wtorek, 5 maja 2020

Jestem rozczarowana.

Nie umiem ubrac w slowa tego, co lezy mi na duszy, upija i przeszkadza. Cokolwiek bym wymyslila, brzmi jakos falszywie i nie oddaje stanu, w jakim sie znalazlam. Malo tego, z pewnoscia wywolaloby nieadekwatne reakcje u odbiorcow. Staram sie dopieszczac jezyk polski, pisanie bloga bardzo mi przy tym pomaga, ale slowa ulatuja, pamiec bywa zawodna, choc trenowana jest na biezaco czytaniem i rozwiazywaniem krzyzowek. Z rozmowami po polsku gorzej, nie ma czasu na zastanowienie, zeby przypomniec sobie slowo, ktore ulecialo, a jego miejsce zajelo niemieckie, nie ma czasu zajrzec do sciagi, ktorej czesto uzywam podczas pisania, mianowicie slownika guglowego, ktory tez nierzadko przeklamuje znaczenia, nie uznaje idiomow i w ogole jest tepy jak cep.
Czytam czasem o czyichs uczuciach, tak trafnie ubranych w slowa, tak bardzo pasujacych do mojego stanu i dziwie sie, ze opisanie emocji moze byc takie proste. Znam te slowa, zwykle i powszechne w uzyciu, a kiedy przychodzi co do czego, nie znajduje dla siebie zadnych oddajacych trafnie moje nastroje. Napisac, ze mi smutno, to nie napisac nic, ze czuje sie jakos oszukana i wykorzystana, ze zle mi z tym wszystkim i ze coraz czesciej watpie w sens calego tego istnienia. Ze coraz bardziej czuje sie otoczona przez ignorantow i ludzi o zlych intencjach. Inaczej bylam wychowywana, honor, punktualnosc, samodyscyplina, dotrzymywanie slowa i terminow byly priorytetami, czesto wlasnym kosztem. Dzisiaj ludzie honorowi sa gatunkiem wymierajacym, co sie dzieje? Kroluja kanalie umiejace rozpychac sie lokciami, miec zastapilo byc, kradzieze staly sie codziennoscia, poczawszy od "pozyczania" sobie cudzego zdjecia z netu po zabor bilionow, liczy sie umiejetnosc cwaniactwa, a nie wiedza czy zdolnosci, a pogarda wobec innych
przyjmuje monstrualne rozmiary. Kiedys jeszcze liczyla sie dyplomacja, czyli powiedzenie komus, zeby spier***al w taki sposob, by czul dreszczyk emocji przed zblizajaca sie podroza. Dzis mowi sie wprost i popiera slowa bolesnym kopem w zadek, w obawie, ze interlokutor nie zrozumial.
Mam wrazenie, ze odbiera mi sie brutalnie moja wolna wole i kaze zyc wedlug wlasnych dyktatorskich wyobrazen. Jak nie politycy, to wyznawcy roznych religii na wyscigi probuja ukladac mi zycie, a przy tym traktuja jak bezmozgowca. Kocham ten protekcjonalny ton, ktorym sie mnie poucza, zwlaszcza ze strony pogardzanych przeze mnie osobnikow, ktorym sie wydaje, ze posiedli niedostepna dla mnie wiedze tajemna, bo sa np. duchownymi, albo zyja w kraju, ktory samozwanczo obwolal sie swiatowym zandarmem, wiec maja wrazenie, ze sa przez to madrzejsi od reszty swiata. Te madrosc udowodnili pijac gromadnie wybielacz, bo ich uczony prezydent wspomnial, ze dobrze dziala przeciw wirusom.
Albo przez jakichs religijnych fanatykow, ktorzy prorokuja, ze przed smiercia bede sie nawracac, a ktorzy oprocz bezwartosciowych modlow nie zrobili dla swiata niczego wymiernego. A nie, przepraszam, zapomnialabym o zajadlym hejcie skierowanym do pracownikow sluzby zdrowia, o szykanach w stosunku do nich i ich rodzin. Nie tylko zreszta oni nie lubia jakos medykow, politycy tez uplasowali ich gdzies za smieciarzami i szambonurkami, nie wynagradzajac odpowiednio za prace ponad sily i odmawiajac naleznego wyposazenia ochronnego, a takze  regularnych kontroli stanu zdrowia.  Zawierzaja sie matkomboskom, oplataja rozancami, modla o deszcz, a jednoczesnie niszcza przyrode i gospodarke, bo po nich chocby potop.
Mam coraz mniejsza ochote na takie zycie, jestem nim rozczarowana, a co najgorsze, nie mam juz na nic wplywu. Do niedawna wydawalo mi sie, ze mam, ze moge poprzez oddanie glosu w wyborach cos zmienic. Sami jednak wiecie, jak zapowiadaja sie wybory w Polsce, a tutaj tez jakos demokracja kuleje, czego dowodem byly wybory w Turyngii, ktore nie przebiegly po mysli Merkel. Wpadla wiec cala na bialo i na bialym rumaku, jak furia i oznajmila, ze wybory trzeba powtorzyc. A wszystkie te barany ze spuszczonymi glowami przyznaly jej racje, wybory powtorzono. I zeby nie bylo niedomowien, ze w pierwszych wygrala jakas partia prawicowa, nie.  Wszystkim sie manipuluje i nagina demokracje do wlasnych celow.
Niebawem czeka nas kryzys, jakiego nie tylko nigdy przedtem nie doswiadczylismy, ale jakiego nie jestesmy w stanie sobie wyobrazic. Ludziom opadna maski, pokaza swoje prawdziwe oblicza, kiedy beda glodni. Juz sie boje.

