piątek, 1 lipca 2016

Bezstresowe wychowanie.

Jeszcze do niedawna karanie dzieci bylo na porzadku dziennym, nie tylko nikt nie widzial w nim nic nagannego, ale bylo wrecz wymagane. Swiat dzieci zamykal sie w nieprzekraczalnych granicach, nie wolno bylo odzywac sie niepytanym, siadac z doroslymi przy jednym stole, przeklinac, brudzic sie, zapominac o kindersztubie i slepym poszanowaniu doroslych, bez wzgledu na to, czy sobie na to zaslugiwali. W kazdym domu wisiala na widocznym miejscu dyscyplina w postaci rozgi, pasa czy zajeczej lapki, ktora miala malemu czlowiekowi przypominac, gdzie jego miejsce i ktora byla regularnie uzywana. W szkolach tez nie stroniono od roznorodnych kar, od stania w kacie, siedzenia w oslej lawce, zostawania po lekcjach, przepisywania narzuconych hasel po sto razy, po kary bicia. Ja nieraz oberwalam od nauczycielki linijka po lapach, chlopaki za psocenie dostawali od woznej sciera przez leb.
Mozna by powiedziec: i co? Zaszkodzilo nam to? Wyroslismy przeciez na porzadnych doroslych, zahartowalo nas nawet takie traktowanie, a tylek nie jest z porcelany. Hmmm... I tak, i nie.
Uzywanie bowiem sily wobec osobnika slabszego i zaleznego nie powinno miec miejsca i jest jedynie objawem bezsilnosci i braku starannosci w dotarciu do dziecka. Mozna sila, mozna tez rozmowami i tlumaczeniem, dlaczego to, co dzieciak napsocil, jest zle lub dla niego niebezpieczne.
W latach 50-tych ubieglego wieku nastapil zwrot, a to za sprawa amerykanskiego pediatry i psychiatry dzieciecego, doktora Spocka, ktory byl oredownikiem traktowania dziecka podmiotowo i przeciwnikiem kar cielesnych, jednak z zachowaniem pewnych granic dla dobra i bezpieczenstwa dziecka. U niego pojecie bezstresowego wychowania znaczylo unikanie ponizania, terroru psychicznego i przede wszystkim kar cielesnych.
Z czasem jednak pojecie bezstresowosci u niektorych ewoluowalo do pozwalania dziecku na wszystko, pelnej bezkarnosci i rozpasania bez granic. Ja zas uwazam, ze to nic innego jak lenistwo matek. Po co ma sie wysilac, cos dziecku tlumaczyc po sto razy, lepiej wywiesic szyld "wychowanie bezstresowe" i nie robic zupelnie nic.
Malo ktora jednak zdaje sobie sprawe z tego, ze czyni dziecku ogromna krzywde. Dzieciak w domu jest przyzwyczajony dostawac wszystko, czego tylko zapragnie, wrzaskiem "wygrywac" wlasne zachcianki, brac sila i robic, co mu sie tylko zamarzy. Tyle, ze zawsze nadchodzi czas, kiedy dzieciak zaczyna zyc w spoleczenstwie, najpierw przedszkolakow, potem uczniow, studentow i wspolpracownikow. Zaklada wlasna rodzine i wymaga od wspolmalzonka tej samej bezstresowej atencji, jaka wyniosl z domu.  Zycie jednak nie piesci i podobne osobniki predzej czy pozniej musza bolesnie upasc na twarz albo plecy, bo obcy ludzie ani mysla cackac sie z taka mimoza, szczegolnie dzieci nie toleruja takich kolegow i czesto bywa, ze delikwent obrywa pierwsze w zyciu lanie.
Bo dzieci, nie majac konkretnych wzorcow zachowan i ustalonych granic, traca orientacje, co jest dobre, a co zle. Nie ulega watpliwosci, ze dziecko nalezy traktowac z szacunkiem i godnoscia, ale nie zapominac o jego samoocenie i samokontroli i prawidlowym stosunku do rodzicow. Nie mozna traktowac dziecka po partnersku, co najmniej nie w pierwszych latach rozwoju. Rodzic to nie kumpel z piaskownicy czy szkolnej lawki, to autorytet i osoba, ktora nalezy szanowac. Ale tez nie kat ani psychoterrorysta. Sama milosc jednak nie wystarcza, rola rodzicow jest nie tylko uczenie dziecka swiata, ale wytyczenie i pokazanie jego granic, wzbudzenie w dziecku poczucia obowiazku, zdopingowanie go do pomocy w domu, cierpliwe wyjasnianie, czego od niego wymagamy i dlaczego. Nie sztuka jest stworzenie dziecka uleglego, bo gdzie tu miejsce na wyrobienie w nim poczucia wlasnej wartosci?
Droga do sukcesu dziecka jest usiana nakazami, zakazami, samodyscyplina, wyrzeczeniami, cwiczeniem cierpliwosci. Nalezy dziecko wspierac w dazeniach, wierzyc w nie, dostrzegac starania i chwalic, ale nie wyreczac i puscic na zywiol. A przede wszystkim byc dla niego godnym nasladowania wzorcem.
Zdjecia mozna powiekszyc kliknieciem, latwiej przeczytac.





