wtorek, 28 czerwca 2016

Maz mi sie zuzywa.

Tak mi sie spodobalo rowerowanie, ze tylko wypatruje okazji, zeby sobie gdzies pojezdzic. Tym bardziej, ze pedalowanie z dnia na dzien staje sie lzejsze, miesnie przyrastaja, kalorie sie spalaja.
Raport z piatku juz widzieliscie. Sobota zas byla przed poludniem deszczowa, pozniej ogladalismy mecz i zaraz po nim wybralismy sie na rowery z zamiarem zajrzenia na turnfest. Jednak po przejechaniu 2,5 kilometra dopadl nas deszcz, wstapilismy wiec do jakiejs osiedlowej knajpki, gdzie chcielismy go przeczekac. Tymczasem rozpadalo sie na dobre i w pewnej chwili musielismy nawet wejsc do srodka, bo mimo parasola w ogrodku zaczal sie potop. Lalo tak z godzine, wiec ogladalismy sobie mecz Walia-Irlandia Polnocna. Kiedy deszcz zaczal ustawac, podjelismy ryzyko jazdy do domu, troche nas zmoczylo, a kiedy dobrnelismy do domu, deszcz ustal jak za sprawa czarodziejskiej rozdzki.


92-letnia mama naszego przyjaciela trafila do szpitala, a ze on mial juz zaklepany urlop, poprosil nas, zebysmy objeli nad mama patronat. W niedziele wiec, wczesnie rano  mialam szpitalna wizyte, a niedlugo potem postanowilismy znow sprobowac szczescia i popedalowac, zeby rozejrzec sie, co tam nowego na festiwalu sportu. Maz jechal za mna. Raz go zgubilam po drodze, zatrzymal sie, bo skaleczyl sie o pedal. Jakos go wyratowalam przed niechybna smiercia przy pomocy chusteczek higienicznych i wody mineralnej. Pozniej co rusz ogladalam sie, czy jest. Nad Kiessee nie moglam sie za bardzo rozgladac, bo bylo sporo ludzi, trzeba bylo bardzo uwazac. Ale kiedy dojechalam do ulicy, stwierdzilam, ze chlopa za mna nie ma! Zaparkowalam i czekam. Dlugo go nie bylo, w koncu jest! Wytytlany w blocie, z krwawiacym kolanem i lydka. Znow ratowalam mu zycie, ale niestety nie mielismy ze soba plastra, a kolano broczylo. No ale przeciez na takich masowych imprezach musi byc jakis punkt pierwszej pomocy, no i byl. Trafilismy na punkt medyczny Bundeswehry.


Jeden sanitariusz opatrywal aua na kolanku, a drugi spisywal dane. Ordnung przeciez muss sein, a z plastrow pewnie musza sie rozliczac! Ja w spazmach stalam obok i blagalam ratownikow, zeby nie dali chlopu umrzec, bo nie mam zapasowego.
Z malowniczym plasterkiem na biednym kolanku przemieszczalismy sie prowadzac rowery, bo w tym tlumie jazda byla calkiem niemozliwa.

Dzieciaki mialy sporo atrakcji do wyboru

Zorganizowano dla nich niezliczone konkursy z nagrodami w postaci gadzetow reklamowych

Mozna bylo polegiwac na trawie...

... kiedy dzieciaki skakaly na zyrafowej trampolinie

Starsze uprawialy wspinaczki

Rzeka Leine znow w kolorze kawy z mlekiem, deszcze wyplukuja gdzies w Harzu czerwona glinke

Inny rodzaj wspinaczki
Zajrzelismy na parking, gdzie na scenie trwaly pokazy taneczne innych juz druzyn.


Te dziewczyny wyprawialy cuda ze skakankami


Te byly sympatyczne


A te... dramat w jednym akcie

W pewnej chwili niebo zaczelo wygladac dosc groznie i juz-juz myslelismy, ze nie ominie nas kolejny prysznic pod chmurka, ale jakos sie rozwialo. Ufff...


