Ktoregos przedwieczoru, po dniu dosc pochmurnym, spojrzalam w niebo i z radoscia stwierdzilam, ze chmury zniknely i zapowiada sie ladny zachod slonca. Porwalam wiec aparat i pognalam w miejsce, skad ten zachod powinien byc dobrze widoczny. Bylo krotko przed godzina 19.00 i slonce jeszcze przyswiecalo, choc juz bardzo nisko nad horyzontem. Po drodze zrobilam kilka zdjec, ale zanim dotarlam do celu, slonca juz nie bylo, za to niebo pieknie rozowialo, poprzecinane wyraznymi bialymi liniami podswietlonych od dolu smug kondensacyjnych, ktore pozostawily na nim samoloty.
Przyzwyczajam sie bywac na spacerach bez Kiry, ale kiedy tak stalam na tej gorce zupelnie sama w zapadajacym zmierzchu, zrobilo mi sie nieswojo. Nie, zebym sie bala, ale poczulam sie dziwnie, bo gdyby cos, gdzies, to nikt by nawet nie uslyszal mojego wolania o pomoc. Wokol zadnych zamieszkalych domow, jedynie puste o tej porze zabudowania przemyslowe. Kira wprawdzie to najlagodniejszy pies pod sloncem, ale co najmniej z wygladu budzi respekt i zapewne powstrzymalaby niecne zapedy sama swoja obecnoscia.
Lazilam wiec sobie w te i nazad, czujnie sie rozgladajac i fotografujac, po czym zajrzalam do aparatu, zeby podejrzec na ekraniku, jak zdjecia wyszly, a tam... ZONK! NIC! NULL! Noszsz... Nie wiem, co sie stalo, nie wiem, jak to sie stalo, ale zdjec nie bylo. Jedyne wytlumaczenie, ze cos przypadkiem nacisnelam i pokasowalam. Zaczelam wiec od nowa, zeby choc troche z tego miec, a potem wrocilam do domu, zla na siebie i z niedosytem. Ale i tak sporo natrzaskalam, jak to ja.
Ksiezyc byl widoczny, ale bardzo zamglony, wiec nie udalo sie zrobic wyraznego zdjecia. Mam mocne postanowienie poswiecenia sie dla sprawy, zarwania nocy i sfocenia go z niedzieli na poniedzialek, kiedy to ma byc wielki i czerwony, bo nastepna okazja bedzie dopiero za 18 lat i moge nie dozyc. Warunkiem musi byc jednak czyste niebo, a o to u nas ostatnio nielatwo. Zobaczymy, czy sie uda z bezchmurnoscia i czy mnie uda sie zwlec z lozka (albo nie klasc w ogole), bo spektakl zaplanowany jest od 2.00 do rana.
Noto mi się udało -pierwsza.Też się szykuję na ten czerwony księżyc.A ten na zdjęciu też fajny.Gosia z Jelcza
OdpowiedzUsuńW nagrode noc pojutrze bedzie dla Ciebie bezchmurna. :))
UsuńO, jaka ładna kryptoreklama Opla!:))
OdpowiedzUsuńA Kii obok nie zauwazylas? Bardziej mi chodzilo o pokazanie, jak ciemno juz sie zrobilo. :))
UsuńMasz to niebo... piękne!
OdpowiedzUsuńAno bywa piekne, choc ostatnio to wielka rzadkosc. :)))
UsuńNo co ja mogę napisać?Przepiękne foty!Uwielbiam zachody słońca,te kolory,niezwykle cieple,cudnej urody,zawsze wówczas patrzę w niebo jak w hipnozie...
OdpowiedzUsuńPanterko,szkoda,że Ci się wykasowały te wcześniejsze zdjęcia :-(
Mam nadzieję,że to nadrobisz,a może uda Ci się uwiecznić księżyc?
Trzymam kciuki i.przesyłam moc pozdrowień:-)
Az sie boje, bo niebo jakies takie zasnute znowu. Oby sie rozsnulo do jutra w nocy, bo beda nici z ksiezyca.
UsuńZachody tez kocham ponad zycie. :)))
Też się czuję nieswojo chodząc po bezdrożach sama po ciemku. Zawsze to się może jakiś zbok napatoczyć i już się tak nie raz zdarzyło i co? Już nie biegam tak jak 10 lat temu... nie żebym wtedy jakoś szczególnie biegała ale teraz jeszcze gorzej. Pozdrawiam. Śliczne niebo.
OdpowiedzUsuńLuna, z Ciebie to jeszcze mloda koza. Ja to juz w ogole nie biegam, wiec bylabym stracona. :)))
Usuńdobrze że chociaż na blogi zaglądam bo nawet bym o tym czerwonym księżycu nie wiedziała :) a zapewne uda mi się go obejrzeć bo Mala w nocy budzi się dokładnie co godzinę :)
OdpowiedzUsuńa Tobie życzę samozaparcia w łapaniu księżyca :) :************
Sama widzisz wyzszosc niemowlecia nad budzikiem, nie mozna go zablokowac i wyrzucic, trzeba wstawac. :)))
UsuńBuzinki :*****
Zachody to uczta dla oka - szkoda, że cos Ci sie skasowało, ale i tak, nawet to, co jest budzi zachwyt. Tyle kolorów i kształtów chmur. Żaden namalowany przez człowieka obraz nie dorównałby temu.
OdpowiedzUsuńOj, nie sądze by u nas był widoczny ten czerwony ksiazyc bo niebo całkiem zachmurzone i z tego co zapowiadaja, to tak potrwa aż do środy. No nic! Może u Ciebie uda mi się ten ksiązyc przynajmniej obejrzec.
