wtorek, 2 kwietnia 2019

Gdyby nie one...

... codziennosc bylaby strasznie ponura. Te zwierzaki kosztuja majatek, ograniczaja zycie, brudza i rzygaja gdziepopadnie, czasem denerwuja, bo nie chca sluchac, absorbuja i powoduja rąkopadanie. Ale czymze bez nich bylby swiat? Wystarczy byc smutnym albo chorym, a one juz sa i pocieszaja, lecza, ogrzewaja wlasnym niewielkim cialkiem, rozumieja bez slow i chca pomagac, bo wbrew wszelkim pozorom, nasze dobro lezy im na serduszkach. Kochaja nas bezwarunkowo, nawet koty, bo psy na pewno. Sa lepsze od ludzi, bardziej szczere, nie graja, nie udaja. Niektore sa nawet gotowe oddac za nas zycie. Jak ich nie kochac?
Kiedy odszedl od nas Fusel, spakowalam jego wszystkie rzeczy, wynioslam do piwnicy i zapomnialam. Podczas porzadkow wygrzebalam jego koszyczek i chcialam oddac do schroniska, ale wciaz nie moglam sie zebrac, zeby tam pojechac. Ktoregos dnia wpadlam na pomysl, ze moze przyda sie kotom, a jak nie, to zawsze bede mogla zawiezc go do schroniska. Miecka, ktora znala Fusla, jako male kocie czesto sie do niego tulila, pozniej z zadnym innym psem nie nawiazala tak bliskich kontaktow - bardzo skrupulatnie koszyk obwachiwala. Zastanawiam sie, jaka pamiec maja koty, czy Miecka mogla w ogole pamietac Fuselka i czy po tylu latach koszyczek jeszcze nim pachnial? W kazdym razie od razu zaanektowala koszyczek dla siebie i malo co z niego wychodzila. W nocy tez w nim spala i dopiero nastepnego dnia na chwile przeniosla sie na parapet, chyba tylko po to, zeby Bulce nie wydawalo sie, ze ma do niego jakiekolwiek prawa.






No doslownie przyrosla do tego koszyka, dzien i noc w nim siedzi, a wychodzi na krotko do kuwety i do miski.

Bulczyk od czasu do czasu wybiera sobie do spania lazienke. Probowalam sie od niej dowiedziec, skad u niej takie ciagoty do spania na twardej pralce. Zaczela lapac figury, zeby pokazac, ze nawet na pleckach dobrze sie tam odpoczywa. Pozniej uznala rozmowe za skonczona i zabrala sie za toalete, a na koniec poszla do sypialni. Czy mi sie zdaje, czy Bulczyk zerka lakomym wzrokiem na Mieckowa swietosc? No a potem nastapilo najgorsze, Bulka zastawila wstep do sypialni i dopiero, kiedy ja szlam spac, Miecka miala mozliwosc do niej znow wejsc.






I tylko Toyka ledwie oko otworzyla, tak bardzo miala wywalone na kocie dramaty i walki plemienne.


Miecka dlugo nie mogla sie uspokoic, tak ja zatchla bezczelnosc Bulki, choc ta ostatnia dawno juz spac poszla do salonu. Siedziala najpierw dlugo na szafce nocnej i nie mogla sie zdecydowac, co robic, czy poddac sie mimo nerwow gilganiu, czy raczej udac sie do nowego-starego koszyka. Ja oczywiscie nie odwazylam sie jej dotknac, bo nie chcialam oberwac, znam bowiem ten stan kociego wqrwu az za dobrze. Czekalam wiec czytajac. Wqrw byl jednak na tyle duzy, ze w takim stanie kocia skora i futro nie przyjelyby porcji dotykow. Miecka zdecydowala, ze lepiej od razu pojdzie spac.




A upodobanie do koszykow nie ustaje.




