W tej samej chwili zaszly w Miecce wielkie zmiany. Nie zeby zlagodniala i zmienila sie w miziastego koteczka, na takie reformy jeszcze za wczesnie, bo zle (zue) jest w niej zbyt gleboko zakorzenione i chyba tylko egzorcysta dalby mu rade. Sama Miecka zaczela sie zachowywac, jakby najarala sie gandzi i byla na dobrym haju. Slepia polprzymkniete w ekstazie, jakby miala wizje jakowes, no wiecie, takie psychodeliczne ptaszki i myszki kolo glowy jej latali. Nie wyszla jednak z roli i kiedy Bulka zblizyla sie do jej narkotycznego kregu, by tez cos z niego uszczknac, Miecka w tym pol transie nie omieszkala jej mocno nasobaczyc. Po czym znow popadla w niebyt.
Na noc zdjelam jej te obroze i do rana znormalniala, ale pozniej ponownie wlozylam, tym razem bez fochow i pogrozek. Powiedzialabym nawet, ze sama szyje nastawiala. Qrde, to bardziej uzaleznia od crystalu i heroiny, po jednym razie kot wola o wiecej! No to proszsz... Potem jednak Miecka nie miala juz zadnych halunow, za to zaczela sie intensywnie lizac i to tak, ze obawialam sie jej rychlego wylysienia. To juz lepiej miec kota wariata niz lysego, mniej rzuca sie w oczy. Znow zdjelam na noc to ustrojstwo. Tyle ze obrozka zdazyla wywietrzec i jej dzialanie z dnia na dzien bylo mniej piorunujace. Wnioskow na razie nie mam zadnych, bo to za krotki okres uzywania, ale bede sprawozdawac, czy zle ja opuscilo, czy jednak trzeba wzywac egzorcyste.
Tak przy okazji przesylki dostalam od Gosi to:
Mozecie mi zazdroscic, bo mam TaDzika na wlasnosc. Wisi sobie na lodowce i robi dobre wrazenie. Dzieki, Gosiu, raz jeszcze za pomoc. Miecka tez Ci dziekuje za niezapomniana jazde po bandzie bez trzymanki.
Dzien pozniej dostalam bardzo wzruszajaca kartke od Miki spod samiuskich Tater. Pokaze Wam tylko jej front, bo to, co z tylu, jest tylko dla mnie, bardzo poruszajace i prywatne.
No właśnie, te róxne preparaty dziwnie dzialaja,ja po doswiadczenaich z kocimietką mam obawy co do innych.Felyway wcale nie zadziałał u nas, jak pojawił się mały Luther,on sie chcial bawic a starszyzna traktowała go jak zło konieczne,zresztą do tej pory kotka omija go szerokim łukiem a na zaczepki odpowiada syczeniem i ucieczką,nie chce sie z nim bawić.za to kiedy on wyjedzie to nagle zaczyna bawic sie i nawet zaczepia Rysia.
OdpowiedzUsuńz kolei lek wyluzowujący podawany kotce podwórkowej,ktorą przygarnęla ciotkaniewiele pomógł,jedynie kotka była owszem niby spokojniejsza,ale głownie więcej spała,to co to za luz, w kontaktach z rezydentami nic to nie dało. No i bądź tu mądry.
Ten Feliway tylko drogo kosztuje, poza tym nic nie wnosi. Ta obroza przynajmniej ma jakies wymierne dzialanie. Na moje oko Miecka jest spokojniejsza, czasem syknie, ale nie ma juz takich odpalow jak wczesniej.
UsuńMiećka wygląda tak słodko i niewinnie, z obrożą czy bez. Mam nadzieję, że obroża spełni swoją rolę. Tadzika zazdroszczę przeogromnie:)
OdpowiedzUsuńJa tez mam taka nadzieje, bo syczenia, jakie sie po chalupie rozlegaja, bardziej wskazywalyby na jakom grzmije niz na kota. ;))
UsuńKochana koteczka, mysle ze ona nie chce byc taka napastliwa ale cos jest silniejsze w niej, chyba strach. Moze ta obroza pomaga jakos, no bo byla spokojna kiedy ponownie zakladalas obroze.
