Wybralysmy sie w stale miejsce, gdzie wczesniej wielokrotnie bywalam z Fuslem, a pozniej corka z Placzkiem i Kira. Kiedy Kirunia trafila do nas, jezdzilismy z nia najczesciej na znane Wam psie kapielisko, gdzie mielismy najblizej i gdzie Kira mogla rzetelnie poplywac. Nad strumykiem bowiem mogla jedynie brzuszek zamoczyc.
Wedrowalysmy do strumyka drogami polnymi, a ja przypominalam sobie ich piekno, chodzilam tam przeciez codziennie z Fuslem i znam kazdy zakamarek, ale przez lata od wyprowadzki, wiele zatarlo sie w pamieci. Teraz odkrywalam wszystko na nowo.
Widok na Bovenden i ruiny zamku Plesse (na wzgorzu po prawej) |
Makom nadal nie moge sie oprzec... |
... choc ich czas ewidentnie dobiega konca |
Wielka laka, cala w fioletowych kwiatkach. |
Na trzech ostatnich zdjeciach eksperymentowalam sobie z czasem naswietlania.
Dotarlysmy, a wlasciwie dotarlismy, bo w koncu Placzus to facet, do ujscia strumienia do Leine i mielismy szczescie, zastajac na miejscu jedynie mame z kilkuletnim synkiem. Czasem bywa tam dosc tloczno, bo to jedyne takie miejsce w okolicy, gdzie mozna plawic psy i pozwolic pobrzechtac sie dzieciom. Wprawdzie przez cala okolice plynie Leine, ale ma uregulowane wysokie brzegi.
Patrzcie, jak ona smiesznie trzyma ogonek |
Niby wydaje sie duza, a przy dziecku wcale nie tak bardzo |
Linka sprawdza sie nawet w wodzie |
Gryzienie wody |
Placzek brodzi jak marabut |
Po pierwszym wodnym amoku Toyka wreszcie troche sie zmeczyla i zechciala mi przez chwile pozowac nieruchomo do zdjec.
Ich relacje z Placzkiem delikatnie sie poprawily. Nie znaczy to, ze on przestal na Toye warczec i trzymac ja na dystans. To ona wreszcie uznala jego wyzszosc i, zamiast rzucac sie na staruszka z zebiskami, wycofuje sie, omija go lub swoja postawa okazuje podleglosc. Jestem z niej bardzo dumna, bo znaczy to, ze juz czuje sie z nami wyluzowana i uznala, ze to w naszych rekach spoczywa jej bezpieczenstwo i sama nie musi sie o to martwic.
Drugie i trzecie zdjecie ewidentnie pokazuja ich relacje, on macho, ona cnotliwe dziewcze z uszkami po sobie. Tak wlasnie powinno to wygladac. Toyka stracila pierwotna bezczelnosc i bojowosc psa ulicznego walczacego o byt i broniacego sie samodzielnie przed niebezpieczenstwami.
Trafil sie tez smaczek dla Lidii, jako ze to niewielkie kapielisko lezy prawie bezposrednio pod mostem kolejowym laczacym brzegi Leine.
A kto to, ach kto widoczny jest kawaleczkiem na ostatnim zdjeciu? Moja corus i wnusia pilnowane przez Toyke.
I jeszcze na sam koniec zechcialy mi zapozowac wazki.
W drodze powrotnej znad mini kapieliska, stwierdzilysmy z przerazeniem, ze Toyce krwawi lapka, ale dopiero u corki w domu moglysmy ja troche opatrzyc. Na poduszeczce pod spodem jest niezbyt glebokie przeciecie, nic wielkiego, za to dosc krwawiace, szczegolnie, ze na tym wlasnie miejscu stapa po ziemi. W domu zrobilam jej nowy opatrunek, bo tamten zdazyla po drodze porwac w kawaleczki.
Dlugo nie trwalo, jak ten drugi tez lezal w kawalkach na podlodze. A tu byl jeszcze w planach wieczorny spacerek. Nie moglam puscic jej boso, wiec przykleilam plaster, a na to wlozylam bucik, ktory zostal jeszcze po Kiruni z czasow, kiedy i ona zranila sie w lapke. Niestety, Toya ze spacerku wrocila z plastrem przesiaknietym krwia, wiec trzeba bylo od nowa bandazowac. Tym razem jednak dala spokoj i przespala cala noc z nienaruszonym opatrunkiem. Ufff...
Pewnie już przestało krwawić , ale w tym miejscu wygląda strasznie.
OdpowiedzUsuńPies krwawi jak by go zarzynali...
Ciekawe jak będzie Toya się zmieniać, czego życzę jak najszybciej...
W szkole mowia, ze proces adaptacyjny moze potrwac do roku. Dotad zawsze mialam psy albo od szczeniaka, albo znajaca nas wczesniej Kire. Pierwszy raz mamy takiego na wpol doroslego i dodatkowo nieco trudnego psa.
UsuńCoraz mądrzejsza Toyka - super! A łapecka biedna... (Czy córka z malutką wędrowała po tych wertepach z wózkiem? Bo chyba tam nie ma gładkiej asfaltowej ścieżki?)
OdpowiedzUsuńJest bita droga, pozniej czesciowo asfaltowa, do samego strumienia. Mozna tam wygodnie dojechac wozkiem, a od drugiej strony nawet samochodem. :)
UsuńLapecka juz zagojona, choc na spacery zakladamy jeszcze bucik, tak na wszelki wypadek. :))
Aaaaa!... Te ważki, cholery jedne! Co ja się w życiu naprosiłam, żeby zapozowały! Nie i koniec, szpilki w odwłoku, lata toto jak popieprzone. A te turkusowe to moje ulubione.
