piątek, 25 sierpnia 2017

Jak slubnemu przyładowałam.

No przyladowalam, choc jakby niechcacy i teraz bedzie mogl opowiadac calemu swiatu, ze jest ofiara przemocy domowej. Ale od poczatku, bo wlasciwie chodzi o Toye.
Toya jest u nas od konca marca, a wiec ponad cztery i pol miesiaca. Pisalam juz wczesniej, ze dopiero od niedawna mamy odczucie, ze to nareszcie nasz pies. Wczesniej unikala kontaktu wzrokowego, nie witala nas w drzwiach, kiedy wracalismy do domu, nie reagowala na nasze przywolywania, pozwalala sie wprawdzie miziac, ale mialo sie wrazenie, ze ona sama jest gdzie indziej. Cierpliwie i grzecznie dawala sobie wyciagac kleszcze, ale poza tym trzymala sie od nas na dystans, nie lazila za nami po domu i nigdy nie szukala naszej bliskosci. To raczej my szukalismy bliskosci z nia, a ona obojetnie przyjmowala nasze starania. Dlatego wlasnie kupilismy dla niej drugie lozko, zeby mogla spac z nami w sypialni. W dzien poleguje najczesciej na balkonie lub, jesli pogoda nie dopisuje, na srodku dywanu albo w koszyczku w salonie.
I nagle, praktycznie z dnia na dzien to wszystko sie zmienilo, a Toyka zaczela sie zachowywac jak normalny rodzinny pies, wita nas steskniona w domu, bez wzgledu na czas naszej nieobecnosci, nawet po 5-minutowej nieobecnosci, kiedy np. idziemy po cos do piwnicy albo powiesic pranie w suszarni. Podchodzi czesto sama z siebie i patrzy w oczy, slucha uwaznie, co sie do niej mowi, przekrzywiajac glowke, zeby lepiej slyszec, a przywolana, przychodzi i tez patrzy. Ufff... Wreszcie uznala nas za swoje stado. Na spacerach odbiega daleko, ale co chwile sie oglada, czy gdzies sie nie rozplynelismy po drodze. Czesto bawimy sie w chowanego, ona biegnie przodem, a ktores z nas chowa sie za drzewo albo w wysokiej trawie, albo w kukurydzy. Wtedy ona, zupelnie bez zachety z naszej strony, dotad biega i szuka, az znajdzie. Radosc jest ogromna!
Ale to uznanie nas za rodzine ma tez gorsze strony. Kiedys nie zebrala (rzebrala) przy stole, kiedy jedlismy, teraz stoi i slepi prosto w talerz. Bardzo mi sie to nie podoba, wiec pracujemy nad tym zlym zachowaniem. Kiedys nie szczekala na dzwiek dzwonka do drzwi, teraz drze paszcze i udaje psa obronnego, a my obawiamy sie, ze znow jakas kreatura zrobi na nas donos. Najgorsze jednak, ze po
tak dlugim czasie sypiania na swoich dwoch poslaniach, nagle zaczela nam wlazic do lozka. Kocham ja ponad wszystko, ale po pierwsze nie lubie, po drugie ona jest za wielka, a po trzecie w lozku spi juz Miecka, a co za duzo, to niezdrowo. Co smieszniejsze, Toya nie pakuje sie do wyrka bezceremonialnie, wieczorem kladzie sie na swoim poslaniu, a kiedy juz pozasypiamy, wlazi tak bezszelestnie i delikatnie, ze dopiero rano stwierdzam obecnosc w lozku jeszcze jednej istoty. Tyle tylko, ze rano to ja sobie moge pogadac, ona i tak nie pojmie, o co mi chodzi, a zlapac ja in flagranti kiedy wlazi do nas, jest prawie niemozliwe, bo spimy.
Czasem budze sie w nocy i kiedy stwierdzam jej obecnosc, bezceremonialnie przeganiam. Robie to w milczeniu, zeby niepotrzebnie nie budzic slubnego. Na ogol do rana wystarcza, juz drugi raz nie wchodzi do lozka, ale nastepnej nocy znow kombinuje. Jest to dosc uciazliwe, ale jesli teraz nie naucze jej niewchodzenia do nas do lozka, to pozniej bedzie juz za pozno.  
Ktorejs nocy przebudzilam sie z uczuciem ciezkosci, wprawdzie tylko na koldrze, ktorej nie moglam ruszyc spod jakiegos ciezaru. Usiadlam i w ciemnosciach dojrzalam rozwalona Toyke, wiec brutalnie przegnalam ja na miejsce i polozylam sie spac dalej. Pozniej obudzilam sie ponownie i w tym polsnie oraz ciemnosciach dostrzeglam wypukly ksztalt pod koldra slubnego. Nooo troche sie wkurzylam na ten brak poszanowania moich staran, by pies byl kurtularny i dobrze wychowany. Jak nie pacne, jednoczesnie spychajac z lozka! Jak moj slubny z wrzaskiem sie nie zerwie! Jak Toya nie podskoczy na swoim poslaniu! Jak Miecka  nie sfrunie w panice z lozka!
Hmmm... chlop moj spal jakos tak, ze jego podkurczone konczyny dolne wzielam za psa i usilowalam go we snie z wyrka wywalic. Pobudzilam cala rodzine, a chlop do dzisiaj mi wypomina, ze stosuje wobec niego przemoc. I jak tu zyc?