Mimo wszystko pozostancie w zdrowiu.





52 komentarze:

  1. Nie władam innym językiem, pisać o uczuciach też nie umiem i słów mi często brakuje, więc się nie martw tym, bo piszesz poprawnie (bardzo), a uczuciach wcale nie jest łatwo pisać.
    Zgadzam się z Tobą, wiele wartości gdzieś przepadło, naród podupada moralnie i intelektualnie, mamy zmierzch cywilizacji. Wolę nie myśleć czym się to skończy.
    Póki co ciesz się tym co masz i tym, ze W Tobie te wartości zostały.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czytam na niektorych blogach albo w ksiazkach te wszystkie znane mi slowa, tak lekko napisane i splatane i wtedy wydaje mi sie, ze to przeciez proste, ale kiedy przychodzi do pisania, juz takie prosta nie jest. Wyraznie widze te roznice, jak i to, czym roznia sie prozaicy od grafomanow i dotkliwie odczuwam wlasne grafomanstwo.

      Usuń
  2. w przestrzeni pustego pomieszczenia dalo sie wyczuc unoszaca sie w powietrzu wibrujaca milczeniam stagnacje. Tlumaczenie - bylo cicho ! Po hu..hu.. tracic pol zycia na wyliczanke wyrazow jak mozna to samo przekazac w 3 slowach I lubie Cie czytac bo nie napitalasz niepotrzebynych osdobnikow w powodzi ktorych ginie tresc,To nie Hogwart gdzie musieli napisac prace na iles tam cali dlugosci pergaminu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No patrzaj, a mnie sie teskni za wibrujaca stagnacja w pustej przestrzeni sie unoszaca. Tymczasem okazuje sie, ze moje proste zolnierskie slowa tez maja swoich fanow :))) Ale i tak mam wrazenie, ze pisze dlugie posty, chyba czasem za dlugie. ;)

      Usuń
  3. Oj Pantero, co Ty wypisujesz za straszne rzeczy ... polskim władasz bardzo dobrze, a na blogu piszesz bardzo składnie i poprawnie. A, że słowa uciekają, to normalne, jeśli mało po polsku rozmawiasz. Co do słowników, to z guglem dałam sobie spokój, jedynie naprawdę musi być jakaś wyjątkowa sytuacja, a tak korzystam z ponsa, depl i niedawno znalazłam tę stronę: https://www.reverso.net/text_translation.aspx?lang=EN
    A przy tłumaczeniach to i tak jeszcze wpisuję słowo po niemiecku do wyszukiwarki i patrzę, w jakich kontekstach mi je wyrzuci. Jak nic, to znaczy, że słowo jest wymyślone, nie istnieje, albo jest tak rzadko używane, że nawet wyszukiwarki go nie znają.
    Co do polityki i Kościoła ... mam dość skrzywione spojrzenie na to wszystko, a to dlatego, że uważam ich wszystkich za jedną bandę, która dogadała się przy okrągłym stole i wszyscy występują w tym samym teatrze, raz jedni, raz drudzy, a po spektaklu gratulują sobie i idą razem na piwo. Tak ja to widzę. Więc staram się nie dawać im mojej uwagi i tracić moją energię na coś i na kogoś, kto i tak ma mnie gdzieś. Co nie zawsze się mi udaje i nie jest takie proste. Ale tak już mam.
    Trzymajmy się zdrowo zatem i nie dajmy psychopatom nas zniszczyć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No niby wladam, bo w koncu tam sie urodzilam i nauki pobieralam, a i w domu moge ze slubnym gadac sobie po polsku, a nawet uparcioe przemawiam w tym jetyku do dzieci, chociaz one nie mniej uparcie odpowiadaja mi po niemiecku. Tak wlasnie wygladaja nasze rozmowy :))) Czytam tez polskie ksiazki i ogladam polska telewizje.
      Ale... no czasem brakuje mi slowa i to mnie drazni.
      U Was dogadal sie kosciol z polityka, a z kim nasza Mutti M, ze tak rujnuje panstwo?