OdpowiedzUsuńTe wazki akurat przysiadaly od czasu do czasu na trawie, wiec udalo mi sie zrobic kilka ujec, jak widac. :)))
UsuńZ moich osobistych ważkowych obserwacji wynika, że w pełni letniego sezonu, jedynie te niebieskie, siadają od czasu do czasu na dłuższą chwilę, tak że można im zrobić zdjęcie. Całą resztę ważek najlepiej fotografować w piękne słoneczne dni września i października, albowiem w tym czasie mają zwyczaj wygrzewać się na słońcu :)
UsuńDobrze wiedziec, Marija. Mnie udalo sie kilka razy ustrzelic wazke w locie, a wlasciwie, kiedy sie zatrzymala na moment w powietrzu.
UsuńJak oni razem ślicznie wyglądają:) U mnie dwa samce aktualnie, ale relacje ułożyły sie od pierwszego dnia przyjacielskie, w sumie nie mam pojęcia, co sie stało, że sie tak fajnie dogadali.
OdpowiedzUsuńPlaczkowi idzie dziewiaty rok, wiec to raczej staruszek i bardzo nie lubi mlodziezy, ze starszymi sukami nie ma zadnych problemow, z psami raczej spore. Trzeba wciaz na niego uwazac, bo juz nieraz gryzl sie z innymi samcami.
UsuńPiękny rodzinny spacer.Miłego dnia życzę.
OdpowiedzUsuńZeby to moje dziecko blizej mieszkalo, pewnie czesciej bysmy razem spacerowaly. :))
UsuńPodobają mi się te "eksperymentalne zdjęcia. I Toya ze zmarszczonym czołem:) Dobrze, że łapka zagojona:)
OdpowiedzUsuńJuz chodzi po domu bez bandaza, ale na dwor jeszcze w buciku. :)
UsuńLangsam langsam aber sicher że się tak pięknie po polsku wyrażę: )
OdpowiedzUsuńJa po francusku zupelnie nie rozumiem :(
Usuńnauczyć ciem?
Usuńmerci znaczy dziękuję:)))))
Jeszcze znam silwuple i rzetem. :)))
UsuńBardzo mi się podoba Toyka na zbliżeniu: czółko zmarszczone, oczy w trójkąciki... :)
OdpowiedzUsuńKiedy Toyka chce "postawic uszy", to tak wlasnie sie marszczy. :)))
UsuńOstatnio widziałem takie ważki i u siebie. Niestety cholery jedne nie kcom pozować. Spierniczajo szybciej niż światło.
OdpowiedzUsuńToyki opatrunek widziałem na fb i myślałem co zbroiła - teraz już wiem.
Jak pisze powyzej w komentarzu Marija, te wlasnie wazki mozna spokojnie focic, inne gatunki ani mysla pozowac i latajo, jakby im kto soli na ogon nasypal. :))
UsuńPłaczek to kawał piesa a widac to dopiero, gdy są razem. Psy uwielbiają kapiele i fajnie, ze masz takie miejsce. My musimy kawał drogi jechać do słodkiej wody, zeby suka mogła swobodnie hasać, bez ludzi w pobliżu. W morzu nie lubię, gdy się kąpie, zresztą to trudne. wszędzie ludziska. poza tym słona woda takie tam.
OdpowiedzUsuńwnusia juz duża i kudłata ;-)
Mam kilka takich miejsc, to powyzej jest niedaleko osiedla, gdzie mieszkalismy przez 17 lat, a teraz mieszka tam corka. Tu blizej mamy wypasione psie kapielisko z glebsza woda, gdzie latem psiarze plawia swoje futra. :))
UsuńTak duzo radosci, zabawy w wodzie i takie smutne zakonczenie ze Toya lapke skaleczyla, ale piszesz ze juz sie zagoilo, to dobrze.
OdpowiedzUsuńAlbo rozwalila sobie lapecke na ktoryms z kamieni, albo w wodzie bylo szklo, bo i to sie czasem zdarza. Najgorsze, ze ranka byla akurat w miejscu, gdzie stapala, wiec wciaz sie otwierala.
UsuńSzkoda takiego zakonczenia pieknej przechadzki :(. Fajnie, ze powoli sie miedzy nimi uklada :).
OdpowiedzUsuńJuz sie wszystko pieknie zagoilo, Toyka zapomniala o aua, mozemy od nowa swiat podbijac. :)))
UsuńTakie spacery bardzo lubie, niby nic nadzwyczajnego bo w znanym i blisko dom terenie a takie pelne jednak wrazen..takich wzrokowych i takich bogatych w afekty ....pozdrawiam
OdpowiedzUsuńZanim sie tutaj przeprowadzilismy, mieszkalismy tam 17 lat. Wszystkie sciezki i zakamarki zaliczalam tam z Fuslem-jamnikiem. Teraz mieszka tam corka, a do mnie wracaja wspomnienia, kiedy ja odwiedzam i chodzimy razem na spacery.
UsuńNo to miałaś sporo wrażeń - zresztą jak się ma w domu piesa to zawsze są jakieś "atrakcje", czasem zabawne a czasem niestety kłopotliwe.
OdpowiedzUsuńNajwiecej wrazen miala jednak Toyka. Kiedy ja tak sponiewieramy spacerowo, potem mamy w domu swiety spokoj, bo spi jak zabita. :)))
Usuń