Nörten-Hardenberg lezy kilkanascie kilometrow od Getyngi, senne i puste miasteczko. Tak wygladala jego glowna ulica w niedziele ok. poludnia.
Epidemia jakas czy co? Wymietlo mieszkancow i juz. Te domki wybudowane zostaly w wiekszosci w XVII wieku, na co wskazuja daty pozostawione na niektorych budynkach.
Jak to w takich dziurach bywa, koscioly i ratusz to najwazniejsze budowle. O ile ratusz nie byl zbyt imponujacy wielkoscia, choc urody odmowic mu nie mozna...
... o tyle koscioly strzelaly do samego nieba. Kosciol ewangelicki ogladalismy tym razem tylko z zewnatrz...
... za to do katolickiego wlazlam do srodka, bo jakos spodobala mi sie jego sylwetka, wiec chcialam zobaczyc, jak jest w srodku.
Zachwyt moj budza nieodmiennie staromiejskie domki. Te wokol kosciola byly jeszcze starsze od tych z "deptaka", krzywe, pochylone, naprawde malenkie, ale starannie odrestaurowane.
Zabawnie prezentowala sie remiza strazacka na cale dwa wozy, za to z wiezyczka obserwacyjna, usytuowana w poblizu drugiego kosciola. Nie wiem, czy to juz zabytek, czy jeszcze spelnia swoja funkcje.
Do konca glownej ulicy doszlismy w dosc krotkim czasie, po czym skrecilismy, bo uwage nasza przykul widok palacu stojacego u podnoza malowniczego w jesiennych kolorach wzniesienia.
Brama z kutego zelaza bronila dostepu na wypasiony dziedziniec, ale troche zdolalam przez prety sfotografowac.
Zwroccie uwage na rzezbe z brazu siedzacego dzika, bo ten motyw bedzie sie powtarzac. Kompleks budynkow po lewej od palacu to stajnie z prowadzona w nich hodowla koni i wiele innych budynkow gospodarczych. Nie udalo mi sie ustalic, czy to wszystko jest w rekach prywatnych, czy tylko jakas czesc. Samo utrzymanie tak olbrzymiego majatku to wyzwanie, ktoremu nielatwo sprostac. Dbac trzeba, bo to najczesciej cenne zabytki i konserwator siedzi na glowie, a to przeciez kupa kasy. Wielu arystokratow udostepnia swoje wlosci do zwiedzania za niewielka oplata i w ten sposob zasila kase. Inni oddaja majatki panstwu, niech oni sie mecza.
Besammungsstation to osrodek unasienniania (kuni oczywiscie).
Najwazniejsze jednak na koniec. Odwazylismy sie tym razem zabrac ze soba Kire, biorac pod uwage ryzyko, ze wycieczke trzeba bedzie przerwac, kiedy Zabcia gorzej sie poczuje. Jak wiecie, dostala od wetki na probe srodki przeciwbolowe do brania przez weekend, zeby zobaczyc, czy przestanie sapac, bo wtedy byloby juz wiadomo, ze sapala z bolu. Kirunia dzielnie dawala sobie rade, nawet wspinala sie z nami pod gore, o czym napisze jutro, raz tylko pila po drodze i ani razu nie spuscila glowy, ani razu sie nie zgarbila, a sapala calkiem w normie, biorac pod uwage, ze przez wielomiesieczny bezruch nieco stracila na kondycji. Czyli jednak sapala, bo cos ja bolalo i w tym przypadku wetka stawia na stawy. Zalecila tez odchudzenie psiny, bo przez brak ruchu nieco przybrala na wadze, nadwaga zas obciaza jej stare stawy, wiec mniej sie rusza, a jak sie mniej rusza, to tyje. I kolo sie zamyka.
Anuś tego dzika dopierom przez lupę zobaczyła.
OdpowiedzUsuńZnów żem na podiumie?
Ania
Ten dzik to tylko jako zapowiedz, jutro bedzie lepszy i wyrazniejszy. :)
UsuńUdalo Ci sie wygrac peczek szczeciny dzika, dobra na pedzle. :)))
Aleś chytra. Pędzel to se sama weź, wolę tyle szczeciny, żeby chociaż szczotkę zrobić i będę sobie zbierała sierściuchy po Bezie. Szczecinę na pędzel daj Hanie.
UsuńNie jestem zadowolona z wygranej, oj nie.
Ania
Ales Ty marudna! A przeciez wiadomo, ze darowanemu kuniu w zemby sie nie zaglonda. :)))
UsuńCieszę się, że Kirunia dała radę! Super!
