Lezy sobie czlowiek i rozmysla, a ze to ciezka praca, to czasem ze zmeczenie przytnie sie komara. Tak tez mialam we wtorek. Od tego lezenia i odpoczywania nieco sie zmeczylam, zwlaszcza, ze Miecka za punkt honoru wziela sobie te moja nuszkie leczyc. Leze wiec ja, na mnie kocyk, a na kocyku Miecka. Jej sie moze wydaje, ze jest koteckiem eteryczno-frenetycznym o ciezarze motylka. Nic bardziej mylnego! Moja biedna nuszka czuje ten... hmmm... slodki ciezar i tez sie meczy. Tak wiec obie zmeczone, nuszka i ja, popadlysmy w drzemke.
Nie bylo jednak nam dane pospac, bo rozlegl sie dzwonek do drzwi. Jeden, wbrew tytulowi. No zanim ja sie obudzilam, zrzucilam z siebie ten koci balast, wyplatalam z koca i pobieglam (he he he) do drzwi, uplynelo troche czasu. Zdazylam jednak!
Za drzwiami stal ON, nasz przystojny i przemily listonosz, czlowiek przygotowany na wszelkie ewentualnosci. Tak, tak, nawet na psy przygotowany. Kira wyleciala pierwsza go witac, a on szybciutko wyjal z kieszeni spodni smaczek i Zabcie poczestowal. Taaa, Kirunia tez go lubi.
Podpisalam, co bylo do podpisania, odebralam dwie przesylki, pozyczylismy sobie wzajemnie przyjemnego dnia i tyle go widzialam, choc chetnie zaprosilabym faceta na kawe.
Jedna przesylka byla formatu kalendarzowego zza Gosiankowych drzwi, bardzo wyczekiwana, ale o wiadomej zawartosci. Jeszcze raz dziekuje, Kury kochane! :***
Zaintrygowala mnie bardziej ta druga, niewielkie pudeleczko z nadrukiem naszego dostawcy prundu, E.ONu. Ki czort? Stamtad przychodza glownie rachunki, a te mieszcza sie w kopercie. Otworzylam wiec najpierw pudelko.
Ludzie kochane, no tego to ja bym sie po nich nie spodziewala!!! Nasz E.ON postanowil poprawic swoj wizerunek, dotad kojarzacy sie ze zlodziejsko zawyzonymi rachunkami i regularnymi podwyzkami cen energii. I ja predzej oczekiwalabym od tych rozbojnikow zawiadomienia o kolejnej podwyzce, a tymczasem...
W kartoniku bylo drugie, drewniane pudelko... |
... a w nim praliny (recznie robione, jak glosila zalaczona ulotka)... |
"Mowimy dziekuje" |
"Bla, bla, bla - podziekowania i inne wyrazy" |
Do teraz nie moge wyjsc z podziwu i zdumienia.
A jednak listonosz zadzwonil ponownie, tyle ze dzien pozniej. Sami powiedzcie, czy ten los tak sie do mnie usmiecha, zeby mi zadoscuczynic nuszkowe cierpienia? Chyba cos jest na rzeczy. Bo otoz dostalam kolejna przesylke, tym razem od Orki. Mam wrazenie, ze wszyscy na wyscigi mnie rozpieszczaja i obsypuja prezentami, bo skoro nie wolno mi z domu wychodzic, trzeba mi to przymusowe wiezienie oslodzic. Oreczka przyslala mi zestaw "zrob to sam" wraz z instrukcja obslugi na odwrocie pieknej akwarelowej kartki pocztowej. Zgadnie ktos, co mam sobie zrobic?
Orko, najpiekniej Ci dziekuje! :***
Jak ja lubie byc rozpieszczana...
Po pierwsze, to zdrowia dla nuszki, daj kotu wyleczyć bo wie co robi - cierp w ciszy. Po następne to nie wiem czy bym zjadła... nie wiem co dodali i jak długo szło... ale pewnie bym zeżarła bo słabą to moja silna wola... i chybam pirwsza:)
OdpowiedzUsuńPierwszas! Wygralas papierki po pralinkach, bo po samych pralinkach ino wspomnienie pozostalo.:)))
UsuńLikier kukułkowy?
