środa, 9 marca 2016

S - jak sens, ktorego braklo.

Cala motywacja i radosc pisania bloga poszly sie bujac. Widac formula sie wyczerpala, jak zwykli mowic telewizyjni fachowcy, kiedy zdejmuja jakis program z anteny. Ogladalnosc - to slowo klucz i kiedy ona spada, program zostaje wycofywany. Moja ogladalnosc w ostatnim czasie poleciala na leb na szyje, czas wiec ustapic miejsca nowym kadrom, ktore jeszcze maja cos do powiedzenia. Nic na sile! Nie mozna zmuszac nikogo do przychodzenia w miejsce, gdzie wieje nuda tylko dlatego, ze przychodzil tam przez ostatnie piec lat i czyni to bardziej z przyzwyczajenia lub przez grzecznosc, coraz czesciej jednak omija to miejsce.
Ja juz nie mam sily, nie chce mi sie czynic czegos za wszelka cene. Niech cie lepiej dobrze wspominaja i tesknia, niz mieliby zaczac rzygac na twoj widok czy chocby tylko wzdychac z niesmakiem.
Przy czym w zyciu tez mi sie nie sciele. Patrze codzien na gasnaca Kire i czasem sie zastanawiam, czy nie robie jej wiekszej krzywdy leczac ja tak uporczywie? Moze powinnam pozostawic sprawy wlasnemu biegowi? Przez rok nikt nie umie postawic wlasciwej diagnozy i skutecznie jej pomoc. Wyjeto jej cialo obce z zoladka, teraz leczymy prawdopodobnie nieuleczalna niewydolnosc nerek, a pies jest coraz slabszy, coraz czesciej trzeba ja znosic ze spacerow na rekach. Z naprawde niedalekich spacerow, bo juz dawno przestalismy z nia gdzies dalej chodzic.
Patrze codzien na moje nienawidzace sie koty i znow zastanawiam sie, czy nie zrobilam im wiekszej krzywdy  niz korzysci. Moze Bulka znalazlaby  dom, gdzie by na nia nikt nie syczal, a Miecka spokojnie dozylaby swoich dni jako jedynaczka.
U mojego ojca znaleziono cos w plucach. Wprawdzie zalapal sie na te tzw. szybka sciezke onkologiczna, dostal naprawde krotkie terminy na badania diagnostyczne, ale jeszcze nie ma wynikow. To moze byc zupelnie nic, ale moze tez byc wszystko, co najgorsze, zwlaszcza ze przez cale zycie palil. Matka ledwie zyje ze swoim sercem. A ja tutaj, tak daleko...
Jest jeszcze tysiac innych drobniejszych powodow, ktore sprawiaja, ze nie chce mi sie zyc, a na podjecie jakiejkolwiek walki brak mi sil.
Zawieszam blogowanie, moze nawet na zawsze, nie wiem. Wszystko nie ma sensu i nie probujcie mnie nawet pocieszac, ze bedzie lepiej, bo moze byc juz tylko gorzej.






49 komentarzy:

  1. Panterko,jest po 24 jak nie śpię to zawsze zaglądam na Twój blog.Wiem że przeciwności losu,potrafi zwalić z nóg.Nie zawieszaj bloga jeszcze tyle literek do końca.jestem myślami z Tobą i Twoim otoczeniem,kirą ,Bułką i Miecką.

    OdpowiedzUsuń
  2. Aniu, jeśli taka Twoja wola... Tylko nie znikaj, proszę. Twój blog to też kawałek życia i dobrych (przeważnie) emocji. Zaglądaj do nas. Odezwij się.

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie zgadzam się wcale a wcale.Wiedz,ze zawsze z zaciekawieniem czytam,wzruszam się i zawsze ale to zawsze twoje posty są ciekawe.

    Ale, rozumiem, życie przygniata i teraz jeśli potrzebne jest Ci odpoczynek od blogowego pisania,to nie pozostaje przecież nic innego jak to przyjąć i uszanować.
    Przytulam Cie mocno,duzo smutków i trosk zwaliło się na Ciebie.Może zechcesz uciec tutaj czasami, będę zaglądać.