OdpowiedzUsuńWydaje mi sie, ze dziala, choc to moze byc jedynie moja autosugestia i zbozne zyczenie. Miecka nie wie, ile traci izolujac sie od drugiego kota, ale roztlumaczyc tez se nie da. :)))
UsuńKurcze, przydałyby się takie objemki dla ludzi :P śliczny TaDzik :)
OdpowiedzUsuńNiektorym ludziom i tak nic juz nie pomoze, Gosiu... ;)
UsuńOj, przydaly by sie, przydaly... Na szara zolze NIC nie dziala. Po podobnej obrózce tylko sie na mnie ciezko obrazila na pare dni. Kandydat na dokocenie byl w domu juz raz enty, zolza kilka razy juz startowala z lapoczynami, a wczoraj straszliwie mnie ofuczala i nie dziabnela tylko dlatego, ze sie reflexem wykazalam. Tej to chyba nawet exorcysta nie pomoze :(. A szkoda, bo kandydat super miziasty i niebrzydki.
OdpowiedzUsuńJa mam czasem wrazenie, ze Miecka cichcem zapisala sie do pisu, opanowal ja taki sam glupi upor i nieprzejednanie na rzeczowe argumenty. Ino syczy i plwa inwektywami. :)))
UsuńCiekawy eksperyment i super opisany, siem usmialam. :D
OdpowiedzUsuńTu nie ma nic do smiania, to bardzo powazna sprawa. Ale, jak wiadomo, na zle nie ma lekarstwa. Trza bedzie wpasc do najblizszego kosciola i naczerpac sobie wody swieconej. :)))
UsuńHe he jak możesz szkalować tak niewinne kocię? Toż ona nie szalona, ino ma własne zdanie i zdecydowanie je akcentuje hre hre hre. Swego czasu miałam kicię, co mi po meblach górą latała i w ramach rozrywki zlatywała na nas. Albo wspinała się po tapetach, a że grubas był, to sxybko odpadała. Wraz z tapetą ocywiście. I też w nocy. Taka kocia rozrywka😁. TaDzik fajny😊.
OdpowiedzUsuńOna jak Kaczynski, ma wlasne zdanie i chocby shit z nieba lecial, nie zmieni go i juz. Bo tak! Bo ona wie najlepiej i jest dlucha na wszystkie argumenty.
UsuńDobrze, ze chociaz maniery ma nienaganne i w domu szkod nie czyni. :)))
Dzikryjek, Dzikryjek! Chciałabym mieć Dzikryjka! I słonia! I żyrafę!
OdpowiedzUsuńBo wielbłąda to już prawie miałam, jeden Marokańczyk chciał ode mnie kupić Letnią za wielbłąda i 1000 euro. Nie zgodziłam się, bo nie miałabym gdzie trzymać bydlęcia:)
UsuńNie no, taka szanse przegapic? Mialabys lepiej, co najmniej finansowo. Taki wielblad jest na pewno tanszy w utrzymaniu od dziecka. :)))
UsuńMoglabys go zaparkowac pod blokiem, zarlby trawe ze skwerka.
UsuńTak, zwłaszcza w zimie by żarł :)
UsuńUmówmy się też, że 1000 euro to może dużo kasy w Maroku, ale nie tu. Na ile by mi to wystarczyło? Na miesiąc?
Tam na miesiac! Na waciki z ledwoscia. :)))
UsuńNo, ja tyle na miesiąc nie mam na nas dwie...
UsuńAle wielblada moglabys zuzyc na luksusy.
UsuńNo i nie byloby drugiej twarzy do wyzywienia ;)
Trudno uwierzyć że to taka zołza,sama słodycz od niej bije.Dużo głasków dla obu koteczek.Miłej niedzieli Babciu.
OdpowiedzUsuńHalutka, ja od trzech tygodni nie mam wolnej niedzieli, soboty zreszta tez. Obowiazki wzywaja. :)))
UsuńA co do Miecki, to Hitler tez dobrze wychodzil na zdjeciach. ;)))))
Byłaś już z kotką u weterynarza? Zachęcam do kontaktu z dr weterynarii Dorotą Sumińską, która w każdą sobotę na falach radia Tok Fm od 10.00 do 11.00 prowadzi swoją audycję "Wierzę w Zwierze". Można zadzwonić w trakcie audycji do Pani Doktor lub napisać wcześniej. Pani Doktor udziela bardzo dobrych porad archiwum audycji jest dostępna na stronie internetowej radia).
OdpowiedzUsuńZwierzęta także mogą uzależnić się od środkóe psychoaktywnych z wszystkimi tego negatywnymi skutkami. Obyś nie zaszkodziła swojej kotce.
