, to wyjdzie mniej wiecej na to samo.
UsuńI zgadzam sie z Lidia, mnie tez juz stopa swedzi... :)))
czyli dobrze wyczułam z ta serią ;) nie jest jeszcze ze mną tak źle... ufffffff ;)))
UsuńNie da sie ukryc, ze jestes bardzo spostrzegawcza, Emko. :)))
UsuńJeśli sama się nie przekonasz to i tak nie uwierzysz nawet gdyby mówiono sto razy.Teraz już będziesz ubierac sie tak jak Mama kazała.Kirunia bardzo zadowolona i pełna energii .Milego dnia.
OdpowiedzUsuńAle ja juz sie miliony razy przekonywalam, tylko zawsze jestem madrzejsza od samej siebie. ;)))
Usuń...widoki przepiękne, doliny i mgły. Pogoda ma to już do siebie, że lubi płatać figle. Wczoraj podczas spaceru co chwilę zakładałem i ściągałem czapkę...
OdpowiedzUsuńJa mialam nadzieje na zdjecie mezowego swetra, ale niestety, caly czas mialam go na sobie. Gdyby nie on, juz bym nie zyla, zamarznieta na smierc gdzies w Kassel. :)))
UsuńPiękna wycieczka, ale marznąć to bym nie chciała...
OdpowiedzUsuńWiatr wywieje i przewieje wszystkie ciepło...
Kiedy wiatr na chwile przestawal wiac, bylo do wytrzymania nawet bez swetra, ale tych chwil bylo niestety malo. :))
UsuńJa mam odwrotnie,zawsze zakładam za dużo, a potem mogę zdjąć, no bo jak się jest tak strasznie chudą[nie nie mam anoreksji kocham jeść] to zawsze się marznie
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Martyna
Martyna, Ty mnie nie denerwuj!!! Ja tyje od samego patrzenia na zarcie. Moj slubny ma tak, jak Ty, moze pochlaniac dowolne ilosci i przytyc nie moze, za to chudnie z latwoscia. :((
UsuńBywa, że człowiek zbyt optymistycznie podejdzie do pogody, a potem marznie. Nam się dwa razy zdarzyło. Za pierwszym poszliśmy sobie coś cieplejszego kupić, a za drugim - niedawno, swoje odmarzliśmy, niestety.
OdpowiedzUsuńAle zdjęcia fajne wyszły i ta radosna Kirunia :)))
Zdjec zrobilam tyle, ze mnie samej trudno uwierzyc, wiec bedzie na kilka postow. Acha, byla niedziela, wiec nie moglam kupic niczego. :)))
Usuń:((
UsuńMyśmy wtedy w sobotę po sklepach biegali, w niedzielę byłoby gorzej.
Wlasnie, a dodatkowo gdzie w parku mozna cos kupic, a do miasta daleko. ;)
UsuńA widoki takie piękne po drodze były :))) zawsze coś :P
OdpowiedzUsuńTamta trasa z Göttingen do Kassel jest bardzo ladna sama w sobie. Wczoraj dodatkowo miala jesienne kolory i mgly - bajka! :)))
UsuńA było słuchać mamy! Mama ma zawsze rację, nawet jeśli nie! Wiem, bo jestem mamom! Hrehrehre!
OdpowiedzUsuńPrzyznaje bez bicia, ze to bylo niezwykle obludne z mojej strony. Dzieciom kit wciskam, a sama matki nie slucham. :))))))))))))
UsuńKiedyś gdy byłam bardzo chuda jak Martyna ciągle marzłam dziś już mniej bo mam sadełko ale i tak wożę ze sobą kurtki i swetry samochód udźwignie. :) Popatrz Aniu jaki piękny to świat gdziekolwiek się spojrzy czy to w Polsce czy to w Niemczech, Francji czy Rosji świat te jest cudownym miejscem. To czekam n opowieść o tym co tam widzieliście mimo niesprzyjających warunków. Że też Kira nie pościąga tego zabezpieczenia siedzenia z tyłu, u nas w jednej chwili znalazło się dobrze poskręcane na podłodze samochodu. :)
OdpowiedzUsuńTen brezent jest umocowany do wszystkich czterech zaglowkow, ale Kira tez daje rade sciagac i wbija klaki w tapicerke. Ale co tam, samochod rzecz nabyta, a Kira swoje prawa ma! :)))
UsuńJak to w górach moja kochana... raz wiosna raz zima. Ja to też się zawsze wybiorę a potem marznę. Ale ostatnio to zało.żyłam za dużo i się spociłam he he...
OdpowiedzUsuńŚliczny portret Kiruni, widać że lubi jeździć...
Ona jest urodzona samochodowa podrozniczka, tak spokojnego psa ze swieca szukac. Uwielbia to! :)))
UsuńJaki z tego morał mamy? Trzeba zawsze słuchać mamy!!!
OdpowiedzUsuńDbrze, że mąż się podzielił:)))
Widoki jesienne piękne;)))
Kira cudna! I wygląda na cierpliwą:)))
Kira to pies idealny, naprawde. Niezmordowana wedrowniczka, najbardziej cierpliwa podrozniczka samochodem, najposluszniesza sunia pod sloncem i wspaniala towarzyszka doli i niedoli. :)))
UsuńA tak cudnie się zapowiadało ;)))
OdpowiedzUsuńTak dobrze zarlo i na koniec zdechlo :((
UsuńAle w sumie nie bylo najgorzej, sama zobaczysz. ;)
Patrząc dziś na Kirę pomyślałam sobie,że dopiero na zdjęciach po operacyjnych ona ma radość w ślepiach:)
OdpowiedzUsuńUprzejmiście zachęcam do zwizytowania Damy.Zobaczysz nasz Cmentarz na kilku zdjęciach i kliknij na link w Jej komentarzu i zobaczysz go z lotu ptaka.Cuuuudo:)))
Bylam, widzialam. Jest wielki, ogromny.
UsuńA Kirunia rzeczywiscie coraz lepiej sie czuje, zupelnie juz nie utyka i czesciej sie usmiecha. :)))
co by nie mówić, to paskudnie złośliwa ta pogoda się okazała! mam nadzieję, że kataru nie złapałaś?
OdpowiedzUsuńCos mnie kreci w nosie i drapie w gardle, ale zapijam to miodem z cytryna. Moze uda mi sie przezyc. :)))
UsuńJa nie lubię mieć zajętych rąk i nosić czegoś jak wybieram się na wycieczkę, ale nauczona doświadczeniem wolę nosić i cierpieć niewygody niż się prosić, bądź przed wcześnie zasuwać do domu.
OdpowiedzUsuńZdrówka, aby się nie rozwinęło choróbsko!
Maly plecaczek na grzbiet i rece sa wolne! Ale madry czlek po szkodzie. :(
UsuńFantastyczne są takie wypady, nie musi być daleko, ważne, żeby wyjść, popatrzeć na inne miejsca, niż się ma w domu. :)
OdpowiedzUsuńA zdjęcia urokliwe!
Dobrze, że mąż ofiarny :)
A sprobowalby nie byc! ;)
UsuńA wycieczka na blogu potrwa do niedzieli, zapraszam. :)))
OdpowiedzUsuńMalownicza okolica po drodze :-) piękne pagórki :-)
Pozdrowionka
To prawda! Okolice mamy fantastyczna. :)
Usuń