Krulowom grzybobrania niedzielnego, bo znalazlam co najmniej trzy razy wiecej grzybow, niz moj slubny monsz.
Ten z lewej jest moj, z prawej meza. Jemu udalo sie znalezc jednego prawdziwka, mnie az piec. Reszta to glownie podgrzybki i zajace, jest tez kilka sitakow. Pelne cztery blachy samych lebkow susza sie w piekarniku. Wigilia uratowana! A to dopiero poczatek sezonu.
Pogoda byla cudna, las pachnial oszalamiajaco i choc to koncowka wrzesnia, drzewa maja jeszcze zielone liscie. Spedzilismy tam dobre trzy godziny, nawdychalismy sie ozonu przetkanego delikatnym zapachem grzybni, zmeczylismy sie tak zdrowo i szczesliwie, a przez caly czas zalowalismy, ze nie ma z nami Kiruni. Jednak taki wysilek to dla niej byloby za wiele, ona przez caly czas biega od jednego z nas do drugiego, pilnujac, zebysmy sie nie pogubili, wiec robi co najmniej 10-ciokrotnie wiekszy dystans od kazdego z nas.
Nie spotkalismy w lesie zywej duszy, ale wszechobecne slady raciczek, nie wiem, czy sarnich, czy raczej dziczych, sygnalizowaly, ze las jest zamieszkaly.
Post przygotowany, a ja ide sie polozyc na drzemke, bo raz - jestem zmeczona i oszolomiona powietrzem, a dwa - trzeba sie szykowac na nocne brewerie z ksiezycem.
AKTUALIZACJA. Z lasu przywiozlam na sobie pasazerow na gape. Jeden zdazyl sie juz we mnie wgryzc, drugi lazil i szukal okazji. Oesu! Juz czuje, jak borelioza rozchodzi mi sie po calym czlowieku. Bede umierac! Musicie powoli zaczac godzic sie z brakiem postow na tym blogu...
A u mnie nie ma grzybów. Susza winna. Nawet muchomow brak. Księżyc obudziłam ale aparatem bo komórka nie daje rasy, aparat też słabo. Twój pewnie da radę, ciekawa jestem Twoich fotek
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńAniu, piszę z komórki i są bryki- księżyc obfociłam, nie obudziłam i zamiast rasy miało być rady. Pierwsza, dziwne, wszyscy spio..
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
UsuńAparat dal rade, ale nie mialam statywu, wiec zdjecia sa poruszone i nieostre. Ja z kolei jestem nieprzytomna po prawie nieprzespanej nocy. I wszystko nadaremnie...
UsuńBoooorze szumiący, jak ja marzę o lesie...
OdpowiedzUsuńNo to jaki masz problem, wsiadaj na hulajnoge i jazda w las. :)
UsuńHulajnogi nie mam. Pfff.
UsuńRower, autobus miejski, pekaes, pociag - czy co tam masz pod reka. :)))
UsuńRower...! Musiałabym się drugi raz urodzić!
UsuńKomunikacja miejska mnie do lasu nie zawiezie, bo lasu w mieście nie mamy (chociaż lisy tak). Reszta też do lasu nie jedzie.
I w ogóle wszystko do dupy i będę płakać.
Wymienilam przeciez pekaes i pociag, zawsze cos Cie do lasu wywiezie.
UsuńCho, przytul sie i placz mi w klape, a ja Cie utulam...
No to gratulacje!!!Zazdraszczam łażenia po lesie!
OdpowiedzUsuńCzorna a umieranie przez jakiegoś parszywego chroboka to se wybij z głowy bo inaczej to ja Ci wyplaskam odonem!!!Żeś se wymyśliła miganie od pisania postów!!!A zdjątko onemu zrobiłaś???:PPP
A swoja drogą,kiedy ja jeździłam z rodzicami na grzybobrania to takich"gości"nie przywoziło się do domu,nawet się o nich nie myślało,że są.Łaziło się po największych chaszczach,właziło w krzaczory za jeżynami i nic a teraz wracając z parku mozna cóś przytargać.Co za czasy!
