Toya jest u nas od konca marca, a wiec ponad cztery i pol miesiaca. Pisalam juz wczesniej, ze dopiero od niedawna mamy odczucie, ze to nareszcie nasz pies. Wczesniej unikala kontaktu wzrokowego, nie witala nas w drzwiach, kiedy wracalismy do domu, nie reagowala na nasze przywolywania, pozwalala sie wprawdzie miziac, ale mialo sie wrazenie, ze ona sama jest gdzie indziej. Cierpliwie i grzecznie dawala sobie wyciagac kleszcze, ale poza tym trzymala sie od nas na dystans, nie lazila za nami po domu i nigdy nie szukala naszej bliskosci. To raczej my szukalismy bliskosci z nia, a ona obojetnie przyjmowala nasze starania. Dlatego wlasnie kupilismy dla niej drugie lozko, zeby mogla spac z nami w sypialni. W dzien poleguje najczesciej na balkonie lub, jesli pogoda nie dopisuje, na srodku dywanu albo w koszyczku w salonie.
I nagle, praktycznie z dnia na dzien to wszystko sie zmienilo, a Toyka zaczela sie zachowywac jak normalny rodzinny pies, wita nas steskniona w domu, bez wzgledu na czas naszej nieobecnosci, nawet po 5-minutowej nieobecnosci, kiedy np. idziemy po cos do piwnicy albo powiesic pranie w suszarni. Podchodzi czesto sama z siebie i patrzy w oczy, slucha uwaznie, co sie do niej mowi, przekrzywiajac glowke, zeby lepiej slyszec, a przywolana, przychodzi i tez patrzy. Ufff... Wreszcie uznala nas za swoje stado. Na spacerach odbiega daleko, ale co chwile sie oglada, czy gdzies sie nie rozplynelismy po drodze. Czesto bawimy sie w chowanego, ona biegnie przodem, a ktores z nas chowa sie za drzewo albo w wysokiej trawie, albo w kukurydzy. Wtedy ona, zupelnie bez zachety z naszej strony, dotad biega i szuka, az znajdzie. Radosc jest ogromna!
tak dlugim czasie sypiania na swoich dwoch poslaniach, nagle zaczela nam wlazic do lozka. Kocham ja ponad wszystko, ale po pierwsze nie lubie, po drugie ona jest za wielka, a po trzecie w lozku spi juz Miecka, a co za duzo, to niezdrowo. Co smieszniejsze, Toya nie pakuje sie do wyrka bezceremonialnie, wieczorem kladzie sie na swoim poslaniu, a kiedy juz pozasypiamy, wlazi tak bezszelestnie i delikatnie, ze dopiero rano stwierdzam obecnosc w lozku jeszcze jednej istoty. Tyle tylko, ze rano to ja sobie moge pogadac, ona i tak nie pojmie, o co mi chodzi, a zlapac ja in flagranti kiedy wlazi do nas, jest prawie niemozliwe, bo spimy.
Czasem budze sie w nocy i kiedy stwierdzam jej obecnosc, bezceremonialnie przeganiam. Robie to w milczeniu, zeby niepotrzebnie nie budzic slubnego. Na ogol do rana wystarcza, juz drugi raz nie wchodzi do lozka, ale nastepnej nocy znow kombinuje. Jest to dosc uciazliwe, ale jesli teraz nie naucze jej niewchodzenia do nas do lozka, to pozniej bedzie juz za pozno.
Ktorejs nocy przebudzilam sie z uczuciem ciezkosci, wprawdzie tylko na koldrze, ktorej nie moglam ruszyc spod jakiegos ciezaru. Usiadlam i w ciemnosciach dojrzalam rozwalona Toyke, wiec brutalnie przegnalam ja na miejsce i polozylam sie spac dalej. Pozniej obudzilam sie ponownie i w tym polsnie oraz ciemnosciach dostrzeglam wypukly ksztalt pod koldra slubnego. Nooo troche sie wkurzylam na ten brak poszanowania moich staran, by pies byl kurtularny i dobrze wychowany. Jak nie pacne, jednoczesnie spychajac z lozka! Jak moj slubny z wrzaskiem sie nie zerwie! Jak Toya nie podskoczy na swoim poslaniu! Jak Miecka nie sfrunie w panice z lozka!Hmmm... chlop moj spal jakos tak, ze jego podkurczone konczyny dolne wzielam za psa i usilowalam go we snie z wyrka wywalic. Pobudzilam cala rodzine, a chlop do dzisiaj mi wypomina, ze stosuje wobec niego przemoc. I jak tu zyc?