70 komentarzy:

  1. Anusia zgadzam się z Tobą w 100%. Przecież my też byliśmy młodzi, rodzice nas kochali, ale czasem ścierka latała nad moją osobą. W trzeciej klasie przeszłam do nowej szkoły i mieliśmy panią, która lała nas drewnianą linijką po dłoniach, kazała klęczeć pod tablicą z rękami podniesionymi do góry. Dopiero po latach zrozumiałam, co ta osoba przeszła w Oświęcimiu.
    Dziś patrząc na rozwydrzone dzieci, które pod blokiem drą japy od rana do wieczora, a rodzicom nie wolno zwrócić uwagi, bo odpyskują - cieszę się, że nie mam dzieci.
    Bezowa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Inne byly czasy, inne zalozenia w pedagogice, raczej nie lepsze, ale co najmniej nauczono nas szanowac autorytety. Dzisiaj dzieci nie maja zadnych autorytetow i nie znaja zadnych granic, niestety odbije im sie to w doroslosci bolesna czkawka.

      Usuń
    2. Ups, to ja miałam chyba bardzo łagdnych nauczycieli. Nikt nas nie bił linijka i niie kazał klęczeć. Dyscyplina jednak była, a my dzieciaki nie buntowałysmy sie. Człowiek jaest jednostka stadną, a w kazdym stadzie ( patrz wilki) ustalona jest określona hierarchia. Pozdrawiam.

      Usuń
    3. Dorota, hierarchii trzeba sie najpierw nauczyc. Podane przez Ciebie jako przyklad wilki egzekwuja swoje miejsce w hierarchii za pomoca klow i pazurow. Nam ludziom nie o to przeciez chodzi, choc dawniej tak wlasnie wychowywano dzieci.

      Usuń
  2. Jestem przeciwna karom cielesnym i NIGDY nie uderzyłam żadnego z mych trojga dzieci. Argument, ze kiedys bito i my jesteśmy lepsi do mnie trafia. To brak rozmawiania z dzieckiem, tłumaczenia, wskazywania dobrych wzorców i brak konsekwencji rodzica sprawia, że dziecko pozwala sobie na zbyt wiele. Rodzice za mało czasu poświęcają dzieciom, a potem się dziwią, że dziecko jest niegrzeczne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bicie - nie, ale wytyczanie granic - tak. W przeciwnym razie wychowuje sie osobnika niezdolnego zyc wsrod innych ludzi. Na tym polega wychowanie, a nie na calkowitym popuszczeniu wodzy.

      Usuń
    2. kurcze- zgubiłam słowo NIE !!!!
      Miało być, ze argument o biciu do mnie NIE TRAFIA!

      Usuń
    3. Nawet nie spostrzeglam i w pelni zrozumialam. :)

      Usuń
    4. mnie nie bito w domu, moja babcia Zofia cierpliwie tłumaczyła, że nie wolno, ona nie biła swojej trójki dzieci, czyli Matkijadwigi i jej 2 braci i moja mama też tak mnie wychowywała, czyli można i czym skorupka nasiąknie ... się sprawdza.
      Jako nauczyciel poniosłam kilka porażek na początku pracy ale byłam młoda i bezsilna ... i teraz mi wstyd. Ale ja jestem cholerykiem, nadwrażliwcem wybuchowym...przewrażliwionym...e muszę iśc do psychiatry chyba (((

      Usuń
    5. Moge sobie wyobrazic, ze juz niedlugo wprowadzi sie w Polsce od nowa kary cielesne w szkolach, albowiem:
      Duch swiety rozeczka dzieciaki bic kaze...

      Usuń
    6. Ania w pełni się z Toba zgadzam - granice muszą być wytyczone. Jeśli s ą jasne i twarde , dziecko czuje się bezpeiczniej.