No to sobie teraz dosypiaj nocne łowy na Księżyc:)
Miłego dnia i owocnych tych onych:)
Zrobilam zdjatko, ale wyszlo do dupy, bo bez statywu. :((((( Ale co sie napatrzylam i co sie nie wyspalam, to moje. :)))
UsuńNo, to dobrze Ci powiedziałam wczoraj z tymi grzybami!:-) Ciesze sie, ześ królowom! Mysmy z męzem oboje króle, bo u nas też piękny wysyp. Kleszczy miałam w tym roku w sobie z dziesieć i zyję, wiec nie tak łatwo sie zarazic borelioza - no chyba ze sie napotka wyjątkowo zjadliwego osobnika, ale to by musiał być pech!
OdpowiedzUsuńA o piątej dwadzieścia jedno jedyne zdjecie jako takie zrobiłam ksiezycowi. No, rzeczywiscie czerwonawy był.
Całusy Anuś!:-))***
Krulowom, Olenko, bo na królowa czy nawet królowom to sobie trzeba inaczej zasluzyc. :)))
UsuńJa o 4.00 plakalam w domu, zem taka goopia i nie pomyslalam w pore o statywie. Zdjecia nie za bardzo mi wyszly.
Buziaczki :***
Ty se nie szukaj usprawiedliwienia! !!
OdpowiedzUsuńJa se nie szukam, ale jak zemre, to kto za mnie napisze, co? :)
Usuńna mie nie licz! :pp
UsuńA ja liczylam... :(
UsuńA z ciekawości
OdpowiedzUsuńw Germanii nie ma ograniczeń ilościowych przy zbieraniu grzybów?
Jest ograniczenie, juz nawet nie pamietam, o jaka ilosc chodzi, ale jest. Tym razem jeszcze bym sie chyba w granicach zmiescila. :))
Usuńa to spoko
Usuńtu też jest
byłam w szoku, że cos takiego jak ograniczenie istnieje..
Ja tez dowiedzialam sie przypadkiem, juz po wielu latach grzybobrania. Wczesniej tez nie wiedzialam. :)
UsuńGrzybków zazdroszczę.W lesie mieszkam a grzybków nie mam.Parę dni temu kupiłam suszarkę by pięknie grzybki suszyć a tu nic.Miłego poniedziałku.
OdpowiedzUsuńJa od zawsze susze w piekarniku. Nastawiam na 50° i trzymam otwarty (w calym mieszkaniu pachnie suszonymi grzybami). Susze tak 2-3 dni, szybciej nie mozna, bo bylyby to grzyby pieczone, a nie suszone. :)) Taka metoda dobrze mi sie sprawdza.
UsuńBuziaczki :***
Ja wczoraj pozyskałam 7 prawdziwków,2 koźlarze,1 czerwony koźlarz i 1 maślak.Ja na obecne czasy to MNÓSTWO!
OdpowiedzUsuńTutaj niezwykle rzadko zdarzaja sie brazowe kozlarze, a czerwonych nie spotkalam nigdy. Takie dziwne te lasy. Dobrze, ze choc inne grzyby sa. :)
UsuńA to moje grzybobrania sprzed lat ;)
OdpowiedzUsuńhttp://takietampstrykanie.blogspot.com/2012/09/chce-na-grzyby.html
Nooo, kiedys to byly grzyby! Za to kleszczy jakby mniej. :))
UsuńW sobotę mąż mnie zabrał na wycieczkę archeologiczno-historyczną (jechał z grupą nauczycieli) "Śladami Pergrubii" (to pruska bogini płodności, urodzaju). Zwiedzaliśmy pozostałości starych grodzisk, a przewodnik - historyk, archeolog i w ogóle pasjonat tematu oraz współodkrywca niektórych obiektów opowiadał bardzo ciekawe rzeczy. Niektóre z tych obiektów zarósł las i w tych miejscach panie rzuciły się zbierać grzyby. Bardziej przedsiębiorcze miały całe siaty. Prawdziwki, podgrzybki, maślaki, kanie... Ja, lako że czekałam, aż mąż zamknie autobus, szłam zwykle w końcówce grupy, a tyraliera przed nami zawsze zdążyła przetrzebić las :))) A co do zaćmienia - nie powiem, co widziałam, żeby się nie wyrażać. U nas od strony zachodniej, czyli tam, gdzie był księżyc, były chmury. Trzeba być wariatką, żeby od wpół do piątej sterczeć na balkonie czekając, aż się przetrze, by cokolwiek zobaczyć. Ja sterczałam. Z efektem takim, że kilka razy ukazały mi się kawałeczki księżyca - nigdy cała tarcza. Około 5.20 wkurzyłam się i wskoczyłam na pół godzinki do łóżka; potem już musiałam wstać. I co się okazało? o 5.55 niebo czyściutkie, za to księżyc dla odmiany schował się za wysokie gęste drzewo. Mogłam jeszcze wyjść przed dom, żeby obejrzeć samą końcówkę zaćmienia, ale po pierwsze nie miałam czasu, a po drugie byłam z lekka zezłoszczona, na zasadzie: nie, to nie! :))))))))))))
OdpowiedzUsuńMnie tez niespecjalnie sie z ksiezycem udalo, choc widocznosc byla ksiazkowa. Ale o szczegolach jutro, nie bede zdradzac za szybko puenty. :))) Ale widziec widzialam i jestem zachwycona. :)
UsuńMusicie wybrac sie z mezem sami do lasu, bez przedsiebiorczej konkurencji, to na pewno cos znajdziecie. :)
Piękne plony!!! GRATULUJĘ:)
OdpowiedzUsuńAle ja też jestem krulowom!
