niedziela, 20 września 2015

Tak troche.

Tak troche udalo mi sie spedzic sobote, a wlasciwie przedpoludnie, aktywnie. W piatek zaklinalam rzeczywistosc i prawie modlilam sie o w miare normalna pogode. Juz niekoniecznie piekna i sloneczna, ale zeby chociaz nie padalo. Tydzien deszczu naprawde mi wystarczyl i o ile w dni powszednie az tak bardzo mi nie przeszkadzal, to w weekend chcialam sobie znow gdzies powedrowac. A w ogole bez Kiry to wedrowanie jest do kitu, ale Zabcia nie tylko jest slabowita, to jeszcze cos ma w nuszkie i chodzi na trzech. Smaruje jej te nuszkie konska mascia i jesli do poniedzialku sie nie poprawi, bedzie trzeba pojsc do ludozercy na zaszczyk przeciwzapalny.
Polazlam sobie trasa na Dransfeld - tam, gdzie w lipcu po huraganie przedzieralismy sie surwiwalowo razem z Kirunia, wtedy jeszcze w miare zdrowa. Wszystko zostalo pouprzatane i tylko kikuty drzew przypominaja o tamtym dniu, kiedy traba powietrzna poczynila takie spustoszenia. Niektore kikuty wypuscily nowe listki, pewnie korzenie ich nie byly do konca uszkodzone. Strazacy bowiem poobcinali korony drzew, a zwalone pnie "postawili" z powrotem. I niektore przyjely sie!




Nie padalo, chwilami nawet wygladalo slonce, ale niebo mialo wyglad nieco dramatyczny. Mialam mocne postanowienie przejscia calej Dransfelder Rampe, ale po drodze rozmyslilam sie i skrecilam gdzie indziej, bo straszylo deszczem.









Zdazylam spotkac po drodze takiego malego wesolka. Oboje przystanelismy, przygladajac sie sobie z zaciekawieniem, a ja powolutku przylozylam aparat do oka i zdazylam pstryknac, zanim zniknal mi z pola widzenia w krzakach.


Idac wzdluz niewielkiego strumyczka, zauwazylam ze jego brzeg porosniety jest czyms czerwonym.




Strumyk ma bardzo niski poziom wody (dziwne po tylu opadach) i to czerwone wyroslo w miejscu, gdzie wczesniej byla woda. Fajnie to nawet wygladalo, tak niezwyczajnie. Latem tego nie bylo.
Przecudnie wygladaly kwitnace wszedzie nawlocie, wrotycze i inne zolte kwiatki, ktorych nazwy nie znam, zreszta roznych kwiatow bylo zadziwiajaco duzo jak na te pore roku. O kwiatkach bedzie innym razem, bo post wyszedlby za dlugi.



Do domu zdazylam przed deszczem. Dobrze, ze skrocilam trase, bo by mi sie zmoklo.







36 komentarzy:

  1. Bardzo malowniczo wyglądają te czerwone porosty, żółtych kwiatków i u nas dużo, im susza mniej dała się we znaki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Te porosty widzialam pierwszy raz w zyciu, nie wiem, co to jest, ale wyglada ciekawie. Mnie daje sie powoli deszcz we znaki. No ile mozna, kiedy jednoczesnie w Polsce jest takie fajne babie lato... :(

      Usuń
  2. Może to czerwone zawsze rosło pod poziomem wody i miało inny kolor a gdy poziom mu zabrała susza to wzięło i ze złości zczerwieniało?
    Miłego dnia:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A wiesz, ze na to nie wpadlam? No ale co sie dziwic, przeciem blondina. Bede musiala sie poprzygladac w roznych porach roku.
      Milego! :**

      Usuń
  3. Biedny Kiruś! Pogłaszcz malutką ode mnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Biedna jest rzeczywiscie, wszystko sprzysiega sie przeciw niej. Cos mi mowi, ze ona sie juz nie wykaraska...
      Bardzo ukochalam od cioci Julitki, Kirunia dziekuje :**

      Usuń
  4. Niebo przepiekne, Aniu! Uwielbiam takie własnie dramatyczne, mocarne nieba. Tylko Kiruni, biedulki żal...Mogłoby to potęzne niebo ulitować się nad nia i dać jej jeszcze parę lat radości i siły do cieszenia się zyciem pod tak cudnym niebem.
    Ściskam Cię mocno z deszczowego Podkarpacia!***

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kirus wychodzi teraz tylko na konieczne spacerki, zeby mogla sie zalatwic. Nawet po domu kustyka na trzech lapeckach. Nie wiem, co z nia jest, ale na pewno nie bedziemy jej meczyc kolejna operacja.
      Wczoraj na samotnym spacerze caly czas o niej myslalam i bardzo mi jej towarzystwa brakowalo, nawet uronilam kilka lez z tesknoty za wspolnymi wedrowkami.
      Buziaczki, Olenko :*****

      Usuń
  5. Dużo głasków dla Kiry! Czerwone coś bardzo łdanie wygląda. Ale że zwalone pnie przyjęły się postawione na miejsce, to dopiero... Wola życia...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wszystkie sie przyjely, tylko na niektorych pojawily sie nowe listki, inne zas beda usychaly. Ale to i tak niecodzienne zjawisko, bo wczesniej myslalam, ze raz zwalone drzewo juz sie nie zregeneruje. :)))