O rany, majatek strace na czyszczeniu monitora... Na szczescie nie mam psa, ale i tak mam nocne atrakcje, bo szara zolza rzuca sie z pazurami, jak któres z nas nieopatrznie wejdzie w jej rewir w nogach lózka.
OdpowiedzUsuńMiecka Jest bardziej kulturalna, tylko opuszcza lozko z fochem gigantem i wscieklym syczeniem. Jeszcze nie jest na etapie agresji wobec nas, ale kto wie...
UsuńMaja sie z nami te nasze biedne chlopy:))) Jak moj tylko kolano w moja strone wystawi to ja natychmiast odpycham, bo to "moje" miejsce;) Nie wazne, ze on spi na jednej czwartej lozka, a ja na pozostalych trzech czwartych:)) Czasem marudzi jak go odpycham, ale juz jest chyba tak wyszkolony, ze przez sen jak tylko dotkne jego kolana to natychmiast prostuje noge:))
OdpowiedzUsuńAle za to on podklada mi swoje ramie pod moja poduszke, poczatkowo narzekalam, ale teraz juz sie przyzwyczailam i nie marudze. Tym bardziej, ze moze to zrobic tylko spiac na boku twarza do mnie, a to sie rzadko zdarza, bo oboje nie lubimy spac "do siebie" przeszkadzaja nam oddechy:)))
Kuzwa dwa stare gruchoty :P :P
Star, zycie bym oddala za dwie osobne sypialnie! Kiedy na etapie wojny z kotami, on spal z Toya w goscinnym, ja bylam najszczesliwsza. Ale goscinny na dluzsza mete odpada. Cale zycie spalam sama i druga osoba przeszkadza mi obok, przez 36 lat jeszcze sie nie przyzwyczailam.
UsuńMam dwie sypialnie, znaczy z goscinna, ktora jest wolna przez 50 tygodni w roku i co z tego? Raczej sie rozwiedzie niz wyjdzie do drugiej sypialni albo mnie pozwoli pojsc. On nawet jak bylam po operacji stopy i trzeba bylo bardzo uwazac, zeby gdzies mnie nie dotknac przez sen to spal na krawedzi wpiety pazurami w materac ale przy mnie. Kuzwa po przeszczepie kiedy jeszcze uzywalam pieluche na wszelki wypadek, bo nie wyrabialam do lazienki tez spal przy mnie.
UsuńPantero ja nawet o dwoch koldrach nie moge marzyc:))) ale szczerze to sama nie chcialabym dwoch kolder, skoro juz jest to lubie czuc, ze jest;)))
A nie, ja zupelnie odwrotnie. Dwie koldry to minimum, nie zasne, kiedy ktos jest za blisko mnie, bukbron zeby mnie dotykal. Ale powtarzam, wolalabym osobny pokoj, bo chlop chrapie i gada przez sen.
UsuńOooooo, to moje najskrytsze marzenie.... Chlop sie ciezko obraza, jak zrozpaczona chrapaniem do drugiej sypialni sie wyniose :(.
UsuńMoj by sie ucieszyl, bo wmawia mi, ze ja tez chrapie. A przeciez damy nie chrapia, prawda? :)))
UsuńPrzenigdy :). Czasami maja tylko przejsciowa niedroznosc dróg odechowych ;)
UsuńJa powinnam sypiac w masce, bo mam mocny bezdech nocny, do 90 razy w ciagu jednej nocy. Badali mnie w raboratorium snu. Ale nie chcialam, bo potem przez caly dzien nosilabym na paszczy odcisniete kontury tej maski. To juz wole umrzec.
UsuńNie rób tego ...
UsuńMoj tez na bezdech cierpi i wmawia mi, ze mam omamy. Co jakis czas sprawdzam, czy jeszcze cieply ;).
Oprocz odciskow maski, przeciwko niej przemawia jeszcze to, ze ja sypiam na brzuchu albo na boku, a w tym ustrojstwie trzeba spac na bacznosc na plecach. Nie usnelabym, a lubie spac. Innej metody mi nie zaproponowano. Co wiec mam robic?
