poniedziałek, 16 kwietnia 2018

Juz nie durna blondynka...

... ale idiotka do kwadratu, czyli o fatum, ktore zawislo nad paczkami przesylanymi z Podkarpacia do Getyngi albo odwrotnie. Tytul troche przydlugawy, ale krotszy byc nie mogl.

Kiedys cos tam slalam do Olenki i dochodzilo bez przeszkod, a potem stalo sie to:
    Pamietacie zapewne moja zabawe w pisanie horrorow i kryminalkow. Otoz 31 grudnia ub. roku wyslalam do zwyciezczyni Olenki paczke z nagroda. Sledzilam jej losy przez internet i pewnego dnia dowiedzialam sie, ze "adresat nieznany". Po czym, gdzies pod koniec stycznia, dostalam paczke z powrotem do domu. Mozecie sobie wyobrazic, jak bluznilam na polskich kurierow, ktorym nie chcialo sie podjechac na wies i wygodniej bylo odeslac przesylke z powrotem.
Ale ja jestem uparta! U mnie slowo drozsze pieniedzy, jak mawial Pawlak i mimo protestow Olenki, postanowilam, ze ta paczka do Niej dojdzie, chocbym miala zaniesc ja na piechote. Pomyslalam sobie, ze dobrze byloby wyslac ja bezposrednio z Polski. Tylko jak spowodowac, zeby sie tam bezpiecznie znalazla? I nagle... jak u Dobromira, cus mnie w leb stuknelo. Przypomnialo mi sie, ze Iw-nowa jest akurat w Bremerhaven. Ruszylam do szturmu, az sie przewody internetowe, a pozniej telefony grzaly! Wprawdzie juz nastepnego dnia Iw wracala do domu, wiec nie zdazylabym paczki doslac, ale umowilysmy sie, ze wysle ja do Jej znajomego M., ktory w pozniejszym terminie i tak jedzie Ja odwiedzic do Polski. Bardzo skomplikowana logistycznie operacja powiodla sie, paczka wyladowala pod koniec lutego w Warszawie i zostala przez Iw wyekspediowana do Olenki.
Kiedy to pisze, jeszcze nie wiem, czy paczka dotarla do adresatki, ale mam nadzieje, ze tym razem obejdzie sie bez perturbacji. Dwa miesiace podrozowania jej po swiecie to chyba dosyc jak na jedna paczke, nie uwazacie?
(moj post na blogu z 27.02.2015)

Paczka doszla, a to bylo najwazniejsze, a ja myslalam, ze juz gorzej byc nie moze. Otoz moze i bylo, ale tym razem byla to moja wylaczna wina. Jaworowie zorganizowali u siebie na blogu konkursik, ja bylam jedna z laureatek. Troche sie wzbranialam przed przyjeciem nagrody (spore koszty wysylki za granice), ale tak pro forma, bo juz mi slina ciekla na sama mysl o pysznosciach, ktore Olenka obiecywala, wlasne konfitury i osobiscie zbierane grzyby. Ola poprosila nas o adresy, wiec wyslalam mailem. I nie wiem, jak to sie stalo, bo na klawiaturze 1 od 9 dzieli caly szereg cyfr, ale wpisalam ostatnia cyfre kodu pocztowego 9 zamiast 1. Perturbacje wysylkowe opisywalam TUTAJ, potem dodawalam apdejty, a na koniec dowiedzialam sie, ze paczka wraca do Polski, bo kod pocztowy jest falszywy i zupelnie niewazne, ze miasto, ulica, numer domu i nazwisko - wszystko sie zgadzalo. Jak patologicznym formalista trzeba byc, zeby czepic sie takiego szczegoliku. Rozmawialam z tymi durniami z DHL (to niemiecka poczta tylko od paczek) - NIE i juz! Bo NIE!!! A paczka byla juz w powiecie, bardzo niedaleko i wystarczyla naprawde odrobina dobrej woli, zeby ja dostarczyc.
A ja narzekalam na Poczte polska... Chyba mi jezyk uschnie.





74 komentarze:

  1. Nic Ci nie uschnie. Między niemieckim formalizmem a polskim brakiem kompetencji albo głupotą wciąż istnieje przepaść.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nadgorliwosc jest gorsza od faszyzmu.

      Usuń
    2. To zwijaj manatki i przyjeżdżaj tutaj.