I jeszcze opowiem Wam o wczorajszym primaaprilisie. Nasza najmlodsza corka wyjechala na urlop. Jej kolezanka wyszla za maz za Turka i jechala do niego, wiec nasza zabrala sie razem z nia, zeby tam pobyc. Miala wracac 6 kwietnia w sobote. W dniu, kiedy wyjezdzala, poprosila meza, zeby odwiozl ja na dworzec jej autem i potem zaparkowal pod naszym domem. Zawsze tak robi, kiedy gdziekolwiek wyjezdza, bo samochod wprawdzie i tak stoi na ulicy, ale jakby go ktos rabnal, to szybciej zauwazymy i zameldujemy gdzie trzeba. Tak tez bylo tym razem. Jak wiecie, ja juz rzadziej chodze na balkon, bo nie pale, ale slubny wyszedl i wracajac zameldowal mi, ze corki auto nie stoi. Juz-juz robilam krok w strone balkonu, zeby oesu! sprawdzic, kiedy przypomnialo mi sie, ze jest 1 kwietnia. Rozesmialam sie szyderczo i powiedzialam slubnemu, ze prawie mu sie udalo. Siadlam sobie do komputra i przy okazji zerknelam w smarkfona. O, jest wiadomosc od corki: "Mama, kolezanka musiala nagle wracac do Niemiec, wiec i ja przyjechalam, wzielam samochod, wiec nie zdziw sie, ze nie stoi pod domem" Heee...? Jak oparzona polecialam do okna, no nie stoi rzeczywiscie, czyli slubny mnie nie oszukiwal. Dobrze, ze to nie ja poszlam pierwsza palic, bo gdybym zobaczyla brak jej Merola, jak nic dostalabym zawalu serca i moze predzej zameldowalabym na policji, niz spojrzala w telefon.





56 komentarzy:

  1. Mysle ze tak, Miecka pamieta Fuselka, musiala kochac pieska i jak przynioslas koszyk wspomnienia wrocily, a zapach jest bardzo wazny dla zwierzakow i moze ciagle byc w tym koszyku.
    Wczoraj bylam w schronisku, maja tam od razu sklep, kupilam chrupki dla psow, kotow i troche smakolykow, dla schroniska, no i troche porozmawialam z dziewczyna przy kasie glownie o pieskach bo wspominalam mojego, kiedy powiedziala mi ze moge winda zjechac i zobaczyc pieski do adopcji, podziekowalam ze nie bo bede plakac, no i tak sie poplakalam, jechalam i plakalam w glos.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kochana jestes, sama nie mozesz dac domu, to choc w inny sposob wspierasz te sieroty. Pewnie Wasze schronisko nijak ma sie do tych polskich, musi byc bardziej zadbane, nie tak przeladowane, ale dla jego mieszkancow to i tak wiezienie.
      Nigdy bym nawet nie przypuszczala, jak bardzo Miecka przyrosnie do tego koszyka. Koty szybko sie nudza nowymi zabawkami, legowiskami, domkami, a ta nie, caly czas tam siedzi, w dzien czesto, a w nocy zawsze. Tyle juz dni...

      Usuń
    2. Az sie boje zeby Bulka nie weszla jej w ten koszyk. W razie czego trzeba Bulke wygonic, ona sie nie obrazi, to ksiezniczka po niej to splynie a Miecka jest taka wrazliwa, ona nie moze miec wiecej stresu.

      Usuń
    3. Tak, Miecka to wielki nadwrazliwiec i pewnie z tego wlasnie powodu nie moze i nie chce zaprzyjaznic sie z drugim kotem. Za to obydwie maja dobre relacje z psami, z Fuslem, Kira, Placzkiem i teraz z Toyka.
      Bedziem bronic Miecce koszyczka jak niepodleglosci!

      Usuń
  2. Aniu, zwierzaki mają pamięć do zapachów, bo to jest ich ważny zmysł. Zdjęcia Miećki cudowne, ale Bułka potrafi Jej zrobić koło pióra...😍😘

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bulka to zaczepnik, do perfekcji pojela sztuke zaczepiania Miecki. Dla niej to zabawa, a Miecka potem godzinami przezywa jak zaba okres. :)))

      Usuń
  3. Wielka szkoda, że kocice się nie dogadały. Fajne zdjęcia kotek, bródka Bułki zawsze mnie uwodzi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wyglad najniewinniejszego aniolka, a duszyczka diabelska w tej Bulce. Miecka za to wyglada na uosobienie zla, a tyle dobroci i uczuciowosci sie w niej kolacze. :)
      Ksiazki mozna pisac.

