Najpierw byla Mucki, czarno-biala kotka, ktora od poczatku byla dziwna. Kiedy Natalia jeszcze mieszkala sama, kocica juz wtedy protestowala przeciwko dlugotrwalemu przebywaniu samotnie w domu, siusiala czasami na wykladzine. Corka przeprowadzila sie w koncu do innego mieszkania, razem ze swoim przyjacielem, kotka czasem siusiala. Zeby wiec oslodzic jej dole, kupili malego pregowanego kocurka, Tysona. Coz to za fajny kociak! Przytulny pieszczoch, pozwala sie miziac kazdemu, a nawet sie o to dopomina. Chudziutkie toto bylo, jak po wyjsciu z obozu koncentracyjnego, ale apetyt mialo zdwojony. Karmienie kotow odbywalo sie osobno, bo Tyson wciagal swoja porcje nosem i zaraz zabieral sie za miske Mucki, a ta znow zastanawiala sie, obwachiwala, cudowala - dlugo trwalo, zanim w ogole zdecydowala sie zamoczyc w karmie jezyk. A jak ona pije! Zawsze moczy w misce lapke i dopiero ja oblizuje. U niej wypicie paru lykow trwa dlugo.
Miala wiec towarzystwo, ale to nie pomoglo, znaczenie katow trwalo nadal. Ktoregos dnia corka po powrocie z pracy wsunela stopy w kapcie, a te byly mokre i cuchnace. Tego bylo jej za wiele, zlapala kotke i zawlokla pod prysznic, a ta zmora (w obronie wlasnej) ja ugryzla. Zaraz tez zawiozlam corke do szpitala, gdyz ugryzienie kota moze byc bardzo niebezpieczne, ma cos w slinie, co mogloby spowodowac nawet sepse. Kuracja antybiotykowa i trzy dni gipsu uchronily Natalie od najgorszego. Od tego dnia moja corka postanowila pozbyc sie tego stworzenia. Mieszkanie smierdzialo tak bardzo, ze dopiero dosc drogi spray kupiony w internecie zdolal ten odor usunac. Ilesmy sie z corka naszukaly i napytaly roznych fachowcow, co moze byc przyczyna takiego zachowania kota. U niej w domu kocie toalety stoja w kazdym kacie, mojej Maciejce wystarcza jedna stojaca w lazience, granulat u niej zmieniany jest codziennie, ja zmieniam raz w tygodniu (kupki usuwam). Nic to nie przynosi. Duzo nie brakowalo, a Mucki pojechalaby do Polski na wies, ciotka znajomego szukala kota. Tam pewnie Mucki czulaby sie dobrze, a sikac moglaby gdzie popadnie. Tym razem jednak Marco, przyjaciel corki, nie zgodzil sie na rozstanie z kotka. Ta odwdzieczyla sie tym, ze zaczela zalatwiac grubsze potrzeby na dywany. Natalia ma juz tego wszystkiego dosyc, wieczne sprzatanie, kupowanie drogich utylizatorow smrodu kocich wydzielin. Marco sprowadzil nawet siatke na balkon, zeby koty bezpiecznie mogly swiat ogladac, kibelek tez tam zainstalowal, ale niestety nie pomoglo.
No coz, nie moj kon, nie moj woz, ale chyba nie wytrzymalabym w takim mieszkaniu. Ciekawe, co z tego wyniknie...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Chcesz pogadac? Zamieniam sie w sluch.