      Usuń
    7. Kiedys wpadlo mi w oczy takie powiedzenie: dajemy dzieciom skrzydla i czuwamy, by nauczyly sie latac, jestesmy przy nich, by zlapac w razie upadku. Mozna tez przyciac lotki, wtedy dziecko nie oderwie sie od ziemi i na pewno nie zrobi sobie krzywdy.

      Usuń
  3. Wyraznie dostal mi sie od losu jakis bardzo dziwny egzemplarz :S. Dosc szybko sie polapal, ze pewnych rzeczy nie warto powtarzac, bo nieodpowiednim zachowaniem nic z "wyrodnej matki" nie wydusi, a zachowujac sie przyzwoicie moze duzo ugrac i miec spory zakres niezaleznosci, oczywiscie w granicach rozsadku. :) (Leciwa)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wszystko to zapewne poparte z Twojej strony cierpliwym i konsekwentym tlumaczeniem, zaprawionym duza doza milosci. :)

      Usuń
  4. Mimo ze jestem przeciwna karom cielesnym, nigdy nie mialam zalu do matki jak mnie scierka zdzielila, pyskowalam i wiem ze nalezalo mi sie.
    Mysle ze to bezstresowe wychowanie poszlo jak gdyby za daleko do przodu i robi duzo zlego, to tak jak z ta poprawnoscia polityczna, kiedy z bialasow zartujemy na calego i jest wesolo, ale za zadne skarby nie to samo z innym odcieniem skory. Teresa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak wyzej wspomnialam, dla mnie to tzw. bezstresowe wychowanie jest niczym wiecej jak lenistwem matek, ktore nie wychowuja, a puszczaja na zywiol i niech sie dzieje co chce. A kiedy cos sie stanie, zawsze jest wytlumaczenie o bezstresowosci.

      Usuń
    2. Dokladnie, '..puszczaja na zywiol i niech sie dzieje co chce' moje pierwsze obserwacje tutaj: dzieci w pociagu wspinajace sie po scianie- oknie do otwartego lufcika w gorze, matka siedzi zrelaksowana, nie zwraca uwagi na to co sie dzieje, ja przerazona nie spuszczam z nich oka przygotowana zeby je w razie czego ratowac, na szczescie w koncu dzieciaki sie znudzily tym. Kiedy na drugi dzien dociekalam, pytajac znajoma australijke dlaczego matka pozwalala na to dowiedzialam sie ze to jest bezstresowe wychowywanie. Teresa

      Usuń
    3. A to nic innego, jak mylenie pojec dla wlasnej wygody.

      Usuń
    4. no chyba bezstresowe dla matki w tym przypadku,
      eee nie wypadnie z pociągu - zero stresu
      eee nie wpadnie pod samochód i - zero stresu
      eee nie spadnie z barierki balkonowej dziesiątego piętra, niech se powisi i - zero stresu...

      Usuń
    5. Oczko piesku wydlubie, kotku ogonek oberwie - przeciez ono sie tylko bawi...

      Usuń
  5. Nic dodać, nic ująć, Aniu. Mam takie samo zdanie, jak Ty w tej kwestii.
    Niestety dużo wokół rozpuszczonych dzieciaków, którym się wydaje, że wszystko im wolno.
    Wychowanie dotyczy nie tylko dzieci, ale i psów, czy kotów - tak wczoraj w rozmowie wypłynęło ;) Otóż jeden z moich znajomych stwierdził, że nie lubi kotów (!!!!!), bo u jego znajomych i rodziny są bardzo rozwydrzone. Oczywiście powiedziałam mu, że mój kot takich zachowań nie przejawia, bo został wychowany, a nie tylko w domu trzymany. I zakończyłam właśnie poprzednim stwierdzeniem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co dziwne jednak, wiekszosc ludzi czesciej wychowuje swoje zwierzeta niz dzieci. Zwierzetom pokazuje sie granice, ze nie wolno zalatwiac sie w domu, gryzc mebli i warczec na wlasciciela. W przypadku dzieci tych granic sie nie wyznacza.

      Usuń
    2. Właśnie - ciekawa to sprawa. Totalne nieporozumienie i brak równowagi.
      Jeszcze co zauważyłam w moim zapowietrzonym mieście ... mieszka u nas grupa Hindusów ( fabryka tychże nieopodal), również całe rodziny. I uwierz mi naprawdę - ja nic do Hindusów nie mam ,ale nie widziałam grzecznego ichniego dziecka. Są tak nieznośne, głównie w sklepach je widzę i tak niegodziwe, że coś strasznego. Matek nie słuchają w ogóle, wrzask, pisk, wymuszanie kupienia czegoś tam ...
      Co nie oznacza, że polskie dzieci to aniołki - skądże. Tylko, że moze dlatego, że jest ich więcej, to rzadziej takie rozwydrzone się spotyka w sklepach.

