piątek, 13 listopada 2015

Listonosz dzwoni dwa razy...

Kiedy ma sie popsuta nuszkie, siedzi sie w domu. A kiedy siedzi sie w domu, to sie czlowiek czasem nudzi. No bo ilez mozna ksiazki rozczytywac, przy kompie siedziec, w telepudlo spogladac, kiedy tam same Kaczynskie i Macierewicze razem z zamachem smolenskim? Okna moze bym pomyla, ale strach sie wspinac, bo nuszka kaput.
Lezy sobie czlowiek i rozmysla, a ze to ciezka praca, to czasem ze zmeczenie przytnie sie komara. Tak tez mialam we wtorek. Od tego lezenia i odpoczywania nieco sie zmeczylam, zwlaszcza, ze Miecka za punkt honoru wziela sobie te moja nuszkie leczyc. Leze wiec ja, na mnie kocyk, a na kocyku Miecka. Jej sie moze wydaje, ze jest koteckiem eteryczno-frenetycznym o ciezarze motylka. Nic bardziej mylnego! Moja biedna nuszka czuje ten... hmmm... slodki  ciezar i tez sie meczy. Tak wiec obie zmeczone, nuszka i ja, popadlysmy w drzemke.
Nie bylo jednak nam dane pospac, bo rozlegl sie dzwonek do drzwi. Jeden, wbrew tytulowi. No zanim ja sie obudzilam,  zrzucilam z siebie ten koci balast, wyplatalam z koca i pobieglam (he he he) do drzwi, uplynelo troche czasu. Zdazylam jednak!
Za drzwiami stal ON, nasz przystojny i przemily listonosz, czlowiek przygotowany na wszelkie ewentualnosci. Tak, tak, nawet na psy przygotowany. Kira wyleciala pierwsza go witac, a on szybciutko wyjal z kieszeni spodni smaczek i Zabcie poczestowal. Taaa, Kirunia tez go lubi.
Podpisalam, co bylo do podpisania, odebralam dwie przesylki, pozyczylismy sobie wzajemnie przyjemnego dnia i tyle go widzialam, choc chetnie zaprosilabym faceta na kawe.
Jedna przesylka byla formatu kalendarzowego zza Gosiankowych drzwi, bardzo wyczekiwana, ale o wiadomej zawartosci. Jeszcze raz dziekuje, Kury kochane! :***
Zaintrygowala mnie bardziej ta druga, niewielkie pudeleczko z nadrukiem naszego dostawcy prundu, E.ONu. Ki czort? Stamtad przychodza glownie rachunki, a te mieszcza sie w kopercie. Otworzylam wiec najpierw pudelko.
Ludzie kochane, no tego to ja bym sie po nich nie spodziewala!!! Nasz E.ON postanowil poprawic swoj wizerunek, dotad kojarzacy sie ze zlodziejsko zawyzonymi rachunkami i regularnymi podwyzkami cen energii. I ja predzej oczekiwalabym od tych rozbojnikow zawiadomienia o kolejnej podwyzce, a tymczasem...

W kartoniku bylo drugie, drewniane pudelko...
... a w nim praliny (recznie robione, jak glosila zalaczona ulotka)...

"Mowimy dziekuje"

"Bla, bla, bla - podziekowania i inne wyrazy"
Takie wizyty listonosza to ja lubie! Nie dosc, ze wielka radocha z wyczekiwanych niecierpliwie kalendarzy, to dodatkowo zagrycha do ich przegladania. Trzeba przyznac, ze bardzo smaczna zagrycha. I jeszcze zgrabne drewniane pudeleczko na drobiazgi mi zostalo.
Do teraz nie moge wyjsc z podziwu i zdumienia.
A jednak listonosz zadzwonil ponownie, tyle ze dzien pozniej. Sami powiedzcie, czy ten los tak sie do mnie usmiecha, zeby mi zadoscuczynic nuszkowe cierpienia? Chyba cos jest na rzeczy. Bo otoz dostalam kolejna przesylke, tym razem od Orki. Mam wrazenie, ze wszyscy na wyscigi mnie rozpieszczaja i obsypuja prezentami, bo skoro nie wolno mi z domu wychodzic, trzeba mi to przymusowe wiezienie oslodzic. Oreczka przyslala mi zestaw "zrob to sam" wraz z instrukcja obslugi na odwrocie pieknej akwarelowej kartki pocztowej. Zgadnie ktos, co mam sobie zrobic?