Byliśmy wczoraj w lesie i znalazłam... 4 podgrzybki i 1 maślaka, a Mój nic!
Nadal oczekujemy na wysyp, długo była susza...
No to piateczka, Iza. Miedzy nami krulowymi! :)))
UsuńMusiałabym wyjść z domu , żeby zobaczyć,więc zrezygnowałam.
OdpowiedzUsuńPiekne grzybki uzbieraliście!
Ja mialam szczescie, bo moglam ksiezyc ogladac z balkonu, byl widoczny do 5.30 i dopiero wtedy schowal sie za dom, a mnie tez juz nie chcialo sie wychodzic, zeby go dalej sledzic. :)))
UsuńWczoraj szłam do Ciebie przez Wrocław, a dziś przez Elbląg - wkurza mnie to, ale się nie poddam.
OdpowiedzUsuń1. Gratuluję leśnych łowów - piękności grzybusie.
2. Spałam dziś tylko godzinę, bo Beza wojowała, znosiła przeróżne rzeczy pod moją kanapę w tym drobno pokrojony chleb dla ptaków /w reklamówce/. W ciągu tej godziny śniłaś mi się, chociaż nie byłaś blondynką.
3. Księżyc widziałam na własne oczy, bo dziś właśnie jest ten dzień, co musiałam wstać o 4.15 do pracy.
Jak mi się uda, to jeszcze zaglądnę wieczorem - Ania
Anula, ze mna jak z Rzymem, wszystkie drogi prowadza. Niewazne ktoredy, wazne, ze docierasz. :)))
UsuńCzyli ksiezyc mial zly wplyw na Bezunie, zwariowalo sie psinie z tego nadmiaru czerwonego swiatla. Mialo tez dziwny wplyw na Twoje marzenia senne, musialas snic koszmary z pantera w wydaniu nie-blond. :)))
Uda Ci sie na pewno, jak nie przez Warszawe, to przez Honolulu, ale zawsze w koncu do mnie trafiasz. :))
Anuśka moja Beza to kociczka. A wiesz, że teraz przyszłam przez Szkocję - jak się chce to można.Wiesz, ten sen był ciekawy, nigdy Cię nie widziałam /tylko jako króliczka wielkanocnego,/ a wiedziałam że to Ty - witałyśmy się bardzo wylewnie z uściskami, całusami.
UsuńNo to pa - Ania
Bardzo wiele osob myslalo, zem brunetka z czarna dusza, pewnie z powodu czerni na blogu. Pozniej sie dziwowali, kiedy pokazalam swoje zdjecia, zem blondina.
UsuńJedna z blogerek ma sunie Beze, a to nocne znoszenie zabawek tez raczej bardziej do pieska pasowalo, stad pomylka.. Przepros kociczke w moim imieniu, to musiala byc dla niej trauma, ze biedaczke za psa wzielam. :)))
Ania nie ważne czy to kot, czy pies - ważne, że jest i jest bardzo kochane.
UsuńAnia
Powiedz to kotu, ze niewazne. :)))
Usuń...e tam zaraz umierać. Ugryzł ale go wywaliłaś i już. Piękne kosze grzybów, niestety jak pisałem na fb u nas i brak. Chociaż szwagierka przed chwilą przysłała mi fotę, że jednak są tylko że z mięsem...