      Usuń
    2. Mnie też czasem brakuje słowa po polsku i też mnie to wtedy wkurza ... wasza Multi M pewnie z samym diabłem ;)

      Usuń
    3. Ten demon ma nawet nazwisko, na litere S.

      Usuń
  4. W piśmie idzie Ci świetnie. W mowie nie wiem, bo Cię nie słyszałam. Moja przyjaciółka ma ten sam problem, bo mieszka zagranicą gdzie nie używa języka polskiego (tylko czasem, pisząc w internecie) i gubi strasznie polskie słowa. Jak ze mną rozmawia, wstawia obce zamienniki. Na szczęście ją rozumiem i to jest najistotniejsze.

    Ludzie honorowi nadal jeszcze się rodzą. I żyją nadal ci co już się narodzili, oby jak najdłużej.

    Oczywiście poruszę swój ulubiony temat, bo mi chyba nie starczyło rozsmarowania go na moim blogu i chcę więcej.
    Co do hiper wiernych (tak mówię o tej grupie, którą opisujesz), Biblia mówi "a po tym was poznawać będą..." i jest wymienione, że przede wszystkim miłość do drugiej osoby, ale taka w niecodziennym, zauważalnym przez wszystkich wymiarze. To miało odróżniać chrześcijan. A co się dzieje?
    Dla mnie człowiek, który traktuje innych w taki sposób jaki opisujesz, jakby cały świat odgadł i wszystko już z góry wiedział, był lepszy itd., to nieporozumienie. Może się nawet biczować tym różańcem, ale świętym się nie stanie.
    Szkoda tylko, że tacy zostawiają po sobie taką niechęć, taką awersję w pozostałych ludziach, że przyznać się dzisiaj do wiary to jest koszmar, bo od razu jest się kojarzonym z takim świrostwem.

    Co do polityki krajowej, nie trzeba się wypowiadać, każdy dobrze widzi jak jest i wystawia własne wnioski. Niestety tu jesteśmy bezsilni. Wszyscy jedziemy na jednym wózku.
    Jest dziadostwo. Zbuntować się nie możemy, bo wg prawa, rząd może bronić się przed swoim ludem używając wojska a także wojskowego wsparcia innych krajów, które mają obowiązek pomóc. Są nietykalni. Nie można ich wymienić.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja sie bardzo staram nie wtracac zadnych germanizmow, zawsze mnie to straszliwie denerwowalo, kiedy Polacy po trzech miesiacach saksow wracali do kraju i w polowie mowili po obcemu, tak sie bardzo odzwyczaili od polskiego. Zalosnie to wygladalo, bo ani sie po obcemu dobrze nie nauczyli, kiedy juz po polsku zapomnieli.
      Ja wiem, ze jeszcze ludzie honorowi chodza po tym swiecie, a nawet sie rodza nowi, ale jest to jednak gatunek wymierajacy, zagrozony kompletnym wyginieciem.
      W Polsce przewaza katol bezmyslny i powierzchowny, nienawistny i nietolerancyjny, podobny swoim duszpasterzom, rownie nienawistnym, a moze bardziej. Oni jeszcze nie zauwazyli, ze sredniowiecze dawno minelo. Ich "wiara" to bezmyslne klepanie paciorkow i powierzchowna znajomosc pisma swietego. Albo i zadna. Ktos kiedys madrze, choc dosadnie zauwazy, ze religia jest jak penis, nalezy ja trzymac w spodniach, a nie nosic na wierzchu czy pchac dzieciom do buzi. Niech sobie kazdy wierzy w co chce, byle mnie nie nawracal, anie wiedzial lepiej, ze przed smiercia poczuje strach i pociag do bozi.
      Zreszta w Polsce swietym zostaje zbrodniarz chroniacy pedofilow, wiedzacy o ich przestepstwach i nie reagujacy. Jaka wiara, tacy i swieci.

      Usuń
    2. Myślę tak samo o religii. Podoba mi się porównanie z penisem.

