wtorek, 6 października 2015

O nietypowej porze.

W sobote nawiedzily nas nasze trzy bestie, w tym jedna z narzeczonym, a druga z dzieckiem (Placzek, zeby nie bylo niewlasciwych domyslow). Wciagnelismy obiad, dopchnelismy ciastem ze sliwkami, popilismy kawa i zaczelismy sie zastanawiac, co dalej robic z tak mile rozpoczetym dniem. Bestiom nagle przypomnialy sie cielece lata, kiedy to regularnie jezdzilismy cala rodzina na grzyby i zaordynowaly wycieczke do lasu. Kiedy sie powyprowadzaly, zarzucily te wycieczki, bo i z kim? Przeciez ich krag znajomych to w przewadze Niemcy, a ci znow nie jezdza do lasow zbierac grzyby. Troche niby pora dziwna na grzybobranie, ale dlaczego nie. Nawet, gdybysmy zupelnie nic nie znalezli, to sam spacer bedzie mial zbawienny wplyw na trawienie. Koszyczki i koziki jednak zabralismy, bo kto wie... Ja capnelam jeszcze aparat, bo jakze tak bez niego z domu wyjsc.
Wiecej bylo spacerowania niz grzybow, ale trzy godziny na swiezym powietrzu bardzo dobrze nam wszystkim zrobily. Za wyjatkiem Kiruni, ktora musiala zostac w domu.
Tym razem focilam rozne nieprzydatne dla naszych potrzeb grzybki. Placzek tez sie zalapal.







 Sama nazbieralam nie tak duzo, ale do suszenia bylo wiecej, bo dwie bestie lubia wprawdzie grzyby zbierac, ale do paszczy nie wezma, bo im nie smakuja. Scedowaly wiec swoje trofea na nasza korzysc. Mowie Wam, jaki cyrk jest zawsze w wigilie. Z farszu kapustno-grzybowego dwie z bestii wydlubuja z obrzydzeniem czesc grzybna, zupy grzybowej nie rusza, musze dodatkowo barszczyk dla nich gotowac.
Najstarsza i jej narzeczony wzieli swoj zbior do domu, zeby miec na kolacje, oni lubia. Ten jej narzeczony z nami nauczyl sie zbierac i rozpoznawac grzyby, w koncu to Niemiec, wiec z domu nie wyniosl takiej tradycji. Teraz tak sie wprawil, ze jest w tej sztuce lepszy od nas, uczen przescignal miszczuf. :)



Tak nam bylo przyjemnie w tym lesie, ze prawie nie spostrzeglismy zapadajacego powoli zmroku. Do domu wracalismy, mogac po drodze delektowac sie widokiem zachodzacego slonca.








Tak na marginesie, w sobote, 3 pazdziernika mielismy swieto narodowe, dzien zjednoczenia Niemiec.





124 komentarze:

  1. Natura mądrze wymyśliła trochę grzybów do fotografowana, nie tylko do jedzenia :-).
    Moje bestie wydłubują ze wszystkiego rodzynki - skaranie boskie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A to u mnie jedna bestia dlubie rodzynki, reszta zjada.
      Ja z kolei okrawam tluszcz z miesa albo wedliny. Kazdy ma jakiegos fisia. :))

      Usuń
  2. Uparli się wszyscy, żeby drażnić mnie i w oczy kłuć grzybami. Buuuuuuuuuuuuuuuuu!

    OdpowiedzUsuń
  3. I znów balsam na moją duszę - zachód słońca. Ja takiego nie widzę, bo zasłaniają mi bloki.
    Ja zupę grzybową jadam, ale grzybów nie lubię. Do wigilijnej kapusty sobie kupię w sklepie bo pewne. Całe życie wigilia była u mnie, bo mama robiła. Po śmierci mamy powiedziałam siostrze, że koniec mojego stania przy garach - nas jest dwoje, ich siedmioro - niech ona się martwi, mam spokój.
    Zapach Twoich suszonych grzybków czuję.
    Pa Ania
    P.S. Tego czerwoniutkiego muchomorka poproszę dla mojego ślubnego, bo mnie wnerwił.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja tez nic nie widze, ani wschodu, ani zachodu, a w dodatku mieszkam na parterze, wiec tym bardziej nic nie widze. Zawsze musze wybierac sie na specjalne misje z aparatem.
      Na potrawke dla meza polecam muchomora sromotnikowego, mniej podpadajacy, bardziej skuteczny. ;)))

      Ja tez sie zbuntowalam i teraz dzielimy sie wigilijna robota z bestiami, dosc wigilijnego wyrobnictwa, ktore psulo urok wolnych dni! :)))