Poczlapalismy dalej, bo o jezdzie w dalszym ciagu nie bylo mowy. Minelismy mostek nad brazowa Leine, ktory chyba w ostatnim czasie, bo wczesniej tego nie zaobserwowalam, stal sie mostkiem milosnych klodek. Na plocie obok porozwieszano plandeki, ktore domorosli grafficiarze ozdabiali jak kto umial.






I tu moja opowiesc moglaby sie zakonczyc, ale seria nieszczesc mojego meza miala swoj dalszy ciag. Otoz bowiem moj pokiereszowany malzonek zzul z umeczonego ciala pobrudzone ubranie i ciepnal je do pralki. Wlaczyl program i bardzo sie dziwil, ze w pralce cos puka i stuka. Kiedy juz tak pol programu przelecialo, slubny walnal sie w czolo az iskry poszly, rzucil jednym i drugim grubym slowem, po czym  zakrzyknal dramatycznie:
- QRWA, nie wyjalem telefonu z kieszeni!!!
Rzucilim sie oba na pralke wyrywac z jej trzewi sprzet elektroniczny, ale ta franca ma jakas blokade drzwiczek i ani myslala sie otworzyc. Nie pomogly prosby i zaklecia, wiec juz ja (jom) chcialam siekiera rozczlonkowac, bo nie bedzie mi glupia maszyna utrudniac akcji ratunkowej i tak chyba juz umarnietego telefonu, ale w koncu ustapila. Nnno! Wyjelim trupka z kieszeni, rozebralim na czynniki pierwsze, zrobilim sztuczne oddychanie i na razie tylko karta telefoniczna dala sie zreanimowac. Nie tracimy jednak nadziei. Jakie to szczescie, ze nie powyrzucalam swoich starych komorek! Bardzo sie przydaly w obliczu takiej tragedii. Bede sprawozdawac, czy telefon zechcial ozyc.





93 komentarze:

  1. Gdzieś czytałam o patencie z ryżem. Ponoc ratuje zalany telefon.
    Super wycieczka!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, dobrze, ze mi przypomnialas! Zalany, ale czy wyprany? :)))
      No i cud, ze chlop przezyl te wycieczka. ;)

      Usuń
  2. Rany, ile przygód na raz :D. Chlop pewnie przezyje, bo srajfon ta raczej nie bardzo :P. Prania to chyba nawet taki wodoodporny by nie przetrzymal :). (Leciwa)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jaki srajfon? On z trudem zwykla komorke ogarnia. Wlasnie sprobowal i... DZIALA! :)))

      Usuń
    2. I to jest właśnie ta przewaga starych modeli nad nowymi:) Ja też mam stary telefon- nie gniotsa nie łamiotsa. W pewnych momentach ja ledwo uchodziłam z życiem, a on zawsze bez szwanku. Za to mojemu Maćkowi, gdy siedzi na ziemi, a srajfon mu na dywan upadnie, to już szybka pęknięta. No ale jego komórka ma też funkcje sokowirówki, lasera na obcych i można jej używać w przestrzeni kosmicznej, a to ponoć ważne w telefonach ;)

      Usuń
    3. A goli i pierdoli też? ;-)

      Usuń
    4. krawaty wiąże, usuwa ciąże;)

      Usuń
    5. Zante, tylko to drugie :))) z funkcja o- jak tesciowa zadzwoni.
      Nietypowa, :))) zeby jeszcze komary odstraszal to te ciaze mozna zapuscic dla przyszlosci i z krawata zrezygnowac albo na muszke zamienic.

      Usuń
    6. Ta, Echo i tylko czekać jak później z tą muszka jak Korwinowi nam odwali. Choć z drugiej strony...czy może być gorzej? :)

      Usuń
    7. Chyba juz nie... chociaz... pisy potrafio jeszcze wiecej zepsuc.

      Usuń
    8. No moze. Jakis nastepny James Bond. A ja nie mam pomyslunku politycznego i nawet o Korwinie nie pomyslalam. To on jeszcze zywy w tej muszce?

