Po drodze musielismy Toye jednak na chwile zapiac, zblizaly sie bowiem dwa kunie z jezdzcami i jednym jazgoczacym psem na czele. Dobrze, ze trzymalam Toye na smyczy, bo jednak szarpnela sie do tych kuni i gdyby byla wolna, mogloby sie to roznie skonczyc.
Toya uwielbia latac po polach, tyle tam nieznanych zapachow, nowych rzeczy do obwachania, a rowy na poboczach z zamarznieta woda sa tak fascynujace, ze nie wiem.
Dotarlismy do wiezy, a tam niespodzianka, na sasiadujacym z nia polu ktos nawiozl cala mase gliniastej ziemi, zupelnie nie wiedziec czemu. Cale wielkie pole pokryte jest niezliczona iloscia kopcow, wygladajacych jak jeden rozladunek wywrotki. Bardzo nas to zaintrygowalo, ale nic nie wymyslilismy, czemu to ma sluzyc.
W miescie i na polach lezacych nizej nie ma sniegu, za to okoliczne pagorki swiecily biela.
Wiatr na tym wygwizdowie byl szczegolnie silny, niewiele drzew, ktore mogly go wyhamowac, wiec rozpedzal sie i smagal z zajadlym okrucienstwem. Wymarzly nam twarze, bo reszta byla obuta odpowiednio do okolicznosci i mroz byl nam niestraszny. A Toyka, mimo golego brzuszka, zdawala sie nic sobie nie robic z zimna, ruszala sie, biegala, wspinala, wiec musialo byc jej cieplo. W drodze powrotnej skrecilismy na pobliskie wzniesienie, gdzie zawziecie pracowal gigantyczny wiatrak, produkujac tania energie. Przynajmniej czasem ten wichur na cos sie przydaje.
Bardzo mi sie podoba pierwsze zdjęcie na ktorym sa konie. Fajny pejzaż można by namalować.
OdpowiedzUsuńToya jest niezmordowana w tych wędrówkach, a jaka szczęśliwa!
Mowisz o pierwszym zdjeciu w poscie? Bo na nim tez sa konie, wprawdzie tak daleko, ze malo co je widac, ale sa. A nastepne to ten sam motyw z teleobiektywem przyblizony. :))
UsuńFajne to zdjecie z kuniami a Toya jest wielce energiczna i radosna psina...w tej chwili, a jest 4 nad ranem w Porto grzmi!!? napisalam o tym bo wlasnie zagrzmialo.
OdpowiedzUsuńLubie Twoje spacyrki, bo ja lubie spacerowac...
od kilku dni nie ma mowy by wysciubic nos poza portugalskie corki mieszkanie, padze i padze...a w domu jakas grypa franca straszna szaleje. Wole mrozy, przynajmniej wirusow mniej.
A co Ty robisz o tak niecywilizowanej godzinie przy kompie? Zamiast spac?
UsuńWolalabys mrozy, powiadasz? My z kolei z utesknieniem wyczekujemy jakiegos ocieplenia, bo juz te mrozy bokiem wychodza. Tak jestem przemarznieta, jak dawno nie bylam, a w domu odpalilismy kaloryfery, ktore od lat nie byly uzywane. Beda koszty.
Nie tylko w Porto grzmi ... Wreszcie juz 5-ty dzien leje e grzmi :).
UsuńAle to chyba dobrze po tej nieludzkiej suszy, jaka Was nawiedzila? Oby sie to w powodz nie przeksztalcilo.
UsuńJest troche kryzysów, glównie na wybrzezu. Niestety powinno tak lac przez caly miesiac, zeby naprawic skutki suszy, a juz w przyszlym tygodniu ma przestac :(.
UsuńNo wiesz, zawsze lepiej te troche niz calkiem nic.
UsuńAleż Toya ma tam gdzie latać a Ty spacerować.U nas też mrozy.Teraz jest minus dziesięć.Wczoraj Luna miała ostatnie szczepienie.Jeszcze dwa tygodnie i wychodzimy na spacerki.Ważyła cztery kilo teraz waży ponad osiem.
