Niestety, coraz wiecej ludzi interesuje sie tym kuriozum i tym razem nielatwo znalazlam miejsce do zaparkowania, a w szklarni moglam tylko pomarzyc o zblizeniu sie do kwiatu. Miejsca niewiele, a ludzi od groma, slyszalam nawet jezyk angielski, wiec zainteresowanie jest z calego swiata.
Kamera uniwersyteckiego biura prasowego obserwuje wzrost dziwidla na biezaco |
Widac juz przebarwienia platka (raczej plata) kwiatu |
Okwiat zaczyna wiednac na brzegach |
Juz ogloszono, ze w dniu kwitnienia ogrod botaniczny bedzie otwarty do polnocy, zeby wszyscy chetni mogli zobaczyc (i powachac he he he) ten wyjatkowy kwiat. TUTAJ mozecie porownac jego wyglad sprzed dwoch tygodni.
Taki to poscik przygotowalam w piatek wieczorem i chcialam go puscic w poniedzialek, nawet go sobie juz zaprogramowalam. A tymczasem...
Jak codziennie, w sobote rano rowniez zajrzalam na strone naszego ogrodu botanicznego, zeby zobaczyc, jak ma sie dziwidelko. No mialo sie, ale specjalnej roznicy w stosunku do dnia poprzedniego, nie bylo. Pomyslalam wiec, ze pewnie w sobote jeszcze sie nic nie wydarzy. Nie dalo mi nawet do myslenia zdjecie na fb naszej lokalnej gazety, Göttinger Tageblatt (ponizej ich zdjecie), gdzie pokazywano kolejke do szklarni. Zamiescilam na swoim profilu notatke nastepujacej tresci:
Mialam
wczoraj duzo szczescia, bo wprawdzie dostep do samego dziwidla byl
utrudniony, ale co najmniej do szklarni weszlam bez przeszkod. Dzisiaj
wyglada to tak jak na zdjeciu, okres oczekiwania ok. 20 minut.
To bylo ok. godziny 17.00, a niecale dwie godziny pozniej przypadkiem wpadla mi w oko notatka na innej lokalnej stronie, ze dziwidlo juz kwitnie. Tak sie wydarlam, ze chlop malo zawalu ze strachu nie dostal. W locie chwycilam aparat i pomknelam przez pustawe ulice do ogrodu botanicznego.Tym razem nie szukalam juz miejsca postojowego na ulicy w poblizu ogrodu, tylko wjechalam w miescie na podziemny parking. I jak sie okazalo, to byla dobra decyzja, bo wokol nie bylo ani jednego wolnego skrawka. Kiedy weszlam na teren, zwatpilam, bo kolejka byla gigantyczna, ale grzecznie ustawilam sie na jej koncu. Naiwnie oszacowalam ja na godzine stania, a stalam dwie.
Pierwsza godzina jakos jeszcze zleciala, pozniej robilo mi sie coraz zimniej, glownie w stopy i rece, choc mialam na sobie rekawice. Obok mnie staly dwie kobity w wieku srednim i bardzo mloda dziewczyna. Czekanie skracalysmy sobie podskakiwaniem i rozmowami, choc w troche gorzkim nastroju. Mowie: no tak, wprawdzie zobaczymy dziwidlo, ale jutro mamy gwarantowane zapalenie pluc z powiklaniami. Na co jedna z kobiet: a na nagrobkach umieszcza nam napis ZOBACZYLA DZIWIDLO I UMARLA. Jak Neapol. Tak sobie urozmaicalysmy stanie i posuwanie sie do przodu o centymetry, a im blizej wejscia, tym jakby wolniej.