UsuńBiedna ta twoja ofiara, w srodku nocy z wyrka wykopywać :D :D
OdpowiedzUsuńOj tam, zaraz biedna! Niech nawet w nocy nie zapomina, ze ma zone. ;)
UsuńBiedny monsz:-)Mam nadzieję,ze nie szykuje slodkiej zemsty:D
OdpowiedzUsuńToyka Toyką ale widzę pięknego kotka-księżniczkę :D jak sobie grzecznie śpi:-)
Bulka jest juz z Toyka dobrze zakolegowana, ociera sie o nia i czesto spia blisko siebie. Miecka dalej na nia syczy, ale ona syczy na kazdego.
UsuńWidać za coś zasłużył 😀. Nie no na przemoc domową to raczej nikt nie zasłużył.
OdpowiedzUsuńA tak poważniej też zawsze pilnowałam, żeby Schwarz nie spał z nami w łóżku z tych samych powodów, więc rozumiem zamysł i popieram.
Pozdrawiam
Toyka ma swoje wypasione lozko, wygodniejsze bez mala od naszego wlasnego, wiec tego... nie ma i juz!
UsuńE tam. To tylko mąż, co się przejmujesz?
OdpowiedzUsuńNo co Ty! Jeszcze by mi zszedl w nocy po takiej akcji i ogdowialabym niechcacy. :)
UsuńEee... Ja nie owdowiałam i musiałam się fatygować z rozwodem :)
UsuńDzie no? Na starosc mam sie rozwodzic? A kto by mnie chcial taka przechodzona?
UsuńA po cholerę komu kolejny problem?
UsuńA co, mam sie sama meczyc? Potrzebuje kogos do sprzatania i dogladania samochodu.
UsuńTaa...
UsuńNo tak. Ja jestem slabom pciom i mna trzeba sie opiekowac. ;)
UsuńTiaaa...
Usuń:)
Nie tiaaa tylko tak.
UsuńTiaaa...
UsuńOj tam.
UsuńUśmieliśmy sie z Cezarym przeczytawszy powyższe bo wyczyny Toyki bardzo do zachowania naszej Zuzi podobne.A to huncwoty niepoprawne!:-)Od pół roku mamy z nią jednak spokój, bo została wraz z resztą psów wyekspediowana do przyległgo do naszej sypialni pokoju. Tam jest kanapa, fotel, dywan i ogromne psie legowisko. Po prostu psi pokój (co widać po masie kłaków na dywanie!:-)
OdpowiedzUsuńCzłowiek chce sie w nocy po prostu normalnie wyspać i wypoczać bez nagłych przerw.Nam psiska dostarczaja tych przerw jak w środku nocy chcą wyjsc na dwór i sobie tam radośnie i rozgłośnie poujadać oraz powyć do księżyca!W domu słychać wszystko, rzecz jasna!:-))
Musicie zatem jeszcze dodatkowo wygluszyc sciany, a potem niech sobie pieski wyja i szczekaja do wypeku. :))) Chyba w sama pore zapobiegliscie wiekszemu nieszczesciu, wyprowadzajac Zuzie gdzie indziej, bo teraz mielibyscie nie jednego, ale cztery psy pod koldra i predzej czy pozniej sami szukalibyscie azylu w innym pokoju, bo braklo by na lozku miejsca. :)))
UsuńAle się uśmiałam!!!! Nasz od pierwszej nocy spał ze mną- przyczyna była prosta- cała hodowla była zainfekowana świerzbem i maluszek strasznie uszka rozdrapywał, więc spalam z nim razem, trzymając w ręce te łapki, by nie drapały uszek. Na szczęście po podaniu leków po tygodniu było wszystko w porządku, ale maluszek nadal układał się do spania u mnie, a spał wtulony w moją szyję.Po miesiącu wieczorem zaganiał mnie bezczelnie do łóżka. I spał sobie tak ze mną ponad 16 lat.
OdpowiedzUsuńGdy jeszcze z przyczyn lokalowych sypiałam ze ślubnym w jednym łóżku to mu przez sen przyłożyłam pięścią w oko. Ale nie dlatego, że się we śnie z kimś biłam - ja po prostu się przeciągałam.Przez wiele lat każde łóżko było dla mnie za małe, bo okropnie się rzucałam w nocy. Teraz potrafię calutką noc przespać w jednej pozycji.
