poniedziałek, 21 września 2015

Poznali sie...

... na studiach w taki troche dziwny sposob. Na cwiczeniach on odsunal jej stolek, kiedy wstala, ona zas chwile pozniej usiadla... na podlodze. W tamtych zamierzchlych czasach studenci nie tykali sie tak od razu, obowiazywala swoista studencka etykieta.
- Kolega zabral moje krzeslo - jeknela obolala, rozcierajac z grymasem bolu potluczone siedzenie.
- Kolezanka pozwoli, ze sie przedstawie... - zaczal z nadzieja, ale ona strzelila focha na takie konskie zaloty i odwrocila sie zniesmaczona.
Dlugo musial zabiegac o jej wzgledy, byl jednak uparty i nie wyobrazal sobie, ze moglby nie osiagnac raz wyznaczonego celu. Byl bardzo ambitny, w kazdej dziedzinie, rowniez w zyciu prywatnym, wiec cierpliwie zalecal sie do chudziutkiej kolezanki z blond wlosami, tak nieprzejednanej po tej nieszczesnej pierwszej probie zblizenia.
W koncu zaczeli ze soba "chodzic", choc wtedy zapewne bardziej wlasciwe byloby okreslenie "sympatyzowali ze soba" czy "mieli sie ku sobie". Niewiele bylo czasu na spedzanie go razem, on czynnie uprawial sporty, gral w koszykowke w studenckiej druzynie, w aeroklubie zarazil sie pasja szybownictwa, ona zas udzielala korepetycji, zeby zarobic na wlasne potrzeby i podreperowac nieco domowy budzet. Rodzinom obydwojga nie powodzilo sie szczegolnie dobrze, jedna stracila wszystko w wojennej zawierusze, druga miala na utrzymaniu zbyt wiele osob.
Na przedostatnim roku studiow postanowili sie pobrac. Byly to czasy, kiedy do urzedu stanu cywilnego mozna bylo wejsc ot, tak, z ulicy i wziac slub, bez czekania i zapowiedzi. Tak wlasnie zrobili, poprosiwszy o swiadkowanie dwoch kolegow z roku, w pelnej konspiracji przed rodzinami, bez pompy, bez zdjec nawet. Chcieli zaoszczedzic rodzicom wydatkow i zapozyczania sie na stroje i wesele. Ze swiezym swiadectwem slubu poszli powiadomic rodziny po fakcie.
Ten slub wzieli jeszcze na studiach wlasciwie tylko po to, by na jej dyplomie magisterskim widnialo juz nowe nazwisko.
Poczatki nie byly latwe, obrone pracy magisterskiej realizowali juz jako przyszli rodzice, pozniej dostali skierowanie do pracy, bez wyboru. Takie byly czasy, trzeba bylo studia odpracowac. On, jako bardzo dobry student, zostal na uczelni jako asystent, ona musiala dojezdzac do pracy w pobliskim miasteczku. Troche sie szarpali, bo po urodzeniu sie dziecka tak zorganizowali sobie prace, ze praktycznie oddawali sobie pocieche na przystanku tramwajowym i tyle sie widzieli.
On w koncu przeniosl sie do przemyslu, bo praca na uczelni, jakkolwiek nobilitujaca, nie przynosila spodziewanych dochodow, a urzadzac sie trzeba bylo od zera.
Lata mijaly, dziecko opuscilo dom rodzinny, zostali sami. Kiedys tam, na poczatku, bywaly nieporozumienia, fochy, sprzeczki, nigdy jednak nie bylo przemocy ani wrzaskow. Pozniej sie dotarli, goraca milosc przerodzila sie w niezawodna przyjazn i wzajemny szacunek. Im byli starsi, tym bardziej jedno potrzebowalo drugiego, zawsze sie wspierali, jedno za drugie oddaloby zycie.
W miedzyczasie pojawily sie wnuki, mieli wiec zajecie i radosc, bylo kogo rozpieszczac, gdyz taka wlasnie jest rola dziadkow. Wnuki rosly, coraz rzadziej u nich bywaly, wielka odleglosc zaburzyla nieco wiezi rodzinne.
Tego dnia, w 60 lat po tamtym studenckim slubie, on wyszedl rano z domu pod pretekstem kupowania jak codzien gazety. Tym razem jednak byl umowiony przy kiosku z dostawca kwiatow. Ona jeszcze spala, miala problemy z bezsennoscia, czasem zasypiala dopiero nad ranem. Obudzil ja ciezar 60 czerwonych roz na klatce piersiowej. Rozplakala sie z radosci...
Ona to moja matka, on moj ojciec. 15 wrzesnia tego roku obchodzili swoje diamentowe gody. Niestety nasz prezent, ktory Wam juz pokazywalam TUTAJ, uzupelniony kilkoma drobiazgami i wyslany 10 dni przed jubileuszem, dotarl dopiero dzien po. Z drugiej strony dobrze, ze w ogole go dostali, bo mogli nie dostac, "zaginalby" po drodze albo co.