Te zdjecia sa kiepskie, bo robilam je telefonem, nie chcialam wyjmowac aparatu, bo po wejsciu do szklarni z mrozu od razu by mi zaparowal, a czasu na czekanie az para zejdzie z obiektywu - nie bylo. Wreszcie znalazlam sie w srodku, ale do kwiatka bylo jeszcze kilka metrow. Jednak smrod padliny rozchodzil sie do samego wejscia. Dopadly mnie lekkie mdlosci, wiec stalam z chusteczka przy nosie. Pozniej dowiedzialam sie od pracownicy ogrodu, ktora stala na strazy tego skarbu (ludzie, gdyby mogli, wlezliby do samej donicy), ze teraz wcale tak intensywnie nie smierdzi, jak ok. poludnia, kiedy kwiat dopiero co sie rozwinal, bo najwiekszy odór wylecial juz w powietrze i jego intensywnosc lekko zmalala. No nie wyobrazam sobie, jak cuchnal wczesniej. Przypominam, ze kwitnienie odbywa sie przez jedna noc, wiec roslina nie ma wiele czasu, zeby przywabic zapylajace ja padlinozerne insekty, stad ta intensywnosc smrodu. Stojac tam, o dziwo, w koncu sie do tego morowego powietrza przyzwyczailam i zapaszek zupelnie przestal targac moimi wnetrznosciami.
Kolejka posuwala sie dosc opieszale, kazdy bowiem postal chwile przed kwiatem, robil zdjecia i chcial sie naogladac na zapas, bo nie wiadomo, kiedy znow bedzie okazja zobaczyc to kuriozum, ktore zakwita raz na kilka lat. Po drodze zobaczylam drugi egzrmplarz Titanwurz i gdyby nie tabliczka informacyjna, nie zgadlabym, ze to ta sama roslina.
To ta gola lodyga obok tabliczki informacyjnej |
Wyglada jak mlode drzewko |
Jego korona |
Wreszcie zaczelam widziec poprzez inne rosliny ten charakterystyczny falliczny srodek kwiatu.
Balam sie tylko, ze cala przesiakne tym trupim zapachem i bede musiala wszystkie klamoty prac i dezynfekowac, ale jakos nie wlazl mi w ubranie. I wreszcie...
A z tylu juz napieral tlum nowych ciekawskich, wiec trzeba bylo isc naprzod, czyli do wyjscia. Dwie godziny na mrozie, kwadrans w srodku i minuta przy kwiatku - oto bilans mojej sobotniej eskapady do ogrodu botanicznego. Kiedy wyszlam na zewnatrz, zobaczylam jeszcze wieksza kolejke od tej, w ktorej ja stalam, ciagnela sie do samego wejscia glownego. Ciekawe, czy przedluzyli czas otwarcia poza 24.00, skoro tylu ludzi chcialo ten smierdzacy cud natury obejrzec.
Dla ciekawych STRONA OB w Getyndze, gdzie pokazuje sie aktualny wyglad dziwidla na biezaco. Juz w niedziele rano platki kwiatu zaczely lekko wiednac, choc slupek stal jeszcze dziarsko we wzwodzie.
Zdjecie ze strony OB w Getyndze
W domu natychmiast wskoczylam do wanny, zeby jakos odtajac, bo stóp nie czulam prawie wcale. Mam nadzieje, ze moje poswiecenie nie zostanie okupione jakims ciezkim przeziebieniem. Ubrana bylam naprawde odpowiednio i w sobie zupelnie nie zmarzlam, tylko te stopy i dlonie mialam lodowate.
I to by bylo na tyle. Byliscie wraz ze mna na biezaco.
Wasza reporterka od spraw trudnych
Pantera
EDIT: Z internetu dowiedzialam sie, ze niektorzy dotarli do kwiatu dopiero po godzinie 2.00, po trzygodzinnym czekaniu na mrozie. Pracownicy OB poratowali czekajacych goraca herbata.
masz zacięcie, rasowy reporter z Ciebie, zawsze czujna i gotowa do poświęceń! podziwiam :) i jak na daną minutę to zdjęcia rewelacyjne!
OdpowiedzUsuńNo i zyje w zdrowiu do dzisiaj, wiec chyba przezyje. ;)
UsuńNo chyba, zebym nie porzezyla, ale co najmniej zdazylam post zamiescic. :)))
Moze i kfiutek smierdzi potwornie, ale jest na prawde piekny :). Tez bym te godziny na mrozie postala dla takiej atrakcji :))).
