poniedziałek, 9 października 2017

E-pistolografia.

Najpierw klikamy, potem czytamy =>

Technika skoczyla w ostatnich dziesiecioleciach tak bardzo do przodu, ze czasem nie sposob za nia nadazyc, zyjemy duzo szybciej i bardziej intensywnie niz nasi przodkowie kilka pokolen wstecz. Chcac skomunikowac sie z kimkolwiek na swiecie, siegamy juz nie po telefon, a po internetowe komunikatory, przez ktore nie tylko mozna rozmawiac, ale rowniez sie zobaczyc. Tyle tylko, ze po tych rozmowach nie pozostaje wymierny slad, no chyba, ze cos komus trzeba udowodnic i wtedy stroze prawa siegaja do zapisow, bo, jak powiadaja, w internecie nic nie ginie.
A jeszcze nie tak dawno, za mojego zycia, ludzie czesto pisali do siebie listy, bo kto w latach 60-tych czy nawet 70-tych mial telefon, a jesli mial, to rozmowy miedzymiastowe trzeba bylo zamawiac, czekac nierzadko godzinami i slono za nie placic.
Jak wiecie, moja babunia mieszkala w innym miescie, wiec jak tylko nauczylam sie pisac korespondencja z nia stala sie czescia mojego zycia. Pozniej poznawalam nowych ludzi, najczesciej na koloniach czy innych wczasach i z niektorymi z nich dlugo jeszcze wymienialismy listy. Kiedy przyjechalam do Niemiec, jeszcze na poczatku czesciej pisalam niz dzwonilam. Na pewno zauwazyliscie, ze lubie pisac, wiec moje listy zawsze byly dlugie i interesujace dla adresata.
I zawsze, ale to zawsze pisalam na papeterii, nigdy w zyciu nie zdarzylo mi sie wyrwac kartki z zeszytu i nabazgrac na kratkowanym papierze.
Podczas korespondencji babcia nauczyla mnie sztuki pisania listow, kompozycji, naglowkow, zakonczenia i wielki nacisk kladla na to, zebym nie zapomniala o formach grzecznosciowych, wielkich literach i stu innych drobiazgach, o ktorych teraz wiekszosc nie ma pojecia. Albo udaje, ze je ma i na wszelki wypadek stawia wielkie litery nie tam, gdzie powinna. Gdzies tam z tylu glowy cos dzwieczy, ze Tobie i Ci (Ciebie) pisze sie z duzej litery, wiec pisza np.byli tez Ci, ktorzy... albo to nie podobalo sie Mnie... albo przyszli do Nas goscie... czy inne podobne bzdury. Inni zas w ogole olewaja formy grzecznosciowe i wielkich liter uzywaja  jedynie na poczatku zdania.
W komunikacji panuja niepodzielnie skrotowce i emotki, a kiedy przyjdzie napisac oficjalny mail, wychodzi totalny brak pojecia o czymkolwiek. Modne sie stalo witam jako naglowek maila, takie wdzieczne i niezobowiazujace, nieprawdaz? Zamiast nadetego dzien dobry, co zreszta i tak byloby gafa, czy tez Szanowna Pani (albo Droga Aniu w mniej oficjalnych), co w korespondencji powinno byc standardem, pisza sobie radosne witam i juz. Sekretarz Szymborskiej, Rusinek,  w ogole nie odpowiadal na maile z takim naglowkiem, uznajac je za mialkie i nie na miejscu. Bo witac mozna jedynie we wlasnej przestrzeni, w mieszkaniu na przyklad przybylych gosci.
Ehhh...wielka szkoda, ze nikt juz nie pisze tak jak Sobieski do Marysienki...







56 komentarzy:

  1. Hi, hi, jeden z motywów dla którego trzymam sie z daleka od blogowania to "przyjemnosc" pisania. Nigdy nie mialam zdolnosci do kwiecistego przelewania mysli na papier, co zreszta mscilo sie na mnie srodze w ogólniaku, wiec zdecydowanie nie placze za sztuka pisania listów. Poza tym, mialam to szczesci, ze kiedy juz wystawalam ponad blat stolu, telefon w domu byl. Ku mojej rozpaczy, teraz nie moge sie wykrecic od sporzadzania akt i sprawozdan w ilosciach hurtowych, blaaaaah :(.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja dla odmiany lubie pisac i moge wyzyc sie na blogu. W liceum uwielbialam wypracowania, najchetniej oczywiscie na dowolny temat, bo nigdy nie lubilam ograniczen. ;)

      Usuń
    2. Mam tę samą przypadłość - kocham pisać. Tyle, że wyżywam się gdzie indziej, to znaczy pisząc powieść do szuflady. O ile w ogóle mam na to czas.