      Usuń
    3. Znam sporo muzulmanskich rodzin i tamte dzieci moglyby europejskim za wzor stawac. Na przyklad muzulmanskie kolezanki moich corek nigdy nie powiedzialy do mnie ty, podczas gdy niemieckie walily po imieniu. Z dwojga zlego wole dzieci od Allaha. ;)

      Usuń
  6. Masz rację. To, co potocznie rozumieją ludzie jako bezstresowe wychowanie to kompletna porażka. To oczywiste wygodnictwo, za które w końcu płacą sami wychowujący.
    Ja za to zostałam wychowana dość stresowo:)) choć nie dostawałam lania. Pamiętam może kilka klapsów, najlepiej chyba ostatni, z którego się z siostrą okropnie (i po cichu, bo oberwałyśmy za rozrabianie po nocy) śmiałyśmy; byłyśmy już całkiem spore. Jednak najgorsze jest to, że wdrukowano mi bezwzględne poszanowanie dla dorosłych, jacy by oni nie byli. Bardzo długo nie mogłam się wyzwolić z tego schematu. Właściwie dopiero od niedawna umiem prawidłowo oceniać ludzi, a i tak jest to dla mnie sytuacja niewygodna. Stałam się jednak na tyle asertywna, że potrafię odmawiać i krytykować bez obrażania innej osoby i bez - no, czasem prawie bez -poczucia winy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mialam bardzo podobnie, no i bylam czesciej bita, ale za to wczesniej sie zbuntowalam i dosc szybko zauwazylam, ze nie kazdy dorosly zasluguje na szacunek. Z ta asertywnoscia czasem jeszcze mam zahamowania, ale idzie mi coraz lepiej. :)

      Usuń
  7. A ja calego pojecia 'bezstresowe wychowanie' nie pojmuje. W sklepie, dzial zabawek, dziecko wybiera zabawki, nie ma ograniczen i nagle zaczyna byc nieznosne bo samo nie wie na jaka zabawke sie powinno zdecydowac bo juz prawie wszystkie ma w domu. Jest tak zestresowane, ze tylko rzucic sie na podloge i kopac nogami. Szkola, dziecko chce byc w centrum uwagi (albo stara sie zablysnac uczac sie zbyt wiele albo inaczej), tym wszystkim sie stresuje tak, ze go ciagle brzuch czy glowa boli. Mama z dzieckiem przygotowuje sie do wyjscia do przedszkola. Mama pyta: Co dzisiaj chcesz ubrac sobie do przedszkola? Te sukienke ksiezniczki. Ale dzisiaj nie ma swieta i do tego jest 20 stopni mrozu. Nie, ja chce rozowa sukienke! Wrzask na cala ulice. Bezstresowe wychowanie? W sklepie mamusia kupuje szesciolatce biustonosz bo takie sa na wieszakach no i mala nalezy wychowywac na kobietke. Do tego mala wybiera obcisle getry i bluzeczke z odkrytym brzuszkiem, pomaluje paznokcie jak mamusia na niebiesko bo wloski juz ma ufarbowane na kolory teczy... Ale kolezanka z przedszkola ma takie fajne dodatki a szesciolatka ich nie ma bo mama nie zauwazyla co w przedszkolu jest modne i sie bardzo stresuje: no jak ona pojdzie jutro do przedszkola, nikt sie z nia nie bedzie chcial bawic bo jeszcze tego i tego nie ma?
    Wynika z tego, ze bezstresowe wychowanie prowadzi do wielkiego stresu.
    A bicie czy inna przemoc? Nie powinna istniec w stosunku ... do nikogo, wiec i do dziecka. Przeciez czlowiek potrafi mowic, rozmawiac, no i powstala cala nauka typu pegagogika czy psychologia ...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo nie wystarczy zabronic stroju ksiezniczki w 20° mroz, trzeba tak wytlumaczyc, zeby dziecko samo nie chcialo tego stroju wdziac. Wiekszosc rodzicow jednak zabrania "bo tak", "bo ja tak powiedzialam" - i awantura gotowa, a jak mlode drze ryja, to go w leb! :)