      Usuń
    3. Nie wiem, jak w Szwajcarii, ale np. w Niemczech duchowni maja prawo przebierac sie w swoje kiecki jedynie "do pracy" w kosciele, na ulicy nie uswiadczysz chlopa w czarnej szmizjerce. A w Polsce latajo jak nietoperze i powiewajo tymi szatami. Przebierance jedne! :)))

      Usuń
    4. W Szwajcarii jest jak w Niemczech. :) Strój batmana (mój tata tak nazywa sutanny) obowiązuje tylko na terenie kościoła i plebani (ewentualnie).

      Usuń
    5. I slusznie! Na ulicy to oni sa normalnymi mezczyznami, a nie zeby ludzie schodzili im z drogi i moze jeszcze na trotuarze klekali.

      Usuń
  5. Pantero, nie strasz.już bardziej się nie mogę przejmować...wkurwiać, ale mogę się zacząć ograniczać i chyba zacznę, to a'propos kryzysu. od jakiegoś czasu już nie reaguję na bibeloty i ciuchy. Teraz od 1,5 miesiąca NIC. Dla mnie galerie mogą nie istnieć.byleby istniały kosmetyki w internetach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No przeciez Cie nie strasze, zaliczam tylko czasem taki wqrw, ze moglabym zabic, a potem jeszcze wiekszy, bo nie moge tego zrobic. Na pewno by mi ulzylo, a i swiat pozbylby sie jednej kanalii. Tyle, ze udupisz kanalie, a pojdziesz siedziec jak za czlowieka.

      Usuń
  6. Aniu, ja też mam coraz większe problemy ze znalezieniem właściwych słów, z ubraniem w nie uczuć. Zresztą, w tych uczuciach coraz większa gmatwanina, dlatego nie dziwota, że coraz trudniej je odzwierciedlić, samej sobie wytłumaczyć czasem ciezko a co dopiero innym. Nie sądzę by tu miało coś wspólnego mieszkanie zagranicą. Po prostu człowiek tyle lat już zyje, tak wiele razy swiat go już zaskoczył, przeturlał, ludzie zadziwili, tyle ma sie w sobie wspomnień, myśli, przezyc, a tu wciaz dokłądaja sie nowe, nawarstwiają, krzyczą, przekrzykują, choc te cichutkie wciaż są najwazniejsze a najczęściej przemilczane. Tym niemniej trzeba je próbować wyartykuować z siebie jakos, bo okazuje się, że większosc z nas czuje podobnie i pragnie mówienia o tym, podzielenia sie tym, co gniecie w srodku...
    Dobrze, że napisałaś tego posta, Aniu!***

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I kto to pisze? Moj niedoscigniony wzorzec literacki? Osoba, ktorej zawsze zazdroscilam lekkiego piora? Osoba, ktora bez wysilku formuluje mysli, ubiera je tak mimochodem w piekne slowa, ktorych ja nie wymyslilabym po najwiekszym intelektualnym wysilku? Osoba z piorem tak lekkim jak puch na wietrze? Osoba bardzo tworczo utalentowana. Ja mam wrazenie, ze Tobie slowa jakos same sie pod nogi sciela, kiedy tylko wezmiesz pioro do reki (czy tam siadziesz przed klawiatura).
      Juz dawno chcialam Cie spytac, czy ruszylo sie cos z ksiazka o Zydach?

      Usuń
    2. Aniu! Bardzo miło czyta mi sie te wszystkie peany pod moim adresem i dziekuję za tyle miłych słów, ale ja wiem i czuję, że mi sie pogorszyło (i to nie żadne krygowanie sie, ani bezczelne przymawianie sie o zaprzeczenia z Twojej strony, ale moje własne, osobiste odczucia). Czemu tak jest? Po części to po pewnie sprawa wieku, po cześci problemów ze zdrowiem, ale w duzej mierze sądzę, iż zależy to od stanu ducha a szczególnie od samooceny.Sama wiesz, że każdy patrzy na siebie inaczej, niż inni na niego, że wie o sobie więcej i rozumie więcej. I to, jak go odbieraja inni ma sie często nijak do jego samoświadomości. Zobacz sama, jak dużo pozytywnych słów otrzymałaś pod tym postem, jak Cię ludzie cenią a nawet zazdroszczą elokwencji, lekkiego pióra, kreatywnosci, pracowitości, wiedzy...A Ty sama myślisz o sobie inaczej. I nie wiadomo, czy słowa komentatorów cos tu zmienią, czy tylko na moment pogłaszczą umęczone sobą ego, bo pewne rzeczy są w nas ugruntowane, trudne do wyplenienia.Uparcie wiemy swoje i tyle.Katujemy sie samokrytyką.Nie potrafimy być z siebie zadowolone. Wciąz uważamy, że powinnyśmy więcej, lepiej, inaczej. A moze ktoś w nas to wmówił kiedyś? Zasiał jakieś złe ziarno i ono kiełkuje teraz chwastem, które zagłusza inne, pozyteczne roślinki? Ach, to chyba temat na osobny post.Wiara w siebie, umiejętnosć niepoddawania się i wstawania po wielekroć, mimo wszystko, to bardzo cenne rzeczy...No i odpowiem na Twoje pytania o wydanie ksiazki, bo chyba ten temat bardzo wpłynął na moją sprawność i cheć pisania. Nie udało się. Żadne wydawnictwo nie było tak naprawdę zainteresowane(a jedno zwodziło mnie przez pół roku, czym dobiło mnie jeszcze bardziej).Nie dziwisz sie, chyba, że fakt ten bardzo podciął skrzydła i odjął ufnosć w sens i jakość pisania bloga i w ogóle czegokolwiek...

