"Mafia lekarzy,księży i zakonnic przez dziesięciolecia sprzedawała noworodki
Z jednej strony zakonnice kradnące matkom niemowlęta, militarna
dyktatura wspierająca ten proceder i bezkarni lekarze przez
dziesięciolecia fałszujący dokumenty. Z drugiej – dramaty rodziców
nadaremnie poszukujących synów i córek, ekshumacje na cmentarzach i
trumny, które okazują się puste. Hiszpanią wstrząsa niewyobrażalny
dramat.
Mafia lekarzy, pielęgniarek, położnych, zakonnic i księży
zabierała matkom noworodki podstępem, szantażem lub przemocą. „Hiszpania
stała się światowym supermarketem niemowląt. Za pieniądze każdy mógł
kupić sobie dziecko. W ten sposób adoptowali dzieci także cudzoziemcy,
Niemcy, Brytyjczycy, Amerykanie”, opowiada Antonio Barroso, założyciel
stowarzyszenia Anadir, skupiającego ofiary tego procederu – rodziców
poszukujących odebranych im dzieci oraz dzieci pragnących poznać
prawdziwych rodziców.
Sprzedany jak lalka
Kiedy
Antonio Barroso przyszedł na świat w Saragossie w 1969 r., zakonnica
sprzedała go za 200 tys. peset (dzisiejsze 5 tys. euro) małżeństwu
chcącemu adoptować dziecko. Ten dług małżonkowie spłacali przez 10 lat.
„W moim życiu zawsze było coś fałszywego. Zostałem sprzedany jak lalka”,
wyznaje Barroso.
Ana Josefa Escabia zmarła w klinice w mieście
Terrassa kilka godzin po urodzeniu dziewczynki, w 1975 r. Mąż Any,
Salvador Martin, jest pewien, że widział córeczkę żywą: „Widziałem ją po
urodzeniu. Była śliczna”. Lekarze powiedzieli jednak, że przyszła na
świat martwa. Na cmentarzu złożono do grobu zapieczętowaną trumienkę.
Kiedy rozpętała się afera wokół skradzionych dzieci, Salvador Martin
nabrał podejrzeń i w grudniu 2011 r. uzyskał zezwolenie na otwarcie
rodzinnego grobowca. Testy genetyczne wykazały, że w trumnie są zwłoki
chłopca niespokrewnionego z Martinami. Salvador chce teraz za wszelką
cenę odnaleźć córkę: „Oni nie sprzedali torby pomarańczy. Sprzedali
dziecko. Mieliśmy rodzinę, a oni zniszczyli wszystko. Chcę powiedzieć
córce: dziewczynko, to ja jestem twoim tatą”.
Do stowarzyszenia
Anadir należy także 73-letnia Dolores Diaz Cerpa. W 1973 r. została
matką. Kiedy odzyskała przytomność po znieczuleniu, zobaczyła dwa
beciki, pielęgniarka zaś powiedziała jej, że urodziła bliźnięta. Gdy
jednak Dolores zasnęła i ponownie się obudziła, usłyszała, że ma tylko
córkę. W 1995 r. zażądała dokumentacji medycznej i przysłano jej akt
urodzenia chłopca. „Często o nim myślę, zastanawiam się, jaki jest.
Jeśli został adoptowany, powinien się dowiedzieć, że go nie porzuciłam,
lecz został mi ukradziony”, opowiada.
Do stowarzyszenia Anadir
należy 800 osób, do innych podobnych organizacji znacznie więcej. Według
dochodzenia, które prowadzi sławny sędzia i oskarżyciel Pinocheta,
Baltasar Garzón, tylko w latach 40. i 50. XX w. zabrano rodzicom 20 tys.
niemowląt. Stowarzyszenie Anadir ocenia jednak, że w latach 1940-1990
skradziono nawet 300 tys. dzieci.
Enrique Vila, prawnik
reprezentujący Anadir, twierdzi, że dokumenty 15% wszystkich adopcji
przeprowadzonych w latach 1960-1990 budzą podejrzenia. A dokonano tych
adopcji 2 mln. Podobno tylko na Wyspach Kanaryjskich skradziono 800
niemowląt, prawie dwa razy więcej niż podczas dyktatury w Argentynie
(1976-1983). W lutym tego roku były dyktator Argentyny Jorge Rafael
Videla został skazany na 50 lat więzienia za kradzież trzydzieściorga
pięciorga dzieci.
