Pokazaly sie kolorowe akcenty na burej zgniliznie ubieglorocznych lisci, wyprysnely kotkowe bazie na nagich jeszcze galazkach, na innych niesmialo pojawiaja sie zielone listki.
Ptaki nie moga sie skoordynowac. Podczas gdy jedne juz wysiaduja jaja na gniazdach, inne dopiero zdecydowaly sie powracac z cieplych krajow, a jeszcze inne w najlepsze dopiero randkuja i tokuja. Dzieje sie na jeziorku, oj dzieje! Jest ruch w interesie, ptaszory krzataja sie, flirtuja, buduja, ocieplaja, kloca sie, przeganiaja z miejsca na miejsce albo po prostu dokonuja dokladnej toalety, udajac ze nie zwracaja uwagi na partnera, jak para labedzi, ktore w koncu powrocily.
Tym razem chcielismy wracac inna droga, do ktorej skrecilismy na skroty i odkrylismy cos, o czym nie mielismy bladego pojecia, jako ze nigdy nie wpadlo nam do glowy tamtedy, po tych manowcach sie przemieszczac. Otoz w srodku niczego stoi sobie brama. Nie ma przynaleznego do niej plota czy innego ogrodzenia, nie ma sladu jakiejkolwiek drogi, ktora by tam wiodla, ani zadnych resztek zabudowan, ktore tlumaczylyby obecnosc tejze bramy w tym miejscu. Zagadka.
Kawalek dalej schody, tez nie wiadomo, skad tam sie wziely, ale sadzac po wygladzie, byly tam juz za krola Cwieczka.
Normalnie nikt tamtedy nie chodzi, nie ma sciezek, nic. Ale cos tam kiedys musialo byc. Poszperam troche, popytam moze na grupie getynskiej na fb, moze ktos ze starszych mieszkancow bedzie wiedzial, to Wam powiem*).
Przeszlismy obok stawow wyrobiskowych obok starej cegielni i minelismy cos w rodzaju poprawczaka dla niegrzecznej mlodziezy. To taki na wpol otwarty osrodek, gdzie bachory resocjalizowane sa m.in. przez prace w ogrodnictwie. Na pierwszym planie wielka szklarnia.
I to tyle na dzisiaj. Coraz trudniej mi sie chodzi, ostroga na piecie powoduje silne przenikliwe bole stopy. Dlugi czas po takich spacerach kustykam po chalupie, bo nie moge stapnac na calej stopie. Pokupowalam sobie zelowe wkladki do butow, bo bez nich chyba w ogole nie moglabym chodzic. W koncu bede musiala wybrac sie do znachora, bo bole staja sie nie do wytrzymania. Tylko czy ja mam czas na takie kaprysy, jak chodzenie po lekarzach?
*) Dowiedzialam sie! Wrzucilam zdjecie na strone getynska i, jak przypuszczalam, znalezli sie tacy, ktorzy wiedzieli. Otoz dawno temu stala w tym miejscu okazala willa onegdajszego wlasciciela cegielni. Nikt jednak nie wiedzial, dlaczego zostala zrownana z ziemia, moze byla zbombardowana w czasie wojny? Zostala tylko brama. Jeden z czlonkow grupy wkleil nawet bardzo stare i niewyrazne zdjecie tej willi (zaznaczona strzalka). Zwroccie uwage, jak puste wydaje sie jeziorko, nie porastaja go jeszcze zadne drzewa, a wysepka jest calkiem gola.
Zdjecie ze zbiorow Volker Stellmacher |
Piekne bazie, chcialabym do wazonu i tak duzo krokusow, cudo.
OdpowiedzUsuńI jeszcze ta tajemnicza brama podoba mi sie, ale szybko przyszlo przyszlo wyjasnienie, i juz po tajemnicy a szkoda, bo fajnie byloby pomarzyc.
Zdjecia ptakow robisz profesjonalnie, sznur ptakow na niebie robi wrazenie.
Mnie sie jakos nie chce, jak co roku, narwac tych bazi, bardzo mnie lenistwo ogarnelo. Albo po prostu jestem przepracowana. ;)
UsuńAlbo zmeczona wiosennie bardziej niz zazwyczaj.