    OdpowiedzUsuń
  4. Odpocznij ale nie znikaj bez śladu, ściskam mocno :***

    OdpowiedzUsuń
  5. Pantero, rozumiem Cie bardzo dobrze, wiem co to znacza zmartwienia, szczegolnie zwiazane z powaznymi chorobami, czy to wlasnymi czy osob bliskich, to ze leczysz Kire, ze chcesz jej pomoc to dobrze, bo przeciez zawsze walczy sie o zycie, rozumiem tez ze moze przyjsc taki czas ze nie da rady juz pomoc i wtedy koniec, ja tez myslalam o zakonczeniu mojego zycia, o eutanazji, ale odwleklo sie to, na razie daje rade zyc, nawet mam jakies radosci, takie codzienne, dla kogos za zwyczajne zeby je nazywac radosciami, a dla mnie nie, ciesza mnie te chwile. Znam tez ucieczke od wszystkich i od wszystkiego, kocham byc sama i nigdy sie nie nudze, ale szukam tez kontaktow z ludzmi, tak troche, sama decyduje. I nie rob sobie wyrzutow z kotami, one sa szczesliwe, kazda koteczka po swojemu, na pewno nie nudza sie, mysle ze one nawet lubia te zgrzyty pomiedzy nimi, jest 'fun', cos sie dzieje. Polubilam Cie i lubilam do Ciebie zagladac, bo ciekawie piszesz, a czy bedziesz dalej pisac czy nie to Ty zdecytujesz, teraz czujesz zeby nie, a co bedzie kiedys to nikt nie wie. Chcialabym bardzo zeby Kira wyzdrowiala. I wszystko inne zeby sie ulozylo. Pozdrawiam najlepiej jak potrafie, Teresa

    OdpowiedzUsuń
  6. Ściskam Cię mocno, Panterko. Życzę dużo sił i wypoczynku. Jeśli musisz, to zniknij. Ale potem wróć do nas. Wysyłam wiele dobrych myśli...

    OdpowiedzUsuń
  7. Aniu, po prostu odpocznij od blogowania, to bardzo dużo daje. Nie narzucaj sobie żadnych terminów, nie patrz na statystyki, nie stresuj sie przynajmniej tym - nie warto...
    Czasem na człowieka tyle zmartwień i smutków spada. Cięzko to unieśc. Ale unosimy, bo cóz zrobić...?
    I czasem widzimy coś w czarniejszych barwach, niż to jest w istocie. Pełni goryczy i poczucia bezsensu z niechęcią spogladamy w przyszłosć. Potem na szczęscie przewaznie to mija...
    Odpocznij kochana i zobaczysz, co Ci czas przyniesie!***

    OdpowiedzUsuń
  8. Echo w podtekscie9 marca 2016 06:29

    Aucz!
    Wpadaj na kawe do mnie czesciej, pogadamy a nie tak, ze ja siorbie kawe i mysle (domyslam sie) o Tobie... a Ty tez siorbiesz te kawe u siebie i tylko dymek nad glowa bez tekstu...

    OdpowiedzUsuń
  9. Wczoraj coś czułam .... ;/

    OdpowiedzUsuń
  10. Aniu,w pełni Cię rozumiem,czasami większość z nas dopada zwątpienie i brak motywacji do czegokolwiek..Nie mi oceniać i radzić odnośnie Twoich kochanych zwierzaków,ale na pewno zrobilas wszystko co mogłaś aby dać im cieply dom,przeciez je kochasz...a może gdybyś nie zabrala Buleczki,spotkalby ją zly los?Więc nie ma co gdybać nad tym...
    Na pewne sprawy nie mamy wpływu....
    Pamiętasz,pisałam pare dni temu ze mam troche dola,to nie chodzilo o pogodę...a o brata tego z Niemiec,który dzisiaj może nawet w tej chwili jest poddany drugiej operacji...pierwszą miał w piątek...
    Dobrze,ze to Niemcy,opieka medyczna jest rewelacyjna...
    ...
    Moja bilska przyjaciolka ma dzis operacje niby nic takiego...ale tak jakby 3 rzeczy za jednym podejściem ma miec zoperowane...