Przestępczy reżim
W Hiszpanii za
czasów dyktatury gen. Franco odbieranie dzieci rodzicom było środkiem
polityki państwowej. Zabierano je przeciwnikom dyktatury, działaczom
lewicy i osobom uznanym za niemoralne. Reżim mógł liczyć na pełne
poparcie Kościoła. W 1940 r. wydano rozporządzenie przekazujące dzieci
republikanów, anarchistów, komunistów i innych „wywrotowców” pod
kuratelę państwa. Ustawa z 1941 r.
zezwalała na rejestrowanie dzieci
z nazwiskiem rodziców, którzy je adoptowali, bez żadnych dodatkowych
uwag. W ten sposób adopcja została ukryta. Reżim odbierał dzieci
najczęściej w Madrycie, Kraju Basków, Katalonii i Andaluzji. Był to
środek represji wobec opozycjonistów. Niemowlętami wynagradzano wiernych
frankistów, będących przeważnie gorliwymi katolikami. Czołowy
psychiatra reżimu Antonio Vallejo-Nájera głosił, że cały naród musi
zostać uwolniony od „marksistowskiego genu”. Robiono to, kradnąc
niemowlęta.
Z czasem ideologię zastąpiła czy też uzupełniła
pospolita żądza zysku. „Już w latach 50. ten proceder zmienił się w
interes mafijny. Najważniejszym celem stały się pieniądze. Zabierali
dzieci, aby je sprzedać”, twierdzi Enrique Vila. Cena za dziecko sięgała
miliona peset, a chętnych do adopcji było wielu.
Także po czasach
dyktatury sytuacja się nie zmieniła. Kościół katolicki nadal odgrywał w
Hiszpanii wielką rolę. Siostry miłosierdzia pracujące w wielu szpitalach
i klinikach uważały, że można odbierać dzieci zwłaszcza samotnym matkom
jako „kobietom upadłym”, które nie zapewnią potomstwu właściwego
wychowania. Młode matki często szantażowano lub mówiono im, że dziecko
umarło, a pogrzeb już się odbył. Niekiedy tym, które chciały zobaczyć
ciało, pokazywano martwe niemowlęta trzymane w tym celu w chłodni.
Dziwnym trafem często „umierało” jedno z bliźniąt, zawsze to silniejsze.
Z zakonnicami współpracowali księża, chciwi lekarze, a także wpływowi
przedstawiciele najwyższych kręgów władzy. O współudział w odebraniu
córeczki Maríi Esperanzie Sánchez-Horneros podejrzany jest José Botella
Llusía, założyciel Clínica O´Donnell w Madrycie i dziadek żony José
Maríi Aznara, konserwatywnego premiera Hiszpanii w latach 1996-2004.
Clínica O´Donnell uchodzi obecnie za jeden z ośrodków handlu
noworodkami. Mafia mogła działać dzięki sieci katolickich schronisk dla
kobiet, sierocińców, a także pensjonatów, klinik i szpitali, kierowanych
przez wtajemniczonych lekarzy.
Dopiero w 1987 r. rząd w Madrycie
wprowadził ustawę, zgodnie z którą w procesie adopcji musi uczestniczyć
państwo. Wcześniej lekarze w szpitalach regulowali te sprawy według
własnego uznania, wpisywali do akt adoptujące pary jako rodziców
biologicznych.
W 2008 r. społeczeństwo dowiedziało się o tych
przerażających wydarzeniach. Doprowadził do tego Antonio Barroso.
Pewnego dnia umierający ojciec jego przyjaciela Juana Luisa Morena
wyznał, że zarówno Juan Luis, jak i Antonio zostali kupieni jako
niemowlęta w szpitalu w Saragossie.
Antonio Barroso był
wstrząśnięty. Badania DNA potwierdziły, że nie jest biologicznym
dzieckiem swoich rodziców. „Chcę się dowiedzieć, kim jestem. Chcę się
dowiedzieć, kto mi to zrobił. I chcę ukarania winnych”, mówi Barroso.
Puste groby
Antonio Barroso zwrócił się do władz o pomoc w odnalezieniu prawdziwych
rodziców, niestety bezskutecznie. Wtedy zaalarmował media i założył
stowarzyszenie Anadir. Społeczeństwo doznało szoku. Wielu ludzi zaczęło
się zastanawiać, czy są ofiarami rabusiów dzieci. Złożono ponad 1,8 tys.
formalnych skarg. Do maja br. przeprowadzono 39 ekshumacji. Trzy groby
okazały się puste.
