środa, 25 stycznia 2017

Historia Huby.

Opowiem Wam historie psa, kolejnego psa, ktory nie byl mi pisany. Nie tak dawno czytaliscie post o naszej nielatwej decyzji rezygnacji z obecnosci kolejnego psa w naszym zyciu. Po smierci Kiry kilka razy zapalilam sie na widok psiej mordki, raz nawet pomagaliscie mi wybierac imie dla pewnego szczeniaka, wczesniej zakochalam sie w dwoch roznych oczach innego psa wystawionego do adopcji, raz odmowiono nam psa z niemieckiej strony szukajacej nowych rodzin dla bezdomniakow. Pomyslalam sobie, ze to nie moze byc przypadek, jakas sila wyzsza nie dopuszcza, zebysmy mieli nowego czworonoga w domu. Niby w zadne znaki i omeny nie wierze, ale tez nie w takie zbiegi okolicznosci. I pewnie tak by zostalo, gdyby nie te oczy, ktore spojrzaly na mnie ze zdjecia, ktore podstepnie udostepnila na fb Hana. To bylo spojrzenie Kiry...
Ze strony fundacji
A ogloszenie brzmialo tak:
Huba to młodziutka suczka, mix TTB, który oczekuje na adopcję w poznańskim schronisku. Sunia ma niespełna 2 lata i masę energii. W jej żyłach zdecydowanie płynie pitbullowa krew bo skacze i biega niczym najprawdziwszy sportowiec. Idealnie nada się dla osób aktywnych, lubiących sport i długie zabawy z psem. Ruch to zdecydowanie jej żywioł!
Huba jest suczka delikatną i wycofaną. Nie wiemy co spotkało ją wcześniej ale do nowo poznanych osób podchodzi z dystansem. Boi się gwałtownych ruchów i łapania za obrożę. Kiedy się z kimś oswoi rozdaje buziaki i nadstawia kuper do drapania. Jest bardzo mądra, ładnie pracuje za smaczki. Uwielbia piłki i zabawki. Nie wykazuje żadnej agresji w stosunku do ludzi - zarówno małych jak i dużych. W sytuacjach niekomfortowych wycofuje się i unika konfrontacji.
Sunia najprawdopodobniej nie miała wcześniej kontaktu z innymi psami. Psi towarzysze są dla niej czymś nowym i ciekawym - nie do końca wie jak się powinna zachować. Osoba doświadczona w łączeniu psów bez problemu wprowadzi ją do stada.
Huba jest zdrowa, wysterylizowana i gotowa na przeprowadzkę do nowego domu.

KONTAKT W SPRAWIE ADOPCJI:.......
Ze strony fundacji
Tylko wspomnialam w komentarzu, ze jest sliczna, a Hana zaczela mnie urabiac, proponujac daleko idaca pomoc w "przejeciu" psa i zorganizowaniu transportu, bo z pewnych przyczyn nie moglibysmy jej odebrac z Poznania sami. Zadzwonila tez na podany numer, wstepnie pogadala.
Nie moglam jednak sama decydowac, musial sie zgodzic adopcyjny tatus, czyli moj slubny. To byla czysta formalnosc, bo kiedy zobaczyl te oczy, z miejsca napalil sie na calowanie pyszczka. Do akcji wlaczyla sie Rucianka majaca sporo znajomosci po roznych fundacjach, ktora drogami okreznymi wystawila nam najlepsze referencje jako rodzinie adopcyjnej.
No i ruszyla machina! Wszystko bylo przyklepane i zapiete na ostatni guzik, pozostawala tylko sprawa stosunku Huby do kotow. Musiala zostac najpierw przetestowana, jak zachowuje sie na ich widok. Nie moge pozwolic sobie na ryzyko uszczerbku na zdrowiu jakiegokolwiek zwierzecia w naszym niewielkim przeciez mieszkaniu. Nie tylko koty moglyby oberwac, ale rowniez same zaatakowac. Juz kiedys Placzek malo oka nie stracil, kiedy zbyt gwaltownie wetknal leb do sypialni. Musialam miec pewnosc, wiec opiekunka Huby obiecala to sprawdzic.
A potem bylo juz tylko gorzej, zaczely pietrzyc sie przeszkody, jakby los znow dawal mi do zrozumienia, ze mam sie opanowac. Ukoronowaniem byl telefon od opiekunki, ze psica reaguje bardzo agresywnie na koty.
Coz, podziekowalam za starania i tym samym sprawe adopcji Huby uwazam za zamknieta.