Gallus 2.0
Ty naprawde nie maz nic lepszego do roboty w niedziele jak wszystkich pouczac? Zero poczucia humoru i dystansu, tylko ten mentorski ton, nie tylko zreszta na moim blogu.
UsuńO, dorobiłaś się następnego miłośnika? Cóż za urodzaj :)
UsuńNo, mam wziecie u czubkow.
UsuńGratuluję.
UsuńWprowadzilam moderacje i od razu wyrzucam te wypierdy.
UsuńSama napisałaś, że "nie ma tutaj nic do śmiania", a czepiasz się mnie, że poważnie piszę o problemach Twojej kotki.
OdpowiedzUsuńGallus 2.0
Ja piernicze! Daj se na luz, czlowieku.
UsuńKlienci w sklepie,chwalą sobie tą obrożę.Mówią,że koty się uspakajają.ja używałam wkładu Felyway przy przeprowadzce.Pusia po dwóch dniach czuła się w nowym mieszkaniu jak w starym.Oby Miecce pomogło i była więcej potulnym kotkiem ja zuozą.
OdpowiedzUsuńKupilam ten Feliway, taka wtyczke do kontaktu, ale tylko pieniadze stracilam, bo dosc drogie to cholerstwo. Zero efektow, zupelnie na koty nie dzialalo. Ta obroza wydaje sie dosc dobra, ale jeszcze za wczesnie na koncowe wnioski. Na razie Mietla jest jakby spokojniejsza, ale syczy od czasu do czasu, nawet na mnie. :)))
UsuńW przeciwieństwie do Twojej kotki, której niepokój był sytuacyjny (wywołany stresem związanym z przeprowadzką), niepokojące zachowanie kotka Anny ma przewlekły charakter. Dlatego uważam, że należy zdiagnizować przyczynę tych zachowań.Podawanie środków chemicznych doraźnie może zmniejszyć nasilenie objawów ale nie likwiduje przyczyny (dodatkowo może mieć negatywny uboczny wpływ w postaci np. wywołania uzależnienia).
UsuńGallus 2.0
Moi czytelnicy i ja juz dawno znamy przyczyne zlych zachowan Miecki, od co najmniej trzech lat jest zdiagnozowana.
UsuńOd niedawna czytam Twoje wpisy więc nie wiedzialem o tym. Możesz napisać jaka jest diagnoza?
UsuńGallus 2.0
Bulka.
UsuńNa początek proponuję kontakt z dr Sumińską (koszt to opłata za połączenie z radiem)
UsuńGallus 2.0
No gdzie ja bede po jakichs polskich radiach wydzwaniac, kiedy nawet nie wiem, na jakim programie i o ktorej ta Suminska nadaje. Poza tym ja pracuje, corce pomagam, kiedy wiec ma tego radia wysluchiwac?
UsuńMusze i tak przez internet, bo moje radio nie lapie Polski. Jak Ty to sobie wyobrazasz?
Wpisujesz w google, np. Radio Tok Fm i ... gotowe :) Masz ramówkę, a tam stoi, że w soboty od 10.00 do 11.00 jest audycja Wierzę w Zwierzę dr Sumińskiej - lekarz weterynarii z wykształcenia, z zamiłowania badaczka behawioru wszystkich zwierząt z człowiekiem włącznie. Autorka wielu książek nie tylko o zwierzętach. Od lat zajmuje się krzewieniem wiedzy przyrodniczej w mediach. Wegetarianka. Podwarszawski dom dzieli z dwudziestką zwierząt zabranych z niedoli. Cudowna Osoba!!! I baaardzo kompetentna w swojej dziedzinie:)
UsuńGallus 2.0
Też lubię pierniki :)
OdpowiedzUsuńNie wrzucam jednak na luz gdy mam uzasadnione obawy, że komuś dzieje się krzywda. W tym przypadku mam na myśli Twoją kotkę, która z jakiegoś powodu zachowuje się tak jak opisujesz, i warto byłoby ją skonsultować u specjalisty, jeśli do tej pory jeszcze tego nie zrobiłaś.
Gallus 2.0
Napisz donos do TOZu, ze kot jest maltretowany i dzieje mu sie krzywda. Powod juz dawno jest znany.
UsuńJeśli powód jest znany, to połowa sukcesu. Teraz należy poszukać skutecznej metody leczenia. Do tego potrzebny jest specjalista. Powodzenia.