Ale wyjaśnienie tajemnic przeszłości jest bardzo
trudne. Dokumentację szpitali, cmentarzy i sierocińców niszczono. Winni
odgrodzili się murem milczenia, często zresztą nadal zajmują wpływowe
stanowiska w polityce i medycynie. Do tej pory dwie matki odnalazły
swoje dzieci. I tylko jedna osoba została postawiona w stan oskarżenia.
To siostra miłosierdzia María Gómez Valbuena, która przez 30 lat
pracowała w madryckich klinikach Santa Cristina i San Ramón. Siostra
usłyszała zarzut kradzieży dziecka.
Do dramatu doszło w 1982 r.
Kelnerka María Luisa Torres była w zaawansowanej ciąży i w trudnej
sytuacji materialnej. W magazynie ilustrowanym znalazła ogłoszenie
obiecujące pomoc pracującym młodym matkom. W ten sposób trafiła na s.
Valbuenę, która wprowadziła ją do szpitala bocznym wejściem, bez żadnych
formalności. Kiedy María Luisa urodziła, zakonnica najpierw
powiedziała, że dziecko umarło. Potem, że zostało oddane do adopcji
francuskiej rodzinie. Wreszcie zagroziła: „Jeśli nie przestaniesz pytać,
zabierzemy ci jeszcze tę córkę, którą masz, i zostaniesz oskarżona o
cudzołóstwo”. Kobieta dała się zastraszyć. Dziecko odnalazła po prawie
30 latach dzięki pomocy dziennikarzy telewizyjnych i Facebooka.
Przed sądem 87-letnia María Gómez Valbuena milczy. W liście otwartym do
mediów zapewniła, że całe życie służyła potrzebującym i nigdy nie
odbierała dzieci rodzicom wbrew ich woli.
Kiedy zakonnica jechała
samochodem do madryckiego sądu, zebrał się tłum domniemanych ofiar
złodziei dzieci. „To hańba! Wielu na samej górze ją ochraniało. A ja
nawet nie wiem, kim jestem!”, krzyczała 55-letnia Paloma Perez, która
uważa, że została porwana jako niemowlę.
Nowonarodzony Randy Ryer w 1971 roku. Tu z kobieta, ktora go kupila. | Foto: BBC |
Pod naciskiem społecznym konserwatywny rząd w Madrycie obiecał powołanie specjalnego prokuratora oraz utworzenie genetycznego banku danych, który pomoże odnaleźć skradzione dzieci. Nie wiadomo, czy sprawcy zostaną pociągnięci do odpowiedzialności, gdyż powołują się na przedawnienie. Funkcjonariuszy reżimu frankistowskiego chroni amnestia. Stowarzyszenia ofiar zamierzają w razie potrzeby zwrócić się do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu."
Ten sam Randy Ryer z odnaleziona biologiczna matka. Foto: BBC |
Ostatnio nawet był u nas program w tv o tym procederze.
OdpowiedzUsuńTo straszne,bolesne i niepojęte jak musi cierpieć matka, której odebrano dziecko.
Ale jak nazwać ludzi, którzy wychowują ukradzione dziecko? Czy chęć, czy potrzeba posiadania dziecka jest tak ogromna,że są tak bezwzględni? Tego nie rozumiem, co kieruje takimi osobami? Czy oni kochają później te dzieci? Okłamując przez całe życie? Przecież to potworna krzywda, którą wyrządzają dzień w dzień...
Do czego zmierza człowiek?
Jak ma sie do tego odrazajacego procederu kosciol? To jest dla mnie najgorsze.
UsuńW TVN 24 był program Ewy Ewart - wstrząsające :)
OdpowiedzUsuńNie ogladalam, natknelam sie na to w necie i nie moge przestac myslec o tych dzieciach. Utwierdzam sie w przekonaniu, ze kosciol to samo zlo.
UsuńSprawa wstrząsająca i nie do uwierzenie. Kiedy oglądałam ten dokument, przyznam uczciwie, że początkowo podchodziłam nieco sceptycznie do niego. Wydawało mi się, że to niemożliwe, żeby ludzie byli w stanie zrobić coś tak okrutnego. Też się zastanawiałam nad ludźmi, którzy kupowali te dzieci, jeśli mieli świadomość w jaki sposób "pozyskiwano" dzieci, to byli równie okrutni jak ci co okradali rodziców z tego co najcenniejsze. Chyba, że ich też oszukiwano?....