Jeszcze w Polsce nasz Urwis spal ze mna w lozku, ale zaczely mi przeszkadzac jego czarne klaki na bialym przescieradle. Mial wtedy juz chyba rok albo nawet wiecej, kiedy zaczelam odzwyczajanie od spania w lozku. Kosztowalo mnie to kilka nieprzespanych nocy, ale dalam rade. Rodzice przejeli juz koszyczkowego psa, kiedy wyjezdzalam na stale do Niemiec, do konca zycia nie spal juz nigdy w lozku.
UsuńAnabell z tym kreceniem sie po calym lozku to jestes moja siostra:)) Ale o moich metodach spania to chyba popelnie notke u mnie, bo to za duzo na komentarz:))
UsuńJa tam troche sie przewracam, ale w miejscu, nie wedruje po calym wyrku i nie macham lapami. :)
UsuńFantastycznie opisujesz Burka Waszego i jej perypetie z Wami 😁 nie wiadomo, jaką Toyka ma przeszłość, teraz nabrała chyba już pewności, że hej nie wyrzucicie i poczuła się czlonkinią stada.
OdpowiedzUsuńNasz kot potrzebował około roku, żeby tak naprawdę się zadomowic. Chociaż różnica w jego zachowaniu była subtelniejsza.
Biedny ten Twój ślubny 😉 teraz będzie się bał zasnąć, żeby znowu nie oberwac 😁
Niech sie boi, gorzej gdybym ja musiala bac sie jego, co nie? :)))
UsuńOczywiście :))
UsuńNo wlasnie! A poza tym nigdy nie wkradnie sie w nasz zwiazek nuda. :)))
UsuńJa też lubię sypiać sama i nie martwi mnie to, że Myk nie sypia ze mną :)
OdpowiedzUsuńMiecka sypia, a Bulka tez by chciala, ale zolza jej nie wpuszcza, zaraz syczy i warczy jak trygrys. Nawet na mnie warczy, kiedy przewracam sie z boku na bok. :)
UsuńNie masz życia ze ślubnym teraz:) Mój Cynamonek chętnie spi ze mną, ma jednakowoż problem z podsikiwaniem...nie ma nic piękniejszego niż naciągnięcie na siebie lodowatego rogu kołdry:p A że to starzec i nie jego wina to odpuszczam.W końcu facet w łózku.
OdpowiedzUsuńA nie mozesz mu pieluchy na noc zakladac?
UsuńChlop juz mi wybaczyl... :)))
Nie toleruje☺
UsuńOj tam, to kwestia malego treningu, przekupstwa smaczkami i takie tam. Nosilby jak ta lala.
UsuńJa juz jakis czas temu przegonilam koty z sypialni, bo Tiggy to jeszcze spokojnie sie ukladal w nogach i tylko rano nas budzil, ale Miguska to sie krecila jakby jej ktos pieprzu pod ogon nasypal, w te i wewte a najgorsze ze cala noc potrafila lazic nam po glowach. Teraz juz sie przyzwyczaily, Tigus czasami potrafil sie przemycic niezauwazenie, potem jest zaskoczenie bo czlowiek na przyklad robi rozne figle-migle, a tu nagle w kulminacyjnym momencie kot wylazi spod lozka i sie paczy :-))) To terqaz sprawdzam pod lozkiem codziennie.
OdpowiedzUsuń:))))))))))))))))) Nooo, mozna w nerwice popasc albo innego niebezpiecznego skurczu dostac, jak taki kot nagle sie z nicosci pojawi. :)))))
UsuńA one to potrafią :))) Paczysz za siebie, kota nie ma, paczysz po raz drugi, a ten się gapi. Skąd się wziął? Nie wiadomo ...Zawał murowany czasem ;)
UsuńNasze sa jakos bardziej dyskretne, jak sa figle-migle, to koty znikajo i nie podgladajo.