104 komentarze:

  1. Wspaniała historia! Bo już się bałam, że tu chodzi o cuś insze:).
    Oby do następnego jubileuszu, a potem do jeszcze następnego. Gratulacje!
    Ciekawe, jakby to było, gdybym to ja opisała swoich rodzicieli. Oj, mogłoby nie być ciekawie, albo wprost przeciwnie, bardzo być ciekawie - jak to pies z kotem:)).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A moze warto by napisac, tak ku przestrodze? No i akurat u mnie pies z kotem zyja w zgodze, gorzej na linii kot-kot. :)))

      Usuń
  2. Moi rodzice poznali się... przez okno :) Odkąd tato zobaczył mamę w jej oknie, co chwilę biegał po zapałki do kiosku, który stał pod jej blokiem - babcia tonęła wówczas w zapasach zapałek :) Tak chodził po te zapałki, chodził i chodził, aż wychodził. Ale do okrągłej (50) rocznicy brakuje im jeszcze 3,5 roku.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ha, boskie! Pewnie nadal macie jeszcze w domu zapas tamtych zapalek? :)))

      Usuń
    2. Jakby tak pogrzebać, to może by się co jeszcze i znalazło.

      Usuń
    3. Sprzedaj na aukcji, wspomozesz budzet domowy. To zabytki. :)))

      Usuń
    4. Ja Ci przypominam, że one są plus minus w moim wieku, panuj nad słownictwem...

      Usuń
    5. Ups! Hmmm... Chociaz... Buhahaha! :)))))))

      Usuń
    6. Ale za to jeszcze bardziej zabytkowa. :)))

      Usuń
  3. nieswiadomy poderwania21 września 2015 06:36

    Poderwanie dziewczyny na 'poderwanie krzesla' :DD to tez sposob, dobry, jak widac na dlugie pozycie... Jubileusz piekny.
    Ja nie znam pocztkow znajomosci moich rodzicow ale tez im sie udalo zyc w zgodzie i milosci 63 lata razem. Juz w wieku przedszkolnym, zyczliwe sasiadki nagabywaly mnie aby przekonac rodzicow do zawarcia zwiazku malzenskiego bo, ich zdaniem,slub cywilny to za malo aby zwiazek przetrwal :(. Pewno dlatego w domu tak malo wspominalo sie o poczatkach.
    Nakazy pracy po studiach lub stypendia fundowane byly calkiem dobrym startem dla mlodych... Nakazy zniesiono w latach osiemdziesiatych...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uprzejmie przypominam, ze moi tez nie brali slubu koscielnego, ale na szczescie nie mieli wscibskich sasiadek, a ich rodzice tez nie nalezeli do zarliwie wierzacych i dbajacych o pozory. Bowiem nie oltarz jest gwarantem dlugiego pozycia, a wzajemny szacunek. Ani moi rodzice, ani my nie mamy slubu koscielnego i jakos sie te nasze malzenstwa nie rozpadaja. Ilu w miedzyczasie koscielnie poslubionych zdazylo sie rozwiesc?