      Usuń
  4. Polecam przepis na tort z muchomora:
    3 dojrzałe, barwne kapelusze muchomora,
    2 i 1/2 szklanki cukru pudru,
    5 żółtek,
    kostka masła,
    cytryna
    2 łyżki rumu.
    Kapelusze skropić rumem.
    Utrzeć żółtka z dwiema szklankami cukru pudru i masłem.
    Dodać drobno posiekaną skórkę z cytryny.
    Przekładać kapelusze masą.
    Czerwony kropkowany wierzch tortu oblać lukrem
    zrobionym z reszty cukru pudru i soku cytrynowego.
    Jeść powoli.
    Czekać...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie mam tylko kandydata do zjedzenia tego torciku, no chyba, ze to dla Aninego meza. :)))

      Usuń
    2. Ewentualnie dla Teściowej, jeśli zasłuuje:)))

      Usuń
    3. Teściową mam spoko, a tort by nie przeszedł, bo słodkiego nie jada.
      Potrawka z sosem, tylko musiałabym z Bezą wyjechać gdzieś, żeby mieć alibi.
      Cosik mi się zdaje, że nic by mu się nie stało - taki typ. Szkoda mojej fatygacji. Już mi przeszło.
      Pogoda cudo, idę szukać komputerowca, coby do Kurnika dać kieckę ślubną. Zaglądnę jeszcze potem.
      Ania

      Usuń
    4. Ja juz tesciowa pochowalam, bo najlepsza tesciowa to tesciowa na 102: 100 metrow odstepu i 2 metry pod ziemia. :)))

      Usuń
    5. Brutalna Kobieta!
      Mam nadzieję, ze teściowa zeszła sama z siebie?

      Usuń
    6. Nie lubila mnie, chcialam sie przypodobac i torcikiem poczestowalam. :)))

      Usuń
  5. Wycieczka bardzo udana ale powiedz mi Anuś czemu mnie tak drażnisz tymi grzybkami.Każdego dnia łażę po lesie i nawet trującego nie mogę spotkać.Miłego dnia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, nastepna rozdrazniona grzybami! Deszcze do Was posylam, wiec nie traccie nadziei. :)))

      Usuń
  6. Jak nic, trzeba się do Rajchu na grzyby wybrać ;) bo u nas nic :((
    Bestie nie wiedzą, co dobre, ale znam kilka takich osób, które wybrzydzają przy grzybach. Chociaż ja potrafiłam starannie kminek z chleba wydłubać, jak kiedyś w Czechach byłam :))) Już nie mówiąc o tłustym w mięsie - precyzyjnie wybiorę wszystko i na boczek odłożę.
    Nie mówiąc już o tym, że jak w jakiejś potrawie znajdzie się kawałek kostki, albo kamyczek w kaszy, albo kawałek skorupki od jajka w kotlecie, do ktorego jajko dodawane nie było, to ja wszystko znajdę, jak nie na talerzu, to wymymlam ;))

    Tak się zastanawiałam, jak uczciłaś święto zjednoczenia ;) bo pamiętałam w sobotę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chi, chi! Mój syn w każdej potrawie z rybą znajdzie ości; Jemy filety - on jeden ma ość. Jemy domową pastę makrelową i gdzie ość? U mojego syna na kanapce, nikt inny nie ma :)))

      Usuń
    2. Lidia, a jaki masz problem z przybyciem do reichu? Nawet nocleg dam, a co! Nawet miejsce pokaze w lesie, to sobie nazbierasz. :)))
      Ja dlubalam watrobe z kaszanki, nie znosze watroby! Bleee...

      Usuń
    3. Moje dziecie nie jadlo sera ze wzgledu na dziury. Grzybki lubilo marynowane twierdzac, ze latwo sie je zwraca. :///
      Slubny tez znajduje osci nawet tam gdzie ich byc nie powinno i tym oznajmieniem sprawy z kolei on staje mi oscia w gardle. Im starsi sie robimy tym stan sie pogarsza. Delikatniejemy czy dluzej zujemy pokarm?

      Usuń
    4. Tetryczejemy, oto cala tajemnica. :))))

      Usuń
    5. Osciejemy przy tym tetryczeniu. :DD

      Usuń
    6. Ja nie mam takiego szczescia w osciach. :)

      Usuń
    7. Mnie to jeszcze w gardle staje kanonik jak osci nie ma. :D Mam taki refluks pewnie.
      Mlodo sie czujesz i to dobrze bo nigdy nie zosciejesz....