      Usuń
  4. W 2012 roku odszedł nasz kot Fin. Sąsiedzki koci kumpel wiele dni nie odchodził od jego grobu. Leżał na nim, tarzał się, spal, to bylo niesamowite.
    I niech ktos powie o "tylko zwierzęciu"...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To sa moje dzieci, adoptowane co prawda, ale dzieci. Kiedy umieraly w domu najpierw Fusel, a potem KIra, Miecka dlugo zegnala sie z nimi, wachala, krazyla wokol koszykow, w ktorych lezaly, dotykala lapka. Bulka nawet nie spojrzala w te strone.

      Usuń
  5. Ma się Miećka z tą Bułeczką. Ale fajnie, że ten koszyk tak jej podpasował. Zapach, jeśli rzeczywiście jeszcze został (Czy trzymałaś ten koszyk w worku foliowym? Bo jeśli tak,to bardzo możliwe) odbiera jako przyjazny, co pewnie dobrze jej robi na samopoczucie.
    Wiśnie i inne takie z poprzedniego posta cudowne! U nas dopiero forsycje zaczynają, a i te nie wszędzie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zadnej nic nie brakuje, bo nie mozna powiedziec, ze tylko jedna jest agresorem, a ta druga to aniolek. Tak na zmiane sie napadaja.
      Oczywiscie, ze trzymalam w worku foliowym, jak wszystko w piwnicy, bo by sie zakurzylo. Niby koszyk dokladnie umylam po smierci Fusla, a materacyk wypralam, ale pewnie jakis slad zapachowy po nim pozostal.
      U nas forsycje lada dzien beda przekwitac.

      Usuń
  6. Miecka ma cudne oczka :) A Toyka leniwe :)))
    Fotki zwierzow mozna ogladac na okraglo!! Ja juz nie mam szkudnikow, ale zobacze je za pare dni, juz sie ciesze :))
    Wisniowy zawrot glowy z poprzedniego postu juz wczesniej obejrzalam, a dzisiaj zrobilam powtorke z rozrywki przy porannej kawie. Japonia Pani kochana! Japonia po prostu!!
    Nocne tez piekne...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No i co, Basia, nie naszla Cie jeszcze ochota na wlasne szkudniki? Tak fajnie miec je na codzien w domu...
      Wisnie oszalaly, z dnia na dzien wybuchly bez ostrzezenia, wszedzie jest tak cudnie kolorowo, za chwile eksploduja liscie na drzewach. Za moment nastapi inwazja mniszkow, juz zolca sie pojedyncze sztuki.

      Usuń
  7. Jak mi ten czarny kociak mojego przypomina...
    Zwierzaki mają cholernie wiele plusów. Ale jedno co zauważyłam, od kiedy mieszkam bez futrzaków, że mam wolność. Zauważyłam nagle, że mogę działać spontanicznie i wyjeżdżać na dłużej. Po latach, to jakbym odkryła Amerykę w puszkach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No niestety zwierzaki w domu mocno te wolnosc ograniczaja, trzeba kombinowac albo szukac opieki. Zawsze jest cos za cos. Ty nie masz na codzien teatru, nikt nie przychodzi sie przytulac, nie pociesza, kiedy Ci smutno.

      Usuń
    2. Zgadza się. Nikt mi też nie położy się na plecach kiedy bolą. Tak moja kota robiła i ból znikał.

      Usuń
    3. Miecka leczy mnie co wieczor, kiedy leze juz w lozku i czytam, ona kladzie mi sie na brzuchu, poddaje pieszczotom i mruczy z terapeutyczna czestotliwoscia.