      Usuń
  8. tak.... hmmm jakby ci tu powiedzieć, rodzice dziś mają nieco utrudniona sprawę w związku z portalami społecznościowymi, których oni nie obsługują, a nastolatki są poza kontrolą, z tym autorytetem jest podobnie...choć w stu procentach się z tobą zgadzam, jeśli rodzić posłusznie wykonuje polecenia, jest ślepo wpatrzony dzieciaka, który kłamie i manipuluje...poza tym jeśli rodzić nie czyta, nie potrafi się wysłowić, na wakacje w Egipcie jedzie do hotelu i jest zwykłym matołem i kretynem i dupkiem i blondynką cycatą bez mózgu i ma nasrane !!! to on będzie w największym stopniu zbierał efekty swojej durnoty ale niestety nie tylko...socjologowie biją na alarm ...rosną półmózgi z kaczymi dziobami...wyprane z empatii i MEGAEGOIŚCI. i mogłabym tak pisać długo i szczęśliwie, gdyż przerabiam tę ludzką głupotę na co dzień w przeróżnych konfiguracjach. ALE PO CO?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lepiej bym tego nie spuentowala: rozmodlone polmozgi z kaczymi dziobami, wolaki przykoscielne, ktorym cos tam w pustej glowie zadzwonilo o braku stresu, wiec wychowuja nie stresujac sie za bardzo, bo dziecko spadlo do roli dostarczyciela pincetplus. Rodza sie wiec nastepne Dzesiki i Brajany, a wychowa je najczesciej ulica.

      Usuń
    2. t. a nie za dużo inwektyw, chamstwa wręcz w tych kilku zdaniach? nie za dużo negatywnych emocji?? Jaki sama dajesz przykład? No chyba że pisałaś o sobie.
      Nie będę więcej pisać, bo jeszcze wejdę w Twój styl pisania.
      i napisał to anonim o imieniu Joanna

      Usuń
    3. Joasiu, a czy T. mija sie z prawda?

      Usuń
    4. ))))) no i jeszcze zapomniałam napisać, że pouczają !!! ale mi te cycate blondynki przypomniały ;-))) a ja faktycznie emocjonalnie pojechałam i nawet można się nieco obruszyć ale tak wygląda koniec roku szkolnego )))) emocje sięgają zenitu !!! jeśli bardzo uraziłam osobę, to niech mi osoba łaskawie wybaczy. oraz przepraszam, że żyją takie rodzice na świecie.

      Usuń
    5. Ja nie zauwazylam w Twoim wpisie ani inwektyw, ani tym bardziej chamstwa, ale moze ja sie nie znam... A ze nie znosze wolactwa, taki moj urok.
      A moze to bylo uderz w stol?

      Usuń
  9. Osobiscie bardzo duzo czasu poswiecalam i poswiecam na rozmowy z synem.
    Czasami trudne sa to rozmowy - ale tak trzeba.
    Jestem przeciwniczka kar cielesnych, mam zle wspomnienia z dziecinstwa w tej kwestii i wielki zal do rodzicow, ktorego nie moge sie pozbyc...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozmowy ze zbuntowanym nastolatkiem powinny byc honorowane nagrodami, kiedy rodzic wytrzyma i nie walnie w ten zakuty leb. :))) Bo nie ma nic bardziej prowokacyjnego od nastolatka. :)))

      Usuń
  10. Na początku XX wieku taki jeden anglik stworzył szkołę dla dzieci .. delikatnie mówiąc trudnych. Rodzice z radością oddawali mu te dzieci, bo nie dawali sobie rady z nimi, lub nie chcieli im poświęcać swojego cennego czasu. W szkole nigdy nie używano przemocy fizycznej, gdy dziecko nie chciało się uczyć nie uczyło się, i okazało się że dzięki tej metodzie dzieci z nagła nabierały ochoty na naukę a wielu odrzuconych przez rodziny, wyrosło na naprawdę znanych i mądrych ludzi. Słynna szkoła Sumerhill, dziś szkołę prowadzi córka założyciela, była kiedyś w Polsce, łódzki uniwersytet zorganizował spotkanie a jedno liceum łódzkie zostało założone za zasadach Sumerhill. :) Człowiek może być człowiekiem jeśli potrafi zapanować sam nad sobą ale niewielu się chce. Bardzo ważny temat Aniu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest wiele alternatywnych sposobow wychowywania dzieci przez rodzicow czy szkoly, jedne sie sprawdzaja, inne niestety nie. Okazuje sie, ze klasyczna szkola nie za bardzo sie sprawdza i nie rozumiem, dlaczego nadal jest w uzytku. Dzieci nie lubia byc traktowane przedmiotowo, zmuszane do czegokolwiek, a nie motywowane.
      Ktora to juz reforma oswiaty w Polsce? A co nowsza, to gorsza.