OdpowiedzUsuńNo pieknie! Niedlugo bedzie ciezsza od Ciebie, najwyzszy czas, zeby zaczela ganiac po polach i miesni nabierac. :)
UsuńDobrze że Toya była na smyczy. Kuń to się nawet myszy umi przestraszyć;)
OdpowiedzUsuńCo tam myszy! Przed gzem nawet ucieka, ten kun. Niby taki wielki, a tchorzliwy, co nie? :)))
UsuńWspaniale tereny na wyprawy z Toyka, moze wyszalec sie bez granic.
OdpowiedzUsuńNa Twoich zdjeciach prawie wiosennie a u mnie w TV strasza zasypana Europa.
Gdybysmy mieszkali w innych okolicznosciach, np. bardziej w srodmiesciu, chyba bysmy nie zdecydowali sie na psa.
UsuńToyka wygrała los na loterii, że trafiła właśnie do was, bo taka psiura bardzo potrzebuje takich przestrzeni do latania!
OdpowiedzUsuńNie wiem, kto wyciagnal lepszy los, ona czy my. Chlop szczesliwy, bo ma co robic, ja tez, bo mam z kim chodzic. :)
UsuńAleż cudna droga z samotnym drzewem! Kradnę, ok?
OdpowiedzUsuńNo patrz, wrzucilo Cie do spamu, widac za malo komentujesz. ;)
UsuńOczywiscie, ze mozesz, juz raz dostalas ode mnie karte blanche na wszystkie drozki.
Ja lubię Twoje spacery z Toyą. Lubię patrzeć jak ona szaleje. Przy okazji widzę miejsca w pobliżu których mieszkasz. Super jest drugie zdjęcie. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńTo powyzsze miejsce jest akurat w duzym od nas oddaleniu, wiec tam podjezdzamy autem i potem dopiero wedrujemy po okolicy. Ale Getynga jest w sumie niewielka, wiec wszedzie blisko.
UsuńPrzeprosiny przyjęte;) Mój się panicznie bał koni, więc oczywiście darł pysk na ich widok i wbijał się 4 łapami w podłoże, więc musiałam brać go na ręce , żeby biedak zawału z tego strachu nie dostał;)Kóz tez się bał, nawet małych kozlątek.
OdpowiedzUsuńNo ale jak się jest miniaturowym psem to życie nie jest lekkie.Dobrze, że masz gdzie wybiegać Toykę, to silny pies i potrzebuje sporo ruchu.
W swojej naiwnosci adoptowalam psa, a okazalo sie, ze mam w domu robota-nie-do-zdarcia, jakeis samonapedzajace sie perpetuum mobile z motorkiem w tylku. :))
UsuńNo tak, maly pies ma przechlapane, caly swiat jest wiekszy od niego.
konie )) koło mojej chałupy też jeżdżą i Erna dostaje wścieku, one też sa powodem zluzowania łazęgowania po polach, bo sie zwyczajnie boję. choć ona to też uwielbia. Oraz nie ma u Was śniegu!?
OdpowiedzUsuńAni troche nie ma, oprocz tych resztek na gorkach, a dzisiaj to nawet slupek rteci wychylil sie ponad zero!
Usuńpsia w zaśnieżonym rowie wygląda niesamowicie i konie i koni i konie ....
OdpowiedzUsuńChwile pozniej cienki lod sie pod nia zalamal i pomoczyla stopki.
UsuńTak meczyc to ja sie moge caly dzien :D. Wspanialych fotek zywiolowego burka nigdy nie za duzo, choc widokowo to najgorszy okres.
OdpowiedzUsuńFakt, nie ma bardziej burego krajobrazu niz lutowy. Wszystko powiedlo, a nowe nie uroslo. Nawet badylki sie popsuly i nie ma czego focic. :)
UsuńA ja tam lubię te Twoje spacery. Przynajmniej jest co oglądać
OdpowiedzUsuńUfff, to pocieszajace! :) Ale okazuje sie, ze nie tylko Ty lubisz.