      Usuń
    3. Zapomniałabym, że chciałam Ci jeszcze podrzucic linka do ciekawego artykułu, który takze jakoś odnosi sie do tematu Twego posta.
      https://www.polityka.pl/tygodnikpolityka/spoleczenstwo/1954590,1,swoi-wsrod-swoich-czy-polacy-sie-zbuntuja.read

      Usuń
    4. Jesu, Ola, jak Ty to pieknie ujelas! O tym wlasnie caly czas pisze, ze chcialabym umiec to tak logicznie i po prostu wytlumaczyc, jak Ty to zrobilas powyzej. Tobie sie udalo, ja bym nie umiala.
      I wiesz co? Patrze czasem na wybor ksiazek w ksiegarniach (w Polsce) i z podziwu wyjsc nie moge, jak literacko wszystko zeszlo na psy, jakie gnioty sa wydawane, chyba tylko dlatego, ze autorzy maja jakies wejscia w wydawnictwach, bo przeciez nie z racji wartosci napisanego dziela. Zastanawiam sie, dlaczego to w ogole jest w sprzedazy, choc nie powinno, chocby dla zaoszczedzenia papieru. Za to ksiazka, ktora chetnie widzialabym na swojej polce, choc trudna momentami do przelkniecia, zachodzaca bolesnie za pazury i sklaniajaca do myslenia i refleksji, nie ma szansy przebicia sie przez barykade chlamu. Olu, probuj w innych wydawnictwach, nie rezygnuj, pomysl o Rowling, ktorej Harrego Pottera odrzucala wiekszosc wydawnictw, az w koncu ktores zdecydowalo sie go wydac. Moim zdaniem ksiazka warta jest druku, nie zalamuj sie, zainwestuj w kolejne znaczki pocztowe, czy tam maile (nie wiem, jak sie to teraz zalatwia) i wysylaj, moze w koncu ktos sie pozna na wartosci tej ksiazki, choc temat jest dosc niewygodny. Bardzo Cie prosze, tak bardzo chce miec jej egzemplarz z Twoja dedykacja.

      Usuń
    5. "Powiem za Gałczyńskim: chcieliście Polski, no to ją macie. Taką, na jaką zasłużyliście. I nie ma się co obrażać. I nic dziwnego, że buntuje się – w skali ogólnospołecznej – garstka." - gorzka prawda o dzisiejszej polskiej rzeczywistosci, nic dodac, nic ujac. Wiekszosc jest po prostu zadowolona, bo nikt nie gani ich homofobii, sekowania sluzby zdrowia, nutek nacjonalistycznych, bylejakosci, ksenofobii, brudu i balaganu. A dodatkowo jeszcze daja.

      Usuń
    6. Aniu, co do wydawania ksiazki, to na razie sobie odpuszczam, bo za bardzo jestem poobijana tymi dotychczasowymi nieudanymi próbami. Muszę dojsc od siebie i zobaczyć potem, czy jeszcze mi sie będzie chciało i zależało. Bo teraz przestało. Nie mam żadnych znajomości i nie dobijam sie o nie, bo chciałam uczciwie dojsc do czegoś a nie za wszelką cenę.Wolę nie mieć nic, niż mieć za korne schylenie głowy przed kimś, kto na to nie zasługuje.
      Ale obawiam się, iż większość nie ma takich dziecinnych obiekcji. Gdyby miała, polityka, kultura, gospodarka wyglądałaby zupełnie inaczej...Jednakze istnieje mozliwość, iż moze tylko tak siebie pocieszam, usprawiedliwiajac w ten sposób własną marnosć i porażkę? Wszak wielu przede mną tak samo czyniło i nadal czyni a Polska, świat wyglądają właśnie tak, jak wyglądają.
      Tak czy siak raz jeszcze dziekuję za zajmujący temat, no i ciekawą konwersację!:-)