      Usuń
  11. http://www.summerhill.pl/koncepcja-szkoly-summerhill.html
    poczytaj ciekawe.

    OdpowiedzUsuń
  12. To jak kiedyś traktowano dzieci jest nie do przyjęcia, ale z jednej skrajności wpadliśmy w drugą i sama nie wiem co gorsze... Przeraża mnie natomiast wizja świata we władzy dzisiejszej rozwydrzonej latorośli bez granic...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najgorsze, ze te dzieci beda kiedys rzadzily/leczyly/nauczaly/sadzily przestepcow/.../ Chron nas, panie, przed nimi, bo widomy przyklad totalnego dyletanctwa mamy juz w polskim rzadzie. Nadchodzi pokolenie przykosciolkowe, niedouczone, bez empatii.

      Usuń
  13. Nigdy w domu nie dostałam nawet klapsa, a mimo tego dobrze wiedziałam co mi wolno, a czego nie. Sama też nigdy nie stosowałam wobec córci kar cielesnych, no ale to było okrutnie wrażliwe dziecko i dla niej karą było już samo surowe spojrzenie. Moje wnuki w dużej mierze są wychowywane przez żłobek, potem przedszkole , szkołę.
    I muszę przyznać, że zarówno żłobek jak i przedszkole robiły to świetnie. Obaj są bardzo żywymi dziećmi i mądrutkimi.I też jak na razie wychowują się bez klapsów, choć czasami widziałam, że rodzice najchętniej wlaliby w tyłek, gdy żadne argumenty nie trafiały do upartego pięciolatka.Siedmiolatek też ma czasami gorsze dni, ale on przynajmniej nie zagłusza słów rodziców dzikim płaczem. Jak pewnie wiesz, obaj moi wnuczkowie mieszkają w Niemczech.
    Miłego;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja tam obrywalam i to mocno, ale na szczescie nauczylo mnie to czegos.
      Oraz skad mialam wiedziec, gdzie Twoje skarby zamieszkuja, pierwsze slysze. :)))

      Usuń
  14. Witaj raz jeszcze. :)

    Wywiało mnie z bloga na tak długo, jak jeszcze nigdy.

    Wpadaj do mnie kiedy tylko masz ochotę, zapraszam serdecznie do rozgoszczenia się u mnie. ;)

    Jak dla mnie należy tak jak ze wszystkim zachowywać umiar, nie popadać w skrajności, a wszystko powinno być jak należy odnośnie wychowywania dzieci. U mnie z tego co pamiętam najbardziej nauczyłem się co wolno, a czego nie w wieku szkolnym. Jak zacząłem kłamać na temat ocen w szkole, a potem okazywało się coś innego, nie szlaban był najgorszą karą, tylko takie swoiste poczucie, że zawiodłem Rodziców. I muszę powiedzieć, że od tamtej pory nie mam problemów, by powiedzieć nawet nieprzyjemną prawdę.

    Poza tym dostrzegam różnice między moim pokoleniem `91-92, a tymi późniejszymi. Ale to raczej temat na inne nieco rozważania.

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja klamalam nagminnie, bo balam sie lania i kar innego sortu. Moje dzieci mowia mi o wszystkim, czyli jakas nauke z bicia wynioslam. Kiedys mialam wielki zal do rodzicow, teraz mi juz przeszlo.

      Usuń
  15. Święta prawda! A ja tam czasem przylałam ścierą po tyłku i jakoś syn nie ma traumy!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdarzaly mi sie dawac corkom sporadycznie klapsa, ale mialam po tym kaca, wiec zaniechalam.

      Usuń
  16. Sam oberwalem bodajze dwa razy,ale i moje "wykroczenia" były z tych zagrazajacych życiu. Jednak to były dwie bądźtrzy takie sytuacje a tak to gadanie tlumaczenie wyjasnianie do wylewu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja stluklam Owsika, kiedy siedziel w oknie trzeciego pietra z nogami na zewnatrz, bo w tamtej chwili wyszlam z zalozenia, ze lepsze bite niz zdechle.

      Usuń
  17. Ja też dostałam od mamy parę razy.Od taty nigdy.Bezstresowe chowanie bez bicia tak,ale pozwalanie na wszystko nie.Dzieci musza wiedzieć co wolno a czego nie wolno.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sprobuj wytlumaczyc to tym zblazowanym mamuskom, ktore sa przekonane, ze bezstresowe wychowanie to pozwalanie sobie narobic na glowe. Innym zreszta tez.

