sobota, 5 stycznia 2013

Anonimowosc w sieci i w zyciu.

Nie bedac celebryta, czlowiek chcialby byc anonimowy, zachowac swoja intymna sfere zycia, swoje tajemnice i prywatnosc. Tymczasem rozwoj techniki sprawia, ze powoli tracimy wszystkie te przywileje, niekiedy w ogole nie zdajac sobie z tego sprawy.
Wezmy taka karte platnicza, czy kredytowa. Banki wiedza dokladnie, co robimy, gdzie jestesmy, co kupujemy i jemy, jesli dla wlasnej wygody nie placimy gotowka. Te dane mozna sprzedawac dalej.
Zamawiamy cos z katalogu, tego starodawnego w wydaniu ksiazkowym, a po jakims czasie jestesmy zasypywani innymi katalogami, ktore proponuja nam prezenty w zamian za czlonkostwo. Zastanawiamy sie, co spowodowalo, ze nagle wiele firm wysylkowych upatrzylo nas sobie na ofiary. Tymczasem wyjasnienie jest proste, ten pierwszy dom wysylkowy sprzedal nastepnemu nasze dane, tamten innemu, nastepnemu i kolejnemu. Nasze dane, wbrew zapewnieniom i przepisom, staly sie towarem, ktorym handluje sie poza naszymi plecami.
Telefony komorkowe, a zwlaszcza te najnowszej generacji, z dostepem do internetu, to skarbnica wiedzy o nas. Przechowywane dane o polaczeniach, pozwalaja uzyskac informacje, kto do nas dzwonil, do kogo my, kiedy, a nawet, gdzie sie w momencie polaczenia znajdowalismy. Dla policyjnego panstwa, jakim stala sie Polska, to ogromne ulatwienie w inwigilowaniu obywateli.
Nie wierzycie? Statystyki nie klamia. W 38-milionowym panstwie, jakim jest Polska, rocznie wplywa do operatorow telekomunikacyjnych ok. miliona zapytan z sadow i prokuratury. Dla porownania, w 84-milionowych Niemczech zapytan takich jest zaledwie 16 tysiecy w roku. Dane o nas powinny byc wedlug obowiazujacego prawa, przetrzymywane przez dwa lata. Cichcem jednak przechowuje sie je dluzej.
Kazda aplikacja zainstalowana w smartfonie, wymusza na uzytkowniku zaakceptowanie warunkow licencji, a wsrod nich znajduje sie m.in zgoda na zbieranie danych prywatnych po to, by wyswietlic nam reklame produktu, czy uslugi, najbardziej zblizone do aktualnych potrzeb. Czyta ktos warunki umowy?
Facebook i Nasza Klasa oraz inne platformy spolecznosciowe nawet sie z tym nie kryja, ze korzystanie z ich uslug oznacza zgode na przetwarzanie naszych danych. Kazde klikniecie w "lubie to" jest rejestrowane i analizowane, kazda nowa znajomosc, przeklejenie obrazka czy linka, wszystko, co tam robimy, tworzy obraz frajera, ktorym za pomoca reklam mozna manipulowac.
Zebrane o nas informacje to dane, ktore mozna przetwarzac i wiaze sie to nie tylko z czysto biznesowym niebezpieczenstwem handlu nimi, ale i pozyskiwaniem przez osoby nieuprawnione informacji o schematach naszych zachowan, stanie naszych finansow, czy np. o tym, kiedy nas nie ma w domu, bo zabukowalismy urlop przez internet.
Wielu pracodawcow, przed rozmowa kwalifikacyjna, przeglada portale spolecznosciowe w poszukiwaniu danych o kandydatach do pracy. Wszyscy ci, ktorzy lekkomyslnie umieszczaja w necie swoje, czesto kompromitujace, zdjecia lub meldunki z zycia, moga byc pewni, ze pracodawca bedzie o nich wiedzial. Nierzadko jedno takie zdjecie przekresla przyszla kariere.
Jestesmy obserwowani na kazdym kroku, coraz wiecej kamer monitoringu miejskiego zaglada nam do zycia. One sluza nie tylko do wylapywania chuliganow. W bankach kamery (logiczne), w sklepach kamery, w szpitalach, przedszkolach - wszedzie!
Nasze dokumenty maja na paskach magnetycznych coraz wiecej informacji, lacznie z odciskami naszych palcow. Dotychczas daktyloskopowanie dotyczylo jedynie kryminalistow. Zdjecia do dowodow osobistych czy paszportow musza byc zrobione zgodnie z pewnymi wytycznymi (en face, zadnego usmiechu, okreslona wielkosc i skadrowanie), by ulatwiac rozpoznawanie i natychmiastowe analizowanie naszych twarzy, blyskawiczne porownywanie ich z baza danych. Swietna sprawa w walce z terroryzmem, co my jednak tam robimy w tych kartotekach?
Wydaje sie miliardy na inwigilowanie obywateli, aparat panstwowy nie cofa sie przed niczym, by w jak najwiekszym stopniu zapanowac nad obywatelami i miec ich pod stala kontrola.
UWAGA! Na Ciebie tez patrzy Wielki Brat!
Ale nie tylko on. Nawet w rodzinie czlowiek nie zna dnia ani godziny. Przemysl szpiegowski dla prywatnych odbiorcow ma sie bardzo dobrze. Produkuje sie coraz mniejsze i sprytniejsze artykuly pomocne w szpiegowaniu, czy to podwladnych w pracy, czy wlasnych dzieci i wspolmalzonkow. Wynajmujemy mieszkanie i nie mamy zadnej pewnosci, ze wynajemca nie bedzie podgladal naszego zycia przy pomocy sprytnie ukrytych w kazdym pomieszczeniu kamer. Byla nawet glosna sprawa z laptopami podarowanymi mlodziezy przez szkole, gdzie poprzez ciagla prace kamery, mlodziez byla kontrolowana i podgladana w najbardziej intymnych momentach. Wybuchl skandal, ale go szybko zatuszowano.
Ja juz nie mam pewnosci, czy przez moja kamerke w lapku ktos tam mnie nie obserwuje. Przy tym poziomie techniki i mozliwosciach internetu, mozna sie spodziewac jakiegos robaczka w oprogramowaniu, ktory bedzie sobie na nas spogladal, kiedy my nie bedziemy miec o tym pojecia.