OdpowiedzUsuńGdyby znow mial zakwitnac, czego mozna oczekiwac najwczesniej za trzy lata, to na pewno wezme ze soba termos. :))
UsuńObawiam się, ze nie ma takiej atrakcji, dla której dobrowolnie wystawiałabym swoje gnaty na mróz:)
UsuńOj tam! Chyba Ci nie wierze. :p
UsuńDzięki za Twoją determinację i poświęcenie. Jednak relacja bezpośredniej obserwatorki jest lepsza niz zaglądanie do encyklopedii. Kwiat imponujacej urody i niezwykły. Też bym stała żeby zobaczyć.
OdpowiedzUsuńA jeszcze na podanej w linku stronie OB zamieszczono moja fotografie, wiec pelnia szczescia! :))
UsuńAnusia, jesteś wspaniałą, naszą reporterką. Dziękuję, że mogłam zobaczyć to dziwadło.
OdpowiedzUsuńPS.
Naocznie widziałam, jakieś 30 lat temu kwitnącą agawę, też była sensacją.
Tak, to sensacja, ale smutna, bo agawa po kwitnieniu umiera, kwitnie tylko raz w zyciu. Dziwidlo pewnie jeszcze nam zakwitnie. :))
UsuńBardzo alez to bardzo doceniam poswiecenie i ten piekny reportaz :)
OdpowiedzUsuńodkad tylko pojawil sie tu wpis o tym dziwadle zagladalam codziennie na strone ogrodu i bylam troszke zdziwiona,ze nic tu wiecej nie slychac ,a tu prosze jaka piekna niespodzianka :)dzieki,dzieki wielkie za wszystko ,pozdrawiam Jola
Normalnie w niedziele nie zamieszczam postow, ale nawet gdybym zamieszczala, to od mojego powrotu z OB do polnocy, kiedy to post powinien sie ukazac, za nic nie zdazylabym zgrac i obrobic zdjec i jeszcze napisac tekst. Dalam tylko znac na fb, ze sie dokonalo i zapraszalam wszystkich na bloga. ;)
UsuńPodobno ma byc jeszcze film z tego wydarzenia, wiec zagladaj na strone OB.
O, wielki szacun! Zaimponowałaś mi! Dla czegoś takiego warto było spędzić te dwie godziny na mrozie! Sama bym to zrobiła! A kwiat jest piękny, przepiękny, niezależnie od woni, która wydziela.
OdpowiedzUsuńWon jest obrzydliwie obrzydliwa, ale mozna sie przyzwyczaic, jak pokazuje moj przyklad. Jeszcze chwila, a przesiaklabym tym smrodem nieodwracalnie. ;)
UsuńWidzialas zdjecia na stronie OB? Ma byc jeszcze film, sama jestem ciekawa.
Widziałam. Twoje w niczym im nie ustępują.
UsuńNo bo na tej stronie jedno jest wlasnie moje. :)
UsuńSuper, że Ci się udało dotrzeć do dziwidła 😀 poswiecilaś się i Twoje poświęcenie zostało nagrodzone. Poza tym, kiedy człowiek widzi za sobą sporą kolejkę, to jakoś lżej mu na duszy 😉
OdpowiedzUsuńNo tak, ta za mna kolejka rosla, ale ta przede mna za wolno malala, a przez to, ze sople u tylka wisialy, zdawala sie byc jeszcze wolniejsza. ;)
UsuńDziennikarko od spraw nietuzinkowych,podziwiam Twoją determinacje🤗
OdpowiedzUsuń"Dziwadło"osobliwe,owszem,smrodzik zapewne też,ale za cholere bym nie stale tyle na tym zimnie,dlatego chylę czola😁
E tam, pewnie bys postala, zeby np. dzieciom pokazac te wyjatkowa rosline. Tam tez bylo pelno dzieciakow, mimo dosc poznej pory i przenikajacego zimna. Tyle ze mlodziez sobie biegala i nie marzla jak rodzice w kolejce. :)
UsuńNo Tak, Ty widziałaś dziwidlo, a ja mam zapalenie płuc! Ja poza tym brzydze się i.kekam takich roślin, za nic bym do tego nie podeszła.