      Usuń
    9. Korwin wiecznie żywy, Krzysztof Ibisz nadal młody. W Polsce wszystko po staremu :)

      Usuń
    10. Ty lepiej, Anula, doczytaj, cosmy o Tobie naplotkowaly pod przedwczorajszym postem. Ibisz mlody, ale Ty wrocisz po kisielu do lat niemowlecych.

      Usuń
    11. Niech tam bedzie zawsze mlody i Ibisz. Niestety dla mnie juz nie zaistnial. Szukalam innych 'idolow' bez muszki i bez krawata. No chyba, ze na uroczystosciach to krawat. Ja tam zawsze luz lubilam i lubie.
      Pantero, Nietypowa nie widziala bo nie daje pisemnych oznak cieszenia sie. :))

      Usuń
    12. A moze wlasnie zemglala z radosci? :)))

      Usuń
    13. Radosnie to ona do parku ... poszli. :))) Chyba.

      Usuń
    14. No tak, przeciez to Matka-Polka, a do tego Nietypowa.
      Ma obowiazki.

      Usuń
    15. Wanna odpada, Opakowana musiałaby mieć zaawansowaną anoreksję, żeby się ze mną swobodnie zmieścić. Toć mówiłam, że mi się po ostatniej ciąży "nieco" przytyło:) O wczorajszym spacerze mi nic nie mówcie. Wyszłam w pełnym słońcu, po 0,5 godziny płynął mi pot po dupie, a po dwóch biegłam w przeciwną stronę świńskim kłusem w strugach deszczu. Bo kto by nosił parasolkę w Anglii?! Zwłaszcza jak już się wygląda jak członek taboru cygańskiego z torbą wielkości lodówki wypakowaną jabłkami, wodą, piłką, 7 resorakami, plasterkami, płynem odkażającym, książką, portfelem, kurtką dla dziecka, spodniami, bluzą i bluzką na zmianę dla dziecka, a nawet dodatkowymi trampkami, małą peleryną przeciwdeszczową, mini-parasolką w minionki, super bohaterami lego i w ogóle...

      Usuń
    16. A po co parasolka w Anglii, przeciez tam nigdy deszczu nie bylo he he he.
      Jak Wam wanna za mala, to chwile pozniej pisalam, ze basen wynajme. :)))

      Usuń
  3. Chłop, jak każdy chłop w pewnym wieku to bida skończona - też tak mam czasem ze swoim, że najpierw robi, a potem myśli. Jeszcze telefonu nie prałam, ale śrubki, dupki i takie inne, chociaż sprawdzam.
    Imprezy mieliście fajne. U nas było za gorąco, aby wyjść z domu.
    Anusia Twój rozwalił kolano, przy upadku, a mój dwa lata temu przystawił rowerem do kamienia, złamał kierownicę, dwa żebra i się nie przyznał. Widziałam, że go coś boli, ale skłamał, że w pracy coś ciężkiego podniósł.
    Milutkiego wtoreczku życzy Bezowa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szczerze Ci powiem, ze wole wyprac telefon niz np. chusteczke higieniczna, mniej z tym roboty. :))
      Eee, Ania, to ten Twoj chlop to bohater! Moj schodzi i pisze testament juz przy katarze. ;)

      Usuń
    2. O tak! Nie ma takich słów, które mam opór wypowiedzieć na głos, gdy odkrywam, że była chusteczka higieniczna w pralce.