78 komentarzy:

  1. O rany, majatek strace na czyszczeniu monitora... Na szczescie nie mam psa, ale i tak mam nocne atrakcje, bo szara zolza rzuca sie z pazurami, jak któres z nas nieopatrznie wejdzie w jej rewir w nogach lózka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miecka Jest bardziej kulturalna, tylko opuszcza lozko z fochem gigantem i wscieklym syczeniem. Jeszcze nie jest na etapie agresji wobec nas, ale kto wie...

      Usuń
  2. Maja sie z nami te nasze biedne chlopy:))) Jak moj tylko kolano w moja strone wystawi to ja natychmiast odpycham, bo to "moje" miejsce;) Nie wazne, ze on spi na jednej czwartej lozka, a ja na pozostalych trzech czwartych:)) Czasem marudzi jak go odpycham, ale juz jest chyba tak wyszkolony, ze przez sen jak tylko dotkne jego kolana to natychmiast prostuje noge:))
    Ale za to on podklada mi swoje ramie pod moja poduszke, poczatkowo narzekalam, ale teraz juz sie przyzwyczailam i nie marudze. Tym bardziej, ze moze to zrobic tylko spiac na boku twarza do mnie, a to sie rzadko zdarza, bo oboje nie lubimy spac "do siebie" przeszkadzaja nam oddechy:)))
    Kuzwa dwa stare gruchoty :P :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Star, zycie bym oddala za dwie osobne sypialnie! Kiedy na etapie wojny z kotami, on spal z Toya w goscinnym, ja bylam najszczesliwsza. Ale goscinny na dluzsza mete odpada. Cale zycie spalam sama i druga osoba przeszkadza mi obok, przez 36 lat jeszcze sie nie przyzwyczailam.

      Usuń
    2. Mam dwie sypialnie, znaczy z goscinna, ktora jest wolna przez 50 tygodni w roku i co z tego? Raczej sie rozwiedzie niz wyjdzie do drugiej sypialni albo mnie pozwoli pojsc. On nawet jak bylam po operacji stopy i trzeba bylo bardzo uwazac, zeby gdzies mnie nie dotknac przez sen to spal na krawedzi wpiety pazurami w materac ale przy mnie. Kuzwa po przeszczepie kiedy jeszcze uzywalam pieluche na wszelki wypadek, bo nie wyrabialam do lazienki tez spal przy mnie.
      Pantero ja nawet o dwoch koldrach nie moge marzyc:))) ale szczerze to sama nie chcialabym dwoch kolder, skoro juz jest to lubie czuc, ze jest;)))

      Usuń
    3. A nie, ja zupelnie odwrotnie. Dwie koldry to minimum, nie zasne, kiedy ktos jest za blisko mnie, bukbron zeby mnie dotykal. Ale powtarzam, wolalabym osobny pokoj, bo chlop chrapie i gada przez sen.

      Usuń
    4. Oooooo, to moje najskrytsze marzenie.... Chlop sie ciezko obraza, jak zrozpaczona chrapaniem do drugiej sypialni sie wyniose :(.