      Usuń
  18. myślę, że co czasy to inne reguły wychowania dzieci
    sama dstałam nie raz od rodziców asem tez
    i myślę, że to nie było potrzebne
    sprawiło, ze i swoim dzieciom dałąm troche klapsów
    każego żałuję

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To dziwne, ze bicie potomstwa jest jakoby dziedziczne. Bite dzieci, jako dorosli, bija wlasne, choc wiedza, jak to boli. Nie umieja inaczej?

      Usuń
    2. Trudno mi się z tym zgodzić. Wielu z takich bitych unika bicia swoich dzieci jak ognia.

      Usuń
    3. Ale tez wielu bije, choc nie powinno. Z doswiadczenia.

      Usuń
  19. Bezstresowe wychowywanie ...? Można elaborat napisać i może kiedyś to zrobię u siebie na blogu ( ach ten czas ! ). Ja wychowuję dzieci całkiem inaczej jak mnie "chowano" i inaczej niż nakazują normy . A o bezstresowym wychowaniu słyszałam kiedyś takie opowiadanie:
    W autobusie miejskim matka z kilkuletnim dzieckiem siedzą naprzeciw siebie. Dokładnie naprzeciw dziecka siedzi starszy pan. Dziecko siedząc macha nogami i kopie starszego pana. Pan najpierw się uśmiecha myśląc,że to niechcący,ale sytuacja się powtarza,a dziecko dalej macha beztrosko nogami stukając/kopiąc pana. Matce nie drgnie nawet powieka...Pan nieśmiało się odzywa:
    -Zwróci pani uwagę dziecku,bo mnie uderza już kolejny raz,a to nie jest zbyt przyjemne"....
    Na to matka:-"No co pan!!!! Mam nakrzyczeć na dziecko,że macha nogami!!! Ja wychowuję bezstresowo!!! Bez przesady!!!"
    Jadą dalej...Obok pani wychowującej bezstresowo dziecko stoi młody człowiek. Z ręką w górze trzyma się uchwytu i nerwowo żuje gumę obserwując zaistniałą sytuację... Tuż przed wysiadką "zżutą" gumę umieszcza na głowie młodej kobiety,która reaguje krzykiem i wrzaskiem ,że łobuz , chuligan itp....
    -"Spokojnie,nie krzyczy pani ,bo ja też byłem wychowywany bezstresowo"...

    Ot i takie mamy rozumowanie ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jesli to jej czegos nie nauczy... Ale na ogol w cudzym oku widzi sie slomke, a we wlasnym belki nie zauwaza.

      Usuń
  20. Panterko,chyba dwa razy dalam klapsa Kogutowi,bo tłumaczenie po 100 razy nie dawalo efektów,ale to jak miał 3 albo 4 lata.Idealnie zapamiętał to co trzeba.Jestem przeciwniczką kar cielesnych (sama nie raz oberwalam,naprawdę z głupich powodów..)ale jeden klaps po milionach razow tłumaczeń,nie zabil nikogo :-)
    Bardzo dużo rozmawiam z moim Gimbusem,cieszy mnie ze nie jest polmozgiem...ze myśli,ze jest empatyczny,ale tak jak wspomniałam ja potrafilam cale dnie rozmawiać z nim ,tlumczyc.Wychowują RODZICE,a nie szkola.Dużo czasu mi zajelo zeby wytłumaczyć mu bezsens posiadania tabletu,najnowszego telefonu,laptopa.Komputer stacjonarny jest w domu,ma wyznaczony czas na gry,wczesniej pomaga mi w domu,zakupy,wyrzucenie śmieci.Po poludniu zawsze pyta czy może pograć..poza tym mamy podobne poczucie humoru,wrażliwość,bardzo dobrze się rozumiemy:-)
    Sa zasady ustalone...kiedy byl młodszy i np.klamal lub lamal inne zasady,byla kara...Zawsze konsekwentnie,bo to karanie "na chwilkę"guzik daje...Karanie nie polegalo nigdy na biciu,darciu itp...rozmowa i przypomnienie ze zlamal zasadę,to np.przez tydzień zero komputera albo zero tv...pomagalo za każdy raem :-)
    Teraz ma juz 15 lat i naprawdę nie pamiętam kiedy ostatnio raz byla jakas kara.
    :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zbierasz obecnie owoce (nomen omen) swojego cierpliwego, ale konsekwentnego i madrego wychowania Twojego Koguta. Zrobilas z niego dobrego czlowieka i material na dobrego meza i ojca. Mozesz byc z siebie i z niego dumna, Owocku.