OdpowiedzUsuńCoraz rzadziej "człowiek" to brzmi dumnie.
Gdyby handlem dziecmi parala sie banda pedofilow, nie byloby to dla mnie tak szokujace, jak wlasnie to, ze robila to instytucja zaufania publicznego.
UsuńZreszta, czego sie po nich wiecej spodziewac?
Ano czytałam i włosy mi się jeżyły. A te siostrzyczki takie"kochaniutkie", takie milutkie... dzieciąteczko kochane trzymają i sobie zdjątko robią. Wredne siksy.
OdpowiedzUsuńOne wszystkie sa kochaniutkie, pod warunkiem, ze kasa dzwoni. Poza tym to potwory.
UsuńDla mnie jest to wszystko nie pojęte , jako matki , człowieka ...
OdpowiedzUsuńMiłego dnia kochana :) Panterko
Teraz tez odbywa sie handel dziecmi. Bogaci ludzie wynajmuja sobie surogatke, Jolie i Madonna kupuja sobie gustowne murzynskie dzieciaczki, zeby pasowaly do ubrania, Elton John tez adoptowal chlopczyka z Rosji, podobno szykuje sie na nastepnego.
UsuńMoze tylko w ich przypadku kosciol nie zarobil. Poza tym zadna roznica.
To wciąż się dzieje na świecie. Ile jest z tego bólu, tragedii, nie można tego zmierzyć, ale ona idzie dalej i dalej i w ten sposób zło, agresja, przemoc nigdy nie zniknie z oblicza świata.
OdpowiedzUsuńMiłego dnia, Pantero.
Jesli sama matka z biedy sprzedaje dziecko, zeby mialo w zyciu lepiej, moge sie nawet z tym zgodzic. Lepsze to, niz gdyby je zabila.
UsuńNatomiast co robi kosciolek na tym targowisku noworodkow?
Ten proceder z zabieraniem dzieci rodzicom jest specjalnością nie tylko Hiszpanii. Robiono też tak w Anglii i Irlandii.W znacznie mniejszym jednak zakresie. Jednak szczytem okrucieństwa było zabieranie Aborygenom ich dzieci.To tak zwane "stracone pokolenie". Sprawa głośna na całym świecie i bolesna dla tych dzieci, które już dzisiaj są dorosłe i nie znaja swoich rodziców ani nie wiedzą kim właściwie sa. Moze kiedys o tym napiszę u siebie.
OdpowiedzUsuńDobrze, ze Twój sąsiad odszedł Panterko. Że sie juz nie męczy. Ma spokój. Wszystko już poza nim...
Ściskam!:-)
Polskie dzieci tez byly podczas wojny wywozone do Niemiec i oddawane rodzinom na wychowanie. To dzieje sie wszedzie.
UsuńJa nadal zadaje sobie pytanie o role kosciola, wielkiego obroncy rodziny.
Kościół to tylko ludzie ze swoimi wadami, obsesjami i pasjami. Tak wierzą w to swoje dobro i niezmienność. Tak bardzo nie chcą stracić autorytetu.A co chwilę wychodzi na jaw coś, co drastycznie ten autorytet zmniejsza.Może przyczyna tkwi w tym, jacy ludzie zostaja księzmi i zakonnicami? Czy osoba, kta woli oddać sie w słuzbę idei i podporządkować sie zupełnie swoim przełozonym w czarnych sukienkach jest osobą dojrzałą i tak do konca normalną? Czy jest osobą rozumną? Czy nie dociera do niej całe odium zła obciązające tą instytucję? A może nie chce nic wiedzieć? Moze mysli, ze wszystko to jest tylko wymysłem satanistów i zwolenników NWO?
UsuńLitosci, Olenko! Kto teraz wstepuje do seminarium z powolania? Kto idzie dobrowolnie do klasztoru? Kasa, Misiu, kasa!
