No to bylim na kolejnych zajeciach. Zgodnie z Waszymi sugestiami pokazalam trenerowi filmik z pogoni za pinczerkiem i razem sobie go analizowalismy. Wyszlo na to, o czym pisala Joasia, opiekunka Toyi w Polsce. Nie bylo w tej pogoni cienia agresji, za to sporo instynktu lowieckiego: jak cus ucieka, to trzeba to natentychmiast gonic, a jak przy tym piska, to juz w ogole trza porzadek robic. Jednak ten instynkt trzeba w niej tlumic, bo nie jest on ani dobry, ani bezpieczny.
Przy okazji wspomnielismy tez o kotach, ktore gdyby nie uciekaly, mialyby sprawe zalatwiona. Wyrazilam obawe o Toyowe oczy, mniej o same koty, bo one jakos sobie poradza, natomiast zapedzone w kozi rog, bez mozliwosci ucieczki, moglyby zrobic jej krzywde. I otoz trener wyrazil gotowosc przyjscia do nas do domu i wybadaniu sprawy na miejscu. Juz widze, jak Miecka wychodzi spod lozka w obecnosci obcej osoby w domu, ale mam nadzieje, ze na Bulke mozna liczyc i co najmniej ona wylezie, zeby Toya miala kogo gonic.
|
Po wybieganiu usilujemy nauczyc sie czegos pozytecznego |
|
Rozne kumple tu przychodza, od niewielkich... |
|
... po giganta leonbergera czy innego kangala |
|
Jedne sa grzeczne, inne mniej. Ja naleze do tych drugich, troche nie slucham |
|
Ale patrzec lubie |
|
Ten jest fajny, malenki, ale nie peka przed duzymi |
|
Temu zas weszlo w muskuly, zamiast w rozum. A sile ma jak kon |
|
Zadawalam szyku gawroszka |
|
Phi, taki slalom - latwizna! |
|
Wszystkim idzie latwo |
|
A mnie jakos nie chce sie udac... |
|
... ale to z pewnoscia wina tatusia |
|
Za to umiem przeskakiwac wysokie przeszkody |
|
Wszystko to tak mnie zmoglo, ze spalam potem u mamy na kolankach |
Cos jak uczennica w pierwszej klasie, jeszcze nie zabardzo lapie, o co biega :). Ten Wasz psi magik to skarb absolutny :). Mam nadzieje, ze Bulka sie nie spietra...
OdpowiedzUsuńBtw, uchichralam sie jak gooopia wizja Toi usilujacej dorwac sie do "zabaweczek" na plecy zarzuconych...
Ja kiedys slyszalam podobny: maly Bambo prosi mame, zeby dala mu possac piers, na co ona: wez, ale nie odchodz za daleko. :)))
UsuńNa Bulke zawsze mozna liczyc, ona pojdzie sie z trenerem przywitac.
Jak ty dajesz rade trzymać Toyę na smyczy i robić zdjęcia ?
OdpowiedzUsuńMnie to nie wychodzi.
U was jest jednak zdecydowanie cieplej chyba...
Toya będzie starsza to i spokojniejsza,
tak za 2 lata.
U mnie było z Maksem podobnie...
Fajna taka szkoła dla psów... :-)
Toye trzymal na smyczy jej tatus, wiec ja mialam wolne rece do robienia zdjec. :)
UsuńTy mnie nie strasz, Krysia, ze jeszcze dwa lata bede sie meczyla z psem, ktorego rozsadza energia i nie ma zamiaru sluchac. Jak ja to wytrzymam? :)))
Wytrzymasz, wytrzymasz :-)))
UsuńToya to młody pies, trzeba było dziadka brać albo babcię ;-))
Zeby go znow tak szybko stracic?
UsuńKondycyjnie to ja wytrzymam, ale moze mi na dekiel strzelic brak pozytywnych zmian w charakterze Toyi. ;)
Jakie słodkie ostatnie zdjęcie😍
OdpowiedzUsuńA chodzenie zygzakiem to nienormalne jest!!
Jest normalne, na przyklad w tlumie ludzi albo wsrod innych przeszkod zyciowych. :)))
Usuńnp mamusia może być na gazie :P
UsuńTo raczej malo prawdopodobne, ale nie mozna z gory niczego wykluczyc. :)))
Usuń😂😂😂
UsuńNo co? Nigdy nie mow nigdy. ;)
Usuńech żeby wszyscy byli odpowiedzialni tak jak Wy...i żeby zadziałało...bo wiesz z psami jak z ludzmi, jeden zrobi prawo jazdy a drugi dwadzieścia razy próbuje i ... mam znajome z bokserem cudnym ale roznosi go, jest agresywny, ma adhd i szkolenia nie pomogły, wet powiedział, że powinny go wykastrować...
OdpowiedzUsuńTak czy inaczej psy, ktore nie sa hodowlanymi reproduktorami, powinno sie kastrowac. Suki zreszta tez.
UsuńNo coz, mam dosc rozbuchane poczucie odpowiedzialnosci za istoty, ktore sa pod moja opieka.