      Usuń
    5. Moj by sie ucieszyl, bo wmawia mi, ze ja tez chrapie. A przeciez damy nie chrapia, prawda? :)))

      Usuń
    6. Przenigdy :). Czasami maja tylko przejsciowa niedroznosc dróg odechowych ;)

      Usuń
    7. Ja powinnam sypiac w masce, bo mam mocny bezdech nocny, do 90 razy w ciagu jednej nocy. Badali mnie w raboratorium snu. Ale nie chcialam, bo potem przez caly dzien nosilabym na paszczy odcisniete kontury tej maski. To juz wole umrzec.

      Usuń
    8. Nie rób tego ...
      Moj tez na bezdech cierpi i wmawia mi, ze mam omamy. Co jakis czas sprawdzam, czy jeszcze cieply ;).

      Usuń
    9. Oprocz odciskow maski, przeciwko niej przemawia jeszcze to, ze ja sypiam na brzuchu albo na boku, a w tym ustrojstwie trzeba spac na bacznosc na plecach. Nie usnelabym, a lubie spac. Innej metody mi nie zaproponowano. Co wiec mam robic?

      Usuń
  3. Biedna ta twoja ofiara, w srodku nocy z wyrka wykopywać :D :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tam, zaraz biedna! Niech nawet w nocy nie zapomina, ze ma zone. ;)

      Usuń
  4. Biedny monsz:-)Mam nadzieję,ze nie szykuje slodkiej zemsty:D
    Toyka Toyką ale widzę pięknego kotka-księżniczkę :D jak sobie grzecznie śpi:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bulka jest juz z Toyka dobrze zakolegowana, ociera sie o nia i czesto spia blisko siebie. Miecka dalej na nia syczy, ale ona syczy na kazdego.

      Usuń
  5. Widać za coś zasłużył 😀. Nie no na przemoc domową to raczej nikt nie zasłużył.
    A tak poważniej też zawsze pilnowałam, żeby Schwarz nie spał z nami w łóżku z tych samych powodów, więc rozumiem zamysł i popieram.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Toyka ma swoje wypasione lozko, wygodniejsze bez mala od naszego wlasnego, wiec tego... nie ma i juz!

      Usuń
  6. E tam. To tylko mąż, co się przejmujesz?

    OdpowiedzUsuń
  7. Uśmieliśmy sie z Cezarym przeczytawszy powyższe bo wyczyny Toyki bardzo do zachowania naszej Zuzi podobne.A to huncwoty niepoprawne!:-)Od pół roku mamy z nią jednak spokój, bo została wraz z resztą psów wyekspediowana do przyległgo do naszej sypialni pokoju. Tam jest kanapa, fotel, dywan i ogromne psie legowisko. Po prostu psi pokój (co widać po masie kłaków na dywanie!:-)
    Człowiek chce sie w nocy po prostu normalnie wyspać i wypoczać bez nagłych przerw.Nam psiska dostarczaja tych przerw jak w środku nocy chcą wyjsc na dwór i sobie tam radośnie i rozgłośnie poujadać oraz powyć do księżyca!W domu słychać wszystko, rzecz jasna!:-))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Musicie zatem jeszcze dodatkowo wygluszyc sciany, a potem niech sobie pieski wyja i szczekaja do wypeku. :))) Chyba w sama pore zapobiegliscie wiekszemu nieszczesciu, wyprowadzajac Zuzie gdzie indziej, bo teraz mielibyscie nie jednego, ale cztery psy pod koldra i predzej czy pozniej sami szukalibyscie azylu w innym pokoju, bo braklo by na lozku miejsca. :)))

      Usuń
  8. Ale się uśmiałam!!!! Nasz od pierwszej nocy spał ze mną- przyczyna była prosta- cała hodowla była zainfekowana świerzbem i maluszek strasznie uszka rozdrapywał, więc spalam z nim razem, trzymając w ręce te łapki, by nie drapały uszek. Na szczęście po podaniu leków po tygodniu było wszystko w porządku, ale maluszek nadal układał się do spania u mnie, a spał wtulony w moją szyję.Po miesiącu wieczorem zaganiał mnie bezczelnie do łóżka. I spał sobie tak ze mną ponad 16 lat.
    Gdy jeszcze z przyczyn lokalowych sypiałam ze ślubnym w jednym łóżku to mu przez sen przyłożyłam pięścią w oko. Ale nie dlatego, że się we śnie z kimś biłam - ja po prostu się przeciągałam.Przez wiele lat każde łóżko było dla mnie za małe, bo okropnie się rzucałam w nocy. Teraz potrafię calutką noc przespać w jednej pozycji.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeszcze w Polsce nasz Urwis spal ze mna w lozku, ale zaczely mi przeszkadzac jego czarne klaki na bialym przescieradle. Mial wtedy juz chyba rok albo nawet wiecej, kiedy zaczelam odzwyczajanie od spania w lozku. Kosztowalo mnie to kilka nieprzespanych nocy, ale dalam rade. Rodzice przejeli juz koszyczkowego psa, kiedy wyjezdzalam na stale do Niemiec, do konca zycia nie spal juz nigdy w lozku.