68 komentarzy:

  1. Dobrze, ze opiekunowie przetestowali Hube...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Koci test byl zrobiony na moja prosbe, byl ro warunek adopcji.

      Usuń
  2. Coś podobnego ma Tobołkowa. Już w Niemczech zmarł Miodek. Od tamtej pory dzieje się to samo, co u Ciebie. Okazje trafiają się same albo ona podświadomie szuka okazji, ale za każdym razem kończy się na "nie".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To wszystko bardzo zniecheca. Moze jestem glupia, moze mam za duze wymagania, bo nie biore "jakiegos" psa tylko dlatego, zeby dac mu dom. Mam swoje preferencje i pewnie za ten brak bezwarunkowosci jestem w jakis sposob karana.

      Usuń
    2. Panterko,bardzo dobrze robisz biorąc pod uwagę wszystkie rzeczy,które mogą zakłócić pobyt piesa u Was.To jest lepsze niż miałabyś oddać piesa bo...nie dogaduje się z kotami lub i z innego,nieprzemyślanego powodu.
      Ja wierzę w to,że w końcu będziesz miała takiego,który spełni Twoje wymogi i na pewno się to wydarzy!!!:)))

      Usuń
    3. Problem jest taki, ze ja sama nie jestem pewna, czy chce jeszcze probowac. Przyzwyczailam sie do bezpsiego zycia.

      Usuń
  3. Wielka szkoda, taka śliczna sunieczka i tak mądrze spogląda...

    OdpowiedzUsuń
  4. Czytam Aniu wszystkie Twoje posty ale mam kłopoty z komentarzami i tak myślę,że kto jak kto a Ty musisz mieć psa.Przy Twojej aktywności ruchowej taki towarzysz jest niezbędny.To,że do tej pory nie udało się niech Cię nie zniechęca prędzej czy później się uda.Trzymam mocno kciuki.Miłego dnia życzę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie trzymaj, Halutka, tych kciukow. Ile mozna byc utracanym, ile razy mozna dostawac odmowe? Adopcja z Polski to nie taka prosta sprawa, jak sie okazuje.

      Usuń
  5. Szkoda, no ale to wazne zeby i pies i koty zaakceptowaly nowa sytuacje.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To jest bezwzgledny warunek, nie moge narazac zadnego zwierzecia na nakmniejsze niebezpieczenstwo.

      Usuń
  6. A oczy ta Huba naprawdę ma piekne - takie mądre i pełne słodyczy. Szkoda, że i tym razem nic z tego nie wyszło...:((

    OdpowiedzUsuń
  7. Sorry. Chcialam sie podpiac a tu wyszedl mi nowy watek.
    Ja od rana chlipie ale rowniez z powodu suni Huby. Ile ona stracila!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Za kazdym razem trafia sie ktos lepszy/bogatszy/bardziej fartowny ode mnie. Ten pech doluje.

      Usuń
    2. Myslisz, ze pies moze byc materialista? :DDD Chyba nie!

      Usuń
    3. Pies nie, ale wlasciciel, ktory go sprzedawal.

      Usuń
  8. O kurde. Sliczna psinka. Niech sie jej poszczesci.
    A Ty, madra kobieta jestes. Nie ma co uszczesliwiac sie na sile, bo mozna unieszczesliwic pare innych dusz.

    OdpowiedzUsuń
  9. a jednak mi smutno Pantero...smutno, gdy patrzę w te oczyska...
    i wiem też, że mając już jakąś gromadę w domu trzeba bardzo uważać z adopcją...ale jest to możliwe więc...nie sugeruj się żadnymi siłami wyższymi, moim skromnym zdaniem tęsknicie za psem ... podobnym do Kiry, nawet sobie nie wyobrażam świata bez Erny, naszego domu bez psa...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja tez nie wyobrazalam sobie, ale minelo juz blisko 8 miesiecy od smierci Kiry i jakos sobie radzimy.
      Szkoda, ze nie mozesz spojrzec w moje oczy...

