piątek, 25 stycznia 2013

Ptasi dramat w jednym akcie.

Zima w pelni, ale ptaki zaczely zachowywac sie wiosennie. Samczyki kosow probuja swoich sil, przyda sie jak znalazl, kiedy rozpoczna wiosenne potyczki o samiczki.
Bylam u znajomych, kiedy uslyszelismy niespotykany rejwach za oknem. Kilka kosow darlo dzioby wnieboglosy, przeganialy sie z miejsca na miejsce, podfruwaly, wyzywaly sie w swoim ptasim jezyku. Ogonki porozkladaly jak wachlarzyki, zeby wydac sie wiekszym. Klocily sie, przekomarzaly, byly bardzo glosne.


W przepychankach braly udzial wylacznie samczyki, latwe do rozpoznania po swoich czarnych jak smola piorkach i zoltych dziobkach. Mysle, ze byly to mlode osobniki, podrostki rozrabiajace i poszturchujace sie wzajemnie. Bylo ich tam kilkanascie.


Wiekszosc siedziala na ziemi, pyskowala na kolegow, inne przysiadly na parapetach okien albo na drzewach, przygladajac sie walce. Pozniej zamienialy sie miejscami, te walczace podfruwaly do gory, by zrobic miejsce na ringu obserwatorom. Ot, wyrostki.



Wszystkiemu flegmatycznie przygladala sie jedna jedyna w tym gronie samiczka. Byla zupelnie obojetna na grozne wrzaski, rozpostarte bojowo ogonki i cala te akcje popisowa zadziornych kolezkow.

Odziana w niepozorne szare piorka, z duzo bledszym dziobem, przygotowana do bycia niewidoczna, kiedy nadejdzie pora wysiadywac jajeczka, a pozniej ogrzewac male piskleta.
Calkowicie obojetna na walki malenkich gladiatorow, bo instynkt podopowiadal jej, ze nie czas jeszcze na powazne szukanie meza. Za zimno, brak pozywienia. Czymze wykarmilaby swoje dzieci?
Nie zwracala wiec specjalnie uwagi na bojowe okrzyki mlodocianych adoratorow, ktorzy popisywali sie przed nia i przed soba nawzajem, bardziej dla zabawy niz by ja uwiesc.

Przepychanki trwaly w najlepsze i zajete nimi kosy nie zwracaly uwagi na to, co dzieje sie wokolo. Pewnie byly za mlode, za malo doswiadczone, zeby wiedziec, ze brak czujnosci moze byc dla nich niebezpieczny. Bo tymczasem niedaleko placu bojow...


...stapajac bezszelestnie, zblizal sie do rozdokazywanych ptaszkow kot. Byl prawie niewidoczny na sniegu. Poruszal sie wolniutko, obserwujac niczego nieswiadome kosy. Wreszcie znalazl dla siebie kryjowke pod meblami ogrodowymi, by, sam ukryty, mogl przygladac sie baraszkujacym ptakom. Dwa z nich, ktore siedzialy wyzej, dostrzegly zagrozenie i pochowaly ze strachu lebki.


Nic to, ze kuperki wystawaly, one nie widzialy kota, wiec pewnie myslaly, ze i kot ich nie zauwazy.


Calemu spektaklowi przygladal sie z oddalenia malenki ptaszek. Wydaje mi sie, ze to byla sikorka uboga, ale nie jestem pewna, bo az tak bardzo nie znam sie na ornitologii.
Sceptycznie popatrywala na lekkomyslnie nieostroznych skrzydlatych pobratymcow. Ona jest zawsze bardzo czujna i plochliwa, wiec nie mogla zrozumiec ich beztroski.

Wszystko jednak zakonczylo sie szczesliwie, kot byl widocznie najedzony, a w ogrodzie znalazl sie li tylko w celu spacerowym i nie mial zamiaru mordowac ptasiej mlodziezy. Siedzial sobie pod stolem i tylko patrzyl. Bylo na co.

38 komentarzy:

  1. Śmieszne są te Kosy :), u nas też ich dużo :D. Piękne zdjęcia im zrobiłaś. Kotek ma maskujące kolory :D... - mam wrażenie, że coraz więcej jest tzw. krówek... - czy można z tego wysnuć wniosek, że zmienia nam się klimat na bardziej "śniegowy" i to umaszczenia ma uzasadnienie ewolucyjne?... ;/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Te, Pytia! Skoncz to czarnowidztwo bialo-sniegowe!!! Koty krowieja, bo po ociepleniu klimatu, beda zarly trawe razem z krowami, wiec sie upodobniaja ;)))

      Usuń
  2. Świetna opowieść...przez chwilę czytałam jak kryminał, tak dozowałaś napięcie...zaczęłam się bać o te ptaszęta

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Stojac na balkonie i fotografujac, tez w pewnej chwili pomyslalam, ze bedzie krwawa jatka. Kocisko skradalo sie, jakby chcialo zapolowac.
      Bylyby zdjecia na pierwsza strone tabloidow: krwawy dramat. Poczulam sie, jak paparazzo.

      Usuń
    2. Ja miałam podobne odczucia! Myślałam sobie, jeju, jeju, zaraz na nie skoczy i je zje! ;))

      Usuń
    3. Ale to byl dobrze wychowany kotek o krowim umaszczeniu, wiec poprzestal na gapieniu sie.