      Usuń
    8. Kanonik??? Kanibalizmem sie zajelas? :)))

      Usuń
    9. Nie????!!! To ten refluks z dziecinstwa i wegetaryzmu (z korzeni kulturowych). :))))))))

      Usuń
    10. Poczytaj sobie o refluksie. :))))

      Usuń
    11. Ości też znajduję ;) normalnie cedzę lepiej niż wieloryb plankton :)))))
      Panterko - trochę daleko do Ciebie ;)

      Też nie wiem, co ma wspólnego refluks z kanonikiem ....

      Usuń
    12. Jakie daleko? Za pinc godzin jestes u mnie. :)
      Moze jak sie polknie kanonika, to refluks go wypluwa? :))))))))))

      Usuń
    13. Panterko, blisko jestes, refluks go jeszcze bardziej cofa. :DDDDDD

      Usuń
    14. Wiem, co to refluks, ale... qrna... gdzie tu miejsce na kanonika?

      Usuń
    15. Wg pewnej logiki, na niego nigdzie nie ma miejsca. :)))))

      Usuń
  7. No, ja moją komórką - ani aparatem - takich zdjęć nie zrobię. Cudowne!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No jak nie zrobisz, jak zrobisz. ;) Niebo o zachodzie tak pozuje, ze kazda samo...bka wychodzi. :)))))

      Usuń
  8. A ja na odwrót: zupę grzybową na Wigilię, jako dodatkową gotuję, dla OMC Synowej. Reszta barszcz z uszkami. ;-)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ty teraz mnie oswiec, co to znaczy OMC? :))

      Usuń
    2. Przeciez ona nie Zantowa, tylko synowa. :)))

      Usuń
    3. ;-)))) OMC = o mało co ;-))))
      Inaczej konkubina syna. Ale to fajna dziewczyna, więc mówić o Niej "konkubina" to masakra ;-))))
      Wiem, jeszcze funkcjonuje "partnerka" ale to mi się z biznesem kojarzy ;-)))))

      Usuń
    4. Ja tam swojego OMC zieciem nazywam, bo sa juz ze soba ponad 10 lat. :)

      Usuń
    5. U mnie to staż trochę ponad dwa lata. Znaczy tyle z sobą mieszkają. W sumie jakieś 4. Ale czasem mam wrażenie, że Synuś nie jest przekonany czy to na całe życie.

      Usuń
    6. No co! Nie wolno podejmowac pochopnych decyzji na cale zycie. :)))

      Usuń
    7. No, wiec niech wyprobuje w uzytku codziennym i wtedy zdecyduje. ;)

      Usuń
    8. Ja nie mam nic do tego próbowania.
      To, co mnie niepokoi to fakt, że to już dość długo trwa i co miało wyjść na światło dzienne pewnie wyszło. Z czasem zaczyna działać przyzwyczajenie i niechęć do zaczynania wszystkiego od nowa. Nie chciałabym, żeby to było przyczyną, że w tym związku trwa. Tak można nie zauważyć, jak życie ucieka.

      Usuń
    9. A moze im wlasnie takie zycie odpowiada? Moze nie maja zamiaru sie pobrac, tylko wlasnie byc ze soba bez papierka?

      Usuń
  9. Podobno w Polszy grzybuff ni ma... U nas też nie, nawet trujaki nie powychodziły. Dzisiaj pada i jest ciepło, może to coś da.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No jak nie ma, jak sa! W telewizorze widzialam, jak ludzie wiadrami znosza. Tyle ze sa nie wszedzie. :)))

      Usuń
  10. Grzybki nie mają żadnej wartości odżywczej, a tylko psują wątrobę, więc bestie mądre są i wiedzą co robią... kiss

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Margarithes :))), watrobe psuja tez inne produkty przyjmowane caly rok czasem bez umiaru. :D. Taki cynamon przykladowo. Ale cos w tym jest: znalam nalogowego zbieracza grzybow, zszedl na watrobe i wcale nie twierdzil, ze grzybek lubi plywac jak rybka....

      Usuń
    2. Trolom internetowym gnije nie tylko wątroba :D

      Usuń
    3. Ciekawe co jeszcze? :)))))

      Usuń
    4. Gosia, na ogol wszystko, co dobre jest niezdrowe, no moze z malymi wyjatkami. Grzyby uwielbiam w kazdej postaci. Pies tracal watrobe! :)))

      Usuń
    5. Ja także zarówno!
      Smak i zapach - niebo:)))
      ...może niebo mnie czeka po spożyciu?

      Usuń
    6. Niebo czeka tylko tych po sromotnikach bo cierpieniem po spozyciu odkupia wszystkie grzechy... Przy grzybach jadalnych ma sie tylko niebo w gębie i kosmos w watrobie (pewien rodzaj marskości). Ja grzybów nie jadam... z zasady. Nie chce do nieba...