      Usuń
    2. Anabell z tym kreceniem sie po calym lozku to jestes moja siostra:)) Ale o moich metodach spania to chyba popelnie notke u mnie, bo to za duzo na komentarz:))

      Usuń
    3. Ja tam troche sie przewracam, ale w miejscu, nie wedruje po calym wyrku i nie macham lapami. :)

      Usuń
  9. Fantastycznie opisujesz Burka Waszego i jej perypetie z Wami 😁 nie wiadomo, jaką Toyka ma przeszłość, teraz nabrała chyba już pewności, że hej nie wyrzucicie i poczuła się czlonkinią stada.
    Nasz kot potrzebował około roku, żeby tak naprawdę się zadomowic. Chociaż różnica w jego zachowaniu była subtelniejsza.
    Biedny ten Twój ślubny 😉 teraz będzie się bał zasnąć, żeby znowu nie oberwac 😁

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niech sie boi, gorzej gdybym ja musiala bac sie jego, co nie? :)))

      Usuń
    2. No wlasnie! A poza tym nigdy nie wkradnie sie w nasz zwiazek nuda. :)))

      Usuń
  10. Ja też lubię sypiać sama i nie martwi mnie to, że Myk nie sypia ze mną :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miecka sypia, a Bulka tez by chciala, ale zolza jej nie wpuszcza, zaraz syczy i warczy jak trygrys. Nawet na mnie warczy, kiedy przewracam sie z boku na bok. :)

      Usuń
  11. Nie masz życia ze ślubnym teraz:) Mój Cynamonek chętnie spi ze mną, ma jednakowoż problem z podsikiwaniem...nie ma nic piękniejszego niż naciągnięcie na siebie lodowatego rogu kołdry:p A że to starzec i nie jego wina to odpuszczam.W końcu facet w łózku.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A nie mozesz mu pieluchy na noc zakladac?
      Chlop juz mi wybaczyl... :)))

      Usuń
    2. Oj tam, to kwestia malego treningu, przekupstwa smaczkami i takie tam. Nosilby jak ta lala.

      Usuń
  12. Ja juz jakis czas temu przegonilam koty z sypialni, bo Tiggy to jeszcze spokojnie sie ukladal w nogach i tylko rano nas budzil, ale Miguska to sie krecila jakby jej ktos pieprzu pod ogon nasypal, w te i wewte a najgorsze ze cala noc potrafila lazic nam po glowach. Teraz juz sie przyzwyczaily, Tigus czasami potrafil sie przemycic niezauwazenie, potem jest zaskoczenie bo czlowiek na przyklad robi rozne figle-migle, a tu nagle w kulminacyjnym momencie kot wylazi spod lozka i sie paczy :-))) To terqaz sprawdzam pod lozkiem codziennie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :))))))))))))))))) Nooo, mozna w nerwice popasc albo innego niebezpiecznego skurczu dostac, jak taki kot nagle sie z nicosci pojawi. :)))))

      Usuń
    2. A one to potrafią :))) Paczysz za siebie, kota nie ma, paczysz po raz drugi, a ten się gapi. Skąd się wziął? Nie wiadomo ...Zawał murowany czasem ;)

      Usuń
    3. Nasze sa jakos bardziej dyskretne, jak sa figle-migle, to koty znikajo i nie podgladajo.