OdpowiedzUsuńTeraz wiesz, co powinnas ode mnie uslyszec? A NIE MOWILAM ? Ostrzegalam, radzilam, ale Tobie sie zdaje, ze jestes w pracy niezastapiona. :/
UsuńJa tez jestem z gatunku wielce obrzydliwych, szczegolnie jesli chodzi o zapachy, ale dalo sie wytrzymac ten trupi odor.
Mówiłaś i już ZAWSZE będę Cię słuchać!!!
UsuńNo ja mysle!
Usuńa to kwiat jednej nocy?
OdpowiedzUsuńKwiatem jednej nocy powszechnie nazywa sie Epifyllum (https://pl.wikipedia.org/wiki/Epifyllum) albo legendarny kwiat paproci. To dziwidlo tez wprawdzie kwitnie przez jedna noc, ale nazywa sie inaczej. :)
UsuńDziękuje za sprawozdanie.Piękne to dziwadło.I takie ogromne zainteresowanie.Ale odorek pewnie był niezły.
OdpowiedzUsuńGosia to nie dziwadlo, choc jest dziwne. Jego nazwa to dziwidlo. :))
UsuńSmrod byl bestialski, ale przezylam jakos. :)
Czekałam na Twoją relacje! :))
OdpowiedzUsuńNiesamowite dziwadło i Ty niesamowita , przy tych kolejkach, mrozie i zapachu :D
No jakze bym mogla Was zawiesc, przeciez czekaliscie na te relacje. :))
UsuńWow, dziękuję! Prawdziwa reporterka z Ciebie! Kwiat wydaje mi się mały, jak na te które widywałam w necie. Zapachu nie zazdroszę, jak i stania w kolejce,które by mnie bardzo zniechęciło.
OdpowiedzUsuńFaktycznie, ten zolty slupek dochodzi czasem do 3 metrow, a nasz mial tylko 1,80, ale i tak stanowil nie lada atrakcje. Mnie tam nic nie zniecheca, jak cos obiecam, to sie wywiazuje. Moglo byc zimniej, gdyby onemu zachcialo sie kwitnac kilka dni wczesniej, a wtedy nie wiem, czy bym wytrzymala.
UsuńFantasyczna relacja i poświecenie :-)))
OdpowiedzUsuńKwiatek imponujący , ale cieszę się że nie czuję zapaszku ;-P
Zapaszek byl powalajacy, wiec i ja sie ciesze, ze nie poszlam wczesniej, kiedy byl najnardziej intensywny.
UsuńNiesamowite to dziwiło. Czasu miałaś na podziwianie tyle samo , co ja na potrzymanie kamiennego fallusa w Pompejach. Ja się nie dziwię ze stalas tyle czasu w kolejce tez bym stała. Aż mi się zachciało do Powsina tam nie ma Dziwidla ale różne inne ciekawostki roślinne.
OdpowiedzUsuńMoze i w stolicy macie jakies dziwidlo, a Ty o nim nie wiesz? W koncu nie zakwita czesto. Najlepiej popytaj, moze tez bedziesz miala okazje to obwachac. :)))
UsuńMasz wytrzymałość, gratuluję 😎 fakt, zadziwiająca roślina. Szkoda, że u nas już nie ma.
OdpowiedzUsuńAle wiesz, tych dziwidel jest wiecej gatunkow, inne sa mniejsze i podejrzewam, ze Twoja sasiadka miala ktores z nich. To olbrzymie nie zmiesciloby sie w chalupie.
UsuńOglądałam kiedyś film z angielskiego królewskiego ogrodu botanicznego- właśnie z kwitnienia tegoż dziwidła.To była cała taka seria o tym ogrodzie botanicznym.Podziwiam Cię, bo ja za żadne skarby świata nie sterczałabym na mrozie by to obejrzeć. Nic dziwnego, że potem już Cię ten odór nie drażnił- gdy stoimy nieco dłużej w smudze jakiegoś intensywnego zapachu nasz zmysł powonienia przestaje po prostu reagować.