      Usuń
  6. Dramatyczne niebo jest za...je...fajne!!!
    Też wybieram się poszwendać.
    Muszę rozruszać mięśnie po wczorajszych ekscesach przy zbieraniu ziemniaków ;)
    A niebo mam byle jakie ;(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sama nie wiem, czy dzisiaj zdolam sie gdzies wybrac, niebo nadal dramatyczne i troche strach, ze sie zmoknie. A zapalenie pluc nie jest w moich planach. Jeszcze zobacze, moze sie uda.
      Na grzyby nie ma co jechac, bo caly tydzien lalo i bylo zimno, wiec na pewno nie ma. :(

      Usuń
  7. Czerwone niesamowite a pnie muszą mieć korzenie w ziemi, często widzę ścięte drzewa i gałązki startujące z pnia. Mam taki obrazek przed oknem, zwalona przez burzę lipa, ścięto ją pień zabrano korzenie zostały, dziś nie ma jednego pnia jest kilka :). Topole odrastające, dookoła grubego pniaka wianuszek gałązek. Cudo po prostu cudo. A niebo straszyło tymi chmurskami.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, z tymi pniami rzeczywiscie maly cud. Widzialam na wlasne oczy, jak te drzewa lezaly, a bryla korzeniowa byla na wierzchu. A teraz regeneruja sie i puszczaja listki. Natura broni sie skutecznie. :)))

      Usuń
  8. Foty groźne i bajkowe zarazem. Ładnie udało Ci się uchwycić chwilę!
    Głaski dla Kiry...

    ps. nie będzie nas, będzie las!
    I dobrze:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Te chmury niezle prezentuja sie na zdjeciach, ale nad glowa wygladaly zupelnie niezachecajaco. Dlatego ucieklam. :)))

      Usuń
  9. Głaski dla Kiruni przede wszystkim ♥
    Widoki piękne, fajne zdjęcie z widokiem na autostradę :) Dobrze, że drzewa zaczęły się odradzać, a człowiek im w tym pomógł, a nie tylko pościnał resztki i szwagrowi do kominka sprzedał.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Biedna kulawka musi siedziec w domku. Maz znosi i wnosi ja nawet po tych kilku schodkach. Najgorsze, ze to jest ta sama lapka, ktora byla operowana na zerwane wiezadlo krzyzowe. :((

      Usuń
  10. Prześliczny ten zając, fajny spacer.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To nie zajac, tylko dziki krolik, ma krotsze uszka i jest mniejszy. :)

      Usuń
  11. spacer bez Kiry to pewnie nie to samo :(
    aczkolwiek króliczek piękny i czerwone "coś" tyż pikne :)
    buziole na końcówkę niedzieli.. dla calutkiej rodzinki :) :*********

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bez Kiruni to calkiem i zupelnie nie to samo. Gadalam do niej po drodze, teraz glupio gadac z sama soba. Jeszcze ludzie po sanitarke z wariatkowa zadzwonia. No i na samotnych spacerach gdzies po pustkowiu tez nie czuje sie tak pewnie jak w jej towarzystwie. :(
      Caluski :*****

      Usuń
  12. Masz Anuś rację - samotny spacer jest do niczego. Moja Kizia-Mizia była spacerową kotką, wprawdzie szłam tam, gdzie ona chciała. Często ten spacer wyglądał dziwnie - ona zalegała pod drzewem w parku, a ja przez godzinę stałam oparta o jego pień. Nie ma już Kiziuni, a Beza boi się wyjść na klatkę schodową.
    Dużo głasków dla Kiruni i kotowatych, buziaczki dla Ciebie - Ania

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z Kira jest coraz gorzej i obawiam sie, ze juz nie pojdzie na dluzszy spacer, bedzie wynoszona przed dom, zeby sie zalatwic. Jestem zalamana!
      Z kotami to nie to samo, ja do stania pod drzewami zupelnie sie nie nadaje.

      Usuń
  13. czerwone to młode korzenie olszy czarnej, a żółte kwiatki to nawłoć późna (północnoamerykański inawzor zawłaszczający nieużytki). Pozdrawiam :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Megi, ales Ty jest uczona, na wszystkim sie znasz! ;)
      Tylko skad tam olsza, kiedy dokola same wierzby?
      No ale zawsze czlowiek czegos sie na wlasnym blogu douczy. Dzieki. :)))

      Usuń
    2. nie wiem, właśnie widziałam, że wierzby :-) ale tak wyglądają młode korzenie olszy, może jakieś młode olsze tam są? a może korzenie wierzb też tak wyglądają?
      Ironia, hm? na ortografii też się znam ;-p

      Usuń
    3. Jaka tam ironia, to byl podziw bezmierny. Bo ja to z ledwoscia brzoze od kasztanowca odrozniam, a golebia od wrobla, za to wszystkie kwiaty to leluje. I dopiero dziewczyny mnie tu uswiadamiaja, co fotografuje. Fstyt! :)))

      Usuń
  14. ...fajnie, że Ci się udało przed deszczem dotrzeć do domu. U nas straszyło nie tylko na niebie ale również w mediach jednak Pogodynki swoje a aura swoje. Widzę, ze i mojego kuzyna spotkałaś (hase) he he he a te czerwone porostki bardzo fajniutkie...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taka pogoda doprowadza mnie do rozpaczy, taki ni pies, ni wydra. Niechby padalo albo niechby bylo pogodnie, a nie takie wszystko naraz. :)

      Usuń
  15. Ale słodki kicek! Takiemu zrobić zdjęcie to dopiero sztuka! No i jaki trzeba mieć refleks!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dalam rade tylko dzieki teleobiektywowi, bo to niezwykle plochliwe zwierzaki. :)))

      Usuń
  16. Wszystko pieknie ladnie i naprawde super zdjecia, ale martwie sie o Kirunie :(

    OdpowiedzUsuń

Chcesz pogadac? Zamieniam sie w sluch.