      Usuń
    2. przykro mi ...bo wiem, co zobaczę.

      Usuń
  10. Szkoda. Psinka miałaby u Ciebie dobrze. Byłaby kochana... Szkoda.

    OdpowiedzUsuń
  11. Ale to fajnie że do psów nie jest agresywna,szkoda że z kotami się nie dogaduje

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tylko ta wiadomosc powinna byc podana juz w ogloszeniu, zeby tacy ludzie, jak ja nie starali sie o adopcje.

      Usuń
  12. Panterka no kurczaki szkoda.Ale jak jest psina agresywna do kotów.Tego nie przeskoczysz.Pewnie gdzieś czeka właściwa psina dla Ciebie.Jak syn przyprowadzł Lunę za schronu,ani przez chwilę nie pomyślał o kocie.Pusia przesiedziała trzy tygodnie na szafie.Luna na nią polowała.Z bólem serca chcieliśmy Lunę oddać.Syn płakał ja też to przeżywałam.Zapłakany poszedł nad Odrę i tam spotkał ludzi od psich zaprzęgów.Luna zaczęła biegać a zmęczona miała w nosie kota.Pusia też zeszła z szafy i pokazała psu kto tu był pierwszy.minęło od tego czasu prawie sześć lat .Zwierzęta się dogadały.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, Gosiu, gdybym Hube miala tu na miejscu i sama mogla zrobic ten test na koty, mialabym obraz, czy to prawdziwa agresja, czy tylko ekscytacja nieznanym. Jednak z racji odleglosci i problemow logistycznych, musialam bazowac na tym, co powiedziala mi jej opiekunka.

      Usuń
  13. Chyba że ta pani zmyśliła,że pies żle raguje na koty.A to już postąpiła po świńsku.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tez mi to przeszlo przez mysl. Na pewno latwiej jest wyadoptowac psa na miejscu niz bujac sie z adopcja zagraniczna.

      Usuń
  14. Przykro mi, ze tak się stało. a może tak miało być. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jakies sily wyzsze uniemozliwiaja mi sprawienie nowego psa do domu.

      Usuń
  15. No nie! Taka cudowna mordka do całowania nie była Wam pisana? To niesprawiedliwe:(((

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie tylko ona nie jest nam pisana, to juz piaty pies, z ktorego adopcja nie wyszlo.

      Usuń
  16. Bardzo sympatyczny psiak. Mam nadzieję, że ktoś te hubie oczy pokocha tak bardzo, że ją zabierze ze sobę:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale czy gdzies u kogos bedzie miala tak dobrze, jak mialaby u nas?

      Usuń
  17. Może Przemek Z Tawerny znajdzie u siebie pieska dla Ciebie.Wiem wiem daleko.Ale tak mi przyszło do głowy.No i nie będzie kłamał na temat piesków.Nie wiedziałam że to było piąte podejście.Strasznie mi Ciebie szkoda,bo nowe nadzieje,przemyślane decyzje a tu wciaz kicha.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gosiu, juz powstal problem z adopcja poznanska, wiec kudy do Przemysla! Zreszta ja naprawde nie mam ochoty biegac za psem i gdziekolwiek wypytywac. Nie bede.

      Usuń
  18. A On to już na pewno wie że jesteś odpowiednią osobą.

    OdpowiedzUsuń
  19. Jak będzie miał być Twój to wszystko się uda , bez przeszkód ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie bede juz za tym chodzila, Amyszko, cala ochota mi przeszla. Bo w koncu ile mozna walic glowa w mur?

      Usuń
  20. O matko, że nie pomyślałam o Przemku i jego "Orzeszkach"

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To w ogole nierealne, stanowczo za daleko, a poza tym nie mam juz checi.