OdpowiedzUsuńJeszcze na szczescie nie zdazyl upuscic mi krwi, chudy byl, kiedy go wyciagalam, choc leb mial juz w srodku mojego jestestwa. Za to boreliozy i smierci jestem pewna, tak to czuje. ;)))
UsuńNasze grzyby w 99% byly zdrowe, prawie w ogole nia mialy robakow.
Gratólóje krulowo :)))))
OdpowiedzUsuńFajne grzybobranie, u nas nic :(
Do Księżyca wstałam dwa razy - koło trzeciej, niewiele się działo i o 4.30 - czerwony i zaćmiony był. Zdjęcie wyszło takie se, bo nie mamy jakiegoś super sprzętu. Ale widzieliśmy :) dzięki kotu, bo nas obudził - paskud jeden ;)
Ja za to mam niezly sprzet, ale tez malo co wyszlo, bo jestem gupia. Noc zarwalam, wymarzlam sie na balkonie i... nie bede sie wyrazac. Zreszta sama jutro zobaczysz. :)))
Usuńz tym ozonem to ja nie wiem czy dobrze. ten nisko to raczej szkodliwy jest. w połączeniu z boreliozą a może nawet babeszjozą, och, anka....trzymam kciuki ;)
OdpowiedzUsuńNo widzisz, Ewa, sila zlego na jednego. Za jaka cene nazbieralam tych grzybow? Moze sie okazac, ze nie zdaze ich sprobowac. :)))
UsuńHipochondrię to Ty masz...
OdpowiedzUsuńU nas można się zaszczepić na kleszczowe choroby jak się wyjeżdża do krajów takich jak Polska, Białoruś, Litwa i inne, ale Niemcy nie są na liście. Może oni Was tą boreliozą tylko straszą. U nas tego nie ma na szczęście.
Na borelioze nie ma jeszcze szczepionek, jedynie na odkleszczowe zapalenie mozgu, tzw. FSME. I prosze mnie tu nie zarzucac hipochondrii, skoro jestem smiertelnie chora. Nnno! :)))
UsuńMacie racje Krulowo :-) Ale ja sie nie znam bo nigdy tego chorerstwa na sobie nie mialam, mnie to tylko komary i meszki sie czepiajo. Moze kleszcze mie nie lubio.
UsuńA tak poważnie to na pewno nic Ci nie jest, ale obserwuj się przez następne dwa tygodnie. Ale chyba wiesz co i jak, wszyscy wiom :-)
A ja czuje w zylach swoich i tetnicach czuje te mikroby, latajo w te i wew te i rozprowadzajo te borelioze albo inny syf. ))))
UsuńMnie też z raz w roku przynajmniej zdarza się taki niechciany gość, chociaż w tym sezonie jeszcze chyba nie,ale kto wie! Odczynu boreloizowego nie miałam dotąd na szczęscie i oby tak pozostało. Mam taki psikacz do odstraszania gadziny , i jak nie zapomnę to go używam.
OdpowiedzUsuńTyle razy tam bywalismy w tym lesie, ale dopiero po raz pierwszy cos sie do mnie przyczepilo. Zawsze to Kira znosila na sobie kleszcze, ale teraz zostala w domu, wiec w zastepstwie wybraly sobie mnie. :)))
UsuńNa to wygląda:)
Usuń:))
UsuńGdybym to ja się na grzybach znała...zawsze boje się, że przyniesę trujaka jakiego.