OdpowiedzUsuńMiłego;)
Nie no, ten smrod czulam przez caly czas, tylko pozniej juz nie wywolywal we mnie odruchu wymiotnego, bo chyba wlasnie sie przyzwyczailam. Z ulga jednak wyszlam z powrotem na swieze powietrze. :)
UsuńDziękuję, że stałaś dwie godziny na zimnie, przykro mi, że trochę Ci było zimno w ręce i nogi, ale mogłam zobaczyć ten niesamowity kwiat. Jego wygląd pewno Ci wynagrodził jego "zapach". Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńWyglad jego jest zaiste powalajacy z zachwytu. Jaka szkoda, ze kwitnie tak krociutko, bo chyba bylabym tam codziennie, zeby sie ponapawac.
Usuńczytałam o dziwidle kiedyś, w "Kwietniku", muszę znaleźć ten artykuł, bo coś mi się mętnie przypomina, ze zostało wyhodowane w warunkach domowych. Nie tak do końca, bo chyba na jakimś strychu(?)
OdpowiedzUsuńReportaż super, lecę popatrzeć na OB:)
Jest wiele gatunkow dziwidel (https://pl.wikipedia.org/wiki/Dziwid%C5%82o), w domach hoduje sie te mniejsze, ktore zreszta smrodem nie ustepuja tamtemu olbrzymiemu. Czekam niecierpliwie na obiecany przez OB film.
UsuńJesteś baaardzo dzielną Panterkom ale te one tak majo.
OdpowiedzUsuńJak będzie filmik to proszę o linka;)
Sama czekam z niecierpliwoscia na ten filmik, ale pewnie to jeszcze potrwa, bo musza go obrobic, bo przeciez nie pokaza calego nagrania z kilku dni. Kto by to wytrzymal obejrzec?. :)
UsuńKwiat piekny, dumny w swojej urodzie, robi wrazenie.
OdpowiedzUsuńJakie to niesamowite, kwiat zakwitajac pachnie tak jakby wlasnie chcial odstraszyc a tu na przekor taki tlum ludzi.
On cuchnie, zeby przyciagac, a nie odstraszac. Musi zwabic w tym krotkim czasie roje owadow padlinozernych, zeby go zapylily. A ludzi pewnie chetnie by odstraszal, zeby go nie podgladali podczas seksu. :)))
UsuńNo i co, widzialas te owady ? na pewno nie, biedny kwiat, przez ludzi stracil seks, a moglo byc tak pieknie.
UsuńMysle, ze ludzie mu pomogli i odwalili owadzia robote jakimis pedzelkami. Biedna roslinka, calkiem jak recznie inseminowana krowa. :)))
Usuń😁 ano, czy zwierz, czy roślina, dostać sie w ludzką niewolę, to po ptakach.
UsuńNo, to straszne! Jak z jakim tfu! wibratorem. :)))
UsuńU nas tez jest zawsze afera jak ten smierdziuch ma zakwitnac. Nigdy jeszcze nie mialam okazji poczuc. Najblizej bylam w Kornwalii w 2015 roku, co opisalam krotko tu: http://iwand71.blogspot.co.uk/2015/08/kornwalia-cz6.html
OdpowiedzUsuńSmierdziuch nazywa sie Amorphophallus Titanum czyli Gigantyczny Zniekształcony Kutas :-)))
Iwona!!! :)))
UsuńJak juz, to fallus. :)))))
Pamietam ten Twoj wpis i wlasny zachwyt.
A to nie to samo? :-)))
UsuńNie no, fallus to we wzwodzie.
UsuńFajowski fotoreportaż, kwiat niezwykle efektowny!!! :)
OdpowiedzUsuńPrawdopodobnie też bym stała ;) Kiedyś w lutym przez 2h też na mrozie fotografowałam kazarkę, to taka odmiana kaczki ;)
Mieliśmy przez kilka lat, tak zwaną gwiazdę szeryfa, to też kwiatek zapylany przez padlinożerne owady, miuchy na nim siadały. Kwiatki miał w kształcie gwiazdek, zapach miał nieprzyjemny, ale trzeba było się mocno zbliżyć aby go poczuć.
