Ale do rzeczy. Corka poprosila nas, zeby w niedziele wyjsc z Placzkiem, bo ona gdzies wyjezdzala i psisko byloby za dlugo samo. Wymyslilam wiec, ze podjedziemy do rzeki, maz Kire i mnie tam wysadzi, a sam pojedzie zabrac Placzka na spacer. My dojdziemy tam brzegiem Leine, po czym wrocimy razem autem do domu. Niby moglibysmy wziac na spacer oba psy, ale Placzek zawsze bardzo Kire maltretuje, nie chcielismy wiec ryzykowac, ze zrobi jej przypadkiem krzywde. Za swiezo jest sunia po operacji. Zabralam do kieszeni tylko maly kompakt, nie chcialo mi sie juz dzwigac ciezkiej lustrzanki.
Po porannej gestej mgle nie zostalo ani sladu, slonce swiecilo, ale bylo chlodno.
Ptactwa i innego drobiu, jak widac, i nad Leine nie brakowalo.
Minelysmy Arene, niedawno wybudowana hale sportowa, za soba zostawilysmy siedzibe orkiestry symfonicznej.
Kolejne mosty nie stanowily przeszkody, zrobiono bowiem wygodne przejscia pod nimi. Nie trzeba wiec przechodzic przez ruchliwa ulice. Kolejnym dowodem na nadchodzaca wiosne sa wietrzace sie na trzepakach dywany.
Kilka krokow dalej natknelysmy sie na kuriozalne cus, czego na pewno wczesniej tam nie bylo. Ktos wymurowal nad brzegiem rzeki... podwojne legowisko i obkleil je mozaika.
Kirze w kazdym razie bardzo sie spodobalo, ja nie ryzykowalam nawet posadzenia na nim zadka. Czemu to moze sluzyc? Parkom, ktore latem poczuja nagla wole boza? Obserwatorom rzeki? I czy w ogole jest to legalna budowla, czy ktos sobie to postawil w ramach hobby, na dziko? Nie wiem, ale pomysl fajny. Idziemy dalej.
Kirunia niezmordowanie obrabiala patole. Jak widac, krety tez juz wylaza na wierzch.
Spotkalysmy kolejnego abondzia. Kaczek juz w ogole nie focilam, bo jest ich takie zatrzesienie, ze az nudno. Pewnie niedlugo bedzie ich tyle, co Chinczykow i nastapi prze...kaczenie.
Minelysmy schronisko dla zwierzat, pozniej cmentarz za teczowym mostem.
Przelazlysmy pod wiaduktem - zjazdem z autobany do polnocnej czesci miasta. Nawet tu trafila mi sie czapla w locie (powiekszcie zdjecie, bedzie lepiej widac).
Przeszlysmy mostkiem nad rzeczka Grone, ktora kawalek dalej ma ujscie do Leine. Tam juz czekal na nas moj slubny, ktory zdazyl wyprowadzic Placzka. Ladnych pare kilometrow mialysmy w nogach. Kira jeszcze wiecej, bo latala w przod i w tyl zakosami. Z ulga wiec wsiadlysmy do auta i pojechalysmy odpoczywac do domu.
Piękny spacer a mozaikowe legowisko rewelacja,tylko czemu one służy.Koniecznie musisz się dowiedzieć.Całuski dla Kiruni .Miłego dnia.
OdpowiedzUsuńJa tez sie zastanawiam, czemu to ma sluzyc. Pewnie lezeniu i wpatrywaniu sie w Leine. :)))
UsuńMilego!
Dokładnie temu, co napisałaś. Kosztowało to "legowisko" 2000 euro i sfinansowano je z programu operacyjnego Soziale Stadt. Zbudowano na prośbę mieszkańców. To już trzecie takie mozaikowe "siedzisko" w Getyndze. Posiedziałabym chętnie nad Leine. Może się kiedyś w końcu wybiorę. Pozdrawiam.
UsuńA gdzie sa dwa pozostale? No i kiedy sie w koncu wybierzesz, to mam nadzieje, ze sie spotkamy. :)))
UsuńJedna przy Bushaltestelle na Asternweg, blisko Levinparku (boczna Koenigsallee) a druga przy Naturfreundeweg, niedaleko Hagenweg.