      Usuń
    3. Gorsza tylko byla peknieta poduszka z pierzem. Pisalam o tym kiedys, ale nie chce mi sie teraz szukac, no chyba ze bardzo chcesz przeczytac. :)

      Usuń
    4. A powiem Ci Anuś, że pod względem choroby, to on taki nietypowy chłop, nawet tabletkę weźmie jak trza i nie narzeka - dziwoląg jakiś? Przecie on jedyny synek mamusi był. O umarciu nie ma mowy, jego trza będzie zastrzelić - a co do testamentu... hahaha chyba tę złamaną kierownicę.
      Bezowa

      Usuń
    5. Moj przy temperaturze 36,8° juz chce leciec do lekarza i wybiera sie na tamten swiat. :)))

      Usuń
  4. Niby dramaty zwiazane z Twoim mezem a ja sie smieje, ale to wina Twojego humorystycznego opisu, poczynajac od tytulu. Masz talent, naprawde bardzo dobrze sie czyta to co piszesz. Mam nadzieje ze maz nie podda sie i bedzie kontynuowac rowerowe wycieczki, oby tylko sie juz wiecej nie kaleczyl. Teresa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja tez sie smieje, ale dla mojego to byl dramat, zwlaszcza otarta skorka na kolanku, obnosil sie jak z ranami wojennymi, a potem nie mogl spac z bolu. :)))

      Usuń
  5. Mam nadzieję, że się szybko -biorąc przykład z własnego telefonu - zregeneruje, bo co z takim zużytym zrobić?!?!?!
    Nie znoszę zwyczaju wieszania kłódek na mostach; wygląda to obrzydliwie i często szpeci stare (lub stylizowane na stare) balustrady. I, co oczywiste, nic nie daje; ciekawe, jak wiele z tych par powinno teraz przyjść z kluczem albo wręcz z piłą (bo klucz na dnie rzeki) zdejmować te kłódki. To takie zaklinanie rzeczywistości i przyznaję, że nie udaje mi się całkowicie uniknąć podobnych rzeczy, jak chyba prawie każdemu; ale ten zwyczaj szczególnie mnie denerwuje - ze względów estetycznych.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tam zaraz most, taka tam kladka nad Leine, zeby sobie stop nie zamoczyc. Zreszta sama widzisz, jakie to arcydzielo architektoniczne, siatka ogrodzeniowa. Niech se wieszajo jak lubio. :)

      Usuń
  6. Potrafisz napięcie budować. Myślałam, że w pralce - Bułka. Telefon ożyje z pewnością.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ty mi nic nie mow. Znajoma mojej mamy wyprala kociatko na gotowanie, bo nie zauwazyla, ze wlazlo do pralki, zeby sie zdrzemnac. Niestety nie prztezylo. Bardzo uwazam i nie zostawiam otwartej pralki.

      Usuń
    2. Wprawdzie nie wypralam, ale kiedys moje wlasne dzicko w pralce znalazlam. Na dobitke za cholere nie chcial wylesc, bo mu sie bardzo podobalo, ze w tyle dziurek mozna bylo paluszki pakowac. Dziecie nagle zniknelo, ja w panice przewrócilam dom do góry nogami i gdyby nie to, ze uslyszlama jego chichot dochdzacy z kuchni, pewnie bym na zawal zeszla. (Leciwa)

      Usuń
    3. A to urwis! Rzeczywiscie mozna zejsc na zawal, kiedy dzieciak sie schowa, ja od razu wlaczam wyobraznie i widze najczarniejsze scenariusze.
      Jesli chcesz wiedziec, co ja przezywalam z jedna z corek, przeczytaj w zakladkach na gorze historie Owsika.

      Usuń
    4. Czytalam i wlos mi sie jezyl :) Szczescie, ze mój byl stosunkowo spokojny, a wnuków, jako wyrodna matka, nie zamierzam piescic ;. (Leciwa)

      Usuń
    5. To cud, ze ja zyje po wychowaniu takiego dziecka, a drugi cud, ze ona przezyla. :))

      Usuń
  7. moze usta-usta by telefonikowi pomoglo??;)

    OdpowiedzUsuń
  8. :) Nie ma to jak letnie wyprawy we dwoje, będzie co wspominać. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Teraz jezdzimy bez wyrzutow sumienia, ze zostawiamy w domu chora Kirunie. Bo koty to pewnie i tak za nami specjalnie nie tesknia. :)