Orko, najpiekniej Ci dziekuje! :***
Jak ja lubie byc rozpieszczana...






56 komentarzy:

  1. Po pierwsze, to zdrowia dla nuszki, daj kotu wyleczyć bo wie co robi - cierp w ciszy. Po następne to nie wiem czy bym zjadła... nie wiem co dodali i jak długo szło... ale pewnie bym zeżarła bo słabą to moja silna wola... i chybam pirwsza:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pierwszas! Wygralas papierki po pralinkach, bo po samych pralinkach ino wspomnienie pozostalo.:)))

      Usuń
  2. Odpowiedzi
    1. Brawo! Otusz to! Jeszcze nigdy czegos takiego nie pilam, ze nie wspomne o robieniu. :)))

      Usuń
    2. Dobre ! Na pewno polubisz :-)))
      Super niespodzianki :D

      Usuń
    3. Tylko dlaczego proces przygotowawczy tak dlugo trwa? Juz bym chciala probowac, bo jestem pewna, ze polubie. :)))

      Usuń
  3. A jak my Cię mamy rozpieszczać, skoro adresu nie znamy?!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najlepiej to go opublikuj :)))))

      Usuń
    2. Akurat! Juz lece publikowac swoje namiary. Ale jesli masz ochote mnie porozpieszczac, to chetnie wysle emalie z adresem. :)))

      Usuń
    3. A wyślij. A nuż coś mi wpadnie do głowy!

      Usuń
  4. Ale fajnie miałaś:-)Mogłaś jakoś tego przystojnego listonosza zwerbować,to by Ci pomógł z przysłanych składników od Orki wafla (?)zrobić?\a może to sie je osobno,popija mlekiem skondensowanym i tym plynem z butelki(na srajfonie nie widać dokladnie):-))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Juz Hana odgadla, to bedzie likier kukulkowy. Juz sie naciaga. A tu trzeba jeszcze kilka tygodni czekac, nie wiem, jak wytrzymam. :)))

      Usuń
    2. Jak ja za dziecka lubiłam kukułki...przeciez to się jadło prawie do bólu brzucha :-)
      No Aniu,ale se musisz na wszczynanie :-) dać...ja nie wiem czy bym wyczymala jakby mi to tak kukało z wierzchu,lepiej od razu schować.:ppp

      Usuń
    3. A prawda to,że koty wyczuwają chorobę\stany reumatyczne dlatego właśnie w takim m-cu sie sadowią ?Gdzieś slyszalam o tym ,ale to trochę mi się skojarzyło z czarami :-)

      Usuń
    4. Zwierzeta w ogole wyczuwaja choroby. Raz bylam silnie przeziebiona, lezalam w lozku. Po jednej stronie uwalila sie Kira, choc ona nigdy nie spi w lozku, a po drugiej Miecka i obie mnie leczyly.

      Usuń
    5. Taaa... ruszyc sie nie moglam. :)))

      Usuń
  5. Przede wszystkim zdrówka tobie i twojej nuszce!
    I Miecce, żeby cię tam swoją eteryczną wagowo-sierściową ciepłotą doleczała, na pewno ci pomaga! :)
    Fajnie tak dostać przesyłki w stanie ze słabą nuszką. :)
    Nie mam pojęcia, do czego ma być ostatnia przesyłka, bo tam już wszystko jest... gotowe. W każdym razie chodzi o coś słodkiego. :)
    Uściski i trzymaj się tam za tę nuszkę, żeby zdrowiała szybko!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. p.s. doczytałam o tym likierze. :)

      Usuń
    2. Gotowe to jeszcze niestety nie jest, a proces przygotowawczy jest dlugotrwaly i trzeba miec anielska cierpliwosc. Mnisi Shaolin trenowali cierpliwosc na likierze kukulkowym. :)))

      Usuń
  6. w takim towarzystwie jakie wokół siebie gromadzisz to chorować nie straszno :)
    ale zdrowiej szybko...mimo wszystko :)
    buziaki piątkowe :*********