Kotkowe bazie u sasiada sa juz od dwoch tygodni, krokusy, przebisniegi i nawet zonkile tez, forsycje kwitna, krzewy wypuszczaja listki, paki magnolii sa na tuz, tuz przed peknieciem.... a jutro sniezyca:))))
OdpowiedzUsuńBadz madry i pisz wiersze:)
Moja forsycja pod balkonem jeszcze nie jest gotowa, ma cale mnostwo paczkow, ale nie kwitnie bzdziagwa jedna. Te Twoje pewnie zmarzna pod sniegiem. Co za anomalie z tym sniegiem, mam nadzieje, ze skonczy sie na straszeniu, jak poprzednio. :))
UsuńToś mi zadała cios prosto w serce...
OdpowiedzUsuńJest daleko stąd, na Ukrainie, taka brama, przy której nie ma już żadnych resztek ogrodzenia... Brama ozdobna, ładniejsza od tej... Kiedyś rozciągał się za nią park, padok dla koni, a w głębi stał pałac...
I są daleko stąd, na Ukrainie, takie schody, które dziś wiodą donikąd. Nie omszałe, a nadkruszone zębem czasu...
Dziś kawałeczek oderwany z tych schodów wisi, oprawiony w ramkę, na ścianie u moich rodziców, tuż nad zdjęciem, na którym Babcia siedzi z siostrami na tych samych schodach, młoda i roześmiana... Na innym malutki braciszek mojego Taty stoi przy wózku, w którym siedzi jeszcze mniejszy "Nuka" - mój Tato...
Garść tamtej ziemi, do której nigdy nie wrócili, przywieźli dwaj bracia i przez szczelinę w płycie wsypali do grobu Babci, Dziadka i ich Rodzeństwa...
Dlaczego oczy muszą rosnąć na tak podmokłych terenach?
Czyli nie bez przyczyny ciagle Ci te Ukraine wypominam? Pisalas juz o tym na blogu, bo nie pamietam? Jak nie, to koniecznie napisz.
UsuńA wypominasz mi ją?
UsuńNie, nigdy o tym nie pisałam na blogu. Trzeba by spisać całą sagę...
W zwiazku z pogoda i ekstremalnymi warunkami zimowymi. Tobie i Ani Bezowej, bo mieszka w Twoim poblizu. ;)
UsuńWiedziałam, że skoro ją pokochałam, to znaczy - musi być ziomalka :)
UsuńWidac w Waszych rejonach zyjo same fajne ludzie. To te wplywy ukrainskie. ;)
UsuńNie. To g i e n y :))
UsuńZgadza sie, ukrainskie. :)))
UsuńTeż się zgadza :)
UsuńNo nie mowilam!
UsuńBozszsz co za piekne krokusy, Getynga jakas taka poludniowoeuropejska, tutaj jeszcze nic nie widzialam, a forsycje siedza u mnie we flakonie i czekam az sie rozwina, jeszcze jeszcze troche poczekam. Swietne masz tereny w poblizu domu, zieziorka zazdroszcze...(zieziorko...tak mowi moj wenezuelski maz, wymowic mu"j" jest strasznie pracowicie...np. mowi tez chab zamiast schab, "s" na poczatku to duzy wydatek energii ..hahaha)
OdpowiedzUsuńNiewazne jak, wazne ze mowi po polsku i rozumie. :))) Zieziorko bardzo mi sie podoba i kto wie, kto wie, moze sobie je przywlaszcze... :)))
UsuńMoja podbalkonowa forsycja ani mysli jeszcze zakwitnac, ale pewnie niedlugo, bo paczki lada chwila eksploduja.
Ja tak sie przyzwyczailam do zieziora ,ze nue jestem w stanie inaczej powiedziec...zarazliwe to jest bo widze, ze Tobie tez sie to slowo usmiecha...
UsuńAle nazwa nie jest opatentowana? I moge sobie bezkarnie jej uzywac, co? :)))
Usuńuzywaj uzywaj i rozglaszaj slawe Wenezuelczyka
UsuńBede uzywac zieziorka, jak uzywam fszyzury: http://swiattodzungla.blogspot.de/2015/02/fszyzury.html
UsuńCiekawie tak jest zajrzeć w przeszłość i w historię, nie ma już ludzi, nie m budynków i tylko brama została...
OdpowiedzUsuńZupelnie nie pasowala mi tam lokalizacja jakiejs willi, ale byla, czego dowodem jest zdjecie. Dlaczego ja rozebrali? Tego nikt nie umial wytlumaczyc.
UsuńI masz Pantero swoją wiosnę piękna, a będzie jeszcze piękniejsza :) Ostróg współczuje, spróbuj na noc rozkrojona papryczkę chili przykładać na piętę. Wiosenne pozdrowienia :)
OdpowiedzUsuńA co papryczka chili ma zdzialac? Nie slyszalam o takiej metodzie.