      Usuń
    2. swiadomy zyczliwosci21 września 2015 06:55

      Te ,sonsiadki' nie byly wscipskie ale ZYCZLIWE. :))))

      Usuń
    3. Niechby sobie te "zyczliwosc" schowaly tam, gdzie slonce nie dociera. :))

      Usuń
  4. Odpowiedzi
    1. Wiwsz, nawet zastanawialam sie, czy nie dac etykiety "wspomnienia", ale nie sa to moje wspomnienia, wiec pozostalam przy innej. :)))

      Usuń
  5. Wzruszyłam się, Anusiu! Czytałam wchodząc w tę opowieść i zycząc opisywanej parze jak najlepiej, bo coraz bardziej tych dwoje lubiłam. I bałam się, ze na koniec okaże sie, że zły los cos im zepsuł. Ale nie! I cudownie! Odetchnełam z ulga. Tym większa, że to o Twoich kochanych Rodziców chodzi. Niesamowite uczucie to musi być obudzic się z 60 rózami na piersi. Ależ ten Twój tata romantyczny!
    Cudowna para! Zdrowia im zyczę i spokoju oraz jak najczęstszych Twoich odwiedzin by mogli jeszcze długo zyc i cieszyc sie tym zyciem.
    Usmiech zasyłam serdeczny!:-))***

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zmagali sie z przeciwnosciami, roznie bywalo, ale przetrwali. On juz lekko zesklerocialy, ona narzekajaca, ze musi pilnowac jak dziecko, ale widac golym okiem, ze jedno bez drugiego predko zginie.
      Nawet ja nie spodziewalam sie po ojcu takiej dawki romantyzmu i tak sprawnej organizacji niespodzianki jubileuszowej. Mnie tez wzruszyl do glebi.
      Sciskam mocno :*****

      Usuń
  6. Piękny jubileusz.Duzo zdrówka i wielu jeszcze szczęsliwych lat życzę.

    OdpowiedzUsuń
  7. piękna opowieść Aniu, gratulacje i najlepsze życzenia dla rodziców :) elaja

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziekuje. A zauwazylas, ze ja jeszcze sie nie zdazylam urodzic, a juz magistra mialam. :)))

      Usuń
  8. Piekna historia, az mi sie lezka w oku zakrecila :-) Ja nie wiem jak poznali sie moi rodzice. Za to ostatnio, od ciotki, dowiedzialam sie w jakich okolicznosciach moja mama, poznala ojca mojej siostry. Tak malo wiem o swoich rodzicach ... i juz sie od nich niczego nie dowiem, niestety. A to co wiem raczej nie jest zbyt optymistyczne, niestety.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dlatego takie wazne jest opowiadac dzieciom o sobie, o tym, jak sie poznalo ich ojca, jak one same byly male. U nas w rodzinie duzo sie opowiadalo o wczesniejszych czasach, stad wlasnie to wszystko moglam opisac. :)))

      Usuń
  9. Piękna historia, ja też, jak już inni przede mną, bałam się, że będziesz pisać o czymś smutnym, ale na szczęście nie! Wzruszyłam się czytając i wspomniałam moich rodziców - obchodziliby 60-tą rocznicę ślubu w zeszłym roku - gdyby jej dożyli... Niestety, nie mogę powiedzieć, że ich małżeństwo było szczęśliwe...
    Ja chciałabym, żebyśmy z mężem doczekali takiej wspaniałej chwili: już mamy staż dłuższy, niż połowę :)))))
    Nakaz pracy po studiach jeszcze mnie, niestety, objął, choć bardziej obrotne koleżanki i koledzy (albo raczej mający bardziej ustosunkowanych rodziców) łatwo go obeszli. Piszę: "niestety", bo nie chciałam iść do takiej pracy, ale stało się, jak się stało. Czy żałuję? Nie wiem - i nie "gdybam".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ninko, :O ale Ty jestes doswiadczona! Udalo Ci sie okreslenie 'ustosunkowanych rodzicow'. :))) Sam student chyba tez musial byc zaradny i czasem 'ustosunkowany' aby sobie zaklepac stypendium fundowane. Pamietam, jak zazdroscilismy tym z politechnik czy AGH bo na uniwerku nikt nic nie chcial nikomu fundowac. Potem przy mozliwosciach opuszczenia granic juz nie zazdroscilismy kwot do zwrotu za studia. To byly czasy...
      Pociesz sie, my tez nie doczekamy 60 rocznicy nawet teoretycznie i optymistycznie myslac. Dlatego tez mam zawsze wiele podziwu dla DUETU z dlugim okresem wspolnym...