      Usuń
  8. Miećka w tym koszyku znalazła swój azyl i dobrze by było aby on już pozostał tylko jej :)

    Ze zwierzakami raźniej w domu, nawet jeśli to jest taki Myk który nie jest przytulaśnym kotem, ale lubi być w pobliżu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Juz po Kirze obiecywalismy sobie zadnego psa wiecej, zwlaszcza ze mielismy dwa koty do obslugi. Ale kto raz mial psa, ten dlugo nie wytrzyma bez.
      Nie bylabym taka pewna, ze koszyczek juz na zawsze pozostanie Mieckowy, bo Bulczyk to inwazor i juz z wielu takich azyli Miecke przepedzala.

      Usuń
  9. Majac kilka zwierzat 24/7 codziennie zdobywasz nowe obserwacje ich zachowan. Nigdy nie masz nudno.
    Jak wszyscy ja tez mysle ze koszyk jest nasiakniety zapachem dawnego psa a kotka ma go zaprogramowany w swej pamieci.
    Ta Miecka jest troche podobna do mego znajomego kota.
    Tutaj w USA prima aprylis obchodzi sie bardzo slabo a wielu ludzi nawet nie zna tego zwyczaju. Zbliza sie dzien oblewania woda a zapomnialam jak sie on fachowo nazywa - tego to juz kompletnie nie znaja a fakt ze gdzies na swiecie istnieje przyjmuja z wielkim zdziwieniem i przekrecaniem oczami. Zreszta czuje sie podobnie slyszac o zwyczajach niektorych nacji.
    Zycze by u Ciebie nie wybuchla wojna domowa :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Smigus dyngus sie nazywa i co wielkanoc dziekuje opatrznosci, ze zyje w kraju, gdzie nie ma tego idiotycznego zwyczaju. W Polsce strach bylo wyjsc na ulice, bo bandy oczubialych mlodziencow walily wiadrami po calosci. W tym roku bede w Polsce w swieta, wiec poniedzialek spedze w domu.
      Az sie wierzyc nie chce, ze zapach Fusla przetrwal tyle lat, on zmarl w 2011, ale chyba tak jednak jest.

      Usuń
  10. Star za kotami nie nadążysz )))) mamy z nimi ogrom radochy i czasami smutku, niestety.Ale bez nich sobie nie wyobrażam, bez zwierząt znaczy. Trzymaj się ciepło i wiosennie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jesu, z kim Ty rozmawiasz, Teatralno? Przecie Star jeszcze nie komentowala. :)))

      Usuń
    2. :))) fakt, nie komentowalam, bo co ja mam do powiedzenia na temat kotow? znam je tylko dzieki Waszym opowiesciom. Ale zgadzam sie, ze Miecika na 100% upodobala sobie ten koszyk ze wzgledu na pamiec o swoim dawnym przyjacielu.

      Usuń
    3. No prosze, Teatralna sciagnela Cie telepatycznie. :)))

      Usuń
    4. cholera przepraszam Pantero oczywiście, że rozmawiam z Tobą )))))) ale czytałam właśnie Star i pewnie mi w głowie siedzi he he poza tym musisz mi wybaczyć,
      bo jestem chora !!!i chyba mam coś także z głową !
      oraz bardzo mi się podobają kosze dla zwierząt zwłaszcza kotów, niestety moje koty śpią na fotelach, kanapach, ma kanapie w mojej pracowni, tylko nie w koszach i miejscach dla nich przygotowanych. szkoda.

      Usuń
    5. Moje tez spia WSZEDZIE, tylko nie w miejscach dla nich przeznaczonych. Zawsze po pierwszym entuzjazmie nowe poslania/zabawki/urzadzenia ida w kat. Tym razem jednak Miecka dzielnie trwa na posterunku, co mnie wrecz zdumiewa. Chyba jednak zapach Fusla zostal, a koty maja wspomnienia. No bo jak to wytlumaczysz?