      Usuń
    7. Iza, polecam halucynogenne, odlot masz gwarantowany do samego nieba. :)))

      Usuń
    8. Gosia, masz na mysli grzybki H, czy moj brak watroby, bo nie nadazam. :)))))

      Usuń
    9. To było do tego "Gosia, na ogol wszystko, co dobre jest niezdrowe, no moze z malymi wyjatkami. Grzyby uwielbiam w kazdej postaci. Pies tracal watrobe! :)))"

      Usuń
  11. Iza, niebo czeka na tych spozywajacych sromotniki, z wlanej lub przymuszonej woli. Meczarnie po spozyciu odkupiaja wszelkie grzechy... Grzyby zjadliwe daja tylko namiastke nieba czyli tak zwane niebo w gebie a w watrobie troche kosmosu (pewien rodzaj mars-kosci). Ja grzybow nie jadam z zasady. Nie chce do nieba.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Echo Ty w ogole nie wiesz, co dobre. Ale co sie dziwic, tam u Ciebie na biegunie polnocnym zaden porzadny grzyb nie urosnie. :)))

      Usuń
    2. Fakt. Tylko te borowiki, kurki ... i te pachnace za tysiac eurka od kilograma czy jakies tam trufle. W tym roku juz nic nie urosnie, mrozem zaszalala juz jesien a moze zima. Aaaa, w maju rosna najsmaczniejsze ale i najbardziej trujace grzyby ' korvasieni' ... szansa na gnicie watroby trolli.... na przednowku. :))))

      Usuń
    3. Masz borowiki? I nie zbierasz??? No nie wierze!

      Usuń
    4. Mam. Kupuje w Lidlu jak tesciowie mnie zaskocza na czas wigillii....

      Usuń
    5. Z Rajchu pewnie albo z Chin lub Polski.

      Usuń
    6. Chinczyki majo swoje ming czy mang, a nie borowiki. :)))

      Usuń
    7. Dobrnelam do lodowki i na sloiczku pisze: porcini tagliati in olio di girasole... :DDD To chyba po italiansku, czyli grzybki z Wloch. :)}))

      Usuń
    8. Tam nie ma slowa o grzybach (Funghi). :)))

      Usuń
    9. Flaga tez jest na wieczku. Ja nie rozumiec po wloski. :))) Grafika jest na etykiecie i prawdziwki jak nic. W srodku przez szkielko tez widac, ze to grzybole, cuchna octem. Nie zmuszaj mnie do organoleptycznych doswiadczen... :))))

      Usuń
    10. Jakas Ty zgodna i jaka z Ciebie lingwistka! Podziwiam!
      Taki sloiczek (290 g) to wydatek jeden eur i 50 centusiow a jakby policzy paliwo do auta na wyjazd w las, potem zuzycie paliwa w piecyku (ja nie mam gazu taniego ino 'prond') to bym poszla z torbami wcale nie na grzyby. Ja centus krakowski jestem i nie zamienie tych porcini na 'herkkutatti'. :D

      Usuń
    11. A jak bym sie zgubila na tych lesnych kilometrach i by mnie szukali ze trzy dni z helikopterem to mialabym wyrzuty po mordzie, ze wymagam takich nakladow za jednego porcini...

      Usuń
    12. Tam zaraz jednego! A dla paru kilo to juz warto sie zgubic, a nawet wyrzuty ponosic na fizys. :))

      Usuń
    13. Nawet za tonę nie warto sie zgubić. :)))) Doliczyliby jeszcze za transport... Zresztą nie ilosc ale jakość jest najwazniejsza.

      Usuń
    14. No przecie robaczywych nie kaRkuluje sie brac. ;)

      Usuń
    15. A widzialas grzyba nierobaczywego po trzech dniach? Nie kaRkuluje sie wcale.

      Usuń
    16. A ja nie. Chyba, ze po zasuszeniu lub w sloiku. :D

      Usuń
    17. Robaki w sloiku? To u Was takie specyjaly sprzedajo? He he he!

      Usuń
    18. He he he. No. Dla wedkarzy.

      Usuń
    19. Dla wedkarzy. Czy wedkarz to snob, zblazowany pewnie czesciej ale to nie jest chyba regula.

      Usuń
    20. No nie, o czyms takim nie slyszalam. Jak snob chce konsumowac robaki to wyjezdza do Australi albo do Ameryki... Przy okazji krajobrazy pooglada.

      Usuń
    21. A dla leniwych snobow sloiki do spozycia na miejscu.