Wszystkie zdjecia z netu.

22 komentarze:

  1. Witaj Panterko!
    Wszystko to najprawdziwsza i jakże smutna prawda! A swoją drogą jakimż ponurym paradoksem jest fakt, iż wraz z ogromną wolnością w komunikowaniu sie międzyludzkim i mozliwościa korzystania z nieskończonych zasobów internetowych jednoczesnie straciliśmy naszą wolność osobistą, naszą bezpieczną anonimowość...Zawsze jest cos za coś i nie wiadomo właściwie, czy lepiej nam teraz niz w czasach siermięznych i zacofanych czy gorzej...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I Ja zadaje sobie to pytanie.
      Kiedy pomysle, jak skomplikowany i kosztowny byl moj kontakt z rodzicami na poczatku mojego pobytu tutaj, a jak latwo mam teraz, to rzecz jasna ciesze sie zdobyczami techniki. Ze znajomymi, nawet na drugiej polkuli, moge nie tylko tanio rozmawiac, ale nawet ich widziec podczas polaczenia. Teraz telefon nosze sobie w kieszeni, kiedys czekalo sie latami na podlaczenie. Najodleglejsze wsie zyskaly kontakt ze swiatem.
      Ale, jak piszesz, nie ma dymu bez ognia. Placimy za te udogodnienia haracz z wlasnej prywatnosci, podlegamy permanentnej kontroli. Cos za cos.

      Usuń
  2. I to jeszcze jest dziwne, ze Polacy, tak miłujący wolność i niezależnośc jednoczesnie tak przodują w tych wszystkich urzędowych inwigilacjach. Zrzucilismy z siebie prawie dwustuletnie jarzmo zagranicznych zaborców lecz widocznie bez nadzoru żyć nie umiemy i teraz sami sobie zakładamy cugle...Albo też, jak mniema mój mąż, to nie my sobie te pluskwy i kajdany zakładamy, lecz "Oni". A kim są owi tajemniczy "Oni"? Oj, dużo by na ten temat pisać, ale moze nie czas i miejsce tu na to, gdyż "Oni" patrzą i są wszędzie sami niewidzialni...:-))!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda, ze Polscy do demokracji nie dorosli. I nigdy do niej nie dorosna. Juz dawno temu nieodzalowany Otto von Bismarck powiedzial:
      "Dajcie Polakom wolnosc, a sami sie wykoncza"
      Prorok jakis, czy co?

      Usuń
    2. Podobnego zdania co Bismarck, był tez Stalin. Toteż z prawdziwej troski o nas zafundował nam na lata sowiecką okupację.A teraz trwa okupacja biurokratów wszelkiem maści oraz innych strazników więziennych, co witamy z ukontentowaniem, gdyż wszystko to zdaniem większosci zwieksza nasze bezpieczeństwo oraz praworządnosć! Koń by się usmiał!

      Usuń
    3. Jasne, monitoring w wiezieniach polskich jest tak dobry, ze trzech osadzonych w sprawie Olewnika, popelnilo w celach samobojstwa. Monitoring uliczny namierzy babcie handlujaca pietruszka, a "zepsuje sie" przy powazniejszych przestepstwach.
      Wielki Brat czuwa!