OdpowiedzUsuńBrawo! Otusz to! Jeszcze nigdy czegos takiego nie pilam, ze nie wspomne o robieniu. :)))
UsuńDobre ! Na pewno polubisz :-)))
UsuńSuper niespodzianki :D
Tylko dlaczego proces przygotowawczy tak dlugo trwa? Juz bym chciala probowac, bo jestem pewna, ze polubie. :)))
UsuńA jak my Cię mamy rozpieszczać, skoro adresu nie znamy?!
OdpowiedzUsuńNajlepiej to go opublikuj :)))))
UsuńAkurat! Juz lece publikowac swoje namiary. Ale jesli masz ochote mnie porozpieszczac, to chetnie wysle emalie z adresem. :)))
UsuńA wyślij. A nuż coś mi wpadnie do głowy!
UsuńA wyslalam! :)))
UsuńAle fajnie miałaś:-)Mogłaś jakoś tego przystojnego listonosza zwerbować,to by Ci pomógł z przysłanych składników od Orki wafla (?)zrobić?\a może to sie je osobno,popija mlekiem skondensowanym i tym plynem z butelki(na srajfonie nie widać dokladnie):-))
OdpowiedzUsuńJuz Hana odgadla, to bedzie likier kukulkowy. Juz sie naciaga. A tu trzeba jeszcze kilka tygodni czekac, nie wiem, jak wytrzymam. :)))
UsuńJak ja za dziecka lubiłam kukułki...przeciez to się jadło prawie do bólu brzucha :-)
UsuńNo Aniu,ale se musisz na wszczynanie :-) dać...ja nie wiem czy bym wyczymala jakby mi to tak kukało z wierzchu,lepiej od razu schować.:ppp
A prawda to,że koty wyczuwają chorobę\stany reumatyczne dlatego właśnie w takim m-cu sie sadowią ?Gdzieś slyszalam o tym ,ale to trochę mi się skojarzyło z czarami :-)
UsuńZwierzeta w ogole wyczuwaja choroby. Raz bylam silnie przeziebiona, lezalam w lozku. Po jednej stronie uwalila sie Kira, choc ona nigdy nie spi w lozku, a po drugiej Miecka i obie mnie leczyly.
UsuńTo pełen wypas:ppp
UsuńTaaa... ruszyc sie nie moglam. :)))
UsuńPrzede wszystkim zdrówka tobie i twojej nuszce!
OdpowiedzUsuńI Miecce, żeby cię tam swoją eteryczną wagowo-sierściową ciepłotą doleczała, na pewno ci pomaga! :)
Fajnie tak dostać przesyłki w stanie ze słabą nuszką. :)
Nie mam pojęcia, do czego ma być ostatnia przesyłka, bo tam już wszystko jest... gotowe. W każdym razie chodzi o coś słodkiego. :)
Uściski i trzymaj się tam za tę nuszkę, żeby zdrowiała szybko!
p.s. doczytałam o tym likierze. :)
UsuńGotowe to jeszcze niestety nie jest, a proces przygotowawczy jest dlugotrwaly i trzeba miec anielska cierpliwosc. Mnisi Shaolin trenowali cierpliwosc na likierze kukulkowym. :)))
Usuńw takim towarzystwie jakie wokół siebie gromadzisz to chorować nie straszno :)
OdpowiedzUsuńale zdrowiej szybko...mimo wszystko :)
buziaki piątkowe :*********
Ma mi sie na zycie, oklady z kota okazaly sie bardzo pomocne. A jak juz wyzdrowieje i przestane brac leki, to zapije likierem na czesc. :)))
Usuń:*****
szybkiego powrotu do zdrowia i codziennych wizyt listonosza ze słodkimi przesyłkami:-)
OdpowiedzUsuńTo chyba rzeczywiscie bede musiala upublicznic adres, zeby wszyscy mogli zasypywac mnie prezentami. ;)))
UsuńDzieki, Eliza :*
No to sobie chociaż mięśnie w renkach wyrobisz machając butlą coby przyspieszyć rozpuszczanie onych:)
OdpowiedzUsuńPanterko,ino mi nie mów,że żel Rivel wywaliłaś z papiórami?