      Usuń
  21. No, nie mów tak, bo to działa jak samospełniająca się przepowiednia. A jeśli już tak uważasz, to być może po prostu to nie był TEN pies.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Za kazdym razem byl to "ten", moze z wyjatkiem szczeniaka, bo wlasciwie szczeniak nie wchodzil w gre. To tylko utwierdza mnie w przekonaniu, ze nie powinnismy miec juz psa.

      Usuń
  22. Przytulam Aniu,widocznie tak miało być,szkoda suni bo miałaby u Was super.

    OdpowiedzUsuń
  23. Jak ja Cie rozumiem, Aniu! Jestes rozsadna i odpowiedzialna. Ja najpierw nie chcialam w ogole slyszec o kolejnym psie, bo trauma byla zbyt wielka! Potem sie przymierzalam, nie raz, nie dwa. (szczegolnie kiedy widzialam te sliczne mordki gdzies na zdjecia schronisk czy w TV). Ale teraz juz po prostu nie moge miec psa. Nie chcialabym, zeby nas przezyl, a poza tym sytuacja rodzinna jest taka, a nie inna. Gdyby nie to wszystko, to pewnie zdecydowalibysmy sie na kolejnego psa. Zawsze jakis z nami byl, a teraz pusto, jakos tak cicho bez zwierzecia:(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niby mam koty na pocieszenie, ale to jednak nie to samo, co pies. Bo pies jest jak dziecko, a przede wszytskim bardziej komunikatywny. Koty zyja wlasnym zyciem i to ja musze sie do nich dopasowywac, a nie lubie. ;)

      Usuń
  24. Aniu , ważne by byli wszyscy szczęśliwi- Ty, Twój mąż , piesek i kotki :)
    Dobrze, że już na początku bierzesz wszystko pod uwagę. To nie są zabawki a Twoje podejście bardzo mi się podoba. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pojscie na zywiol jest latwiejsze. Niech sie dzieje, co chce, a potem sie zobaczy.
      Ale ja tak nie umiem.

      Usuń
  25. Aniu, pls, wyjdz z tego, ze "zaden pies nie jest mi pisany"... , bo taki fatalizm tylko Cie w dól wpedzi. Ten pomysl z Przemkiem nie jest wcale taki zly (juz mi to tez przez mysl przelecialo), a transport wspólnymi silami ludzi dobrej woli pewnie by sie zorganizowalo. Przynajmniej z Nim mogla bys miec pewnosc, ze kitu by Ci nie wciskal. Poysl nad tym...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Leciwo, ja juz przed Huba bylam zdecydowana nie miec wiecej psa, wiec na pewno nie bede zadnego szukala. Juz do Huby musialam byc przekonywana, bo nie chcialam o niej slyszec. Naprawde bedzie lepiej, jak pozostawie sprawy wlasnemu biegowi i wiecej nie bede prowokowac losu, to mnie kosztuje za duzo emocji, a mam naprawde dosc zmartwien w zyciu.

      Usuń
  26. * pomysl (net do doopy mam w tej chwili...)

    OdpowiedzUsuń
  27. Aniu, no szkoda. Wielka szkoda, ale widocznie tak musialo byc.
    A jak jest z adopcja psinki u Ciebie na miejscu?

    OdpowiedzUsuń
  28. No cóż, tak to jest z adopcją na odległość- trzeba polegać na tym co powiedzą i napiszą ci co są na miejscu.Adopcja psa z innego państwa to tylko kwestia wystawienie świadectwa weterynarza i wystawienia psu paszportu, a kosztami z reguły się obarcza nabywcę psa.Nie mniej osobiście uważam, że adopcja taka na odległość może już po jej dokonaniu zakończyć się fiaskiem, bo każdy może tego samego psa inaczej spostrzegać.
    Coś chyba jednak jest na rzeczy, że tak to opornie Ci idzie.
    Miłego;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dlatego tez Hana zaproponowala daleko idaca pomoc tam na miejscu. Nie przeskocze jednk psiej niecheci, a nawet agresji, do kotow.
      Sama widzisz, ze pies nie jest mi pisany. ;)

      Usuń

Chcesz pogadac? Zamieniam sie w sluch.