      Usuń
    3. Jade 20-go, ale na tydzien. Wystarczy.

      Usuń
    4. Phi, nawet nie zdążysz przez ten tydzień naużerać się z polską pocztą...

      Usuń
    5. Zdaze. Biore ze soba dwie paczuszki do wyslania, w nadziei, ze bedzie szybciej niz gdybym wysylala z Niemiec. Dobra, dobra, wiem czyja matka jest nadzieja.

      Usuń
    6. Jakby co, to nie ja to napisałam :)

      Usuń
  2. Trzeba by Anuś jakiego szamana co by to potęzne fatum odczynił, bo nie w naszej mocy jest walka z tą złośliwą siłą!:((

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale popatrz, to dotknelo wylacznie nas, inne paczki dochodza bez zadnych problemow, choc czasem z niewielkim poslizgiem, a tylko te nasze ostatnio szwankuja, bo przeciez pierwsze jakos dochodzily.

      Usuń
    2. To jest nie do pojęcia, Aniu! Zresztą, nie ma co się w to zagłębiać, bo to nic nie da. Trzeba isc naprzód i liczyc, że fatum zrobiło już co chciało i teraz będzie tylko lepiej!
      A w ogóle, to najważniejsze, że mozemy bez problemu zostawiać komentarze u siebie i korespondować. W przestrzeni internetowej to fatum bezradne jest jak niemowlę!:-)))

      Usuń
    3. Przynajmniej moglam sobie te konfitury polizac przez szybe :(((

      Usuń
  3. Jako pokutę będziesz przez miesiąc dwa razy dziennie posty na swoim blogu publikowała 😉

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oesu! A skad ja na to ludzi wezme?

      Usuń
    2. I klęczenie na grochu przez godzine 😂

      Usuń
    3. Na grochu to ja jeszcze moge pokleczec, bo to nie przeszkadzaloby mi w pisaniu nowych postow dla Was :)))

      Usuń
    4. Hrehrehre! Najlepiej na takim z puszki:D:D:D
      Nie martw się za bardzo, nasza poczta odpracowała sobie trochę na kartkach świątecznych. Moja do Hany doszła w zeszły wtorek, czyli po prawie trzech tygodniach od wysłania, a wysłałam 22 marca, tego samego dnia, co do Ciebie.

      Usuń
    5. A do mnie jest dwa razy dalej. Niezbadane sa metody poczty polskiej. A niemieckiej jeszcze niezbadansze.

      Usuń
    6. Aaaa... z tym grochem to niezly pomysl! :)))))

      Usuń
    7. Jeszcze smyczką Toyki możesz się pobiczować :)) na grochu.

      Usuń
    8. Ale ktora strona? Ta z metalowym karabinczykiem czy wazacym kilogram pudlem flexi smyczy?

      Usuń
    9. Jak to napisałam, to sobie wyobraziłam, jak walisz się pudlem po plecach :)))) My też mamy flexi, ale lżejszą i nie ma taśmy, tylko sznurek. Przeznaczona jest dla małych psów ;) i niegrzecznych kotów ;)

      Usuń
  4. No ktoś się wykazał głupotą, i tyle!
    nie Ciebie mam na myśli, Blodni :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja tez, nie da sie zaprzeczyc, ale poczta niemiecja jeszcze bardziej.

      Usuń
  5. Nie karz się, po prostu pewne instytucje tracą na wiarygodności. Jednym zależy na przepisach, innym wisi co korzystający z ich usług pomyślą. Najgorsza jest bezsilność w zetknięciu z bezduszną machiną urzedniczą.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kiedy ta nasza poczta byla federalna, to wszystko chodzilo jak w zegarku, teraz zrobili z niej spolke akcyjna i burdel panuje jak stad do Honolulu.

      Usuń
  6. Na kurierów mam alergię jeszcze większą, niż na poczte- zawsze są wtedy, kiedy nikogo nie ma w domu i mają pretensje. Jedyna opcja dla mnie, jeśli chodzi o przesyłki, są paczkomatu niestety, nie każdy sklep ma ta opcję .

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Namnozylo sie tych kurierow poprzez zakupy online. Przyjmuja jakichs przypadkowych ludzi, ktorzy nie biora za nic odpowiedzialnosci, rzucaja paczkami, nie dostarczaja, bo im sie nie chce na pietra wchodzic.