      Usuń
    2. Dzięki Panterko za uznanie :***
      Nie bylo łatwo i przeciez nadal wiek cielęcy trwa,więc staramy się z mężem trzymać rękę na pulsie :-)
      Nie wiem,czy Ci napisałam o pewnym ciekawo-śmiesznym zdarzeniu,które miało miejsce początkiem maja.Otóż Kogut pierwszy raz zapomniał ubrac sie w tzw "strój galowy"na akademie szkolną.Pani wychowawczyni,ktora zawsze musi miec każdą.pierdołę zapiętą na tzw.ostatni guzik,dość ostro zwrocila mu uwagę,najpierw przed akademią a potem jeszcze w klasie.Tak więc moje dziecko jest cierpliwe,ale do czasu i na kolejna uwagę odnośnie braku tej nieszczęsnej białej koszuli odpowiedzialo "Ja już tlumaczylem,ze zwyczajnie zapomniałam,a co w przypadku kiedy kogoś nie stać na zakup takiej koszuli?"....
      Aniu,jak się pani wkurzyla :pppp
      Aż napisala mi smsa,przytaczając te słowa...a ja nie wiedziałam czy śmiać sie czy "płakać":-)

      Usuń
    3. Niech nauczycielka zajmie sie praca pedagogiczna, a nie tym, co uczniowie nosza na grzbiecie. Kogut jest madry, a Ty tez powinnas jej o tym powiedziec. Nauczyciele nie znosza uczniow myslacych samodzielnie i majacych inne zdanie od nich. Innemu chuliganowi nie zwrocilaby uwagi, a Kogutowi nie boi sie nagadac, bo jej nie odpowie, ze ma sie bujac.
      A Ty sie nie zastanawiaj, czy sie smiac, czy plakac, tylko pochwal dziecko, bo ma racje. Nnno! :))

      Usuń
    4. :ppppppp
      Tak,wiec musiałam zagrać wariata,że niby nieładnie odpowiedział i ja z nim na ten temat porozmawialam...Aniu,nie znasz mściwości nauczycieli?Ja powiem swoje zdanie,a ona Kogutowi będzie obniżać oceny z angielskiego...bo uczy go tego przedmiotu.
      Nie ma chuliganów w Kogutowej klasie,wiec sie czepia pierdół,ale zachowanie na koniec mial bardzo dobre:-)
      Masz racje najlepiej żeby uczeń za bardzo nie myślał i nie zadawał niewygodnych pytań.:-)

      Usuń
    5. Szkoly w Polsce maja metody krk, zlamac osobowosc, wymusic bezwzgledne posluszenstwo, bo tak. A na msciwosc zareagowalabym, zanim by sie zaczela, ostrzegajac nauczycielke przed podejmowaniem chocby jej prob. Co oczywiscie nie mogloby zwolnic Koguta przed uczeniem sie jej przedmiotu. :)

      Usuń
    6. Aniu,ta wychowawczyni nie jest jakimś wrednym babsztylem,do niedawna miałam o niej dobre zdanie,tutaj w tym jednym przypadku mnie zaskoczyła\rozśmieszyla :-)
      A ja w ciąży miałabym sobie nerwy psuć przez takie g...o?No nie:-))))
      Ja i tak interweniowałam jako jedna z tych niemrawych rodziców odnośnie niesprawiedliwego oceniania jednego pryka-alkoholika od wos...Pani przyznala mi rację i dziad poprawił troche kryterium oceniania,bo to co wyprawiał przechodzilo ludzkie granice...

      Usuń
    7. Ja mam wrazenie, ze niektorzy nauczyciele lecza w szkolach wlasne frustracje, w domu sa nikim, wiec wyzywaja sie na uczniach, wykorzystujac ich zaleznosc od siebie i mozliwosc ich "udupiania". Zapewniam Cie, tak jest nie tylko w Polsce, tutaj tez trafialam na rozne egzemplarze, choc pewnie w mniejszym zakresie, bo tu nauczyciel przynajmniej dobrze zarabia, wiec i frustracje mniejsze. :)

      Usuń
    8. Dokladnie,tak jak napisalas Panterko:-)

      Usuń
    9. Dlatego nie marzę o dzieciach

      Usuń

Chcesz pogadac? Zamieniam sie w sluch.