      Usuń
  11. Jak ja zazdroszczę wszystkim psiarzom i kociarzom:). Niestety nie mogę mieć zwierząt w domu z uwagi na częste wyjazdy. Ale jak zakotwiczę gdzieś na stałe, to: jeden pies pasterski i dwa koty norweskie leśne. Na mur:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A jakby tak adoptowac ze schroniska jakies wielorasowe sieroty i dac im kochjacy dom? Nawet nie wiesz, jak beda Ci wdzieczne. Te rasowe zawsze znajda domy.

      Usuń
    2. Prawda, miewałam pół-rasowe sieroty, stąd mój sentyment do norweskich kotów. Na pewno będzie tak, jak mówisz- pojadę do schroniska i wrócę z pękniętym sercem, że nie mogłam ich wszystkich zabrać ze sobą..:)

      Usuń
    3. Wyznaje motto Suminskiej, ze nie powinno sie zwierzat rozmnazac, dopoki ze schronisk nie zniknie ostatni pies i kot.
      Nie musisz jezdzic do schroniska, wejdz w kontakt z jakas fundacja, ktora masz w poblizu. Ona ma na pewno sporo do zaproponowania, bo liczba bazdomnych zwierzat nie maleje.

      Usuń
  12. Niesamowita historia o koszyczku!!
    Ja bedę zastępcza mamą przez kilka dni dla słodziaka piesa, rany jak sie cieszę!

    A z tym autem, buhahahahaha!! Teraz już wiesz, czemu nie palisz!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zeby nie dostac zawalu, kiedy corka noca sciagnie wlasne auto spod naszego domu? :)))
      Pochwalisz sie zdjeciami podopiecznego?

      Usuń
    2. jak go dostanę to pewnie tak
      to jest cudna sunia, stworzona tylko do kochania, i oczywiście trochę wariatka:)))

      Usuń
  13. Jak się ma zwierzęta, to można wiele ciekawych obserwacji poczynić. A co do pamięci zwierząt to jest to rzecz niezaprzeczalna. Dlaczego psy i koty po śmierci właściciela często znajdowane są przy mogile tegoż ich pana, względnie reagują w nie do końca zwyczajny sposób na rzeczy po zmarłym. Ostatnio widziałem filmik, gdzie kotu pokazano zdjęcie jego zmarłego właściciela, a zwierzak zaczął łasić się do telefonu. No i jak można w takich sytuacjach mówić, że zwierzęta są mniej rozwinięte od nas w jakichś sferach.

    A na razie to nie wiem czy coś pokażę z tych grafik na blogu coś niecoś. Bo do końca nie pasują do konwencji. Może założę kolejny blog? Sam nie wiem.

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jezeli masz zamiar rozwijac pasje i rysowac regularnie, to z pewnoscia warto zalozyc nowy blog, ale jesli bedziesz rysowal sporadycznie, to lepiej wklejac pojedyncze prace w istniejacym juz blogu. Ja jestem zwolenniczka prowadzenia jednego blogu, za to porzadnie, a nie rozdrabniania sie na kilka, ktore, wiem z doswiadczenia, beda lezaly odlogiem. Bo kto znajdzie czas na to wszystko, nie wstawaloby sie sprzed komputera.

      Usuń
  14. Rozowy zawrot I glowy I ten post "pozarlam" jednym tchem:-) Zdjecia przepiekne, no a zwierzyniec masz niesamowity. Kiedy tak sie naogladam tych psich I kocich fotek, poczytam o tym, co wyrabiaja, jak wesolo macie, ze masz pretekst, zeby wyjsc, to zaczynam myslec:A moze przygarnac jakas bidule? I szybko odganiam te mysli, bo wiem, ze nie moge...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziekuje, Izunia i ciesze sie, ze moglam sprawic Ci troche radochy przy ogladaniu wszystkich zdjec.
      Wziecie zwierzaka pod opieke to bardzo powazna decyzja, trzeba przemyslec wszystkie za i przeciw, ZANIM sie zwierzatko do siebie przyzwyczai i w sobie rozkocha, a potem sie okaze, ze albo nas nie stac, albo nie mamy czasu, jak to sie czesto zdarza.