Tak, istnieje cala gromada kfiotkow, ktore sa zapylane przez padlinozercow i wszystkie one musza udawac, ze sa padlina, bo inaczej nikt by ich nie zapylil. Wszystkie cuchna na wyscigi. :))
UsuńReporterka od trudnych spraw spisała się na złoty medal! Anuś, kwiat naprawdę niesamowity. Kurczę, jakie dziwactwa są na świecie o których nawet fizjologom się nie śniło:)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że ewentualne przeziębienie wymoczyłaś.
Miłego tygodnia życzę:)
Ja tez mam taka nadzieje, bo z pospiechu kaleson nie wzulam pod spodnie, choc maz za mna krzyczal, ale czasu nie bylo. :/ Dobrze, ze przekonal mnie do tej grubszej kurtki, bo zachecona dodatnimi temperaturami w dzien, chcialam wlozyc ciensza.
UsuńFascynujące, zazdroszczę tej przygody i tych widoków!
OdpowiedzUsuńJak bedzie kwitlo nastempnom razom, to przyjedziesz ogladac, co? :))
Usuńale zanim dojadem to może się skończyć śmierdzenie:p
UsuńNo Rybenka, to przyjedziesz odpowiednio wczesniej i se poczekamy.
Usuńale jak sie dogadamy
Usuńja nie palę a Ty nie pijesz:pp
Rybenka, trzeba bedzie znalezc kompromis, ja sie napije, Ty zapalisz i bedzie git.
Usuńo, ja od zcasu do czasu to nawet chętnie:))
UsuńAlkohol tez dla ludzi, wiec wieczor zakonczy sie kacem papierosowo-alkoholowym. Gandzie tez mam przygotowac? :)))
Usuńa, to na bogato we wrażenia będzie!!Tylko czy po tym wszystkim damy radę jeszcze pójść do tego kfiatka??
UsuńDamy. Oczywiscie.
UsuńMoze jeszcze jakichs chlopakow poderwiemy, zeby nam sie czekanie nie dluzylo?
Ładny ten skunks!
OdpowiedzUsuńFakt, tak ladny jak smierdzacy.
UsuńMiałam kiedyś na parapecie. Ładny, ale śmierdział. I zrobiłam, że przestał śmierdzieć ;P
UsuńPewnie wyladowal na kompostowniku?
UsuńJesteś reporterką pełną poświęcenia. Dzięki Tobie zobaczyłam piękny kwiat, który skojarzył mi się z zapalonym zniczem olimpijskim. Mogę się nim pozachwycać z pominięciem mrozu i smrodu, czyli w sposób luksusowy. :)
OdpowiedzUsuńMnie tam ten kwiat jednoznacznie sie kojarzy, ale ja zawsze mialam skrety dewiacyjne. ;)
UsuńOrety, ale dzielna jesteś! Lubię roślinki i kwiatki, ale nie wiem czy bym się zdecydowała na stanie w taaaaakiej kolejce. Znaczy wiem, że NIC by mnie do tego nie zmusiło. No ale dzięki Tobie możemy podziwiać to dziwadło... Warto było!
OdpowiedzUsuńJa tez uwazam, ze warto bylo. Nawet gdybym okupila cala akcje przeziebieniem, choc mam nadzieje, ze sie wywine. :)
UsuńDzięki i szacun za wytrwałość i w ogóle. Raczej nie powtórzyłabym Twojego wyczynu. Nie dość, że zimno, to jeszcze cuchnąco:)
OdpowiedzUsuńAle idac tam nie wiedzialam, ze jest az tak zimno oraz nie domyslalam sie nawet zapachu, choc niby teoretycznie wiedzialam, ze smierdzi.
Usuńjestem kontenta z OPISU i FOTEK - serdeczne dzięki składam
OdpowiedzUsuńWlasciwie to powinnam wybrac sie tam teraz, zeby zobaczyc przekwitle dzwidlo. A moze ,i jakies owoce w dalszej przyszlosci.
Usuńpomysł który sie podoba mi , bowiem jestem generalnie ciekawa ciągu dalszego
UsuńNie wiem tylko, czy znajde czas, bo mam wszystko nieco napiete.
Usuń