      Usuń
  9. Puszczaj Meza przodem i miej go ciagle na oku, bo jak nie to Mu nalezy sprawic takie zabezpieczenie balonowe jak na jednym ze zdjec...
    A pranie telefonu mozebyc skutecznena rozne wirusy i zbedne numery.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Probowalismy tej konfiguracji, ale maz ma zwyczaj hamowac bez uprzedzenia w miejscu, wolalabym nie stracic zebow. :)))
      Telefon jest zdecydowanie wyjalowiony. ;)

      Usuń
  10. zyczę pwoodzenia, choć żadna z upranych przeze mnie komórek dwóćh nie przeżyła

    za to słuchawki i owszem:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oooo, widze, ze masz z praniem elektroniki sporo doswiadczen! :)))
      Rano maz ja wlaczyl i wydaje sie dzialac.

      Usuń
    2. ja cie komorkuje!!
      nie wierzę!!
      jaka to marka?

      Usuń
    3. A czort jom wi. Na razie lezy w ryzu, co by z niej wilgos wysysal, co choc sie wlaczyla, nie chciala przyjac pinu.
      To jakas taka prosta komora z duzymi tastami dla starszych ludzi, zadna znana marka.

      Usuń
  11. Nie kończy się. Może ma jakiś problem do rozgryzienia i "przemyśliwa", zamiast czujnym być? Zadziałało prawo serii, albo prawo Murphy'ego. Były trzy rzeczy? Były, czyli koniec.... do następnego razu:):):)

    Wczoraj mojemu, który podjeżdżał na motocyklu pod czerwone światło, jakiś cham gwałtownie otworzył tylne drzwi samochodu i strzelił wprost w kierownicę. Jaskół motocykl"położył" na jezdni a sam z impetem uderzył ramieniem w TIRa. Cham otwierając drzwiczki rzucił do Jaskóła: "I co? Dobrze ci?", czyli atak był zamierzony. Jeszcze jeden typ, który nienawidzi motocyklistów tak a;priori.
    Skończyło się obitym barkiem i zniszczonymi uchwytami w kierownicy motocykla.
    Facet był pijany. Kierowca samochodu dał adres, telefon, ale Jaskół postanowił zakończyć sprawę, bo wszystko działo się we Wrześni,

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jaskółko, Ty mnie weź nie dobijaj :((
      Teraz jeszcze, jakby wszystkiego było mało, słucham w radio, że jakiś, kurna Syryjczyk se u nas mieszkał - podejrzany o terroryzm, mieli go zgarnąć, a gościu zniknął jak sen złoty.

      Usuń
    2. Spoko, Lidka, terrorysta pewnie juz jest u nas, bo u Was socjalu nie placo. :)
      Jaslolka, czy motocyklisci podlegaja pod cyklistow? Bo na tych jest nagonka z pisu, jak i na homoseksualistow. Radzilabym zachowac czujnosc. ;)

      Usuń
    3. Zeby sie tylko nie zamachnal na 'wlasne' zycie!

      Usuń
    4. Ania, on miał niemiecki paszport :))) wedle gazety.

      Usuń
  12. Oj, to jakiś czarny dzień miał Twój mąż!Od czasu "sercowej operacji" mojego, noszę przy sobie cały stos plastrów, bo jemu niewiele trzeba, by pękała skóra, a że jest wciąż na środkach p.zakrzepowych to krwawi jakby rana miała z metr szerokości.Zauważyłam, że panowie nagminnie zapominają o wyjęciu wszystkiego z kieszeni spodni gdy je wrzucają do prania.Mojemu się to akurat nie zdarza, z tej prostej przyczyny, że pralka to dla niego terra incognita,wie tylko gdzie jest kosz na rzeczy do prania.
    Kolega wyprał sobie kiedyś dowód osobisty i niemal całą pensję.
    Miłego;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A nie, to moj obsluguje pranie z palcem w... hmmm... nosie, nawet umie posortowac temperaturowo. Przeszedl u mnie kurs i sie naumial. :)