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ma mi sie na zycie, oklady z kota okazaly sie bardzo pomocne. A jak juz wyzdrowieje i przestane brac leki, to zapije likierem na czesc. :)))
      :*****

      Usuń
  7. szybkiego powrotu do zdrowia i codziennych wizyt listonosza ze słodkimi przesyłkami:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To chyba rzeczywiscie bede musiala upublicznic adres, zeby wszyscy mogli zasypywac mnie prezentami. ;)))
      Dzieki, Eliza :*

      Usuń
  8. No to sobie chociaż mięśnie w renkach wyrobisz machając butlą coby przyspieszyć rozpuszczanie onych:)
    Panterko,ino mi nie mów,że żel Rivel wywaliłaś z papiórami?
    Miłego dnia i....machania:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No skadze! Juz jest schowany w apteczce, ale co bede pisac o tak przyziemnych sprawach? :)))
      Wczoraj wpadlo dziecko, wiec we dwie rach-ciach uporalysmy sie z rozbieraniem cukierkow. Dziecko sprobowalo jeden i jakos automatycznie wrzucilo papierek do butelki, musialysmy wysypac wszystko, zeby go wylowic. :))))

      Usuń
  9. Odpowiedzi
    1. Nooo, wszyscy sa wtedy tacy kochani i mnie rozpieszczajo. :))))

      Usuń
  10. Aniu zdrówka życzę i wspaniale być tak rozpieszczaną,a likier z kukułek będzie pewnie smakował wybornie :)
    Serdeczności weekendowe ślę :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najgorsze, ze dopiero gdzies w okolicach swiat bede mogla sprobowac. Ale moze to i lepiej, bo w przeciwnym razie do swiat by nie zostala ani kropelka. :)))
      Buziaki :**

      Usuń
  11. Od razu pomyślałam, że to ingrediencje do kukułkowego napitku, ale, jak widzę, nie ja jedna :))) Okłady z kota bardzo wskazane, na pewno pomogą.
    A nasz listonosz (od lat ten sam) zawsze dzwoni dwa razy. I to tak, że od razu odróżniam jego dzwonienie od innych, też podwójnych :))))))))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czyli wszyscy znaja ten napitek, tylko ja nie. Ale poznam, jak tylko kukulki sie rozpuszcza. :)))

      Usuń
    2. Eee, nie! Napitku nigdy nie piłam, to była tylko dedukcja, która znalazła potwierdzenie w komentarzach :) Ja zresztą wolę bardziej wytrawne napoje. Likiery to ewentualnie do kawki, jeśli już, i to mało słodkiej :)

      Usuń
    3. Ja lubie sobie na przyklad lody likierem podlac. Mmmniammm.... :)

      Usuń
  12. Odpowiedzi
    1. Dzieki, Halutka, choc jak widzisz bardziej oplaca sie byc chorym, tyle prezentow sie dostaje... :)))))

      Usuń
  13. Ja też nigdy napitku na kukułkach nie piłam ....
    Ale dostawca prądu na gest się szarpnął ;) ciekawe, kiedy u nas cos takiego wyślą ha,ha,ha .....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja tez dopiero pierwszy raz z czyms podobnym sie spotkalam. Place im regularnie od 25 lat, z roku na rok wiecej, wiec chyba cos mi sie wzamian nalezy, co nie? :)))

      Usuń
    2. Jak najbardziej :)) Na srebrny jubileusz sie postarali ;)

      Usuń
  14. Kocik ma leżeć i leczyć. Pralin zazdraszczam. Nie tylko smaku ale i pamięci dostawców prądu. U nas nie przejdzie. Prędzej zabiorą Ci praliny za odsetki ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak juz wyzej pisalam, od cwierc wieku biora ode mnie niemale pieniadze, wiec za wiernosc cos mi sie od nich nalezy. Moze boja sie, ze zmienie dostawce? :)))

      Usuń
  15. Likier kukułkowy! No wiecie co, taki pyszny spirytusik zepsuć! Jak to bym spirta wychlała a kukułki zeżarła bom ja niecierpliwa :-) A Eon to się szarpnął rzeczywiście, w drewnianym pudełku czekoladki dla klientów, no no...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No co Ty, sam spiryt wyzarl by mi gardlo, a tak bede sobie lody polewala likierem i dupa urosnie mi jeszcze wieksza. :)))
      A za nastepne 25 lat dostane od E.ONu nastepne czekoladki. :)))