      Usuń
    3. Tak daleko moje ambicje nie siegaja. Ale gdyby siegaly, to z pewnoscia nie pisalabym do szuflady, a szukala wydawcy.

      Usuń
    4. Po pierwsze, pisze i piszę i końca nie widać - rozrasta się toto jak hydra lernejska. Po drugie, jaki wydawca przy zdrowych zmysłach chciałby wydać takie wybździny...
      Ale samo pisanie sprawia mi największą frajdę.

      Usuń
    5. I to nie jest kwestia ambicji, tylko po prostu wewnętrznego imperatywu. Czuję, że chcę, muszę wypisać to z siebie, bo inaczej pęknę!

      Usuń
    6. To ile masz juz w procentach? w stronach?

      Usuń
    7. Pamietaj, ze ta od Harrego Pottera tez najpierw w siebie nie wierzyla, a imperatyw tez miala. I co? Jest bogatsza od krolowej. I pamietaj, zawsze bylam Ci zyczliwa, nawet kiedy bylas biedna. :)))))

      Usuń
    8. 320 stron komputeropisu (czcionka Times New Roman, 12, odstęp między wierszami 1,0). I mam obawy, że to nawet połowa nie jest...
      Od Rowling różni mnie brak spektakularnych pomysłów. Piszę to, co mi w duszy gra.

      Usuń
    9. Ona tez tak pisala i nawet nie zniechecily jej odmowy w kilku wydawnictwach. Wiec tego... pisz dalej i patrz na reszte zycia z optymizmem. :)

      Usuń
    10. Taaa... Niestety, jestem realistką, a realista z definicji musi być pesymistą.

      Usuń
    11. Ty wygodnie zainstalowalas sie w najczarniejszej dupie pesymizmu i ani myslisz stamtad wylazic.

      Usuń
    12. O, tak. Czarna dupa pesymizmu jest zajebiście wygodna. O czym sama najdoskonalej wiesz :))

      Usuń
    13. Ale ja co najmniej czasem ja opuszczam.

      Usuń
  2. Zdenerwowałam się, bo dostaje szału na widok wszelakich błędów. Mówią, że nie szata zdobi człowieka, ale jeżeli jednostka ludzka nie potrafi opanować w stopniu elementarnym własnego języka, to kim jest?...
    Natomiast chamsko-pretensjonalne "witam" zamiast "dzień dobry" działa na mnie jak płachta na byka. Wcale nie jest lekkie ani niezobowiązujące. Witać może profesor na wykładzie albo delegacja dyplomatyczna prezydenta zaprzyjaźnionego (lub nie) kraju, ale nie byle bubek każdego, z kim przyjdzie mu ochota się spoufalić. Podobnie działają nuworyszowski, charakterystyczne dla osób z tzw. "awansu społecznego", modne "pozdrawiam i życzę miłego dnia", "miłego popołudnia", "miłego weekendu". I obawiam się, że czasy kultury języka minęły w tym kraju bezpowrotnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Frau Be, kocham Cie miloscia bezwarunkowa!

      Usuń
    2. Nie da się inaczej, nie ma bata. W końcu łączy nas to samo, niedobre, brzydkie wychowanie z czasów złego PRL-u.

      Usuń
    3. Wtedy jednak politycy mieli wiecej klasy, choc czasy byly przasne.

      Usuń
    4. Wtedy wszyscy mieli więcej klasy, nawet idioci.

      Usuń
  3. Masz tu jeszcze podrzutka:

    http://fraube2.blogspot.com/2012/02/19-od-twoich-listow-pachniao-w-sieni.html

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ups! Widze, ze popelniam niejako plagiat, ale co tam.

      Usuń
    2. Skoro wcześniej tego nie widziałaś, to nie mogłaś splagiatować.
      Usprawiedliwiona.

      Usuń
    3. To bezczelne "witam" rozpanoszylo się na dobre. Albo raczej złe. Też nie znoszę tego pozdrawiania i życzenia wszystkim miłego dnia. To dość nieszczere i beznadziejne.

      Usuń
    4. To mnie akurat az tak bardzo nie razi, bo w Niemczech jest uzywane powszechnie, taka grzecznostka. Ale na witam dostaje czkawki ze zlosci.