      Usuń
  13. Dobrze,ze to tylko telefon,a nie np.milion euro:)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wyprane pieniadze nie traca na wartosci, bo kiedy zblakna, mozna je wymienic w banku. Gorzej jednak wyprac komorke. :)

      Usuń
  14. Ale mi zrobiłaś przyjemność rozkraczoną żyrafią trampoliną :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Znaczy mam polowac z aparatem na zyrafy? Zalatwione! :))

      Usuń
    2. Poluj,poluj:)
      Ja juz polowalam😃

      Usuń
    3. Pantero bierz te zyrafe z przodu, bedzie moze bardziej ujmujaca niz z zadu. :)))

      Usuń
    4. Echo, ona juz rozebrana, bez powietrza i pojechala bawic inne dzieci gdzie indziej. Byla tylko na swieto sportu. :(

      Usuń
    5. Ano widze. Uchodzace powietrze zrobilo dziure w niebie albo to miejsce gdzie zyrafa glowa siegala. (Zdjatko Twe gdzies w srodku fatek jak za dawnych czasow tapeta w ekranie komputera)

      Usuń
    6. U mnie na tapecie czarny kot oczywiscie. :))

      Usuń
  15. Z mężem to czasem, jak z dzieckiem ;) Dobrze, że wszystko się skończyło pozytywnie ... mieliście fajną wycieczkę, mimo tych przygód.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Powiem wiecej, z mezem gorzej jak z dzieckiem! :)))

      Usuń
    2. Panterko, zgadzam sie w 100 % :)
      Z chlopami to czasami idzie ocipiec ;)

      Usuń
    3. Moj tato tez typowy, jezdzi po matce jak po lysej kobyle, a ta mi placze w telefon.

      Usuń
  16. Zazdroszczę wspaniałej wycieczki.. A czytając o tej deszczowej, zakończonej w knajpie na meczu, już całkiem pozazdrościłam! A z chłopami zawsze tak jest - bidulki ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie masz czego zazdroscic, Lumen, niemieckie knajpy to piwsko i krzykliwi podchmieleni ludzie. Nie lubie.

      Usuń
  17. Do pojemnika z ryżem go na dobę :*

    OdpowiedzUsuń
  18. A bo te chlopy to takie delikatne som...
    Dobrze ze komora ozyla, jak ja se kiedys Samsunga wypralam to podzialal tylko dwa dni, a potem spokojnie sobie umarl. A taki byl wodoszczelny, taki trwaly...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ozyla, ale pinu nie przyjmuje, wiec chyba jeszcze nie do konca ozyla. Na razie trafila do ryzu, niech z niej wilgoc wyciaga.

      Usuń
  19. Faceci to nawet na katar umieraja:)
    Moj tez sobie wczoraj zrobil aua-przytrzasnal palucha drzwiami od samochodu.Caly wieczor umieral ;)
    Tesc podobnie wypral telefon w pralce,wysuszyl i udalo sie uratowac.
    Fajnie piszesz.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Musialam upuscic pary, bo co ja z tym umierajacym chlopem przeszlam za gehenne, to moje. W takich stanach budza sie we mnie talenta kpiarskie. :)

      Usuń
  20. Jesu, jak ja nie lubię, jak chłop stęka, a czasem stęka. I jeszcze nie lubię, jak ciągle pyta, a gdzie jest...? Naprawdę bywam niegrzeczna i odpowiadam ...w dupie, ale się nie gniewa, bo już wie, że wystarczy, jak podniosę dupę,żeby szukać, a już mu się to co szukał znajduje...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Brutalna jestes! :)))
      Co Ty bys bez tego meza zrobila? :)))

      Usuń
  21. Nie ma to jak przygoda :-)
    I wspomnienia ciekawe :-) :-) :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No wlasnie! O czym bym pisala, gdybym miala mniej delikatnego meza.