      Usuń
    7. Zmusic Cie do niczego nie moge, ale uwazam, ze ksiazka warta jest wydania i tylko wydawcy sie jeszcze na niej nie poznali. Nie chodzi o to, zebys korzystala ze znajomosci albo w jakis inny sposob "nie wprost" probowala te ksiazke wydac, tylko zebys probowala u innych wydawcow. Tylko tyle.
      Mam nadzieje, ze szybko sie otrzasniesz i bedziesz probowala dalej, nie wolno sie bowiem od razu zniechecac. Niejeden wielki literat odbijal sie od sciany na poczatku swojej kariery, pamietaj o tym.

      Usuń
  7. Oj, Pantero, Pantero! Narzekasz na brak słów i zbyt długie- w Twoim odczuciu- teksty. Mieszkasz poza granicami kraju...
    Ja gubię słowa , mieszkając tu- w Polsce a moje notki wydają mi się zbyt krótkie, które są jakby zaczepkami do wymiany poglądów przez czytelników. Powiedz, kto nam dogodzi? Czy zawsze będziemy z siebie w jakiś sposób niezadowolone?... Przecież to zupełnie nie ma sensu.
    Bardzo mi się podoba Twój sposób pisania i to o czym piszesz. I cieszę się, ze zaakceptowałaś mnie jako blogerkę.
    Zdrówka nieustająco! :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sa blogi, gdzie autor poprzestaje na jedynm zdaniu, a pod wpisem w trymiga rosnie 200 komentarzy, a ja tu sie staram i nie mam nawet cwierci takiego "wziecia". Mysle tez, ze czlowiek w pelni z siebie zadowolony jest albo patologicznym narcyzem, albo innym psychopata. Normalny czlowiek dazy do rozwoju przez cale swoje zycie i nigdy nie bedzie w pelni zadowolony z dotychczasowych dokonan. Ale jest mi naprawde przyjemnie czytac te wszystkie Wasze pochwaly. :*

      Usuń
  8. Anuś, nie przesadzaj- piszesz dobrze, mówisz też jak najbardziej prawidłowo. To zupełnie jasne, że przebywając wiele lat poza Polską traci się w pewien sposób kontakt z językiem dawniej ojczystym. Moja córka przebywa dużo krócej poza Polską niż Ty i często łapie się na tym, że "umykają" jej już pewne polskie słowa, sformułowania. Gdy pisała po polsku książkę to dawała mi ją do korekty, bo nie była pewna, czy prawidłowo wszystko napisała.
    Co do sytuacji ogólnoświatowej - łudziłam się, że po tragicznych doświadczeniach II wojny światowej ludzie " nabiorą rozumu" - teraz widzę, że nic z tego, jeden drugiego utopiłby w łyżce wody- i tak jest chyba na calutkim świecie- no może w Butanie nieco inaczej.Ktoś nas wyposażył w gen samozagłady- nie wiem czy przez pomyłkę czy celowo. Od pewnego czasu powtarzam - tak się wszystko pozmieniało, że wcale nie będzie mi żal umierać. Jedyne o co mam pretensję to fakt, że wydłużyło nam się życie, tylko jego komfort się nie poprawił- bo co mi po życiu gdy z powodu wieku mam coraz więcej ograniczeń, bo nasze organizmy były zaprojektowane do krótszego życia.
    Co do wyrażania uczuć- jestem dziwnie pewna, że gdybym napisała o tym wszystkim co mnie denerwuje, boli ( w sensie psychicznym), złości lub cieszy to w krótkim czasie zapewniono by mi pokoik w domu bez klamek lub spokojnie spalono na stosie.
    Dzwoń, gdy poczujesz chęć pogadania po polsku. Nadal mylą mi się słówka na "a": auch, als,auf, naprawdę;(
    Trzymaj się, jakoś to będzie;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A co powiesz, jak bede dzwonic, zeby Cie pokatowac telefonicznie niemieckim? Jak nie rozmawiasz, to sie nie nauczysz ;)
      Ten nasz narod to jakies kuriozum w skali swiatowej, warcholskie, obrazalskie, klotliwe nietolerancyjne, a jesli chodzi o zbieranie doswiadczen i nauk, to juz Kochanowski pisal:
      Cieszy mię ten rym: "Polak mądr po szkodzie";
      Lecz jesli prawda i z tego nas zbodzie,
      Nową przypowieść Polak sobie kupi,
      Że i przed szkodą, i po szkodzie głupi.
      Zadna narodowa katastrofa nie jest w stanie zjednoczyc tego narodu, przy czym jeszcze kler szczuje dodatkowo przeciw wszelakiej innosci. Sami w przewadze homoseksualni, buntuja wiernych przeciwko LGBT. Jeszcze troche takiej polityki i zaczna sie krysztalowe noce dla sluzby zdrowia, a osoby o innych orientacjach moze zdaza wyemigrowac, zanim zaczna podpalac ich domy.
      Ja az boje sie myslec, ze teoretycznie czeka mnie jeszcze co najmniej 20 lat takiego zycia.