OdpowiedzUsuńGallus 2.0
Juz lece po kociego behawioryste, przeciez mam kasy jak lodu.
UsuńJacek Naroźniak - dziennikarz. Prywatnie wielbiciel i wieloletni hodowca kotów oraz koci behawiorysta. Miłość do kotów często łączy z pracą. Jego artykuły o kotach publikowane są na wielu stronach internetowych. Współpracował też z nieistniejącym już magazynem KOT.Prowadzi blog Wszysko o kotach. Wystarczy wpisać w google. Przejrzałem blog. Dużo mądrych porad. Można wpisać szukaną frazę na blogu i przejść do odpowiedniego artykułu.
UsuńPoniżej fragment artykułu z tego blogu, który może Cię zainteresować w kontekście Twoich kotek. Oto on:
"A zatem ile kotów możemy trzymać w domu?
Różne koty potrzebują zatem różnej przestrzeni do życia, dlatego dość trudno jednoznacznie odpowiedzieć na zadane w tytule tego artykułu pytanie, o to ile kotów w domu to za dużo kotów. Musimy uwzględnić predyspozycje osobnicze i związane z rasą. Niewątpliwie kotów perskich „więcej zmieści się na danym metrażu” niż energicznych kotów rosyjskich, które nie lubią dzielić się swym człowiekiem z innymi futrzakami.
Moim zdaniem każdy kot powinien mieć w naszym domu swoje własne miejsce, swój azyl. Powinien mieć możliwość odizolowania się od swych pobratymców jeśli tego zapragnie. Trzeba zatem brać pod uwagę powierzchnię domu czy mieszkania oraz liczbę pomieszczeń, które udostępniamy zwierzakom. (Oczywiście „bardzo zakochane w sobie” futrzaki będą korzystały z tego samego azylu.)
Rzecz jasna powinniśmy również uwzględnić nasze „moce przerobowe”. Kotami trzeba się przecież opiekować. Nie chodzi tylko o czyszczenie kuwet, karmienie czy czesanie futra. Zwierzakom należy poświęcać uwagę, bawić się nimi itp. Jeśli brakuje nam na to wszystko czasu to mamy za dużo futrzaków.
Podsumowując: Maksymalna liczba kotów w mieszkaniu = Wzajemne stosunki między futrzakami, wynikające z wrodzonych i nabytych predyspozycji + Powierzchnia mieszkania i liczba pokoi z liczbą kryjówek + Nasze możliwości w opiece nad nimi, wynikające z czasu, którym dysponujemy i potrzebami naszych kotów
Tekst: Jacek P. Narożniak".
Na blogu jest także adres poczty mailowej autora i FB.
Mam nadzieję, że kontakt z Panem Jackiem, kocim behawiorystą pozwoli Ci znaleźć najbardziej właściwe rozwiązanie problemów Twojej kotki.
Życzę powodzenia
Gallus 2.0
cholera, a już mnie naładowałaś nadzieją, ze obróżka pomoże, bo Lucynka jest też diabłem wcielonym, całe ręce mam poharatane, fotel z bananowca i pufę z bananowca i wszystkie kosze wiklinowe...a tu niestety lipa...a Tadzika Ci zazdoszcze oczywiście )))
OdpowiedzUsuńJa nie twierdze, ze obrozka nie pomaga. Ja tylko opisalam jej piorunujace dzialanie wstepne. Teraz Miecka nosi ja na stale, ale juz nie zachowuje sie jak narkomanka i nie wylizuje siersci do golej skory. Czekam na dalsze efekty. :)
UsuńAniu pozwól, że zmienię temat i zapytam tym razem o TaDzika.Co się stało, że dzikie zwierzę jakim bez wątpienia jest warchlak dzika przebywa w mieszkaniu, a nie w swoim naturalnym środowisku przy matce (umaszczenie warchlaka wskazuje, że to jeszcze bardzo młody odobnik)?
UsuńGallus 2.0
Jasne, przeciez lepiej bylo zostawic chorego warchlaka z odstrzelona matka w jego naturalnym srodowisku, a nie brac do mieszkania, niech se zdycha. Nie wiesz, nie zadawaj glupich pytan i nie sugeruj zlych intencji czlowieka, ktory mu zycie uratowal.