      Usuń
  22. Ale kolankowe pechy Was prześladują.Kiedyś Twoja noga teraz ślubnego.No i jeszcze ten wyprany telefon do kompletu.Imprezka sportowa super.Też bym taką obejrzała.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cztery dni szalenstw sportowych i wystepow artystycznych, przeplatanych ulewami i zwiazanych z paralizem komunikacyjnym w calym miescie. Ale co tam, raz na cztery lata mozna poszalec. :)

      Usuń
  23. Ojtam, zaraz tam sie psuje. Krwi czasem trza upuścić dla zdrowotności.
    Poturlałabym się w tym czyms okrągłym i przezroczystym.

    OdpowiedzUsuń
  24. Oj Aniu! Pranie telefonow to moja specjalnosc:) Kilka telefonow syna upralam w wysokiej temperaturze, bo nie mam zwyczaju grzebania po kieszeniach. Z tych kilku, tylko jeden przezyl ale nie pamietam jakiej byl marki.

    Kobito! Menza chcesz wykonczyc, ja rozumiem jazda rowerkim w wolnym tempie, no ale kto za Toba nadazy, no kto!
    Serdecznosci Anus:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, Ataner, moja kondycja jest bliska zeru, wiec o tempie nie moze byc mowy, jezdze powolutku, chyba ze z gorki, a i wtedy na hamulcu, bo sie boje rozpedzac. :))

      Usuń
  25. Aniu! Nie moge wyslac do Ciebie emaila, wiec napisze tutaj; przeczytalam wpis na temamt Twojego Taty, bardzo mi przykro. Wiem, ze chcialabys dla Niego zrobic wszystko aby nie cierpial. Polecam, przejrzyj prosze wideoblg, kaci hani - na YouTube, polecam odcinek 296 ( i kilka nastepnych) w ktorych opowiada o leczeniu marihuana; https://www.youtube.com/watch?v=fq01GNuXhGs
    Moze w jakis sposob blog Hani zainspiruje Cie w jaki sposob przekonac Tate do wyprobowania leczenia niekonwencjonalnego. Trafilam na jej blog przez przypadek i jestem pelna podziwu w jaki sposob walczy z choroba.
    Jesli moge sluzyc Ci jakas pomoca, to chetnie pomoge.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety, ojciec kategorycznie odmowil jakiejkolwiek innej terapii i nie ma o czym mowic. Nie chce go dodatkowo stresowac i denerwowac, bo stal sie ekstremalnie wybuchowy.

      Usuń
  26. Faktycznie czarna seria dla Twojego męża, współczuję ran ciętych i utraty komórki!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Komorka jest na najlepszej drodze do wyzdrowienia, co wedlug mnie zakrawa na cud. :)

      Usuń
  27. A te tancerki mają układ taneczny dostosowany do najsłabszej i najwolniejszej :)))

    OdpowiedzUsuń
  28. No jak sie wali to na całego od męża po telefon,ale wycieczka fajna.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Telefon lezy sobie w ryzu i sie odwadnia, ale wszystko wskazuje na to, ze przezyl.

      Usuń
  29. Pozdrawiamy wszystkich, jestem Caster pisowni i tradycyjny uzdrowiciel. Mam Miłość
    Czary zaprojektowany, aby pomóc naprawy zerwanych relacji, przyjaźni się kierować
    bardziej romantyczne kierunek i przyciągnąć prawdziwą miłość. Wszystkie te miłosne Zaklęcia będzie
    praca dla każdego rodzaju romantycznego związku, czy hetero, homo, albo
    biseksualny. Pieniądze czar, Bez względu na sytuacje, to mogę Ci pomóc! Wszystko
    czary są w 100% bezpieczne! Szybkie i wydajne wyniki! Wszystkie czary rzucone w ciągu 24
    godziny! Oferuję również poufne rzucania zaklęć Services. Pierwsze Twoje czary cast
    dzisiaj! Email OWOODODOSPELLCASTER04@GMAiL.COM lub WhatsApp +2349052571784

    OdpowiedzUsuń

Chcesz pogadac? Zamieniam sie w sluch.