      Usuń
  9. No popatrz! a ja umieram z zazdrosci Cię czytajac, myslac sobie , ze masz nadzwyczajna latwosc przekazywania mysli i emocji, u mnie z tym ciezko, zawsze twierdze, ze juz nie calkiem po polsku i jeszcze ciagle nie po hiszpansku...ale sie tym specjalnie nie przejmuje ..tzn sie przejmuje i dlatego pisze blog i to w obu. Choc to wymaga mnostwo czasu...aale poki bede w stanie to robic, bede robila.
    E tam...Aniu..Zycie mimo wszystko nie jest takie zle.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem, Grazynka, inni maja znacznie gorzej ode mnie, trawia ich jakies straszne choroby, albo maja niepelnosprawne dzieci, albo meza psychopate i damskiego boksera, albo nie maja co do miski wlozyc. Ja i tak jestem szczesciara, anwet podczas pandemii moge zyc w miare normalnie i nie odczuwam tych wszystkich ograniczen.
      Matko kochano! Ty umierasz z zazdrosci? Moje ego rosnie duze i okraglutkie, oby nie peklo! :***

      Usuń
  10. oj to chyba celowe manipulowanie odbiorcami, żeby pomaslili trochę:-)
    Uwielbiam czytać Twoje posty, piszesz konkretnie i mądrze, a to jest najważniejsze. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojej, jak mi milo... :*
      No i oczywiscie bardzo lubie byc drapana za uszkiem, tak mi dobrze, tak mi rob. :)

      Usuń
  11. Oj Aniu kokietujesz tym samobiczowaniem się co do wyrażania emocji :) Uwielbiam zaglądać do ciebie. :) Dla mnie trzy zdania to już gimnastyka ponad siły ha ha Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No ale w komentarzu napisalas te trzy zdania bez zadnego wysilku, wiec tez chyba troche kokietujesz. No i sama powiedz, kto nie lubi byc glaskany po glowie?
      Ale powaznie to mam naprawde problem z ubraniem emocji w odpowiednie slowa, dlatego operuje prostym zolnierskim jezykiem, a chcialabym byc Mickiewiczem :)))

      Usuń
  12. Zupełnie nie umiem słowami wyrażać uczuć. Zresztą zwróć uwagę na długość moich postów:PP

    Za bardzo się przejmujesz światem może?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gdybym nie musiala na tym swiecie zyc, to bym sie pewnie w ogole nie przejmowala, a tak to musze sie poprzejmowac i powqrwiac, co nie? :)
      Jak sama nazwa wskazuje, Twoj blog jest wymuszony, wiec nie chodzi ani o dlugosc, ani o tresc, a tylko ze ma sie pokazywac codziennie o 5.00 :)))

      Usuń
    2. Umarłam🙈🙈🙈🙈

      Ja już sama nie wiem czy Lwówek się przejmować czy olewać
      Świat i tak się na nasze emocje nie ogląda..

      Usuń
    3. Qrde, a co ma do tego Lwówek? :)))))

      Usuń
    4. Zabije tego srajsunga😡😡😡😡
      Lepiej!!!

      Usuń
    5. Czasem sie domyslam, ale w tym przypadku nie. Tego by nawet King nie wymyslil. :)))))))

      Usuń
  13. Pantero, przypomnę tylko - wyraz na "w" - sponiewierane. Buziam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No widzisz, to jest wlasnie to! Cos tam kolacze sie w najciemniejszym kaciku czaszki, jest na litere W (a nie bylo to Z?) i dupa, czlowiek nie moze sobie glupiego slowa przypomniec. I jak tu byc dobrym pisarzem blogowym? :(

      Usuń
    2. Nie wypominam Ci tego, tylko ja sama często nie potrafię ubrać czegoś w odpowiednie słowa. Wiesz, że mam dla Ciebie duży szacunek, za to, że tak dobrze wysławiasz się po polsku, a jeszcze do tego piszesz poprawną polszczyzną. Ja będąc bardzo wygodną osobą włączyłam sobie słowniczek i wcale, a wcale tym się nie przejmuję. Tylko czasami mnie nosi, jak piszę z fona i on lepiej wiedział, co chciałam powiedzieć.