UsuńPonieważ nie wiem dlatego zadaję pytanie. Teraz już wiem. Nie wiem gdzie dopatrzyłaś się sugerowania złych intencji komukolwiek. Mam nadzieję, że ten człowiek wie jak zajmować się dzikim zwierzęciem oraz, że nie mieszka w Polsce, gdzie jak wiadomo jest zakaz trzymania w domu dzikich zwierząt.
UsuńGallus 2.0
Właśnie też się zastanawiam nad tą obrożą. Bo Kuro i Kaito bardzo się stresują przy wychodzeniu z domu do weta. Pytałam o to doktora ale twierdził że tak doraźnie na chwilę to nie zadziała, że zwierz musi ją dłużej nosić. A w domu to nie mamy potrzeby. Mama stosuje Failyway do kontaktu, bo Sumiko miewa schizy i się wylizuje a Lucy ją czasem atakuje, itp ale z marnym skutkiem. A doustne też działają powoli Zylkene czy CalmAid.
OdpowiedzUsuńJak kogoś nie lubisz, to myślisz, że od podania Ci jakiegoś proszku czy tabletki zaczniesz tego kogoś lubić i np. bawić się z nim? Mało prawdopodobne. Podobnie jest u zwierząt, tzn. mają swoje patie i antypatie, dlatego jeśli na prawdę chcemy się o nie troszczyć, to starajmy się podążać za ich potrzebami, a nie przy pomocy chemii blokujmy im określone receptory (wyjątkiem są oczywiście sytuacje ekstremalne, typu przewiezienie sutem czy silny stres związany z przeprowadzką).
UsuńGallus 2.0
Ostrzegam, nie atakuj moich czytelnikow, Gallus. Mnie juz tez zaczynasz irytowac swoja wszechwiedza na kazdy temat. Zaloz bloga i tam sie wykazuj.
UsuńAnais, taka obroza to raczej na dluzszy uzytek, bo te feromony uwalniaja sie powoli. Na dorazne potrzeby, takie jednorazowe uzylabym Feliway w sprayu.
UsuńAnno to nie był atak lecz obrona na chamską zaczepkę ze strony Anais (nazwała mnie Fallusem, link do pastiszu reklamy promującej "lek" pt. Niepierdol, z informacją abym go stosował).
UsuńProszę o chociaż odrobinę obiektywizmu w ocenie sytuacji.
Gallus 2.0
Nie widze w komentarzu Anais nic niewlasciwego, w twoim natomiast tak. Bedziesz ladowal w spamie, wiec jak chcesz.
UsuńCo niewłaściwego widzisz w moim komentarzu?
UsuńOj tam oj tam, z tym f to mi się palec omsknął bo jest zaraz obok g a Ty sie obrażasz Gallusie, a reszta to prawda. Zakładam że chcesz dobrze wymądrzając się a wychodzi jak zwykle. No uśmiechnij się ;p
UsuńPanterko nie nerwuj się, ja też niepotrzebnie dałam się sprowokować i ponieść ;) to ten stres przed jutrem. Niech se ględzi może się źle czuje.
UsuńZnalazłam jeszcze info że pojawiły się już krople Bacha dla Zwierząt, a to są całkiem naturalne preparaty, spróbuję, a Feliway w sprayu też.
Sam wez waleriane, tobie bardziej sie przyda, bo sie nadymasz.
UsuńCzy ja cie prosze o porady? Nie, wiec daruj je sobie. Jestes nachalny, nikt cie tu nie chce, a przylazisz i sie wymadrzasz. Nie masz zycia w realu? Nie masz ambicji, zeby odejsc z miejsca, gdzie cie nie chca? Albo zachowujesz sie jak troll, albo nim jestes. Idz swoja droga i trolluj gdzie indziej.
UsuńAnais krople Bacha nie takie nowe. Ja je stosowałam dla moich kotów -Gucia i Karmelka 7 lat temu. One są dobierane indywidualnie dla każdego kota. Terapię powtarzałam dwa razy ...
UsuńTu wpisy o tym Efekty niezłe ;-)
Nawet nie wiedzialam, ze mialas bloga ba bloxie. A co sie stalo z Filipkiem?
UsuńJa podawalam pieskom przed sylwestrem pastylki Bacha, tez dobrze dzialaly i chyba byly niezle w smaku, bo lubily je jak smaczki.
A JAK podaje sie te krople kotu?
Cztery lata byliśmy na bloxie ,a na blogerze od 2012-tego. Filipek odszedł w 2012-tym na niewydolność nerek :(
UsuńWszytko można znaleźć na moim blogu - strony.