      Usuń
    22. Pantero, no to snobistycznie zrobilo sie sto komentarzy, moge isc spac. Tez snobistycznie do lozka. Dobranoc!

      Usuń
    23. Dobranoc, Echo! A jutro na grzyby. :)))

      Usuń
    24. Na narty raczej, na sanki i na łyżwy... Potem do Lidla. Jak sie snobic to na calego... Dzien Mroźny!

      Usuń
    25. No przeciez! Zapomnialam, ze na biegunie zima juz jesienia. :)))

      Usuń
    26. Smiej sie ale niby slonko juz widac na niebie a na termometrze dalej minus piec. :/

      Usuń
    27. U nas slonka nie widac, a jest 15°, na plusie oczywista. :p

      Usuń
    28. Widzisz, ze mnie jest wszystko jedno czy otwieram drzwi do ... lasu czy do lodowki. :DDD
      Patrz, rozni nas 20 stopni (C czy po schodach? W dol czy w gore?) :\

      Usuń
    29. To 20 stopni w roznicach klimatycznych. :)))

      Usuń
  12. Tak,o zjednoczeniu Niemiec bylo glosno i w Polsce,różne mądre i mniej mądre Glowy wypowiadaly się na ten temat.A ja pamiętam wysyłane listy do cioci (mieszka w Kolonii)w l.80 gdzie pod adresem mamcia pisala BRD-RFN....a po zjednoczeniu Deutschland :-)
    Grzybów Ci zazdroszczę...moj mąż lubi i umie zbierać,ja powiedzmy jak nadepnę to zobaczę:-)
    Zdjęcia zachodzącego słońca-piękne!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja tam jeszcze do porzadnych Niemiec wyemigrowalam, dopiero pozniej sie pogorszylo, a juz w ogole kiedy powstala unia. Chcialabym, zeby wrocily tamte czasy.

      Usuń
  13. Niemcy nie jeżdżą na grzyby? Mein Gott! A ja ich za taki porządny naród miałam...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie jezdza, ale zrec chca, wiec kupuja, gupki jedne, za ciezkie pieniadze. A lasy pelne tego dobra za darmo. :)))

      Usuń
    2. No, ale ponoć jakieś limity zbierania grzybów Wam narzucili?
      Green Peace zaś sie wpierd**a w ochronę środowiska?
      A może to ochrona rynku handlowców?

      Usuń
    3. Wolno dziennie zebrac 2 kilo grzybow, ale praktycznie nikt tego nie pilnuje. Trzeba miec pecha, zeby spotkac straznika lesnego.

      Usuń
  14. Ten ostatni grzyb przed płaczkiem to chyba rydz jest...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli jeszcze raz takiego znajdziesz to utnij nózkę zobacz, czy jest w środku pusta, a na nacięciu pojawia się sok koloru marchewki, jesli tak będzie to jest rydz!

      Usuń
    2. Na rydzach ani im podobnych to ja sie nie znam, wiec ich w ogole nie zbieram. Po co mam ryDZykowac? :)))

      Usuń
    3. To jedne z najlepszych grzybów, utnij, utnij ryDzyka, chociaż taka przyjemnośc Cię spotka:) No i sprawdzić, czy w Deutschalndzie też rydze rosną.

      Usuń
    4. Rosna, ale ja nigdy rydzow nie jadlam, nie umiem przyrzadzac i dlatego nie tesknie.

      Usuń
  15. Ja w lesie byłam, ale grzybów nie znalazłam, przynajmniej tych jadalnych. Zazdraszczam!

    OdpowiedzUsuń
  16. U mnie zadnych ani jadalnych ani niejadalnych .
    Zdjecia , szczególnie zachadzącego słońca zachwycają:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobrze, ze nie musialam autem kierowac i jednoczesnie robic zdjecia, bo mogby sie ten zachod slonca zle zakonczyc. :)))

      Usuń
  17. A w mojej okolicy ani jednego grzybka ;((((
    Nie wiedziałam, że Niemcy nie zbierają grzybów. :) Nie wiedzą co fajne!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo som gupki i nie znajo sie na grzybach. Tylko te ze sklepu uwazaja za pewne. :)))

      Usuń
  18. ...każdy grzyb jest potrzebny - jadalne dla ludzi a te piękniejsze dla teściowe (żart). No właśnie do dzisiaj nie mogę zrozumieć dlaczego te pięknie wybarwione i upstrzone grzybki są nie jadalne a te pospolicie wyglądające można zjadać...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zwierzeta jadaja te niejadalne dla ludzi, maja w sobie jakies inne enzymy i trawia muchomory z palcem w... tego no... w nosie. :)))

      Usuń

Chcesz pogadac? Zamieniam sie w sluch.