OdpowiedzUsuńTen srodek przeciwbolowy naprawde pomogl, az widac, ze psu chce sie zyc. :)))
UsuńUrokliwe miasteczko,niektore domki przypominamy mi swym wyglądem skansen,ktory widzialam podczas wakacji.Na tych początkowych fotach brakuje jeszcze kowboja na kuniu:p ..takie klimaty westernowe:)
OdpowiedzUsuńSuper ze Kirunia lepiej się po tych lekach czuje,to wcześniejsze sapanie i ten przypadek,kiedy zaraz po wyjściu z domu,wróciła z powrotem wynikał z bólu,ktory biedna psinka odczuwała...
Z przeciwbolowymi to byla proba, o co chodzi, ale na dluzsza mete zniszczylyby jej watrobe. Teraz beda testowane leki na kosciec i stawy. :)
UsuńTrzymam kciuki za te wlasciwe leki,zeby psince pomogły.
UsuńWazne, zeby Kire ustabilizowac lekowo, a potem juz z gorki. :)))
UsuńJa pierdziu!!!
OdpowiedzUsuńJak ja bym chciała mieszkać w małym, sennym, na wpół wymarłym miasteczku!
To moje marzenie od tysiąclecia...
Wprowadz sie tam, bedziesz miala do mnie blisko, na rowerze da sie przejechac. :)))
UsuńA pracę i mieszkanie mi dadzą?
UsuńMam nadzieję, że ten rower nie jest obowiązkowy.
Co znaczy dadza? Znajdziesz sobie prace i mieszkanie, to nawet na auto bedzie Cie stac i nie bedziesz zmuszona uzywac roweru, leniwcu jeden. :)))
Usuń"Dadzą" w sensie czy obca baba z obcego kraju i bez znajomości może sobie ot tak.
UsuńJezyk zna? Jak zna, to sobie cos znajdzie, ta obca baba z dalekiego kraju. Mozna pogrzebac w internetach i zorientowac sie w temacie. :)
UsuńKuźwa, w sumie pracę mam, mieszkanie mam, a najbliższe zapyziałe miasteczko pn. Głogów Małopolski jest oddalone zaledwie o 12 km. Po kija mi szukać tak daleko?!
UsuńNo jak juz sobie kcesz...
UsuńWiesz... normalna komunikacja jest i nie trzeba sobie robić garba ani hemoroidów na rowerze :)
UsuńJesli Ci sie wydaje, ze mysmy som pozbawieni normalnej komunikacji, to jestes w mylnym bledzie. Otusz jezdza jakies autobusy, a nawet pociungi. :)))))
UsuńNa prawdę prześliczna mieścina, zawsze mnie u naszych zachodnich i północnych sąsiadów zachwycał ład i porządek w domach i ogrodach, jakby wszystko było robione na widok a nie dla siebie. U nas nawet jak ktoś ma kasę to burdel na podwórku potrafi być, bo nie mamy tego w genach.
OdpowiedzUsuńTrzeba przyznac, ze Niemcy bardzo dbaja o porzedek w domu i zagrodzie. Oni sami i wszyscy wokol czuja sie bardziej komfortowo w posprzatanym swiecie.
UsuńWracalismy ulica rownolegla i mielismy okazje ogladac tyly tych domow i ich zaplecze. Ogrodki byly zaskakujaco duze i kazdy wypieszczony do granic mozliwosci. Patrzac z tej strony, nigdy bym nie przypuszczala, jak pieknie i zielono moze byc z tylu.
Jak tu czysto! I wszystko takie zadbane! Aż przyjemnie popatrzeć. U nas na takiej uliczce pewnie trafiłyby się przynajmniej ze dwie ruinki, które by zepsuły cały efekt.
OdpowiedzUsuńCieszę się że Kira jest na dobrej drodze do poprawy stanu zdrowia :)))
Do pelnej stabilizacji Kiry jeszcze daleko, na razie wykluczylismy tarczyce i podejrzewamy uklad kostno-miesniowy. Nadal jednak nie wiadomo na pewno, co jej dolega i jak sie za to wziac. Pewne jest tylko to, za ja wczesniej cos bolalo. :)
UsuńPanterko,ale się cieszę że z Kirą lepiej ! Krok blizej do diagnozy ...Przepraszam za milczenie ale śledziłam oczywiście na bieżąco wszystko ☺Kira ,trzymaj się psico! poglaski i uściski ,justynaK
UsuńWiem, Justynka, masz cale tabuny pacjentow na glowie.