Pod wpisami baner do starego bloga.
Krople podawałam strzykawką insulinówką pod policzek - tak z boku żeby się nie zakrztusiły.
Pytalam dlatego, ze wlasnie nie mam czasu grasowac po starych wpisach. Wiesz, jak to jest w roli babci, robota na dwa etaty. :)))
UsuńPodawanie czegokolwiek strzykawka Miecce mogloby sie niestety nie udac, wiesz jaka to wariatka. ;)
Wiem , wiem :-)
UsuńJa doszłam do perfekcji w podawaniu wszelkich leków dopyszcznych. Jedynie zastrzyki oporowo ;-P
Zeby kotu podac cos do paszczy, trzeba go najpierw zlapac i spacyfikowac. I to jest wlasnie punkt zapalny u Miecki. Nie wyobrazam sobie podawac jej jakiegos leku regularnie i codziennie. :)))
UsuńFaktycznie , to nie jest łatwe. Trzeba sposobem, ale to musiałabym być tam na miejscu żeby Ci pokazać jak ;-)
UsuńKoniecznie musisz nakrecic filmik pogladowy i zamiescic na blogu: "Jak sposobem spacyfikowac wscieklego kota domowego, bez koniecznosci szycia podrapanych rak i ubrania, a potem zaaplikowac mu pigulke bez ryzyka utraty palca." :)))
UsuńMusiałabyś mi najpierw Miećkę podesłać ;-)))
UsuńTrudno raczej bedzie, pokaz na Mikeszu, bo jest najpodobniejszy. :)))
UsuńAle to najspokojniejszy kotek na świecie;-P
UsuńNo dobra, to wez jakiegos mniej spokojnego i nakrecaj film. :)))
UsuńNa moje koty kiedyś podobnie działały zwykłe krople walerianowe albo neospasmina!;-))
OdpowiedzUsuńWaleriana dziala tak na wszystkie koty, ale raczej trudno nazwac to dzialaniem uspokajajacym. :))) Koty dostaja swira, jak po kocimietce.
UsuńBardzo grzeczny kot. Mój ściągnął obrożę niemal natychmiast i schował tak że do dziś nie mogę jej znaleźć;D
OdpowiedzUsuńNa poczatku zalozylam obroze za luzno, ale teraz nie ma zadnej mozliwosci, zeby Miecka ja sama sciagnela.
UsuńSama jestem ciekawa, jak tak obroza zadziała na Mieckę. Oby jak najlepiej ☺
OdpowiedzUsuńCaly czas ja nosi, mam wrazenie, ze jest spokojniejsza, ale moze jest to jakas moja autosugestia.
UsuńOj tam, zaraz zue...
OdpowiedzUsuńNo zue, naprawde. Tylko egzorcysta. :)))
UsuńOby obróżka pomogła i trzeba było wzywać egzorcysty. Może jednak już trochę pomogła, życzę tego Miecce i Tobie :)
OdpowiedzUsuńSporo juz wyprobowalam srodkow, wiec z obrozka wiaze wielkie nadzieje. Potem zostanie juz tylko egzorcysta. :)))
UsuńA może ta Miecka to jest zołza od poczęcia i zołzą już zostanie? I na nic te eksperymenta? Człeku charakteru nie zmienisz, a myślisz, że kotu jakomś obrożą się da?
OdpowiedzUsuńChyba od samego poczecia i w piatym pokoleniu. Czarny kot = szatan. :)))
UsuńEeee, mój śp. Bonifacy był natury anielskiej...młody go kiedyś ugryzł w ogon, a on nic...i pozwalał się odkurzać odkurzaczem...
UsuńWidac przeszedl wczesniej egzorcyzmy. :)))
UsuńNiektóre z natury maja taki mily characterek i mozesz im do us...j smierci exorcyzmy uprawaic. Szara zolza to juz moja druga wredota, na która nic nie dziala. Chyba cos z personelu na koty przeplywa, przynajmniej w moim przypadku... ;).
UsuńKsieza juz maja swoje metody torturowania, wszak to wielowiekowe doswiadczenia inkwizycyjne. Jesli oni nie daliby rady naszym kotom, to juz nie wiem. :)))
UsuńNo to jest nadzieja dla Mieckowych fochów!
OdpowiedzUsuńJest nadzieja, ze wreszcie choc troche sie wyluzuje.
Usuń