      Usuń
  4. Chachacha! A ja się swego czasu dałam nabrać na te formy i uznałam (nie sprawdziwszy, mea culpa), że skoro wszyscy tak piszą, to jest to norma dla komunikacji mejlowej. Teraz piszę tak, jakbym pisała zwykły list. a listy pisać lubię i jeszcze od czasu do czasu pisuję:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobrze, ze tak pozno zaczelam bawic sie w te klocki i nie zdazylam przejac niewlasciwych manier mailowych. :)))

      Usuń
  5. Jak jeżdziłam na kolonie to pisało się dużo listów.Choć zawsze miałam kłopoty z pisaniem.A rozmowy się zamawiało też pamiętam i się długo na nie czekało.Na studium miałam taki przedmiot gdzie nas uczono pisać różne pisma ,noty poprawnie.Przydało się i to bardzo.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pisania roznych podan dzieciaki ucza sie tutaj w szkolach, to podstawa w pozniejszym zyciu.

      Usuń
  6. cały czas nie daje mi spokoju ten Rusinek...zawsze pisałam Szanowny Panie...zamieniłam słowem Witam, bo wydawało mi się przystępniejsze i mniej lodowate i oficjalne, cały czas go używam, nie przejmując się a tu widzę, że będę zmuszona zmienić ... bo kontekst faktycznie nieco nie trafiony.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No, to przynajmniej bede miala na sumieniu jedna nawrocona duszyczke. :))

      Usuń
  7. Oj pisało się listy pisało. Zazwyczaj pisałem do rodziców (nie o kasę) podczas letnich wakacji, które prawie co roku spędzałem na Kujawach. Pamiętam kilka zasad: zwroty Ci czy Tobie pisane z dużej litery, oczywiście miejsce i data skąd i kiedy piszę, przywitanie, np. Droga Aniu!!! - z trzema wykrzyknikami obowiązkowo, no i na końcu podpis. A sławetne postscriptum.
    To były czasy a nie emotki i emotki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja bardzo sobie chwale obecne mozliwosci komunikowania sie, jest szybciej i taniej, ale skracanie i ulatwianie tez powinno miec jakies granice. Niech juz beda maile, ale w formie listu przyprawionego odrobina szacunku dla czytajacego.

      Usuń
  8. ileż ja listów na emigracji napisałam, na początku rzecz jasna!
    i obawiam się, że listy, które dostałam przepadły przy przeprowadzkach:((

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja tez duzo pisalam, a wzamian dostawalam jakies lakoniczne kilka zdan, wiec w koncu przestalam pisac, bo ile mozna w jedna strone.

      Usuń
    2. nawet mi sie rozpadła zdawałoby się przyjaźń z tego nie odpisywania
      strzeliłam focha, bo jak panna była na wyjździe i pisała do mnie to jej chetnie odpisywałam, a tu cisza..

      Usuń
    3. Zawistnica i tyle. Skrecalo ja, ze to nie ona jest na wyjezdzie.

      Usuń
    4. ona jest jeszcze bardziej pokręcona
      pani psycholog, ale powinna mieć codzienne sesje z psychiatrą

      Usuń
    5. Sama sobie jako psycholog juz nie wystarcza?

      Usuń
  9. Wielce miła memu sercu Anno!
    Pozwalam sobie nie zgodzić się w jednym przypadku. Jakoś mi "witam" w zaprzyjaźnionej korespondencji nie przeszkadza, natomiast "miłego dnia" zgrzyta, chociaż, przyznaję używam. Listy pisałam i napisałam ich w życiu wiele, szkoda, że sztuka pisania zanika.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dla mnie witam jest nieco protekcjonalne z zalozenia, wiec nie lubie i nie uzywam. W zaprzyjaznionej uzylabym droga/i. Witac moge gosci we wlasnym domu.
      Niemcy na codzien zycza sobie wzajemnie milego dnia czy weekendu i tak juz sie przyzwyczailam, ze to mi zupelnie nie przeszkadza. ;)

      Usuń
  10. Listow bylo duzo w moim zyciu, najbardziej wyczekiwane to listy milosne, serce bilo jak szalone, mialam szczescie do pieknych listow, sama nie posiadlam tych talentow w pisaniu, no ale pisalam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Milosne listy, ktore dostawalam, przepadly przy kolejnych przeprowadzkach. Tak to bywa, kiedy nie ma sie wlasnego domu ze strychem do przechowywania takich rzeczy.