      Usuń
  16. Wyczuwają i leczą choroby - zwierzęta, kto je ma w domu i kocha może być pewny że jest leczony. Nasz zdobył tytuł specjalisty rehabilitanta, ale o tym już kiedyś Tobie pisałam w jakimś komentarzu. :)
    Ale ciekawy spirytus to coś takiego o czym myślę Orko? :) Kiedyś miałam dostęp do staropolskiego :) żałuję że nie mam już, nalewka z pigwy potrzebuje czegoś dobrego a ja nie wiem co kupić i tak czas płynie sobie.
    Nóżka niech zdrowieje szybciutko dość wylegiwania się. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzisiaj juz polazilam troche, po wczorajszej kontroli dostalam od lekarza blogoslawienstwo, a leki przeciwbolowe mam brac juz tylko, kiedy nie bede wytrzymywala bolu, a zastrzykow wcale. Jeszcze schody sprawiaja mi troche problemow, a poza tym jest prawie dobrze. :))

      Usuń
  17. To znaczy, żeś całą zagrychę na jeden razik zagryzła? Tak trzymaj, a zanim nuszka do sprawności dojdzie, od Ciebie sprawność odejdzie. Na dietę marsz!
    Żartowałam:))). Apetyczna zagrycha, sama bym se zgryzła...

    OdpowiedzUsuń
  18. Aż się uzazdrościłam! Trza mi też nózkę skręcić - choćby po to by sie przekonać, czy na jakoweś słodkosci zasłuzyłam...
    Likieru kukułkowego jeszcze nie piłam, ale pewnikiem pyszniasty on jako i same kukułki. Na pocieche winka se golnę - kwasoty własnego wyrobu, wytrawną udajacej. Buuuu....
    Buziaki zasyłam zasmarkane!***

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Takie wlasne winko to przeciez pychota! Zawsze mozna przedestylowac i bedzie cos mocniejszego. Przeciez Cezary jest tak zdolnym budowniczym, ze bez trudu destylarke upichci, co nie? :)))
      A kukulek to nie jadlam cala wiecznosc, moja babunia je uwielbiala. Z przyjemnoscia wiec pozarlam kilka przy obieraniu z papierkow i wrzucaniu do butelki.
      Zdrowka, Olenko :*****

      Usuń
    2. Zanim on upichci, już ja one winko wydundam!:-)) Przeca trzeba najpierw projekt mieć, potem materiały, potem czas i nastrój...? Oj, dawać mi jaką kukułkę czy innego ptaka na pozarcie, co by mi smętki przeszły i katary!!!:-))

      Usuń
    3. To chyba musicie sie wybrac do najblizszego sklepu GS, jesli takowe jeszcze istnieja i zanabyc duzo kukulek, a potem zajadac je popijajac wlasna jabczanka. :)))
      A na razie popijaj miod z cytryna, dobrze robi na katary. Biedactwo Ty moje! :(

      Usuń
    4. Istnieją Gs-y a jakże, ino one takie jakieś bardziej światowe, upodobnione do reszty. I daleko od nas! Kruca fuks! Kukułki zanabędziem zatem w najbliższych delikatesach.W ilości czterech sztuk A co?Trza zaszaleć!:-))
      Wzdycham sobie i juz mi lepiej, skoro mnie tak ładnie pożałowałaś. Dzięki, Anuś!:-))***

      Usuń
    5. Pozalowalam, bo wiem, jak dokuczliwy jest katar. Niby zadna choroba, a potrafi odebrac chec do zycia, oslabia wszystkie zmysly, obiera z sil. Kuruj sie, Olenko, choc przy tylu obowiazkach i takiej pogodzie to nielatwe wyzwanie. :***

      Usuń
  19. Zdrowiej nam szybciutko. Szkoda, ze na likier trzeba tak długo czekać bo tak to byłby dodatkowy środek znieczulający, he he he.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gdybym chciala pozegnac sie z zyciem, a co najmniej ze zdrowiem, to zapijalabym piguly, te silne, co bralam. :)

      Usuń

Chcesz pogadac? Zamieniam sie w sluch.