      Usuń
    3. Dlatego wlasnie z fona pisze bardzo sporadycznie, bo tez mnie wkurza ta malpa, ktora siedzi w srodku i wie lepiej, co poeta mial na mysli, ale ja znajac jej podlosc, bardzo uwazam i staram sie na biezaco poprawiac.

      Usuń
  14. Pantera pewnie nie jeden lub nie jedna by tak nie napisała jak Ty.Choć by ja.W podstawówce raz w życiu z wypracowania dostałam 4.A tak 3 i 3 na szynach.Zawsze pisanie sprawiało mi trudnośc.A Ty piszesz bardzo ładnie,bardzo poprawnie.Masz ogrom wiedzy.Super zdjęcia robisz.Ja nieraz zapomnę słowa.A jeszcze się trochę zacinam .A jak się zdenerwuje to nie wydukam ani słowa.Pewnie byś pewnie napisała książkę...A i przecież wiersze piszesz,rymowanki .O właśnie dawno nic nie napisałaś.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A jakos nie mam weny, ani czasu, bo bardziej jestem zajeta podczas pandemii niz przed nia. Zeby porymowac trzeba miec wolna glowe od zmartwien, a o to nielatwo w trudnym czasie. Nie no, ksiazki to chyba jednak bym nie napisala, choc pisac zawsze bardzo lubilam i w szkole z wypracowac zb ieralam piatki.

      Usuń
  15. Maski opadną, czyli już po wirusie będzie?
    Tak sobie myślę, że wciąż mamy wpływ na to jakimi jesteśmy ludźmi. Czy wartościowymi i honorowymi.
    Co do języka- czasem mam wrażenie, że angielskie słowa dosadniej wyrażają jakąś myśl, są precyzyjniejsze. Bywa, że używam słów indonezyjskich, bo ładniej brzmią.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie, nie bedzie po wirusie, za to zacznie sie kryzys, jakiegosmy jeszcze nigdy nie przezyli, bedzie glod i bandyterka, jak w latach 30-tych w USA.
      UByc moze obce slowa brzmia ladniej czy tez wyrazaja dosadniej, ale kiedy pisze albo rozmawiam po polsku, bardzo sie staram nie uzywac zadnych wtretow. Mnie do szalu doprowadza, kiedy leca mi hajuejem zamiast szosa (ktora zreszta tez pochodzi z francuskiego ;))

      Usuń
    2. No, hajuej to jednak nie jest każda szosa. Autostrada może.

      Usuń
    3. Jak zwal, ale w polskim nie ma takiego slowa, natomiast snoby uzywaja go, jak i innych anglicyzmow/amerykanizmow nagminnie. Najgorzej jest w korporacjach, tam juz malo co nazywa sie po polsku. A najlepsze bylo w Empiku w Lodzi, chcialam kupic filmy po polsku dla wnukow, poprosilam i plyty de-fau-de Disneya. Ekspedientka popatrzyla na mnie z takim politowaniem, ze o malo nie zapadlam sie pod ziemie i tonem wyzszosci oznajmila, ze plyty di-wi-di Disneya to tu-i-tu. Nie wiedzialam, ze zmienila sie w miedzyczasie polska wymowa liter. :))) Oni w Polsce uwielbiaja snobowac sie na "swiatowcow". Dlatego ja tak bardzo dbam, zeby nie wtracac germanizmow i nie mowic na sile "z akcentem" :)))))

      Usuń
  16. Pocieszam się, że ludzie są, jacy zawsze byli, tylko teraz dorwali się do fejsbuków i innych tłiterów, jako i my zresztą. W sekundę dowiadujesz się co powiedział Trump i co na to naród (to tylko przykład!). I idzie taka informacja, po drodze obrasta dodatkowymi treściami, interpretacjami itp. Nie zaprzeczam, że świat zmierza w niedobrym kierunku, ale ponieważ nie mamy na to wpływu, spróbujmy się tak nie przejmować. Amen.
    PS. Nigdy nie postało mi w głowie, że z Twoim polskim coś nie tak!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z jednej strony te internety staly sie blogoslawienstwem, mozna szybko i tanio lub wrecz za darmo kontaktowac sie z calym swiatem, a kiedys listy szly tygodniami albo trzeba bylo wydawac majatek na telefony, z drugiej zas strony... jak piszesz, choc dla mnie to nie feler, przynajmniej dowiaduje sie szybko i sprawnie, co dzieje sie na swiecie i tuz za rogiem, bez zbednej cenzury. ;)

      Usuń

Chcesz pogadac? Zamieniam sie w sluch.