Całusy ślę Ci Anuś z zachmurzonej wioski podkarpackiej!:-))***
U nas za to dzisiaj przedziera sie nieco slonca przez chmury, nawet temperatura skoczyla na niewidziane od dawna 17 stopni. Mam nadzieje, ze wytrzyma do jutra, bo dzisiaj, po dodatkowej robocie, jestem umierajaca ze zmeczenia.
UsuńSciskam i buziuje :***
Sceneria, jak z horroru dosłownie ;)
OdpowiedzUsuńDobrze, że przypomniałaś o tym Księżycu, spróbuję go upolować ;) a nazwa skojarzyła się mi z Czerwonym Wiewiórem - "Pingwiny z Madagaskaru" :))
No i tak sie wlasnie czulam, jak w horrorze, sama na tej gorce ze swirujacym i kasujacym zdjecia aparatem. :)))
UsuńOdważna jesteś :)
UsuńWcale nie jestem. To dla Was znajduje w sobie odwage. :)))
Usuń♥ to tym bardziej docenić trzeba Twoje zdjęcia i posty :)
Usuń♥♥♥
UsuńCzerwony księżyc dziś? Może uda mi się go zobaczyć :)
OdpowiedzUsuńI życzę Tobie tego również :)
Loona, to nie dzisiaj, tylko z niedzieli na poniedzialek, nawet bardziej w poniedzialek, bo od 2.00 w nocy. Dzis jeszcze nie bedzie pelni. :))
UsuńJak zwykle :DD ladne kwiatki. :DDDD. Zobaczymy w nocy czy zobaczymy ksiezyc. Zarumieniony czy wiszace nad Ziemia chmury.
OdpowiedzUsuńBardzo bym chciala, zeby udalo mi sie polowanie na czerwony ksiezyc, bo to takie rzadkie zjawisko, a nastepnego moge nie dozyc. :)))
UsuńDozycie jest mozliwe :))), za wzrok nie recze. :))))
UsuńNo i lapy moga sie trzasc, wiec jak w takich okolicznosciach fotografowac? :)))
UsuńZeby tylko lapy... Licho wie jakie aparaty za tych 18 lat wymysla...
UsuńMoge Cie obudzic, mamy roznice czasu... ksiezyc poczeka albo sie zobaczy na fotach innych fotografow...
Jaka mamy roznice? U Ciebie musi byc na plus, jedna czy dwie godziny?
UsuńNo bo u Was musi byc czas podbiegunowy, co nie? :))))))))))
Godzina :) No to podbiegne Cie obudzic - najlepiej napisze komentarz z wykrzyknikami. :D
UsuńPs. Rozanca z prawdziwkow Ci nie wysle na swieta z powodu braku borowikow. Zimno sie zrobilo, ze tylko wyc do czerwonego ksiezyca. :)))
Jutro znow pokusimy sie o wypad do lasu, moze cos zdazylo urosnac przez te dwa tygodnie naszej nieobecnosci? Po powrocie tez zawyjemy, zeby chmury rozpedzic. :)))
UsuńCholera, jak mnie łeb napier... boli, znaczy się. Wszystko z niewyspania, a ta mi tu jeszcze o zrywaniu się w nocy!
OdpowiedzUsuńFrau Be, cus jest na rzeczy i w powietrzu, bo juz od ktorejs osoby slysze skargi na bol glowy, mnie zreszta tez to dzisiaj dotknelo. :))
UsuńZarwałam dwie noce z powodu podróży służbowej, więc przyczyna jest oczywista. Mnie brak snu zabija!
UsuńJa tam spalam normalnie i tez mnie bolalo, wiec musi cos jest na rzeczy.
UsuńSolidarność jajników :))
UsuńAaa, na to nie wpadlam. :)
Usuńsuper spacer i zdjęcia :) ciekawa jestem czy wytrwasz do nocnej sesji :)
OdpowiedzUsuńAlbo wytrwam, albo obudze sie, albo zaspie - wszystkie opcje sa mozliwe. :)))
UsuńTeż zamierzam się na ten księżyc :)). A Twoje zdjęcia Aniu, są piękne.
OdpowiedzUsuńSzkoda, ze apogeum jest o tak glupiej godzinie. Sama jestem ciekawa, czy dam rade. :)))
UsuńA co z Kirą????? Czytałam posty poprzednie, ale tam... normalnie. Nie chce mi się tym razem polować na czerwony księżyc. Jak znam życie, to chmury,m deszcz i inne plagi się pojawią:( Ładne te chmury. Zawsze chmury podczas zachodu są niesamowite i niepowtarzalne:)
OdpowiedzUsuńZ Kirunia niby lepiej, ale nadal nie ryzykujemy dalszych spacerow. Chodzi niedaleko od domu, zeby pozalatwiac swoje interesy, a kiedy my wybieramy sie dalej, ona zostaje pilnowac kotow.
UsuńZ ksiezycem sprobuje, moze sie uda, bo nastepny taki spektakl dopiero za 18 lat.
...takie samo uczucie dopada mnie wśród czcin, szum i jakby ktoś za nami szedł, brrr...
OdpowiedzUsuńNo ale Ty masz chociaz ze soba psa obronnego... :)
UsuńZnam skądś akcję ze skasowanymi zdjęciami...sama sobie taki numer wywinęłam...Ale ja lubię te zachody w Twoim wykonaniu :*
OdpowiedzUsuńJa nie mam z tym nic wspolnego, to zlosliwosc rzeczy martwych - aparat zeswirowal i tyle. :)))
Usuń