OdpowiedzUsuńZ umieraniem to poczekaj jeszcze trochę :D
Ja tez nie zbieram wszystkich grzybow, bo nie na wszystkich sie znam. Biore tylko te, ktorych jestem na 100% pewna. Bardzo lubie panierowane kanie, ale boje sie, bo sa podobne do jakiegos muchomora, wiec wole nie ryzykowac. :)
UsuńNo nie wiem, w jakim tempie mnie ta choroba wykonczy. :)))
Od całowania kotka i przytulania do się Lorinki, mamy na sobie sporo z obroży przeciw pchłom i innym paskudom, tak jak byśmy sami nosili obrożę, może to przeszkadza w aklimatyzacji i wgryzania się tych małych niewymienianych z nazwy paskud. :) Myślę jednak, poważniej mówiąc, że tam gdzie byliście ludzie po lesie nie chodzą, u nas tabuny latają, jeszcze prawie po ciemku by przed innymi zdążyć skosić jak najwięcej, gdy my się pojawiamy, tak kole południa oni już zdążą nazbierać nie tylko grzybów. :)
OdpowiedzUsuńKsiężyc widziałam we śnie. :))
No u nas ludzi w lesie nie utrafisz, a jesli, to jest to wielka rzadkosc. Pewnie wiec nasza tam obecnosc byla dla kleszczy jak jakie swieto i lecialy na nas na wyscigi, kto pierwszy ten lepszy. :))))
UsuńHe, he, ja tam nie zamierzam sie przyzwyczajać. W końcu zawsze zasypiam z myślą co tam będzie jutro u Pantery??? :))
OdpowiedzUsuńTaaa, kolejne goopie kfiatki albo inne kiczowate zachody slonca, bo coz innego ta nudna baba moze wymyslic? :)))
UsuńDługo dochodziłam kim jesteś. Musiałam sobie przeliterować tytuł notki;-))))))
OdpowiedzUsuńA czy rodowici Niemcy też zbierają grzyby? Mają je w narodowej kuchni?
Maja, ale wola kupic w sklepie niz sie fatygowac do lasu. Pieczarki zra namietnie, a z dzikich lubia kurki i borowiki, rzadziej maslaki. Zbierac boja sie, bo media strasza przed trujacymi, wiec tym lepiej dla nas. :)))
UsuńOjej! To superowo, bo nie ma wyścigu do lasu. Nie ma konkurencji;-)))))))))
UsuńTroche jest, bo Polakow i Ruskich tu nie brak, ale na pewno nie jest tak tloczno jak w Polsce. :)))
UsuńPrawdziwa królowa grzybobrania.Ja nie zbieram bo się nie znam,ale mój zbiera i właśnie się wybiera.CZerwony księżyc przespałam,wstawałam dwa razy widziałam zaćmienie .A po lesie lubię chodzićbardzo.Gosia zJelcza
OdpowiedzUsuńLas zawsze naladuje mnie nowa energia i w zasadzie wszystko mi jedno, czy znajde grzyby, czy nie. Pewnie, ze lepiej laczyc przyjemne z pozytecznym i przyniesc cos z lasu.
UsuńNie nauczylas sie przy mezu zbierac grzyby, przeciez to ogromna przyjemnosc. :)))
Widzisz? I u Ciebie dobre zniwo grzybne. Ja juz tupię, do czwartku i lecę pędzę, pojawiły się podgrzybki ponoć. I też mi chodzi o suszone łby, bo potem na zupkę dobre, a wygotowane łby się obtacza w bułce tartej, smaży i goście się bija o takie kotleciki.
OdpowiedzUsuńU nie strachaj się boreliozą, w razie, co antybiotyk po sprawie. Tylko, że sie oglądaj czy rumień ci się nie robi..
U mnie jest tradycja podawania takich kotlecikow na wigilie. Ja je uwielbiam.
UsuńA z ta borelioza przeciez jaja sobie robie. Z tym, ze kleszcz byl prawdziwy. :)))
Maślaki są pyszne, przekonaj się i te smażone i w zalewie. I mozna je suszyć, tylko skórkę trza zdjąć z łba. Żeby łatwiej szło, trzeba je rozłożyć niech lekko łebek wyschnie, wtedy gładko skórka zejdzie. Tylko niestety w rękawiczkach trzeba, bo potem łap doprać nie idzie.
UsuńZebralismy w niedziele tez troche maslakow, a ze nie miescily sie na blachach, udusilam je z cebulka. Pyszne byly. Nie lubie ich tylko dotykac. :)))
UsuńBoję się zbierać grzybów za słabo się na nich znam, ale uwielbiałam to robić jak byłam dzieckiem razem z babcią...suszone grzyby na blaszce mmm....aż mi świętami zapachniało;)
OdpowiedzUsuńOj, Gosia, wystarczy kupic sobie atlas grzybow i w razie watpliwosci zajrzec tam. Zbierac tylko te, ktorych jestes w 100% pewna, reszte sobie darowac, chocby nie wiem co. Tak my robimy. :)))
UsuńA jakbym tak niechcący małżona otruła?
UsuńNie ma takiej opcji. :)
Usuń