UsuńNo, to mu się dostało! I ma dobry powód do narzekania:))))))))))))))))))
OdpowiedzUsuńNo dzie, Ninka! Nie narzeka, boi sie, ze znow oberwie. :)))))
UsuńCo to taka przemoc domowa. Ja mojemu za kawalerskich czasów złamałam nogę w kostce, a on i tak się ze mną ożenił hahaha. Przez 17 lat spania w jednym łóżku, nie raz miałam jego łokieć między łopatkami, a co się osłuchałam chrapania i gadania. Jak zwolnił się pokój po mamie, zabrałam poduchę pod pachę i się wyprowadziłam. Kizia-Mizia spała czasem w nogach, Beza po wieczornych pieszczotach idzie na swój fotel, na wyciągnięcie ręki.
OdpowiedzUsuńBo Beza jest bardzo dobrze wychowanym kotem, to prawdziwa kocia dama.
UsuńJakzes tego dokonala ze zlamaniem nogi? Ja na miejscu Bodzia nigdy bym sie z Toba nie ozenila, zbyt ryzykowne. :)))
Opowiadałam Wam, jak kamyczek wielkości talerzyka wrzuciłam do wody, a on odbił się od innych rzecznych kamyczków i trafił w kostkę. Nie przyznał się, chociaż kulał, a na drugi dzień przykuśtykał do mnie na trzecie piętro z nogą w gipsie.
UsuńCo do figli, to Kizia-Mizia wskakiwała Bodziowi na plecy hahaha
Ze tez Bodzio nie nabawil sie przy tym nerwicy wegetatywnej. Mogl biedak popasc w chroniczna impotencje. :)))
Usuńhahahaha.
UsuńDobrze, ze Beza go nie denerwuje. :)))
Usuń:-)))) Ślubnego z wozu, no to nieźle ! ;-P Potem zawsze można powiedzieć że to przez psa :-))))
OdpowiedzUsuńMiałam kiedyś taakie psa, tyle że mniejszy bo jamnikowaty. Też taki cwany , czekał jak pośniemy i wślizgiwał się pod kołdrę ;-)
Cfane bestyje :D
Mnie się czasem zdarza Gutka zrzucić z kołdry, bo mi się w nogach układa :-)
Slubny z wozu, babie lzej. A i dla psa w razie czego wiecej miejsca. :)))
UsuńKiedy mnie zdarzy sie Miecke ruszyc podczas zmiany pozycji, zawsze glosno mnie osobaczy.
No ubawiłaś mnie!:D ja dźgam W. gdy zdarzy mu się chrapać i zwykle słyszę "ja nie chrapałem" ;)
OdpowiedzUsuńJakby nie było to wspaniałe wieści o Toyce!
Moj tez zaprzecza, ze chrapie. Ja zreszta tez. :)))
UsuńDo trzech razy sztuka
OdpowiedzUsuńPołakałam się ze śmiechu :DDD
Rybenka, tu nie ma nic do smiania, to dramat z merzobujstwem w tle. :)))
UsuńŻe niby dla sondu miałabyś usprawiedliwienie??:pp
UsuńZelazne alibi i okolicznosc lagodzaca. ;)
UsuńJak znam mojego ślubnego to by mi nie wybaczył;)
UsuńBo pewnie nie kocha Cie dostatecznie mocno :ppp
UsuńNa to wygląda
UsuńChlip
Chlip
; )
Nie plakaj, Rybenka, milosc Ci fszystko wybaaaaczyyyyy...
Usuń:) Miał chłop szczęście, że tylko tak, to się skończyło. Ja kiedyś we śnie, o mały włos, nie wybiłam Mężowi oka. Następnego dnia miał piękne dwie rysy pod okiem i od tego czasu nie próbował mnie budzić, jak krzyczałam we śnie. :)
OdpowiedzUsuńBoguska, to Ty jestes lepsza ode mnie! Dobrze, ze chlop nie poszedl zrobic obdukcji, bo cienko bys spiewala. :)))
UsuńWszystkim mówił, że urządził się tak, jak wszedł po psa, pod krzak, dopiero dzieci wsypały nas do mojej Mamci, jak to naprawdę było. :)))
UsuńDzieci to najwieksi zdrajcy dla wlasnych rodzicow, niewdzieczne darmozjady! :)))
Usuńbiedny chłop, w nerwicę go wpędzisz ;)))
OdpowiedzUsuńOj tam zaraz w nerwice. :)))
UsuńPo prostu przeraziłaś wszystkich:)))) Ale się uśmiałam:)
OdpowiedzUsuńA ja ja sama sie przerazilam! To tylko ja wiem. :)))
Usuń