Slonce jeszcze nie wstalo, mgly snuly sie po polach, kiedy wyruszylismy w droge w kierunku Polski, a konkretnie granicy polsko-niemieckiej, ktorej wlasciwie juz nie ma. Egzystuje gdzies tam na mapie, ale w swiecie realnym nie istnieje.
Mozna tak sobie podrozowac przez cala Europe i nie zauwazac kolejnych granic. Kiedy sobie przypominam wczesniejsze jazdy do Polski, pierwsza dluga kolejke na granicy niemiecko-niemieckiej w Helmstedt, dokladna kontrole, pozniej jazde po betonowych plytach w DDR, druga dluga kolejke na granicy niemiecko-polskiej i wreszcie tluczenie sie po drogach, ciezarowki i klopoty z ich wyprzedzaniem, jazde przez Poznan, Konin, Zgierz, by wreszcie po kilkunastu godzinach dotrzec do Lodzi - to bardzo sie ciesze, ze Niemcy sie zjednoczyly, a Polska weszla do unii. Szybko, wygodnie po autostradach, bez uciazliwych i dlugotrwalych kontroli granicznych. Co za luksus!
A my skoczylismy do Slubic spotkac sie z moimi rodzicami, zrobic zakupy, zaopatrzyc sie w papierochy i wrocic. To "tylko" 400 km w jedna strone. Zeby bylo weselej, w drodze okazalo sie, ze autostrada A7 jest w okolicach Salzgitter zamknieta, sam diabel wie, dlaczego.
Przyszlo nam wiec podrozowac jakimis bocznymi objazdami, co znacznie wydluzylo czas jazdy, ale pozwolilo podziwiac widoki, ktorych normalnie bylibysmy pozbawieni jadac autostrada.
Niebo powoli zaczelo rozowiec, mgly zanikac, robilo sie coraz jasniej. A my bylismy nadal "daleko od szosy", uwazajac zeby nie zgubic objazdu U-21.
Wreszcie gdzies za Brauschweigiem udalo nam sie z powrotem znalezc na wlasciwej drodze.
Za to widoki mielismy rewelacyjne i bardzo zaluje, ze nie wszystko dalo sie sfotografowac z jadacego samochodu przez szybe, bo dzisiaj zdjecia sa wylacznie takie.
Pogoda zapowiadala sie przepiekna, bylo bezwietrznie, dzieki czemu smugi kondensacyjne pozostawiane przez samoloty tworzyly na niebie dlugo nie znikajace wzorki w kratke.
Do Slubic dotarlismy na 11.00, rodzice byli doslownie 5 minut przed nami, co za koordynacja!
Wycalowalismy sie, pogadalismy, wypilismy kawusie, a pozniej udalismy sie na zakupy.
Sklepy wszedzie pootwierane, a przeciez byla niedziela! Ja rozumiem chec zarobku i ulatwianie zycia takim ludziom, jak my (cale Slubice byly pelne niemieckich samochodow), ale uwazam, ze to niedopuszczalny wyzysk pracownikow. Niedziela powinna byc dniem wolnym od pracy w handlu.
Dlugo sie soba nie nacieszylismy, trzeba bylo zjezdzac do domow, kazdy w swoja strone, zeby zdazyc przed zmierzchem na miejsce. Ja dodatkowo musialam przygotowac sie do poniedzialkowej pracy.
Jeszcze tylko po drodze popstrykalam troche we Frankfurcie, ktory bardzo sie zmienil po zjednoczeniu Niemiec. Od roku 1990 wszyscy pracobiorcy w starych landach, czyli po stronie zachodniej, zobowiazani sa do placenia tzw. podatku solidarnosciowego na odnowe zabytkow, drog i wszystkiego, co zostalo zaniedbane i zniszczone w okresie istnienia Niemiec Wschodnich.
Efekt jest taki, ze po ponad 20 latach stan drog i budynkow po stronie wschodniej jest niejednokrotnie duzo lepszy, niz u tych, ktorzy to sfinansowali. Podobnie jest z finansami komunalnymi, te zachodnie swieca pustka, a wschodnie maja sie calkiem niezle.
Droga powrotna byla jeszcze gorsza. Nawigacja ostrzegla nas, ze przed Salzgitter utworzyl sie ponad 10-kilometrowy korek, wiec zdecydowalismy sie na powrot ta sama droga, ktora jechalismy rano, a ruch byl co najmniej trzy razy wiekszy.
Do domu dotarlismy praktycznie w tym samym czasie, co rodzice.
No, odbilo nam! Tluc sie ponad 800 km, zeby wysciskac i wycalowac mame i tate.
Jak dobrze wstać, skoro świt:))) Co za widoki!
OdpowiedzUsuńOdbiło Wam bez dwóch zdań!:P
Prawda? Ale na dojazd do Lodzi i z powrotem jednego dnia zabraklo jednak czasu i sil.
UsuńPo papierosy :((((((( Ale widoki wspaniałe. Sam byłem zdziwiony jakością dróg jak w 2008 roku jechałem do rodzinki do Stuttgartu. Widoki też były piękne. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńWiesz, nie moge byc taka w pelni idealna! Jakies wady trzeba miec, bo byloby nudno. ;))
UsuńJesteś pozytywnie zakręcona i dobrze:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Ilona
Swoje zakrecenie przyplacilam wczoraj tak potwornym bolem glowy i zmeczeniem, ze poszlam spac z kurami. Spalam, jak zabita 9 godzin.
UsuńFrankfurt i Słubice to moje okolice:) Nawet nie czuję, kiedy rymuję:)
OdpowiedzUsuńTeraz mi to mowisz? Wczoraj bylo trzeba.
UsuńWpadlabym do Ciebie na kromeczke chleba.
Spilybysmy kawe, Kote obejrzaly
i w realu blizej obie sie poznaly. ;)))
Bardzo lubię jak czasem mi tak "odbija"! Brawo! A gdybyście kiedyś dojechali kawałeczek dalej, do Zielonej Góry, to daj znać, Pantero :-) Wypijemy razem kawę i zjemy po kromeczce chleba... ;-)
OdpowiedzUsuńDzieki za zaproszenie, tym bardziej, ze nigdy w zyciu nie bylam w Zielonej Gorze. Mam do nadrobienia, bo slyszalam, ze to piekne miasto.
UsuńI niech Ci odbija na zdrowie :-)), bo to szlachetna forma odbicia.
OdpowiedzUsuńPiękne zdjęcia.
Sama sie dziwie, ze sie w ogole udaly! Byly robione w czasie jazdy, przez szybe auta i na niektorych nawet to widac.
Usuń