UsuńPanterko! Nie bądź tak bardzo apodyktyczna! Mysle, ze jednak jakis odsetek ludzi idzie tam jednak z powołania. Nie wkładajmy proszę wszystkich do jednego worka. Niektórym udaje się nawet wytrwać w czystości ducha, będąc ksiazmi czy zakonnicami. Sama niedawno przyznałas, ze są takie wyjątki. A kościół to też tacy ludzie. Świat nie dzieli sie na czarne i białe. Między tymi kolorami jest jeszcze wiele odcieni szarości.Ale myśle tu nie tylko o tych, co wstepują do seminarium. Mówię o licznych, walczących w obronie kościoła jako instytucji. Kosciół z racji tego, ze wiele razy w historii Polski był jedyna opoką dla spiskowców, powstańców czy patriotów zyskał w ich oczach prestiż, szacunek i zaufanie. I dzisiaj choćby gwiazdy z nieba spadały, nie zmieniaja swojej opinii o tej instytucji. Znam paru takich, wiec wiem. A poza tym to mądrzy, wykształceni i wrazliwi ludzie. Ilekroć ich spotykam zastanawia mnie ta dziwna dwoistośc. Zauważaja całe zło tego świata a nie widzą niczego złego w tej "szlachetnej" instytucji.
UsuńJak zwykle, masz racje, wyjatki sie zdarzaja. Tylko dlaczego ich tak malo?
UsuńTego nie wiem, nikt tego chyba nie wie...Tak czy siak, musimy starać się nie "zapiekać" w swoich uprzedzeniach i tak silnych niechęciach, że graniczą prawie z obsesyjną nienawiścią. Jesli bedziemy postępowac w ten sposób, to jakos tam niestety, staniemy sie podobne do tych, których krytykujemy, nieprawdaż?
UsuńMiejmy otwarte umysły, abyśmy mogły tak samo wyraziście widzieć zło jak i dobro oraz wszystko to, co pomiędzy.A tym samym szukajmy sposobu, aby to zło jakoś zmniejszyć...
Tak jest!
Usuńczytałam o tym jakiś czas temu. Nie do uwierzenia, jak scenariusz do filmowego dramatu. Jakże aktualne stają się słowa "ludzie ludziom zgotowali ten los", jak bardzo ludzie są podli i bezwzględni. Szczęście kupione wcześniej czy później może zmienić się w piekło dla kupującego. Chce się krzyknąć - i dobrze!, ale wtedy chyba można się stać podobną kanalią... To dramat i porażka dla wielu ludzi:(
OdpowiedzUsuńTo dramat i porazka dla kosciola. Nie pierwszy zreszta powodowany chciwoscia i nieludzkimi regulami. To zbiorowisko pazernych dewiantow.
UsuńPanterko, kościół to nic innego jak tzw. ludzie...
Usuń... ktorzy uwazaja sie za nadludzi, wyslannikow Boga, czy czort wie co jeszcze. Gdyby zachowywali sie jak ludzie i umieli przyznawac do bledow, przepraszac swoje ofiary, wtedy mialabym dla nich nawet cien szacunku.
UsuńZabrakło mi słów....
OdpowiedzUsuńZadne slowa nie opisza dramatu tych dzieci i ich biologicznych rodzicow.
UsuńKażdy umrze w swoim czasie i nie ma potrzeby odłączania.
OdpowiedzUsuńNie wiem dlaczego tak się dzieje
i lepiej tego nie zmieniać.
Niedługo to strach będzie iść do szpitala
czy z powodu urodzin czy z powodu starości ...
Zwlaszcza do takiego pod partonatem roznych swietych, prowadzonego przez zakonnice.
UsuńW szoku jestem... miałam w życiu odczynienia z zakonnicami, i szczerze powiem, że trzymam się od nich jak najdalej. Przysięgłam sobie, ze nigdy nie stanę w obronie zakonnicy.
OdpowiedzUsuńZastanawia mnie fakt, dlaczego skoro są takimi sługami Bożymi nie znają Biblii czyli Słowa Bożego. Więc komu służą? Skoro cała otoczka to fasada.
przeraża mnie ta "działalność" "czarnych"....
Dodatkowo lekarze w to zamieszani... jak tu czuć sie bezpiecznie gdy nie masz "odpowiednich znajomości" czyli osób którym możesz ufać...
Jak to, komu sluza? Kasie!!!
UsuńMoje zaufanie stracili juz bardzo dawno.
tak wszyscy? Księża, lekarze.... ?
UsuńKsieza. Lekarzom wierze z koniecznosci, bo czasem choruje. ;)))
Usuń...a może wpuszczę dziś księdza po kolędzie,nie zamykając psa w łazience^^...szkoda psa bo jeszcze się sobie zęby powyrywa...