      Usuń
    2. Malzenstwo moich rodzicow bylo takie... normalne, nie idealizowalabym go zanadto, bo bywalo roznie. Jak pisalam, dotarli sie w koncu, jak wszyscy inni nie dotknieci przemoca, zdradami czy nalogami. Pozostala przyjazn i wzajemny szacunek, a o to przeciez chodzi.
      My juz tez za polowa, bo w tym roku bedziemy obchodzic 34 rocznice, ale pewnie diamentowych nie doczekamy, bo moj slubny bylby w okolicach setki, chociaz... kto to wie. Przy dzisiejszej medycynie...

      Usuń
    3. No to STO LAT dla wszystkich i Ślubnego!!!!
      Ładne by było połączenie obu rocznic. :D

      Usuń
  10. Piękna rocznica Twoich rodziców :)) Początek znajomości może nie był zbyt fortunny, ale byli sobie najwyraźniej pisani i dali radę życiu :) I dają tę radę nadal.
    Wszystkiego najlepszego dla Nich :) I jeszcze wielu lat w zdrowiu i miłości ♥♥♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jakos trudno mi wyobrazic sobie ojca jako psotnika, wyciagajacego kolezankom krzesla spod tylkow, ja go znam jako powaznego i wymagajacego do bolu.
      Za zyczenia pieknie dziekujemy. :***

      Usuń
  11. Piękna historia :)! Gratulacje :D

    OdpowiedzUsuń
  12. Się wzruszyłam Aniu naprawdę, tak ładnie opowiedziałaś. Zdrowia i uśmiechu i częstszych wizyt dziecka i wnuczek :).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przeszli razem przez najtrudniejsze czasy, dorabiali sie od przyslowiowej lyzeczki, dobrze mnie wychowali (chyba). Szkoda tylko, ze mam do nich tak daleko i tak malo moge dac wzamian za wszystko, co od nich doatalam, i nie mam tu na mysli rzeczy wylacznie materialnych. :)

      Usuń
  13. Zazdroszczę,że masz jeszcze rodziców,że możesz ich uściskać nie tylko z okazji jubileuszu,mam nadzieję:))
    Na pewno nic tak nie cieszy rodziców,jak wizyty dzieci,wnuków.
    Najlepszego dla nich !
    Ania

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam prawdziwe szczescie, Anulka, ze ich mam, chociaz ta odleglosc i rzadkie spotkania nie wypelniaja deficytu kontaktow. Moze uda im sie jeszcze doczekac prawnukow... ale te moje dziouchy sa na dzieci jeszcze nie gotowe...
      Dziekuje, Anus :***

      Usuń
  14. Piękna historia! Zdrówka dla rodziców :)

    OdpowiedzUsuń
  15. ...wszystkiego najlepszego dla Rodziców i piękna historia...

    OdpowiedzUsuń
  16. Zaniemówiłam!
    Wspaniała historia! I co najważniejsze...Prawdziwa!!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No, tak bylo. Nieraz sama slyszalam wymowki mamy na temat krzesla. Gdyby nie to krzeslo, to kto wie... :)))

      Usuń
  17. No i ja tez się zwruszyłam... Sześćdziesiąt róż! Toż to naprawdę ciężar, nie dziwię się że się rozpłakała biedna kobiecina :-) Żart oczywiście, podziwiam i gratuluję szczerze takich rodziców!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moge sobie wyobrazic, ze mamie tchu zabraklo, od ciezaru i ze wzruszenia. :)))

      Usuń
  18. Gratulacje dla rodziców Aniu :)