Moja mała Tola (cudowne multi - kulti) już się uśmiecha przyjaźnie do Toi i zaprasza do zabawy!
UsuńTo wręcz niesamowite jak ta wariatka szybko się zaprzyjaźnia z innymi suczkami, szczególnie tymi dla niej ogromniastymi!
A dla psich chłopczyków to pierwsza laska na osiedlu. Przejąłem ją (czytaj: przygarnąłem) już wysterylizowaną, zatem dziadkiem, niestety, nie zostanę.
Goni za ptakami, kotami i... dziećmi. Ptaków nie cierpi, koty uważa za głupie (nie chcą się z nią bawić!), a dzieci wprost uwielbia!
Najważniejszy jednak jest Tatuś czyli ja, choć do Mamusi też się przytuli.
Wariuje zaś za Kubą (mój syn) i Izą (córka mej żony i przyrodnia siostra Kuby), a gdy oni odchodzą i wracają do swych domków, to płacze, oj, płacze...
W nocy zaś śpi i z Tatą, i z Mamą - tak sprawiedliwie dzieli swe łaski.
ściskam i zapraszam do mnie na Śniadanie Mistrzów
Ja jestem zwolenniczka kastracji w kazdym przypadku, za wyjatkiem psow z uznanych hodowli. Nie tylko zapobiega to roznym przykrym chorobom (patrz Kira), ale odejmuje stresu zwierzetom, ktore przeciez zaprogramowane sa na prokreacje.
UsuńA propos powyższego tematu- ja bezlitośnie kastruję:)
OdpowiedzUsuńA Toyę zdecydowanie tatuś rozpraszał.
Gdyby ludzie mysleli tak jak my, za 10 lat schroniska bylyby puste.
UsuńTak, tatus zdecydowanie Toyi przeszkadzal. :)))
Powoli do celu :) Macie zajęcie z piesem przynajmniej ;) sunią w zasadzie ;)
OdpowiedzUsuńCiekawa jestem tej wizyty trenera u Was w domu.
Sama jestem ciekawa, ale facet coraz bardziej mnie przekonuje. W koncu nie musial.
UsuńToya ma charakterek:))))
OdpowiedzUsuńMam znajomych, do których córka przyjeżdżała z taką sunią z ADHD, a czasem ją u nich zostawiała na dłużej. To była amstafka, kotkę trzeba było przed nią zamykać, bo nie dawała jej żyć, ale kotka była specyficzna, już starsza, maleńka (ważyła niecałe dwa kilo) i przyzwyczajona, że ona rządzi. Oczywiście psica chciała się bawić, ale kocica wręcz przeciwnie. W końcu córka wyprowadziła się na wieś i był spokój.
Sugerujesz, Ninka, ze tez powinnam przeniesc sie na wies, na hektary, zeby Toya miala gdzie sie wybiegac? :)))
UsuńNo jasne ;)
UsuńJak wygram w totka, natentychmiast sie przeprowadze. :)
UsuńToya ma zycie pelne atrakcji, zyciowa szczesciara.
OdpowiedzUsuńA jakich nam dostarcza codzien atrakcji! :))
UsuńChyba tez jestem szczesciara, ze to cudo mnie wlasnie przypadlo.
Dzieje się :)))
OdpowiedzUsuńMiło ze strony instruktora, że może przyjść do Was do domu. Ciekawa jestem tej wizyty!
Gosc ma chyba jakas misje, przeciez chodzenie po kominach nie nalezy do jego zakresu obowiazkow.
UsuńFajne m życie ta Toyka :D
OdpowiedzUsuńA my razem z nia. Wniosla w nasze zycie swiezy powiew, przy niej nie zdolamy zardzewiec. ;)
Usuńjakoś nie mogę sobie wyobrazić na ostatnim zdjęciu [na kolanach]Bo wygląda to jak łokieć.Ale dalej mi nie pasuje.Fajnie że jesteście z Toyi zadowoleni.A zresztą kto by nie był.A z kotami się poukłada.Tak jak u mnie.
OdpowiedzUsuńNo bo to jest moj lokiec, ale reszta psa spoczywala na kolankach. :)))
UsuńCzyli kociambry jeszcze są oddzielonE od psinki. I co? w dalszym ciagu trzymają sztamę, czy walczą ze sobą.
OdpowiedzUsuńA Toya dzielną dziewczynką jest i pomalutku wszystkiego się nauczy. Ciekawa jestem jak przebiegnie wizyta trenera u Was w domu.
Bede oczywiscie sprawozdawac, choc zdjec nie obiecuje, bo moze nie bedzie wypadalo mi robic. Koty jeszcze sie nie zaprzyjaznily, ale Miecka co najmniej nie plwa jadem, kiedy Bulka sie do niej zblizy. Moze w koncu i do przyjazni dojdzie...
UsuńToya porobila juz postepy, ale jest nieco uparta i oporna na sluchanie. Trzeba poswiecac jej wiele czasu i miec niezmierzone poklady cierpliwosci.
rozczulacz... :)...
OdpowiedzUsuńI to jaki! :) Kolanka sa po takich akcjach nieco sponiewierane, bo to w koncu blisko 20 kilo psa. :))
Usuń