OdpowiedzUsuńJa nie wpuszczam, zreszta tu nie ma lazenia klech po domach, zeby wyrwac ludziom kase.
Usuńsłów brak....ja to chyba intuicyjnie od dziecka prawie nie cierpię ani księży, ani sióstr. nie wierzę im w ani jedno słowo, choćby mówili nie wiem co. fałsz i obłuda. biedne te dzieciaczki.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Witaj, siostro-antychrystko! Mam tak samo.
UsuńA jakie biedne były matki narodzonych dzieci. Nie wyobrażam sobie co czuły:(
UsuńNa pewno bezdenna rozpacz, jak po smierci dziecka.
UsuńSzkoda tylko, że nie napisałaś, że dyrektor szpitala i szef całego tego niecnego procederu był osobą całkowicie świecką i jeszcze kilka lat temu ( nie wiem czy obecnie) najnormalniej w świecie sobie nadal medycynę (a konkretnie ginekologię)PRAKTYKOWAŁ, mimo, iż Hiszpania, jak wiemy, OD DAWNA nie jest już franksistowska. Dlaczego tak?
OdpowiedzUsuńBo może to jednak powinna być kwestia uczciwego rozrachunku rządzącej w postfrancowskiej Hiszpanii frakcji, która powinna sprawę swoich pokrzywdzonych obywateli już dawno wyjaśnić, a nie wyciągać NAGLE, kiedy jest to potrzebne jako kolejny argument przeciwko instytucji kościoła.
Tak na zdrowy rozum....
Moze wybory sie zblizaja i lewica chce cos ugrac? Moze jest jakis inny powod? Dwa lata temu w Niemczech, tak ni stad ni zowad, wybuchla afera pedofilska. Dlaczego akurat wtedy? Ofiary milczaly przez dzisieciolecia, az wreszcie jedna sie poskarzyla. Ten kamyk pociagnal za soba lawine. Podobnie bylo z domami samotnych matek, czy upadlych dziewczat w Irlandii.
UsuńArgumentow przeciwko instytucji kosciola nie trzeba specjalnie szukac, on sam ich dostarcza, coraz czesciej i coraz wiecej.
Mój Boże! I tyle tylko powiem.
OdpowiedzUsuńGdzie byl Bog, kiedy to sie dzialo?
UsuńPantero,ja też nie wpuszczam katabasa za próg mojego domu,ale przy okazji Twojego posta i tej,że u nas akurat jest kolęda to sobie pomyślałam,że może to dobry sposób,żeby sprawdzić stan nerów tegoż katabasa:)
OdpowiedzUsuńBędąc dziecięciem,dostawałam od rodziców pieniążka na tacę/w niedzielę/i zawsze ten pieniążek/2zł/był przeznaczony na ciastko"ptyś"albo lądował w ręku pod kościołowego żebraka-już wtedy wiedziałam,że księża mają więcej pieniędzy:)
Parę razy na jakimś programie tv wyświetlany był film"Siostry Magdalenki"-o ile dobrze pamiętam-film pokazywał owe"siostry" robiące kasę rękami dziewcząt oddanych im w przymusową opiekę.Siostrzyczki prowadziły pralnię a jedna z podopiecznych służyła jako"żona"dla księdza,który w tym przybytku odprawiał mszę i przy tej okazji zaspakajał swoje chucie.Film oparty na faktach,dziejących się w Irlandi.
Znając realia"kościelne",siostrzyczki sprzedające dzieci w Hiszpani na pewno miały dorobione odpowiednie historie typu:biedna rodzina,samotna matka,itp.którymi karmiły potencjalnych nowych rodziców,żeby wywołać u nich dodatkowe wzruszenie i wyciągnąć dodatkową kasę,niby na pomoc dla tych,którym odbierano te dzieci...
Dzieci byly najpierw odbierane z powodow politycznych, pozniej juz dla kasy. W bylej NRD tez oddawano do adopcji dzieci aresztowanych za polityke rodzicow. Najlatwiej uderzyc w rodzicow przy uzyciu dzieci.
UsuńOglądałam o tym niedawno film dokumentalny! Włos mi się na głowie jeżył jak to oglądałam!!
OdpowiedzUsuńRozum normalnego czlowieka nie bardzo jest w stanie tego ogarnac
Usuń