    OdpowiedzUsuń
  19. Niechże Im się szczęści we wszystkim!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oby tylko zdrowie dopisywalo, a reszta jakos sie pouklada.
      Dziekujemy bardzo bardzo :***

      Usuń
  20. Dużo, dużo zdrowia dla Rodziców! Niech się cieszą sobą i bliskimi jak najdłużej. Moi swoją 60-tkę zdążyli obejść dwa lata temu, a potem niestety tata zmarł. Pocieszam się tym, że miał dobre życie i był bardzo kochany.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moi rodzice juz obydwoje po 80-tce, wiec wszystko moze sie zdarzyc. Mam te swiadomosc, ze w kazdej chwili moge dostac wiadomosc. Ale przynajmniej tez zdazyli swietowac diamentowe gody. :)

      Usuń
  21. ufffffffffffffff..... jak ja sie bałam jakieś tragedii która w każdym momencie mogła sie w opowieści wydarzyć... ufff... wzruszyły mnie te róże będące wyrazem wieloletniej miłości i szacunku.... pozostaje życzyć zdrowia:)

    OdpowiedzUsuń
  22. piękny jubileusz!
    moja przyjaciółka właśnie wraca z takiego swoich rodziców
    coraz rzadsze to będzie
    ludzie coraz później decydują się na ślub, albo wcale
    a z drugie3j strony patrzymy na tę liczbę i szczęśliwą parę i wszyscy się wzruszamy...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sluby to przezytek i gupota oraz niepotrzebne wydawanie pieniedzy. No ale kiedys bylo inaczej, bo palcami by wytykali, zwlaszcza gdy bylo dziecie. A teraz? Kto na to zwraca uwage? :)))

      Usuń
    2. dla mnie to nie przeżytek
      nie mówię o weselu, na tym mi nie zależy
      ale będę rozczarowana, jeśli moje dzieci nie będą miały ślubu
      nie mylić z brakiem akceptacji

      mam dużą rodzinę, żadna para nie zdecydowała się na życie bez ślubu

      Usuń
    3. i fajnie, że można mieć dziecko bez potępienia wszystkich wokół, i że ślub to nie przymus, ale wybór

      Usuń
    4. Moja najstarsza jest ze swoim partnerem od ponad 10 lat. Moze sie pobiora, kiedy beda dzieci, teraz im zupelnie nie zalezy. Jesli nawet wezma slub, to na pewno wylacznie cywilny i z przyczyn podatkowych. Papier im jest calkiem niepotrzebny do milosci.

      Usuń
    5. każdy wybiera swój model szczęścia, całe szczęscie że mamy ten wybór teraz
      życzę Twojej córce wszystkiego najlepszego, niech sobie liczą lata i za 50 niech pieknie świętują:))

      nie uważam, że papier jest potrzebny do szczęścia
      ale statystycznie bardzo zcalający związki, po wielokroć

      Usuń
    6. To samo mowiono o slubach koscielnych, mialy scalac tak, ze nie wiem. A rozwodow jest statystycznie tyle, co u poslubionych cywilnie. Jak sie zwiazek ma rozleciec, to sie rozleci, czy ze slubem, czy bez.

      Usuń
    7. Rybenko, a gdzie tam. Papiery nic nie gwarantuja. Wlasnie wolny zwiazek jest mocniejszy bo pozornie zawsze mozna sie oddalic ale druga czesc sie boi, ze to nastapi i jest mila, wierna, szanujaca, kochajaca ... bez papierow. Papiery to tylko przy malrzenstwach z premedytacji np dla zameldowania, lub wtedy gdy sie chce ograniczyc mozliwosci spadkowe/rozwodowo bo nie alimentowe drugiej osoby, tej niby mniej wnoszacej materialnie do zwiazku (wtedy juz przy zawarciu malzenstwa ma sie na mysli jego zakonczenie. :DDDDDD.