    Pisze o tym,bo droga Aniu każdy ma jakies problemy...
    Bardzo lubię do Ciebie przychodzić,wiesz o tym...
    Wierzę,ze jak troszkę odpoczniesz...to sama zatęsknisz za blogiem i pisaniem...a wiosna za pasem i można znowu tyle cudnych fotek zrobić...
    :****

    OdpowiedzUsuń
  11. Tyle kłopotów... ale wiesz, z nami będzie ci łatwiej. Przecież nie musisz pisać codziennie, ale szkoda pogrzebać wieloletnią więź. Odpocznij i zobacz czy ci lepiej bez bloga.
    Trzymaj się i jakby co to wiesz, gdzie jesteśmy.
    A co do Kiry... Jeśli nie cierpi to nie rób sobie wyrzutów, że ją leczysz.

    OdpowiedzUsuń
  12. Czasami potrzeba czasu.
    Nawet jeśli zdecydowałaś nie pisać, odzywaj się.

    OdpowiedzUsuń
  13. Aniu! no coż...trzymaj się a wszystko jakos sie wyklaruje.i dawaj znac o sobie ...

    OdpowiedzUsuń
  14. Smutne to wszystko Aniu ale jak taką decyzję podjęłaś to uszanuję to, chociaz wielka szkoda.Mam nadzieje ze odpoczniesz trochę i przemyślisz wszystko jeszcze raz.Chora jestem i nie mam siły pisać.Trzymam mocno kciuki za wszystkie problemy i całym sercem jestem z Tobą.Już tęsknię.Całuski dla Kiry,Bułeczki i Miećki.Odezwij się .

    OdpowiedzUsuń
  15. Tak się przyzwyczaiłam codziennie tu zaglądać, będzie mi Ciebie brakowało. Odezwij się czasem jak radzą Dziewczyny, nie znikaj. Znajdą się jaśniejsze dni, a póki co przytulam i życzę abyś wypoczęła.

    OdpowiedzUsuń
  16. Rozumiem Cię, kochana, bo spotykały mnie podobne rzeczy; traciłam poczucie sensu i miałam wtedy ochotę schować się w mysią dziurę. Myślę o Tobie i - jak ktoś wyżej napisał - już wczoraj coś czułam, bo przecież temat dawał tyle możliwości ciętych ripost, z których słyniesz. Będę dalej słać dużo ciepłych myśli i dobrej energii.
    Doszukując się mimo wszystko pozytywów łapię Cię za słówko: "zawieszam". A więc nie likwiduję, kończę na zawsze, przestaję pisać. W tym moja nadzieja, że wrócisz, bo bez Ciebie to już nie będzie to samo...

    OdpowiedzUsuń
  17. widzę, ze deprecha i ogólne przybicie... i rozumiem i wszystko rozumiem. ale nie może się wlec w nieskończoność, więc czekam na Cibie Pantero i trzymam kciuki.

    OdpowiedzUsuń
  18. Uściski, nikt za Ciebie tego nie przeżyje, ale może jednak z nami będzie Ci lżej. Kiss

    OdpowiedzUsuń
  19. Anka, rozumiem Cię doskonale, bo problemów mam full i z pisaniem nie zawsze mi po drodze i dlatego robię dłuższe przerwy. Ty sumiennie pisałaś każdego dnia, a to trudne. Myślę, że robiłaś to trochę z obowiązku, by nas nie zawieść - jest 24 w nocy musi być wpis. A nie musi, za to Ty musisz odpocząć. Będziesz mieć ochotę, to napiszesz, a my z pewnością będziemy czytać, bo jesteś dla nas ważna. Co do zwierząt, zwłaszcza Kiry, nie chcę doradzać, sama musisz to rozważyć i konsultować z wetem. Trzymam kciuki za Ciebie, Twoich rodziców, zwierzaczki ♥ Mam nadzieję, że jak odpoczniesz, to się czasami odezwiesz.