UsuńPogoda spacerowa na razie sie skonczyla, wiec nie bede Was bombardowac, moze pozniej. :))
:) Aniu, nie mogąc odpowiedzieć na Kurzych Łapkach, piszę tu - akwarela cudowna. Powinnaś wrócić malowania. :) Zdjęcia spacerowe podobają mi się, tym bardziej, że to nie ja musiałam marznąć. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńMoze wroce, moze nie.
UsuńA Ty nie marzniesz ze swoim kajtusiem? Na nocnik robic go nauczylas? :)))
:) Aniu, moja pchła jest teraz u Mamy i na spacerki wychodzi tylko na kilka minut, w ubranku, co Mu się bardzo nie podoba. :) Od środy będzie przez parę dni w domu. :)
UsuńToya na poranne spacery tez wychodzila ostatnio w plaszczyku po Kirze i tez bardzo jej sie to nie podobalo, ciagle sie trzepala. Jednak nie szlo inaczej, bo mrozy byly straszliwe.
UsuńPięknie :) - super wycieczka :D
OdpowiedzUsuńI gorki nie takie wysokie, jak u Ciebie, wiec obleci bez zadyszki. :)
UsuńMarzy mi się długi spacer po polach, a tu nie ma jak wyjśc na takie przestrzenie. Zazdraszczam:)
OdpowiedzUsuńNo nie wierze, ze gdzies w Twoim poblizu nie ma gdzie polatac po polach. :)
UsuńFajne masz tereny spacerowe, wiec pokazuje je i foć, bo za każdym razem widać cos innego na tych fotkach. Lubie widok koni w przestrzeni, wśród pól i wzbórz. Często obok nas przejeżdżaja sanie z końmi - ależ sie psy wtedy wydzierają!:-))
OdpowiedzUsuńTo widok, ktorego ja nigdy w zyciu sie nie doczekam, bo po pierwsze sniegu na to za malo, po drugie kto jeszcze ma sanie do zaprzegu, a po trzecie tu juz chyba nie ma koni zaprzegowych, a te, co sa, sa pod wierzch.
UsuńToyka produkuje tyle energii, że zasiliłaby nią małe miasteczko zapewne ;))
OdpowiedzUsuńOna jest lepsza od calej fermy wiatrakowej. Gdybym tak znalazla sposob na magazynowanie jej energii, do konca zycia mialabym darmowy prad. :)))
UsuńDla psa możliwość takiego wyganiania się po polach to euforia w najczystszej postaci, widząc jak cieszy się Toya wyobrażam sobie, że też się przez cały czas szczerzycie do niej, widząc jej radość. :)
OdpowiedzUsuńTeż nie mam pomysłu, po co tej ziemi, szczególnie gliniastej nasypano. Może jakieś roboty ziemne planują, ale jakie - nie mam pojęcia. Gdyby to był czarnoziem, mogłoby chodzić o nawożenie pola. A tak - nie wiem.
No wlasnie, gdyby to byla dobra ziemia, cel nasuwa sie sam, a to... Trzeba bedzie bywac tam czesciej, zeby dowiedziec sie, czemu to ma sluzyc.
UsuńUwielbiam spacery z psem...człowiek wychodząc dla psiego zdrowia i swoje ogromnie podbuduje...
OdpowiedzUsuńNasza dziewczyna po pierwsze nie jest nasza, więc spacery tylko w weekendy i to raz w miesiącu :? Po drugie nie jest tak fotogeniczna jak u Was ma to miejsce :)
Piękny spacer :)
No nie gadaj! Kazdy pies jest najfotogeniczniejszym stworzeniem na swiecie. :)
UsuńA nie myslalas o sprawieniu sobie czworonoga, zeby spacery byly stalym punktem Waszego zycia? Ja nie wyobrazam sobie zycia bez psa, a mam jeszcze w domu dwa koty. ;)