      Usuń
  3. Dobrze że kot był najedzony i wszystko skończyło się dobrze , wiadomo taka kocia natura :)
    Już piątek Panterko , więc miłego dnia :)Ilonus

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nareszcie weekend, Ilonus. Nawet nie wiesz, jak sie ciesze, bo mialam ciezki tydzien, wiec sobie odpoczne. A w sobote postaram sie do Ciebie wpasc na ploty.

      Usuń
    2. Czekajcie, a bedziecie doczekani. Czy jakos tak ;)

      Usuń
  4. Świetnie opisałaś i udokumentowałaś obrazem ptasie zaloty. Dobrze żę kot był najedzony. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czasem wystarczy spokojnie przeysiasc, a przyroda funduje lepsze przedstawienia niz w teatrze.
      Przyjemnego piatki, Alinko.

      Usuń
  5. gdzie dwóch się bije tam trzeci... - no na szczęście nie tym razem. Ja miałam trolla na swoim blogu który nie odpuścił tak mnie irytował swoją mądrością, że postanowiłam się przenieść, podczas przenosin czytelników straciłam. Nie wchodze na blogi na których on upowszechnia swe .... jako pępek świata.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na szczescie trzeci nie skorzystal, gdzie bila sie cala gromada.

      Usuń
  6. Uffff ....a już muślałam, że któryś z młodzików padł łupem kota ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie ma to jak byc Hitchcockiem, prawda? Dozowac napiecie, zeby wszyscy sie bali :)))

      Usuń
  7. widziałam koty w akcji, które uśmierciły ptaki i je zostawiły, więc bardziej dla treningu to robiły, niż z głodu.
    Natura często szokuje, bo i często kieruje się sobie znanymi prawami.
    pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja kiedys widzialam zabawe kota z mysza. On sie z nia tylko bawil, nie zabil jej, wypuszczal i lapal od nowa. W koncu pozwolil odejsc.

      Usuń
    2. co ta biedna myszka musiała przeżywać;( Zapewne równie dobrze się nie bawiła.

      Usuń
    3. Z cala pewnoscia nie miala tyle radosci z zabawy, co kot.

      Usuń
  8. Miały szczęście ptaszki...
    A z drugiej strony to jednak są duże ptaki, może kot miał szczęście ??

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Eee tam! Nic by mu nie zrobily, to raczej one byly w niebezpieczenstwie.

      Usuń
  9. A mogło dojść do takiej masakry jak ta:

    http://baldricksclaw.blogspot.com/2012/03/masakra-w-burger-bird-drive.html

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A juz myslalam, ze to Twoj kot tak napsocil. Na szczescie to wloczegi.

      Usuń
  10. Witaj Panterko!Piekna obserwacja godowych zachowań ptasich z dreszczykiem emocji w tle. Och, te niedobre koty! Moje łapserdaki też wciaz straszą ptaszęta. A zeszłęgo lata jeden mój rudasek upolował taką sliczną ptaszynę i niósł ją kwilacą w sobie tylko wiadomym kierunku. Mój nieustraszony Cezary uratował ja z paszczy lwa i choć początkowo lekko oszołomiona i nie dowierzajaca swemu szczęsciu wkrótce odleciała w niebieskie przestrzenie!
    Pozdrowienia wieczorne zasyłam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Medal za odwage nalezy sie Cezaremu na brawurowe uratowanie zycia ptaszeciu. A kota za kare powinniscie zamknac do kozy!
      Buziaczki.

      Usuń
    2. Kot obraził sie wówczas na nas, żeśmy mu odebrali taki cenny łup. A obrażony odszedł z dumnie podniesionym ogonem i dwa dni się w domu nie pokazywał. Hrabia jeden!:-)

      Usuń
    3. Tym bardziej powinien zostac aresztowany i miec szlaban na wychodne.

      Usuń
  11. Pięknie to opisałaś.
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzieki, Halszko, bardzo lubie obserwowac nature, choc w miescie nie mam az tak wiele okazji.

      Usuń
  12. kapitalnie opisane! :)
    ps. u mnie z tym wygrywaniem o szarpaka to różnie bywa ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kira to silny pies i kiedy sie zaprze i poszarpie lebkiem, wyrywa mi zabawke z rak, a raczej puszczam ja sama, zeby nie upasc na twarz.

      Usuń
  13. Gonię koty z ogrodu i już. A u nas dzisiaj polowała pustułka. Przez dwie godziny przy karmniku było jak makiem zasiał.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Biedne ptaszki, jak nie koty, to pustulki, ze wszystkich stron jakies niebezpieczenstwa.

      Usuń
  14. Piękne taki, jejku Panterko, też tęsknisz za wiosną tak strasznie jak ja?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, tak! Bardzo tesknie. Za oknem mam teraz -12°, ale ma sie ocieplic, oby juz na stale. Jeszcze tylko 53 dni.

      Usuń
  15. Czytałam z drżeniem serca, czy ptaszek zostanie pożarty, ale ...ufff... wszytsko skończyło się dobrze! Swietnie napisane!

    OdpowiedzUsuń

Chcesz pogadac? Zamieniam sie w sluch.