UsuńBede musiala wybrac sie po powrocie z Polski do jakiegos specjalisty, bo coraz gorzej z tym.
Papryczka chili ma właściwości p/zapalne. U mojej mamy znacznie zmniejszyła dolegliwości bólowe ostrogi i ... sama ostrogę.
UsuńTo troche upierdliwe i mozna przescieradlo upapryczkowac. Sprobuje po powrocie te lasery.
Usuńwiosna wiosna i masz rację natura daje kopa i energię ))))
OdpowiedzUsuńDawalaby jeszcze wiekszego, gdyby nie te przeklete bole stop. A ja tak namietnie lubie wedrowac. :(
UsuńWreszcie bazie!!!!! U mnie w domu mówiło się na nie kotki, babcia zjadała jednego w Wielkanoc, miał chronic przed chorobami gardła, a cały dzień po spożyciu miała chrypę od włosków:p
OdpowiedzUsuńKotki to popularna nazwa, u nas w lodzkiem tez mowilo sie kotki, Niemcy nazywaja to Kätzchen (kotki, a jakze!). Ale zeby to jadac, pierwsze slysze. :))
Usuńteż nagle zauważyłam, że są, są małe kfiatki i listeczki:)))
OdpowiedzUsuńale lubię takie tajemnicze historie, schody donikąd , bramę do lasu:)))
Tajemnica czesciowo sie wyjasnila, ale dalej nurtuje mnie, dlaczego rozebrali te wille. Przeciez to musial byc przepiekny i zdrowy budynek. Tyle sie dowiedzialam, ze rozebrana zostala dopiero w latach 60-tych.
UsuńMi ta brama kojarzy się z jednym - z drzwiami do lasu ;)))
OdpowiedzUsuńChoc na zdjeciach moze to wygladac jak las, lasem nie jest, to dziko rosnace samosiewki miedzy jeziorem a ulica.
UsuńZaparz mocny napar rumianku i wymocz w nim nóżkę, przez kilka wieczorów. Może uda Ci się gdzieś kupić maść z borowiną lub uzdrowiskową z siarczkami, lub maść żywokostową. Poza tym rób sobie okłady z roztworu sody czyszczonej (tej kuchennej, do pieczenia), ale nie takie "pod ceratkę", ale takie wysychające. Ostroga piętowa bierze się ze stanów zapalnych ścięgien- achillesowego i pomniejszych w stópce. Ważne- nie chodż po domu i na ulicę w klapkach. Przy ostrodze musi być but z obudowaną pietą i odpowiednią wkładką, najlepiej żelową.
OdpowiedzUsuń5 lat temu to miałam i lekarz od rehabilitacji tak mi doradził- nie ma to jak sposoby starych babć- tak mi powiedział i to właśnie kazał robić. Po menopauzie zaczynają nam wysychać ścięgna i wszelkie mazidła w stawach- dobrze jest je smarować maścią borowinową lub inna, zawierająca różne potrzebne minerały. I- precz z klapkami, adidasy na start!
Miłego;)
No to bede musiala najpierw wybadac, jak to wszystko nazywa sie po niemiecku, a potem dopiero szukac po aptekach. A w ogole to nie mam na razie czasu na zadne takie, za duzo mi sie w zyciu dzieje. Jedno dziecko w rodzinie juz jest, drugie dolaczy niebawem (sunia). Gdzie znalezc czas na smarowanie stopek? :(
UsuńPiekne kotki i krokusy, których juz wieki nie widzialam, bo klimat nie ten. A wogóle, ja sie tak nie bawie - po paru dniach kolo trzydziestki dowalilo zimnica i popaduje :(. "Brama do lasu" bardzo tajemniczo wyglada i troszke szkoda, ze tak szybko znalazlas wyjasnienie.
OdpowiedzUsuńOmatulu! To Wy juz w marcu macie kolo trzydziestki? Nie na moje uderzenia goraca taki klimat. To juz wole zimnice z deszczem. :)
UsuńSzkoda, szkoda... a ja taka dumna bylam, ze tak szybko udalo mi sie rozwiazac zagadke. Wam trudno dogodzic. :)))
Jasne, zebys nie gnusniala :P
UsuńJuz ja mam roboty po kokarde, na pewno nie zgnusnieje. :)))
UsuńU nas tak będzie za jakieś trzy tygodnie. Chociaż ja nie narzekam, bo inni mają gorzej, np. Frau Be, czy Bezowa ;)
OdpowiedzUsuńDzisiaj w radio słyszałam, że ktoś widział u nas .... bociany :)) W sensie, że w Polsce.