Miłego dnia i....machania:)
No skadze! Juz jest schowany w apteczce, ale co bede pisac o tak przyziemnych sprawach? :)))
UsuńWczoraj wpadlo dziecko, wiec we dwie rach-ciach uporalysmy sie z rozbieraniem cukierkow. Dziecko sprobowalo jeden i jakos automatycznie wrzucilo papierek do butelki, musialysmy wysypac wszystko, zeby go wylowic. :))))
Czasem warto być pacjentem:)
OdpowiedzUsuńNooo, wszyscy sa wtedy tacy kochani i mnie rozpieszczajo. :))))
UsuńAniu zdrówka życzę i wspaniale być tak rozpieszczaną,a likier z kukułek będzie pewnie smakował wybornie :)
OdpowiedzUsuńSerdeczności weekendowe ślę :)))
Najgorsze, ze dopiero gdzies w okolicach swiat bede mogla sprobowac. Ale moze to i lepiej, bo w przeciwnym razie do swiat by nie zostala ani kropelka. :)))
UsuńBuziaki :**
Od razu pomyślałam, że to ingrediencje do kukułkowego napitku, ale, jak widzę, nie ja jedna :))) Okłady z kota bardzo wskazane, na pewno pomogą.
OdpowiedzUsuńA nasz listonosz (od lat ten sam) zawsze dzwoni dwa razy. I to tak, że od razu odróżniam jego dzwonienie od innych, też podwójnych :))))))))
Czyli wszyscy znaja ten napitek, tylko ja nie. Ale poznam, jak tylko kukulki sie rozpuszcza. :)))
UsuńEee, nie! Napitku nigdy nie piłam, to była tylko dedukcja, która znalazła potwierdzenie w komentarzach :) Ja zresztą wolę bardziej wytrawne napoje. Likiery to ewentualnie do kawki, jeśli już, i to mało słodkiej :)
UsuńJa lubie sobie na przyklad lody likierem podlac. Mmmniammm.... :)
UsuńZdrówka ,zdrówka życzę.
OdpowiedzUsuńDzieki, Halutka, choc jak widzisz bardziej oplaca sie byc chorym, tyle prezentow sie dostaje... :)))))
UsuńJa też nigdy napitku na kukułkach nie piłam ....
OdpowiedzUsuńAle dostawca prądu na gest się szarpnął ;) ciekawe, kiedy u nas cos takiego wyślą ha,ha,ha .....
Ja tez dopiero pierwszy raz z czyms podobnym sie spotkalam. Place im regularnie od 25 lat, z roku na rok wiecej, wiec chyba cos mi sie wzamian nalezy, co nie? :)))
UsuńJak najbardziej :)) Na srebrny jubileusz sie postarali ;)
UsuńKocik ma leżeć i leczyć. Pralin zazdraszczam. Nie tylko smaku ale i pamięci dostawców prądu. U nas nie przejdzie. Prędzej zabiorą Ci praliny za odsetki ;)
OdpowiedzUsuńJak juz wyzej pisalam, od cwierc wieku biora ode mnie niemale pieniadze, wiec za wiernosc cos mi sie od nich nalezy. Moze boja sie, ze zmienie dostawce? :)))
UsuńLikier kukułkowy! No wiecie co, taki pyszny spirytusik zepsuć! Jak to bym spirta wychlała a kukułki zeżarła bom ja niecierpliwa :-) A Eon to się szarpnął rzeczywiście, w drewnianym pudełku czekoladki dla klientów, no no...