      Usuń
  11. A coz to Toyka taka smutna? Ma przeciez CALA kanape! :)
    Listow juz nie pisze, bo nie mam do kogo, a wiadomosci o mnie mozna na blogu znalezc :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Toya ma mine winowajcy, bo dobrze wie, ze nie wolno jej wlazic na sofe.
      Ja tez juz przestalam pisac listy, jest tyle lepszych, wygodniejszych i szybszych sposobow komunikowania sie. Ale warto znac choc podstawy mailowego bon tonu, skoro na codzien sie go uzywa.

      Usuń
  12. Mozecie sobie myslec co sobie chcecie, ale korespondencja emailowa to nie to samo co listy. Powinno byc krotko, zwiezle i na temat. PO latach za granica odzwyczailam sie od pisania Ci/Tobie wielka litera i mam gdzies ze ktos ma z tym problem, jesli przypadkeim zapomne. Jak kazdy polonista z wyksztalcenia nie lubie bledow, nie cierpie tez niektorych slow, ale poniewaz ich tak bardzo nie lubie to ich nie uzywam. Dla mnie najwazniejsza jest tolerancja. A swiat sie zmienia, nic nie jest juz takie samo jak kiedys, wiec i forma listow sie zmienia i trzeba to zaakceptowac. Nie chcesz, nie pisz, ale nie wywyzszaj sie, ze Ty umiesz pisac listy a inni nie.
    I to ostatnie to nie bylo do Ciebie Aniu, tylko tak ogolnie :-)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam sie, ze czasy sie zmienily, wszystko przyspieszylo, a swiat sie skurczyl i komunikacja miedzyludzka stala znacznie latwiejsza. Ale tez powstalo cos takiego jak netykieta i dobrze jest ja znac i trzymac sie zasad. Bo wezmy dwa podania o prace, jedno z witam, a drugie z Szanowni Panstwo - kto dostanie stanowisko przy jednakowym potencjale? Niby nic, ale Twoj mail swiadczy o Tobie.

      Usuń
  13. No cóż, pisywałam i ja kiedyś listy, może nie tak ładnie, jak Ty, bo nie miałam babci, która nauczyłaby mnie. Pamiętam np. z podstawówki, że potrafiłam napisać wypracowanie na całą stronę, zaczynając z dużej litery, kończąc kropką, jako jedno zdanie, bo myśl uciekała. Siostra miała ze mną 100 światów, bo ciągle mi poprawiała. Zostało mi to chyba do dziś, bo interpunkcja nie jest moją mocną stroną, ale przebrnęłam przez to życie. Moja praca nie polega na pisaniu poezji, a na opisach, więc jest, jak jest.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A co by Ci szkodzilo robic te opisy wierszem? :)))
      Ja wlasciwie jestem zadowolona, ze listy poszly w niepamiec, wole maile albo rozmowy, chocby telefoniczne.

      Usuń
    2. Ja też wolę rozmowy, tak miłe, jak dziś. Dzięki za pamięć.
      Mówisz, opisywać wierszem?
      "Poszedł pracownik na budowę
      i rozwalił sobie głowę"
      W ten deseń? Ciekawe jak szef by to przyjął.

      Usuń
  14. Bezowo, usmiałam się:)))))

    Kurdesz,zdarza mi się pisywać,,witam" ,jak i życzyć miłego dnia czy weekendu ! Ajajaj.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to juz teraz wiesz, Dorka, ze nie powinnas. :))
      A w Bezowej tkwia nieodkryte talenta.

      Usuń
  15. Listy z dawnych lat to coś bardzo cennego...Rok temu zabrałam z domu moich rodziców pudełko z listami. Moimi do Mamy, Mamy do mnie...Przeczytałam je wtedy płacząc i ...więcej do nich nie zajrzałam.Pudełko stoi w pokoju na piętrze. Patrzę na nie codzień. Ale nie zaglądam. To skarby serca, które boi sie, że pęknie, gdy zaleje je znowu zbyt silna fala uczuć i tęsknoty...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moje listy, dostane i wyslane, poginely. Chyba zostaly w Polsce i mama je wywalila przy likwidowaniu mieszkania. Pozniej byly kolejne przeprowadzki, a ja pozbywalam sie sukcesywnie wszystkich szpargalow. Nie mam nic.

      Usuń

Chcesz pogadac? Zamieniam sie w sluch.