    OdpowiedzUsuń
  20. Aniu, kochana, statystyki sa nieważne. Rób to na co masz chęć i to co lubisz. Nie chcesz teraz pisać, nie pisz. Nabierzesz ochoty? Pisz! Ja bardzo lubię do Ciebie zaglądać i pusto będzie bez Twoich wpisów. Codzienne pisanie to masa pracy. Przyznaję, że nie zaglądam codziennie, bo zwyczajnie nie mam na to czasu, ale tak jak napisałam, zaglądać tu baardzo lubię.
    Aniu, tak bardzo chciałabym żebyś nabrała wiary, żebyś miała w sobie dobre myśli... Życzę Ci tego z całego serca. :*

    OdpowiedzUsuń
  21. Popieram Aluchę w 100 % -tach !
    Trzymaj się i kciuki za wszystko ♥

    OdpowiedzUsuń
  22. nie na piszę Ci że będzie lepiej, bo tego nie wie nikt nawet Ten na górze...Mam nadzieję że wrócisz do blogowania, bo teksty piszesz inteligentne. życie to nie bajka, czasem jest lepiej, czasem obrywa się po d... z każdej strony, ale trzeba być ponad to i mieć to w obolałej (od tego obrywania) d...
    Pozdrawiam!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  23. Życzę Ci Aniu jak najlepiej i ciepło o Tobie myślę. Lubię tu zaglądać, choc rzadko mnie widać i wylewna nigdy nie byłam w pismie. Oby Ci sił nie brakło. I radości zyczę mimo smutków. Niech będzie lepiej!

    OdpowiedzUsuń
  24. Pewnie, że może być gorzej. Zawsze może. Tak samo, jak nagle jakiś "pstryk" i może być lepiej.
    Masz dość, to nie pisz, ale zdjęcia nadal będziesz robić, prawda? To dawaj zdjęcia i tylko opisuj co nam pokazujesz. Swoich zdjęć nas nie pozbawiaj! Bo to już znęcanie!

    OdpowiedzUsuń
  25. weszłam, przeczytałam (czytam codziennie, ale nie komentuję gdy nie mam nic do powiedzenia).
    mnie akurat od kilku miesięcy też nie po drodze z blogiem, a choć nigdy nie interesowała mnie tzw. ogladalność, to pisałam, bo miałam taka potrzebę.
    teraz jej nie mam, zbyt dołuje mnie to co mam na głowie codziennie, moje choroby, sprawy różne dzieci, fakt, że pomóc juz sie nie da, bo dorosłe. przecież nie będę pisać o problemach a o dupie maryni nie umiem i nie chce. tak więc rozumiem cię doskonale, zwłaszcza, że pisałaś codziennie. nie chcę się rozpisywać, bo moje problemy nie są na twój blog, chciałam ci tylko powiedzieć, że kopniaki zbieramy wszyscy, a są okresy, że walą nas nini ze wszystkich stron. trzymaj sie , aniu i jak zechcesz, to wtedy napiszesz. buźka

    OdpowiedzUsuń
  26. za dużo spadło Twoja biedną głowę. Odpocznij kochana....
    a statystyki olej .. przychodź tutaj dla nas bo jest nas sporo.... zżyliśmy się z Tobą i Twoją rodziną. Gdybym miała pisać dla statystyk dawno bym sie zamknęła... :)
    Tulę serdecznie ...
    Odpocznij ... :***************

    OdpowiedzUsuń
  27. No nie... Ale zupełnie Cię rozumiem. Czasami przychodzi taki moment że człowiek tylko by se w łeb strzelił żeby szybko poszło.
    Wpadaj czasami do mnie, może nawet się od czasu do czasu uśmiechniesz :-)
    Zżyłam się z Tobą Babo, nie znikaj tak zupełnie ♥:-****♥

    OdpowiedzUsuń
  28. szukam słów
    ale sobie poszły

    jakby co, to mejla masz mojego
    :*

    OdpowiedzUsuń
  29. Daleko,bo ok.godziny lotu? czy kilka godzin w aucie?
    Dla chcacego nic trudnego,a twoja obecność może zdziałać cuda.
    Trzymaj się,może nie będzie źle.
    Ania

    OdpowiedzUsuń
  30. Odpocznij... na spokojnie wszystko sobie poukładaj. Grzecznie poczekamy, aż nabierzesz sił.