      Usuń
  7. Nic tylko egzorcyzmy jakowes zamowic czy inne odczynianie urokow ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chcesz i masz ;))
      Wcale niedaleko mnie mieszka kobitka, ktora sie podaje za szamanke laponska i pago (wg tradycji inkaskiej). Podobno kursow tysiac przeszla. Podobno - dlatego nie powiem, ze zaufana bo nie wiem... Ale na pewno by sie z dodatkowego dochodu ucieszyla :D

      Usuń
    2. Nie mam pojecia, ale moge dac Ci namiary na nia, to sie zapytasz ;)

      Usuń
    3. Po angielskiemu bez problemu, po niemieckiemu byc moze... Jak sie powolasz na mnie, to moze i rabat jakis Ci wpadnie?

      PS
      Az sie sama soba zachwycilam, ze mi sie tak slicznie zrymowalo :)

      Usuń
    4. Udziela Ci sie ode mnie to rymowanie? :)))
      Po angielskiemu to ja juz nie umiem, tyle lat nie uzywalam, to pozapominalam.

      Usuń
    5. Musi od Ciebie...

      A z jezykiem to juz nie wiem. Sprobuj po niemieckiemu faktycznie moze, one kumate sa z obcyh jezykach..

      Usuń
    6. Jak ona taka czarownica, to powinna umiec po polsku :)))

      Usuń
  8. Porządek być musi ;-) Się pomyliłaś, ponosisz konsekwencje!
    Oraz nie wiem czy wolę tutejszy tumiwisizm, czy Twój niemiecki formalizm ;-)))

    OdpowiedzUsuń
  9. Co za obledny formalizm :(. Tutaj, jesli kod popieprzysz, ale reszta sie zgadza, to dojdzie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo Niemcy to debile, z roku na rok coraz bardziej sie w tym utwierdzam.

      Usuń
  10. Już nieraz w różnych miejscach pisałam, że poczta jako taka jest nieprzewidywalna. Twoja paczka do mnie ile szła wiemy, a Basia z Kolorowego blogu zamówiła u mnie Okularnika i szedł on do niej w sumie 4 dni, a to dalej niż do Cibie. Dwie przesyłki poczta mi połknęła, a taka jedna kartka świąteczna szła do nas kilka lat ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Do tej pory nie moglam powiedziec zlego slowa na nasza poczte, a od teraz nie powiem dobrego.

      Usuń
  11. W ludziach najbardziej cenię umiejętność przyznania się do błędów. Mnie to łatwo nie przychodzi i cały czas się uczę! Dzięki za kolejną lekcję:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na przyszlosc uwazaj i to bardzo, jaki kod wstawiasz piszac do Niemiec. Jak sie pomylisz, nigdy nie dojdzie.

      Usuń
    2. dobrze wiedzieć

      swoją drogą jak wysyłam coś do Polski, nigdy nie piszę Poland, bo się boję, że pomylą z Holand:p

      Usuń
    3. Z Niemiec sie nie pomyla, bo jest Polen.

      Usuń
    4. a w moim dziwnym kraju można napisać i Polen i Pologne, i Poland, a może i z Polska by dojszuo:)

      Usuń
    5. Podejrzewam, ze i tutaj mozna, w koncu Polska jest w unii, wiec wszyscy czlonkowie musza znac jej narodowa nazwe.

      Usuń
  12. )))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))) uuuusmiałam sięęęę

    OdpowiedzUsuń
  13. No to z pocztą niemiecką ja już też miałam ubaw. Wysyłałam do Polski prezent dla J., zapakowałam w bąbelkową kopertę, napisałam adres (adresatka mieszka na tzw. zadupiu),nakleiłam naklejkę priority, dałam dwa znaczki po 90 centów, list doszedł jak burza w letni dzień, po dwóch dniach był u adresatki.
    Przed świętami wysłałam list z życzeniami do teściowej mojej córki, w okolice Kolonii. W związku z tym też nakleiłam prority, dałam znaczek na krajowy obrót pocztowy, czyli za 70 centów i...za dwa dni miałam list z powrotem, z naklejką, że jest nieprawidłowo ofrankowany, bo w takiej kopercie cena porto jest wyższa. Zaczęliśmy z mężem studiować cennik poczty niemieckiej i wyszło nam, że ten mój pierwszy list, do Polski powinien nie dojść, bo to była wszak koperta większa niż standardowa i powinnam była nalepić znaczki za 3,40 E, a jednak doszedł. Wniosek - maszyny, podobnie jak ludzie są różne. Piszę maszyny bo listy są sortowane maszynowo.
    Ale masz wrażeń z ta przesyłką!!!! Nie zazdroszczę;)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. List krajowy w Niemczech kosztuje 90 centow, to akurat wiem. :) Mnie tez zdarzaly sie cuda pocztowe, paczki superekspresowe, ale tez jedna przesylka zaginela, w Polsce, zeby nie bylo. Wtedy poczta niemeicka wyplacila mi za nia odszkodowanie.