      Usuń
  3. Cóż płacimy w ten sposób za postęp i chcieliśmy mieć wygodnie,
    to mamy ...
    Jak to w niektórych filozofiach i religiach mówią:
    Zastanów się o co prosisz, bo dostaniesz,
    ale czy będziesz później z tego zadowolony to inna sprawa :-)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Krysiu, inna rzecz, ze w Polsce wszystko jest jakby przesadzone. Jak nie ochrona danych osobowych, to inwigilacja. Podalam statystyki do porownania, one mowia wszystko.

      Usuń
  4. na blogach umieszczamy aplikacje, kto do nas zajrzał i skąd... ;) też inwigilujemy... ale dzięki temu możemy poznać ciepłe osoby, które przyślą nam cebulę do więzienie... he he.

    ściskam weekendowo z obserwującej Polski!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Udziela nam sie chec sledzenia, bo kto z kim przestaje...
      Cebule masz jak w banku. Niemiecka. ;)

      Usuń
    2. o... może tę charotkę - czy jakkolwiek się to pisze - ostatnio potrzebowałem i u nas nic... pewnie wyśledzili, że potrzebna była i pousuwali ze sklepów. :)

      PS na Ciebie zawsze można liczyć :)

      Usuń
    3. Masz na mysli moze SZALOTKE? O charotce jeszcze nie slyszalam.
      Nooo, jestem w koncu byla harcerka, a na slowie harcerza polegaj jak na Zawiszy. :)))

      Usuń
  5. Taka jest cena cywilizacji, niestety...
    Na to jest tylko jedna recepta, wynieść się na wieś, daleko od cywilizacji i żyć z godnie z naturą:)
    Inaczej trudno uciec od cywilizacyjnej inwigilacji.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiele osob tak robi, jednak kontakt ze swiatem to rzecz swieta, z ktorej niewielu chce rezygnowac. I kolko sie zamyka... Bo majac telefon i internet, jestesmy nadal pod nadzorem.

      Usuń
  6. Takie szpiegowanie, to idzie przetrawić. Przecież w Polsce każdy człowiek jest uznawana z góry za winnego i musi udowadniać, że tak nie jest (wystarczy wybrać się do jakiegokolwiek urzędu). Gorzej jeśli człowieka szpiegują w pracy koledzy i podkładają mu tzw. świnię... to jest gorsze.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Za jeszcze gorsze uwazam podkladanie swini rowiesnikom przez nastolatki. Mlodziez w tym wieku nie ma ani dystansu do podobnych dzialan, ani na tyle dojrzalosci, zeby probowac to przerobic. Konczy sie na ogol samobojstwem lub proba. Organy scigania rzadko reaguja, bo to znikoma szkodliwosc. Czy aby na pewno znikoma?

      Usuń
  7. Jaka sexy panterka!!!
    Eeeh dziś nie ma anonimowości w sieci...jest tylko prywatność i sami ustalamy jej granice.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Strasznie trzeba samemu uwazac i uczulac dzieci na korzystanie z sieci.
      Przyjemnego weekendu, Gosiu.

      Usuń
    2. Dokładnie...czasem nawet pisanie takiego bloga może zaszkodzić w przyszłości, jeśli komuś nie spodoba się treść...przez nieodpowiednie zdjęcia na "fejsie" można stracić prace...nie wspominając o cyberprzemocy...
      Wzajemnie moja droga:)

      Usuń
    3. Mnie chyba juz nic nie zaszkodzi, za stara jestem, ale mlodzi powinni wazyc kazde slowo, ktore sie pisze i kazde zdjecie, ktore wkleja.

      Usuń
  8. Wygląda na to, że będę musiała w pełnym makijażu siadać przed komputer i od rana chodzić po domu w pełnym rynsztunku. Wszak kobietą jestem i wizerunek się liczy :)Na szczęście jestem szefem dla siebie samej. Na drugie szczęście nie jestem na fejsie i NK. Na trzecie szczęście mam prymitywny telefon komórkowy i stary komputer. I tu się szczęścia kończą, bo od czasu do czasu muszę wyjść z domu do tzw. ludzie i "na obiekty". O anonimowości już dawno zapomniałam.
    Luzik i przyjemnej niedzieli :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tez mam starodawna Nokie, te wszystkie smartfony nie mieszcza mi sie do kieszeni, a opcja internetu w telefonie odpada, za slaby wzrok na tak malenki ekranik.
      Na fejsa namowily mnie bachory moje wlasne, bo podobno jesli Cie tam nie ma, to nie istniejesz. Wiec zaistnialam.
      Serdecznosci

      Usuń

Chcesz pogadac? Zamieniam sie w sluch.