    OdpowiedzUsuń
  31. Jak napisała Anais - "Odpocznij ale nie znikaj bez śladu", pls. (Leciwa)

    OdpowiedzUsuń
  32. Przychodź kiedy chcesz. To ma być przyjemność a nie obowiązek :)
    A my będziemy zaglądać co nowego.
    Pozdrawiam Ciebie i Twoją zwierzątkowość życząc zdrówka

    OdpowiedzUsuń
  33. I pozbawisz mnie swoich badylów?
    Jak to mówią starzy ludzie?Życie to nie je bajka to bitwa.
    Każdy ma swego robala co go wpier....,se końcówkę dogwizdaj.
    Musisz mieć czas na zebranie wszystkiego do kupy to bier sobie wolne i zbieraj się do kupy.Jak mus to mus.
    Macham odonem,życząc Tobie i Twoim powrotu do normalności.Miej się dobrze:)

    OdpowiedzUsuń
  34. Czasem słońce, czasem deszcz... czasem dłuższy czas leje, ale w końcu wychodzi słońce. Nie wierzę, że "na zawsze", nie przyjmuję do wiadomości. Będę zaglądać... Pozdrawiam ciepło.

    OdpowiedzUsuń
  35. Aniu przytulam Cię w myślach. I ślę te dobre myśli aż daleko do Ciebie... uwielbiam Twoje posty, nie zawsze komentuję, bo często wchodzę przez FB w telefonie :) zżyłam się z Tobą i Twoim zwierzyńcem! Będzie mi Was brakowało.. mam nadzieję, że jeszcze wrócisz z nową energią :)
    Trzymam kciuki za Twojego tatę. Mam nadzieję, że to właśnie to nic. Kira kochana <3 I w ogóle trzymaj się!!!

    OdpowiedzUsuń
  36. Aniu, moje statystyki też spadły, ale może się kiedyś jeszcze podniosą.
    Faktycznie strasznie dużo problemów na Ciebie spadło, o wielu z nich pisałaś, a o wielu nie wiemy.
    Tacie Twojemu życzę zdrowia i dobrej diagnozy. Bo te złe z nóg zwalić potrafią ...
    I wracaj do blogowania ,kiedy trochę odetchniesz.

    OdpowiedzUsuń
  37. Co tam statystyki...
    A kto będzie dowalał, tym wiesz...
    Odpocznij, ale nie znikaj.
    To Cię nie pocieszy, ale u każdego coś w domu, rodzinie, pracy.
    Właśnie wróciłam od rodziny,( pogrzeb) i nie wiem, czy nie będę wracać znowu, bo zanosi się na kolejny...

    OdpowiedzUsuń
  38. Cześć Aniu, dobrego dnia,wieczuru i dobrych wiadomości z polskiego domu !

    OdpowiedzUsuń
  39. Anusiu, moja bliźniacza siostro już nie długo przyjdzie wiosna i wszystko się lepiej poukłada /mocno w to wierzę/. Mnie też wszystko się wali i w nikim nie mam oparcia. Ze wszystkim muszę radzić sobie sama, nawet mąż nie wie - po co?
    Odpocznij, ale powiem, że bardzo będzie mi Ciebie brakowało, bo od roku byłam TU codziennie - sama wiesz.
    To, co jest jeszcze przed Tobą - ja już przeżyłam, ale byłam na miejscu, nie byłam tak rozdarta jak Ty.
    Trzymaj się Anusiu.
    Bezowa Ania

    OdpowiedzUsuń
  40. Aniu, czy naprawdę ważne są te statystyki? Powyżej w komentarzach masz żywy dowód, że ludziom na Twoim pisaniu zależy. Mnie również. Napisałaś żeby Cię nie pocieszać. Nie będę nawet próbowała, bo w pocieszaniu i tak zawsze byłam do kitu. Będę jednak myśleć o Tobie ciepło, z całego serca życząc Ci, aby to co można rozwiązać pomyślnie- zostało pomyślnie dla Ciebie rozwiązane, a to czego się w ten sposób rozwiązać nie da- abyś mogła jak najszybciej się z tym oswoić.
    No i czekać będę cierpliwie. Z nadzieją, że wrócisz.

    OdpowiedzUsuń
  41. Anka, zaglądam do Ciebie i zaglądać będę :)

    OdpowiedzUsuń
  42. Aż mnie zatkało, gdy przeczytałam o Twoich zamiarach. Chociaż z drugie strony sama wiesz najlepiej, czego od bloga oczekiwałaś i co Ci ostatnio w nim nie odpowiadało. Statystyki, to nie powód. Raz jest lepiej, raz gorzej. Ja ostatnio nie byłam u Ciebie i nie dlatego, że mam dość Twojego bloga, tylko dlatego, że mam w tej chwili "nie chce mi się", bo brak słońca i zieleni doprowadził do tego. Zrobisz jak będziesz chciała, ale sądzę, że zatęsknisz za nami i wrócisz. Pozdrawiam Ciebie, Kirunię i kociaki.