      Usuń
  13. No, to mu się dostało! I ma dobry powód do narzekania:))))))))))))))))))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No dzie, Ninka! Nie narzeka, boi sie, ze znow oberwie. :)))))

      Usuń
  14. Co to taka przemoc domowa. Ja mojemu za kawalerskich czasów złamałam nogę w kostce, a on i tak się ze mną ożenił hahaha. Przez 17 lat spania w jednym łóżku, nie raz miałam jego łokieć między łopatkami, a co się osłuchałam chrapania i gadania. Jak zwolnił się pokój po mamie, zabrałam poduchę pod pachę i się wyprowadziłam. Kizia-Mizia spała czasem w nogach, Beza po wieczornych pieszczotach idzie na swój fotel, na wyciągnięcie ręki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo Beza jest bardzo dobrze wychowanym kotem, to prawdziwa kocia dama.
      Jakzes tego dokonala ze zlamaniem nogi? Ja na miejscu Bodzia nigdy bym sie z Toba nie ozenila, zbyt ryzykowne. :)))

      Usuń
    2. Opowiadałam Wam, jak kamyczek wielkości talerzyka wrzuciłam do wody, a on odbił się od innych rzecznych kamyczków i trafił w kostkę. Nie przyznał się, chociaż kulał, a na drugi dzień przykuśtykał do mnie na trzecie piętro z nogą w gipsie.
      Co do figli, to Kizia-Mizia wskakiwała Bodziowi na plecy hahaha

      Usuń
    3. Ze tez Bodzio nie nabawil sie przy tym nerwicy wegetatywnej. Mogl biedak popasc w chroniczna impotencje. :)))

      Usuń
    4. Dobrze, ze Beza go nie denerwuje. :)))

      Usuń
  15. :-)))) Ślubnego z wozu, no to nieźle ! ;-P Potem zawsze można powiedzieć że to przez psa :-))))
    Miałam kiedyś taakie psa, tyle że mniejszy bo jamnikowaty. Też taki cwany , czekał jak pośniemy i wślizgiwał się pod kołdrę ;-)
    Cfane bestyje :D
    Mnie się czasem zdarza Gutka zrzucić z kołdry, bo mi się w nogach układa :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Slubny z wozu, babie lzej. A i dla psa w razie czego wiecej miejsca. :)))
      Kiedy mnie zdarzy sie Miecke ruszyc podczas zmiany pozycji, zawsze glosno mnie osobaczy.

      Usuń
  16. No ubawiłaś mnie!:D ja dźgam W. gdy zdarzy mu się chrapać i zwykle słyszę "ja nie chrapałem" ;)
    Jakby nie było to wspaniałe wieści o Toyce!

    OdpowiedzUsuń
  17. Do trzech razy sztuka

    Połakałam się ze śmiechu :DDD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rybenka, tu nie ma nic do smiania, to dramat z merzobujstwem w tle. :)))

      Usuń
    2. Że niby dla sondu miałabyś usprawiedliwienie??:pp

      Usuń
    3. Zelazne alibi i okolicznosc lagodzaca. ;)

      Usuń
    4. Jak znam mojego ślubnego to by mi nie wybaczył;)

      Usuń
    5. Bo pewnie nie kocha Cie dostatecznie mocno :ppp

      Usuń
    6. Na to wygląda
      Chlip
      Chlip
      ; )

      Usuń
    7. Nie plakaj, Rybenka, milosc Ci fszystko wybaaaaczyyyyy...

      Usuń
  18. :) Miał chłop szczęście, że tylko tak, to się skończyło. Ja kiedyś we śnie, o mały włos, nie wybiłam Mężowi oka. Następnego dnia miał piękne dwie rysy pod okiem i od tego czasu nie próbował mnie budzić, jak krzyczałam we śnie. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Boguska, to Ty jestes lepsza ode mnie! Dobrze, ze chlop nie poszedl zrobic obdukcji, bo cienko bys spiewala. :)))

      Usuń
    2. Wszystkim mówił, że urządził się tak, jak wszedł po psa, pod krzak, dopiero dzieci wsypały nas do mojej Mamci, jak to naprawdę było. :)))

      Usuń
    3. Dzieci to najwieksi zdrajcy dla wlasnych rodzicow, niewdzieczne darmozjady! :)))

      Usuń
  19. biedny chłop, w nerwicę go wpędzisz ;)))

    OdpowiedzUsuń
  20. Po prostu przeraziłaś wszystkich:)))) Ale się uśmiałam:)

    OdpowiedzUsuń

Chcesz pogadac? Zamieniam sie w sluch.