OdpowiedzUsuńNo co Ty, sam spiryt wyzarl by mi gardlo, a tak bede sobie lody polewala likierem i dupa urosnie mi jeszcze wieksza. :)))
UsuńA za nastepne 25 lat dostane od E.ONu nastepne czekoladki. :)))
Wyczuwają i leczą choroby - zwierzęta, kto je ma w domu i kocha może być pewny że jest leczony. Nasz zdobył tytuł specjalisty rehabilitanta, ale o tym już kiedyś Tobie pisałam w jakimś komentarzu. :)
OdpowiedzUsuńAle ciekawy spirytus to coś takiego o czym myślę Orko? :) Kiedyś miałam dostęp do staropolskiego :) żałuję że nie mam już, nalewka z pigwy potrzebuje czegoś dobrego a ja nie wiem co kupić i tak czas płynie sobie.
Nóżka niech zdrowieje szybciutko dość wylegiwania się. :)
Dzisiaj juz polazilam troche, po wczorajszej kontroli dostalam od lekarza blogoslawienstwo, a leki przeciwbolowe mam brac juz tylko, kiedy nie bede wytrzymywala bolu, a zastrzykow wcale. Jeszcze schody sprawiaja mi troche problemow, a poza tym jest prawie dobrze. :))
UsuńTo znaczy, żeś całą zagrychę na jeden razik zagryzła? Tak trzymaj, a zanim nuszka do sprawności dojdzie, od Ciebie sprawność odejdzie. Na dietę marsz!
OdpowiedzUsuńŻartowałam:))). Apetyczna zagrycha, sama bym se zgryzła...
Pralinki szybko poszly, bo dobre byly niestety. :)))
UsuńAż się uzazdrościłam! Trza mi też nózkę skręcić - choćby po to by sie przekonać, czy na jakoweś słodkosci zasłuzyłam...
OdpowiedzUsuńLikieru kukułkowego jeszcze nie piłam, ale pewnikiem pyszniasty on jako i same kukułki. Na pocieche winka se golnę - kwasoty własnego wyrobu, wytrawną udajacej. Buuuu....
Buziaki zasyłam zasmarkane!***
Takie wlasne winko to przeciez pychota! Zawsze mozna przedestylowac i bedzie cos mocniejszego. Przeciez Cezary jest tak zdolnym budowniczym, ze bez trudu destylarke upichci, co nie? :)))
UsuńA kukulek to nie jadlam cala wiecznosc, moja babunia je uwielbiala. Z przyjemnoscia wiec pozarlam kilka przy obieraniu z papierkow i wrzucaniu do butelki.
Zdrowka, Olenko :*****
Zanim on upichci, już ja one winko wydundam!:-)) Przeca trzeba najpierw projekt mieć, potem materiały, potem czas i nastrój...? Oj, dawać mi jaką kukułkę czy innego ptaka na pozarcie, co by mi smętki przeszły i katary!!!:-))
UsuńTo chyba musicie sie wybrac do najblizszego sklepu GS, jesli takowe jeszcze istnieja i zanabyc duzo kukulek, a potem zajadac je popijajac wlasna jabczanka. :)))
UsuńA na razie popijaj miod z cytryna, dobrze robi na katary. Biedactwo Ty moje! :(
Istnieją Gs-y a jakże, ino one takie jakieś bardziej światowe, upodobnione do reszty. I daleko od nas! Kruca fuks! Kukułki zanabędziem zatem w najbliższych delikatesach.W ilości czterech sztuk A co?Trza zaszaleć!:-))
UsuńWzdycham sobie i juz mi lepiej, skoro mnie tak ładnie pożałowałaś. Dzięki, Anuś!:-))***
Pozalowalam, bo wiem, jak dokuczliwy jest katar. Niby zadna choroba, a potrafi odebrac chec do zycia, oslabia wszystkie zmysly, obiera z sil. Kuruj sie, Olenko, choc przy tylu obowiazkach i takiej pogodzie to nielatwe wyzwanie. :***
UsuńZdrowiej nam szybciutko. Szkoda, ze na likier trzeba tak długo czekać bo tak to byłby dodatkowy środek znieczulający, he he he.
OdpowiedzUsuńGdybym chciala pozegnac sie z zyciem, a co najmniej ze zdrowiem, to zapijalabym piguly, te silne, co bralam. :)
Usuń