UsuńMam ochotę odwiedzić Getyngę, ale jakoś się nie składa, a może nie starałam się bardzo. Z moim zwierzyńcem nie jest łatwo logistycznie. Jeśli tylko bym się wybierała, na pewno dam znać. Bo jak się tam nie spotkamy, to gdzie? A jak czytam u Ciebie, to dreptamy po tych samych ulicach w tych samych miastach i miasteczkach (tu myślę o Baranowie Sandomierskim, bo w zamku pracowała moja ciotka) od wielu lat. Acha, a te siedziska/leżyska to postawiła taka organizacja z Nikolausbergu - "Andere Option e. V." Pozdro
Jaciekrece! To Ty z daleka wiesz wiecej ode mnie, ktora zyje tu na codzien. Fstyt po stokroc!
UsuńIgnorancja do potegi kosmicznej! Musze sie wybrac i poszukac tych dwoch pozostalych legowisk. Dziekuje za informacje, Owieczko.
Jakbys miala przyjechac, to nocleg masz, wiesz o tym, prawda? :)
No przecież nie będę Cię wykorzystywać Panterko!
UsuńJam taka mundra, bo moje dziecko mi powiedziało.
A dziecko z mojego miasta? Pewnie wiec bedziesz u dziecka nocowac.
UsuńAle jak cos, to pokoj goscinny juz mam wyremontowany, wiec wiesz... :ppp
No proszę! Wyjaśnienie przyszło z niespodziewanej (dla mnie) strony. :)
UsuńJa tez pozostaje w silnym zdziwieniu oraz zachwycie nad rozlegla wiedza Owcy. :)
UsuńDziecko niestety nie w Getyndze. Teraz woli wielkie miasta, ale ma w G. szkolne przyjaźnie getynskie pielęgnuje i bywa tam.
UsuńJednak mimo wszystko krajobraz jest jeszcze surowo zimowy. Dopiero na zbliżeniach, takich jak w poprzednich postach "spacerowych", widać, że w przyrodzie coś się dzieje. A to coś nad rzeką wygląda jakoś tak organicznie, jak model płuc albo co :))))))
OdpowiedzUsuńWyglada zaskakujaco, ale fajnie, podoba mi sie. W necie nic na ten temat nie znalazlam, ale dalam pytanie na fb, moze ktos z mieszkancow Getyngi bedzie wiedzial. :)))
UsuńPanterko. U Ciebie dużo abondzi, a my też mamy drób i to wysoko postawiony ,,Kaczora walecznego ". Niestety on tak dostojnie nie wygląda ! Barbara Batkiewicz
OdpowiedzUsuńKaczek to i my mamy nadmiar, ale zadnego walecznego kaczora. I cale szczescie! :))))
UsuńAle fajny spacer:) Aniu a to legowisko podoba mi się i faktycznie może za jakis czas okaże sie w jakim celu. Może to początek jakiegoś planu?
OdpowiedzUsuńSzukalam w necie, ale zupelnie nic nie znalazlam na temat tego mozaikowego lozka. Naprawde nie mam pojecia, o co w tym chodzi. Co nie znaczy, ze mi sienie podoba. :)))
Usuń...ale masz miejsc połażenia sobie, ile rzeczek i mostów. Fajnie było...
OdpowiedzUsuńNiby wszystko w wersji niedorozwinietej, ale faktycznie, lazic mam gdzie w poblizu wody. :)))
UsuńSama zległabym na takim łożu i popatrzyła na kaczki:)
OdpowiedzUsuńHanus, od lezenia na takich lozkach dostaje sie wilka z przytupem. :)))
UsuńOj zimne to łoże :) ale za to kolorowe w cieple dni na kocyku można na nim posiedzieć , ktoś miał fajny pomysł.
OdpowiedzUsuń:)
Zdjęcia cudne i nie zimowe serce rozgrzewające. :)
Dzisiaj mamy taki huragan, ze glowa mala. Nigdzie nie chodze, ide spac! :)))
UsuńA po co to ma sluzyc? Ma stac i cieszyc oczy :-) Ale to schronisko to jakos tak bardzo miernie wyglada. I cmentarz za Teczowym Mostem... NIgdy czegos takiego nie widzialam..
OdpowiedzUsuńPisalam juz kiedys o nim, poszlam tam na wszystkich swietych. ;)
Usuńhttp://swiattodzungla.blogspot.de/2012/11/cmentarz-za-teczowym-mostem.html
Nasze schronisko jest bardzo male, a i tak wiekszosc boksow stoi pusta. Latem wyglada znacznie fajniej, obrosniete zielenia.