      Usuń
  14. Wszędzie są ludzie, którym się chce, albo mają wszystko w nosie. Wystarczyło trochę chęci i paczka by dotarła. Ty jednak następnym razem sprawdzaj, co napisałaś :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiscie, ze by wystarczylo, tym bardziej, ze dzwonilam i mowilam, ze czekam na te paczke. Wystarczyla odrobina dobrej woli.

      Usuń
  15. Niemiecki formalizm jeszcze gorszy jak widać. Prawie już zapomniałam tę paczkę 😊.
    Ale naprawdę nic się nie dało zrobić?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No nie, rozmawialam z tym typem naprawde dlugo, prosilam, zeby przymknal oko na te jedna cyferke, skoro reszta sie zgadza. Ale widac trafilam na krola bucow pocztowych.

      Usuń
  16. Dlatego wlasnie z gory nie pisze sie na zadne konkursy, na zadne nagrody, na zadne przesylki, bo po cholere mi dodatkowe nerwy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przypomnij sobie, co napisalam w komentarzu pod tym konkursem. Jakbym cos czula.

      Usuń
  17. Nic tylko pewnikiem lepiej umawiać się na spotkanie i osobiście dostarczać wygrane. I szybciej, i łatwiej, i przyjemniej. A gwarancja dotarcia murowana.

    OdpowiedzUsuń
  18. No. Pewnie automaty czytaja kody. Mnie sie tak przydarzylo pare miesiecy temu z przesylka do Belgii. Moja wina owszem, bo piszac adres na komputerze, (to prawie jak recznie ale szybciej i wyrazniej, niby, zamiast go skopiowac (sic!)) pojechalo mi sie o jedno zero wiecej (ZERO co niby nic znaczy). Adres mi byl niezbyt znany wiec nie zauwazylam nic czyli ZERO sobie widnialo w adresie). Jakie moje zdziwienie bylo gdy dosc, ze nikt mi nie dziekowal, to otrzymalam przesylke na wlasny adres. Z wymowka, ze adres zle napisany. Najciekawsze bylo jednak to, ze moj adres zwrotny byl bez nazwiska i czesciowo zaklejony tasma. Jak go odczytali? Tego nie wiem. Zakleilam tasma nadmierne zero w adresie, dolepilam znaczki i za dwa dni ponoc przesylka bylo na miejscu. DWA DNI!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czyli nie tylko w Niemczech mamy takich gupkow-formalistow.

      Usuń
  19. Nie wysyłałem jeszcze nic za granicę, nie kupowałem też nic na żadnych zagranicznych portalach, więc nie mam doświadczenia. Z krajowych zakupów jak do tej pory nie mogę narzekać ani na pocztę ani na kurierów. Czytałem (albo słyszałem oglądając filmik na YT), że paczka z Japonii szła do kogoś 4 miesiące. A przecież Japonia i Polska to nie Ziemia i Księżyc. @_@

    W zeszłym roku chyba jeden z domów mody na jednym z pokazów zaprezentował połączenie skarpetki+sandały, od razu ofensywa ruszyła, że jak tak można, wstyd sobie przynoszą tylko. Stąd takie moje zastanawianie się, gdy ktoś bardziej obeznany w modzie coś dopuszcza jako połączenie, to można łączyć czy nie. :)

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sandalowe skarpetki od Gucciego bylyby jeszcze dopuszczalne. ;) Ale prawdziwe do sandalow - zgroza! :)))

      Usuń
  20. Gupków pełno wszędy, a swoją drogą masz pecha-giganta:)

    OdpowiedzUsuń

Chcesz pogadac? Zamieniam sie w sluch.