      Usuń
  15. Fajne są te Twoje trzy zwierzęce dziewczyny:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I jak to dziewczyny, humorzaste i czasem klotliwe. Dobrze, ze nie maja jeszcze tych swoich PMSow, bo bym zwariowala. :)

      Usuń
  16. Jak już nie raz pisałam, zakochałam się czarno-białej kiciuni, którą Bezowy znalazł w piwnicy 7 grudnia 2001 r. Nie myślałam o posiadaniu kota, a...normalnie na jej punkcie oszalałam. Moment podjęcia tej trudnej decyzji po 13 latach był dla mnie najbardziej bolesnym dniem w życiu.
    Tak Anusia, jak napisałaś, że kto raz miał w życiu psa, ten długo nie wytrzyma bez... tak było u mnie z kotem.
    Moja Beza, dostała podobny kosz i długo był omijany z daleka, ponieważ najważniejszy był hamak na grzejniku, do momentu, kiedy postanowiłam go wyprać i zniszczyć zapach kota, jak mogłam? haha nie położyła się więcej. Hamak zdemontowałam, a kosz postawiłam pod grzejnikiem i tak jak Miećka, przyrosła do niego.
    Koty są najcudowniejszymi istotami na świecie, potem psy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O nie, Bezowa, psy zawsze na pierwszym miejscu, bo zaden kot psa nie zastapi, sa inne, ale gdybym dostala wybor, wybiore zawsze psa. Ja w ogole wczesniej nigdy nie miewalam kotow, Miecka to moj pierwszy w zyciu. Kocham tak samo, ale z psami zawsze mialam lepszy kontakt. No i psy motywuja do ruchu na swiezym powietrzu. :)

      Usuń
    2. Dla mnie koty są najważniejsze. Mojego Hipa nikt nie zastąpi, żaden inny pies.

      Usuń
    3. Zawsze sie tak mysli, a potem w nasze zycie wchodzi kolejny pies, o ktorym myslimy, ze nikt go nie bedzie w stanie zastapic.

      Usuń
    4. Anusia, ja w tym przekonaniu trwam od 29 maja 1976 r.

      Usuń
  17. U mnie Pusia też najchętniej śpi na pralce. Pod warunkiem, że nie robi się w niej prania.

    OdpowiedzUsuń
  18. Czajnik też kochał spanie na pralce. Tutaj pralka stoi w innym pomieszczeniu i biedak nie ma do niej dostępu. Masz rację, upierdliwe bywają do bólu i ograniczające, ale bez nich nie chcę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moze w Villi bedzie mial znowu dostep?
      Bez nich wiecej czasu, wiecej pieniedzy, wiecej swobody, mniej nerwow, ale zycie do dupy.

      Usuń
  19. Msz rację, Aniu - zwierzęta ogromnie urozmaicają, budują w ogóle naszą rzeczywistosć.
    Są powodem radosci i zmartwień. Nieustannego ruchu. Powodem wyjścia na zewnatrz, troski i radosci. Ucieczką w strapieniu. Pocieszeniem i rozśmieszeniem. Ciszą, która wszystko rozumie. Cięzko by bez nich było i pusto...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na poczatku pobytu tutaj nie mielismy zwierzat, bo chomiki i szczurki to sie nie licza. Wtedy czlowiek tak nie odczuwal ich braku, ale pozniej, po smierci Fusla, potem KIry, tak strasznie ich w domu brakowalo. Zdaje sobie jednak sprawe, ze Toyka jest juz najostatniejsza, pozniej nie bedzie juz psa, za starzy jestesmy.

      Usuń
  20. jestem pod wrażeniem,ze masz na takim kwietniku donicę ,czy Twoje koteczki nie ganiaja czasem jak szalone?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Raz juz donica spadla i zrobila dziure w laminacie, a sama sie potlukla w pis*u. Odkad jest nowa jakos koty ja omijaja.

      Usuń

Chcesz pogadac? Zamieniam sie w sluch.