UsuńAle czuje Twoja obecnosc i na pewno zainterweniujesz lub zaproponujesz , jak cos. :)))
Piękne miasteczko senne i nic się nie dzieje.
OdpowiedzUsuńChciałoby się pozwiedzać i wracać do swojego gdzie się dzieje. :)
Dla Kiruni ♥♥
A wiesz, ze mnie zupelnie taki bezruch nie przeszkadza, nie jestem zwierzeciem towarzyskim i brak ludzi to zaleta, a nie wada. Czasem juz Getynga zdaje mi sie byc za duza. :)))
UsuńNo ale żeś Ty do kościoła wlazła to to rzeczywiście trzeba było uwiecznić :-)
OdpowiedzUsuńŚliczne to miasteczko. Takie... germańskie.
Jutro zapodam caly album z wycieczki, bedzie wiecej koscielnych szczegolow. Tak wyglada kosciol katolicki w niedziele. Zywego ducha, doslownie nikogo, a otwarte. :)))
UsuńBardzo podobne klimaty można znaleźć w podszczecińskim Nowym Warpnie...
OdpowiedzUsuńhttp://wwwtrembil.blox.pl/2013/09/Nowe-Warpno-cd-3.html
Buziaki dla Kiruni, niech się wygrzewa w ciepełku.
Chcialam obejrzec w srajfonie, to zdjec nie wyslwietlal, dopiero teraz w domu moglam sobie poogladac. W Warpnie widac wplywy niemieckie, zreszta w calej zachodniej Polsce jest ich wiele. Gdybym widziala same zdjecia, moglabym przysiac, ze to niemieckie miasteczko. :)
UsuńPiękne te domki i cała okolica.A jak mnie ucieszyła dobra kondycja Kirusi.i przez to pewnie Twój humor lepszy.O zdjęciu komunijnym pamiętam.Niestety jestem uzależniona od skanu siostrzeńca więc cierpliwie czekam.
OdpowiedzUsuńSpoko, Gosia, jesli dojdzie jakies nowe komunistyczne zdjecie, zamieszcze linek i nikt go nie przegapi.
UsuńKirus juz czesciej wychodzi ze mna i chodzimy coraz dalej, uwazam jednak na Kirowe sygnaly i chodze, gdzie ona chce i jak dlugo chce. :))
Miasteczko wyjęte ze starego filmu!
OdpowiedzUsuńWiesz, z jakim filmem mi sie kojarzy? Ze "Znachorem". :))
Usuńbardzo lubię takie klimatyczne mieściny ze ślicznymi, zabytkowymi kościółkami.
OdpowiedzUsuńmam nadzieję, że znajdzie się dobra metoda dla Kiruni :)
W Twoich okolicach jest wiele takich malowniczych miasteczek, zycia nie wystarczy, by je wszystkie pozwiedzac... :)))
UsuńJuż kiedyś pisałem, że uwielbiam takie stare domy. Co do dzika to wreszcie go znalazłem - cholera jedna tak się skrył. A i trzymam kciuki za Kirę - widz, że leki pomagają.
OdpowiedzUsuńJutro bedzie porzadny dzik, to go sobie obejrzysz dokladniej, no i caly album z wycieczki z niepublikowanymi zdjeciami. :)))
UsuńBardzo się mi takie domy i miasteczka podobają. A te kolorowe wzgórza .... ostatni pewnie dzwonek, żeby je sfocić.
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki za Kirunię ♥
Powoli juz wzgorza lysieja, pozostaja na nich juz tylko iglaki. Coraz mniej lisci, coraz bardziej ponuro...
UsuńKoło się zamyka? To tak, jak ze mną. Czyli my z Kirunią jak na jednym wózku. Tylko kto mnie odchudzi, jak ja tak lubię jeść:)).
OdpowiedzUsuńMusialabys trafic pod moja kuratele, juz ja bym Cie odpowiednio karmila, zebys nie mogla przytyc. Tak jak karmie Kire. Tylko jakos nad soba nie umiem zapanowac. :(
UsuńO,bardzo ładnie,lubię takie klimaty:) Dobrze,że wynalazłaś tą mieścinkę urokliwą i nam pokazałaś.
OdpowiedzUsuńTu praktycznie kazda miescinka ma w sobie cos fajnego i godnego poogladania. :))
UsuńCiumki dla Kiruni i kociej łobuzerii:)))))
OdpowiedzUsuńWyciumkalam :***
UsuńMałe, zapomniane mieściny skrywają skarby :)
OdpowiedzUsuńA te niemieckie w szczegolnosci. :))
Usuń