      Usuń
    8. no właśnie nie
      nie mam zdania jeżeli chodzi o różnicę między ślubami kościelnymi a cywilnymi, ale o wiele trwalsze są małżenstwa, niż związki nieformalne
      co nie znaczy, ze życie w zwiazku nieformalnym od razu grozi katastrofą, a życie w małżenstwie to sielanka, statystycznie ja i twój pies mamy po 3 nogi
      ale jedynie w idealnym świecie statystycznie jest wszystko jedno w naszym nie do konca

      Usuń
    9. :DDD Ty i moj pies statystycznie macie DWIE nogi. :DDDD Ja nie mam psa a Ty masz te dwie nogi. :DDD

      Usuń
    10. :DDD
      za długo pisałam:)))

      ja tam uważam, że każdy może mieć poglądy jakie zechce w tej sprawie
      w mojej dużej rodzinie na przestrzeni 3 pokolen jest jedna separacja, żadnego związku wolnego - aż wstyd :ppp

      Usuń
    11. a skąd wiesz ile mam nóg?? :pp

      Usuń
    12. :))) ze statystyki mi wyniklo :DDDD

      Usuń
    13. statystyki kłąmiom!!:pp

      Usuń
    14. To ja nie z Rybenka gadam tylko ze stonoga? Statystyki to statystyki.

      Usuń
    15. może z jednonożcem?
      statystyki móią, że cza za mąż iść!!

      Usuń
    16. Przeciez Tys zamezna. Ja zreszta tez. :DDD

      Usuń
    17. całe szczęście!
      bo teraz to by mnie nikt z tą jedna noga nie zechciał! :PPP

      Usuń
    18. Nie falszuj statystyki. Sama stwierdzilas, ze statystycznie macie 3 nogi a ja nie wierze w psa o 5 nogach! :DDD Ty chyba mylisz noge z ogonem? Sorry. Nie bierz tego do siebie serio.
      Koncze ten lancuszek zyczac Ci milego podkakiwania, na szczescie, na tej jednej nodze.

      Usuń
  23. piękna historia! i piękny jubileusz!
    prezent również piękny :)
    niech dalej pięknie się plecie.. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kiedys ludzie jakos mlodziej wchodzili w zwiazki, to i wiecej szans mieli na swietowanie diamentowych, a nawet brylantowych godow. A i zyli dluzej, bo zycie zdrowsze mieli, nie to, co teraz. :)))
      Buziaczki :****

      Usuń
  24. Anusiu. O 10.47 pisała Ania, ale to nie byłam ja Ania od Bezy.
    Wspaniały jubileusz Twoich rodziców - wszystkiego najlepszego im życzę. Moi rodzice przeżyli razem 39 i tato odszedł mając 62 lata. Moi rodzice też ciekawie się poznali- w noc świętojańską, przy ognisku - mój tato zaczął przez niego przeskakiwać, a mama powiedziała do koleżanki "zaraz ten głupek wpadnie zadkiem do tego ognia". W sobotę moja siostra obchodziła 40 rocznicę ślubu - też kawał czasu.
    Masz Anusiu rację, trzeba dzieciom przekazywać wspomnienia. Moja mama pochodziła ze Lwowa, wojenna zawierucha rzuciła ją na Podkarpacie, ale ja o przedwojennym Lwowie wiem wszystko i kocham go tak jak mama go kochała.
    Buziaczki - Ania od Bezy

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lomatko, tyle nas jest, tych An! Myslalam, ze to Ty. :)))
      Trzeba dzieciom opowiadac, ale tez pytac starszych, poki jeszcze zyja. Pozniej czlowiek stwierdza, ze tyle kwestii nie zostalo wyjasnionych, tyle pytan nie postawionych, a jest za pozno... Pytac, pytac poki czas!
      Dziekuje w imieniu rodzicow :***

      Usuń
  25. Pieknie to opisalas.
    Wszystkiego najlepszego dla rodzicow.