No jak nie, przeciez u Graszkowskiej juz na gniezdzie siedza. Przylecialy tez zurawie.
UsuńNajpierwsza jest Leciwa, potem Kaska Alzacka, my, Ty, a na koncu BB czyli Be i Be-zowa. Ale wiosenka wszedzie dotrze, laski nie robi. :)))
Żurawie widziałam wczoraj, kiedy udawałam się pociągiem do domu po pobycie w wariatkowie, czyli pracy.
UsuńBloga Graszkowskiej nie czytam regularnie, wienc i zatem przeoczyłam ten fakt oczywisty ;)
Juz za kfileczke, juz za momencik... Cierpliwosci! :))
UsuńKocham wiosnę i takie cudowne kwiatowe widoki, ptaki i niebieskie niebo. Była zagadkowa brama, ale już wiemy do czego prowadziła. Zadaj o siebie, bo niedługo będzie piesek i sporo będziesz chodzić. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńTeraz juz nie dam rady, dopiero kiedy wroce z Polski, ale musze cos przedsiewziac, bo zarty sie skonczyly. Zmagam sie z tym od kilku lat, ale TAK to mnie jeszcze nigdy nie bolalo.
UsuńPanterka ja mam 3 znajome z ostrogami i chodziły na laser.I ostroga w ich przypadku się rozlazła i nie ma po niich śladu oczywiście po ostrodze a nie po koleżankach.Współczuję Tobie bardzo bo z jedną z tych koleżanek pracowałam to mówiła jak to boli.A przecież Ciebie czekają niedługo długie spacery z piesem i a wnuczką.Gosia z Jelcza
OdpowiedzUsuńDo tej pory wystarczaly mi wkladki w butach, bo te ostrogi zostaly zdiagnozowane juz kilka lat temu. Jednak w ostatnim czasie bole staly sie nie do wytrzymania, zaczynam kulec, wiec tak dalej byc nie moze.
UsuńMusze do konowala!
A co do Twej dolegliwości tomi się przypomniało...
UsuńZnajomy miał ostrogi i mówił, że pomaga mu moczenie nóg w ciepłej wodzie z solą. Sól jakaś z mikroelementami. I dobrze jest naprzemiennie. coś takiego jak w linku poniżej
http://domowesposoby.info/ostrogi-pietowe/
Tylko ze wszystkie te kuracje musza byc dlugotrwale, a ja potrzebuje czegos ruk-cuk i zeby przestalo bolec. Nie mam czasu ani cierpliwosci na codzienne przygotowywanie zabiegow domowych.
UsuńE tam...pisząc posta można moczyć nogi ;D
UsuńBynajmniej ja tak robię ;)
No Jaska, ja nawet miednicy nie mam, bo nie potrzebuje. A nogi mocze w wannie. Mam lapka do wanny targac? :)))
UsuńDla dobra sprawy czemu nie ;D
UsuńNa lasery pojde, raz a dobrze i po bolu.
UsuńU mnie szaro, buro i brzydko i wiosna jest jeszcze daleko,daleko. Nawet na przedwiośnie to nie wygląda. Na pobliskim zbiorniku wodnym w niedzielę był jeszcze lód! Na placu firmy w której tyram leżą jeszcze hałdy śniegu.
OdpowiedzUsuńNo może nie hałdy, ale takie kupki jak niczego sobie. Tyle tylko, że gęganie w powietrzu słychać i inne ptaki rano świergolą jak nawiedzone. Chyba ja i Graszkowska na końcu wiosnę przywitamy ;)).
Ona, ta wiosna, nadchodzi z zachodu na wschod, a u Was zla robote odwala wplyw frontow znad Syberii. Na pewno doczekacie sie, gwarantuje! :)))
UsuńKiedys bylismy wiosna w Paryzu, tam byla juz w pelnym rozkwicie, kwitly rododendrony i drzewa owocowe. Kiedy wrocilismy do domu, bylo jeszcze bezkwiatowo i bardzo zazdroscilam Francuzom, ze maja tak wczesna wiosne, co najmniej o jakies 3 tygodnie wczesniejsza niz w Niemczech.
Wiosna! W końcu! I nareszcie! :)
OdpowiedzUsuńWiosna, cieplejszy wieje wiatr, wiosna, znow nam przybylo lat... :)))
UsuńGdzież niby ta wiosna, w Gdańsku było w nocy -3.
OdpowiedzUsuńNo u nas! Ale wysylam ja bardziej na wschod, wiec wygladaj przez okno, bo nadchodzi. :)
Usuń