Kocham wodę, tylko mam taki gratisik, że dostaję cholery, gdy ja widzę, a nie mogę do niej wejść.
OdpowiedzUsuńDo naszych jeziorek, sadzawek, rzek, rzeczek i kanalow mozesz sobie wchodzic do woli. W niektorych woda siegnie Ci nawet do kostek, pod warunkiem, ze wczesniej nie wyschla. W innych mozesz sie utopic, ale predzej pobrudzic ptasimi odchodami - sama widzisz, ile drobiu mamy. :)))
UsuńToteż sama widzisz! Nie mogę wejść nie tylko z powodu zakazu, ale i z powodu łajna, zimy, płytkości, pośpiechu itd.
UsuńNiezła woda.. ! bo wchodzę sobie tak zupełnie przypadkiem na tego twego bloga, nie wiedząc nic.. A za oknem mam ocean a na brzegu jego port stoi a w nim stoją łodzie motorowe i żaglowe. Wiatr marszczy wodę w przeciwnym kierunku do fal, jest niewielkie wzburzenie. Poza tym Słońce, duzoo Słońca, którego jak wiadomo nam teraz w Europie brakuje i z którego idę zaraz na swój spacer nieco poczerpać i napatrzeć się na kolory tak nieczęsto dostępne, nam białym.. A i wczoraj zapytałam mojego partnera, z którym tu na wakacje urodzinowe przyjechaliśmy, na trochę.. o przypływy i odpływy, które zauważam co dzień i co noc. Odowiedział, że wodę Księżyc ciągnie, wiec pomyślałam sobie, że skoro i mnie do wody ciągnie, i jeśli on ma racja, a może mieć, to może przez tą wodę do Księżyca objawia się nasz pociąg.. hmm..? tak tylko dzieląc się spostrzeżeniem pozwalam sobie na mały wpisik jako miłośniczka psów, spacerów, wody i przedstawicielka znaku wodnego lekko zaskoczona zbieżnościami sytuacyjnymi. pozdrawiam znad Oceanu wietrzyście i z bryzą ;) Nel
OdpowiedzUsuńSzczesciara! Ja musze sie zadowolic ta namiastka oceanu w postaci niezliczonych ciekow i roznego rozmiaru sadzawek. Nawet nie mam przyplywow i odplywow, chyba ze bedzie oberwanie chmury, wtedy wody drastycznie przybywa. ;)
UsuńFajnie, ze wpadlas, zapraszam ponownie. :)
Czuję w kościach.... czuję!
OdpowiedzUsuńZnaczy wiosne czujesz, czy reumatyzm? :)))
UsuńOwieczka jest niesamowita :)) Na razie takie leże zimne i mało przyjemne, ale latem .... fajnie jest móc sobie pójść na spacer w taki ładny dzień :)) Wiosna, wiosna :)
OdpowiedzUsuńDzis znow slyszalam zurawie...
UsuńA kiedy sie rozpogodzi, pojde na poszukiwania tych innych legowisk mozaikowych. :)
U Ciebie już tak wiosennie... zazdroszczę :)...
OdpowiedzUsuńAbi, sa juz zurawie i bociany. Nie ma odwrotu! :)
UsuńChoć mój znak zodiakalny ma niewiele wspólnego z wodą (czyt. nic), to też uwielbiam wodę. Strumyki górskie, jeziora, jeziorka, rzeczki... morze :) Całkiem niedaleko mam nad Wisłę, ale tam nie jest tak malowniczo, jak u Ciebie.
OdpowiedzUsuńWspaniały spacer! Kira wybiegana, Pańcia zadowolona, czego chcieć więcej :) Można wrócić na zasłużony odpoczynek w domowe pielesze :)
Wciaz odkrywam to moje piekne miasto na nowo, tyle w nim nieznanych mi zakamarkow, a co jeden to piekniejszy. Oby tylko pogoda dopisywala!
UsuńTo mozaikowe leże przypomina mi z daleka wielkie płuca :-)))))
OdpowiedzUsuńSpacer, jak się patrzy; macie dziewczyna niezłą kondycję!
Kiedy pogoda sprzyja, zaden dystans nam nie straszny. :)))
Usuńsuper takie wycieczki! :) i super, kiedy możesz je odbywać z Kirunią :)
OdpowiedzUsuńTo łóżko, które upodobała sobie niegdyś Kirunia, jest niesamowite. :)
OdpowiedzUsuń