    OdpowiedzUsuń
  26. Piękny jubileusz , gratuluję i życzę kolejnych wielu ! :-)
    Super że masz jeszcze rodziców i że tak o siebie dbają . Najgorzej jak zostaje jedno i bez drugiego żyć nie może :(
    Moja mama straciła męża 20 lat temu i można powiedzieć że odżyła po jego śmierci . Tato był alkoholikiem ...
    Za to teść stracił żonę 3 lata temu i nie chce żyć . Teraz leży na intensywnej terapii i nie wiemy co z nim będzie ..:(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobrze, ze Twoja mama nie musiala sie dluzej meczyc, zreszta kobiety lepiej radza sobie z owdowieniem, czego najlepszym przykladem jest Twoj tesc. Mezczyznom jest trudniej, sa bardziej od kobiet uzaleznieni.
      Dzieki za gratulacje :***

      Usuń
    2. Teściu miał z teściową jak to niektórzy mówią krzyż pański . Ona była dla niego zawsze bardzo niedobra . Do tego ostatnie lata gdy miała niemal wszystkie możliwe powikłania cukrzycowe , to On opiekował się nią . Robił zastrzyki , sprzątał , prał , robił zakupy , gotował ... I tak było zawsze wszystko źle . Myśleliśmy że odetchnie , a On nie chce żyć bez swojej kochanej Helenki ...
      To chyba prawdziwa miłość

      Usuń
    3. Moze znajdzcie mu jaka druga Helenke, to odzyje. Zarty zartami, ale roznie sie to uklada, moja babunia dopiero odzyla, kiedy dziadek zmarl. Tez byl niedobry, wczesniej ja zdradzal i w ogole zle traktowal, bez fizycznej przemocy wprawdzie, ale bez niego miala naprawde lepiej.

      Usuń
    4. Próbowaliśmy i nawet były chętne Panie , ale nie dało rady ;)
      To prawda, różnie to się w życiu układa ...

      Usuń
    5. Nie wiadomo, co czlowiekowi w duszy siedzi...

      Usuń
  27. Jejku, piękny jubileusz. Sama też bym tak chciała. Moi rodzice razem też przeżyli ponad 50 lat, troszkę do 60 godów zabrakło.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No ale mieli przynajmniej zlote gody, to tez bardzo dlugo. Jak to sie czasem zycie plecie, mogli przeciez swietowac kolejne rocznice...

      Usuń
  28. Moja mama poszła na spotkanie z moim tatą zamiast swojej koleżanki.Dla taty zostawiła swojego chłopaka.Przeżyli razem 46 lat. Byli średnim małżeństwem.Mama zmarła w wieku 66 lat,a tato 11 lat póżniej.Byli ze sobą na dobre i złe.Ja nie świętowałam żadnej rocznicy.Mąż zostawił mnie trzy lata po ślubie.Gosia z Jelcza

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jesuuu, trzy lata po slubie! Nawet nie wiem, jak to skomentowac.
      Sciskam, Gosik :*

      Usuń
  29. Pięknych, długich lat dla Twoich Rodziców życzy
    Ogniomistrzowa bez papiurów.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No nie gadaj! Na lapecke Czajnika? :)))
      Dzieki serdeczne za zyczenia :***

      Usuń
  30. Aniu, wiele szczęścia dla Twoich rodziców. Wspaniale opisałaś historię ich miłości. Mają szczęście zestarzeć się razem. Nie im zdrowie sprzyja!

    OdpowiedzUsuń
  31. Aniu, jak ja się wzruszyłam! Początkowo myślałam, że to o Tobie i Twoim mężu :)
    Dobrych wspólnych lat życia dla Twoich rodziców! :)))
    Ściskam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O nas to ja pisalam tu: http://swiattodzungla.blogspot.de/2013/12/byl-sobie-dziad-i-baba.html
      Buziaczki :**

      Usuń
  32. Piękna historia! W sam raz na dobranoc:)

    OdpowiedzUsuń
  33. Wszystkiego co najpiekniejsze dla Twoich Rodzicow Aniu, niech zdrowie ich nie opuszcza, bo milosc i wzajemny szacunek widac na kazdym kroku.
    Roze, wzruszyly mnie bardzo. Twoj Tato jest wspanialym facetem.



    OdpowiedzUsuń

Chcesz pogadac? Zamieniam sie w sluch.