    OdpowiedzUsuń
  43. Zalądam Aniu,bo liczę,ze pewnego pięknego dnia wrócisz ....
    :*

    OdpowiedzUsuń
  44. Też u siebie nie piszę, bo kłopoty przygniatają, ale czytam Twojego bloga codziennie.
    Tak, że Cię rozumiem...
    Życzę Ci Aniu powodów do nabrania sił i optymizmu!

    OdpowiedzUsuń
  45. Jestem wśród tych co to rzadziej zaglądają, ale przecież zaglądam... :). Nie zawsze coś napiszę, często czytam po kilka postów na raz, ale zaglądam... :). Całusy przesyłam i mocne kciuki za tatę, mamę, za Ciebie, za kociska (zrobiłaś to, co uważałaś za najlepsze w tamtym momencie i dobrze!), za Kirunię...!

    OdpowiedzUsuń
  46. Aniu , Kochana ! Kiedyś częściej wchodziłam , czytałam , grzebałam w Twoich postach i komentawałam cześciej .
    Teraz mniej w ogóle zagladam wszędzie , nawet u siebie nie mam siły wstawiac coś nowego ale..... Cieżki rok za mna ale w tym tez nie dzieje sie tak jak bym chciała.
    Życze zdrówka wszystkim i pamietaj , że jutro zaświeci słoneczko.
    Buziam

    OdpowiedzUsuń
  47. Wchodzę, czytam, ale nie z przyzwyczajenia. Lubię Twoje teksty. Mam czasem masę przemyśleń, ale chyba jeszcze nie jestem na tyle odważna by pisać o wszystkich otwarcie. Nie komentuje gdy nie mam nic do powiedzenia...są dni kiedy tylko pobieżnie rzucam okiem na blogi z braku czasu, ale na Twój zawsze zaglądam...
    Nie skreślaj od razu bloga...odczekaj...nie będę pisać, że wszystko będzie dobrze bo tego nie wiem, ale myślę że jesteś na tyle silna, że dasz sobie ze wszystkim radę. Na Twoim blogu czeka masa osób, żeby Cię wspierać.

    OdpowiedzUsuń
  48. Chwile zwątpienia dopadają nawet najlepszych, czyli nawet Ciebie Aniu, ja nawet w ostatnich dniach nie dobrnęłam do Ciebie, nigdzie nie byłam, bo jestem całym sercem tu, mam co robić, w dodatku przybyło zleceń. Ale co jak co, bez Ciebie blogosfery to ja sobie nie wyobrażam!
    I myślę, że po chwilowym załamaniu ty sobie też nie wyobrażasz życia bez blogowania.
    Z tymi starzejącymi się zwierzakami widzę, że mamy podobne wrażenia.
    Ale wiesz co, jest taka mądrość, że lepsza dobra starość, niż nawet szybka śmierć (to o Kirze), a o kotach - rozumiem Twoje rozterki. Moje wprawdzie się dość lubią, ale ani pies do kota, ani kot do psa się nie przytulą, jak to widuję na tych ckliwych filmach. No nie i już. Pies się boi, kot go drapie, co podejdzie bliżej.
    I tej ogon mojej Mozart też znów się paskudzi mimo wizyty u pani doktor, już też często wątpię, czy dobrą decyzją było brać ją kiedyś tam z tego pola... może znalazłaby lepsze środowisko dla siebie, gdyby nie ta akcja mojej córki, a potem to, że zdecydowałam się zatrzymać ją w domu mimo Piesia...
    Takich decyzji przez całe życie podejmujemy bardzo wiele. Nie wszystkie na pewno dobrze, ale i tak trzeba potem z nimi żyć.
    Wokół mojej rodziny też krążą choroby, ale nie piszę o tym, bo ... bo nie chcę.
    Mam nadzieję, że będzie dobrze. Ale martwię się bardziej, niżby chodziło o mnie.
    Pewnie jak i Ty.
    Całuję i ściskam, i bądź tu dalej, dopóki możesz! Jak najdłużej!

    OdpowiedzUsuń

Chcesz pogadac? Zamieniam sie w sluch.